-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-07-09
2020-08-10
Powieść już od samego początku przyciąga uwagę i rozbudza naszą ciekawość, bo zaczyna się sceną morderstwa. Wiemy kto jest jego ofiarą, ale nie mamy pewności z czyjej ręki zginął Andrew Page. Dotrzeć do prawdy pomogą nam zapisy z przesłuchań świadków, ale przede wszystkim relacje obu kobiet, które są od siebie tak skrajnie różne, że trudno uwierzyć, iż dotyczą tych samych wydarzeń. Tutaj doskonale widać jak łatwo jest manipulować faktami na swoją korzyść i jak punkt widzenia zmienia się w zależności od perspektywy.
Dwie kobiety, które siebie szczerze nienawidzą i jeden mężczyzna, który je łączy. Ten trójkąt miłosny jest osią całej historii. Louise próbuje się pozbierać po zdradzie swojego męża i stanąć na nogi, ale jej uczucie do Andrew nadal nie wygasło. Uporać się z bolesnymi wspomnieniami nie pozwala jej matka, która za 7 tygodni chce wyprawić rodzinne przyjęcie i nie wyobraża sobie go bez byłego zięcia. Mimo, że wszyscy jej to odradzają, Celia jest uparta i zawsze stawia na swoim. To przyjęcie jest też nie na rękę Caz, obecnej żonie Andrew, która nie może znieść faktu, że była partnerka jej ukochanego nadal jest dla niego kimś ważnym. Kobieta jest załamana, ponieważ czuje się mniej ważna i nawet świadomość, że to ją wybrał Andrew nie poprawia jej samopoczucia. W tej patchworkowej rodzinie czuć rosnące napięcie i pewnym jest, że ta bomba kiedyś wybuchnie. Ofiarę już znamy.
Rozdziały podzielone są na relację Louise i Caz, które dzielą się z nami swoimi przemyśleniami i uczuciami. Obie kobiety siebie traktują jako wrogów rywalizując o uwagę Andrew. W tej walce są w stanie posunąć się do naprawdę paskudnych rzeczy. Zaskakujące jest to, że każda z nich widzi swoją sytuację w zupełnie inny sposób niż ta druga. Obserwując zachowanie Louise i Caz zaczęłam zastanawiać się, gdzie jest ich godność? Ale mogę sobie to wytłumaczyć tym, że obie mają dzieci i chcą im zapewnić szczęście i pełną rodzinę. A ponadto są tak mocno zaangażowane uczuciowo w tę relację, że brakuje im zdrowego osądu. Natomiast nic nie tłumaczy zachowania Andrew, który nie jest godny uwagi ani byłej, ani obecnej żony. To typ, który mi skojarzył się z socjopatą. Doskonale manipuluje obiema kobietami, nie wspiera, nastawia się na swoje potrzeby, nie patrząc na uczucia innych. Zdecydowanie go nie polubiłam i nie dziwię się, że tak właśnie skończyła się jego historia.
Jednak trzeba przyznać, że autorka wykreowała bardzo dobrze swoich bohaterów, przedstawiając nam ich sylwetki psychologiczne. Nawet postacie drugoplanowe są znaczące dla fabuły, a wszyscy wywierają na czytelnika ogromny wpływ.
„Była/żona” to powieść, która mnie ogromnie wciągnęła i na długo zapadła w mojej pamięci. Zarówno pomysł na fabułę jak i sposób jej poprowadzenia sprawia, że od książki nie idzie się oderwać i czyta się z zapartym tchem. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani i wzbudzają w nas różne emocje. Każda z kobiet ma jakiś sekret, przez co trudno nam im zaufać. Jednak współczujemy obu, bo to one są ofiarami, choć nie zdają sobie z tego faktu sprawy. Powieść jest wielowymiarowa i bardzo dużo się w niej dzieje. To powoduje, że nawet po jej przeczytaniu, nadal myślimy nad opisanymi wydarzeniami. Zakończenie jest równie dynamiczne co cała powieść i sprawia, że mamy poczucie sprawiedliwości. Moim zdaniem książka ma wszystkie elementy dobrego thrillera psychologicznego i z czystym sumieniem ją polecam!
Powieść już od samego początku przyciąga uwagę i rozbudza naszą ciekawość, bo zaczyna się sceną morderstwa. Wiemy kto jest jego ofiarą, ale nie mamy pewności z czyjej ręki zginął Andrew Page. Dotrzeć do prawdy pomogą nam zapisy z przesłuchań świadków, ale przede wszystkim relacje obu kobiet, które są od siebie tak skrajnie różne, że trudno uwierzyć, iż dotyczą tych samych...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-29
Po raz kolejny Tarryn Fisher zabiera nas w podróż do ciemnej strony jej wyobraźni.
W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin popularna pisarka Senna Richards budzi się uwięziona w obcym domu. Została porwana, ale nie wie przez kogo ani dlaczego. Szybko staje się jasne, że jeśli chce odzyskać wolność, powinna dokładnie przyjrzeć się swojej przeszłości i odczytać pozostawione jej wskazówki. Jednak przeszłość skrywa mroczne tajemnice…
Kobieta uświadamia sobie, że to gra. Wyrafinowana i niebezpieczna. I że tylko prawda może przynieść wyzwolenie.
A jaka jest twoja ciemna strona?
Po raz kolejny Tarryn Fisher zabiera nas w podróż do mrocznych zakamarków ludzkiej psychiki, nie dbając o nasze reakcje. Ukazuje nam świat takim jakim jest, pięknym i brzydkim jednocześnie. Skrajność goni skrajność.
Bohaterowie są stworzeni bardzo realnie. Nie brakuje im wad i zdają sobie sprawę ze swoich słabości. Ich reakcje są adekwatne do spotykających ich sytuacji. Jestem pełna podziwu dla autorki, bo stworzyła postacie tak ludzkie, że ich ból autentycznie boli też czytelnika. Dziwi mnie tylko, że Sennę spotyka tyle złego, ale to też tylko potwierdza realność przedstawionej historii. W końcu życie też każdego doświadcza inaczej. Jednych oszczędza, a innych porządnie przeciąga i daje im w kość.
Książka przez cały czas trzyma w napięciu. Trudno mi było zaufać którejkolwiek z postaci. Każdy był dla mnie podejrzany. Doszukiwałam się nawet teorii spiskowych tam, gdzie ich wcale nie było. A zakończenie i tak mnie zaskoczyło.
„Wolna wola prowadzi do złych decyzji, a złe decyzje do jazdy po pijaku i potrącenia czyjegoś dziecka. Do morderstw. Do tego, że spędzamy całe życie z niewłaściwą osobą. Gdyby Bóg postanowił, że ludziom nigdy nie będzie przydarzać się nic złego, musiałby odebrać im wolną wolę. Stałby się tyranem, a my jego marionetkami.”
Świetny styl pisania autorki, powoduje, że od książki nie można się oderwać. Jak dla mnie książka jest genialna. Jak zresztą każda, która wyszła z pod pióra Tarryn. Doskonały thriller psychologiczny, który świetnie będzie się czytać przy padającym śniegu za oknem i przy dźwiękach piosenki „Landscape” Florench Welch.
