rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jaka ta książka była dobra! Lubię twórczość tego autora i biorę jego książki w ciemno. Na razie tylko raz się rozczarowałam na „Tylko przetrwaj noc”, choć powieść też potrafiła mnie zaskoczyć. Jednak „Tylko ona została” naprawdę trzyma poziom poprzednich powieści i czyta się ją z ciągle rosnącym zainteresowaniem. Podniszczona rezydencja na klifie, która z każdym dniem jest coraz bliżej runięcia do morza, kryjąca w swoich murach przerażającą tajemnicę tragicznej śmierci członków rodziny Hope, nadaje powieści niesamowity klimat. Prawdę z dnia morderstwa zna tylko Lenora Hope, jedyna która ocalała. Kobieta jest sparaliżowana i na skutek licznych udarów nie mówi, więc poznanie jej wersji wydarzeń jest prawie niemożliwe. Prawie, bo sprawna lewa ręka Lenory, dobrze radzi sobie z obsługą maszyny do pisania. Czy starczy wam odwagi, by dowiedzieć się co wydarzyło się w rezydencji Hope’ów w przeszłości?

Książkę czytało się znakomicie. Historia wymyślona przez autora naprawdę przyciąga uwagę, a ilość plot twistów aż przyprawia o zawrót głowy. Choć akcja w powieści powoli się rozkręca, to finał zyskuje takie tempo, że nie idzie się od książki oderwać. Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani i każdy z nich wydaje nam się podejrzany. Jak dla mnie sztos!

Jaka ta książka była dobra! Lubię twórczość tego autora i biorę jego książki w ciemno. Na razie tylko raz się rozczarowałam na „Tylko przetrwaj noc”, choć powieść też potrafiła mnie zaskoczyć. Jednak „Tylko ona została” naprawdę trzyma poziom poprzednich powieści i czyta się ją z ciągle rosnącym zainteresowaniem. Podniszczona rezydencja na klifie, która z każdym dniem jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kanibale. Sylwetki morderców Christopher Berry-Dee, Victoria Redstall
Ocena 6,5
Kanibale. Sylw... Christopher Berry-D...

Na półkach:

Mroczna i przerażająca podróż w głąb umysłów ludzi, którym, aby zaspokoić swoje rządze nie wystarczy kogoś zabić. Oni muszą też zjeść swoje ofiary.
„Kanibale” to książka napisana przez znanego z rozmów z mordercami kryminologa. Jeżeli denerwowało was w jego poprzednich książkach narcystyczne podejście do własnej osoby, to w tej książce tego nie doświadczycie, na szczęście. Może to za sprawą współautorki książki, którą jest Victoria Redstall. Książkę czyta się jak dobry reportaż. Znajdziemy tutaj aż czternaście sylwetek morderców, którzy mają za sobą akty kanibalizmu. Wśród tych bardziej znanych jak Jeffrey Dahmer czy Edward „Ed” Theodore Gein poznamy także tych mniej znanych jak David Harker czy Issei Sagawa. Zanim jednak przyjrzymy się im z bliska i poczujemy dreszcze czytając o okropnościach jakich się dopuścili, autorzy książki przybliżą nam krótką historię kanibalizmu oraz dotyczące tej sfery fakty i mity. Jest to ciekawy rozdział o powodach występowania kanibalizmu wśród ludzkich społeczności.
Książka spodoba się osobom, których interesuje mroczna strona ludzkiej psychiki. Podczas lektury nie zabraknie też emocji, szczególnie tych negatywnych w kierunku sprawców zbrodni i bólu jaki odczuwali bliscy ofiar. Na pewno nie jest to lektura dla każdego. Jednak ci, których interesuje tematyka zbrodni, śledztw i powodów popychających ludzi do mordów, powinni być z tej pozycji zadowoleni.

Mroczna i przerażająca podróż w głąb umysłów ludzi, którym, aby zaspokoić swoje rządze nie wystarczy kogoś zabić. Oni muszą też zjeść swoje ofiary.
„Kanibale” to książka napisana przez znanego z rozmów z mordercami kryminologa. Jeżeli denerwowało was w jego poprzednich książkach narcystyczne podejście do własnej osoby, to w tej książce tego nie doświadczycie, na szczęście....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są tacy pisarze/pisarki, po których twórczość sięgam bez zastanowienia. I jedną z nich jest właśnie C.J. Tudor. Przeczytałam wszystkie jej książki wydane w Polsce i czekam na kolejne. Dlatego bez wahania (oraz czytania opisu) sięgnęłam po „Spojrzenie w mrok”. Jakie było więc moje zdziwienie, gdy zamiast powieści otrzymałam zbiór 11 opowiadań. Jednak trzeba przyznać, że wiele z nich było naprawdę dobrych i ze spokojem mogą być początkiem pełnych grozy powieści. Mam nadzieję, że autorka wykorzysta je właśnie w takim celu. Mnie najbardziej podobało się opowiadanie „Blok”, o opuszczonym budynku, do którego wchodzi grupa nastolatków. Po dostaniu się do wnętrza zrujnowanej budowli okazuje się, że nie jest ona wcale opuszczona. Drugim opowiadaniem, które mnie bardzo zaciekawiło i chętnie przeczytałabym je jako wstęp do przerażającej powieści jest „Wyspa motyli”. Bezludna wyspa z pięknymi motylami, które tylko pięknie wyglądają. Pozostałe opowiadania również kryją w sobie wiele mroku i tajemnicy, a także wiele niedopowiedzeń. Czyta się je szybko i jest to idealna lektura dla osób lubiących czuć dreszczyk strachu. Tego tutaj nie zabraknie. Jest to też świetna pozycja dla osób, które nie mają zbyt dużo czasu wieczorami, by poświęcić go na czytanie powieści. Krótkie opowiadania sprawdzą się tutaj doskonale. Dla fanów C.J. Tudor jest to książka, która umili czas w oczekiwaniu na kolejną powieść autorki.
Zdecydowanie ją polecam!

Są tacy pisarze/pisarki, po których twórczość sięgam bez zastanowienia. I jedną z nich jest właśnie C.J. Tudor. Przeczytałam wszystkie jej książki wydane w Polsce i czekam na kolejne. Dlatego bez wahania (oraz czytania opisu) sięgnęłam po „Spojrzenie w mrok”. Jakie było więc moje zdziwienie, gdy zamiast powieści otrzymałam zbiór 11 opowiadań. Jednak trzeba przyznać, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść rozpoczyna się mocną sceną morderstwa nastolatki. Zbrodnia ta miała miejsce w roku 1992 i nie udało się ustalić sprawcy. Po latach dochodzi do zaginięcia córki znanego posła i wiele wskazuje na to, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane. Rozpoczyna się śledztwo prowadzone przez Kordę, w którym aktywnie uczestniczy Grabska. Czy ich połączone siły pozwolą odkryć tajemnice skrywane przez lata?

