-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2020-11
2019-11-23
" JA SIĘ ZABIJĘ...
Znów otwarte zakończenie... Będzie dalszy ciąg? Pewnie nie... Tylko Rafał z " Arki czasu " miał zamknięte zakończenie. No i może jeszcze doczeka się go Majka z " Czarownicy piętro niżej " w V tomie. Chociaż po szanownym autorze można się spodziewać wszystkiego.
Co do książki - niezła jazda. Początek dość trudno mi się czytało i trochę dłużyło, ale potem już nie mogłam się zatrzymać.
Historia Agi, Aleksa i innych oraz tytułowej Królowy wody jest naprawdę ciekawie napisana.Trochę, śmiesznie, trochę smutno, trochę strasznie. I dość sugestywnie. Końcówka zabrała mi oddech na parę dobrych chwil.
Przepiękna grafika, aczkolwiek ciut straszna.
Czy polecam? Oczywiście, że tak! Jak wszystkie książki skierowane do dzieciaków i młodzieży...
I tu proszę Państwa następuje pauza ... lub wymowne milczenie...
Ponieważ nie jestem dzieckiem i do młodzieży też już nie należę... A jednak ta książka bardzo mnie pochłonęła... Jeżeli ta książka komuś się spodoba lub spodobała - to super. Jeżeli nie... trudno... bywa i tak.
Bardzo, bardzo dziękuję wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji. "
" JA SIĘ ZABIJĘ...
Znów otwarte zakończenie... Będzie dalszy ciąg? Pewnie nie... Tylko Rafał z " Arki czasu " miał zamknięte zakończenie. No i może jeszcze doczeka się go Majka z " Czarownicy piętro niżej " w V tomie. Chociaż po szanownym autorze można się spodziewać wszystkiego.
Co do książki - niezła jazda. Początek dość trudno mi się czytało i trochę dłużyło, ale...
2019-11
I oto jest! Piąty tom!
No i jest oczywiście kolejna katastrofa przyrodnicza – upały… i to w grudniu!!!
No i tu tym razem nie do końca mi się sprawdziło ( podczas czytania poprzednich części trafiałam na podobne warunki pogodowe… wprawdzie krótkotrwałe i nie w takiej skali ). Ale przy dzisiejszych anomaliach pogodowych nie zdziwiłabym się za bardzo gdyby się okazało, że w grudniu będzie ciepło i zimowe kurtki pójdą precz do szafy.
A Majka?
Majka znowu w akcji. Kolejne tajemnice do odkrycia.
Tym razem dziewczynka musi dowiedzieć się dlaczego czary nie działają i kto je blokuje. To co odkryje postawi jej świat na głowie!
Poznajemy tu poza Mają również wiele innych ciekawych postaci z poza naszego świata. Naprawdę ruszymy w niesamowitą przygodę…
No i oczywiście, co bardzo mnie cieszy … TO NIE KONIEC!!!! I będzie kolejna część.. tylko jak długo będę czekać? To wie tylko autor…
I oto jest! Piąty tom!
No i jest oczywiście kolejna katastrofa przyrodnicza – upały… i to w grudniu!!!
No i tu tym razem nie do końca mi się sprawdziło ( podczas czytania poprzednich części trafiałam na podobne warunki pogodowe… wprawdzie krótkotrwałe i nie w takiej skali ). Ale przy dzisiejszych anomaliach pogodowych nie zdziwiłabym się za bardzo gdyby się okazało, że w...
2018-08
Na wstępie pragnę podziękować wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
Już dawno tak się nie bałam czytając książkę. I chyba tylko cud sprawił, że nie osiwiałam do reszty.
O czym jest ta opowieść, można dowiedzieć się z opisu na okładce.
Ja podzieliłabym ją na dwie części.
Pierwsza połowa opisuje życie w sanatorium oraz metody leczenia gruźlicy ( a wszystko dzieje się w latach 30 tych ). Od opisów tych metod włos mi się jeżył na głowie. I w tej części życie kuracjuszy toczy się w miarę spokojnie i leniwie... wręcz nudnie... Do czasu, aż zjawia się niejaki doktor Dresler ze swoją nowoczesną metodą leczenia gruźlicy oraz pacjentką ( i równocześnie narzeczoną ) jako dowód swojej fantastycznej kuracji... I od tego momentu zaczyna się robić naprawdę groźnie.