Po raz kolejny Tarryn Fisher zabiera nas w podróż do ciemnej strony jej wyobraźni.
W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin popularna pisarka Senna Richards budzi się uwięziona w obcym domu. Została porwana, ale nie wie przez kogo ani dlaczego. Szybko staje się jasne, że jeśli chce odzyskać wolność, powinna dokładnie przyjrzeć się swojej przeszłości i odczytać...
2018-10-19
O talencie Sarah J. Maas słyszałam już wiele dobrego, podobnie jak pochlebnych opinii o „Dworach”. Przyszedł czas bym i ja się przekonała co takiego jest w tej serii, że podbiła tyle serc czytelników na całym świecie.
Powieść jest po prostu świetnie napisana. Mimo, że tom pierwszy (który jest chyba najcieńszy), ma ponad 500 stron, to zagłębiając się w snutą opowieść kompletnie nie odnosi się wrażenia, że książka została celowo wypełniona zbędnymi dialogami czy opisami. I choć tych drugich jest w „Dworach” całkiem sporo, to zupełnie nie nużą one czytelnika, a tylko pobudzają jego wyobraźnię by jeszcze lepiej zwizualizować sobie brutalność oraz piękno przedstawianych w historii miejsc, wydarzeń czy postaci.
Narratorem w książce jest dziewiętnastoletnia Feyra, która musiała przedwcześnie dorosnąć do roli, jaka nigdy nie powinna przypaść jej udziałem. Zmuszona zadbać o swoją rodzinę, nauczyła się polować i zabija, choć nie przychodzi jej to łatwo. Podziwiam jej determinację i wolę przetrwania, oraz dzielność z jaką znosi pogardę ze strony starszej siostry. Jest postacią bardzo wyrazistą, niebojącą się zawalczyć o siebie i swoje szczęście.
Ale nie tylko postać Feyry jest świetnie wykreowana. Tamlin, który zabrał dziewczynę by spełniła warunki Traktatu, tak przypadł mi do gustu, że kompletnie nie rozumiałam przerażenia dziewczyny na jego widok. Tym bardziej, że starałam się traktować Feyrę nie jak niewolnika, a jak równego sobie, może nieudolnie, ale chęci miał dobre.
O wiele większy niepokój, wzbudzał we mnie jego przyjaciel i poseł na jego dworze -Lucien. Przywdziany w lisią maskę, wydawał mi się przebiegły i nieprzychylny. Może i miał duże poczucie humoru i dystans do otoczenia, ale ja długo byłam wobec niego nieufna. Ale o bohaterach tej książki można by napisać kolejna powieść, bo jest ich sporo, a każdy z nich ma bogatą osobowość.
Zupełnie nie dziwią mnie zachwyty nad talentem autorki. Stworzyła powieść bardzo złożoną, z mnóstwem zagadek, intryg i zawiłą fabułą. Maas doskonale zadbała o detale, sprawiając, że każdy z nich miał duże znaczenie w przedstawionej historii. Świat jaki stworzyła autorka jest ogromny i wypełniony przedziwnymi stworzeniami.
Powieść Sarah J. Maas łączy w sobie tak wiele elementów, że chyba już rozumiem jej fenomen. Znajdziemy tutaj magiczne krainy i wysokich rodem fae - czyli coś specjalnie dla fanów fantasy; wątek miłosny odgrywający dużą rolę w powieści, podkreśla ponadczasowe wartości, które od zarania dziejów są niezmienne dla naszego (ale i nie tylko naszego) gatunku; zdamy sobie sprawę jak dokonywane przez nas wybory wpływają na losy nasze i naszych najbliższych. Po prostu każdy zajdzie w niej coś dla siebie.
O talencie Sarah J. Maas słyszałam już wiele dobrego, podobnie jak pochlebnych opinii o „Dworach”. Przyszedł czas bym i ja się przekonała co takiego jest w tej serii, że podbiła tyle serc czytelników na całym świecie.
Powieść jest po prostu świetnie napisana. Mimo, że tom pierwszy (który jest chyba najcieńszy), ma ponad 500 stron, to zagłębiając się w snutą opowieść...
2020-02-16
Książką byłam zainteresowana jeszcze zanim pojawił się pomysł na jej wznowienie przez wydawnictwo Vesper. Ale ogromnie się cieszę, że poznałam tę historię w przepięknej i klimatycznej oprawie właśnie tego wydawnictwa, bo pogłębia tylko strach i niepokój doskonale współgrając z treścią książki. Vesper szacun za doskonałą pracę i przerażające ilustracje.
Oprócz uczty dla oczu w powieści znajdziemy też złożoną i mocno rozbudowaną historię, która mrozi krew żyłach i trzyma w napięciu do samego końca.
Z pozoru zwykła wycieczka pary na Suwalszczyznę, która miała zbliżyć ich do siebie, przeradza się w koszmar.
Tomek i Karolina to dość nietypowa para. On jest ateistą i uważa wierzących za osoby zacofane, ona zagorzała katoliczka. Czy taki związek ma szansę przetrwać? Trudno powiedzieć co ich połączyło, bo poglądy na życie mają zupełnie inne i jest to często powód nieporozumień między nimi. W ich przypadku stwierdzenie, że przeciwieństwa się przyciągają staje się prawdziwe.
Mimo, że z punktu widzenia podejścia do wiary bliżej mi do Tomka, to już jego przekonania by uświadamiać chrześcijan, że są w błędzie zdecydowanie nie leży w moich zamiarach. Uważam, że każdy ma prawo wierzyć w co chce, dopóki nie szkodzi tym innym. Nie lubię jednak, gdy założenia chrześcijan mają stanowić o moim ciele czy podejmowanych decyzjach.
U Tomasza denerwujące jest również beztroskie podejście do swojego zdrowia, impulsywność i kwestia wierności swojej partnerce. W tym również się z nim nie zgadzam.
Karolinę za to polubiłam o wiele bardziej. Stara się dbać o potrzeby swoje i Tomka, martwiąc się o niego i pilnując by regularnie mierzył sobie poziom cukru we krwi. Jest osobą z zasadami i nie dba o to, co inni o niej pomyślą. Pomysł na wyjazd wyszedł właśnie od niej i miał na celu uratować ich relację. Jednak okaże się, że to będzie ogromnie trudne wyzwanie.
Autor zabiera nas na wycieczkę po Suwalszczyźnie. Razem z parą zwiedzamy ciekawe i urokliwe miejsca takie jak: wiadukty kolejowe w Stańczykach, Suwalski Park Narodowy oraz jezioro Hańcza, klasztor Kamedułów na Wigrach oraz przechadzamy się po Suwałkach. Poznajemy nawet jezioro Gałęziste, od którego wzięła się nazwa powieści.