Wciągnęła mnie fabuła tej książki. W powieści wiele się dzieje i znajdziemy tutaj też kilka naprawdę dobrych zwrotów akcji, które sprawiły, że zakończenia nie byłam w stanie przewidzieć. Rozdziały nie są długie, więc dość szybko się książkę czyta. Nadal jednak w konstrukcji rozdziałów zdarzają się momenty, że nie do końca jestem w stanie się zorientować, czy opisywane zdarzenie rozgrywają się we wspomnieniach bohaterów, czy to realne przeżycia postaci. To mnie odrobinę zraża do powieści, ale w odbiorze całej historii jest to mało znaczący szczegół.
Autorka w swojej powieści porusza ważny temat, jakim jest postrzeganie swojego ciała, szczególnie przez kobiety. Próba bycia idealną i silna potrzeba akceptacji przez otoczenie, jest osią przedstawionej w tej części historii.
„Szum” odbieram zdecydowanie lepiej niż „Szelest”. Drugie spotkanie z detektywem Oskarem Kordą i dziennikarką Alicją Grabską okazało się dla mnie o wiele bardziej udane. Znikło ryzykowne zachowanie kobiety, może w końcu przepracowała swoje traumy. W tym tomie jest też mniej scen łóżkowych, co moim zdaniem wyszło powieści na plus.
Jeżeli szukacie kryminału z ciekawą i zawiłą fabułą, który wciąga czytelnika w prowadzone śledztwo to „Szum” powinien spełnić wasze oczekiwania.

Powieść rozpoczyna się mocną sceną morderstwa nastolatki. Zbrodnia ta miała miejsce w roku 1992 i nie udało się ustalić sprawcy. Po latach dochodzi do zaginięcia córki znanego posła i wiele wskazuje na to, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane. Rozpoczyna się śledztwo prowadzone przez Kordę, w którym aktywnie uczestniczy Grabska. Czy ich połączone siły pozwolą odkryć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie ryzyko?
Główna bohaterka tej powieści zdecydowanie należy do osób, które potrzebują dawki adrenaliny. Przez co nie zyskała mojej sympatii, bo ja należę do osób ostrożnych i czasem nawet przewrażliwionych na punkcie bezpieczeństwa – tak, lata oglądania podcastów kryminalnych zrobiło swoje. Alicja Grabska po rozstaniu z przemocowym mężem podejmuje wiele niebezpiecznych decyzji, w tym między innymi szuka przygodnego seksu. Może jej nieudane małżeństwo miało wpływ na jej obecne zachowanie, a może to skutek przebytych traum w przeszłości? Na to pytanie nie znalazłam odpowiedzi, jednak dla mnie jej zachowanie jest niezrozumiałe. Gdy otrzymuje zlecenie z pracy, aby przetestować aplikację Place to Rest, nic początkowo nie wskazuje, że jej życie okaże się zagrożone. Mnie jednak zastanawiało to, że pomimo kilku sygnałów ostrzegawczych z jakimi zetknęła się Alicja, nadal uparcie leciała jak ćma do ognia.
Pomysł na fabułę okazał się ciekawy. Miałam wrażenie, że wymyślona w książce Place to Rest przypomina mi istniejącą aplikację o nazwie Randonautica. I okazuje się, że słusznie. Autorka sama przyznaje się, że to właśnie ta aplikacja była inspiracją do wymyślenia fabuły powieści. Lokalizacje mieszczące się w lesie lub w odludnych miejscach, do których kierowała aplikacja z książki nadawały powieści klimat mroku i tajemnicy. To zdecydowanie trzymało czytelnika w napięciu.
Powieść jest dość złożona. Przewija się w niej wiele wątków, które na koniec tworzą spójną całość. Zakończenia rzeczywiście nie przewidziałam, ale i nie za bardzo można się go domyślić, bo nie dostajemy żadnych wskazówek, które mogłyby nas naprowadzić na trop mordercy. To jednak nie przeszkadza w przyjemności z odkrywania tajemnicy dwóch morderstw i powiązań jakie ma z nimi Alicja.
Polubiłam postać komisarza Kordy. Jest to tajemniczy mężczyzna z blizną biegnącą przez jego twarz, która nadaje mu charakteru. Ciekawi mnie jego przeszłość i sposób w jaki zdobył ową szramę.
To co mi w tej powieści nie do końca przypadło do gustu, oprócz irytujących zachowań głównej bohaterki, to czasem chaotyczne przedstawianie wydarzeń w rozdziałach. Ponieważ mamy tutaj dwie osie czasowe, niby oznaczone na początku rozdziału, to zdarzało się w podrozdziałach, że gubiłam się czy opisywana sytuacja rozgrywa się teraz czy są to znów wspomnienia bohaterów powieści.
Książkę oceniam jako dobrą powieść kryminalną, jednak nie porwała mnie jakoś szczególnie. Zawiera w sobie elementy, które mnie do niej zraziły. Ale nie jest to zła powieść i warto po nią sięgnąć, aby wyrobić sobie własne zdanie.

Lubicie ryzyko?
Główna bohaterka tej powieści zdecydowanie należy do osób, które potrzebują dawki adrenaliny. Przez co nie zyskała mojej sympatii, bo ja należę do osób ostrożnych i czasem nawet przewrażliwionych na punkcie bezpieczeństwa – tak, lata oglądania podcastów kryminalnych zrobiło swoje. Alicja Grabska po rozstaniu z przemocowym mężem podejmuje wiele...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Śmierć czarnej wdowy J. D. Barker, James Patterson
Ocena 7,1
Śmierć czarnej... J. D. Barker, James...

Na półkach:

Od samego początku powieść trzyma w napięciu i to wrażenie jest utrzymane do samego końca. Historia przedstawiona jest z dwóch osi czasowych z podziałem na wydarzenia dziejące się tu i teraz oraz te, które doprowadziły bohaterów do obecnej sytuacji. Idealnie oddaje to klimat tajemnicy i sprawia, że ocena bohaterów nie jest jednoznaczna.
Sama fabuła jest również ciekawa i z wielkim zaangażowaniem śledziłam determinację z jaką Walter szukał kobiety, na której punkcie dostał obsesji. Powieść obfituje w zwroty akcji i zawiera w sobie elementy nadprzyrodzone, dlatego pewnie nie każdemu spodoba się wyjaśnienie zagadki serii tajemniczych zgonów. Jednak nie można odmówić tej powieści świetnego klimatu i ogromnej ilości wydarzeń, które nie pozwalają odłożyć tej powieści na bok. U mnie sprawdziła się doskonale jako odskocznia od problemów dnia codziennego spowodowanego pracą i opieką nad chorym kotkiem. I gdyby nie te trudności ze znalezieniem czasu na lekturę, to jestem pewna, że pochłonęłabym ją w jeden, maksymalnie dwa dni! Powieść czyta się praktycznie sama!
Jeśli lubicie powieści z szalenie galopującą akcją, bardzo wciągające, z niesamowitym klimatem tajemnicy i nie przeszkadza wam, że wyjaśnienie może wydawać się wam nierealne, to ta książka jest idealna dla was!

Od samego początku powieść trzyma w napięciu i to wrażenie jest utrzymane do samego końca. Historia przedstawiona jest z dwóch osi czasowych z podziałem na wydarzenia dziejące się tu i teraz oraz te, które doprowadziły bohaterów do obecnej sytuacji. Idealnie oddaje to klimat tajemnicy i sprawia, że ocena bohaterów nie jest jednoznaczna.
Sama fabuła jest również ciekawa i z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest druga powieść tego autora, którą miałam okazję czytać. „Martwy sad” wciągnął mnie intrygującą fabułą, mrocznym klimatem i stopniowo budowanym napięciem. „Poszukiwacz zwłok” również trzyma wysoki poziom i trzyma w napięciu do samego końca!

