-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2020-09-24
2021-05-13
To była książka, której bardzo potrzebowałam. Z genialnym pomysłem na fabułę, pełna humoru, smutku, ale i radości. Cudownie było patrzeć jak ogień rozpala się na nowo.
Moją recenzję znajdziecie tutaj: https://www.instagram.com/p/CYrmFnds4yD/
To była książka, której bardzo potrzebowałam. Z genialnym pomysłem na fabułę, pełna humoru, smutku, ale i radości. Cudownie było patrzeć jak ogień rozpala się na nowo.
Moją recenzję znajdziecie tutaj: https://www.instagram.com/p/CYrmFnds4yD/
2017-03-07
Czy będąc dzieckiem bawiłeś się w udawanie różnych postaci ? Superbohater, lekarz, malarz a może nawet astronauta ? To były tylko niewinne zabawy. Dla Billego Milligana to codzienność. Chory na osobowość wieloraką zostaje oskarżony o gwałty i rozboje. Czy jest winny ? Czy ktoś mu pomoże ?
Na książkę trafiłam dzięki grupie "Książka moimi oczami". Temat rozdwojenia jaźni był mi zupełnie obcy. Oczywiście "ogólne" pojęcie na temat tego zaburzenia miałam, jednak nigdy nie dowiadywałam się na czym dokładnie to polega. Moją ciekawość jeszcze bardziej pobudzał fakt, że książka jest odtworzeniem życia głównego bohatera a więc mamy relację jak najbardziej rzeczywistą.
Billy Milligan w połowie lat siedemdziesiątych został oskarżony o serię napadów z bronią, rabunków i gwałtów. Nie było wątpliwości co do jego winy, ponieważ ofiary rozpoznały go na zdjęciach. Aresztowany przez policję Milligan uparcie twierdził, że to nie on popełniał zarzucane mu przestępstwa. Jego zachowanie było na tyle niepokojące, że za sprawą zaciekle walczących o niego obrońców Billy został poddany serii badań, które zdiagnozowały u niego osobowość wieloraką.
Billy nie miał łatwego dzieciństwa. Problemy z ojcem, matką i ojczymem tylko pogłębiły jego chorobę. Był uważany za notorycznego kłamce. Pozostawiony sam sobie, przytłoczony chorobą postanowił zakończyć tą nieustanną walkę... i właśnie wtedy jego pozostałe osobowości postanowiły go "uśpić" by nikomu nie zagrażał.
Osobowości, które z czasem były nazywane "rodziną" różniły się wiekiem, wyznaniem i światopoglądem, a nawet orientacją seksualną oraz wieloma innymi cechami.
Jeśli chcecie się dowiedzieć jak wygląda ta choroba od środka i jak potoczyły się losy Milligana to koniecznie przeczytajcie "Człowieka o 24 twarzach".
Początkowo myślałam, że cała książka będzie miała format czegoś w rodzaju wywiadu z Billym. Jednak (ku mojej radości) autor sprawnie poprowadził nas przez książkę dzięki rozpisaniu tej historii jak opowiadania. Również fakt, że oprócz relacji Milligana mamy opisane rozterki - moralne jak i etyczne - osób zaangażowanych w cały proces sądowy (oraz medyczny) wpływa na korzyść książki.
Mimo poruszenia tylu wątków autor nie zapomina, że najważniejszy w tym wszystkim jest sam Billy Milligan. Młody mężczyzna, który - choć przerażony - chce wyzdrowieć. Być "normalnym" i akceptowanym przez społeczeństwo.
Co do moich odczuć to nie myślałam, że książka wywoła we mnie tyle uczuć... Od smutku (szczególnie na samym końcu) do złości (na sąd lub "lekarzy" z zakładu do, którego Billy został później wysłany).
Było mi tak żal Milligana. Miałam ochotę mu pomóc lub wesprzeć jakoś lecz z drugiej strony... Zastanawiałam się czy taka sama reakcja byłaby gdybym np. należała do ofiar lub do ich rodzin.
Przeglądając fora internetowe na temat samego Billego było wiele opinii. Jedni mu wierzyli, drudzy twierdzili, że jest świetnym aktorem. Znalazła się również spora grupa osób, która twierdziła, że w Billym zostały uwięzione różne dusze zmarłych. A wy Drodzy Czytelnicy co myślicie ?
