rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jako powieść - jakże świetna to książka! Cacuszko wręcz! Świetnie napisana, piękną polszczyzną (co w obecnych czasach nie jest wcale takie oczywiste). Postaci barwnie opisane, nawet te przemykające gdzieś na trzecim planie. Nasza protagonistka, profesorowa Szczupaczyńska, potraktowana została z humorem, ale co i rusz narrator wbija jej szpileczkę, przekłuwając balonik drobnomieszczaństwa i dulszczyzny. Bardzo spodobał mi się ten zabieg - bohaterka jest traktowana przez niego życzliwie, ale nie pobłażliwie, przez co widzimy jej wady,ale nie tracimy sympatii.
Jednakże, żeby nie było tak kolorowo - jako kryminał książka się wykłada na potężnym błędzie wynikającym z braku podstawowego researchu.
Mimo wszystko polecam, bo to naprawdę przyjemna lekka lektura.


......Spoiler alert!!!!......

Otóż w tamtych czasach kobiety na nosiły do strojów wieczorowych kapeluszy! Był to dodatek do strojów dziennych. I tak intryga rozsypuje się jak domek z kart. Przez to daję jedną gwiazdkę mniej.

Jako powieść - jakże świetna to książka! Cacuszko wręcz! Świetnie napisana, piękną polszczyzną (co w obecnych czasach nie jest wcale takie oczywiste). Postaci barwnie opisane, nawet te przemykające gdzieś na trzecim planie. Nasza protagonistka, profesorowa Szczupaczyńska, potraktowana została z humorem, ale co i rusz narrator wbija jej szpileczkę, przekłuwając balonik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Straszliwy gniot. Jakim cudem ten produkt literaturopodobny został w ogóle wydany? Postaci niewiarygodne, napisane na kolanie. Fabuła urąga inteligencji czytelnika. Ani to thriller, ani psychologiczny. Chyba, że zaburzenia psychiczne głównej bohaterki mają być przyczynkiem do takiej etykietki. Całość wygląda na kiepski żart autorki, coś w stylu "napiszę najbardziej szmirowatą rzecz, jaka mi przyjdzie do głowy i ciekawe czy wydawnictwo będzie miało odwagę powiedzieć mi prawdę?". No niestety nie miało. Czyżby pani Camilla była tak onieśmielająca, że nie znalazł się nikt, kto powiedziałby "droga pani, proszę wyrzucić to do kosza i napisać jeszcze raz"?
Gdyby to była jakaś inna autorka, typu naszej rodzimej pani Michalak, której szmira jest niejako znakiem rozpoznawczym, wybaczyłabym. Ale, do licha, to przecież Camilla Lackberg, która pisała do tej pory książki co najmniej przyzwoite. Absolutnie nie polecam.

Straszliwy gniot. Jakim cudem ten produkt literaturopodobny został w ogóle wydany? Postaci niewiarygodne, napisane na kolanie. Fabuła urąga inteligencji czytelnika. Ani to thriller, ani psychologiczny. Chyba, że zaburzenia psychiczne głównej bohaterki mają być przyczynkiem do takiej etykietki. Całość wygląda na kiepski żart autorki, coś w stylu "napiszę najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak bardzo lubię Zadie Smith, tak się lekko rozczarowałam.

Jak bardzo lubię Zadie Smith, tak się lekko rozczarowałam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam mieszane uczucia. Zaczęło się fajnie, potem lekko zmęczyło, na końcu znużyło. Widać, że to, co sprawdza się na blogu jako wpisy, kuleje w postaci książki. Blog, przynajmniej w moim odczuciu, jest ze swej natury przestrzenią na poły prywatną (w szczególności taki lifestyle'owy). Książka nie. Dostajemy więc pozycję o wszystkim i o niczym, miejscami naprawdę zabawną, ale sprowadzającą się głównie do wiwisekcji intymnego związku dwojga ludzi. Nasuwa się pytanie: po co? Nie ma tu żadnych uniwersalnych prawd, z całym szacunkiem dla autorki, opisuje ona kilka lat życia zupełnie przeciętnej pary dwudziestoparolatków. Czy ciekawa jestem związku np. Fridy Kahlo i Diego Rivery? Tak, bo obydwoje byli nieprzeciętnymi osobowościami a ich wspólne życie oddziaływało na ich sztukę i na odwrót. Czy jestem ciekawa pożycia państwa Grzesiaków? No... nie. Czytanie tej książki miejscami przypominało mi oglądanie pierwszych edycji Big Brothera - pewną perwersyjną przyemność powiązaną z lekkim poczuciem winy z powodu bezczelnego podglądactwa.
W kategorii literatury "okołomacierzyńskiej" zdecydowanie bardziej polecam "Macierzyństwo non-fiction" Joanny Woźniczko-Czeczott i "Pracę na cełe życie" Rachel Cusk.