Z jednej strony towarzyszymy komisarz Laurze Wilk, która dostaje do rozwiązania sprawę morderstw młodych kobiet. Jej działania w zaskakującym tempie doprowadzają do przełomu w śledztwie. Jednak ujęcie seryjnego mordercy zostaje udaremnione przez zazdrość i poczucie frustracji jednego z policjantów. To znacznie utrudni poszukiwania, a dodatkowo rozpęta serię niebezpiecznych sytuacji.
Z drugiej zaś obserwujemy poukładane co do minuty życie Macieja Lesieckiego, który wykonuje zawód psychologa i często współpracuje z policją szkoląc ich kadrę. Jego poukładane życie jest wynikiem traum z przeszłości i aby kompletnie się odciąć o swojego dawnego życia, mężczyzna ten zmienił imię oraz trzyma się ściśle ustalonego przez siebie planu dnia. Przewidywalne dni Macieja ulegną kompletnej rozsypce, gdy ten przyjmie zlecenie na odnalezienie ciała przed laty zaginionej młodej dziewczyny. Przyjmując to zlecenie, mężczyzna nawet przez chwilę nie pomyślał, że jego życie od teraz będzie zagrożone.

Książkę czyta się z wielkim zainteresowaniem. Autor powoli wprowadza nas w zagmatwaną i skomplikowaną fabułę. Stopniowo rosnące napięcie cały czas podtrzymuje naszą uwagę, by w ostatnich rozdziałach przyjąć naprawdę zawrotne tempo. Od książki nie idzie się oderwać. Jest tutaj wszystko co w prawdziwym kryminale być powinno. Mamy seryjnego mordercę, który morduje młode i piękne dziewczyny, wcale nie przypadkowe. Skorumpowaną policję na usługach mafii i innych wpływowych osób oraz garstkę mundurowych, którzy jeszcze wierzą w idee państwa prawa i porządku. Kilka wątków fabuły, które tworzą spójną całość. Na uwagę również zasługuje kreacja bohaterów, którzy wzbudzają mnóstwo emocji i zostali doskonale stworzeni. Są to postacie wielowymiarowe.
Jeżeli szukacie naprawdę mocnego kryminału, przy którym nie sposób się nudzić, to „Poszukiwać zwłok” powinien spełnić wasze oczekiwania.

To jest druga powieść tego autora, którą miałam okazję czytać. „Martwy sad” wciągnął mnie intrygującą fabułą, mrocznym klimatem i stopniowo budowanym napięciem. „Poszukiwacz zwłok” również trzyma wysoki poziom i trzyma w napięciu do samego końca!

Z jednej strony towarzyszymy komisarz Laurze Wilk, która dostaje do rozwiązania sprawę morderstw młodych kobiet. Jej działania w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Czarna woda” skusiła mnie opisem fabuły, mroczną okładką, a dodatkowo thrillery psychologiczne wręcz ubóstwiam! Niestety, po lekturze tej powieści nie za bardzo mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że książka była porywająca…

Powieść bardzo długo się rozkręca. W początkowej fazie czytelnik w ogóle nie czuje zagrożenia. Więcej zaczyna się dziać w połowie książki, gdy czytający otrzymuje jedną z kluczowych informacji. Później pojawia się więcej tropów mających na celu rozwiązanie zagadki. Tylko ja w tej powieści pogubiłam się co miało być tą zagadką. Wydarzenia z dnia tragedii i to co do niej doprowadziło? Mroczne sekrety właścicieli Hotelu Stanhope? Tajemnicza przeszłość mamy Kat i Hannah? Praktycznie na żadne z tych pytań nie uzyskałam satysfakcjonujących mnie odpowiedzi. Autor próbował jakoś połączyć te wszystkie wątki w całość, ale średnio mu to wyszło. Przez to fabuła wydaje się chaotyczna i mało wciągająca. Nie czułam napięcia czytając tę książkę. Miałam również wrażenie, że wiele opisów jest zbędnych, a dialogów przegadanych byle tylko nabić więcej stron. Łączenie rożnych elementów jak zaburzenia psychiczne, paranormalne zjawiska, wzmianki o czarownicach, no jak dla mnie to trochę za dużo. Może gdyby jeszcze stworzyć z tego trzymającą się sensu całość, powieść udałoby się obronić. Mam wrażenie, że ta historia jest niedopracowana i mnie ona nie przekonała. Bohaterowie również bez wyrazu, a postać Hannah jest wręcz irytująca.

A szkoda, bo okazuje się, że autor ma w swoim dorobku i dobre powieści. Jego „Asystentka” o wiele bardziej mnie wciągnęła i zaniepokoiła, a przede wszystkim skutecznie utrzymywała moje zainteresowanie lekturą. Tutaj tego nie było. Powieść mnie rozczarowała i mocno wymęczyła. Mimo krótkich rozdziałów i zastosowanej w wielu thrillerach metody z podziałem rozdziałów na „Teraz” i „Wtedy”, historia dla mnie okazała się nijaka i raczej szybko o niej zapomnę.

Plus za pomysł na miejsce, w jakim akcja powieści się rozgrywa. Wyspa została bardzo dobrze stworzona i czuło się ten klimat odizolowania od reszty świata. Słychać było krzyk ptaków i czuć było płynący od rzeki chłód i wilgoć.
I pomysł na fabułę miał potencjał, jednak w moim odczuciu, nie został on wykorzystany.

„Czarna woda” skusiła mnie opisem fabuły, mroczną okładką, a dodatkowo thrillery psychologiczne wręcz ubóstwiam! Niestety, po lekturze tej powieści nie za bardzo mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że książka była porywająca…

Powieść bardzo długo się rozkręca. W początkowej fazie czytelnik w ogóle nie czuje zagrożenia. Więcej zaczyna się dziać w połowie książki, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejne spotkanie z bliźniaczkami Lanford za mną. Znowu emocje, intrygi, rosnąca niepewność o przyszłość obu sióstr. I jedno co mnie smuci to fakt, że przyjdzie mi trochę poczekać na trzeci tom serii.

Nie będę ukrywać, że bardzo lubię tę serię o perypetiach zmiennokształtnej Alei i jej siostrze bliźniaczce, która nie posiada tak wyjątkowego daru. Ale to właśnie postać Erin ciekawi mnie bardziej. Jej zadziorny charakter, brak umiejętności wtopienia się w tłum i cięty język sprawiają, że jest to bohaterka, która zwraca na siebie uwagę. A w jej sytuacji nie jest to wskazane. Człowiek w szkole senturalnej pełnej wilkołaków, łowców, czarodziejów, zmiennokształtnych, a w szczególności pełnej wampirów, to zdecydowanie nie jest dobry pomysł. Erin dość często o tym zapomina, szczególnie w kontaktach z jednym z grupy tych lubiących ludzką krew, który wiedziony dziwną fascynacją cały czas toczy z dziewczyną dziwną grę. Ale jak to się świetnie czyta i obserwuje z wygodnego fotela, te ich słowne (i nie tylko) przepychanki. Zdecydowanie bardziej interesują mnie starania Erin o zachowanie jej sekretu w tajemnicy, niż zmagania Alei z osiągnięciem swojej właściwej formy po przemianie w zwierzę. I cieszę się, że jej wątek w książce nie jest za bardzo rozbudowany. Polityka i układy nigdy nie były moją mocną stroną, dlatego o wiele bardziej ciekawią mnie wydarzenia, które towarzyszą uczniom w szkole Flanagana Mallaroya. Choć wprowadzenie do fabuły czarodzieja, który swoimi umiejętnościami ma chronić Aleę przed niebezpieczeństwem, nadało temu wątkowi powiewu świeżości.

