rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Prawdopodobnie moja wysoka ocena jest podyktowana głównie tematem przewodnim - Berlinem - wobec którego mój krytycyzm jest mocno zaniżony. Nie jest dla mnie problemem chaotyczność narracji - skakanie po chronologii od współczesności do wspomnień i historii jak najbardziej wpisuje się w moje upodobania. Gorzej z niekonsekwentną formą, która waha się między rzeczową, dziennikarską wręcz opowieścią, a luźną gawędą z onirycznymi fragmentami. Książka jednak wciągnęła mnie na tyle, że z żalem docierałam do ostatniej strony. Daje momentami bardziej przeglądowy, innym razem bardziej szczegółowy wgląd zarówno w historię jak i współczesną atmosferę miasta, jego dzielnice i ludzi, którzy je współtworzyli.

Prawdopodobnie moja wysoka ocena jest podyktowana głównie tematem przewodnim - Berlinem - wobec którego mój krytycyzm jest mocno zaniżony. Nie jest dla mnie problemem chaotyczność narracji - skakanie po chronologii od współczesności do wspomnień i historii jak najbardziej wpisuje się w moje upodobania. Gorzej z niekonsekwentną formą, która waha się między rzeczową,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobra pozycja dla ludzi mających podstawową wiedzę o kulturze i mitologii epoki wikingów i wcześniejszych, nie będących jednocześnie "starymi wyjadaczami" w temacie. Autor szczegółowo analizuje zagadnienie, odsyła do źródeł i opracowań naukowych, często jednak niestety się powtarza. Przymykam oko na uproszczone i nieraz błędnie uogólnione nawiązywanie do mitologii, jako że nie o niej jest książka (od tego jest "Mitologia...", Demonologia..." i "Bestiariusz germański" tego samego autora, których jeszcze nie czytałam). Brakowało mi mapek obrazujących położenie kultur, ludów i tworów państwowych w omawianym przedziale czasowym, ale to już tylko moja fanaberia.

Bardzo dobra pozycja dla ludzi mających podstawową wiedzę o kulturze i mitologii epoki wikingów i wcześniejszych, nie będących jednocześnie "starymi wyjadaczami" w temacie. Autor szczegółowo analizuje zagadnienie, odsyła do źródeł i opracowań naukowych, często jednak niestety się powtarza. Przymykam oko na uproszczone i nieraz błędnie uogólnione nawiązywanie do mitologii,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fascynująca podróż po krainie bogatej wyobraźni. Początkowo miałam problem z połapaniem się w chronologii, ale z czasem ten sposób chaotycznego przeplatania teraźniejszości że wspomnieniami nabrał swoistego uroku. Niczym tarcza zegara bez wskazówek.

Fascynująca podróż po krainie bogatej wyobraźni. Początkowo miałam problem z połapaniem się w chronologii, ale z czasem ten sposób chaotycznego przeplatania teraźniejszości że wspomnieniami nabrał swoistego uroku. Niczym tarcza zegara bez wskazówek.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie jest to ocena walorów literackich, ciężko mi je ocenić w kontekście notatek i szkiców tekstów, zwłaszcza w obcym języku. Nie jest to ocena sposobu wydania, bo na edytorstwie się nie znam. Po prostu możliwość bliższego, bardziej intymnego kontaktu z fascynującą osobowością.

Nie jest to ocena walorów literackich, ciężko mi je ocenić w kontekście notatek i szkiców tekstów, zwłaszcza w obcym języku. Nie jest to ocena sposobu wydania, bo na edytorstwie się nie znam. Po prostu możliwość bliższego, bardziej intymnego kontaktu z fascynującą osobowością.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedyne co mogę zarzucić książce to błędy edytorskie (dość często opisy do obrazków były zamienione miejscami, rzadziej po prostu źle oznaczone), bowiem temat anatomii został potraktowany tak dokładnie jak w atlasach medycznych przy jednoczesnym przedstawieniu zagadnienia pod kątem warsztatu plastycznego.

