-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać304
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2015-05-29
2015-05-17
2015-04-12
2014-06-12
Chodź da się zauważyć niewielkie niedociągnięcia "Mroczne umysły" bardzo przypadły mi do gustu. Zakończenie zasługuje na 6+. Liczyłam na większy udział Clancego, chociaż trójkąt miłosny chyba przejadł się już każdemu czytelnikowi. Sypiąc ogólnikami książka jest nietuzinkowa, oryginalna, wciągająca i idealna na leczenie przeziębienia w łóżku w którym wiernie mi towarzyszyła. Z niecierpliwością czekam na następną część.
Chodź da się zauważyć niewielkie niedociągnięcia "Mroczne umysły" bardzo przypadły mi do gustu. Zakończenie zasługuje na 6+. Liczyłam na większy udział Clancego, chociaż trójkąt miłosny chyba przejadł się już każdemu czytelnikowi. Sypiąc ogólnikami książka jest nietuzinkowa, oryginalna, wciągająca i idealna na leczenie przeziębienia w łóżku w którym wiernie mi towarzyszyła....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-15
Black Ice raczej nie zaskoczy żadnego zapalonego czytelnika thrillerów. Książka powinna się jednak spodobać miłośnikom literatury YA. Jest Britt, która nie wie co ma zrobić rzucając się z ramion jednego mężczyzny do drugiego, chcąca udowodnić swoją siłę. Jest jej przyjaciółka, która wydaje się wyrwana z rzeczywistości. Poza tym mróz, śnieżyca i górska chata z zabójcą w środku. Miłe czytadło, akurat na szaro-bure dni.
Black Ice raczej nie zaskoczy żadnego zapalonego czytelnika thrillerów. Książka powinna się jednak spodobać miłośnikom literatury YA. Jest Britt, która nie wie co ma zrobić rzucając się z ramion jednego mężczyzny do drugiego, chcąca udowodnić swoją siłę. Jest jej przyjaciółka, która wydaje się wyrwana z rzeczywistości. Poza tym mróz, śnieżyca i górska chata z zabójcą w...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-13
Sięgając po "Stulatka..." spodziewałam się słodko-gorzkiej opowieści o mężczyźnie, który był wielkim człowiekiem a na starość, łagodnie mówiąc, ześwirował. Nie interesowałam się filmem, nie słyszałam nic o tej historii. Przeczytałam jedynie blurb, więc mogę czuć się rozgrzeszona. Książka Jonassona nie ma w sobie ani odrobiny powagi. Nie ma tutaj miejsca na melancholię i smutek. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że podczas czytania wybuchnęłam śmiechem (i to nie jednokrotnie). Oprócz intrygującej historii trzeba docenić również świetny styl pisania. I tutaj dużo ludzi może się ze mną nie zgodzić. "Stulatka..." trzeba czytać z lekkim przymrużeniem oka. Ktoś kto lubi rzetelną literaturę raczej nie będzie zadowolony. Bohaterzy są, lekko mówiąc, beztroscy. Przecież trup w zamrażalce nie jest powodem do przestania rozkoszowania się śniadaniem, prawda Allan? Tworzy to trochę absurdalną wizję, lecz na tym działaniu opiera się humor w książce Jonassona.
Nie byłam przekonana do opowieści z przeskokami w czasie. W "Stulatku..." naprzemiennie występuje opowieść o przeszłości Karlssona i teraźniejsze wydarzenia. Nie było to jednak tak męczące jak przypuszczałam, a to za sprawą dobrego warsztatu autora. Obie historie prowadzone były dynamicznie i obie były równie ciekawe. W ostatnim rozdziale dochodzimy do miejsca w którym zaczyna się pierwszy rozdział. Wnioskuję więc, że gdyby ktoś się uparł mógłby czytać rozdziały chronologicznie. Myślę jednak, że odbierze to pewien urok czytania.
O samej historii nic nie powiem, jest tak drobiazgowa i dopracowana, że każdy powinien ją odkrywać sam.
Książka jest dla mnie rewelacyjna i w pełni zasługuje na najwyższą ocenę. Polecam!