Drugą część zmagań bliźniaczek z trudną dla nich rozłąką i totalnym brakiem kontaktu, czytało mi się bardzo dobrze, a powieść mocno mnie wciągnęła. Oprócz mojej sympatii do Erin, na uznanie mogli liczyć również bohaterowie drugoplanowi, jak członkowie jej paczki przyjaciół. Żarty Keitha bawiły mnie do łez, entuzjazm Lizzy zarażał pozytywną energią, w dystansie do ludzi Tatiany widziałam trochę siebie, i nawet królik Yorick (który posyłał wszystkim pogardliwe spojrzenia) podejrzewany przez niektórych o bycie demonem, razem tworzyli taki klimat, że czułam się jakbym i ja należała do ich grupy i uczyła się z nimi w tej wyjątkowej szkole. Sytuacja pomiędzy Erin, a Michaelem Castalawem stała się jeszcze bardziej pogmatwana. Niezdrowe zainteresowanie wampira osobą Erin, doprowadzi do poważnego zagrożenia dla dziewczyny. I choć Castalaw w tej części pokaże swoje bardziej ludzkie oblicze, to trzeba pamiętać, że to nadal jest postać lubiąca zachowywać się wrednie i z wyższością.

„Mallaroy” czyta się jednym tchem. Historia nabiera tempa, pojawia się coraz więcej niewiadomych, które czytelnik chce rozwiązać. Świetne dialogi i zabawne sytuacje rozśmieszają do łez, a dobrze wykreowane postacie wzbudzają w nas mnóstwo emocji. Idealna seria dla osób lubiących powieści fantasy.

Kolejne spotkanie z bliźniaczkami Lanford za mną. Znowu emocje, intrygi, rosnąca niepewność o przyszłość obu sióstr. I jedno co mnie smuci to fakt, że przyjdzie mi trochę poczekać na trzeci tom serii.

Nie będę ukrywać, że bardzo lubię tę serię o perypetiach zmiennokształtnej Alei i jej siostrze bliźniaczce, która nie posiada tak wyjątkowego daru. Ale to właśnie postać Erin...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Twórczość tego autora jest mi dobrze znana i jest to jeden z moich ulubionych pisarzy. Przeczytałam większość jego książek wydanych w naszym kraju i tylko jedna mnie lekko rozczarowała, bo zachowanie głównej bohaterki było dla mnie skrajnie nieodpowiedzialne i bardzo nielogiczne. Mowa tutaj o „Tylko przetrwaj noc”. Jednak nawet tej historii trzeba oddać, że trzymała w napięciu, a wydarzenia pod koniec książki wbiły mnie w fotel. Dlatego jak zauważyłam kolejną powieść, która wyszła spod pióra tego autora, musiałam po nią sięgnąć.
I nie zawiodłam się!

Casey Fletcher jest zrozpaczona po śmierci swojego męża, który utonął w jeziorze Green, przy którym stoi rodzinny dom kobiety. Traumatyczne wydarzenia sprawiły, że Casey szuka ukojenia w alkoholu i staje się obiektem zainteresowania opinii publicznej, ze względu na wykonywany przez nią zawód aktorki. Aby zejść z oczu dziennikarzom i w spokoju przezywać żałobę, zostaje przez rodzinę umieszczona znowu w rodzinnym domu nad jeziorem. Oprócz niej w sąsiedztwie jest jeszcze kilka domów, ale w większość pustych o tej porze roku. Jednak nowoczesny i przeszklony dom dokładnie naprzeciw domu Casey i zamieszkujące go małżeństwo przyciąga uwagę kobiety, która obserwuje życie jego lokatorów za pomocą lornetki. Niewinne podglądanie zamienia się w prywatne i niebezpieczne śledztwo, gdy obserwowana kobieta nagle z dnia na dzień znika, a jej mąż zaczyna się podejrzanie zachowywać. Casey chce za wszelką cenę dowiedzieć się co stało się z jej nową znajomą z domu naprzeciwko, a to będzie oznaczało, że na jaw wyjdą głęboko skrywane tajemnice.

Jaki to był świetny thriller. Wciągający, zagmatwany, pełen napięć i z zaskakującym zakończeniem. Ciekawa historia, które rozgrywa się nad istniejącym jeziorem Green w stanie Vermont, co nadaje realistyczności opisanym w powieści wydarzeniom. Jednak autor, tak jak w kilku poprzednich książkach, dodał do opowieści wątek zawierający w sobie element świata nadprzyrodzonego, co może nie wszystkim się spodobać. Mnie to kompletnie nie razi, a wręcz przeciwnie, lubię takie zabiegi w powieści, zatem dla mnie to tylko wzbogaca wykreowaną przez autora historię. Mamy tutaj również nawiązanie do filmu „Okno na podwórze”, Casey sama bowiem czuje się jak bohater filmu, siedząc na swojej werandzie z lornetką w ręce i z silną potrzebą dowiedzenia się prawdy o małżeństwie Royce’ów.
Napięcie buduje przedstawienie wydarzeń poprzez zastosowanie dwóch osi czasowych. Zastosowanie podziału rozdziałów na „Teraz” i „Wcześniej”, świetnie się sprawdzaj w powieściach tego typu. Powoduje to, że czytelnik od razu wrzucony jest w sam środek wydarzeń i powoli dochodzi do tego, co doprowadziło do takiego rozwoju wypadków. Doskonale to podtrzymuje uwagę czytającego.
Bohaterowie też są bardzo dobrze wykreowani. Casey ze swoją słabością do nadużywania alkoholu po przebytej traumie, to postać które wzbudza naszą sympatię i zaufanie. Zagadkowe zachowanie Toma Royce’a wzbudza naszą podejrzliwość, a towarzystwo Boone’a daje poczucie bezpieczeństwa. Ich zachowanie jest bardzo zbliżone do realnego życia, dlatego powieść czyta się naprawdę doskonale. Ja jestem tą powieścią zachwycona! I polecam każdemu, który lubi trzymające w napięciu thrillery, od których nie sposób się oderwać. Oczywiście jeżeli nie przeszkadzają wam wątki paranormalne w książkach.

Twórczość tego autora jest mi dobrze znana i jest to jeden z moich ulubionych pisarzy. Przeczytałam większość jego książek wydanych w naszym kraju i tylko jedna mnie lekko rozczarowała, bo zachowanie głównej bohaterki było dla mnie skrajnie nieodpowiedzialne i bardzo nielogiczne. Mowa tutaj o „Tylko przetrwaj noc”. Jednak nawet tej historii trzeba oddać, że trzymała w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie przepadam za romansami. Naczytałam się ich za czasów szkoły podstawowej i gimnazjum i trochę mnie znudziły, bo często powielany jest ten sam schemat. Ale pozytywne opinie sprawiły, że sięgnęłam po "Beautiful Graves" i nie żałuję!

Już od samego początku powieści towarzyszyły mi silne emocje, które narastały z każdym kolejnym rozdziałem. Chociaż nie zawsze zgadzałam się decyzjami Everlynne, to kibicowałam jej w walce o odzyskanie równowagi i szczęścia. Relacja między bohaterami jest skomplikowana i naszpikowana bólem. I takie właśnie romanse lubię. Łamiące schematy, nie dające wrażenia, że wszystko zakończy się happy endem. W moim odczuciu dzięki temu, stają się one bardziej realne. Czytając tę powieść przypomniała mi się książka Tartym Fischer "Bogini niewiary". Równie mocno przeżywałam obie te historie i cierpiałam razem z bohaterami. Fabuła na pewno zostanie ze mną na długo.
I takie romanse to ja mogę czytać 🙂
Książkę zdecydowanie polecam!