Styl pisania Pana Marcina jest tak sugestywny, że czytając czułam się jak bym również tam była. Grozę zwiększa to iż historia ta pisana jest w oparciu o autentyczne zapiski Niny.
Niestety to co jest prawdą a co fikcją wiedzą tylko szanowny Autor i Nina... Choć ona niestety już nic nie powie... zresztą nie jestem pewna czy ona sam wiedziałaby – co się zdarzyło naprawdę, a co było tylko majakiem.
Nie ulega jednak wątpliwości, że w SANATO kiedyś naprawdę doszło do tragedii.
Co do bohaterów – najbardziej polubiłam Dorcię. I jej śmierć najbardziej mnie zabolała.
Ira – piękna... okrutna... taki cukierek maczany w truciźnie. Skojarzyła mi się jeszcze z płomieniem świecy. Wszyscy chcieli się ogrzać w jej blasku, ale przy bliższym kontakcie nie wyszło im to na dobre.
Nina – główna bohaterka... a właściwie narratorka całej historii. Nie wiem do końca co o niej myśleć. Było mi jej szkoda i jednocześnie się jej bałam. Te jej wizje, jej sny... Mam nadzieję, że to były tylko majaki... albo wymysł Autora.
Mężczyźni w tej książce ... Miet, Stan i Sebastian... raczej się ich nie zauważa...
Nie umiem natomiast do końca rozgryźć Adama i Janka.
Ten pierwszy – cichy, słaby... Jest... ale jakby go nie było. W końcowym rozrachunku wykazał się jednak odwagą albo aktem desperacji – ratując swoją żonę – Ninę właśnie.
A Janek... ten to dopiero zagadka. I ten jego koniec - tak okrutny.
Książkę polecam... Oczywiście, każdy najlepiej sobie wyrobi opinię jak sam przeczyta. Dodam może jeszcze tylko, że czytanie późno w nocy nie najlepiej się odbiło na moich snach...
Mam nadzieję, że pomogłam...
Na wstępie pragnę podziękować wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
Już dawno tak się nie bałam czytając książkę. I chyba tylko cud sprawił, że nie osiwiałam do reszty.
O czym jest ta opowieść, można dowiedzieć się z opisu na okładce.
Ja podzieliłabym ją na dwie części.
Pierwsza połowa opisuje życie w sanatorium oraz metody leczenia gruźlicy ( a...
2018-02
( Książka przeczytana w luty, opinia napisana zaraz po przeczytaniu ale dodana niestety w lipcu - internet buuu )
Ot i jest. Po wielu miesiącach czekania – jest! Oczywiście dwa dni i już po wszystkim – przeczytano. I jak jest? Jest super. Rezolutna Maja rozwiązuje kolejne zagadki mające doprowadzić do odnalezienia rozumu Niny.
Pan Marcin przemycił trochę z naszego realnego ( a właściwie politycznego świata ) parę postaci. Powiem tyle – POLECAM!!
I jeszcze tylko jedno: Każdą książkę rozpoczyna jakaś katastrofa przyrodnicza. W pierwszej lało, w drugiej śnieg sypał i sypał, w trzeciej wiało, a czwartej mgła... a ja... zaczynając czytać każdą z tych części trafiałam właśnie na podobne warunki pogodowe ( i co z tego że lało tylko dwa dni, śnieg, który napadał utrzymał się tylko tydzień, wiało też krótko, a mgła w momencie kiedy wzięłam do ręki czwartą część utrzymywała tylko dzień? ).
Czary jakieś czy jak? Aż się boję pomyśleć co będzie jak wyjdzie piąta część... A może powinnam napisać do autora i zaproponować upały? Jak myślicie? ;)
( Książka przeczytana w luty, opinia napisana zaraz po przeczytaniu ale dodana niestety w lipcu - internet buuu )
Ot i jest. Po wielu miesiącach czekania – jest! Oczywiście dwa dni i już po wszystkim – przeczytano. I jak jest? Jest super. Rezolutna Maja rozwiązuje kolejne zagadki mające doprowadzić do odnalezienia rozumu Niny.