Sięgając po "Stulatka..." spodziewałam się słodko-gorzkiej opowieści o mężczyźnie, który był wielkim człowiekiem a na starość, łagodnie mówiąc, ześwirował. Nie interesowałam się filmem, nie słyszałam nic o tej historii. Przeczytałam jedynie blurb, więc mogę czuć się rozgrzeszona. Książka Jonassona nie ma w sobie ani odrobiny powagi. Nie ma tutaj miejsca na melancholię i...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09-07
Jeśli miałabym opisać "Powrót" Izabeli Sowy jednym zdaniem zdecydowanie byłoby to "Przerost formy nad treścią". Dorotka, jej znajomi i całe otoczenie jest przekombinowane do granic możliwości. Mamy fajną podstawę- młoda, nowoczesna kobieta z interesującą pracą i wstydliwym problemem. Ciekawa rodzina, zwłaszcza babcia. (Która notabene jest jedną z niewielu udanych postaci.) A jednak autorce to nie wystarczyło. Mam wrażenie, że pani Izabela Sowa tak polubiła Dorotkę, że chciała jej dać wszystko co uważa za ciekawe. Powstał więc twór, który wygląda jak zbiór różnych przypadkowych bohaterów. Chociaż naprawdę próbowałam ją polubić - nie potrafię.
Co do otoczenia, mamy tu wszystko co z punktu widzenia 40-kilku latków jest młodzieżowe- juwenalia, alkohol, pijackie imprezy, tatuaże, wulgarność (do której nawiąże później), zakupy, marihuana, oryginalny styl ubierania. Może jakby Dorotka miała 15 lat i chodziła do najgorszego gimnazjum w mieście byłoby to prawdą. Wracając do wulgarności. Nie jestem przeciwnikiem wulgarnego języka w literaturze. Nie uważam, że seks jest tematem tabu. Niestety w "Powrocie" pasuje tu jak świnia do pereł. Cała książka jest słodziutka jak landrynka z małymi papryczkami pomiędzy. To nie jest dobre połączenie. Jak chcemy świntuszyć to trzymajmy się tej wersji.
Mimo tego najbardziej podczas czytania dokuczał mi chaos wypowiedzi. Ciężko odnaleźć się w tym świecie gdy na jednej stronie urywa się jakieś wydarzenie w połowie dialogu a na następnej czytamy rozmowę odbywaną w zupełnie innymi miejscu i czasie- również od połowy. (Wielokrotnie zdarzało mi się sprawdzać czy przez przypadek nie skleiły mi się strony). Jest to zabieg artystyczny i mi bardzo nie odpowiadał. Widocznie nie jestem wystarczająco elastyczna.
"Powrót" do mnie nie przemawia i dokończenie książki było dla mnie nie lada wyzwaniem. Nie lubię wystawiać negatywnych opinii, ale więcej niż dwóch gwiazdek dać nie mogę.
Jeśli miałabym opisać "Powrót" Izabeli Sowy jednym zdaniem zdecydowanie byłoby to "Przerost formy nad treścią". Dorotka, jej znajomi i całe otoczenie jest przekombinowane do granic możliwości. Mamy fajną podstawę- młoda, nowoczesna kobieta z interesującą pracą i wstydliwym problemem. Ciekawa rodzina, zwłaszcza babcia. (Która notabene jest jedną z niewielu udanych postaci.)...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-04-06
Dziwię się, że jest tak wiele negatywnych komentarzy pod adresem Veronicy Roth i samej "Niezgodnej". Głównymi zarzutami są źle złożone zdania i oklepane motywy. Nie moge wypowiedzieć się o stylu pisania Roth, bo go zwyczajnie nie znam. To co czytamy jest przynajmniej do jakiegoś stopnia dziełem korektora, redaktora a przede wszystkim tłumacza. Jednak ja nie zauważyłam błędów językowych, uciętych zdań lub innych gaf na które skarżyli się czytelnicy. Być może, dlatego że posiadam wersję z okładką filmową, którą wprowadzono na rynek całkiem niedawno. Tłumaczenie jest autorstwa Daniela Zycha i widocznie zostało poprawione. Co do drugiego zarzutu zwyczajnie się nie zgadzam. Książka wprowadza wiele świeżości i porównywanie jej do Igrzysk Śmierci jest nietrafione. Niezgodna należy do dystopii i w swoim gatunku jest oryginalna. (Co przy takiej popularnosci dystopijnych książek wcale nie jest łatwe.) Dzieło Roth zadziwia, wciąga i zaskakuje. Kreacje postaci są ciekawe, a stworzony świat fascynujący. Wątek miłosny nie jest wysunięty na pierwszy plan, ale smacznie przedstawiony jako wisienka ba torcie. Znajdziemy tam trochę akcji, dreszczyk emocji a nawet wzruszające momenty. Równolegle do rozwoju głównej bohaterki wzrastał mój zachwyt książką. Z czystym sumieniem "Niezgodną" mogę polecić każdemu.