Nie przepadam za romansami. Naczytałam się ich za czasów szkoły podstawowej i gimnazjum i trochę mnie znudziły, bo często powielany jest ten sam schemat. Ale pozytywne opinie sprawiły, że sięgnęłam po "Beautiful Graves" i nie żałuję!

Już od samego początku powieści towarzyszyły mi silne emocje, które narastały z każdym kolejnym rozdziałem. Chociaż nie zawsze zgadzałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak zwykle w przypadku tej autorki mamy dwie linie czasowe: kiedyś i teraz. ten zabieg pozwala na szybkie budowanie napięcia i powolne wyjaśnianie sytuacji, w której bohaterowie są obecnie. A nie znajdują się w najlepszych okolicznościach. Amelie i jej maż Ned zostali porwani i są przetrzymywani w ciemnych pomieszczeniach. Osobno. Ale Amelie choć walczy o przetrwanie i próbuje obmyślić plan ucieczki, cieszy się z faktu, że w swoim więzieniu nie ma Neda. Dlaczego mąż napawa ją jeszcze większym strachem niż porywacze?

Lubię książki tej autorki. Może nie są to jakieś wybitne thrillery, ale mój gust czytelniczy zdecydowanie zadowalają. W „Uwięzionej” mamy ciekawą historię, która doskonale buduje napięcie grozy i poczucia zagrożenia. Sytuacja w jakiej znalazła się Amelie z niewinnego układu, który miał jej zapewnić pieniądze na studia, zamieniła się w walkę o przetrwanie. Znajdziemy tutaj również wątpliwych moralnie bohaterów, którzy nie liczą się z ludzkim życiem, dbając jedynie o swoją reputację i pieniądze. Idealna książka na wolny wieczór by móc się oderwać od codziennych problemów.

Jak już wspomniałam mamy tutaj podział na dwie linie czasowe. A przynajmniej tak jest w pierwszej części powieści. W drugiej już na bieżąco śledzimy dalsze losy bohaterów, przez co napięcie już trochę opada. Autorka uznała, że dobrze będzie wyjaśnić motyw porwania, choć ja uważam, że ostatnie rozdziały można by ze spokojem wyciąć z książki. Nie są aż tak istotne dla powieści, a tylko wydłużają ilość stron.
Całość jednak mnie zadowala i miło spędziłam czas z tą historią. Zawiera ona te cechy thrillerów które lubię, czyli jest napięcie, ciekawa historia i kilka zaskoczeń.

Jak zwykle w przypadku tej autorki mamy dwie linie czasowe: kiedyś i teraz. ten zabieg pozwala na szybkie budowanie napięcia i powolne wyjaśnianie sytuacji, w której bohaterowie są obecnie. A nie znajdują się w najlepszych okolicznościach. Amelie i jej maż Ned zostali porwani i są przetrzymywani w ciemnych pomieszczeniach. Osobno. Ale Amelie choć walczy o przetrwanie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągająca historia dwóch dziewczyn, których losy się ze sobą związały i mocno namieszały w ich życiach.
Świetny pomysł na przedstawienie tej samej historii, ale widzianej oczami dwóch zupełnie innych osób: Gemmy – chorowitej nastolatki z nadopiekuńczymi rodzicami oraz Liry – mieszkanki Instytutu Heaven, o który chodzą pogłoski, że zajmuje się klonowaniem ludzi. Obie bohaterki to dziewczyny z charakterem. Polubiłam je obie i uważam, że zostały dobrze wykreowane. Podobne zdanie mam o pozostałych postaciach, które pojawiają się w powieści.
Na duży plus też zasługuje pomysł na fabułę. Badania genetyczne, eksperymenty przeprowadzane na ludziach, klony, czy jak niektórzy wolą je nazywać repliki, a w dodatku wszystko owiane tajemnicą i ukryte na wyspie przed opinią publiczną, to zdecydowanie coś przykuwa uwagę.
W powieści ciągle się coś dzieje, dzięki czemu książkę czyta się szalenie szybko i z ciągle rosnącym zainteresowaniem.
Minusem tej powieści jest brak odpowiedzi na najbardziej nurtujące czytelnika pytania o dalsze losy bohaterów, o wyjaśnienia ojca Gemmy, o prawdziwe intencje pracowników Heaven. Może zostały one wyjaśnione w drugim tomie, ale my się o tym nie dowiemy, ponieważ nie został on wydany na polskim rynku.
A szkoda, bo ja bym chętnie poznała wszystkie tajemnice jakie skrywa ta historia.
Mimo wszystko jest to powieść, która ma w sobie wiele zalet i nie żałuję czasu jej poświęconego.

Wciągająca historia dwóch dziewczyn, których losy się ze sobą związały i mocno namieszały w ich życiach.
Świetny pomysł na przedstawienie tej samej historii, ale widzianej oczami dwóch zupełnie innych osób: Gemmy – chorowitej nastolatki z nadopiekuńczymi rodzicami oraz Liry – mieszkanki Instytutu Heaven, o który chodzą pogłoski, że zajmuje się klonowaniem ludzi. Obie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ella jest terapeutką i zostaje wezwana do wsparcia nastolatki, która jako jedyna przeżyła napad na lodziarnię. Ella doskonale rozumie jej uczucia, bo sama piętnaście lat wcześniej przeżyła dokładnie taką samą sytuację, podczas swojej pracy w wypożyczalni kaset video. Okazuje się, że te dwie sprawy łączy znacznie więcej niż mogłoby się wydawać. Podobne okoliczności, śmierć młodych dziewczyn, podobne narzędzie zbrodni i słowa jakie obie ocalałe usłyszały przed utratą przytomności: „Dobranoc, ładna dziewczynko”. Czy jest to możliwe, żeby morderca z 1999 roku zaatakował pod raz kolejny? Tak, ponieważ podejrzany w sprawie ataku na pracowników wypożyczalni, zapadł się pod ziemię. Czy agentce FBI uda się ustalić okoliczności obu morderstw? Czy rzeczywiście za obiema zbrodniami stoi ta sama osoba?

„Night shift” to bardzo dobry thriller, który czyta się wyjątkowo szybko. Krótkie rozdziały oraz przedstawienie historii dwóch morderstw z kilku stron daje czytelnikowi szerszy obraz. Oprócz relacji Elli, która przeżyła atak z sylwestrowej nocy 1999 roku, mamy również Chrisa, brata podejrzanego o zbrodnię dokonaną właśnie w wypożyczalni kaset video. Kolejną osobą, która pozwala nam śledzić wydarzenia jest agentka FBI – Sarah Keller. I to właśnie ona oraz Chris wzbudzili moją największą sympatię. Ale pozostali bohaterowie są równie dobrze wykreowani. Najmniej zrozumiałe było dla mnie zachowanie Jessie, czyli drugiej ocalałej. Jest to postać, która okazuje się mieć inne, gorsze oblicze i trochę namieszała w tym śledztwie.
Na początku książki trudno było mi się wczuć w tę powieść. Mimo, że czytało się ją szybko, to często się rozpraszałam. Ale to co zaserwował nam autor pod koniec powieści sprawiło, że dwa razy musiałam zbierać szczękę z podłogi. Kompletnie nie przewidziałam takiego scenariusza, choć miałam wiele typów na rozwiązanie zagadki dwóch morderstw. Zatem finał zdecydowanie wynagrodził mi początkowe braki zaangażowania w lekturę. Dla zaskakującego zakończenia warto dać jej szansę.