Pan Marcin przemycił trochę z naszego realnego...
2018-06
Oj nie ładnie Panie autorze. Popłakałam się okrutnie.
Weronika – samotna nastolatka, z ogromną wyobraźnią, ( której pozazdrościłby nawet sam Marcin Szczygielski ;-D ) oraz starszy pan, równie samotny. Czy przy tak dużej granicy wieku może zrodzić się przyjaźń? Choć starszy pan za wszelką cenę nie chciał pokazać, że lubi te zwariowane wizyty Weroniki w swoim domu, to chyba jednak gdzieś tam po cichutku czekał na nie. A Weronika? Nigdy w życiu by się pewnie nie przyznała, że też lubi spotkania ze starszym panem, który przecież chyba jako jedyny ją słuchał?
Jest też o nękaniu w szkole. Ponownie. Wprawdzie trochę inaczej niż w „Cudownym chłopcu” bo to w naszych polskich realiach. Lecz okazuje się, że niezależnie od narodowości czy wieku - dzieci czy młodzież, mogą być tak samo okrutne... ( Weronika też chyba taka była zanim prześladowanie dotknęło ją samą ).
Szybko się czyta. Pan Marcin ma tę magię w swojej głowie, że wymyślając historię ( przecież dla dzieci czy młodzieży ) potrafi porwać nawet dojrzałą ( ;-D ) czytelniczkę.
Oj nie ładnie Panie autorze. Popłakałam się okrutnie.
Weronika – samotna nastolatka, z ogromną wyobraźnią, ( której pozazdrościłby nawet sam Marcin Szczygielski ;-D ) oraz starszy pan, równie samotny. Czy przy tak dużej granicy wieku może zrodzić się przyjaźń? Choć starszy pan za wszelką cenę nie chciał pokazać, że lubi te zwariowane wizyty Weroniki w swoim domu, to chyba...
2018-08
Na wstępie dziękuję wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
Nie jest to na pewno horror, jak niektórzy o niej mówią... może thriller, który przeradza się na końcu w science fiction... ale i tak trzyma w napięciu.
Sześcioro dzieci w pewnej malutkiej wiosce ( zapomnianej przez Boga ) spotyka niesamowita przygoda o której pewnie będą pamiętać do końca życia.
O czym jest ta książka? Przede wszystkim o przyjaźni. Ta szóstka dzieciaków to jedyne dzieci w wiosce, a ponieważ telewizja, komórki, radio raczej tam nie działają muszą one w trakcie zabaw uruchomić swoją wyobraźnie. W pewnym sensie nawet im zazdroszczę... wolni od całej tej wszechogarniającej nas techniki, która nas powoli pochłania ( tak jak czarny młyn).
” Jakim cudem potrzebujemy tego wszystkiego i kiedy znajdujemy czas na to, żeby używać takiej ogromnej liczby sprzętów? „ str. 175
Jest też o chorobie i niepełnosprawności.
Siostra jednego z bohaterów a właściwie narratora tej opowieści, jest karzełkiem, nie chodzi, mało mówi...
Dzieciaki a w szczególności jej brat opiekują się Melą. Mała, niepełnosprawna dziewczynka okaże się w efekcie końcowym tą, która ocali wszystkich.
Co do dorosłych to wspomnę tylko Babkę, której raczej nie można polubić, ale w końcowej scenie niczym legendarny Don Kichot walczy razem z dziećmi ze złem w czarnym młynie.
I jeszcze tylko cytat:
„ Ponieważ zegarów jest wszędzie pełno (…) czas jest czymś oczywistym. A teraz czuję się jakby zawieszony w próżni – nie mam pojęcia, która jest, ile mija minut między jednym czymś a drugim.(…) Ten brak możliwości zmierzenia i policzenia upływających sekund ma w sobie coś groźnego, a nawet przerażającego. Sprawia, że czuje się niepewny i zagubiony.” Str. 125
A gdyby tak wszystkie zegarki na świecie stanęły???
Na wstępie dziękuję wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
Nie jest to na pewno horror, jak niektórzy o niej mówią... może thriller, który przeradza się na końcu w science fiction... ale i tak trzyma w napięciu.
