-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2023-11-03
2024-04-16
Larysa Luboń wreszcie przyznaje, że na kimś jej zależy i robi wszystko, aby tej osobie pomóc. Postanawia połączyć to z pracą i napisać artykuł o pewnej rodzinie, do której prowadzą ją wszystkie tropy od nieżyjącego przyjaciela. Bruno tymczasem angażuje się w poszukiwania swojej koleżanki z pracy, Justyny. Tylko on wie, że tak naprawdę atak na dziewczynę jest atakiem na niego, a gra, którą psychopatyczny zabójca prowadzi od wielu lat, zbliża się do kulminacyjnego momentu.
Ale tu akcja przyspiesza. Pojawia się motyw wyścigu z czasem, ponieważ z jednej strony widzimy poszukiwania Justyny, a z drugiej mamy krótkie sceny z nią w roli głównej i widzimy, że dziewczynie kończy się czas.
Śledztwo Larysy jest naprawdę intrygujące, i tylko czasami dziewczyna budzi złość, ryzykując aż za bardzo. Wszystkie jej działania zdają się jednak trafiać na drugi plan, bo najważniejsza wydaje się potyczka Brunona i jego nemezis. Po dwóch tomach powolnego odkrywania zamiarów i tajemnic z przeszłości, nadchodzi wreszcie kulminacja ich wzajemnej niechęci i potrzeby wyrównania rachunków. W tym momencie policjant też nieźle zaskakuje, pokazując co potrafi doprowadzony do ostateczności.
Zakończenie jest mniej zaskakujące. W sprawie prowadzonej przez Larysę mamy wielkie odkrycie i wyjawienie sekretów. W sprawie Bruna już tylko jedna tajemnica pozostaje do odkrycia. Mimo to końcówka wgniata w fotel i przez moment trudno było mi uwierzyć, że to tak się kończy. Zdecydowanie nie ma tu nic oklepanego.
"Amok" idealnie kończy skomplikowaną grę pomiędzy Brunonem a Jackiem, ale też doprowadza do pewnego końca to co działo się pomiędzy mężczyzną a Larysą. To była wybitna seria i cieszę się, że mogłam od razu przeczytać wszystkiego trzy tomy. Gorąco polecam.
Larysa Luboń wreszcie przyznaje, że na kimś jej zależy i robi wszystko, aby tej osobie pomóc. Postanawia połączyć to z pracą i napisać artykuł o pewnej rodzinie, do której prowadzą ją wszystkie tropy od nieżyjącego przyjaciela. Bruno tymczasem angażuje się w poszukiwania swojej koleżanki z pracy, Justyny. Tylko on wie, że tak naprawdę atak na dziewczynę jest atakiem na...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-09
2023-03-07
2017-01-31
Nie mogłam się od niej oderwać. Akcja niby prosta, a tak przykuwa uwagę, że chce się czytać i czytać. Charaktery bohaterów niesamowicie rozbudowane, trudno ich rozgryźć i przewidzieć ich działania.
Nie mogłam się od niej oderwać. Akcja niby prosta, a tak przykuwa uwagę, że chce się czytać i czytać. Charaktery bohaterów niesamowicie rozbudowane, trudno ich rozgryźć i przewidzieć ich działania.
Pokaż mimo to2020-04-01
2015-12-07
Być może moje ocena jest zawyżona - w końcu autor musiał historię tylko spisać, a nie napisać. Mimo to czytanie jej było dla mnie tak ogromną przyjemnością, że nie mogę odjąć ani jednej gwiazdki.
Historia Cezara to kwintesencja tego, co w książkach lubię najbardziej - historia, intrygi, wojny. I mimo że Cezar nigdy nie był moją ulubioną postacią Starożytnego Rzymu, książka ta na długo zapadnie mi w pamięć. Napisana jest nie jak książka historyczna, ale jak powieść. Powieść bez zmyślania i wypełniania luk własnymi wymysłami.
