-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2014-11-30
2013-11-03
2016-02-18
2017-05-28
2013-09-24
2014-09-26
Ann Prentice od dawna jest wdową, jej ukochany mąż zmarł gdy córeczka Sarah miała zaledwie 3 latka. Wychowana w klimacie doceniania wartości rodzinnych Ann postanowiła poświęcić się macierzyństwu. Wraz z nieocenioną pomocą domową Edith stanowią zgraną paczkę kobiet.
Przyszedł moment, że Sarah stanęła już u progu dorosłości i zaczyna żyć swoim bardzo aktywnym młodzieńczym życiem. Co prawda Ann prowadzi jakieś tam życie towarzyskie, ale zazwyczaj są tą starsi i nudnawi panowie i panie. Pewnego dnia poznaje Richarda Cauldfield'a i wybucha między nimi wielka miłość. Ponieważ obydwoje są już w kwiecie wieku postanawiają nie zwlekać i czym prędzej się pobrać. Jednak na drodze szczęścia staje nikt inny jak córka Ann - Sarah stanowczo sprzeciwia się potencjalnemu związkowi i daje się bardzo w kość będąc złośliwą do granic możliwości. Ann wybiera szczęście córki ponad osobiste. To poświęcenie zmienia ją diametralnie, Ann staje się zupełnie inną osobą i zmienia się też jej podejście do własnej córki.
Przez całą powieść przewija się postać Laury zaprzyjaźnionej z Ann, jest ona również matką chrzestną Sarah. Ona oraz wiernie służąca Edith są głosem rozsądku cierpliwie próbującym naprawić wyrządzone szkody i przywrócić zdrowe relacje między matką a córką.
Póki co uważam tę powieść niekryminalną Christie za najlepszą. Na prawdę ciężko było mi się od niej oderwać. Konkretnie i rzeczowo podeszła autorka do kwestii poświęcenia, które w przypadku posiadania dzieci jest wpisane w układ rodzinny nieodzownie. Powieść jest pełna refleksji nad tym jak powinniśmy się wzajemnie do siebie w rodzinie właśnie odnosić, bo poświęcenia w wielu momentach nie da się uniknąć zapewne, ale egoizm czy brak wdzięczności to cechy nad którymi ( a raczej nad wykorzenieniem których) każdy z nas powinien pracować. Bo przecież zdecydowanie więcej szczęścia jest w dawaniu...
Ann Prentice od dawna jest wdową, jej ukochany mąż zmarł gdy córeczka Sarah miała zaledwie 3 latka. Wychowana w klimacie doceniania wartości rodzinnych Ann postanowiła poświęcić się macierzyństwu. Wraz z nieocenioną pomocą domową Edith stanowią zgraną paczkę kobiet.
Przyszedł moment, że Sarah stanęła już u progu dorosłości i zaczyna żyć swoim bardzo aktywnym młodzieńczym...
2013-01-01
2013-05-10
Niesamowita historia Grace, która zaczyna służbę w przepięknym majątku
rodziny Hartford. Gdy ona pracuje trójka rodzeńtwa Hannah, Emmeline i David wiedzie spokojne życie. Grace cieszy każda chwila, gdy koło "dzieci" może przebywać. Bardzo przywiązuje się do Hannah, w końcu zostaje jej osobistą służącą. Jest to opowieść o lojalności, która w życiu była ważniejsza niż wszystko inne - miłość czy własne szczęście.
Niezwykle klimatycznie napisana, czytając razem z Grace przemierzałam schody rezydencji czy też pomagałam jej odkurzać zbior książek z domowej biblioteki. A postać Ursuli - zaskakujące powiązanie doprawdy!
Moje pierwsze zetknięcie z twórczością Kate Morton - australijską pisarką - uważam ze niezwykłe. Już nie mogę się doczekać kolejnych książek. Troszkę żałuje, że jak dotąd wydała tylko 4 powieści. Mam nadzieję, że będzie ich w przyszłości więcej...