Sześcioro dzieci w pewnej malutkiej wiosce ( zapomnianej przez Boga ) spotyka niesamowita przygoda o której pewnie będą pamiętać do końca...
2018-08
Fantastyczna! Odjechana w kosmos! Kochany autorze – chcę więcej!!!
Z początku główny bohater – Effi - nie wzbudził we mnie sympatii lecz stopniowo następuje jego przemiana i można go polubić. Rozśmieszały mnie też jego rozmowy z Wtyczką.
Pozostali bohaterowie – Miedzianka, Haro, Narme(r) – ciekawe się rozwijają ich wątki.
No i Neftyda z Izydą... co one knują? Chyba szykuje się niezła rozgrywka...
Bardzo podoba mi się też słowniczek na końcu książki – Panie Marcinie – dzięki.
A wizja naszej ziemi... Porażająca wizja przyszłości... tego jak ludzie zniszczyli ziemię. W imię czego? Świat bez chorób, świat bez głodu. Jest pięknie. Co nie? Ale okazało się, że wciąż nam za mało. No to co... może dłużej żyć... a co tam! Pójdźmy na całość i stańmy się nieśmiertelni. Bądźmy Bogami! Przekroczenie pewnej granicy... i nie ma już powrotu.
Już przebieram nóżkami... I wiem, wiem. Już to mówiłam: czekam, czekam na więcej!!!!
Fantastyczna! Odjechana w kosmos! Kochany autorze – chcę więcej!!!
Z początku główny bohater – Effi - nie wzbudził we mnie sympatii lecz stopniowo następuje jego przemiana i można go polubić. Rozśmieszały mnie też jego rozmowy z Wtyczką.
Pozostali bohaterowie – Miedzianka, Haro, Narme(r) – ciekawe się rozwijają ich wątki.
No i Neftyda z Izydą... co one knują? Chyba...
2018-08
To są trzy sztuki. Prześmieszne, przezabawne.
1. Furie: O raju! Naprawdę bardzo dobrze, że nie czytałam tej sztuki w autobusie. Czytanie w miejscu publicznym mogłoby spowodować wokół mnie nagłe pustki i dziwne spojrzenia ludzi. Te trzy kobiety... wariatki... Nie wiem, która z nich była bardziej walnięta.
I ta bidna chłopaczyna. Na jego miejscu umarłabym ze strachu już po 1/3 rozmowy...
2. Wydmuszka: No całkiem ciekawa. I też można się pośmiać. Trochę mnie tylko przerażała ta relacja pani bibliotekarki z mamusią. Natomiast te dwie na pozór różne od siebie kobiety, przecież tak naprawdę chciały tego samego. Być szczęśliwe i żeby je ktoś naprawdę kochał.
3. Berek: Sztukę naprawdę bardzo mi fajnie mi się czytało. Niestety z przykrością muszę się przyznać, że choć kocham autora... nie jestem w stanie przebrnąć przez książki ( Berek, Bierki, Bingo ). Przepraszam Autorze - wybacz.
Tylko naprawdę dobry pisarz może w swoich książkach zamieścić taką różnorodność charakterów, śmieszne i dobre dialogi i niebanalne historie bohaterów.
Chcę to zobaczyć w realu, koniecznie !!!!!
I polecam!!!
To są trzy sztuki. Prześmieszne, przezabawne.
1. Furie: O raju! Naprawdę bardzo dobrze, że nie czytałam tej sztuki w autobusie. Czytanie w miejscu publicznym mogłoby spowodować wokół mnie nagłe pustki i dziwne spojrzenia ludzi. Te trzy kobiety... wariatki... Nie wiem, która z nich była bardziej walnięta.
I ta bidna chłopaczyna. Na jego miejscu umarłabym ze strachu już po...
2018-11
Na wstępie dziękuję wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
Jestem zachwycona Pana książką Panie Marcinie. I wzruszona do głębi.
Już to kiedyś mówiłam i teraz powtórzę: Pan ma taką magię w swojej głowie, że swoim piórem bawi Pan i jednocześnie uczy – nas czytelników ( niezależnie od wieku ) – tolerancji, wrażliwości, zrozumienia.