Bez względu na to jakie jest wasze zdanie warto przeczytać książkę "Człowiek o 24 twarzach". Myślę, że jest to jedna z lepszych pozycji w tej kategorii.
recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Czy będąc dzieckiem bawiłeś się w udawanie różnych postaci ? Superbohater, lekarz, malarz a może nawet astronauta ? To były tylko niewinne zabawy. Dla Billego Milligana to codzienność. Chory na osobowość wieloraką zostaje oskarżony o gwałty i rozboje. Czy jest winny ? Czy ktoś mu pomoże ?
Na książkę trafiłam dzięki grupie "Książka moimi oczami". Temat rozdwojenia jaźni...
2019-07-12
Utrzymany poziom poprzedniej części. Świetnie się czytało i aż żal, że to już koniec.
Utrzymany poziom poprzedniej części. Świetnie się czytało i aż żal, że to już koniec.
Pokaż mimo to2020-06-14
"Drapieżnik" to książka przedstawiająca nam historię Israela Keyesa - mordercy genialnego. Świetnie mi się ją czytało. Fascynowała mnie i nie pozwalała oderwać się od lektury. Czyta się jak najlepszy thriller.
Pełna recenzja znajduje się na blogu: https://worldbysabina.blogspot.com/2020/06/recenzja-drapieznik-prawdziwa-historia.html
"Drapieżnik" to książka przedstawiająca nam historię Israela Keyesa - mordercy genialnego. Świetnie mi się ją czytało. Fascynowała mnie i nie pozwalała oderwać się od lektury. Czyta się jak najlepszy thriller.
Pełna recenzja znajduje się na blogu: https://worldbysabina.blogspot.com/2020/06/recenzja-drapieznik-prawdziwa-historia.html
2020-12-12
Gdyby wcześniejsze tomy były tak cudowne jak ten, nie dziwiłabym się skąd ten cykl ma tylu fanów. W końcu to zrozumiałam Miasto szkła pochłonęło mnie całą, nie mogłam tego tomu odłożyć, musiałam przeczytać go do końca praktycznie na raz. Tam się tyle działo! Tyle emocji! Zaraz po skończonej lekturze, zabieram się za kolejną część.
Czasem trochę irytowało mnie zachowanie Clare bo czułam, jakby każde jej działanie nie było przemyślane ale z drugiej strony to była nastolatka, z ojcem psycholem, matką w stanie zawieszenia, bratem, którego kocha nie tak jak powinna, z demonami i zbliżającym się obliczem wojny - no ciężko oczekiwać, że na pstryknięcie będzie zachowywać się idealnie, a każda jej decyzja będzie dopracowana w 100%.
Gdyby wcześniejsze tomy były tak cudowne jak ten, nie dziwiłabym się skąd ten cykl ma tylu fanów. W końcu to zrozumiałam Miasto szkła pochłonęło mnie całą, nie mogłam tego tomu odłożyć, musiałam przeczytać go do końca praktycznie na raz. Tam się tyle działo! Tyle emocji! Zaraz po skończonej lekturze, zabieram się za kolejną część.
Czasem trochę irytowało mnie zachowanie...
2019-12-12
2016-03-20
Do recenzji tej książki podchodzę drugi raz i to nie dlatego, że jest okropna. O nie... Ona jest wspaniała ! ! ! aż mam ochotę opowiedzieć wam każdy najmniejszy szczegół ale jaką radość z czytania mielibyście wy ?
Po raz kolejny przemówiła do mnie okładka a z racji tego, że cena była przystępna skusiłam się na zakup tego cudeńka. Trochę leżakowała na półce bo ja ociągałam się z skończeniem "Greya".
Gdy w końcu przyszła kolej na ,,Na froncie domowym" podeszłam do niej z całkowitym luzem. Nie słyszałam nic na temat ani autorki ani książki więc i wymagań nie miałam.
Pierwsze strony nie przemówiły do mnie za bardzo. Pomyślałam : kolejna książka z rodzinną sielanką. Jednak z każdą stroną zrozumiałam jak bardzo się myliłam. W pewnym momencie tak mnie wciągła, że każdą wolną chwilkę spędzałam na czytaniu książki.
ciąg dalszy na :https://worldbysabina.blogspot.com/
Do recenzji tej książki podchodzę drugi raz i to nie dlatego, że jest okropna. O nie... Ona jest wspaniała ! ! ! aż mam ochotę opowiedzieć wam każdy najmniejszy szczegół ale jaką radość z czytania mielibyście wy ?