Jedyne co mogę zarzucić książce to błędy edytorskie (dość często opisy do obrazków były zamienione miejscami, rzadziej po prostu źle oznaczone), bowiem temat anatomii został potraktowany tak dokładnie jak w atlasach medycznych przy jednoczesnym przedstawieniu zagadnienia pod kątem warsztatu plastycznego.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie jestem (jeszcze) filologiem, ocenić zatem mogę wyłącznie z punktu widzenia absolutnego laika, po prostu interesującego się zagadnieniami lingwistyki. A jako laik dostałam dokładnie to, czego chciałam. Jedyne, czego mi brakowało to mapek, które obrazowo ukazywałyby terytorialny zasięg poszczególnych plemion, a później dialektów.

Nie jestem (jeszcze) filologiem, ocenić zatem mogę wyłącznie z punktu widzenia absolutnego laika, po prostu interesującego się zagadnieniami lingwistyki. A jako laik dostałam dokładnie to, czego chciałam. Jedyne, czego mi brakowało to mapek, które obrazowo ukazywałyby terytorialny zasięg poszczególnych plemion, a później dialektów.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno żadna książka nie zapewniła mi tyle rozrywki, bynajmniej nie mając zapewne takiego zamiaru. Wydanie ujrzało światło dzienne rok przed moim narodzeniem i prawdopodobnie jako nowe znalazło się w moim domu, dziwię się przeto, że dopiero teraz postanowiłam zagłębić się w ten tytuł. Zaklęcia czasem łacińskie a czasem polskie, kabalistyczne imiona Boga i aniołów, ofiary i kąpiele we krwi, dużo rytualnej białej materii a wszystko to w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Szkoda, że autor tylko luźno zasugerował w przedmowie, że książka jest odpisem dzieła dawnego, znalezionego - szkoda wobec tego, że nie wspomniał z jakich czasów owo enigmatyczne dzieło pochodzi, kto był jego autorem oraz w ogóle w jakich okolicznościach powstawało. Wiadomo tylko, że najnowsza datowana pozycja z "bibliografii" pochodziła z 1851 roku. Książka nie jest jedną wielką bzdurą - znalazłam dużo odniesień do znanych mi zagadnień z dziedziny okultyzmu, względnej wiarygodności dodaje także spis dzieł, z których ponoć autor korzystał. Większość treści traktować jednak da się wyłącznie z wielkim przymrużeniem oka, nawet jeśli do samych praktyk magicznych podchodzi się w pełni poważnie.

Dawno żadna książka nie zapewniła mi tyle rozrywki, bynajmniej nie mając zapewne takiego zamiaru. Wydanie ujrzało światło dzienne rok przed moim narodzeniem i prawdopodobnie jako nowe znalazło się w moim domu, dziwię się przeto, że dopiero teraz postanowiłam zagłębić się w ten tytuł. Zaklęcia czasem łacińskie a czasem polskie, kabalistyczne imiona Boga i aniołów, ofiary i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Problem dzieł pisanych jako manifestacje idei ku pokrzepieniu serc tkwi w tym, że łatwo popadają w patos i stają się zwyczajnie nudne. Gorkiemu również nie udało się tego zupełnie uniknąć. Carski aparat represji został pokazany jako jednoznacznie zły, po tej stronie barykady nie ma żadnych odcieni szarości, co odbija się na wiarygodności przekazu i mi osobiście nie pozwoliło na odbiór dzieła jako obrazu faktycznych warunków życia w Rosji początków wieku. Nieco bardziej rozbudowany jest obraz socjalistów. Mamy tu piękny przegląd postaw robotników, chłopów i inteligencji, reprezentowanych przez wyraziście zarysowane postaci, i ich niejednoznaczną wizję tego, jak rewolucja ma wyglądać. Są także wśród nich i szpicle i ludzie małej wiary, wreszcie heroiczne czyny bohaterów nie porywają z miejsca szerokich mas ludności, wciąż pozostającej raczej obserwatorami zdarzeń. Książka właściwie się nie kończy, pozostaje mnóstwo pytań bez odpowiedzi, nie ma zwycięzców i przegranych. Pozostawia to pewien niedosyt, ale przynajmniej nie popada w baśniowo szczęśliwe zakończenie. Ku mojej uciesze nawet wątek miłosny nie doczekuje się rozwinięcia, pozostawiając pierwszy plan warunkom życia w konspiracji, nieustannemu niebezpieczeństwu aresztu i żmudnej pracy nad głoszeniem prawdy.