Niesamowita historia Grace, która zaczyna służbę w przepięknym majątku
rodziny Hartford. Gdy ona pracuje trójka rodzeńtwa Hannah, Emmeline i David wiedzie spokojne życie. Grace cieszy każda chwila, gdy koło "dzieci" może przebywać. Bardzo przywiązuje się do Hannah, w końcu zostaje jej osobistą służącą. Jest to opowieść o lojalności, która w życiu była ważniejsza niż...
2014-07-04
Sophia Leonides jest wnuczką niezwykle bogatego Arystydesa Leonidesa z pochodzenia Greka. Będąc w Kairze poznaje Charlesa Heyward'a i między młodymi w pewnym sensie pojawia się uczucie. Obiecują sobie, że zaręczą się i pobiorą dopiero jak zakończy się wojna i obydwoje spotkają się w Londynie. 2 lata później Charles powraca i pierwsze co trafia na nekrolog w Timesie - zmarł Leonides. Czym prędzej kontaktuje się z ukochaną i wplątuje się w niezłą historię - kryminalną oczywiście.
Leonides był szczęśliwym starszym już panem, który miał zdecydowanie młodszą małżonkę. Gdy policja stwierdza, że śmierć seniora rodu nie nastąpiła w sposób naturalny, ale była efektem zamiany insuliny na krople do oczu zawierające śmiertelne substancje, dla wszystkich jest jasne że to właśnie młoda Brenda pozbyła się starego męża. W Krzywym Dworku (tak się nazywa architektonicznie nietypowe domostwo Leonidesa) mieszkają jeszcze 2 synowie Leonidesa z rodzinami, niania, siostra pierwszej żony Leonidesa Edith de Haviland,oraz Lawrence młody nauczyciel najmłodszych Eustaca i Josephine - sugeruje się, że Brende i jego połączyło uczucie, które z kolei popchnęło ich do zabójstwa. Taka wersja byłaby najwygodniejsza, ale jednak zbyt wielu osobom ona nie pasuje do osoby Brendy.
Z ramienia policji zajmuje się sprawą Nadinspektor Hayward, nie kto inny jak ojciec Charlesa i słysząc o jego powiązaniu z rodziną zaprasza syna do wspólnego śledztwa. Niebawem okazuje się, że Leonides zmienił testament pozostawiając wszystko 12-letniej Josephine. Wypadki toczą się dalej, ktoś czycha na życie Josephine i usuwa Nianię. Co ciekawe mała i przemądrzała Josephine, niewątpliwie wścibska cały czas twierdzi, że wie kto zabił dziadka...
Choć książki, w których nie występuje Poirot lub Marple ciężej mi się czyta, ta pozycja mnie wciągnęła. Czytałam z wypiekami i z szeroko otwartymi oczami. Zakończenie było tak przejmująco smutne, że póki co tę pozycję stawiam na pierwszym miejscu historii najtragiczniejszych. Oczywiście - gorąco polecam do przeczytania!!!
Sophia Leonides jest wnuczką niezwykle bogatego Arystydesa Leonidesa z pochodzenia Greka. Będąc w Kairze poznaje Charlesa Heyward'a i między młodymi w pewnym sensie pojawia się uczucie. Obiecują sobie, że zaręczą się i pobiorą dopiero jak zakończy się wojna i obydwoje spotkają się w Londynie. 2 lata później Charles powraca i pierwsze co trafia na nekrolog w Timesie - zmarł...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-09-10
2014-07-14
Tą książka pani Christie według mnie udowodniła, że jest mistrzynią gatunku. Nie wiem doprawdy czemu wcześniej mi ta książka w ręce nie wpadła. A może to i dobrze, miałam niewątpliwą sposobność delektować się nią właśnie teraz :).