Być może moje ocena jest zawyżona - w końcu autor musiał historię tylko spisać, a nie napisać. Mimo to czytanie jej było dla mnie tak ogromną przyjemnością, że nie mogę odjąć ani jednej gwiazdki.
Historia Cezara to kwintesencja tego, co w książkach lubię najbardziej - historia, intrygi, wojny. I mimo że Cezar nigdy nie był moją ulubioną postacią Starożytnego Rzymu, książka...
2018-06-21
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2018/06/sumia-sukkar-chopiec-z-aleppo-ktory.html
Adam odbiera świat inaczej niż inni ludzie. Widzi kolory, dzięki którym rozpoznaje emocje innych ludzi, ma trudności w nawiązywaniu relacji. Ma swoje przyzwyczajenia i zasady, które osobom postronnym wydają się dziwne i pozbawione sensu, ale dla Adama znaczą wiele. Na przykład drogę z jednego pokoju do drugiego musi pokonać w określonej ilości kroków, inaczej coś mu się nie uda lub będzie musiał wykonać jakieś zadanie w ramach kary. Adam ma ogromny talent plastyczny. Maluje zachwycające obrazy, na których uwiecznia sceny, które widział lub które sobie wyobraził, wszystkie jednak dotyczą wojny.
Chłopak mieszka w Aleppo razem ze swoim ojcem, ukochaną siostrą Yasmine i trzema braćmi. Doświadczył już bólu i straty, kiedy przed kilkoma laty zmarła jego matka, teraz jednak jego życie jest poukładane i szczęśliwe. Do czasu. Narracja jest pierwszoosobowa, śledzimy więc rozwój wydarzeń oczami niewinnego Adama, który niewiele rozumie. Widzi za to rzeczy, które umykają innym. Wojna nie wybucha z dnia na dzień. Na początku jest odległa i niewidoczna, z czasem coraz bardziej zbliża się do domu Adama i do jego rodziny. Nie wiadomo kiedy odległa burza przetacza się w końcu nad Aleppo i całkiem niszczy życie jego mieszkańców. A najgorsze jest to, że wiadomo, że książka nie ma szczęśliwego zakończenia. Nie przeczytamy w niej o zakończeniu konfliktu, i rozpoczęciu odbudowy zniszczonego kraju, odnalezieniu zaginionych członków rodziny i powolnym powrocie do normalności.
Książka z pewnością nie jest lekką lekturą. Historia zaczyna się spokojnie, a później robi się coraz gorzej i gorzej. To nie jest suchy opis wojny w Syrii, który przeczytamy w gazecie czy usłyszymy w telewizji. Relacja Adama jest bardzo prosta, opisuje zdarzenia bez doszukiwania się ich ukrytego znaczenia. Z dziecięcą naiwnością opowiada o kolejnych dniach z życia swojej rodziny. W książce nie ma miejsca na opisy trudnej miłości w czasach wojny, o dorastaniu i przemianie bohaterów, o upadku kultury. Żadnych filozoficznych przemyśleń, tylko prosty przekaz dziecka, w którego życiu następują ogromne zmiany. Historia jest naprawdę wstrząsająca. Poraża swoim smutkiem, rozpaczą i brakiem nadziei na szczęśliwe zakończenie. Po jej przeczytaniu nie łatwo jest się otrząsnąć z ponurych myśli. Niezależnie od tego, jakie poglądy miało się do tej pory odnośnie uchodźców z Syrii i przyjmowaniu ich do państw europejskich, ta książka na pewno w jakiś sposób na nie wpłynie. Książka ma bardzo jasny przekaz, ukazany w niej obraz wojny pozwoli lepiej zrozumieć Syryjczyków uciekających ze swojego kraju. Ale również tych, którzy decydują się w nim pozostać.