Problem dzieł pisanych jako manifestacje idei ku pokrzepieniu serc tkwi w tym, że łatwo popadają w patos i stają się zwyczajnie nudne. Gorkiemu również nie udało się tego zupełnie uniknąć. Carski aparat represji został pokazany jako jednoznacznie zły, po tej stronie barykady nie ma żadnych odcieni szarości, co odbija się na wiarygodności przekazu i mi osobiście nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobre, choć z przyczyn oczywistych, niekompletne kompendium wiedzy na temat ziół. Nie zawiera wszystkich gatunków, które mogłyby się tu znaleźć (np. brak w zbiorze rokitnika), pozostałe zaś nie są opracowane w sposób wyczerpujący, nie taka jednak była rola tej książki. Po katalogu ziół mamy dokładne informacje i przepisy na wykorzystanie ich w leczeniu, kosmetyce, sprzątaniu oraz gotowaniu. Opracowanie zawiera ponadto dużo ciekawostek na temat historii, mitów i podań dotyczących niektórych gatunków i ich wykorzystywania. Doskonały zbiór podstawowej wiedzy, w bardzo estetycznej szacie graficznej.

Bardzo dobre, choć z przyczyn oczywistych, niekompletne kompendium wiedzy na temat ziół. Nie zawiera wszystkich gatunków, które mogłyby się tu znaleźć (np. brak w zbiorze rokitnika), pozostałe zaś nie są opracowane w sposób wyczerpujący, nie taka jednak była rola tej książki. Po katalogu ziół mamy dokładne informacje i przepisy na wykorzystanie ich w leczeniu, kosmetyce,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każdy zbiór esejów Czapskiego to niekończący się szereg bram, z których wszystkie chciałoby się zwiedzić. Każde nazwisko, każdy tytuł przedstawiony jest z takim ładunkiem emocjonalnym, że samemu chce się z nim zapoznać, doświadczyć tego, czego doświadczył Czapski. Albo porównać własne doświadczenie. Zbiór czytało się nieco inaczej niż "Patrząc" - przede wszystkim tamtejsze eseje były poświęcone głównie sztuce plastycznej i malarzom, "Tumult i widma" skupione są z kolei na literaturze, ale także doświadczeniach życiowych autora (Paryż tuż po wojnie, Ameryka lat 40. i 50.). Bardzo subiektywna, ale robiąca na mnie spore wrażenie, była także kwestia czasu wydania opracowania czytałam. Tutaj natrafiłam na wydanie stosunkowo nowe, podczas gdy "Patrząc", które trafiło w moje ręce wydano jeszcze za życia Czapskiego. W jakiś sposób pozwoliło mi to znacznie bardziej wczuć się w autora.

Każdy zbiór esejów Czapskiego to niekończący się szereg bram, z których wszystkie chciałoby się zwiedzić. Każde nazwisko, każdy tytuł przedstawiony jest z takim ładunkiem emocjonalnym, że samemu chce się z nim zapoznać, doświadczyć tego, czego doświadczył Czapski. Albo porównać własne doświadczenie. Zbiór czytało się nieco inaczej niż "Patrząc" - przede wszystkim tamtejsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Filozofia świadomości Kryszny nie jest dla mnie. Za dużo w niej monoteistycznego uniwersalizmu i absolutyzmu moralnego. Również kulinarnie nie do końca potrafię się zastosować do wedyjskich zasad - zakaz cebuli przyjmę z przyjemnością, ale w ten sam sposób traktowany jest czosnek, z którego zrezygnować nie umiałabym. Gdyby nie ta książka - nie wiedziałabym o tym.
Oprócz wielu bardzo ciekawych przepisów lektura przybliża zasady ruchu Hare Kryszna, jego funkcjonowanie od momentu założenia, wartości wyznawane przez bhaktów i ich życie codzienne. Niektóre potrawy są szczególnie lubiane w konkretnych regionach, innym przypisuje się walory mitologiczne. Wszystkie są wyjątkowe a za ich smak odpowiada najczęściej odpowiednia kombinacja przypraw (choć jeszcze dwadzieścia lat temu, kiedy książka została wydana, takie przyprawy jak czarnuszka czy kolendra nie były powszechnie dostępne, a popularne dzisiaj nerkowce występują pod nazwą orzechów cashew). Dla mnie przede wszystkim walorem lektury było rozbudzenie wyobraźni kulinarnej. Z wegetarianizmem kojarzyłam głównie warzywa i owoce, zapominając o roli produktów z mleka, orzechów czy zbóż. Przez to z kolei ciężko było mi wyobrazić sobie dobry, różnorodny posiłek bezmięsny. Nie wiem czy będę umiała (i czy w ogóle chcę) całkowicie zrezygnować z mięsa, z pewnością jednak mam teraz większe możliwości ograniczenia jego spożywania.