W powieści czuje się niesamowity klimat grozy. Mroczny las, mała wioska, o której nikt nie słyszał, dziwni mieszkańcy wsi Białodęby, i to towarzyszące przez cały czas uczucie obserwowania. Szelest liści oraz każdy trzask gałązki w lesie budził we mnie strach i przerażenie. Wykorzystanie również postaci z mitologii słowiańskiej nadaje historii kolejnego wymiaru. Prawda jest taka, że można tę historię odbierać na różne sposoby i tłumaczyć wedle własnych upodobań. Autor dał nam kilka możliwości wyjaśnienia całej historii, ale to w którą uwierzymy to nasza decyzja. Ogromnie podobało mi się, że na wszystkie pytania i wątpliwości znalazłam odpowiedzi. A poczucie osamotnienia bohaterów i skazania ich tylko na siebie, pogłębiała atmosferę horroru.
I to zakończenie, które wprowadza zamęt w głowie i pytanie: ale jak?
Ja nie mam do tej powieści żadnych zastrzeżeń! Moim zdaniem to powieść genialna! I na pewno najlepsza jaką do tej pory czytałam! Fanom horrorów i thrillerów gorąco polecam.
Książką byłam zainteresowana jeszcze zanim pojawił się pomysł na jej wznowienie przez wydawnictwo Vesper. Ale ogromnie się cieszę, że poznałam tę historię w przepięknej i klimatycznej oprawie właśnie tego wydawnictwa, bo pogłębia tylko strach i niepokój doskonale współgrając z treścią książki. Vesper szacun za doskonałą pracę i przerażające ilustracje.
Oprócz uczty dla...
2017-10-21
„Mówi się, że góry kształtują człowieka. Cóż, to nieprawda. Góry wyciągają z człowieka to, co dobre, i to, co złe. Jego zadaniem jest się określić po którejś ze stron. Doświadczyłem takich wyborów i o tym też się dowiecie.”
Piotr Pustelnik jest trzecim Polakiem, po Jerzym Kukuczce i Krzysztofie Wielickim, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Choć w dzieciństwie miał kłopoty z sercem i rodzice przesadnie dbali o jego bezpieczeństwo, udowodnił, że ma silny charakter i wielką wolę przetrwania. Najchętniej na wyprawy jeździł z ludźmi, których znał, ale zdarzało mu się też wspinać z nowo poznanymi partnerami. Swoje szczyty zdobywał w towarzystwie między innymi Piotra Morawskiego, Petera Hamora, Ryszarda Pawłowskiego. Udowodnił, że zdobycie góry nie jest najważniejsze, najważniejsze jest postępowanie w zgodzie ze swoim sumieniem.
Na początku książki znajdziemy rozdział, który wyjaśni nam slang używany przez alpinistów. Zatem jeżeli nie wiesz co to jest serak, lufa czy kuluar, nie masz zielonego pojęcia do czego wykorzystuje się trasery albo szable śnieżne to ten rozdział wiele wyjaśni. Oprócz wspomnień wspinacza, mamy tutaj notki informujące od współautora książki, które pozwalają uszeregować zdobyta wiedzę. Książka zawiera liczne zdjęcia z wypraw. Możemy podziwiać masywne górskie szczyty, widok z najwyższych miejsc na ziemi oraz poznać inna kulturę. Ja co prawda czytałam książkę w formie ebooka, więc walory estetyczne były znacznie mniejsze niż w przypadku papierowego wydania, ale to nie zmienia faktu, że jest to wielki atut tego wydania.
Myślę, że książkę będzie się świetnie czytało z kubkiem gorącej kawy lub herbaty. Szczególnie gdy za oknem pojawi się śnieg, albo gdy po książkę sięgniemy podczas pobytu w górach. Jest to pozycja obowiązkowa dla miłośników gór i wspinaczki. Ja jestem w niej zakochana.
„Mówi się, że góry kształtują człowieka. Cóż, to nieprawda. Góry wyciągają z człowieka to, co dobre, i to, co złe. Jego zadaniem jest się określić po którejś ze stron. Doświadczyłem takich wyborów i o tym też się dowiecie.”
Piotr Pustelnik jest trzecim Polakiem, po Jerzym Kukuczce i Krzysztofie Wielickim, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Choć w dzieciństwie miał...
2019-06-22
Seria „Kwiat paproci” to było moje pierwsze zetknięcie się z książkami, które swoją fabułę opierają na mitologii słowiańskiej. Pierwsze i niezwykle udane! Pochłonęłam trzy pierwsze tomy w zaskakującym tempie i z utęsknieniem czekałam na „Przesilenie”. Było mi niezmiernie smutno żegnać się z bohaterami serii, ale widać nie tylko mi brakowało ich obecności. Sama autorka zapragnęła wrócić do Bielin i ich niesamowitego klimatu, wykorzystując do tego mentorkę Gosławy, szeptuchę Jarogniewę. Czy preguel w wykonaniu Katarzyny Bereniki Miszczuk się udał?
Moim zdaniem zdecydowanie TAK! Baba Jaga była najlepszą postacią drugoplanową z serii i z niecierpliwością czekałam na książkę poświęconą jej przygodom, o których czasami wspominała Gośce. W końcu się doczekałam.
Jarogniewa przekazała posadę szeptuchy Gosławie, a sama udała się na wakacje życia. Książka rozpoczyna się w momencie, gdy Baba Jaga wraca do Bielin. Choć się do tego nie przyzna, stęskniła się za młodą szeptuchą. Panujący nastrój radości po długiej rozłące, sprzyja refleksjom i wspomnieniom minionych wydarzeń.
I tak oto Jarogniewa opowiada nam jak trudno było poradzić sobie z objęciem posady szeptuchy po swojej babci, gdy mieszkańcy wsi byli do niej wrogo nastawieni. Jedyną przychylną jej osobą jest nieco nierozgarnięty Mszczuj - miejscowy żerca i szeptucha z sąsiedniej wsi. Jednak wrodzony upór i zaradność Jagi nie pozwalają jej się poddać i wyjechać z podkulonym ogonem. Młoda szeptucha ma po swojej stronie boga ognia, choć jeszcze nie wie czy z tego faktu powinna się cieszyć czy jednak przeklinać. Swarożyc znany jest ze swojej przebiegłości, a każda przysługa ma swoją cenę.
Jarogniewa jest zupełnie inna niż Gosława Brzózka. O wiele lepiej czytało mi się o jej przygodach, bo nie była taka infantylna i przewrażliwiona na swoim punkcie. Umiała się zabawić i zdawała sobie sprawę ze swoich słabości, więc nie zamęczała się później wyrzutami sumienia. Czasem miała poczucie, że podejmuje zbyt pochopnie swoje decyzje, ale chwile refleksji pozwalały jej wyciągnąć ze swojego zachowania naukę na przyszłość. Mimo, że jest to postać z charakterem, czasem dość trudnym, to nie sposób jej nie lubić.
Powieść, choć jest świetna, pozostawia we mnie lekki niedosyt. Jaga przedstawiła nam tylko kilka pierwszych miesięcy ze swojego pobytu w Bielinach i rodzącej się relacji między nią a Mszczujem i Swraożycem. Nie wszystkie sekrety, które chciałabym znać zostały zdradzone, dlatego liczę, że to nie jest jedyny wieczór Jarogniewy i Gosi, gdy tajemnice ujrzały światło dzienne.