Jeśli lubicie mocne historie opisujące prawdziwe zdarzenia, książka jest dla was. Nie musicie orientować się w sytuacji politycznej w Syrii, znać historii konfliktu by ją zrozumieć, ponieważ w "Chłopcu z Aleppo, który namalował wojnę" nie ma polityki. Mimo że rzadko która książka potrafi mnie wzruszyć, tej się to udało. Kibicowałam Adamowi i jego rodzinie, mimo że podejrzewałam, że nie czeka ich już nic dobrego.
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2018/06/sumia-sukkar-chopiec-z-aleppo-ktory.html
Adam odbiera świat inaczej niż inni ludzie. Widzi kolory, dzięki którym rozpoznaje emocje innych ludzi, ma trudności w nawiązywaniu relacji. Ma swoje przyzwyczajenia i zasady, które osobom postronnym wydają się dziwne i pozbawione sensu, ale dla Adama znaczą wiele. Na przykład...
2023-10-15
2019-01-25
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2019/03/sarah-pinborough-co-kryja-jej-oczy.html
"Co kryją jej oczy" wstrząsnęła mną na dobre kilka dni. Nie często spotykam tak rewelacyjne i mocno oddziałujące na mnie książki. Niespecjalnie zaczynająca się historia nie wiadomo kiedy ewoluowała, stając się małym potworkiem, który mimo że wzbudza odrazę, hipnotyzuje i każe na siebie patrzeć.
Książka opowiada historię Louise, samotnej matki tęskniącej do życia, w którym będzie coś więcej niż tylko praca, dom, dziecko. Jest pełna nadziei, kiedy pewnego wieczoru poznaje w barze Davida i zaczyna z nim flirtować. Szybko jednak spada z różowej chmurki, kiedy okazuje się, że mężczyzna jest jej nowym szefem. I na dodatek ma piękną i sympatyczną żonę. Louise nie może sobie odmówić kontynuowania znajomości zarówno z Davidem, jak i jego żoną Adele. Pada ofiarą manipulacji i robi dokładnie to, czego ta dwójka od niej wymaga. Kiedy udaje jej się odkryć prawdę, jest już za późno, żeby się wycofać. Adele wcale nie jest ofiarą przemocy domowej, zahukaną i stłamszoną przez męża sadystę. Wszystko to było tylko grą i nakładaną maską, prawdziwa Adele jest zupełnie inna. I bardzo, bardzo sprytna. Nikt nie powinien wątpić, że dostanie to czego chce. A czego chce Adele? Odpowiedź na to pytanie była dla mnie największym wstrząsem.
Historia opowiedziana jest po mistrzowsku. Ważne detale i szczególiki, które mogłyby naprowadzić czytelnika na rozwiązanie zagadki, są dawkowane tak, żeby zaciekawić ale nie zdradzić za dużo. Postacie i ich zachowanie od początku są zagadkowe, widać, że coś z nimi nie tak. Czytałam o dziwnych zachowaniach Adele, a i tak dałam się jej oszukać, nawet wiedząc więcej od Louise. Bardzo chciałam uwierzyć Adele, osądziłam od razu Davida. Prawda była jednak bardzo głęboko ukryta, i do samego końca znała ją tylko Adele. Ani jeden moment książki mnie nie rozczarował i nie zawiódł. Było tajemniczo, wstrząsająco, było inaczej. Zdecydowanie polecam tę książkę każdemu. Nie obiecuję jednak, że będziecie mieli po niej spokojny sen i że nie będziecie wpatrywać się w sufit nad łóżkiem.
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2019/03/sarah-pinborough-co-kryja-jej-oczy.html
"Co kryją jej oczy" wstrząsnęła mną na dobre kilka dni. Nie często spotykam tak rewelacyjne i mocno oddziałujące na mnie książki. Niespecjalnie zaczynająca się historia nie wiadomo kiedy ewoluowała, stając się małym potworkiem, który mimo że wzbudza odrazę, hipnotyzuje i każe na...