Filozofia świadomości Kryszny nie jest dla mnie. Za dużo w niej monoteistycznego uniwersalizmu i absolutyzmu moralnego. Również kulinarnie nie do końca potrafię się zastosować do wedyjskich zasad - zakaz cebuli przyjmę z przyjemnością, ale w ten sam sposób traktowany jest czosnek, z którego zrezygnować nie umiałabym. Gdyby nie ta książka - nie wiedziałabym o tym.
Oprócz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przydatna książeczka. Zawiera naprawdę dużo informacji i ciekawostek, jak na swój mikry, kieszonkowy format. Nie wszystkie gatunki doczekały się ilustracji, ale czy w dobie internetu to naprawdę problem? Osobiście za największy atut uważam informacje na temat niebezpieczeństwa pomylenia grzybów jadalnych z trującymi ze wskazaniem istotnych różnić (i eufemistycznym sformułowaniem, że jeśli ktoś bierze muchomora sromotnikowego za pieczarkę to nie ma dla niego nadziei jako grzybiarza).

Bardzo przydatna książeczka. Zawiera naprawdę dużo informacji i ciekawostek, jak na swój mikry, kieszonkowy format. Nie wszystkie gatunki doczekały się ilustracji, ale czy w dobie internetu to naprawdę problem? Osobiście za największy atut uważam informacje na temat niebezpieczeństwa pomylenia grzybów jadalnych z trującymi ze wskazaniem istotnych różnić (i eufemistycznym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacyjne opracowanie, zachowujące idealną równowagę między naukowością (mimo bogatej bibliografii przypisów nie ma więcej niż tekstu, a wielokrotne powoływanie się na konkretnych autorów raczej zachęca do samodzielnego zgłębiania tematu, niż przytłacza) a lekturą dla każdego. Słupecki podchodzi do tematu z prawdziwą pasją i to chyba najbardziej sprawia, że jego prace na temat kultury i mitologii skandynawskiej tak dobrze się czyta. Jedynym zgrzytem była cała masa błędów edytorskich, a to literówek, a to przekręconych słów (jest sporą różnicą, czy Hel i Jormungand są dziećmi, czy rodzeństwem Fenrira...). Z chęcią widziałabym tę książkę na własnej półce, by móc w każdej chwili do niej wrócić.

Rewelacyjne opracowanie, zachowujące idealną równowagę między naukowością (mimo bogatej bibliografii przypisów nie ma więcej niż tekstu, a wielokrotne powoływanie się na konkretnych autorów raczej zachęca do samodzielnego zgłębiania tematu, niż przytłacza) a lekturą dla każdego. Słupecki podchodzi do tematu z prawdziwą pasją i to chyba najbardziej sprawia, że jego prace na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba jeszcze nigdy w żadnej książce nie odnalazłam się w tak pełny sposób, jak właśnie w "Pożegnaniu jesieni". Mimo czasu akcji, tożsamego z czasem powstawania, bohaterowie Witkacego są najprawdziwszymi dekadentami przełomu wieków, którzy przetrwali koniec własnej epoki i na różne sposoby próbują się odnaleźć (albo wręcz przeciwnie) w nowej rzeczywistości. Wyraziste postaci, spośród których żadna nie jest czarno-biała (nawet Zosia moim zdaniem!), a w każdej w jakiś sposób przeglądałam się jak w lustrze, a raczej wielu krzywych lustrach. Można się przyczepić do dużej ilości perwersji i filozoficznego bełkotu, ale dla mnie było to najpiękniejsze katharsis, po jakie mogłam sięgnąć, jednocześnie samej nie brnąc ku samozagładzie. Rozterki bohaterów, zarówno natury metafizycznej, jak i politycznej były bardzo bliskie mojemu sercu, tak samo jak poczucie bycia anachronizmem w otaczającym świecie. Brakuje mi słów na wyrażenia zachwytu nad tą książką. Może i nie umiałabym jej obiektywnie okrzyknąć arcydziełem, ale moim osobistym jest z pewnością.