Dziwię się, że jest tak wiele negatywnych komentarzy pod adresem Veronicy Roth i samej "Niezgodnej". Głównymi zarzutami są źle złożone zdania i oklepane motywy. Nie moge wypowiedzieć się o stylu pisania Roth, bo go zwyczajnie nie znam. To co czytamy jest przynajmniej do jakiegoś stopnia dziełem korektora, redaktora a przede wszystkim tłumacza. Jednak ja nie zauważyłam...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-27
Pisanie recenzji "Dziedzictwa" nie jest łatwe. Wszystko co miało być wytknięte i pochwalone zostało wytknięte i pochwalone przy opiniach o trzech wcześniejszych tomach. Myśl "Ta seria powinna się już skończyć" trochę przygasa, aczkolwiek myśląc rozsądniej ta historia nie jest warta siedmiu części. Liczba trzy jest w tym przypadku optymalna. Autorka odrobinę przełamała schemat narracji polegający na omijaniu relacjonowania wydarzeń z perspektywy bohatera będącego w centrum akcji. A może po prostu się przyzwyczaiłam do tego działania? Widzę wiele dobrego w "Dziedzictwie". Historia na dobre się rozkręciła, zakończenie jest interesujące a czytelnik zaczyna lubić każdego bohatera. Nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia, jednak lepsze to niż nic.
Pisanie recenzji "Dziedzictwa" nie jest łatwe. Wszystko co miało być wytknięte i pochwalone zostało wytknięte i pochwalone przy opiniach o trzech wcześniejszych tomach. Myśl "Ta seria powinna się już skończyć" trochę przygasa, aczkolwiek myśląc rozsądniej ta historia nie jest warta siedmiu części. Liczba trzy jest w tym przypadku optymalna. Autorka odrobinę przełamała...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-14
"Objawienie" jest zarówno lepsze jak i gorsze od swoich poprzedniczek. Zdecydowanie na korzyść wypada przewaga akcji nad życiem prywatnym bohaterów. Poprzednie tomy bardziej przypominały czytadła dla nastolatek. Tutaj mamy dobrze zapowiadające się fantasy. Jeśli chodzi o minusu trzeciego tomu Błękitnokrwistych jest to zmęczenie czytelnika. Zbyt długo prowadzone są wątki rozpoczęte w poprzednich częściach (jak problemy Bliss z pamięcią- powinno się to rozwijać dynamiczniej). Mam wrażenie, że cała seria powinna zostać zamknięta w trzech tomach. Ta sama historia, mniej wątków, kilka rzeczy pominiętych. Dwie pierwsze części nie wnoszą nic specjalnego do historii poza, naturalnie, wprowadzeniem do świata. Objawienie jest całkiem dobre, zwłaszcza zakończenie i wyjaśnienie wątku Mimi-Jack.