„Jaga” jest świetną powieścią zachowującą klimat z poprzednich części „Kwiatu paproci”. Mamy tutaj wszystkie elementy, za które czytelnicy pokochali tę serię. Mnóstwo potworów i upirów, które sieją zgrozę i zagrażają życiu mieszkańców Bielin; świetnie wykreowane postacie; klimat małej wsi, gdzie ludzie wiedzą o sobie wszystko, a plotka roznosi się lotem błyskawicy; bogów, którzy bardzo ochoczo wtrącają się w losy ludzi. A wszystko to napisane lekkim piórem i okraszone śmiesznymi sytuacjami oraz świetnymi dialogami.
Powieść z całego serca polecam fanom serii, uważam, że się nie zawiedziecie. A wszystkich, którzy jeszcze nie poznali losów Gosi i Mieszka odsyłam do poprzednich tomów. Bo może i da się czytać „Jagę” bez znajomości poprzednich części, ale autorka w wielu miejscach ‘puszcza oko’ do czytelników znających całą serię, i o wiele więcej radości przynosi czytelnikowi ta powieść, gdy trzymamy się chronologii wydania poszczególnych części.
Seria „Kwiat paproci” to było moje pierwsze zetknięcie się z książkami, które swoją fabułę opierają na mitologii słowiańskiej. Pierwsze i niezwykle udane! Pochłonęłam trzy pierwsze tomy w zaskakującym tempie i z utęsknieniem czekałam na „Przesilenie”. Było mi niezmiernie smutno żegnać się z bohaterami serii, ale widać nie tylko mi brakowało ich obecności. Sama autorka...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-30
Po przeczytaniu trylogii z Igorem Brudnym byłam bardzo ciekawa nowej powieści Przemysława Piotrowskiego. I mogę z całą stanowczością powiedzieć, że autor dołącza do moich ulubionych pisarzy kryminałów! Kolejna książka, która okazała się sztosem!
Powieścią „Krew z krwi” autor udowadnia, że potrafi napisać dobrą i wciągającą powieść, która nie zawiera brutalnych scen morderstw. W najnowszej książce pan Przemysław stawia na emocje i to bardzo silne emocje. Bohaterem powieści jest Daniel Adamski – pisarz i ojciec pięcioletniego Leonarda, który jest poważnie chory. I to właśnie relacja ojca z synem jest najważniejszym elementem tej historii. Autor stawia przed nami bardzo ważne i trudne pytanie: „Poświęcilibyście życie innego człowieka, aby uratować chore dziecko?
Swoje dziecko? Swojego ukochanego syna?” (str. 7)
Bo właśnie z taką sytuacją musi zmierzyć się Daniel Adamski.
Bardzo podobał mi się pomysł na fabułę. Widzę tutaj nawiązanie do sprawy Krystiana Bali, skazanego na 25 lat pozbawienia wolności, za morderstwo kochanka swojej byłej żony, który w swojej powieści „Amok”, opisał scenę morderstwa łudząco podobną do zabójstwa, za które został skazany.
I przez całą powieść zastanawiałam się czy Daniel okaże się jego naśladowcą? Czy tak jest, musicie przekonać się sami.
Mam wrażenie, że zawód jakim zajmuje się Daniel Adamski, również został wybrany bardzo świadomie. W powieści pojawia się nawiązanie do wypowiedzi jednego ze znanych pisarzy o zbyt dużej brutalności w powieściach, która szkodzi jakości kryminałów oraz o częstotliwości wydawania nowych książek wskazując, że pisanie na akord nie sprzyja ich jakości. I tym sposobem autor stworzył sobie pole do wyrażenia swojej opinii w obu kwestiach.
Bardzo podobała mi się również kreacja Daniela Adamskiego. Troskliwy ojciec, który jednak jest na tyle tajemniczy, że nie byłam w stanie bezwarunkowo mu zaufać. Sytuacja w jakiej się znalazł, uwaga jaka została mu poświęcona przez media i zainteresowanie ze strony wydawnictw jego nową powieścią, byłaby mu bardzo na rękę. Czy zatem sam jest sprawcą całego zmieszania jakie się wokół niego rozpętało?
W mojej ocenie „Krew z krwi” jest powieścią dopracowaną, która wywołuje w nas ogromnie wiele emocji. Wciągająca fabuła, poczucie zagrożenia, wielowymiarowy bohater to wszystko sprawia, że od książki nie idzie się oderwać. Ja jestem usatysfakcjonowana lekturą powieści i Wam też gorąco polecam sięgnąć po tę książkę!
Po przeczytaniu trylogii z Igorem Brudnym byłam bardzo ciekawa nowej powieści Przemysława Piotrowskiego. I mogę z całą stanowczością powiedzieć, że autor dołącza do moich ulubionych pisarzy kryminałów! Kolejna książka, która okazała się sztosem!
Powieścią „Krew z krwi” autor udowadnia, że potrafi napisać dobrą i wciągającą powieść, która nie zawiera brutalnych scen...
2020-04-17
Moją uwagę w pierwszej kolejności zwróciła okładka. Przerażająca istota z szeroko otwartymi ustami, budzi lęk, a opis fabuły intryguje. Razem tworzą mieszankę pełną niepewności, tajemniczości i gwarantuję wam, że przy tej powieści będziecie mieć dreszcze.
Komisarz Igor Brudny jest postacią, która nie lubi mówić o sobie. A o swojej przeszłości milczy jak grób. Nawet w momencie, gdy dochodzi do brutalnych morderstw, a podejrzanym jest mężczyzna wyglądający dokładnie tak jak on, Igro postanawia rozwiązać sprawę prowadząc swoje własne śledztwo. Nie ułatwia tym działań zielonogórskiej policji i szybko staje się jednym z podejrzanych. Przez ukrywanie wiadomości o swoim pochodzeniu i braku współpracy z detektywami, komisarz nie zyskuje naszego zaufania. Chyba nikt nie jest tak przekonany o jego niewinności, jak inspektor Romuald Czarnecki.
I to właśnie tego bohatera polubiłam najbardziej.
Dialogi pomiędzy dwójką policjantów naprawdę były świetną rozrywką i przypominały rozgrywaną partię szachów. Oboje okazali się doskonałymi strategami i fachowcami w swojej pracy. I to właśnie charaktery tych dwóch postaci wybijają się na pierwszy plan powieści.
Powoli ujawniane przed czytelnikiem tajemnice z dzieciństwa Igora, budzą coraz większy niepokój. Przeżyte w młodości traumy jednak są niczym w porównaniu z tajemniczym cieniem, który prześladował komisarza. Był już gotów o nim zapomnieć, bo przez lata zniknął z jego snów. Ale gdy znowu znalazł się w rodzinnej miejscowości, koszmar z dzieciństwa powrócił. Czy jest to wynik choroby psychicznej? Zjawisk nadprzyrodzonych? Czy Igor jest opętany przez diabła, jak to sugerowali jego katoliccy wychowawcy w ośrodku opiekuńczym? To już musicie odkryć sami.