Po raz kolejny przemówiła do mnie okładka a z racji tego, że cena była przystępna skusiłam się na zakup tego cudeńka. Trochę leżakowała na półce bo ja ociągałam...
2020-10-18
2017-08-30
Budzisz się. Nie wiesz, kim jesteś. Nie wiesz, gdzie jesteś, ani jak się tu znalazłeś. W twojej pamięci brak jakichkolwiek wspomnień.
Właśnie tak poznajemy Monikę Palmer. Zagubioną w obcym świecie. W świecie, w którym w wyniku wypadku Monika straciła pamięć. Tylko czy aby napewno był to wypadek?
Zdezorientowana kobieta budzi się w jednym z gdańskich szpitali. Nie wie, co się stało. Nie wie, jak się tu znalazła, a co najdziwniejsze, nie wie, kim jest. Personel szpitala zwraca się do niej Monika. Imię wydaję się jej obce. Jakby nigdy nie należało do niej, nie było jej częścią. Może przesadza? W końcu lekarze twierdzą, że na skutek wypadku uległa amnezji pourazowej, więc chyba nie ma w tym nic dziwnego, że nawet jej własne imię brzmi obco. Teraz wszystko takie jest — obce, dziwne i tajemnicze.
Niedługo po przebudzeniu Monikę odwiedza policjant prowadzący jej sprawę — Konrad. Zaraz... Skoro to był wypadek to po co policja? Po co to wypytywanie? Po co tyle zamieszania wokół?
Monika jest coraz bardziej zagubiona i wystraszona. Dowiaduję się, że ktoś mógł jej w tym „wypadku” pomóc.
Wychodząc ze szpitala do domu, ma nadzieję, że w swoich czterech kątach odnajdzie dawną siebie. Jednak to, co tam odnajduje, stawia przed nią jeszcze więcej pytań. Kim jest? Co robi ta broń w jej mieszkaniu? Czemu nikt jej nie szuka? Nie dzwoni? Nie pyta, jak się czuję? Czy jest wśród niej, ktoś, komu może zaufać? Konrad wydaje się miły, ale nie mówi jej wszystkiego. Coś ukrywa, choć ewidentnie wie więcej. Do tego te dziwne sny. Czy była kimś złym? Może zrobiła coś złego? Jakby tego było mało, Monika znajduję dokumenty na temat wypadku jakiejś rodziny, a także na temat kobiety, która wydaje jej się znajoma. Kim jest Agata Pokora? Kimś bliskim? No i po co jej te wszystkie dokumenty i artykuły z gazet na temat tego wypadku? Co ma z nim wspólnego? Czy może zaufać samej sobie, kiedy nie wie nawet, kim jest?
Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, kiedy nasza pamięć płata nam figla i zapominamy, kim byliśmy i kim jesteśmy. Co czują osoby dotknięte amnezją? Jak toczy się ta ich wewnętrzna walka o przywrócenie wspomnień?
W książce autorstwa Lidii Tasarz „Nić Ariadny” możemy przekonać się, jak ciężko jest osobie, która próbuje odzyskać własną tożsamość. Autorka świetnie pokazała nam emocje, jakie towarzyszą w tak trudnej sytuacji.
Monika Palmer, choć ma chwilę zwątpienia, to pokazuje nam, że jest twardą i mocno stąpającą po ziemi kobietą. Uparcie dąży do celu i nie poddaje się w drodze do poznania prawdy. Im więcej faktów na jej temat poznajemy, tym więcej wątpliwości znajdujemy, co czyni postać bardzo intrygującą.
Muszę przyznać, że jak na debiut jestem naprawdę miło zaskoczona. Pani Lidii Tasarz udało się stworzyć nie tylko świetną historię, ale i równie dobrych bohaterów. Są to ludzie zdeterminowani, których nic nie powstrzyma od osiągnięcia zamierzonego celu.
Napięcie rośnie tutaj stopniowo by nagle wybuchnąć i pochłonąć czytelnika w wir akcji. Połykamy każdą stronę i wciąż chcemy więcej.
Od książki „Nić Ariadny” nie można się oderwać. Pochłaniamy każdą stronę, a apetyt na poznanie dalszych losów bohaterów stale rośnie. „Nić Ariadny” to doskonałe połączenie thrillera, sensacji i lekkiej nutki detektywistycznej.
Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Budzisz się. Nie wiesz, kim jesteś. Nie wiesz, gdzie jesteś, ani jak się tu znalazłeś. W twojej pamięci brak jakichkolwiek wspomnień.
Właśnie tak poznajemy Monikę Palmer. Zagubioną w obcym świecie. W świecie, w którym w wyniku wypadku Monika straciła pamięć. Tylko czy aby napewno był to wypadek?
Zdezorientowana kobieta budzi się w jednym z gdańskich szpitali. Nie wie,...
2020-10-21
Muszę przyznać, że ta książka to cudo. Piękne ilustracje na kartonowych stronach przenoszą nas w czasie, gdzie mamy szansę poznać mnóstwo dinozaurów. Dowiadujemy się ciekawostek na ich temat oraz... Rozwiązujemy zadania! Ta książka to nie tylko ogrom wiedzy dla dinomaniaka ale i masa zabawy. Moja sześciolatka była ogromnie podekscytowana z każdą kolejną stroną.
Muszę przyznać, że ta książka to cudo. Piękne ilustracje na kartonowych stronach przenoszą nas w czasie, gdzie mamy szansę poznać mnóstwo dinozaurów. Dowiadujemy się ciekawostek na ich temat oraz... Rozwiązujemy zadania! Ta książka to nie tylko ogrom wiedzy dla dinomaniaka ale i masa zabawy. Moja sześciolatka była ogromnie podekscytowana z każdą kolejną stroną.
Pokaż mimo to2017-11-17
Donna Ford - matka trójki dzieci, artystka. W dzieciństwie przeżyła piekło. Znęcanie psychiczne i fizyczne, molestowanie i gwałty, brak miłości i wsparcia, a to wszystko w miejscu, które z pozoru wydaje się bezpieczne. Wśród ludzi, którzy powinni ją kochać i o nią dbać. W miejscu, które stało się jej więzieniem - w jej własnym domu.
Donna nie miała łatwego życia. Gdy była mała trafiła razem ze swoim przyrodnim rodzeństwem do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. Jednak w wieku 5 lat jej życie miało się zmienić. Wracała do domu. Do ojca, macochy Helen i przyrodniego brata Gordona. Miała być bezpieczna i kochana. Miała mieć szczęśliwe dzieciństwo i mamę, która będzie jej okazywać miłość. No właśnie, miała...
Marzenia o rodzinie, o kochającej mamie, pryskają jak bańka mydlana. Helen uświadamia jej, że życie w nowym domu nie będzie tak różowe, jak to sobie wyobrażała. Zmienia dzieciństwo Donny w horror, który trwa sześć długich i bolesnych lat.
Zamiast kochanej córeczki jest "mała wiedźma", "bękart", "mała suka". Zamiast zabaw, spacerów i rodzinnej sielanki jest przemoc fizyczna i psychiczna. Regularnie bita, głodzona, zamykana w komórce razem ze szczurami lub rozebrana w łazience bez możliwości poruszania się, upokarzana na każdym kroku - a to tylko część horroru jaki stworzyła dla niej Helen.
W wieku 9 lat Donna była regularnie molestowana i gwałcona przez "znajomych" Helen. W swoim domu, w swoim łóżku, za zgodą osoby, która powinna jej chronić. Z czasem Helen przestało to wystarczać. Zaczęła wysyłać dziewczynkę do sąsiadów, znajomych gdzie po raz kolejny została wykorzystana, obdarta z resztek godności.
Zastanawiałam się jak mam ocenić "Pasierbice" Donny Ford. Zaznaczyć dziesięć gwiazdek i powiedzieć "Super! To arcydzieło!"? A może zaleźć jakieś błędy i siłą się do nich przyczepić? Jak mam ocenić to piekło przeżyte przez autorkę? Nie mogę. W końcu to nie jest zwykła książka. To wspomnienia Donny. Wspomnienia jakimi podzieliła się z nami na każdej stronie "Pasierbicy". Ta książka to jej prośba o wysłuchanie, a także o zakończenie tego etapu życia. Zamknięcie drzwi do wspomnień, które przyprawiają o gęsią skórkę.