8 nieznanych sobie osób + 2 służących dostaje zaproszenie na postawiony na trudno dostępnej wyspie dom. Każdy z nich dostał zaproszenie od niejakiego U.N. Owen'a. Po pierwszej kolacji wszyscy się dowiadują, że został na nich wydany wyrok, bo w przeszłości dopuścili się czynów, które doprowadziły do śmierci innych ludzi. Początkowo wszyscy wyrażają swoje oburzenie - jak tak można rzucać fałszywe oskarżenia w twarz porządnym ludziom. Wkrótce okazuje się, że zarzuty miały swoje podstawy i każdemu przyjdzie zapłacić za zło, które popełnił. Goście zaczynają jeden po drugim ginąć z rąk tajemniczego Owen'a.
Żeby było dramatyczniej, każdy z gości ma w swoim pokoju powieszony wierszyk - dziecięcą rymowankę "Dziesięciu murzynków" (pod takim tytułem również powieść się ukazała w Polsce). Zgodnie z przedstawioną w tej piosence historią, każdemu z murzynków przytrafiło się coś, co go życia pozbawiło. Wierszyk stanowi kanwę do tego, jak poszczególne osoby tracą życie. Dodatkowo w jadalni w widocznym miejscu stoi 10 figurek i każda zostaje zniszczona po wyeliminowaniu kolejnej osoby z listy oskarżonych. Powiem tyle, że zakończenie wprawiło mnie w absolutne osłupienie!!!
Ponieważ książka zdecydowanie plasuje się w gronie najlepiej sprzedających się kryminałów w historii (gdzieś przeczytałam, że już ponad 100 milionów kopii poszło w świat), nie dziwi więc fakt, że wielu reżyserów pokusiło się o stworzenie ekranizacji. W gronie filmów, które sobie odpuściłam było cudo produkcji hinduskiej nakręconej w formie musicalu (o matko i córko jak można, no jak?), coś na kształt horroru i western. Ponieważ żadnego z tych gatunków nie trawię zadowoliłam się 4 innymi filmami :)
1945 rok, reż. Rene Claire; 1965 rok, reż. George Pollock; 1974 rok, reż. Peter Collinson; 1987 rok, reż. Stanislav Govorukhin.
Pierwszy film z 1945 r. podobał mi się najbardziej. Jeśli chodzi o losy poszczególnych osób były wierne historii książkowej, pomimo dramatyzmu reżyserowi udało się wprowadzić odrobinę komizmu do całej sytuacji. Zakończenie jednak jest inne niż w książce. Film z 1965 r. wprowadził leciutkie zmiany co do osób i również zmienił zakończenie. Bohaterowie zostali umieszczeni nie na wyspie, ale na szczycie niedostępnej góry w środku zimy. Wersja z roku 1974 jest prawie kalką filmu z roku 1965 z wyjątkiem umieszczenia akcji na pustyni w Iranie!. Ostatnia obejrzana przeze mnie ekranizacja z 1987 r. była najbardziej ponura, ale też najwierniejsza książce.
Cieszę się, że mogłam przeczytać tą powieść Christie. Choć niezwykle ponura i ziejąca strachem prawie z każdej strony daje czytelnikowi ważną lekcję - nic nie da się ukryć przed innymi, a każdy poniesie swój własny ciężar i prędzej czy później dopadną go konsekwencje popełnionych czynów.
Tą książka pani Christie według mnie udowodniła, że jest mistrzynią gatunku. Nie wiem doprawdy czemu wcześniej mi ta książka w ręce nie wpadła. A może to i dobrze, miałam niewątpliwą sposobność delektować się nią właśnie teraz :).
8 nieznanych sobie osób + 2 służących dostaje zaproszenie na postawiony na trudno dostępnej wyspie dom. Każdy z nich dostał zaproszenie od...
2014-07-14
Tą książka pani Christie według mnie udowodniła, że jest mistrzynią gatunku. Nie wiem doprawdy czemu wcześniej mi ta książka w ręce nie wpadła. A może to i dobrze, miałam niewątpliwą sposobność delektować się nią właśnie teraz :).