Książka porusza i wzrusza … a Leo … chciałabym się z nim zaprzyjaźnić…
Dobre dziecko, z czystą duszą…
W Mieście w którym mieszka chłopiec źle się dzieje… Nienawiść rodzi nienawiść… ale Leo uważa, że błądzić jest rzeczą ludzką i każdemu należy się szansa… Każdemu… Jego wiara w ludzi budzi szacunek.
Chciałabym mieć mądrość tego dziecka w sobie.
Książkę czyta się szybciutko… Aż żal, że tak szybciutko. Trzeba ją przeczytać. Koniecznie!
Panie autorze – dziękuję.
Czekam na więcej.
Na wstępie dziękuję wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
Jestem zachwycona Pana książką Panie Marcinie. I wzruszona do głębi.
Już to kiedyś mówiłam i teraz powtórzę: Pan ma taką magię w swojej głowie, że swoim piórem bawi Pan i jednocześnie uczy – nas czytelników ( niezależnie od wieku ) – tolerancji, wrażliwości, zrozumienia.
Książka porusza i ...
2016-11
Kolejna książeczka, której „akcja” rozgrywa się w latach 80tych. Ale tu już nie jest tak różowo jak w „Zielonym jabłuszku” Izabeli Sowy. Tutaj mamy Dom Dziecka, Solidarność, 13-ty grudnia 1981-tego roku... no i na bardzo krótko, ale jednak istotne dla tej historii – ZOMO.
Panie Marcinie dlaczego Pana książki dla dzieci tak bardzo chwytają mnie za serce. Bo są pisane tak prosto i tak szczerze jak proste i szczere jest dziecko? A może dlatego, że choć o trudnych sprawach są pisane łatwym językiem?
Nie jestem jednak do końca przekonana czy " dziesięć + " jest dobrą granicą wiekową od której to dzieciaczki mogą zacząć czytać tę historię.... Ale... może się mylę.
To opowieść z tych słodko – gorzkich.
O dziecięcej wyobraźni i wrażliwości, o przyjaźni, o stracie i wreszcie... o śmierci.
Trochę śmiechu, trochę łez...
Nie chcę zdradzać za dużo... Przeczytajcie i oceńcie sami... bo w końcu...
Ile ludzi, tyle opinii.
Kolejna książeczka, której „akcja” rozgrywa się w latach 80tych. Ale tu już nie jest tak różowo jak w „Zielonym jabłuszku” Izabeli Sowy. Tutaj mamy Dom Dziecka, Solidarność, 13-ty grudnia 1981-tego roku... no i na bardzo krótko, ale jednak istotne dla tej historii – ZOMO.
Panie Marcinie dlaczego Pana książki dla dzieci tak bardzo chwytają mnie za serce. Bo są pisane tak...
2015-12
O czym jest książka, można przeczytać w opisie. Czwórka dzieci i... przygoda gotowa.
Muszę przyznać, że w paru momentach włos mi się zjeżył na głowie. Za niebieskimi drzwiami jest inny, srebrny świat. Ważkowate ptaki – Arynie, srebrne kiście owoców, po których jest się mądrzejszym, bogatszym w wiedzę, srebrne nici, które miały leczyć, ale... Niby idealnie, ale... Zawsze jest jakieś a l e, a w tym przypadku jest to niejaki Krwawiec. Kim lub czym jest... nie wiadomo.
A zakończenie... WOW !!! Nie spodziewałam się. Czytając już po raz drugi zwraca się uwagę na fragmenty, na które wcześniej nie zwróciło się uwagi.
Polecam i dużym i małym.
O czym jest książka, można przeczytać w opisie. Czwórka dzieci i... przygoda gotowa.
Muszę przyznać, że w paru momentach włos mi się zjeżył na głowie. Za niebieskimi drzwiami jest inny, srebrny świat. Ważkowate ptaki – Arynie, srebrne kiście owoców, po których jest się mądrzejszym, bogatszym w wiedzę, srebrne nici, które miały leczyć, ale... Niby idealnie, ale... Zawsze...