Po skończonej lekturze rozmyślałam o tym kogo bardziej winię. To Helen była główną organizatorką piekła Donny, ale winnych było zdecydowanie więcej. Opieka społeczna, lekarze, nauczyciele, sąsiedzi, rodzina, czy chociażby sami zwyrodnialcy, którzy za przyzwoleniem Helen krzywdzili jej pasierbice. Oni wszyscy byli przy tym i nie chcieli widzieć przerażonej dziewczynki z wychudzonym i posiniaczonym ciałem, która walczy o przetrwanie. Nikt nic nie widział i nikt nic nie słyszał bo tak było wygodniej.
Dziś Donna Ford jest dorosłą kobietą. Ma rodzinę oraz pracę, która sprawia jej przyjemność. W końcu prowadzi spokojne życie o jakim zawsze marzyła. Podziwiam ją. Za siłę i chęć walki o każdy kolejny dzień. Nie jedna osoba po takim piekle nie potrafi powrócić do życia. Jej się udało. Zamyka ten rozdział w swoim życiu, a "Pasierbica" to jej ostateczne przypieczętowanie tego potężnego bagażu doświadczeń nabytego w dzieciństwie. Z całego serca życzę jej powodzenia i jeszcze większego zastrzyku siły aby mogła spełnić każde swoje marzenie.
Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Donna Ford - matka trójki dzieci, artystka. W dzieciństwie przeżyła piekło. Znęcanie psychiczne i fizyczne, molestowanie i gwałty, brak miłości i wsparcia, a to wszystko w miejscu, które z pozoru wydaje się bezpieczne. Wśród ludzi, którzy powinni ją kochać i o nią dbać. W miejscu, które stało się jej więzieniem - w jej własnym domu.
Donna nie miała łatwego życia. Gdy...
2020-03-05
Świetnie wykreowani bohaterowie, sceny erotyczne budzące pożądanie, mrok i tajemnice na każdym kroku. Laurelin Paige stworzyła historię, od której nie można się oderwać.
Recenzja: https://worldbysabina.blogspot.com/2021/02/recenzja-pierwszy-dotyk-laurelin-paige.html
Świetnie wykreowani bohaterowie, sceny erotyczne budzące pożądanie, mrok i tajemnice na każdym kroku. Laurelin Paige stworzyła historię, od której nie można się oderwać.
Recenzja: https://worldbysabina.blogspot.com/2021/02/recenzja-pierwszy-dotyk-laurelin-paige.html
2019-03-12
Od dawna szukałam książki, która podbije moje serce i zasłuży na wysokie miejsce w moim rankingu. To, co ofiarował mi "Porzucony" pozostanie ze mną na zawsze. Tej książki nie da się wymazać z pamięci.
Wania zostaje zdiagnozowany jako dziecko upośledzone umysłowo. Rosyjski system traktuje go jak śmiecia, którego nie warto leczyć. Matka małego chłopca początkowo stara się go wychować i zadbać o jego zdrowie. Jednak bez wsparcia i pod naciskiem lekarzy postanawia oddać go do domu dziecka. Do miejsca, z którego nie ma ucieczki. W rosyjskim sierocińcu nikt nie dba o dzieci. Nikt ich nie przytula, nikt nie nawiązuje z nimi kontaktu. Nie mogą się bawić, poruszać, a o wyjściu poza cztery ściany tego więzienia, mogą tylko pomarzyć.
W tym upiornym miejscu Wania walczy o zyskanie grama uwagi, o szansę na lepszy dzień. Kiedy wydaję się, że sytuacja chłopca małymi krokami ulega pozytywnej zmianie, okazuje się, że najgorsze jeszcze przed nim. W wieku 6 lat zostaje przeniesiony do internatu. Przywiązany do metalowego łóżka, faszerowany lekami i przemarznięty z każdym dniem gaśnie coraz bardziej. Jedynym ratunkiem jest wyrwanie go ze szponów instytucji, w której czeka na powolną śmierć.
Po przeczytaniu książki "Porzucony" spojrzałam na swoją roześmianą córkę, która beztrosko bawiła się swoimi zabawkami. Wania w jej wieku nie miał zabawek, nie bawił się i nie mógł liczyć na to wszystko, co ma moje dziecko. Za to wiedział co to upokorzenie, strach o własne życie, doświadczył przemocy od tych, którzy powinni go chronić. Miałam ochotę się rozpłakać. Za to, co spotkało Wanię oraz resztę dzieci. Na zmianę czułam złość i smutek. Chciałabym by była to fikcja literacka. No bo jak?! Jak można skazywać dziecko świadomie na takie cierpienie? Znęcać się psychicznie i fizycznie, wiązać i bić, nie okazywać, choć grama uczuć, pozostawić samych sobie bez jakichkolwiek bodźców, które pomogłyby się im rozwijać. Te domy dziecka były zwykłą poczekalnią na drodze ku śmierci. Śmierci w zimnie, samotności i własnych odchodach, pozbawionych godności i nadziei.