Opisy dokonywanych morderstw są mocno sugestywne. Oprawca jest bardzo brutalny w swoich czynach. Jego ofiary nie są wybierane przypadkowo. Do samego końca nie wiedziałam kto stoi za cierpieniem ofiar. Autor stworzył taką fabułę, że nie idzie rozwiązać tej zagadki samemu. Choć muszę też powiedzieć, że rozwiązanie jest lekko naciągane, ale nie niemożliwe.
„Piętno” to doskonały thriller, który budzi niepokój i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Wiele podejrzanych, mnóstwo trupów i brutalne morderstwa powinny zadowolić fanów kryminałów. Mroczna atmosfera i tajemnice z przeszłości tworzą klimat grozy, który na długo zostanie w mojej pamięci. Szybko rozwijająca się akcja, przemyślana fabuła i doskonale wykreowane postacie sprawiają, że książka na długo zapadnie mi w pamięci. Jak na razie jest to najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku! Gorąco polecam!
Moją uwagę w pierwszej kolejności zwróciła okładka. Przerażająca istota z szeroko otwartymi ustami, budzi lęk, a opis fabuły intryguje. Razem tworzą mieszankę pełną niepewności, tajemniczości i gwarantuję wam, że przy tej powieści będziecie mieć dreszcze.
Komisarz Igor Brudny jest postacią, która nie lubi mówić o sobie. A o swojej przeszłości milczy jak grób. Nawet w...
2021-08-11
Czwarta powieść autorki, którą miałam okazję przeczytać i jestem nią zachwycona. „Płonące dziewczyny” w mojej opinii, są najlepszą książką C.J. Tudor jaką czytałam!
Ilość wątków w tej powieści jest ogromna, ale są one doskonale wyważone i świetnie łączą się w logiczną całość. Pomysł na fabułę od razu mnie przekonał, a osadzenie historii w wiosce skrywającej mroczne tajemnice, gdzie każdy każdego zna, był strzałem w dziesiątkę. Krótkie rozdziały, które kończą się w takim momencie, że musimy czytać dalej, aby dowiedzieć się co się właśnie wydarzyło, skutecznie zatrzymują czytelnika przy książce. Dodatkowo autorka świetnie buduje napięcie, które pod koniec sięga zenitu. Również język jakim napisana została powieść sprawia, że czyta się ją zaskakująco szybko. C.J. Tudor ma lekkie pióro i często używa sarkazmu oraz dowcipu, by urozmaicić dialogi.
Należy wspomnieć, że bohaterowie książki są doskonale wykreowani. Nie tylko te pierwszoplanowe postacie jak Jack i jej córka Flo, ale również te wydawałoby się mniej znaczące jak Aaron czy Rosie. C.J. Tudor bardzo dobrze oddała różnorodność ludzkich charakterów, które dodają powieści autentyczności. Podobało mi się również przedstawienie relacji matki z dorastającą córką, które zupełnie inaczej patrzą na świat, ale wkładają dużo wysiłku, by dojść do porozumienia. Pozwala to zrozumieć, skąd pojawiają się konflikty w relacji z nastolatkami, a ich opiekunami.
W swojej powieści C.J. Tudor zamieszcza pytanie, które nurtuje także mnie, i próbuje znaleźć na nie odpowiedź. Czy człowiek rodzi się zły? Czy to otoczenie i życiowe doświadczenia sprawiają, że zaczyna krzywdzić innych i postępować niewłaściwie?
W książce znajduje się też kilka nadnaturalnych zjawisk, ale nie determinują one całości, a nadają dodatkowego klimatu grozy, który i tak utrzymuje się od samego początku powieści.
No i zakończenie, które wbija w fotel! Zdecydowanie jest to historia, która sprawia, że pojawia się efekt ‘WOW’. Naprawdę doskonały thriller, od którego nie sposób się oderwać. Ja zdecydowanie polecam!
Czwarta powieść autorki, którą miałam okazję przeczytać i jestem nią zachwycona. „Płonące dziewczyny” w mojej opinii, są najlepszą książką C.J. Tudor jaką czytałam!
Ilość wątków w tej powieści jest ogromna, ale są one doskonale wyważone i świetnie łączą się w logiczną całość. Pomysł na fabułę od razu mnie przekonał, a osadzenie historii w wiosce skrywającej mroczne...
2020-08-11
Miałam wielkie oczekiwania względem tej książki i nie zawiodłam się. Przemysław Piotrowski znów funduje nam powieść, która wciąga i przeraża zarazem. Bałam się, że „Sfora” nie dorówna „Piętnu”, a okazało się, że kontynuacja jest jeszcze bardziej mroczna i szokująca. Choć książki można czytać niezależnie od siebie, ja jednak polecam sięgnąć po nie według kolejności wydania. Pozwoli to lepiej zrozumieć prowadzone śledztwo i łączące je wątki, a także bardziej zrozumieć bohaterów i dostrzec ich przemianę. Ale nie martwcie się. Zarówno „Piętno” jak i „Sfora” jest warta poświęconego im czasu i dla miłośników krwawych kryminałów z przemyślaną fabułą jest to pozycja obowiązkowa!
Spokój po wydarzeniach z Zielonej Góry, gdy policja ścigała się z czasem by złapać seryjnego mordercę, nie trwa długo. W pobliskich lasach słychać wycie stada wilków, a zmasakrowane zwłoki zakonnicy budzą w społeczeństwie ogromny strach. Gdy ofiar pojawia się więcej, a na ich ciałach są ślady po ludzkich zębach, mieszkańcy zaczynają szeptać między sobą o wilkołaku, niektórzy twierdza nawet, że go widzieli. Ponieważ morderca atakuje osoby związane z instytucją Kościoła, Inspektor Czarnecki do swojego zespołu powołuje znów komisarza Brudnego. Choć z początku nic na to nie wskazuje, Igor czuje, że ta sprawa wiąże się z jego bolesnym dzieciństwem. To co odkryje okaże się jednak tylko górą lodową okrucieństwa, które rozgrywało się za murami ośrodka opiekuńczo-wychowawczego sióstr hieronimek. Ale jaki to ma związek z brutalnymi atakami i sforą wilków? Będzie musieli odkryć sami!
Jestem pełna podziwu, że autorowi udało się stworzyć tak skomplikowaną, ale zarazem spójną fabułę. Znów będziemy zmuszeni odkrywać przerażające tajemnice siostry Gwidony, której grzechy nadal dręczą jej wychowanków.
Bardzo podobało mi się tempo akcji. Czuć tę narastającą presję i naciski na policjantów, by zakończyć całą sprawę oraz bezradność funkcjonariuszy i ich ogromne przemęczenie, które prowadzi do popełnianych błędów.
Opisy dokonywanych morderstw są tak przedstawione, że prawie fizycznie czujemy ból ofiar i cuchnący oddech sprawcy. Nasze nerwy są napięte do granic możliwości, gdy towarzyszymy bohaterom w czynnościach mających na celu schwytanie bestii, wędrując przez ciemny i gęsty las.
Nasz główny bohater Igor Brudny, przeszedł lekką przemianę. I choć nadal jest to typ raczej zamknięty w sobie, to wydarzenia z poprzedniej części trochę złagodziły jego charakter. Tak jak w pierwszej części raczej byłam wobec niego nieufna, tak teraz jego troska o bliskich i pęknięcia w aspołecznej skorupie pozwoliły mi dojrzeć wrażliwego faceta.