Ella jest terapeutką i zostaje wezwana do wsparcia nastolatki, która jako jedyna przeżyła napad na lodziarnię. Ella doskonale rozumie jej uczucia, bo sama piętnaście lat wcześniej przeżyła dokładnie taką samą sytuację, podczas swojej pracy w wypożyczalni kaset video. Okazuje się, że te dwie sprawy łączy znacznie więcej niż mogłoby się wydawać. Podobne okoliczności, śmierć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie bliźniaczek Erin i Alei przebiega spokojnie do czasu, gdy jedna z nich odkrywa w sobie dziwne zdolności do przybierania kształtu zwierząt, które obserwuje. Alea po swojej pierwszej i niekontrolowanej przemianie w kota sąsiadów, otrzymuje telefon z prestiżowej szkoły Flanagana Mallaroy’a z wiadomością, że rozpoczyna u nich naukę po wakacjach. Świeżo odkryta i niewiarygodna zdolność dziewczyny, prestiżowa szkoła, która kontaktuje się z nią zaraz po tym zdarzeniu, informacja o konieczności zmiany szkoły i porzuceniu przyjaciół, a co najgorsze rozłąka z siostrą bliźniaczką, to wszystko spada na Aleę w jednej chwili. To jednak nie koniec problemów z jakimi przyjdzie mierzyć się dziewczynom. W ich życiu pojawia się jeszcze Eve Monday, która ostrzega Aleę przed nowym miejscem, do którego ma się udać. Jednak w dniu jej wyjazdu do siedziby szkoły dziewczyna znika, a Erin źle odczytując pozostawioną dla niej notatkę, podszywa się pod siostrę i zajmuje jej miejsce w murach szkoły. Czy była to rozsądna decyzja? Czy zostanie zdemaskowana? Jakie niebezpieczeństwa czekają na Erin za murami Mallaroy?

Książka mnie bardzo mocno wciągnęła. Historia w niej przedstawiona jest wielowątkowa i niestety na rozwiązanie niektórych z jej elementów przyjdzie nam jeszcze poczekać. Już jednak mogę powiedzieć, że ja z całą pewnością sięgnę po tom drugi.
Polubiłam główną bohaterkę Erin, to właśnie ona jest dla mnie w tej powieści najważniejsza. Mimo, że to jej siostra należy do rasy zmiennokształtnych, to jej rola (przynajmniej w tym tomie) jest raczej znikoma. O wiele więcej uwagi poświęcone jest Erin, która co rusz pakuje się w coraz poważniejsze kłopoty. W bliźniaczce Alei urzeka mnie jej cięty język i upartość. Jej słowne przepychanki z przywódcą wampirów to po prostu mistrzostwo.
Nie tylko postać Erin zyskała moje uznanie. Jej nowo poznana koleżanka Tatiana również zyskała dużo mojej sympatii. Dziewczyna na pierwszy rzut oka wydaje się wyniosła i gburowata, ale okazuje się, że jest to tylko maska skrywająca osobę wrażliwą i nie lubiącą rzucać słów na wiatr. W obliczu kryzysu w jakim znajdzie się Erin, nie będzie umiała przejść obojętnie. Warto wspomnieć jeszcze o postaci czarodziejki Alex, która przez większość osób postrzegana jest jako dziwaczka. I owszem, jej zachowanie odbiega od normy. Często jest zamyślona, nieobecna i sprawia wrażenie, że nie pamięta o czym przed chwilą była mowa. Z drugiej jednak strony miewa przebłyski geniuszu, a jej zaklęcia są niezwykle mocne, wręcz niebezpieczne. Pozostałe postacie również zostały świetnie wykreowane i wzbudzają w czytelniku masę emocji. Jednak opisywanie ich wszystkich zajęłoby za dużo czasu. A warto go poświęcić na lekturę tej powieści.

Podobała mi się również lokalizacja, w jakiej rozgrywała się powieść. Szkoła Flanagana Mallaroy’a uchodzi w ludzkim świecie za niezwykle prestiżową uczelnię. Uczęszczają do niej zmiennokształtni, łowcy, wilkołaki, czarodzieje i wampiry. Celem jest zjednoczenie tych pięciu ras, aby uniknąć wojen. Tak przynajmniej głosi idea szkoły. Czy tak jest w rzeczywistości?

„Mallaroy” to bardzo udana powieść dla młodzieży, która ma w sobie wszystko co sprawia, że uwaga czytelnika jest skutecznie przyciągnięta. Dobrze wykreowani bohaterowie, którym dopingujemy, których darzymy sympatią lub antypatią. Doskonałe dialogi, w tej kwestii na pierwszym miejscu jest Erin i Jasper. Ciekawe miejsce, w której rozgrywa się akcja powieści. Wykorzystanie różnych ras i osadzenie ich w jednym miejscu, co sprawia, że w powieści wiele się dzieje, a my możemy lepiej poznać ich historię, zdolności, cechy, a także ich słabe strony.
Mamy też w tle wątki związane z jakimś spiskiem i wspominanie o wielkim niebezpieczeństwie, które może przezwyciężyć Alea. Mamy zatem pewność, że w drugim tomie też będzie się dużo działo. Ja już się nie mogę doczekać!

Życie bliźniaczek Erin i Alei przebiega spokojnie do czasu, gdy jedna z nich odkrywa w sobie dziwne zdolności do przybierania kształtu zwierząt, które obserwuje. Alea po swojej pierwszej i niekontrolowanej przemianie w kota sąsiadów, otrzymuje telefon z prestiżowej szkoły Flanagana Mallaroy’a z wiadomością, że rozpoczyna u nich naukę po wakacjach. Świeżo odkryta i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść graficzna to coraz częściej spotykana forma dotarcia do młodego czytelnika i ja absolutnie się temu nie dziwię! Sama żałuję, że kiedy byłam dzieckiem nie spotkałam się z taką formą książki. Może wtedy moja fascynacja literaturą objawiłaby się wcześniej, a nie w szóstej klasie szkoły podstawowej?

Pisaliście kiedyś pamiętnik? Ja przyznam się, że tak. I to nie tylko w szkole podstawowej i gimnazjum, ale nawet w liceum mi się zdarzało przelewać na papier swoje rozterki, problemy czy rzeczy, w moim mniemaniu, warte zapisania. Nie byłam jednak na tyle skrupulatna, żeby zapisać cały zeszyt. Zazwyczaj porzucałam pisanie pamiętnika gdzieś w połowie.
Zupełnie rzecz się ma w przypadku 12letniej Tuvy, która powzięła decyzję, że swój pamiętnik zapisze w całości. Chce w nim opisywać swoje plany, osiągnięte cele i codzienne wydarzenia ze szkoły i jej życia. Czy jej się to uda? Tego dowiecie się z książki „Z ręką na sercu”.