Mam mieszane uczucia. Zaczęło się fajnie, potem lekko zmęczyło, na końcu znużyło. Widać, że to, co sprawdza się na blogu jako wpisy, kuleje w postaci książki. Blog, przynajmniej w moim odczuciu, jest ze swej natury przestrzenią na poły prywatną (w szczególności taki lifestyle'owy). Książka nie. Dostajemy więc pozycję o wszystkim i o niczym, miejscami naprawdę zabawną, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybory i zachowania bohaterów tej książki są tak absurdalne, że niemalże nie do uwierzenia. Praktycznie gdyby zachowywali się jak zwykli ludzie, to cała akcja nie miałaby miejsca.

Po pierwsze - jeśli kobieta, którą rzekomo bardzo kochasz, pokazuje ci zdjęcie z gazety, na którym są trzy spalone ciała i rzuca enigmatyczne "ja to zrobiłam" to:
a) zakładasz, że jej twierdzenie jest swego rodzaju figurą retoryczną i dopytujesz co ma na myśli, po czym ona opowiada ci historię swojego życia czy
b) "podnosisz się na nogach jak z waty, chwytasz torbę podróżną, wsiadasz do auta i odjeżdżasz z piskiem opon" zakładając najwyraźniej, że twoja narzeczona to morderczyni/podpalaczka.
Bohater wybiera opcję.... b) rzecz jasna, bo tak przecież zachowują się normalni dorośli ludzie.

Po drugie - jeśli jesteś szanowaną dyrektorką prestiżowego liceum i odkrywasz, że twoja nieletnia uczennica nie jest tym, za kogo się podaje, ba! jest uznaną za zmarłą zaginioną przed laty Amerykanką, której udało się uciec pedofilowi porywaczowi, to:
a) powiadamiasz policję i/lub ambasadę amerykańską czy
b) pomagasz dziewczynie ukraść tożsamość i dalej się ukrywać bez wyraźnego powodu (nic jej nie grozi).
Oczywiście bohaterka wybiera opcję b), bo niby dlaczego rodzina dziewczyny miałaby się dowiedzieć, że ona żyje, po co jej opieka i jakaś terapia, powrót do życia, przecież każdy wie, że lepiej się ukrywać z niewiadomych względów właściwie, nie mieć rodziny ani przyjaciół.

Po trzecie - jeśli jesteś straumatyzowaną nastolatką, której udało się właśnie uciec pedofilowi porywaczowi i jakaś obca kobieta powiedziała ci przez telefon, że twoja matka rzekomo zmarła, to: a) zgłaszasz się na policję i mówisz kim jesteś, czy b) nie sprawdzasz w żaden sposób tej informacji, olewasz resztę kochającej rodziny i z workiem pełnym gotówki jedziesz do Paryża, kombinujesz lewe papiery i ukrywasz się - wszystko jest przedstawione jako twój świadomy wybór. W książce oczywistym jest… wybór opcji "b".

Takich absurdów jest więcej, w zasadzie cała akcja się na nich opiera. Sam pomysł, że dziewczyna przez dwa ponad lata więziona i wykorzystywana seksualnie nie ma żadnych problemów psychicznych, nie potrzebuje żadnej pomocy żeby poradzić sobie z traumą, a po kilku latach radośnie wchodzi w związek z mężczyzną, jakby to była tylko kwestia znalezienia "Mr. Right", woła o pomstę do nieba.

Rzekomo świadomy i przemyślany wybór, żeby udawać zmarłą i ukraść cudzą tożsamość, bo parę lat wcześniej koleżanka z ulicy została zgwałcona i prasa doprowadziła ją do samobójstwa - zamiast zgłoszenia się po pomoc, kiedy bohaterka jest dzieckiem właściwie jeszcze - no przecież logiczne to jak jasna cholera. Nie wspominając o podróży przez pół obcego kraju samotnej zabiedzonej nastolatki, ewidentnie cudzoziemki z workiem pełnym pieniędzy - nikt niczego nie zauważył, nikt się nie zainteresował.

I plot twist na końcu - autor serio chce żebyśmy uwierzyli, iż logiczną i zrozumiałą decyzją zrozpaczonego ojca (policjanta do tego) ofiary pedofila jest - uwaga - zamordowanie jedynej ocalałej dziewczyny, bo "ktoś musi za to zapłacić"??? Seriously?!