8 nieznanych sobie osób + 2 służących dostaje zaproszenie na postawiony na trudno dostępnej wyspie dom. Każdy z nich dostał zaproszenie od niejakiego U.N. Owen'a. Po pierwszej kolacji wszyscy się dowiadują, że został na nich wydany wyrok, bo w przeszłości dopuścili się czynów, które doprowadziły do śmierci innych ludzi. Początkowo wszyscy wyrażają swoje oburzenie - jak tak można rzucać fałszywe oskarżenia w twarz porządnym ludziom. Wkrótce okazuje się, że zarzuty miały swoje podstawy i każdemu przyjdzie zapłacić za zło, które popełnił. Goście zaczynają jeden po drugim ginąć z rąk tajemniczego Owen'a.
Żeby było dramatyczniej, każdy z gości ma w swoim pokoju powieszony wierszyk - dziecięcą rymowankę "Dziesięciu murzynków" (pod takim tytułem również powieść się ukazała w Polsce). Zgodnie z przedstawioną w tej piosence historią, każdemu z murzynków przytrafiło się coś, co go życia pozbawiło. Wierszyk stanowi kanwę do tego, jak poszczególne osoby tracą życie. Dodatkowo w jadalni w widocznym miejscu stoi 10 figurek i każda zostaje zniszczona po wyeliminowaniu kolejnej osoby z listy oskarżonych. Powiem tyle, że zakończenie wprawiło mnie w absolutne osłupienie!!!
Ponieważ książka zdecydowanie plasuje się w gronie najlepiej sprzedających się kryminałów w historii (gdzieś przeczytałam, że już ponad 100 milionów kopii poszło w świat), nie dziwi więc fakt, że wielu reżyserów pokusiło się o stworzenie ekranizacji. W gronie filmów, które sobie odpuściłam było cudo produkcji hinduskiej nakręconej w formie musicalu (o matko i córko jak można, no jak?), coś na kształt horroru i western. Ponieważ żadnego z tych gatunków nie trawię zadowoliłam się 4 innymi filmami :)
1945 rok, reż. Rene Claire; 1965 rok, reż. George Pollock; 1974 rok, reż. Peter Collinson; 1987 rok, reż. Stanislav Govorukhin.
Pierwszy film z 1945 r. podobał mi się najbardziej. Jeśli chodzi o losy poszczególnych osób były wierne historii książkowej, pomimo dramatyzmu reżyserowi udało się wprowadzić odrobinę komizmu do całej sytuacji. Zakończenie jednak jest inne niż w książce. Film z 1965 r. wprowadził leciutkie zmiany co do osób i również zmienił zakończenie. Bohaterowie zostali umieszczeni nie na wyspie, ale na szczycie niedostępnej góry w środku zimy. Wersja z roku 1974 jest prawie kalką filmu z roku 1965 z wyjątkiem umieszczenia akcji na pustyni w Iranie!. Ostatnia obejrzana przeze mnie ekranizacja z 1987 r. była najbardziej ponura, ale też najwierniejsza książce.
Cieszę się, że mogłam przeczytać tą powieść Christie. Choć niezwykle ponura i ziejąca strachem prawie z każdej strony daje czytelnikowi ważną lekcję - nic nie da się ukryć przed innymi, a każdy poniesie swój własny ciężar i prędzej czy później dopadną go konsekwencje popełnionych czynów.
Tą książka pani Christie według mnie udowodniła, że jest mistrzynią gatunku. Nie wiem doprawdy czemu wcześniej mi ta książka w ręce nie wpadła. A może to i dobrze, miałam niewątpliwą sposobność delektować się nią właśnie teraz :).
8 nieznanych sobie osób + 2 służących dostaje zaproszenie na postawiony na trudno dostępnej wyspie dom. Każdy z nich dostał zaproszenie od...