Z każdą stroną "Porzuconego" czułam, jakby ktoś miał napisać "Hej, to tylko fikcja!". Te wszystkie okrucieństwa wydawały się wręcz nierealne. Nasuwało mi się pytanie, czemu nikt tego nie zgłosił, czemu pozwalano placówkom na takie traktowanie podopiecznych. Potem zrozumiałam, że oni nie widzieli w tym nic złego. Prawo w Rosji nie chroniło tych dzieci. Dla kraju ich los nie był ważny. Były bezwartościowe.
Zastanawiałam się jakim cudem Wania był tak radosnym dzieckiem w tej umieralni. Chęć życia biła od niego z wielką siłą. Wciąż szukał dobra w tym okrutnym świecie, w jakim przyszło mu żyć. Był takim światełkiem, które przyciągało dobro. Dzięki temu na jego drodze pojawiło się sporo osób, które postanowiły walczyć o niego. Stanęli na głowię, by wyciągnąć go z tego piekła.
"Porzucony" jest książką, która wzbudziła we mnie wiele emocji. Jeszcze długo po jej zakończeniu będę wracać myślami do tego piekła. Tego nie da się zapomnieć i nie powinno. Dla Wani, dla dzieci, które w takich placówkach wciąż są i dla tych, które swe życie w nich straciły.
Recenzja pochodzi z bloga: worldbysabina.blogspot.com
Od dawna szukałam książki, która podbije moje serce i zasłuży na wysokie miejsce w moim rankingu. To, co ofiarował mi "Porzucony" pozostanie ze mną na zawsze. Tej książki nie da się wymazać z pamięci.
Wania zostaje zdiagnozowany jako dziecko upośledzone umysłowo. Rosyjski system traktuje go jak śmiecia, którego nie warto leczyć. Matka małego chłopca początkowo stara się go...
2018-08-01
Tytuł książki Kim Holden mimowolnie przynosi na naszą twarz uśmiech. Zamykamy oczy i czujemy, jak słońce pieści naszą skórę. Jednak ten pozytywny tytuł skrywa za sobą morze wylanych łez. Szczególnie przy ostatnich stu stronach.
Kate wkracza w dorosłe życie z uśmiechem na twarzy. Opuszcza Kalifornie, gdzie dorastała i wyrusza do Grant w Minnesocie, by spełnić swoje marzenie o studiowaniu. Choć tak naprawdę znalazła się sama w obcym świecie, szybko odnajduje się w nowym miejscu i nawiązuje nowe znajomości. Trudno się dziwić. W końcu jak można jej nie lubić? Zaradna, uśmiechnięta, pomocna, z optymistycznym nastawieniem do świata i ludzi. Zakochana po uszy... w muzyce i czarnej kawie. Choć życie nigdy nie było dla niej łatwe, to czerpie garściami z tego, co ma. Wydaje się, że do pełni szczęścia (i schematu) brakuje tylko miłości.
Kiedy poznaje Kellera, czuje, że z dnia na dzień staje się jej coraz bliższy. Problem w tym, że ta bajka nie skończy się happy endem, a Kate nie może sobie pozwolić na miłość. Skrywa tajemnice, która zniszczy nie tylko ją, ale i Kellera.
Biorąc się za czytanie "Promyczka" Kim Holden nie wiedziałam o tej książce nic. Kiedyś, skuszona pozytywnymi opiniami, przygarnęłam ją do swojej biblioteczki i tam czekała na swoją kolej. Kiedy już przyszedł czas na nią, z ogromnym zaciekawieniem wzięłam się za lekturę. Choć muszę przyznać, że patrząc na okładkę, nie spodziewałam się niczego szczególnego. Raczej lekkiej książki wpadającej w gatunek romansu.