Do tego wszystkiego dowiemy się, że jeśli chcesz kogoś porwać, to na akcję zabierasz ze sobą dwulatka (szkoda, że autor nie rozwinął tego wątku, naprawdę chciałabym się dowiedzieć jak to technicznie wyglądało), bilety na loty transatlantyckie najwyraźniej są tanie jak na metro, bo bohaterowie latają sobie zupełnie beztrosko a ulubionymi komplikacjami fabuły autora są ciąże i samobójstwa. Jet lag nie istnieje, sen jest dla słabych a pisarze są krezusami, nawet jeśli ostatnią książkę napisali parę ładnych lat temu.

Do tego wszystkiego książka jest strasznie słaba językowo - nie wiem czy to kwestia autora, czy tłumaczenie jest takie kiepskie. Co rusz mamy tu smaczki typu "szmaragdowe spojrzenie", "perlisty śmiech", "spływające po czole krople potu mącące wzrok", "włosy na klacie".

Podsumowując - nie brak w tej książce akcji, ale całość jest zupełnie niewiarygodna a przyjemność z czytania niewielka.

Wybory i zachowania bohaterów tej książki są tak absurdalne, że niemalże nie do uwierzenia. Praktycznie gdyby zachowywali się jak zwykli ludzie, to cała akcja nie miałaby miejsca.

Po pierwsze - jeśli kobieta, którą rzekomo bardzo kochasz, pokazuje ci zdjęcie z gazety, na którym są trzy spalone ciała i rzuca enigmatyczne "ja to zrobiłam" to:
a) zakładasz, że jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Egzaltowana, pretensjonalna, nieznośna. Moja ulubiona książka, kiedy miałam z piętnaście lat, dalszego komentarza raczej nie trzeba.

Egzaltowana, pretensjonalna, nieznośna. Moja ulubiona książka, kiedy miałam z piętnaście lat, dalszego komentarza raczej nie trzeba.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Raz, dwa i przeciętnie inteligentny czytelnik połączy wszystkie wątki. Fabuła naiwna, nagromadzenie dramy spore. Przeciętniaczek.

Raz, dwa i przeciętnie inteligentny czytelnik połączy wszystkie wątki. Fabuła naiwna, nagromadzenie dramy spore. Przeciętniaczek.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główna bohaterka przechodzi chyba jakiś kryzys wieku średniego. Motyw jej siostry wprost kuriozalny. O tym, że matka ma Alzheimera bardziej łopatologicznie napisać się nie dało a nikt z bohaterów pierwszo- drugo i iluśtam-planowych tego nie zauważył... heloł.

Główna bohaterka przechodzi chyba jakiś kryzys wieku średniego. Motyw jej siostry wprost kuriozalny. O tym, że matka ma Alzheimera bardziej łopatologicznie napisać się nie dało a nikt z bohaterów pierwszo- drugo i iluśtam-planowych tego nie zauważył... heloł.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę tę czytałam mniej więcej w okolicach roku wydania, więc miałam jakieś piętnaście lat. Zachwyciła mnie. Ciekawa jestem czy wytrzymała próbę czasu... Może do niej wrócę.

Książkę tę czytałam mniej więcej w okolicach roku wydania, więc miałam jakieś piętnaście lat. Zachwyciła mnie. Ciekawa jestem czy wytrzymała próbę czasu... Może do niej wrócę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Raczej dla tych, którzy nie są czytelnikami bloga - to tak naprawdę skrót blogowych wpisów, które niejednokrotnie zdecydowanie pogłębiają temat. Ale nie jestem targetem;)

Raczej dla tych, którzy nie są czytelnikami bloga - to tak naprawdę skrót blogowych wpisów, które niejednokrotnie zdecydowanie pogłębiają temat. Ale nie jestem targetem;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Słabiutka książeczka będąca skokiem na kasę wydawnictwa, powstała na fali popularności bloga i poprzedniego poradnika autorki.

Słabiutka książeczka będąca skokiem na kasę wydawnictwa, powstała na fali popularności bloga i poprzedniego poradnika autorki.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W swojej kategorii - poradników - całkiem ciekawa. Jeśli kogoś interesuje inne podejście do mody i stylu niż karuzela trendów prezentowana w sieciówkach - polecam przeczytać.
Jedno "ale" - autorka zdecydowanie nadużywa przymiotnika "spektakularny" i to w dość zabawnym odniesieniu do części garderoby. Mamy tu więc spektakularną spódnicę, spektakularne buty, bluzkę i kilka innych rzeczy. Dziwne, że nie ma spektakularnych majtek czy skarpet - to dopiero pole dla wyobraźni!

W swojej kategorii - poradników - całkiem ciekawa. Jeśli kogoś interesuje inne podejście do mody i stylu niż karuzela trendów prezentowana w sieciówkach - polecam przeczytać.
Jedno "ale" - autorka zdecydowanie nadużywa przymiotnika "spektakularny" i to w dość zabawnym odniesieniu do części garderoby. Mamy tu więc spektakularną spódnicę, spektakularne buty, bluzkę i kilka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tragicznie wydana, z okropną okładką i mnóstwem błędów w tekście. Ale najgorsze jest, że po przeczytaniu pozostaje pytanie: po co w ogóle ją napisano? Podmiot pozostaje zupełnie nieinteresujący. Wiele hałasu o nic.