Chyba jeszcze nigdy w żadnej książce nie odnalazłam się w tak pełny sposób, jak właśnie w "Pożegnaniu jesieni". Mimo czasu akcji, tożsamego z czasem powstawania, bohaterowie Witkacego są najprawdziwszymi dekadentami przełomu wieków, którzy przetrwali koniec własnej epoki i na różne sposoby próbują się odnaleźć (albo wręcz przeciwnie) w nowej rzeczywistości. Wyraziste...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo dobrze opracowanie, pozwalające się z grubsza zorientować w zagadnieniach sztuki pierwszej połowy XX wieku. Najciekawszy był jednak dla mnie rozdział poświęcony architekturze - wyraźnie widać po tonie wypowiedzi, że w połowie lat 90. ubiegłego wieku funkcjonalizm był poddawany ostrym krytykom, rehabilitacji zaś doczekał się poprzedzający go ekspresjonizm.

Bardzo dobrze opracowanie, pozwalające się z grubsza zorientować w zagadnieniach sztuki pierwszej połowy XX wieku. Najciekawszy był jednak dla mnie rozdział poświęcony architekturze - wyraźnie widać po tonie wypowiedzi, że w połowie lat 90. ubiegłego wieku funkcjonalizm był poddawany ostrym krytykom, rehabilitacji zaś doczekał się poprzedzający go ekspresjonizm.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka przyjemna dla oka, jakkolwiek poza dwiema wklejkami ilustracje są wyłącznie czarno-białe. Autor miał trudne zadanie - przedstawić świat roślin w całej jego okazałości, jednocześnie w sposób zwięzły i przystępny dla każdego. Stąd mamy bardzo nierówno potraktowanie krótkie opisy (przy niektórych gatunkach tylko ich pochodzenie/występowanie),jednocześnie fachowe słownictwo pozwala przypuszczać, że edukacja szkolna w zakresie nauk biologicznych stała niegdyś na znacznie wyższym poziomie.

Książka przyjemna dla oka, jakkolwiek poza dwiema wklejkami ilustracje są wyłącznie czarno-białe. Autor miał trudne zadanie - przedstawić świat roślin w całej jego okazałości, jednocześnie w sposób zwięzły i przystępny dla każdego. Stąd mamy bardzo nierówno potraktowanie krótkie opisy (przy niektórych gatunkach tylko ich pochodzenie/występowanie),jednocześnie fachowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główny wątek romansowy tak nudny i mdły, a postaci tak sztampowo bezbarwne, że bardziej się chyba nie dało. Dopiero poza Emmą i Williamem zaczyna się świat godny uwagi, w miarę wiarygodnie zarysowane postaci i w ogóle ślady ciężkiej pracy niestrudzonej autorki w zakresie sprawdzania najdrobniejszych szczegółów. Największym zaś walorem całej serii (może nawet jedynym, który wybija się ponad przeciętność) jest cudowność wizualna - zwłaszcza stroje, ale też wnętrza i wyposażenie. Uczta dla oczu.

Główny wątek romansowy tak nudny i mdły, a postaci tak sztampowo bezbarwne, że bardziej się chyba nie dało. Dopiero poza Emmą i Williamem zaczyna się świat godny uwagi, w miarę wiarygodnie zarysowane postaci i w ogóle ślady ciężkiej pracy niestrudzonej autorki w zakresie sprawdzania najdrobniejszych szczegółów. Największym zaś walorem całej serii (może nawet jedynym, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lektura na jeden wieczór, dająca dość szczegółowy obraz jakże ciekawego świata magii i ezoteryki w Ameryce Południowej. Autor przytacza bezpośrednie relacje osób, z którymi rozmawiał, oraz własne komentarze. Niezwykły klimat, jaki tworzy połączenie silnej katolickiej religijności, kultury miejscowych Indian oraz kultów i wierzeń afrykańskich, staje się tłem dla historii konkretnych osób, dla których często kontakt z duchami jest czymś dziedzicznym. Autor zaznacza w przedmowie, że lepiej potraktować lekturę jako zbiór opowiadań, niż jakąś prawdę objawioną, mnie jednak przedstawione relacje ludzi z duchami w jakiś sposób dodawały otuchy, bo pokazywały, że duchy mogą chcieć nam pomagać, a nie tylko straszyć, jak najczęściej się je przedstawia.