Z tego, co zauważyłam po opiniach w internecie, jest to zdecydowanie książka, która tworzy dwa obozy - tych, co ją uwielbiają i tych, co nie doszukali się tam niczego szczególnego. Do którego należę ja? Zdecydowanie do tego pierwszego. Zatraciłam się w "Promyczku". Z każdą kolejną stroną, z każdym kolejnym zdaniem i z każdym kolejnym słowem kochałam tę książkę, bohaterów i historię, coraz mocniej.
Książka Kim Holden łączy w sobie głęboką przyjaźń, miłość, nieudane relacje rodzinne, zbyt szybkie dorastanie oraz stratę bliskiej osoby. W efekcie otrzymujemy słodko-gorzkie połączenie, które mimo zadającego ból zakończenia, niesie ze sobą bardzo ważne przesłanie dla czytelnika.
Kate przypomina nam, że warto doceniać każdy dany nam dzień, żyć na całego i dawać by móc otrzymywać. Dodaje sił w walce o siebie i swoje marzenia. Pokazuje, jak kruche może być życie, a co za tym idzie, że nie warto użalać się i tracić czas na smutki. Choć przesłanie to, jest tak proste, to często o tym zapominamy w tym szaleńczym galopie, jaki narzuca nam nasze życie. Zapominamy o tym, co naprawdę powinno być ważne. Odkładamy nasze marzenia, rodzinę i szczęście na dalszy plan w natłoku obowiązków. Nie cieszą nas już małe rzeczy, a to przecież one sprawiają, że życie staje się piękniejsze.
Czym jest "Promyczek"? Sposobem na przezwyciężenie problemów, na przejście życia z uśmiechem na twarzy bez względu na to ile kłód pod nogi zostaje nam rzucone. Jest książką, która pomimo wylanych łez niesie ze sobą pozytywną moc. Czemu? Bo Kate taka jest. Jest naszym "Promyczkiem" w życiu, który przypomina: "Żyj na całego. Na pełnym gazie. Bez rozpamiętywania, użalania się oraz szukania wymówek. Stwórz legendę!".
Recenzja pochodzi z bloga: worldbysabina.blogspot.com
Tytuł książki Kim Holden mimowolnie przynosi na naszą twarz uśmiech. Zamykamy oczy i czujemy, jak słońce pieści naszą skórę. Jednak ten pozytywny tytuł skrywa za sobą morze wylanych łez. Szczególnie przy ostatnich stu stronach.
Kate wkracza w dorosłe życie z uśmiechem na twarzy. Opuszcza Kalifornie, gdzie dorastała i wyrusza do Grant w Minnesocie, by spełnić swoje marzenie...
2017-10-17
Kolejna powieść Kristin Hannah, która oplotła mnie mocą uczuć jakie płyną z książek autorki. Z każdą stroną płynęłam, coraz bardziej wtapiając się w historię Angie oraz Lauren, a wszystko to owiane było zapachem i smakiem Włoch.
Jak zwykle nie zawiodłam się na twórczości Kristin Hannah/
Kolejna powieść Kristin Hannah, która oplotła mnie mocą uczuć jakie płyną z książek autorki. Z każdą stroną płynęłam, coraz bardziej wtapiając się w historię Angie oraz Lauren, a wszystko to owiane było zapachem i smakiem Włoch.
Jak zwykle nie zawiodłam się na twórczości Kristin Hannah/
Ostatni tom cyklu "After" to prawdziwa petarda. Czułam dumę z Hardina. Z tego, że w końcu uporał się ze swoimi problemami. Razem z Tessą przeszli długą drogę do szczęścia.
Emocje zawładnęły mną cholernie mocno. Czasem śmiałam się głośno, innym razem byłam zła na bohaterów, zdarzyło mi się uronić łzę lub być w kompletnym szoku. Właśnie tego potrzebowałam. Książki Anny Todd dostarczyły mi wielu emocji. Świetnie się z nimi bawiłam, a za głównymi bohaterami już tęsknię.
Ostatni tom cyklu "After" to prawdziwa petarda. Czułam dumę z Hardina. Z tego, że w końcu uporał się ze swoimi problemami. Razem z Tessą przeszli długą drogę do szczęścia.
więcej Pokaż mimo toEmocje zawładnęły mną cholernie mocno. Czasem śmiałam się głośno, innym razem byłam zła na bohaterów, zdarzyło mi się uronić łzę lub być w kompletnym szoku. Właśnie tego potrzebowałam. Książki Anny Todd...