Zakończenie funduje nam prawdziwy rollercoaster emocji i napięcia.
„Sfora” zdecydowanie trzyma poziom, a pomysłem na fabułę chyba nawet przewyższa „Piętno”. Naprawdę bardzo dobry i mroczny kryminał, od którego nie sposób się oderwać. Mimo dość sporej objętości, książkę się wręcz pochłania! Gorąco polecam!
Miałam wielkie oczekiwania względem tej książki i nie zawiodłam się. Przemysław Piotrowski znów funduje nam powieść, która wciąga i przeraża zarazem. Bałam się, że „Sfora” nie dorówna „Piętnu”, a okazało się, że kontynuacja jest jeszcze bardziej mroczna i szokująca. Choć książki można czytać niezależnie od siebie, ja jednak polecam sięgnąć po nie według kolejności wydania....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-02
Książkę czytałam dość dawno, bo w lutym, a nadal bardzo dobrze pamiętam wydarzenia w niej zawarte. To świadczy o złożoności opisanego problemu i wciągającej fabule. Tutaj nic nie jest takie jakie się wydaje, i to sprawia, że historia Rose Gold i jej matki zostanie z wami na długo.
Mamy tutaj narracje pierwszoosobową, przedstawioną przez Rose Gold i jej matkę Patty Watts naprzemiennie. Obie kobiety mają do siebie żal. Rose Gold obwinia swoją matkę o zniszczenie jej dzieciństwa, a Patty jest zła na córkę, że zeznawała w sądzie na jej niekorzyść skazując ją na pobyt w więzieniu. Zarówno matka, jak i jej córka mają plan na zemstę. Która z nich okaże się bardziej przebiegła?
Powieść szalenie mi się podobała. Opisuje zaburzenie osobowości, jakim jest zastępczy zespół Munchhausena, na który cierpi Patty. Oczywiście kobieta nie jest tego świadoma. W jej przekonaniu, wszystkie jej działania zmierzają do tego, aby poprawić stan zdrowia swojej chorowitej córki. Nie ma sobie nic do zarzucenia i czuje się skrzywdzona, gdy staje przed sądem, a jej ukochana córka oskarża ją o zniszczenie jej dzieciństwa.
Rose Gold próbuje poradzić sobie z traumą jakiej doświadczyła, jednak to nie jest takie proste. Jest wyśmiewana z powodu stanu swojego uzębienia, którego fatalny stan jest wynikiem ciągłych wymiotów, w reakcji na leki podawane jej przez matkę. Dziewczyna odkrywa, że Patty miała przed nią wiele tajemnic. A jedną z nich jest fakt, że jej ojciec żyje. Dziewczyna próbuje nawiązać z nim kontakt i liczy na ciepłe przyjęcie. Jednak oprócz uprzejmości i współczucia ze strony biologicznego ojca, spotyka się z odrzuceniem przez jego żonę i dwójkę dzieci. To sprawia, że Rose Gold zaczyna układać sobie pewien plan.
„Troskliwa” to świetny thriller psychologiczny z bardzo dobrze wykreowanymi postaciami. Obie kobiety są doskonale przedstawione, czytelnik ma szansę zrozumieć punkt widzenia zarówno matki jak i córki. Sposób prowadzenia narracji sprawia, że trudno nam uwierzyć którejkolwiek z nich. Są to postacie wielowymiarowe, dla czytelnika do końca pozostają zagadką. Czytając tę powieść towarzyszyły mi różne emocje. Od współczucia dla krzywdzonych dzieci, przez złość, po zaskoczenie i totalny mętlik w głowie. Książkę czyta się bardzo szybko. Napięcie cały czas rośnie, a czytelnik czuje zagrożenie. Zakończenie wbija w fotel, czegoś takiego się nie spodziewałam.
O tej książce można by długo opowiadać, ale chyba najlepiej po prostu ją przeczytać! Gorąco polecam!
Książkę czytałam dość dawno, bo w lutym, a nadal bardzo dobrze pamiętam wydarzenia w niej zawarte. To świadczy o złożoności opisanego problemu i wciągającej fabule. Tutaj nic nie jest takie jakie się wydaje, i to sprawia, że historia Rose Gold i jej matki zostanie z wami na długo.
Mamy tutaj narracje pierwszoosobową, przedstawioną przez Rose Gold i jej matkę Patty Watts...
2018-04-25
Gdybym miała w jednym słowie opisać co sądzę o tej książce, powiedziałabym, że jest genialna! Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Melissy Darwood, ale jestem pewna, że nie ostatnie.
Tytułowy Tryjon to miejsce, gdzie dusza trafia po śmierci. Oczekuje tam na osąd Arbitra, który decyduje o dalszych jej losach. Niewinne dusze trafiają na Wyspę Zbawionych, ci którzy w swoim życiu postępowali źle i wcale tego nie żałują wiodą wieczny żywot na Wyspie Potępionych. Dusze, które żałują swoich czynów trafiają do plemiona Jezioran, i tam mają szansę odpokutować swoje grzechy. Ta struktura Tryjonu, przywodzi na myśl piekło, niebo i czyściec.
Główna bohaterka jest wyzwaniem dla Arbitra oraz opiekującego się nią Pretora Zacharego, ponieważ w jej ciele, żyje kilka osobowości, a ona nie ma nad nimi kontroli. Jak może więc żałować popełnionych czynów, skoro nawet nie ma świadomości, że je popełniła? A oskarżona jest o morderstwo mężczyzny i popełnienie samobójstwa.
I rozpoczyna się podróż przez krainy Tryjonu by odkryć wszystkie tożsamości Mili. Podczas tej wędrówki odkryjemy, że nie tylko Mila ma w sobie kilka osobowości, które odpowiadają za jej nastrój i emocje.
Książkę czyta się bardzo szybko. Opisy miejsc są bardzo plastyczne, co powoduje, że Tryjon jawi nam się jako prawdziwe miejsce, a nie wymysł pisarki. Autorka powoli buduje napięcie i świetnie operuje emocjami czytelnika. Odczuwamy strach przed Wspinaczami, współczujemy Jeziorianom, ale najsilniejszą więź odczuwamy z zagubioną Milą, której życie wcale nie oszczędzało.
Gorąco polecam tę książkę!
Gdybym miała w jednym słowie opisać co sądzę o tej książce, powiedziałabym, że jest genialna! Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Melissy Darwood, ale jestem pewna, że nie ostatnie.
Tytułowy Tryjon to miejsce, gdzie dusza trafia po śmierci. Oczekuje tam na osąd Arbitra, który decyduje o dalszych jej losach. Niewinne dusze trafiają na Wyspę Zbawionych, ci którzy w...
2019-01-17
Dla mnie ta powieść to petarda! Wiem, że rok się dopiero zaczął, ale „Tylko żywi mogą umrzeć” sprawiło, że bardzo dobrze go rozpoczęłam. A co takiego dobrego jest w tej historii?
Moim zdaniem: wszystko!
