Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Półbrat Lars Saabye Christensen
Ocena 8,0
Recenzja Wznowienie, na które warto było czekać

Kto mnie zna, ten wie, że literaturę skandynawską łykam jak pelikan. Im więcej, tym lepiej. Ale po krótkim rachunku sumienia wyszło, że 2024 rok zaczęłam bez literatury norweskiej, która od dłuższego czasu w moich osobistych rankingach pojawiała się najwyżej. Jak już się zawzięłam, tak...

Okładka książki Dom Klepsydry Gareth Rubin
Ocena 6,7
Recenzja Kryminalne dwa w jednym

Ten rok zapowiada się na renesans kryminałów. Coraz częściej sięgam po ten gatunek, przypominając sobie, co takiego czułam te lata temu totalnie zafascynowana kryminałami. Już w samym pierwszym kwartale przeczytałam kilka naprawdę dobrych historii, między innymi „Noc szpilek”,...

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , ,

Agnieszka Jelonek w doskonałej formie

Agnieszka Jelonek w doskonałej formie

Pokaż mimo to

Okładka książki Nadchodząca fala. Sztuczna inteligencja, władza i najważniejszy dylemat ludzkości w XXI wieku Michael Bhaskar, Mustafa Suleyman
Ocena 7,0
Nadchodząca fa... Michael Bhaskar, Mu...

Na półkach: , , , ,

Znacie ot uczucie, gdy tak bardzo nie możecie doczekać się jakiejś książki, że wystajecie pod oknem wyczekując kuriera? Ja tak i myślę, że większość osób czytających było w moich butach. Tak właśnie było z „Nadchodzącą falą”. Tym bardziej, że tu oczekiwania były dużo większe, niż przy poprzednich premierach spod szyldu Szczelin. Tu byłam pewna, że jest materiał na reportażową topkę 2024.

Na wstępie zaznaczę, że „Nadchodząca fala” napisana jest bardziej jak praca naukowa niż reportaż. Już po pierwszych stronach przypomniało mi się jak kilka lat temu pisałam pracę magisterską używając doskonale wszystkim znanych kalek i zwrotów zalecanych przy pisaniu tego typu prac. Nie wpływa to negatywnie na odbiór książki – w żadnym wypadku. Ale może być zaskoczeniem dla osób, które przy rozpoczęciu lektury spodziewały się czegoś bardziej „klasycznego”.

Do tej pory nie miałam styczności z książką o takiej tematyce. O sztucznej inteligencji czytałam raczej w „bardziej nowoczesnych mediach”, czyli w sieci. W końcu jednak pojawiało się coraz więcej skrótowych informacji, a ja chciałam więcej. Czy ta książka zaspokoiła ten głód wiedzy?

Mustafa Suleyman bierze czytelnika pod rękę i prowadzi go przez historyczne dzieje od jednej przełomowej fali do drugiej, chcąc uświadomić go jakie zagrożenia i korzyści może nieść za sobą ta, która już się do nas zbliża. Rysuje obraz, w którego jego publiczność wpatruje się z szeroko otwartą buzią i nie może przestać szukać nowych, jeszcze bardziej znaczących szczegółów. Niby wszyscy znamy naszą historię, ale okazuje się, że użycie zupełnie innych farb na tym samym obrazie, może dać zupełnie inne spojrzenie. I nagle okazuje się, że patrzymy na to samo, zupełnie inaczej.

Nie jest to książka bez wad, bo jednak sposób w jaki jest napisana – bardziej jak praca naukowa niż klasyczny reportaż – narzuca z góry kilka błędów, których w książkach można zazwyczaj uniknąć. Powtórzenia niektórych wyrażeń, wracanie ciągle do problemu, który opisujemy i dość sporo informacji (nawet najsilniejszy książkowy zawodnik wyląduje w końcu na macie ringu w tym starciu). Ale mimo wszystko uważam „Nadchodzącą falę za książką jak najbardziej wartą przeczytania. Zwłaszcza teraz. Ba, ja ją nawet gorąco polecam, bo mimo jej małych mankamentów czytałam z ogromnym zaciekawieniem.

Czy zaspokoiłam głód wiedzy? Nie, chyba chcę więcej, ale tak to chyba jest z dobrymi książkami – zawsze chce się więcej.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Szczeliny.