2018-09-03
2018-08-27
2018-05-31
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2018/05/victoria-aveyard-czerwona-krolowa.html
Dobra książka fantastyczna opiera się na bogatym i solidnie skonstruowanym nowym świecie. Jeśli wizja jest żywa tylko w wyobraźni autora, ale blednie na kartach książki, trudno jest mi się nią zachwycić. A bez zachwytu nad dekoracjami, nie zachwycę się samą akcją. To tak jakbym poszła do teatru, w którym aktorzy występują na gołych deskach sceny, bez żadnych rekwizytów. To zupełnie nie mój klimat, moja wyobraźnia potrzebuje zdecydowanie więcej bodźców. Dlatego zawsze ogromną wagę przykładam do opisywanych miejsc, czy potrafię je sobie wyobrazić, czy potrafię poczuć, jakby to było tam być. I, co równie ważne, czy chciałabym tam być. Czy ten świat po prostu wydaje mi się sympatyczny, nawet jeśli akurat trwa w nim wojna i jest bardzo niebezpiecznie. Victoria Aveyard stworzyła świat, do którego już dziś mogłabym się przeprowadzić, a od czytania o nim wprost nie mogłam się oderwać.
Główną bohaterkę, Marę, poznajemy, kiedy jeszcze jest zwyczajną dziewczyną, ubogą ale "przedsiębiorczą". Jest oddana najbliższym, swoim rodzicom, młodszej siostrze, braciom, którzy są na wojnie, oraz Kilornowi, przyjacielowi z dzieciństwa. To właśnie uczucia do chłopaka, oraz chęć pomocy mu zainicjują ciąg wydarzeń, które zmienią losy Mare, jej rodziny oraz całego narodu. Odkryje prawdę o sobie w najmniej odpowiednim miejscu i czasie, stając się łatwym celem dla Srebrnych, którzy takich jak ona - Czerwonych, uważają za podludzi. Od tego momentu będzie musiała grać i udawać kogoś innego, by zachować życie.
Podział na Srebrnych - posiadających magiczne talenty, oraz Czerwonych - pozbawionych magii, jest największym plusem serii. Determinuje on różnice społeczne, konflikty pomiędzy bohaterami, niezwykły status głównej bohaterki - pół Srebrnej, pół Czerwonej, jej przemianę z drobnego kieszonkowca w buntowniczkę. Zawsze to kolor krwi decydował o życiu ludzi. Czerwoni byli biedni, szli na wojnę w pierwszych szeregach, usługiwali, byli potulni i bez głosu. Srebrni to elita, korzystająca z magicznych umiejętności, by ułatwić sobie życie. Rządzili i dzielili, traktując Czerwonych jak robactwo. Posyłali ich na śmierć, odmawiali opieki lekarskiej, wyzyskiwali, bo byli silniejsi. Takie postępowanie musiało w końcu doprowadzić Czerwonych do ostateczności, poderwać ich do walki ze Srebrnymi. Musiała być to jednak walka ostrożna, przemyślana, wręcz partyzancka. Bo jak tu walczyć z królem, który jednym ruchem może spalić całe miasto?
W książce znalazłam wszystko to, co najbardziej lubię. Są magiczne moce, jest rebelia, ale przede wszystkim są naprawdę wspaniali bohaterowie. Tacy prawdziwi, wręcz żywi, z wadami i zaletami. Tacy, którzy potrafią nas oszukiwać przez całą książkę, wodzić przez nos, przekonać do siebie a na koniec pokazać prawdziwą twarz. Rozkochać w sobie a później skrzywdzić umierając. Zdrada jest ważnym elementem książki. Mare będzie musiała się z nią zmierzyć i zdecydować, czy zaufa jeszcze kiedykolwiek komuś innemu niż sobie. Ja rozczarowanie przeżywałam razem z nią, to co wstrząsnęło nią, i mnie wbiło w fotel. Nie przeszłam obojętnie do następnego rozdziału, bo w "Czerwonej Królowej" po prostu tak się nie da. Chyba trzeba być zupełnie rozkojarzonym i nie móc skupić się na książce, żeby nie dać porwać się tej akcji i towarzyszącej jej emocjom.
