Hakawati mistrz opowieści Rabih Alameddine 7,2
ocenił(a) na 95 lata temu HAKAWATI. MISTRZ OPOWIEŚCI.
Książki można podzielić na trzy grupy – te, które wpływają na nasze życie, te, które po prostu dobrze się czyta i te, których, niestety, przeczytać się nie da. Najwięcej jest tych z grupy drugiej, czytamy je, żeby zabić czas, żeby mieć o czym porozmawiać w towarzystwie. Łykamy je w ciągu kilku godzin, a później tygodniami rozprawiamy nad postaciami, fabułą, opisami. Podobnie jest z tymi z grupy trzeciej, tyle tylko, że tych do końca nie znamy i mówimy o nich zwykle negatywnie. Natomiast jeśli chodzi o grupę pierwszą…
Nie, nie będę udawać. Tytuł był mi całkowicie obcy, podobnie jak autor. Wybrałam ją, bo na „dzień dobry” było widać jej krzyk. Sztywna oprawa, okładka w kolorze tycjanu, jakieś sześćset, siedemset stron. Kolejny tydzień spędziła na półce, aż któregoś dnia spróbowałam. I powiedzenie, że apetyt
rośnie w miarę jedzenia, znów okazało się prawdziwe.
Stwierdzenie, że Rabih Alameddine już na samym początku wprowadza nas w świat baśni i czarów nie będzie zgodne z prawdą. On już na samym początku zaczarowuje nas. Wprowadza nas w świat znany z dzieciństwa, z „Baśni tysiąca i jednej nocy”. I nagle z ułożonych, dorosłych ludzi stajemy się
wojownikami i poszukiwaczami przygód. Ale błędem byłoby odbierać tę książkę jedynie jako przygodową. To również opowieść o odnajdywaniu siebie i godzeniu się z własną historią, utrzymana w konwencji czającej się za rogiem śmierci bliskiej osoby, zmuszająca nas do przemyśleń.
„Hakawati. Mistrz opowieści” czerpie z bogatej tradycji bliskiego wschodu. Sięga nie tylko po same wątki, ale i niepowtarzalny sposób przekazu, dzięki któremu mamy wrażenie, że siedzimy w małej kawiarence przy jednej z ulic Bejrutu, słuchając opowieści o dawnych czasach.
Na gruncie polskim książka bardzo oryginalna, tym bardziej, że w naszej kulturze gawędziarzy niewielu.
www.facebook.com/pg/Niedoczytana-Baśń-1240993359409557