„Z ręką na sercu” urzekła mnie swoim wydaniem. Książka jest po prostu przepiękna. Pełna kolorów i rysunkowych ilustracji, które cieszą oko.
Ponieważ pisana jest w formie pamiętnika, to czyta się ja bardzo szybko i przyjemnie. Historia opowiada o powrocie po wakacjach do szkoły, gdzie dla Tuvy i jej przyjaciółek rozpoczyna się siódma klasa. Tuva ma nadzieję, że będzie jak w poprzednim roku, czyli zabawy przy budowaniu najlepszej bazy w lesie oraz mnóstwo wspólnie spędzonych chwil z Linnea i Bao. jej przyjaciółkami. Okazuje się jednak, że nowy rok niesie za sobą zmiany. Zmiany, które mogą zagrozić tej przyjaźni. Czytając o problemach z jakimi spotykają się postacie z książki, przypomniałam sobie swoje doświadczenia z tych młodzieńczych lat w szkole. Autorce udało się oddać emocjonalne nastawienie dziewczynek na spotykające je sytuacje. Pierwsze miłości, chęć przynależności do grupy, próby pogodzenia koleżanek, rozdarcie Tuvy po której stronie się opowiedzieć, oraz próba zdefiniowania tego co to jest zakochanie. To znajdziemy w tej książce.

Książka porusza na swoich kartach pierwsze zauroczenia, nie tylko te płcią przeciwną. Jednak wątek fascynacji do osoby tej samej płci został przedstawiony ze smakiem, jako rzecz najbardziej normalna i uważam, że to właściwe podejście. Przynajmniej ta książka może skłonić młodego czytelnika do głębszych rozważań w tej kwestii i poszerzenia stanu swojej wiedzy. A książki, które rozbudzają ciekawość cenię najbardziej.

Powieść graficzna to coraz częściej spotykana forma dotarcia do młodego czytelnika i ja absolutnie się temu nie dziwię! Sama żałuję, że kiedy byłam dzieckiem nie spotkałam się z taką formą książki. Może wtedy moja fascynacja literaturą objawiłaby się wcześniej, a nie w szóstej klasie szkoły podstawowej?

Pisaliście kiedyś pamiętnik? Ja przyznam się, że tak. I to nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sny od zawsze fascynują ludzi. Jedni twierdzą, że to co śnimy odzwierciedla nasze najgłębsze pragnienia. Inni są zdania, że śnią nam się największe obawy. Powstaje wiele senników, które objaśniają pojawiające się we śnie elementy. Zazwyczaj jednak jest tak, że szybko zapominamy o tych wizjach, które pojawiły się w podczas naszego nocnego odpoczynku. A co jeśli sny można kontrolować? Albo jeszcze lepiej… śnić z kilkoma osobami ten sam sen?

Nastoletnia Liv przeprowadza się z mamą i siostrą do Londynu. To jest jej kolejna zmiana miejsca zamieszkania, bo zawód jej rodziców wymaga od nich ciągłych podróży. W dodatku jej rodzice są po rozwodzie, co tylko zwiększa częstotliwość podróży obu dziewczynek i zmiany szkół, a co za tym idzie, kłopotów w nawiązaniu trwałych przyjaźni. Tym razem w życiu obu dziewczyn pojawią się wielkie zmiany. Zamiast urokliwego domku na wsi, wprowadzają się do apartamentu w kamienicy, a w dodatku ich mama ma nowego partnera. Ich rodzina powiększy się jednak jeszcze bardziej, bo Ernest ma dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa. I tak się składa, że muszą zamieszkać wszyscy razem. Bliźniaki Florence i Grayson chodzą do tej samej szkoły, co Liv i jej siostra. Chłopak swoim zachowaniem oraz dziwnym napisem w języku łacińskim na swoim przedramieniu intryguje dziewczynę. I w jakiś dziwny sposób Liv podczas snu, zakrada się do marzeń sennych Graysona. Ta podróż okaże się dla niej interesująca i spowoduje lawinę niesamowitych zdarzeń. Nie zawsze miłych i bezpiecznych.

Przyjemnie czytało się historię Liv. Dziewczyna ma ogromny dystans do siebie. Bardzo podobały mi się jej sarkastyczne odpowiedzi na pytania rówieśników. Choć książka zawiera w sobie wątek miłosny, to Liv nie jest dziewczyną, która zrobi wszystko by zdobyć chłopaka. Wręcz przeciwnie, raczej traktuje ich na dystans i nie zabiega o ich zainteresowanie. Ma również poczucie humoru i dzięki temu powieść czyta się szybko i bardzo przyjemnie.
Pozostali bohaterowie również są bardzo dobrze wykreowani. Szczególnie grupka chłopaków, do której należy Grayson, Jasper, Arthur i Henry zyskała moją sympatię. Przedstawiają oni fajne zestawienie przyjaciół, gdzie każdy charakteryzuje się innymi cechami, ale doskonale się uzupełniają.
Sam pomysł na fabułę, również mnie zaciekawił.
Ciekawymi przerywnikami były również wpisy na blogu Tittle-Tattle niejakiej Secrecy, która doskonale orientuje się w plotkach dotyczących uczniów Frognal Academy. I ja także jestem ciekawa, kto kryje się za tym pseudonimem.
A także zakończenie, które znacząco zmieniło rozwój akcji. Ponieważ jest to trylogia, to jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej. Mam nadzieję, że kolejne części będą obfitowały w więcej zwrotów akcji, bo choć ta część była przyjemna, to jednak duża część poświęcona była zarysowaniu fabuły.
Powieść idealnie trafi w gust młodzieży, która lubi zagadki i klimat tajemnicy.

Sny od zawsze fascynują ludzi. Jedni twierdzą, że to co śnimy odzwierciedla nasze najgłębsze pragnienia. Inni są zdania, że śnią nam się największe obawy. Powstaje wiele senników, które objaśniają pojawiające się we śnie elementy. Zazwyczaj jednak jest tak, że szybko zapominamy o tych wizjach, które pojawiły się w podczas naszego nocnego odpoczynku. A co jeśli sny można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzymający w napięciu thriller, który potrafi zaskoczyć czytelnika! Aż nie chce się wierzyć, że to debiut autorki.

Historia jest przedstawiona z punktu widzenia czterech osób.
Clarissa jest znaną i cenioną psychoterapeutką. Często występuje w telewizyjnych programach i mocno angażuje się w swoją pracę. Mimo wielu sukcesów i wyleczonych pacjentów, czuje się winna, że nie wszystkich udało się jej ocalić. Szczególnie bolesna jest dla niej strata nastoletniego Riku, który popełnił samobójstwo.
Ira to dwudziestoletnia morderczyni, która w obawie przed zdemaskowaniem, próbuje udokumentować swoją niepoczytalność. W tym celu ma jej pomóc właśnie Clarissa. Sesje z terapeutką i dokumentacja choroby umożliwiłaby Irze uniknięcie zamknięcia w zakładzie karnym.
Pekka to mąż Clarissy. Docenia karierę żony choćby przez fakt, że zgodził się na wydzielenie części ich wspólnego domu, na prowadzoną przez nią działalność.
Arto jest dziennikarzem, który czas swojej świetności ma już za sobą. Jego choroba alkoholowa, która dopadła go po śmierci swojej żony, jest powodem kłopotów z pracą. Otrzymuje ostatnią szansę od szefowej, na napisanie dobrego artykułu o Clarissie. Zadanie nie jest wcale łatwe, bo interesujące dla czytelnika życie prywatne terapeutki, jest przez nią szczególnie chronione, więc Arto nie widzi w swoim zadaniu zbyt dużej możliwości na osiągnięcie sukcesu.
Choć wydaje się, że zależności między postaciami powieści są raczej przypadkowe, to okazuje się, że jednak łączy je znacznie więcej niż nam się wydaje na początku. Z każdym rozdziałem zmienia się nasze postrzeganie bohaterów książki. Okazuje się, że każdy z nich ma jakąś tajemnicę, która w końcu ujrzy światło dzienne.