W "Czerwonej Królowej" najbardziej podobało mi się to, że nic nie było tu przesadzone, nie działo się za szybko. Przemiana głównej bohaterki zachodziła stopniowo. Stopniowo uczyła się nowego życia, stopniowo zaczynała ufać ludziom w pałacu. Wszystko to było tak naturalne, że nie miałam ani razu ochoty wyrzucić książki przez okno przez głupotę bohaterów. A naprawdę się tego obawiałam, zwłaszcza po lekturze zachwalanego "Szklanego tronu", którego fenomenu nigdy nie zrozumiem. Na szczęście "Czerwona Królowa" to prawdziwa perełka fantastyki, i już zabrałam się za drugi tom.
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2018/05/victoria-aveyard-czerwona-krolowa.html
Dobra książka fantastyczna opiera się na bogatym i solidnie skonstruowanym nowym świecie. Jeśli wizja jest żywa tylko w wyobraźni autora, ale blednie na kartach książki, trudno jest mi się nią zachwycić. A bez zachwytu nad dekoracjami, nie zachwycę się samą akcją. To tak jakbym...
2018-08-27
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2018/09/philippa-gregory-czerwona-krolowa.html
Philippa Gregory to autorka, która dla mnie mogłaby pisać podręczniki do historii. Jej pierwszą książką, jaką przeczytałam, była "Czarownica" - książka na tyle sugestywnie napisana, że miałam przez nią kilka koszmarów. Później przeczytałam "Dziedzictwo" - historię demonicznej Beatrice, dziewczyny mądrej, sprytnej i niewyobrażanie złej. A później odkryłam książki historyczne pani Gregory, i przepadłam na dobre.
"Czerwona Królowa" jest drugim tomem serii "Wojna Dwóch Róż". Choć spotkałam się i z wersją, że to tom czwarty lub trzeci. Opisuje ona wydarzenie mające miejsce w trzech innych tomach, jednak z punktu widzenia innej bohaterki. Tu o wojnie dwóch róż opowiada Małgorzata Beaufort, matka przyszłego króla Henryka. Poznajemy ją jako małą dziewczynkę, zawsze wierzącą w swoje powołanie i silną więź z Bogiem. Jej marzeniem było wstąpić do klasztoru i zostać świętą, matka jednak wydała ją bardzo szybko za mąż. Małgorzata była kuzynką króla Lancastera, i temu rodowi pozostała do końca wierna. Jako dorosła kobieta spiskowała, szukała sojuszników i opłacała działania zbrojne. Wierzyła w swoją sprawę, była pewna, że Yorkowie to uzurpatorzy i nie mogą dalej rządzić Anglią, że muszą zwolnić tron dla jej syna.
Małgorzata to postać irytująca. To kobieta wręcz nawiedzona, mająca obsesję na punkcie swojej rodziny i planów, jakie według niej ma wobec niej Bóg. Czasami trudno było mi nie denerwować się na jej jawną głupotę, kiedy z uporem maniaka ignorowała prawdę. Nie potrafiła docenić pokoju i dobrobytu, jaki zapanował w kraju pod rządami Yorka, bo cały czas myślała tylko o tym, jak może pomóc w pokonaniu go. Jej upór i determinacja byłyby godne pochwały, gdyby dotyczyły innej sprawy. Małgorzata i jej sojusznicy nie pozwalali wojnie się skończyć, podburzali i atakowali. Nie po to, żeby poprawić sytuację w kraju ale po to, żeby ich było na wierzchu.