2014-12
Bardzo lubię książki pana Marcina, a szczególnie te dla dzieci. Mają w sobie jakiś... czar. W " Arce czasu" przedstawiona jest historia dziewięcioletniego Rafała. Mieszka z Dziadkiem w Dzielnicy, lubi czytać książki. Z czasem domyślamy się czym tak naprawdę jest Dzielnica i w jakich czasach żyje Rafał. Książka pełna dziecięcej wrażliwości i przyjaźni. Jest też pierwszą, która ma zakończone zakończenie... ( kto czytał wcześniej książki pana Marcina dla dzieci ten wie o czym mowa). Książkę warto przeczytać i to nie tylko dzieciom.
Bardzo lubię książki pana Marcina, a szczególnie te dla dzieci. Mają w sobie jakiś... czar. W " Arce czasu" przedstawiona jest historia dziewięcioletniego Rafała. Mieszka z Dziadkiem w Dzielnicy, lubi czytać książki. Z czasem domyślamy się czym tak naprawdę jest Dzielnica i w jakich czasach żyje Rafał. Książka pełna dziecięcej wrażliwości i przyjaźni. Jest też...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12
Oto druga część przygód Mai. Na skutek niezwykłego ataku zimy w Warszawie, Maja wybrała się do swojej ukochanej ciabci ( z cichutką nadzieją na rozwiązanie zagadki zaginięcia swojej ileś tam prababci, no i oczywiście z nadzieją na przeżycie fajnej, nowej przygody).
Tym razem Maja trafia do krainy motylołaków... Co?! Motylołaków??!!
Cztery klany Motylołaków od dawna toczą ze sobą wojny. Czy Mai się uda zażegnać konflikty?
W tej części ciabcia i Monterowa są dziwnie odmienione... Dziwnie odmienione??!! O co chodzi? Co to za czary??!!
Kolejne przygody opisane równie lekko i przyjemnie.
Jak dla mnie – ekstra.
Oto druga część przygód Mai. Na skutek niezwykłego ataku zimy w Warszawie, Maja wybrała się do swojej ukochanej ciabci ( z cichutką nadzieją na rozwiązanie zagadki zaginięcia swojej ileś tam prababci, no i oczywiście z nadzieją na przeżycie fajnej, nowej przygody).
Tym razem Maja trafia do krainy motylołaków... Co?! Motylołaków??!!
Cztery klany Motylołaków od dawna toczą...
2015-12
Co zrobić gdy leje i leje i leje?
Maja zostaje wysłana do nigdy wcześniej nie poznanej ciotecznej babki – w skrócie - Ciabci – i przeżywa tam super przygody.
Poznaje tam chłopca w podobnym wieku - Marka, gadającą wiewiórkę, która myśli, że jest lisem – Foksi i gadającego kota. A ciabcia okazuje się mieć czarodziejskie moce. Są też i Zdradliwe Lilie i Monterowa, duch, i... dość o tym.
Przygoda, lekki dreszczyk, fajny, śmieszny styl w jakim napisana jest ta książeczka zachęca do przeżywania przygód razem z Mają i jej nowo poznanymi przyjaciółmi. Polecam dzieciakom i tym, którzy mają duszę dziecka.
Co zrobić gdy leje i leje i leje?
Maja zostaje wysłana do nigdy wcześniej nie poznanej ciotecznej babki – w skrócie - Ciabci – i przeżywa tam super przygody.
Poznaje tam chłopca w podobnym wieku - Marka, gadającą wiewiórkę, która myśli, że jest lisem – Foksi i gadającego kota. A ciabcia okazuje się mieć czarodziejskie moce. Są też i Zdradliwe Lilie i Monterowa, duch, i......
2016-12
Kończę czytać ostatnią stronę, smutna, że to już prawdopodobnie ostatnia przygoda tej fantastycznej ekipy i jeszcze nie do końca z happy endem... i co wiedzę?!! Ciąg Dalszy nastąpi!!!! Hura, hura!!!! No takiego banana to dawno nie miałam kończąc książkę.
Dalsze przygody rezolutnej Mai. Tym razem kolejny kataklizm przyrody – silne wiatry i wichury, a nawet trąby powietrzne!!! Ale teraz to do Mai przyjeżdżają Ciabcie – Pola i Lili.