Lektura na jeden wieczór, dająca dość szczegółowy obraz jakże ciekawego świata magii i ezoteryki w Ameryce Południowej. Autor przytacza bezpośrednie relacje osób, z którymi rozmawiał, oraz własne komentarze. Niezwykły klimat, jaki tworzy połączenie silnej katolickiej religijności, kultury miejscowych Indian oraz kultów i wierzeń afrykańskich, staje się tłem dla historii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka wyłącznie dla Polaków mających do siebie i swojego narodu dystans. Hasek w swojej barwnej ale i ciętej satyrze bynajmniej nie wybiela Polaków, ukazując ich raczej jako skrajne przeciwieństwo postromantycznych, narodowych ideałów. Jednocześnie na bohaterów opowiadań nie da się patrzeć z wrogością, raczej z politowaniem. Rzekomy pamiętnik Piłsudskiego jest najcięższą próbą dla narodowej dumy, tym niemniej schowanie jej do kieszeni pozwala się niewymownie cieszyć każdym zdaniem. Ja się cieszyłam.

Książka wyłącznie dla Polaków mających do siebie i swojego narodu dystans. Hasek w swojej barwnej ale i ciętej satyrze bynajmniej nie wybiela Polaków, ukazując ich raczej jako skrajne przeciwieństwo postromantycznych, narodowych ideałów. Jednocześnie na bohaterów opowiadań nie da się patrzeć z wrogością, raczej z politowaniem. Rzekomy pamiętnik Piłsudskiego jest najcięższą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Interesująca lektura z punktu widzenia piśmiennictwa turystycznego swojej epoki. Jest to jednak typowy przewodnik dla już wyjeżdżających, nie zaś dla chcących po prostu poznać ten kraj. Informacje o trasach zawierają krótki rys historyczny miast oraz obiekty szczególnie polecane do zwiedzenia (rozkoszne, że przy wielu miastach pojawia się obowiązkowa formułka "w czasach władzy radzieckiej następuje szybki rozwój/odbudowa" - w przypadku miast zniszczonych w czasie wojny), ilustracje ograniczone są do kilku rysunków zabytków oraz czterech barwnych zdjęć po wewnętrznych stronach okładki. Szczególnie ciekawe tą informacje turystyczne na końcu książeczki - mamy dokładny opis tego, jak wyglądały formalności związane z wyjazdem do ZSRR, jakie dokumenty i gdzie należało wypełnić, oraz że poruszać się można wyłącznie po zaplanowanych trasach, ze ścisłą dokumentacją miejsca i długości pobytu. Mamy informacje na temat orientacyjnych cen podstawowych produktów w rublach (rubel w czasach wydania informatora kosztował prawie 20 zł, dziś proporcje są zupełnie odwrotne), przepisy dotyczące ruchu drogowego (ze szczególnym wyjaśnieniem działania sygnalizacji świetlnej - znać, że w Polsce podobne rozwiązania były dopiero wprowadzane) oraz oczywiście placówki wypoczynkowe z adresami (ogromna ich część w przeróżnych zakątkach ZSRR znajdowała się przy ulicy/alei/placu/nabrzeżu Lenina). Mimo oczywistych w tego typu publikacji ciekawostek historiograficznych, informator zachwala zarówno zabytkowe, historyczne walory miast, jak i dokonania władzy radzieckiej, przy czym te ostatnie wcale nie są wysunięte na pierwszy plan.
Jest zatem książeczka świetnym źródłem historycznym dla zainteresowanych realiami życia tak niedawnej jeszcze epoki, jak też wciąż czynnikiem zachęcającym do odwiedzenia byłego już ZSRR i skonfrontowania podanych informacji ze stanem obecnym.

Interesująca lektura z punktu widzenia piśmiennictwa turystycznego swojej epoki. Jest to jednak typowy przewodnik dla już wyjeżdżających, nie zaś dla chcących po prostu poznać ten kraj. Informacje o trasach zawierają krótki rys historyczny miast oraz obiekty szczególnie polecane do zwiedzenia (rozkoszne, że przy wielu miastach pojawia się obowiązkowa formułka "w...

więcej Pokaż mimo to