Doskonale wykreowani bohaterowie, o imionach nawiązujących do religii lub celtyckich wierzeń (Gabriel, Remiel, Kilian), świetnie pasują do tematyki powieści, która przedstawia walkę demonów o panowanie nad światem. Fabuła jest przemyślana i układa się w spójną całość. Autorka świetnie dozuje napięcie, przeplatając nerwowe sceny walki z chwilami wytchnienia, gdy bohaterowie obmyślają plan działania.
Kolejną mocną stroną są zabawne dialogi. Uśmiałam się do łez śledząc sarkastyczne rozmowy między Tessą, a Kilianem. Ale najwięcej radości sprawiły mi uwagi wygłaszane przez proboszcza Gabriela. Duchowny powinien świecić przykładem, natomiast jego podejście do grzechów jest lekko lekceważące. Co nie zmienia faktu, że jest bardzo pozytywną postacią, która mocno przejmuje się losem Tessy.
Główna bohaterka, Tessa, bardzo przypominała mi postać Nikity z serii Anety Jadowskiej. Teresa Brown, która w połowie jest demonem, podobnie jak postać Nikity, czuje się wyobcowana i ma kłopoty z zaufaniem. Posiada bardzo małe grono zaufanych ludzi. Ma cięty język i zawsze działa w pojedynkę, ale niekoniecznie z wyboru. Jest to postać, której nie da się nie lubić. Teresa jest niezależna i pewna siebie.
W ciągu dnia pracuje jako kelnerka w pubie o słabej reputacji, ale najwięcej satysfakcji daje jej polowanie na demony, którym oddaje się nocami. Gdy dostaje zlecenie odnalezienia złodzieja krucyfiksu, nie podejrzewa, że z pozoru łatwe zadanie okaże się walką o istnienie świata.
„Tylko żywi mogą umrzeć” to pierwsza część cyklu „Tessa Brown”, ale mnie urzekła do tego stopnia, że z niecierpliwością czekam na pozostałe tomy. Jestem niesamowicie ciekawa jak dalej potoczą się losy temperamentnej kobiety.
Powieść z czystym sumieniem polecam szczególnie fanom fantasy. Jeśli lubicie wciągające i trzymające w napięciu, pełne akcji i zaskakujących zwrotów powieści z duchami i demonami, to ta powieść jest zdecydowanie dla Was!
https://czytampierwszy.pl/
Dla mnie ta powieść to petarda! Wiem, że rok się dopiero zaczął, ale „Tylko żywi mogą umrzeć” sprawiło, że bardzo dobrze go rozpoczęłam. A co takiego dobrego jest w tej historii?
Moim zdaniem: wszystko!
Doskonale wykreowani bohaterowie, o imionach nawiązujących do religii lub celtyckich wierzeń (Gabriel, Remiel, Kilian), świetnie pasują do tematyki powieści, która...
2021-06-23
Dawno nie czytałam tak dobrej powieści dla młodzieży! Naprawdę warto czekać na premierę, a ta już pod koniec czerwca! W tej książce znajdziemy wszystko, co potrzebne jest do stworzenia zapadającej w pamięci i budzącej emocje historii, która przy okazji skłania do refleksji.
Nie znalazłam w tej powieści słabych stron. Bardzo podobał mi się wykreowany przez autorkę świat pełen vortexów, czyli tuneli, dzięki którym można podróżować w przestrzeni. Takich podróży podejmują się tylko łowcy, których zadaniem jest pomóc Kuratorium w wyłapaniu i dostarczeniu do bezpiecznych stref splitów, czyli zmutowanych ludzi. Zdaniem Kuratorium, zmutowane istoty nie mogą żyć wśród innych ludzi, bo stanowią dla nich śmiertelne zagrożenie. Tworzone więc są specjalne miejsca, w których żyją cztery rodzaje splitów: grunterzy, zarzewcy, wirblerzy oraz pływańcy. Każda rasa charakteryzuje się innymi cechami, które mają związek z żywiołami: ziemią, ogniem, powietrzem i wodą. Te podziały przypomniały mi książkę „Tusz” Alice Broadway, gdzie mieliśmy naznaczonych i nienaznaczonych. Te dwie książki łączy jeszcze jeden ważny element, obie bohaterki znajdą się w sytuacji, która będzie od nich wymagać całkowitej zmiany nastawienia.
Główna bohaterka Elaine, pragnie wstąpić w szeregi łowców i pomóc Kuratorium pilnować granic. Jest to osoba bardzo charyzmatyczna, nastawiona na cel, a przy tym nie jest skoncentrowana tylko na sobie. Nie da się jej nie lubić, choć czasem jej upartość może denerwować. Widać, że jest wierna zasadom jakie wpajano jej w czasie edukacji. Przyjdzie jej się jednak zmierzyć z prawdą, która jest trudna do pojęcia, a która wywróci jej życie do góry nogami.
Nie tylko Elaine jest bardzo dobrze wykreowaną postacią. Wszyscy bohaterowie powieści mają swój charakter, nawet postacie drugoplanowe wzbudzają w nas różne emocje.
Historia stworzona przez autorkę jest jedną z tych, o których można by mówić i mówić. Jednak najlepiej będzie ją po prostu przeczytać. Naprawdę warto zagłębić się w lekturę tej książki, bo oprócz ważnych tematów takich jak rasizm czy segregacja rasowa, znajdziemy tutaj również pełną zwrotów akcji historię wciągającą tak mocno, jak siła vortexów. Również język jakim powieść została napisana sprawia, że przez karty książki się po prostu płynie. I aż chce się więcej! Cieszę się zatem, że jest to część pierwsza trylogii, bo jeszcze tyle przed nami!
Więc nie zastanawiajcie się długo i wskakujcie do najbliższego vortexu!
Dawno nie czytałam tak dobrej powieści dla młodzieży! Naprawdę warto czekać na premierę, a ta już pod koniec czerwca! W tej książce znajdziemy wszystko, co potrzebne jest do stworzenia zapadającej w pamięci i budzącej emocje historii, która przy okazji skłania do refleksji.
Nie znalazłam w tej powieści słabych stron. Bardzo podobał mi się wykreowany przez autorkę świat...
2020-06-05
Kolejna powieść z dorobku Wojciecha Chmielarza, która na długo zostanie w mojej pamięci. Autor po raz kolejny udowodnił, że potrafi tak poprowadzić fabułę, aby wywołać w czytelniku całą gamę emocji. Naprawdę świetny thriller psychologiczny.
Główny bohater Maciej Tomski dowiaduje się, że jego żona zginęła w wypadku samochodowym. Jego spokojne i poukładane życie właśnie legło w gruzach. Będzie musiał poradzić sobie z nową sytuacją i pomóc przez nią przejść swoim córkom. Dla nikogo z nich nie jest to łatwa sytuacja i to rodzi między nimi napięcia.
W przejściu przez żałobę nie pozwala Maciejowi świadomość, że Janina miała jechać na plan zdjęciowy pod Kraków, a zginęła w okolicach Mrągowa. Czemu go okłamała? Wiadomość od funkcjonariusza policji, który prowadzi śledztwo, że żona Tomskiego popełniła samobójstwo i była w ciąży oraz pojawienie się na jej pogrzebie nieznanego mężczyzny, zaczynają uświadamiać zrozpaczonemu wdowcowi, że nie znał swojej żony.