Znacie ot uczucie, gdy tak bardzo nie możecie doczekać się jakiejś książki, że wystajecie pod oknem wyczekując kuriera? Ja tak i myślę, że większość osób czytających było w moich butach. Tak właśnie było z „Nadchodzącą falą”. Tym bardziej, że tu oczekiwania były dużo większe, niż przy poprzednich premierach spod szyldu Szczelin. Tu byłam pewna, że jest materiał na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie za długi ten tom. Po 500 stronach miałam już dość tej historii na wielu płaszczyznach. Yarros średnio radzi sobie z opisywaniem bitew i spisków, wiec z ciężkim sercem muszę powiedzieć, że najmocniejszym punktem był tutaj wątek romantyczny. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że wystarczyłoby żeby bohaterowie normalnie porozmawiali, a nie obrażali się na siebie jak w zwyczaju mają gimnazjaliści w swoich pierwszych poważnych związkach.

Pewnie sięgnę po kontynuację, chociaż już bez większego pośpiechu i oczekiwań. Raczej w momencie, gdy będę chora i mam zwiększoną tolerancję dla takich książek.

Zdecydowanie za długi ten tom. Po 500 stronach miałam już dość tej historii na wielu płaszczyznach. Yarros średnio radzi sobie z opisywaniem bitew i spisków, wiec z ciężkim sercem muszę powiedzieć, że najmocniejszym punktem był tutaj wątek romantyczny. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że wystarczyłoby żeby bohaterowie normalnie porozmawiali, a nie obrażali się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Spodziewałam się czegoś więcej, a oprócz tego dostałam podręcznik z historii psychologii. Wielka szkoda, bo w tym temacie był ogromny potencjał.

Książka podniosła się na koniec ale niestety było to za mało.

Spodziewałam się czegoś więcej, a oprócz tego dostałam podręcznik z historii psychologii. Wielka szkoda, bo w tym temacie był ogromny potencjał.

Książka podniosła się na koniec ale niestety było to za mało.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

O dziwo, podobała mi się ta powieść bardziej niż Dracula.

O dziwo, podobała mi się ta powieść bardziej niż Dracula.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

No niestety jest to rozczarowanie.

Powieść w takim stylu musi udźwignąć na swoich barkach świetnie napisany bohater. Tutaj zabrakło trochę charakteru, przez co cała powieść wlekła się w nieskończoność

No niestety jest to rozczarowanie.

Powieść w takim stylu musi udźwignąć na swoich barkach świetnie napisany bohater. Tutaj zabrakło trochę charakteru, przez co cała powieść wlekła się w nieskończoność

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Biały głód tego autora podobał mi się zdecydowanie bardziej. Tu Ollikainen daje nam mikro powieść z małą społecznością w roli głównej. I choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to książka właściwie o niczym i wieje nudą, to dzięki przepięknemu językowi czyta się dalej i nie można uwolnić.

Biały głód tego autora podobał mi się zdecydowanie bardziej. Tu Ollikainen daje nam mikro powieść z małą społecznością w roli głównej. I choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to książka właściwie o niczym i wieje nudą, to dzięki przepięknemu językowi czyta się dalej i nie można uwolnić.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Reportaży o miłości powstało w ostatnim czasie kilka. Temat został rozpracowany na tylu różnych płaszczyznach, że aż ciężko uwierzyć, że udałoby się napisać coś nowego, albo chociaż świeżego. Bo ile można czytać o tym samym w reportażach? No właśnie, do powieści się wraca, a co z literaturą faktu? Dlatego mimo wszystko do tej pozycji z repertuaru wydawnictwa Szczeliny podchodziłam dość ostrożnie. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, bo dałam się porwać już po przewróceniu pierwszej strony.

Co jednak nie oznacza, że książka jest bez wad. Można trochę powiedzieć, że autor chce złapać za dużo srok za ogon jednocześnie. Niektóre wątki są zbytnio pospieszone, a przy innych tupałam już niecierpliwie nogą. Jeszcze inni uznają, że jest ich po prostu za dużo jak na jedną książkę. Piskale nie można jednak odmówić dobrego pióra i przytrzymywania czytelnika przy lekturze. Bo naprawdę miałam problem, żeby ją odłożyć. Tak dałam się autorowi zamotać, że ostatecznie przeczytałam tę pozycję prawie na raz. Co przy dodatkowo tak trudnym temacie jest tylko atutem.