Tragicznie wydana, z okropną okładką i mnóstwem błędów w tekście. Ale najgorsze jest, że po przeczytaniu pozostaje pytanie: po co w ogóle ją napisano? Podmiot pozostaje zupełnie nieinteresujący. Wiele hałasu o nic.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytać można, ale lepiej obejrzeć miniserial z 2000 r. jak się gdzieś na niego trafi. Pewnej lekkości dodaje mu interpretacja Lei w wykonaniu Laetitii Casty.
Zarzuty, że autorka za bardzo zapatrzyła się Margaret Mitchell - trafne.

Przeczytać można, ale lepiej obejrzeć miniserial z 2000 r. jak się gdzieś na niego trafi. Pewnej lekkości dodaje mu interpretacja Lei w wykonaniu Laetitii Casty.
Zarzuty, że autorka za bardzo zapatrzyła się Margaret Mitchell - trafne.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka "przyjęta" przeze mnie w formie audiobooka podczas spacerów z noworodkiem - w tym celu, umilona jakże przyjemnym głosem Rafała Królikowskiego, nadawała się znakomicie. Wpadła jednym uchem, wypadła drugim. Brakuje pewnej lekkości pióra - znać, że autor jest scenarzystą raczej niż pisarzem. Widoczne jest, że została napisana jakby pod adaptację filmową bądź serialową - tylko czekać aż taka powstanie.

Książka "przyjęta" przeze mnie w formie audiobooka podczas spacerów z noworodkiem - w tym celu, umilona jakże przyjemnym głosem Rafała Królikowskiego, nadawała się znakomicie. Wpadła jednym uchem, wypadła drugim. Brakuje pewnej lekkości pióra - znać, że autor jest scenarzystą raczej niż pisarzem. Widoczne jest, że została napisana jakby pod adaptację filmową bądź serialową...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak książka jest tak zła, że aż serce się kraje ile drzew musiano ściąć żeby ją wydrukować. Autorka powinna zająć sie jakimś innym hobby - może koronczarstwem, hodowlą sokołów, majsterkowaniem, pieczeniem ciast, czymkolwiek, co nie będzie tak bolesne dla innych jak to pożal się Boże pisarstwo.

Tak książka jest tak zła, że aż serce się kraje ile drzew musiano ściąć żeby ją wydrukować. Autorka powinna zająć sie jakimś innym hobby - może koronczarstwem, hodowlą sokołów, majsterkowaniem, pieczeniem ciast, czymkolwiek, co nie będzie tak bolesne dla innych jak to pożal się Boże pisarstwo.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sentymentalnie ulubiona:)
I ten pociąg morderców - w życiu bym nie zgadła.

Sentymentalnie ulubiona:)
I ten pociąg morderców - w życiu bym nie zgadła.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jest to zła książka, ale niestety odrzucająca przez nagromadzenie ohydy. Ohydni ludzie, ohydne charaktery, ohydne czyny. Tak jak uwielbiam Bator i jej barokowy styl, tak wymęczyła mnie ta książka okrutnie. W odróżnieniu do uwielbianej "Piaskowej Góry" i bardzo dobrej "Chmurdalii" - szczerze odradzam.

Nie jest to zła książka, ale niestety odrzucająca przez nagromadzenie ohydy. Ohydni ludzie, ohydne charaktery, ohydne czyny. Tak jak uwielbiam Bator i jej barokowy styl, tak wymęczyła mnie ta książka okrutnie. W odróżnieniu do uwielbianej "Piaskowej Góry" i bardzo dobrej "Chmurdalii" - szczerze odradzam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo zła literatura.

Bardzo zła literatura.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Taki sam schemat jak w pierwszej części, arcyźli czyhają na dobrych i nie mają nic innego do roboty. Jeszcze bardziej męcząca lektura niż "Filary ziemi". Książka bez końca - człowiek czyta a toto nie chce sie skończyć. Aż szkoda, że jakaś katastrofa nie nastąpiła i nie uśmierciła wszystkich bohaterów, uwalniając od nich czytelnika.

Taki sam schemat jak w pierwszej części, arcyźli czyhają na dobrych i nie mają nic innego do roboty. Jeszcze bardziej męcząca lektura niż "Filary ziemi". Książka bez końca - człowiek czyta a toto nie chce sie skończyć. Aż szkoda, że jakaś katastrofa nie nastąpiła i nie uśmierciła wszystkich bohaterów, uwalniając od nich czytelnika.

Pokaż mimo to