2013-07-03
2015-12-31
Upływający czas i nieuchronność pewnych wydarzeń zmuszają autorkę do refleksji. Dziś jako kobieta dorosła, matka dwóch synów patrzy z nostalgią na własne dzieciństwo i wspomina. Wspomina ciepło i z rozrzewnieniem czasy, gdy sama będąc małą dziewczynką poznawała otaczający ją świat.
Małą Małgosię poznajemy w dniu, gdy na świat przychodzi jej siostrzyczka. Życie niewątpliwie zmieni się diametralnie, ale też wzbogaci się o nowe doznania. Małgosia opowiada nam o swojej kochanej babci, żyjącej nadal na wsi i dzielnie zarządzającej małym gospodarstwem. Chojnie opowiada o ukochanych rodzicach, którzy robili wszystko by ich dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo. Pokazuje nam głęboką prawdę, że nie od tego ile posiadamy nasze szczęście zależy. Szczęście to to co stwarzamy dookoła siebie, bliscy i nasze relacje z nimi.
Dorosła Małgorzata stoi u progu kolejnej, bolesnej zmiany. Starszy syn już jakiś czas temu opuścił dom rodzinny. Teraz czas przyszedł na młodszego. Ciężko jej się z tym pogodzić, bo przecież synowie przez tyle lat byli jej sensem życia, to dla nich sworzyła z mężem dom, a teraz czuje że nieunikniona zmiana będzie dla niej wyłącznie źródłem cierpienia. Stąd częste powroty we wspomnieniach do czasów, kiedy pełna ciekawości odkrywała rzeczywistość.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk wszechstronnie wykształcona - historyk teatru, scenarzystka filmowa, dziennikarka, ale dla mnie przede wszystkim pisarka. Nie wiem jak to się stało, że wcześniej z żadną inną książką tej autorki się nie spotkałam... karygodny błąd. Pani Małgosia pisze tak ciepło, tak ludzko i tak blisko memu sercu.
"Kalendarze" są doskonałym obrazem PRL-owskiej rzeczywistości, czasów jakże inny ale tak ciekawych zarazem. To jeden wielki pean pochwalny na prostotę życia, przepiękan lekcja jak cieszyć się sprawami wydawałoby się błahymi. Niesamowita mieszanka, która ma moc ogrzać serce.
Będąc po wielkim wrażeniem mojej póki co pierwszej książki autorki jestem bardzo ciekawa, czy pozostałe wywrą na mnie tak duże wrażenie.
Upływający czas i nieuchronność pewnych wydarzeń zmuszają autorkę do refleksji. Dziś jako kobieta dorosła, matka dwóch synów patrzy z nostalgią na własne dzieciństwo i wspomina. Wspomina ciepło i z rozrzewnieniem czasy, gdy sama będąc małą dziewczynką poznawała otaczający ją świat.
Małą Małgosię poznajemy w dniu, gdy na świat przychodzi jej siostrzyczka. Życie niewątpliwie...
2015-05-23
O telefonie ta powieść jest niewątpliwie, w każdym bądź razie o jednej z rozmów, która życie Joanny wywraca do góry nogami, nie pozwala spać po nocach (bo musi dzwonić tu i ówdzie), odkłada na później kwestię porządków w mieszkaniu i zmusza do wypalenia setek papierosów wspieranych hektolitrami herbaty.
Przez pomyłkę do rozmowy telefonicznej Joanny i jej przyjaciółki dołącza pewnego dnia nieznajomy i instaluje się w jej życiu jak się okaże na dłużej. Joanna bowiem katusze cierpi związane z zafascynowaniem pewnym męskim obiektem, który zdaje się nie pałać specjalnie uczuciem do trafionej strzałą amora kobiety. Nieznajomy z telefonu ma przesympatycznie brzmiący głos i gada całkiem do rzeczy. Dochodzi w końcu do spotkania i ... nic się nie dzieje. Nieznajomy pozostaje nadal nieznajomym, wszystko co z nim związane zdaje się być owiane tajemnicą. Taki obrót sprawy Joannie nie pasuje zupełnie, dlatego postanawia uruchomić wszelkie dostępne sobie kontakty i odgadnąć z kim ma tak naprawdę do czynienia.