"Czerwona królowa" opisuje prawdziwą historię, prawdziwy konflikt. To nie fantastyka, w której mamy Zło, które trzeba pokonać, z góry wiadomo kto jest dobry a kto zły i kto ma rację. Tutaj rację miały obydwie strony, a może nie miała jej żadna. Można polubić Małgorzatę i jej kibicować, albo uznać jej argumenty i marzenia za głupie, i sympatią obdarzyć jej przeciwników. Ja jej nie polubiłam, a książka i tak dostarczyła mi dużo rozrywki. Philippa Gregory pisze naprawdę dobrze. Zachowuje idealną proporcję pomiędzy dialogami a opisami.W plastyczny sposób opisuje wydarzenia, które wielu mogłoby uznać wręcz za nudne.Nie wiem, czy jest to książka dla każdego. Ja książki historyczne bardzo lubię, więc czytało mi się bardzo dobrze. Dla kogoś jednak, kto historii nie lubi i woli czytać książki, których akcja osadzona jest w teraźniejszości, na pewno nie będzie dobrym wyborem. Bo mimo, że napisana w bardzo ciekawy sposób, opisuje po prostu historię, która się kiedyś wydarzyła. Bez zbędnych ubarwień, dodatków w postaci magicznych istot czy romansów wymyślonych postaci.
https://ksiazki-z-gornej-polki.blogspot.com/2018/09/philippa-gregory-czerwona-krolowa.html
Philippa Gregory to autorka, która dla mnie mogłaby pisać podręczniki do historii. Jej pierwszą książką, jaką przeczytałam, była "Czarownica" - książka na tyle sugestywnie napisana, że miałam przez nią kilka koszmarów. Później przeczytałam "Dziedzictwo" - historię demonicznej...
2023-03-15
2016-07-16
Książka mnie po prostu zachwyciła. Swoją wizją przyszłości, powolną nauką uczuć Jonasza, a wreszcie zakończeniem. To nie była kolejna książka w stylu: grupa ludzi znająca prawdę zamknęła resztę naiwniaków i mówi im jak mają żyć. Tu poszkodowani są wszyscy, żyją nie wiedząc nawet co utracili.
Książka mnie po prostu zachwyciła. Swoją wizją przyszłości, powolną nauką uczuć Jonasza, a wreszcie zakończeniem. To nie była kolejna książka w stylu: grupa ludzi znająca prawdę zamknęła resztę naiwniaków i mówi im jak mają żyć. Tu poszkodowani są wszyscy, żyją nie wiedząc nawet co utracili.
Pokaż mimo to2023-08-31
Wyobraźcie sobie wielki dom na smaganej wiatrem wyspie, ciemne, puste pokoje pełne rzeczy osobistych zmarłych dziewcząt, ogromne portrety rodzinne i osiem sióstr, które na przekór klątwie, chcą żyć dalej. "Dom soli i łez" to lektura, której długo nie zapomnicie.
Rodzina Annaleigh przechodzi z jednej żałoby w drugą, kiedy umierają kolejne siostry. Nieszczęśliwe wypadki? Morderstwa? A może klątwa? Pozostałe przy życiu siostry buntują się przeciwko ciągłemu smutkowi i pragną wreszcie zaznać zabawy. Ale okazuje się, że wszyscy mówią tylko o klątwie i żaden młody kawaler nie chce się do nich zbliżyć. Annaleigh opowiada siostrom historię o magicznych drzwiach, które mogłyby zabrać je wszędzie, gdzie tylko zapragną. Na przykład na bal maskowy, gdzie nikt nie słyszał o ich rodzinie i gdzie nie są powtarzane plotki o klątwie.