"Objawienie" jest zarówno lepsze jak i gorsze od swoich poprzedniczek. Zdecydowanie na korzyść wypada przewaga akcji nad życiem prywatnym bohaterów. Poprzednie tomy bardziej przypominały czytadła dla nastolatek. Tutaj mamy dobrze zapowiadające się fantasy. Jeśli chodzi o minusu trzeciego tomu Błękitnokrwistych jest to zmęczenie czytelnika. Zbyt długo prowadzone są wątki...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-06
Maskarada wypada znacznie lepiej od swojej poprzedniczki. Jednak i w niej znajdziemy sporo mankamentów. Największą wadą całej książki są wyjaśnienia pewnych zdarzeń, faktów i wszelkich sytuacji, które zawarte były w pierwszym tomie. Nie byłoby w tym nic złego gdyby przedstawiono to w formie retrospekcji. Autorka zdecydowała się na niemal słownikowe definicje i opisy. Wychodzę z założenia, że nikt nie zaczyna serii książek od drugiej części a czytając kolejną część pamięć sama się odświeża. Opisy więzi rodzinnych, domu Van Alenów i innych rzeczy są po prostu irytujące. Kolejną wadą Maskarady jest sposób prowadzenia narracji. Zauważyłam to już przy pierwszym tomie. Narrator opisuje wydarzenia z perspektywy kilku osób w sposób nieumiejętny lub celowo pomija ważne fragmenty. Jeśli jakiś bohater przeżywa coś ważnego, możesz być pewny że w tym czasie narracja będzie prowadzona z perspektywy innego bohatera. O całej sprawie dowiesz się po fakcie albo oczami drugiego bohatera. Miało wyjść ciekawie wyszło tak jakby autorka bała się kreować emocje bohatera w ważnym momencie. Ostatnim poważniejszym zarzutem są bohaterowie, a szczególnie Bliss i Mimi. Dziewczyny dużo przeżyły a jednak stoją w miejscu, nie zmieniają się, nie ewoluują. To podstawa dobrej książki a tutaj tego zabrakło. Widoczne jest to zwłaszcza u Mimi.
Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę, ale w drugim tomie pojawiają się przekleństwa. Mi osobiście to nie przeszkadza a nawet lubię jak bohaterowie są bardziej życiowi. Problem w tym, że te książki czytają bardzo młode osoby, więc nie wiem czy jest to dobry pomysł.
Poza tymi uwagami książka jest naprawdę dobra. Melissa De la Cruz ponownie zachwyca fabułą i świetnymi pomysłami. Tom pochłania się w kilka godzin i natychmiast chce się chwycić za kolejną część. Widać kreatywność autorki a to się ceni. Bardzo chętnie sięgnę po "Objawienie", żeby poznać dalsze losy Van Alen.
Maskarada wypada znacznie lepiej od swojej poprzedniczki. Jednak i w niej znajdziemy sporo mankamentów. Największą wadą całej książki są wyjaśnienia pewnych zdarzeń, faktów i wszelkich sytuacji, które zawarte były w pierwszym tomie. Nie byłoby w tym nic złego gdyby przedstawiono to w formie retrospekcji. Autorka zdecydowała się na niemal słownikowe definicje i opisy....
więcej mniej Pokaż mimo to
"Krąg" nie jest utworem podążającym za gasnącą już modą na książki stylizowane na "Zmierzch" lub "Igrzyska Śmierci". Trudno mi go porównać do jakiejkolwiek innej historii. Stanowi spójną i hermetyczną całość. Ponad 500 stron czyta się szybko i przyjemnie. Zadziwiające jest jak historia z każdą stroną nabiera wiarygodności i sensu. Podczas wgłębiania się w fabułę nie czuje się mijającego czasu. W "Kręgu" trudno znaleźć sztuczny patos i naciąganych bohaterów. Początkowo postacie wydają się bardzo schematyczne. Każda przyodziewa swoją etykietkę "kujona" czy "gwiazdy" i pięknie odgrywa narzuconą rolę. Jednak autorzy bardzo ciekawie rozwinęli bohaterów wychodząc poza narzucony schemat. Dziewczyny dalej są sobą, jednak można zauważyć ich wielowymiarowość i odrębne tożsamości.
Niestety, bardzo rażą angielskie słowa wplecione w polski przekład. Bohaterki czasem przeklinają po polsku czasem po angielsku. Nie brakuje również "teamu" zamiast drużyny, grupy, zespołu... Czy jestem jedyną, którą to drażni we wszelakich książkach?
"Krąg" nie jest utworem podążającym za gasnącą już modą na książki stylizowane na "Zmierzch" lub "Igrzyska Śmierci". Trudno mi go porównać do jakiejkolwiek innej historii. Stanowi spójną i hermetyczną całość. Ponad 500 stron czyta się szybko i przyjemnie. Zadziwiające jest jak historia z każdą stroną nabiera wiarygodności i sensu. Podczas wgłębiania się w fabułę nie czuje...
więcej Pokaż mimo to