Jesteśmy świadkami przeżywanej przez Macieja żałoby. Obarcza się on też winą za wypadek żony i jest na siebie zły, że ostatnie słowa jakie do niej wypowiedział brzmiały gniewnie. Jednak jego myśli ciągle krążą wokół rewelacji jakich dowiedział się od policjantów. ‘Mrągowo, ciąża, samobójstwo’ pojawia się w jego głowie jak mantra i nie pozwala mu wrócić do normalności. Aby rozwiązać zagadkę śmierci swojej żony, Maciej zaczyna prowadzić własne śledztwo. To co odkryje sprawi, że zupełnie inaczej spojrzy na swoje dotychczasowe życie.
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów stworzonych przez autora. Postacie w książce są świetnie przedstawione, jak realni ludzie, ze swoimi wadami i słabościami. Polubiłam Macieja i doskonale rozumiałam emocje jakie nim kierowały względem Kamila Wojnara. Ale jak to zwykle bywa w przypadku Chmielarza, rozwój wypadków pokazuje, że nasze postrzeganie pewnych rzeczy szybko ulega zmianie.
Autor doskonale potrafi trzymać tempo akcji. Powoli dozuje informacje, które w znaczący sposób wpływają na odbiór całej historii. I jak zwykle na koniec pojawia się element, który wiele wyjaśnia burząc przy tym nasze dotychczasowe przekonania.
„Wyrwa” to świetny thriller psychologiczny, który pokazuje jak trudne jest utrzymanie bliskości w związku w codziennym życiu. Jak rutyna potrafi zniszczyć relacje budowaną latami, jak trudno jest pogodzić swoje oczekiwania i dążyć do realizacji marzeń prowadząc aktywne życie zawodowe i rodzinne. Jest to historia poruszająca wiele wątków, które znamy z naszego życia. Przez co mamy wrażenie, jakby to była opowieść, która rozgrywa się u naszych znajomych, a nie postaci fikcyjnych.
To też historia o kłamstwie, zdradzie i rolach w jakie wchodzimy w naszym życiu. O tym jak mało wiemy o sobie nawzajem, mimo że trwamy w związku latami. Jak łatwo jest zatracić się w gonitwie codzienności, zapominając, że ważne jest też tu i teraz.
Książka naprawdę godna polecenia i skłaniająca do rozmyślań.
Kolejna powieść z dorobku Wojciecha Chmielarza, która na długo zostanie w mojej pamięci. Autor po raz kolejny udowodnił, że potrafi tak poprowadzić fabułę, aby wywołać w czytelniku całą gamę emocji. Naprawdę świetny thriller psychologiczny.
Główny bohater Maciej Tomski dowiaduje się, że jego żona zginęła w wypadku samochodowym. Jego spokojne i poukładane życie właśnie...
O miłości można powiedzieć wiele albo nic. Każdy inaczej ją definiuje, bo dla każdego znaczy coś innego. Jest częstym tematem książek, artykułów, rozważań, ale jej pokłady są niewyczerpane.
Jak śpiewa Kora z Maanamu „Miłość może uleczyć, miłość może też zranić”. I właśnie o tym w swojej najnowszej książce pisze Tarryn Fisher.
„Nie wybacza się dlatego, że ktoś na to zasługuje. Większość ludzi na to nie zasługuje. Wybacza się, żeby nie zgorzknięć. By iść do przodu i się nie oglądać. Wybacza się dla siebie.”
Yara Philips aktualnie mieszka w Seattle, gdzie pracuje w barze. Całe jej życie to ucieczka od problemów i poważnych związków. Wychowywała się bez ojca i z matką, która nie poświęcała jej uwagi co spowodowało, że kobieta ma niskie poczucie własnej wartości i kłopoty z okazywaniem uczuć.
David jest muzykiem. Lubi niezobowiązujące związki i ma dużo kobiet. Gdy przypadkiem spotyka w barze Yarę, jego cały świat ulega zmianie. Od tego momentu w jego umyśle mieszka tylko jedna kobieta.
Początek powieści zalatywał mi kiepskim romansem. On bawi się kobietami i gdy spotyka dziewczynę, która nie jest nim zainteresowana (albo przynajmniej zgrywa niedostępną), stawia sobie za cel ją zdobyć. Z czasem jednak przekonałam się, że nie jest to cukierkowa historia o przesłodzonych dialogach. Wręcz przeciwnie. Burzliwy i pełen emocji związek okazuje się przyczyną wielu cierpień dla Davida i Yary.
Powieść składa się z trzech części. Pierwsza i druga to retrospekcje z życia Yary i Davida od momentu ich spotkania, poprzez kolejne fazy ich związku. Trzecia część przedstawia aktualne wydarzenia z życia tej dwójki.
Rozdziały są krótkie, przez co powieść czyta się szybko.
Dialogi są genialne. Bardzo podobał mi się cięty język i humor obu postaci oraz łatwość obracania trudnych tematów w żart.
Mimo, że zachowanie Yary nie zawsze było dla mnie zrozumiałe, to nie byłam w stanie jej nie lubić. Bardzo kibicowałam zarówno jej jak i Davidowi, a ostatnie rozdziały książki czytałam w wielkim zdenerwowaniu. Autorka ma zdolność do zakończeń, które zdecydowanie są nie po mojej myśli i bałam się, że znów wywinie mi taki numer.
Paleta emocji jakie odczuwałam przy czytaniu „Bogini” również jest szeroka. Od zachwytu, poprzez złość, zazdrość, smutek, wkurzenie, po niedowierzanie i ulgę. Trochę widziałam w tej książce swoich doświadczeń z czasów liceum i mojego burzliwego związku.
„Bogini niewiary” jest zdecydowanie inna niż pozostałe powieści Tarryn Fisher. Nadal jednak możemy rozpoznać jej specyficzny styl, który tak ciągnie mnie do jej książek. Autorka potrafi w niezwykły sposób opisać zwykłe czynności, emocje czy zdarzenia, sprawiając, że codzienność zamienia się w magię. Świetnie tworzy postacie, które zazwyczaj są bardzo skomplikowane i poharatane przez życie, przez co są bardzo ludzkie.
Tarryn zawsze w swoich powieściach skupia się na uczuciach. Czytając jej książki mam wrażenie jakbym studiowała ludzką psychikę i rozkładała zachowanie ludzi na drobne cząsteczki, co pozwala mi lepiej zrozumieć ich emocje i wybory.
Mnie książka urzekła. Uwielbiam powieści Tarryn i tym razem znów mnie nie zawiodła.
O miłości można powiedzieć wiele albo nic. Każdy inaczej ją definiuje, bo dla każdego znaczy coś innego. Jest częstym tematem książek, artykułów, rozważań, ale jej pokłady są niewyczerpane.
więcej Pokaż mimo toJak śpiewa Kora z Maanamu „Miłość może uleczyć, miłość może też zranić”. I właśnie o tym w swojej najnowszej książce pisze Tarryn Fisher.
„Nie wybacza się dlatego, że ktoś na to...