Doskonała lektura grożąca notorycznymi wybuchami śmiechu. Czytelnik przeniesiony w erę PRL-u z powodzeniem smakuje ówczesnego klimatu. Chmielewska na najwyższym poziomie (humor, łączenie wątków, metoda zdobywania informacji) i tak nieprawdopodobnie realna. Trudno uwierzyć, że to pierwsza z powieści autorki, bo była świetna. Bardzo w stylu pani Joanny. Po tej lekturze nabrałam chęci na poznanie kolejnych książek i dobrą zabawę.
O telefonie ta powieść jest niewątpliwie, w każdym bądź razie o jednej z rozmów, która życie Joanny wywraca do góry nogami, nie pozwala spać po nocach (bo musi dzwonić tu i ówdzie), odkłada na później kwestię porządków w mieszkaniu i zmusza do wypalenia setek papierosów wspieranych hektolitrami herbaty.
Przez pomyłkę do rozmowy telefonicznej Joanny i jej przyjaciółki...
2013-10-23
2015-05-06
Zdarza Wam się coś czasem zapodziać tak skutecznie, że nie możecie tego odnaleźć? No ba, każdemu się to przytrafia i choć zdecydowanie taka sytuacja denerwuje trzeba nad nią przejść do porządku dziennego. No chyba że ma się na imię Sandy Shortt, Sandy bowiem nie cierpi gdy coś znika. Jest przekonana, że rzecz odłożona na swoje miejsce powinna tam być i już, a nie wsiąkać jak kamfora nie wiadomo gdzie.
Sandy jest pochłonięta obsesją odnajdywania. W dzieciństwie była świadkiem dramatu sąsiadów, gdy ich córka po prostu pewnego dnia zaginęła bez wieści i nie odnalazła się do dziś. Zawsze frustrowały ją zagubione skarpetki, zegarki, klucze czy setki innych rzeczy, które zdawały się po prostu znikać. Jako dorosła kobieta postanowiła się poświęcić szukaniu zawodowo - ale nie rzeczy, a zaginionych ludzi. Tak oto natrafiła na Jacka, który zgłosił się do niej po pomoc przy odszukaniu brata. Jednak Sandy na spotkanie z Jackiem nie dojechała, bo jak się okazuje niebawem sama zniknęła. Czy ktoś będzie jej szukał? I jeśli tak to gdzie?
Sandy gubi się w lesie podczas joggingu i nie może odnaleźć drogi do swojego auta. Po jakimś czasie natrafia na grupkę obozowiczów, którzy okazują się być grupą nastolatków zaginionych przed laty. Jej przewodniczka Helen wyjaśnia jej, że trafiła to Tutaj - miejsca, gdzie wszystkie zaginione osoby i zagubione rzeczy trafiają. Ludzie żyją tam jak gdyby nigdy nic, korzystają z rzeczy zgubionych przez innych i wygląda na to, że jedynie tęsknota za tamtym życiem przed zaginięciem przysłania im prawdziwe szczęście. Bo z Tutaj nie ma wyjścia, jak już tam trafiłeś to zostajesz na zawsze.
Ahern w wydaniu lekko baśniowym? O tak i po stokroć tak. To świetna książka, piękna historia i niezwykle zaskakująca fabuła. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale jak już się zaczytałam to ciężko było mi się oderwać.
Powieść wzrusza, przynajmniej mnie. W przypadku, gdy zdarza się tragedia i ktoś z ukochanych znika zawsze skupiamy się tych, co szukają. Ta książka ukazuje drugą stronę, losy zaginionych w sumie nie z własnej woli. Ich próby poukładania sobie życia na nowo z jednocześnie noszoną w sercach i głęboko zakorzenioną tęsknotą to tego, co było.