Od pierwszego rozdziału czytaniu towarzyszy dreszcz grozy. Upiorne wydarzenia i twarde piękno wyspy zamieniają opowieść w baśń, gdzie na każdym kroku spodziewa się jakiegoś potwora. "Dom soli i łez" to fantastyka, ale z rodzaju tych, w których magii nie spotyka się na każdym kroku. Nie ma tu magicznych mocy, a tylko bogowie, do których się modli i którzy czasem odwiedzają ziemię. Fabuła jest niesamowicie poplątana i początek zupełnie nie zapowiada tego, w jakim kierunku się potoczy. Z czasem robi się coraz dziwniej i coraz bardziej tajemniczo. Pojawia się więcej sekretów i niejasnych sytuacji, aż w końcu razem z główną bohaterką zaczyna się zastanawiać, czy to wszystko nie iluzja. Na szczęście tekst łatwo się śledzi i nie grozi nam pogubienie się w wątkach.
Największą zaletą tej książki jest jej niepowtarzalny klimat. Pięknie zostały napisane relacje między siostrami. To wyjątkowe bohaterki, inne niż większość znanych z powieści fantasy. Są bardzo zżyte, nie wywyższają się, nie mają żadnych wyjątkowych cech. Od początku do końca są zwyczajnymi młodymi dziewczynami, a biorą udział w tak niezwykłych wydarzeniach. Mam wrażenie, że w tej historii więcej jest wątków horroru niż fantastyki. Przy niej naprawdę można poczuć gęsią skórką - zwłaszcza przy scenie, kiedy dziewczęta tańczą we śnie.
Gorąco polecam "Dom soli i łez", przede wszystkim każdemu fanowi historii z dreszczykiem. Mimo że to fantastyka, cech tego gatunku nie ma tu dużo i to nie one wysuwają się na pierwszy plan. Ta książka to mój zdecydowany faworyt w tym miesiącu, i pewnie w podsumowaniu roku też jeszcze o niej wspomnę. Bo na pewno do tego czasu o niej nie zapomnę. Polecam.
Wyobraźcie sobie wielki dom na smaganej wiatrem wyspie, ciemne, puste pokoje pełne rzeczy osobistych zmarłych dziewcząt, ogromne portrety rodzinne i osiem sióstr, które na przekór klątwie, chcą żyć dalej. "Dom soli i łez" to lektura, której długo nie zapomnicie.
Rodzina Annaleigh przechodzi z jednej żałoby w drugą, kiedy umierają kolejne siostry. Nieszczęśliwe wypadki?...
2019-08-08
2024-01-16
2016-04-28
Niezwykle poruszające historie wspaniałych kobiet, bohaterek, które przeżyły prawdziwe piekło na wygnaniu. Mam wrażenie, że takich ludzi już nie ma.
Niezwykle poruszające historie wspaniałych kobiet, bohaterek, które przeżyły prawdziwe piekło na wygnaniu. Mam wrażenie, że takich ludzi już nie ma.
Pokaż mimo to
Czy ktoś jeszcze wierzy, że przyszłość będzie różowa? Że za mniej lub więcej lat ludzkość jednak nie zostanie zdziesiątkowana przez kolejne choroby i katastrofy naturalne? Że Ziemia kiedyś się uzdrowi? Od lat autorzy książek science-fiction prześcigają się w przerażających wizjach przyszłości, dodając coś od siebie do puli katastrof, które na nas czekają. "7th Heaven" to wizja bardzo przemyślana, mająca w sobie kilka dobrze znanych elementów, ale przedstawiająca je w zupełnie oryginalny sposób.
Głównymi bohaterami są Yarara, córka jednego z najbogatszych ludzi przyszłości, i Conifer - żyjący poza prawem i poza jakąkolwiek kontrolą przestępca. Ich drogi przecinają się w klubie "7th Heaven", gdzie znudzona i wychowywana w złotej klatce dziewczyna chce się wyszaleć i poznać trochę innego życia. Przez kilka jej głupich decyzji oraz miękkie serce Conifera, chłopak odkrywa zakulisowe działania ciotki Yarary. Przez przypadkowy zbieg okoliczności na jaw wychodzi wielka intryga, której skutki dotkną wszystkich ocalałych na Ziemi ludzi.