„Podążaj za motylem” to udany thriller, który czyta się bardzo szybko, a akcja z każdym rozdziałem coraz bardziej przyspiesza. Wraz z rozwojem akcji, zmienia się nasze nastawienie do poszczególnych postaci. I choć na początku wydaje się, że postać Pekki i Arto są tylko bohaterami drugiego planu, to nic z tego. Mają równie duży wpływ na opisane w powieści wydarzenia, co terapeutka i jej pacjentka. Miłośnicy tego gatunku, którzy szukają powieści z dobrze wykreowanymi postaciami i zaskakującymi zwrotami akcji, nie będą zawiedzeni. Książka naprawdę jest warta uwagi.

Trzymający w napięciu thriller, który potrafi zaskoczyć czytelnika! Aż nie chce się wierzyć, że to debiut autorki.

Historia jest przedstawiona z punktu widzenia czterech osób.
Clarissa jest znaną i cenioną psychoterapeutką. Często występuje w telewizyjnych programach i mocno angażuje się w swoją pracę. Mimo wielu sukcesów i wyleczonych pacjentów, czuje się winna, że nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka i przyjemna książka dla dzieci, które są miłośnikami kotów, albo interesują się tymi zwierzętami. Autor opisuje jeden dzień z życia kotki Libby, przy okazji wyjaśniając niezbędne informacje dla właścicieli tych pięknych zwierząt. Z tej bogato ilustrowanej książeczki, młody czytelnik pozna fascynujący świat kotów. Zgłębi historię ich pochodzenia oraz ich zwyczaje. Przekona się jakie umaszczenie występuje najczęściej u kotek, a jakie u kocurów. Dowie się jak koty dbają o utrzymanie swojego futerka w czystości. Jest to zarówno interesująca książka pod względem przedstawionej historii, jak również wartościowa pozycja pozwalająca zrozumieć świat naszych mruczków. O mruczeniu w tej książce też jest kilka informacji, a jest to dźwięk, który naprawdę wpływa na człowieka kojąco. Potwierdzam z własnego doświadczenia!
Książka jest idealna dla młodego czytelnika, który stara się już czytać samodzielnie, a przy okazji może być doskonałym prezentem dla rodzin, które planują przygarnąć kociaka lub chcą, aby dziecko nauczyło się z nim obchodzić, jeśli mruczek już z nimi mieszka.
Duża czcionka, przejrzyste strony, cudowne ilustracje to zdecydowanie zalety tej krótkiej publikacji. Takich książek nam potrzeba, aby zachęcić dziecko do obcowania z literaturą i poznawania otaczającego nas świata!

Krótka i przyjemna książka dla dzieci, które są miłośnikami kotów, albo interesują się tymi zwierzętami. Autor opisuje jeden dzień z życia kotki Libby, przy okazji wyjaśniając niezbędne informacje dla właścicieli tych pięknych zwierząt. Z tej bogato ilustrowanej książeczki, młody czytelnik pozna fascynujący świat kotów. Zgłębi historię ich pochodzenia oraz ich zwyczaje....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się kolejnej książki z serii o Igorze Brudnym. Miałam wrażenie, że autor już do cna wykorzystał potencjał drzemiący w tej historii, i dlatego wydarzenia z „Cheruba” potoczyły się tak, a nie inaczej. Jednak pan Przemysław lubi nas zaskakiwać i za mną już czwarte spotkanie z charyzmatycznym człowiekiem o bolesnej przeszłości. Czy tym razem moje odczucia będą tak samo entuzjastyczne jak w przypadku trzech poprzednich części?

Z początku ucieszyła mnie wieść o kolejnej powieści, ze zgranym duetem Igora Brudnego i Julii Zawadzkiej oraz powrocie do najbardziej kryminogennego miejsca, jakim jest Zielona Góra.
Mój entuzjazm został jednak częściowo zduszony, bo wydarzenia z ostatniej części spowodowały nieodwracalne zmiany w obsadzie zielonogórskiej policji, co mnie mocno zasmuciło już podczas czytania ostatnich rozdziałów „Cheruba”. Sam Brudny nie jest już tym samym człowiekiem i upłynie trochę czasu zanim stanie na nogi. No właśnie, jak dla mnie tego czasu upłynęło stanowczo za mało. Rozumiem, że nasz bohater jest zdeterminowany i uparty, ale jego rekonwalescencja przebiegła zaskakująco szybko! Oby każdy człowiek po takich przeżyciach, tak szybko się regenerował.
Kolejną trudnością w ocenie książki, było wolne rozwijanie się akcji. Niby mamy kolejne trupy, kilku podejrzanych, ciągle nowe poszlaki, a jednak miałam wrażenie jakby nic się nie działo. Rozumiem, że takie poczucie chaosu mają śledczy, gdy próbują rozwiązać przyznane im sprawy i nie zazdroszczę, bo to mocno frustrujące uczucie. Jednak przyzwyczajona do szalonego tempa w poprzednich tomach, tutaj trochę się nudziłam. Na szczęście z każdym kolejnym rozdziałem było lepiej.
Plusem zdecydowanie jest zakończenie powieści. Cała ta zagmatwana sprawa się wyjaśnia, a i tempo akcji zdecydowanie przybiera na sile. Ostatnie strony czytałam w wielkim napięciu. Autor mnie naprawdę zaskoczył, bo takiego rozwiązania nie brałam pod uwagę, a miałam kilka swoich teorii.

„Zaraza” choć różni się od poprzednich książek z tej serii, nadal potrafi wywołać w czytelniku mnóstwo emocji. Kolejny raz spotkamy się z bezwzględnymi ludźmi z półświatka, z którymi w codziennym życiu wolelibyśmy nie mieć nic do czynienia. Poznamy zasadność stwierdzenia, że ryba psuje się od głowy i przekonamy się, że nie wszyscy płyną z prądem tuszując niewygodne fakty. Choć Igor i Julia nie działają już razem, to więź ich łącząca będzie ich motywować do wspierania się nawzajem. Poznamy również nowych bohaterów i odkryjemy dość makabryczną fascynację dawnego pacjenta szpitala psychiatrycznego. Choć powieść ta nie wciągnęła mnie tak mocno jak poprzednie z tej serii, a moje uczucia co do niej są mieszane, to nie żałuję poświęconego jej czasu. To nadal jest dobra książka z zaskakującym zakończeniem i bardzo dobrze wykreowanymi bohaterami, a także ciekawą fabułą poruszającą realne problemy związane z korupcją i nadużywaniem władzy. Trochę inna odsłona nieustępliwego komisarza Brudnego, ale warta bliższego poznania.

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się kolejnej książki z serii o Igorze Brudnym. Miałam wrażenie, że autor już do cna wykorzystał potencjał drzemiący w tej historii, i dlatego wydarzenia z „Cheruba” potoczyły się tak, a nie inaczej. Jednak pan Przemysław lubi nas zaskakiwać i za mną już czwarte spotkanie z charyzmatycznym człowiekiem o bolesnej przeszłości. Czy tym...

więcej Pokaż mimo to