Mają ze sobą tajemniczy sakwojaż... a w nim?! Ciabciny ogród razem z kotem i tą zwariowaną i zarozumiałą wiewiórą ( upsss przepraszam – z lisicą )!
Ale, ale... czy to takie sobie odwiedziny? Otóż nie! Mai grozi klątwa dziewiątych urodzin, która podobno trwa od pokoleń i dotknęła także mamę Mai!!!! Co to takiego? No cóż jak się okazuje jeśli do dziewiątych urodzin Maja nie rozwiąże tajemnicy zniknięcia Niny – swojej ileś tam prababci – to straci pamięć. No może nie tak do końca. Po prostu zapomni o tych wszystkich przygodach, które przeżyła u ciabci Poli – o duchu, o motylołakach. Straci też moc rozumienia kociej mowy no i najważniejsze – szansę na zostanie czarownicą. I będzie tylko zwykłą dziewczynką.
Wskazówek musi szukać w Polskich legendach. I tu mała niespodzianka... Okazuje się, że chyba nie do końca legendy są takie jak w przekazach. Złota Kaczka to naprawdę...
A zresztą - nie powiem, przeczytajcie sobie...
Jak zwykle – beczka śmiechu!!! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom!
Kończę czytać ostatnią stronę, smutna, że to już prawdopodobnie ostatnia przygoda tej fantastycznej ekipy i jeszcze nie do końca z happy endem... i co wiedzę?!! Ciąg Dalszy nastąpi!!!! Hura, hura!!!! No takiego banana to dawno nie miałam kończąc książkę.
Dalsze przygody rezolutnej Mai. Tym razem kolejny kataklizm przyrody – silne wiatry i wichury, a nawet trąby...
2014
Studium psychiki kobiecej... i to nie jednej ... ale aż trzech... i jeszcze gdzieś pomiędzy nimi gej... ( przyjaciel najmłodszej z kobiet )
Królowe... Boże chroń przed takimi królowymi.
Cała książka raczej mnie zasmuciła niż rozbawiła.
Przykro mi było z powodu tych dziwnych relacji Magdy z matką, a potem jeszcze ta babka, której nie znała i która wcale nie była babcią z wieczornych opowiastek tylko niezłą zołzą.
I choć Ina to prawdziwa wiedźma to jednak jej historia jest bardziej wciągająca.
No i ta nieszczęsna relacja Magdy z Adrianem... Nie wiem czy jest bardziej smutna czy bardziej żałosna.
I choć książka napisana ładnym językiem i mimo iż zachęca do zainteresowania się gwiazdami kina przed i międzywojennego, m.in. Iną Benitą … to niestety książkę oceniam jako tylko DOBRĄ.
Ps. Książkę przeczytałam pierwszy raz jakieś trzy lata temu,ale opinię odważyłam się napisać dopiero teraz, po ponownym jej przeczytaniu...
Studium psychiki kobiecej... i to nie jednej ... ale aż trzech... i jeszcze gdzieś pomiędzy nimi gej... ( przyjaciel najmłodszej z kobiet )
Królowe... Boże chroń przed takimi królowymi.
Cała książka raczej mnie zasmuciła niż rozbawiła.
Przykro mi było z powodu tych dziwnych relacji Magdy z matką, a potem jeszcze ta babka, której nie znała i która wcale nie była babcią...
Historia Joasi zwanej Omegą, która w dniu swoich 12tych urodzin otwiera nieznany plik w komputerze i przenosi się w świat gry.
Jaka jest Omega? Omega nie budzi we mnie sympatii. Jest dzieckiem dzisiejszej epoki. Komputery i gry w które współczesna młodzież gra, świat w którym się obracają sprawia, że u niektórych zaciera się granica pomiędzy światem realnym a wirtualnym, u niektórych zanikają ludzkie odruchy i emocje. Stają się zobojętniali i samolubni. Taka jest właśnie Omega. Widać to w konkretnych sytuacjach: rozwód rodziców, śmierć babci... nie wzbudzają w niej żadnych głębszych uczuć: żalu, smutku, współczucia.
W grze w ktorej Omega się znalazła, pokonuje kolejne poziomy. Spotyka tu Dziecko ( ? ), swoją zmarłą babcię ( zwaną Babulą ) ijeszcze parę innych ... . Bierze też udział w Olimpiadzie Zmysłów, gdzie ujawnia się kolejna negatywna cecha jej charakteru: Omega nie umie przegrywać i łatwo wpada w złość.