Książka napisana jest w fantastycznym stylu. Czyta się ją naprawdę dobrze, zarówno bardzo plastyczne opisy miejsc jak i dialogi, które nigdy nie są sztuczne czy wymuszone. Bohaterowie to prawdziwy majstersztyk Nawet postaciom drugoplanowym poświęcone zostało mnóstwo uwagi. Każdy ma silnie zarysowany charakter a ich zachowanie przez całą akcję jest spójne. Yarara, chociaż zaczynała od znudzonej córeczki bogatego tatusia, ani przez moment nie irytowała czy nudziła. Mocno ją polubiłam i bardzo dobrze rozumiałam jej motywy. Dziewczyna w bardzo realistyczny i nieprzesadzony sposób reagowała na wydarzenia.
Fabuła książki kręci się wokół nowinek technologicznych i intrygi mającej kilku osobom zapewnić jeszcze większe pieniądze i jeszcze większą władzę. Jednocześnie podkreślony jest wpływ tych działań na zwykłego człowieka i na jego dalszy los. Widziałam w tym mocne nawiązanie do współczesnych trendów, my przecież też coraz bardziej przenikamy do rzeczywistości wirtualnej, już nie tylko w celach rozrywkowych, ale też w codziennym zwyczajnym funkcjonowaniu.
W "7th Heaven" sporo też zwyczajnych, ludzkich dramatów. Trudnych wyborów przed jakimi stają bohaterowie (najtrudniejszy to chyba ten, przed którym stanęli rodzice Yarary, kiedy ta była chorym dzieckiem, i musieli podjąć decyzję o jej życiu), wątków romantycznych, żałoby i zdrady. Przez tę warstwę obyczajową książka, mimo że sci-fi, nie przeraża swoją trudnością, i naprawdę łatwo jest podążać za akcją. Od początku czuć, że Yararę i Conifera coś łączy, ale ich przyszły związek wcale nie jest taki oczywisty. Dzieje się w tej kwestii sporo i zakończenia możemy się tylko domyślać, ale absolutnie nie ma co do niego pewności. Samo poprowadzenie tego wątku mi się podobało, miało kilka zwrotów i zaskoczeń, chociaż wolałabym, żeby bohaterowie podjęli inną decyzję. Akurat takiemu zakończeniu tego wątku nie kibicowałam.
Świetnym dodatkiem do książki, który ułatwia ale też uatrakcyjnia czytanie, są zamieszczone w środku kody QR. Przekierowują one na stronę internetową, na której możemy zobaczyć wizerunki bohaterów oraz ilustracje miejsc, w których rozgrywa się akcja książki. Na samym początku mamy też playlistę z przypisanym utworem do każdego rozdziału. Jeszcze jednym plusem, który mi się nasunął podczas czytania jest fakt, że książkę wydano jako jeden tom, mimo że treść zdolny wydawca mógłby podzielić na minimum dwa tomy. Dobrze, że tak się nie stało, bo dzięki temu od razu można poznać całą historię, bez oczekiwania na kolejną premierę.
Czy warto sięgnąć po "7th Heaven"? Zdecydowanie tak. To wciągająca wizja przyszłości z przemyślaną intrygą, świetnie napisanymi bohaterami i skomplikowanymi relacjami międzyludzkimi. Wciąga od pierwszego rozdziału, a później tylko coraz bardziej nie można się oderwać. Zdecydowanie nie tylko dla fanów gatunku.
Czy ktoś jeszcze wierzy, że przyszłość będzie różowa? Że za mniej lub więcej lat ludzkość jednak nie zostanie zdziesiątkowana przez kolejne choroby i katastrofy naturalne? Że Ziemia kiedyś się uzdrowi? Od lat autorzy książek science-fiction prześcigają się w przerażających wizjach przyszłości, dodając coś od siebie do puli katastrof, które na nas czekają. "7th...
więcej Pokaż mimo to