Zdarza Wam się coś czasem zapodziać tak skutecznie, że nie możecie tego odnaleźć? No ba, każdemu się to przytrafia i choć zdecydowanie taka sytuacja denerwuje trzeba nad nią przejść do porządku dziennego. No chyba że ma się na imię Sandy Shortt, Sandy bowiem nie cierpi gdy coś znika. Jest przekonana, że rzecz odłożona na swoje miejsce powinna tam być i już, a nie wsiąkać...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-18
2013-06-16
2013-11-10
Poznajcie Hanię Lerską - młodą polonistkę, delikatną i kruchą istotę mocno doświadczoną przez los i skrywającą nie lada ciężar. Hania żyje automatycznie - poświęca się pracy w szkole, dba o przyjaźnie, odwiedza swoje ukochane morze i panią Irenkę. Ale nie ma w niej ani krzty radości, serce ma skamieniałe i gdyby nie przyszywana siostra Dominika, będąca wulkanem energii i niewyczerpaną skarbnicą najbardziej szalonych pomysłów, Hania pogrążyłaby się w rozpaczy i pustce absolutnej.
Dominika - przebojowa pani stomatolog - poznaje Przemka (wzięty architekt) i choć nie jest znana ze specjalnej stałości w dziedzinie związków i uczuć najzwyczajniej w świecie się zakochuje. A Przemek ma przesympatycznego wspólnika Mikołaja, który marzy o przypadkowo spotkanej podczas nadmorskiego wypadu pięknej nieznajomej. Mikołaj wysłany rezerwowo przez rodzinę na wywiadówkę młodszego brata nie może uwierzyć w to co widzi - kobieta, która mu zawróciła w głowie stoi przed nim i najzwyczajniej w świecie jest nauczycielką. Nie tylko jego marzenie nabiera realizmu, ale teraz wiedząc, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki nie odpuści tak łatwo. A sprawa będzie wymagała dużych nakładów cierpliwości i zrozumienia.
O samej autorce wiem niewiele, oprócz tego, że zdecydowanie podoba mi się to co przeczytałam. Anna Ficner-Ogonowska jest nauczycielką, mieszka wraz mężem i dwójką dzieci w Warszawie. I pisze tak, że ja to biorę w ciemno i przeżywam i się relaksuję i dumam i chcę zagadkę rozwiązać i tajemnicę rozwikłać.
Wcale, a wcale mi nie przeszkadza, że główna bohaterka ma się dobrze pod względem materialnym - nie każdy, kto cierpi musi mieć problemy w każdej sferze życia to raz, a ponadto Hania rzeczy odziedziczyła po rodzicach i koniec tematu. Nie sądzę też, że książka jest przesłodzona - bo są momenty smutne i irytujące - jak chociażby Dominika i jej wieczne cięte riposty, ale jest też dużo ciepła w bohaterach Hanię otaczających i taki klimat mnie ujął niebywale.
Choć książka należy raczej do opasłych czyta się ją z przyjemnością i cały czas towarzyszyła mi chęć zaspokojenia ciekawości - co takiego się wydarzyło w przeszłości? Można powolutku zacząć układać scenariusz, ale i tak na wyjaśnienia najlepiej poczekać na to co w tej kwestii ma Hania do powiedzenia. Zauroczona lekturą, sięgnę po kolejną części.
Poznajcie Hanię Lerską - młodą polonistkę, delikatną i kruchą istotę mocno doświadczoną przez los i skrywającą nie lada ciężar. Hania żyje automatycznie - poświęca się pracy w szkole, dba o przyjaźnie, odwiedza swoje ukochane morze i panią Irenkę. Ale nie ma w niej ani krzty radości, serce ma skamieniałe i gdyby nie przyszywana siostra Dominika, będąca wulkanem energii i...
więcej Pokaż mimo to