Lecz wraz z kolejnymi przejściami na wyższe poziomy Omega przechodzi transformację. Zaczyna odczuwać: sympatię, współczucie, troskę. Zaczyna też panować nad gniewem.
Co jeszce? Jak to się skonczy? Trzeba przeczytać.
Książka z początku trudna do " przebrniēcia " ale potem się rozkręca i czyta się już szybko.
Historia Joasi zwanej Omegą, która w dniu swoich 12tych urodzin otwiera nieznany plik w komputerze i przenosi się w świat gry.
Jaka jest Omega? Omega nie budzi we mnie sympatii. Jest dzieckiem dzisiejszej epoki. Komputery i gry w które współczesna młodzież gra, świat w którym się obracają sprawia, że u niektórych zaciera się granica pomiędzy światem realnym a wirtualnym, u...
Książkę przeczytałam co chwila wybuchając śmiechem. Główna bohaterka - Zosia jest okropna (grrrr ), jej przyjaciółka Aga jest jej prawdziwą przyjaciółką ( choć Zośka nie prędko to doceni i zrozumie ). Ale cała książka to jedna wielka komedia... Dla tych którzy chcą się pośmiać...
Książkę przeczytałam co chwila wybuchając śmiechem. Główna bohaterka - Zosia jest okropna (grrrr ), jej przyjaciółka Aga jest jej prawdziwą przyjaciółką ( choć Zośka nie prędko to doceni i zrozumie ). Ale cała książka to jedna wielka komedia... Dla tych którzy chcą się pośmiać...
Pokaż mimo to
Na wstępie bardzo dziękuję wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
Kochany Autorze znowu to zrobiłeś. Zabrałeś mnie do Twojej krainy wyobraźni. Zapoznałeś mnie z kolejnym dobrym dzieckiem. Takim z którym sama chciałabym się zaprzyjaźnić ( czy to wypada dojrzałej babie? ). I jeszcze na dokładkę tajemnicze Miasto Czterech Wiatrów, pełne tajemnic, starych, prawie już zapomnianych bogów… No i …jest i Leo ( kto czytał „ Leo i czerwony automat ” ten zrozumie ).
Główna bohaterka Michalinka, ze swoją zdolnością „widzenia” jest bardzo odważną i mądrą dziewczynką. To co widzi jest niekiedy piękne i śmieszne, a innym razem straszne i groźne, a w świecie w którym żyjemy wszelkie odstępstwa od normy sprawiają, że jesteśmy traktowani inaczej. Trzeba nas leczyć, by nas dopasować do normalności.
Nie chcę streszczać książki… Przeczytacie sami …
Proza życia i tempo w jakim teraz żyjemy stają się łatwiejsze do zniesienia, gdy czytam Twoje książki Autorze. Pomimo takich trudnych spraw, które opisujesz, rozwiązania jakie tam się pojawiają, pozwalają wierzyć, że wszystko da się rozwiązać.
Dziękuję, że mogłam się znowu poczuć jak dziecko ( nie tyle wolna od problemów, bo przecież i w dorosłym życiu i w dziecięcym każdy problem, dla każdej osoby będzie równie duży ) ale po prostu znowu TO poczuć … to dziecięce COŚ, co zawsze odnajduję w Twoich książkach dla dzieci.
Książkę oczywiście polecam. Mam nadzieję, że porwie Was tak samo mocno i ciśnie w sam środek przygody Michaliny.
Po cichu liczę na to, że to nie będzie ostatnia przygoda w Mieście Czterech Wiatrów.
Na wstępie bardzo dziękuję wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.
więcej Pokaż mimo toKochany Autorze znowu to zrobiłeś. Zabrałeś mnie do Twojej krainy wyobraźni. Zapoznałeś mnie z kolejnym dobrym dzieckiem. Takim z którym sama chciałabym się zaprzyjaźnić ( czy to wypada dojrzałej babie? ). I jeszcze na dokładkę tajemnicze Miasto Czterech Wiatrów, pełne tajemnic, starych,...