Piskała zabiera czytelników w podróż przez Erytreę, Tanzanie, Kongo, Ugandę i Etiopię. Przez rozległe problemu, które dręczą umęczone upałem ziemie i ludzi. Czy w świecie, gdzie głód, bieda i ciągłe wojny są na porządku dziennym jest jeszcze miejsce na jakiekolwiek uczucie inne niż chęć przeżycia?

Nigdy nie pomyślałabym, że przeczytam reportaż o Afryce skupiający się na miłości. A jednak skupienie się autora na tym jednym konkretnym i wspólnym dla wszystkich niezależnie od miejsca zamieszkanie akcencie, dodatkowo uwypukla, to na co najbardziej powinniśmy zwrócić uwagę w tej pozycji. Na to jak tak naprawdę wygląda tam teraz współcześnie życie. Jak potoczyły się często przemilczane konflikty, o którym nie mamy zielonego pojęcia. Jak bardzo powinniśmy skorygować sobie spojrzenie na ten kraj. Nie jest to reportaż w 100 % doskonały, bo też niewiele takich jest. Ale uważam, że jest to coś, za co warto się zabrać na początku swojej przygody z tym gatunkiem. Wierzę, że wielu z początkujących czytelników po spotkaniu z tą lekturę zagości w ramionach literatury faktu na dłużej.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Szczeliny

Reportaży o miłości powstało w ostatnim czasie kilka. Temat został rozpracowany na tylu różnych płaszczyznach, że aż ciężko uwierzyć, że udałoby się napisać coś nowego, albo chociaż świeżego. Bo ile można czytać o tym samym w reportażach? No właśnie, do powieści się wraca, a co z literaturą faktu? Dlatego mimo wszystko do tej pozycji z repertuaru wydawnictwa Szczeliny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Nie będzie, to moja ulubiona Cymelia. Jest dość surowa nawet jak na tę serię. Ale wiem, że pewnie zdobędzie sporu miłośników- szkoda, że ja się do tego grona nie załapałam

Nie będzie, to moja ulubiona Cymelia. Jest dość surowa nawet jak na tę serię. Ale wiem, że pewnie zdobędzie sporu miłośników- szkoda, że ja się do tego grona nie załapałam

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ledwie zmęczyłam, a wielka szkoda, bo chciałam przeczytać tę książkę od dobrych kilku lat

Ledwie zmęczyłam, a wielka szkoda, bo chciałam przeczytać tę książkę od dobrych kilku lat

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ależ pozytywne zaskoczenie!

Jasne ma parę młodzieżowych kalek, ale właśnie takich książek o czarownicach szukałam, gdy byłam dzieciakiem!

Bawiłam się doskonale 🧡

Ależ pozytywne zaskoczenie!

Jasne ma parę młodzieżowych kalek, ale właśnie takich książek o czarownicach szukałam, gdy byłam dzieciakiem!

Bawiłam się doskonale 🧡

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie podobała mi się Zanim wystygnie kawa i niestety Kawiarnia pod pełnym księżycem podzieliła losy tamtej książki. Głównie dlatego, że cierpi na podobne problemy.

O ile pierwsza historia była jeszcze w miarę interesująca, to im dalej w las tym bardziej znużona byłam. Jakby kręcili się w kółko bez większego powodu. Same opowieści były krótkie, szybkie i niestety dość miałkie.

Wniosek? Pewnie jutro niestety, bądź stety zapomnę o tej książce i tyle. Może po prostu te przytulne kawowe historie z Azji nie są dla mnie...

Nie podobała mi się Zanim wystygnie kawa i niestety Kawiarnia pod pełnym księżycem podzieliła losy tamtej książki. Głównie dlatego, że cierpi na podobne problemy.

O ile pierwsza historia była jeszcze w miarę interesująca, to im dalej w las tym bardziej znużona byłam. Jakby kręcili się w kółko bez większego powodu. Same opowieści były krótkie, szybkie i niestety dość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Urocza historia, która ma wzruszać. Ale obawiam się, że im więcej czasu minie od jej zakończenia, tym bardziej będzie zacierać się w pamięci

Urocza historia, która ma wzruszać. Ale obawiam się, że im więcej czasu minie od jej zakończenia, tym bardziej będzie zacierać się w pamięci

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czegoś mi w niej zabrakło. Mam nadzieję, że druga część cyklu nadrobi te braki i przepadnę.

Czegoś mi w niej zabrakło. Mam nadzieję, że druga część cyklu nadrobi te braki i przepadnę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Rozwaliła mnie ta książka na milion różnych sposób. Nie mogę napisać nic więcej niż Backman znów to zrobił

Rozwaliła mnie ta książka na milion różnych sposób. Nie mogę napisać nic więcej niż Backman znów to zrobił

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Doskonale się bawiłam!

Doskonale się bawiłam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po Szczeliny sięgam namiętnie od ich pierwszej książki – po niektóre szybciej, niektóre trochę na mojej półce czekają. Ale chyba żadnej poprzedniej książki nie bałam się tak bardzo, jak tej. Czułam się jak nieprzygotowany do klasówki uczeń liceum, który za chwile miał pokazać jak mało wie o świecie w rozmowie z kolegą, który od dzieciaka pochłaniał encyklopedie jak płatki. Jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie.

Bardzo możliwe, że to będzie największe moje zaskoczenie w tym roku. Na niewielkiej ilości stron Conway prezentuje nam świat, który wydaje nam się doskonale znamy – bo przecież swoje do szkoły pochodziliśmy, potem coś tam poczytaliśmy, troszeczkę liznęliśmy na studiach – a jak się okazuje ta wiedza jest tak miałka, że właściwie nie wiemy nic. Dzięki sześciu surowcom, które kształtują naszą przeszłość i teraźniejszość poznajemy losy świata i razem z autorem udajemy się poteoretyzować na temat naszej najbliższej i tej dalszej przyszłości.

I co najważniejsze, autor w ogóle nie męczy czytelnika. To nie jest ten wykład, na który idzie się uciąć sobie drzemkę. Nie, nie, to jest ten wykład, gdy sylabus wydaje się najnudniejszym zajęciem we wszechświecie, ale sala zawsze jest pełna studentów. Ed Conway ma niesamowity dar opowiadania o rzeczach potencjalnie bardzo skomplikowanych w sposób łatwy i przyjemny. Nic tylko pozazdrościć.

„Na kartach tej książki odbyliśmy podróż tam i z powrotem w czasie” – to była niesamowicie satysfakcjonująca podróż.

Szczeliny w tym 2024 roku niesamowicie pozytywnie mnie zaskakują. Najpierw reportażem o Korei i teraz „Skarbami ziemi”. Nie mogę powiedzieć nic więcej, jak zaparzcie sobie herbatę, rozsiądźcie się wygodnie i ruszajcie w tę podróż bez lęku. Na pewno się nie rozczarujecie.

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Szczeliny.

Współpraca barterowa

Po Szczeliny sięgam namiętnie od ich pierwszej książki – po niektóre szybciej, niektóre trochę na mojej półce czekają. Ale chyba żadnej poprzedniej książki nie bałam się tak bardzo, jak tej. Czułam się jak nieprzygotowany do klasówki uczeń liceum, który za chwile miał pokazać jak mało wie o świecie w rozmowie z kolegą, który od dzieciaka pochłaniał encyklopedie jak płatki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Świetnie się bawiłam! Na pewno będę wypatrywać drugiego tomu

Świetnie się bawiłam! Na pewno będę wypatrywać drugiego tomu

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wielka szkoda, że po pierwszych 50 stronach zgubiłam rytm tej powieści. Najpierw zapowiadało się na historię, która pozytywnie mnie zaskoczy, później biegłam już tylko do końca nie znajdując w środku nic, co mogłoby mnie na dłużej zatrzymać. A gdy dobiegłam do końca, wzruszyłam jedynie ramionami.

Może to po prostu czeska literatura nie jest dla mnie?

Wielka szkoda, że po pierwszych 50 stronach zgubiłam rytm tej powieści. Najpierw zapowiadało się na historię, która pozytywnie mnie zaskoczy, później biegłam już tylko do końca nie znajdując w środku nic, co mogłoby mnie na dłużej zatrzymać. A gdy dobiegłam do końca, wzruszyłam jedynie ramionami.

Może to po prostu czeska literatura nie jest dla mnie?

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Okropnie prawdziwa i bolesna historia. Szkoda, że po kulminacji wydarzeń przeskakujemy w czasie.

Okropnie prawdziwa i bolesna historia. Szkoda, że po kulminacji wydarzeń przeskakujemy w czasie.

Pokaż mimo to