-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant29
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać372
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
Jest to mój pierwszy kontakt z twórczością Andrzeja Pilipiuka i najprawdopodobniej ostatni. Sam autor określa siebie mianem "Wielkiego Grafomana" i to absolutna prawda.
Na 9 zawartych w tym tomie opowiadań tylko 3 zasługują na uznanie i pochwałę, reszta jest objawem jego grafomanii. Choć koncepcja opowiadań z Robertem Stormem jest bardzo interesująca, to jednak sposób prowadzenia fabuły do mnie nie trafia a i elementy fantastyczne w części z nich sprawiają wrażenie przyszywanych na siłę. Trochę lepiej ma się sytuacja z opowiadaniami z Pawłem Skórzewskim, widać że autorowi bardziej pasują realia międzywojnia, to i tutaj ta fantastyka jest wbijana młotkiem. "List z wysokich gór", "Wilcze leże" i "Samobójstwo na Maślicach", to jedyne udane opowiadania, szczególnie "Wilcze leże" zasługuje na pochwałę, gdyż tutaj udało się Pilipiukowi harmonijnie połączyć realia historyczne z elementami fantastyki.
Podsumowując, zbiór opowiadań Pilipiuka nie jest książką którą bym komukolwiek polecił. Na 9 zawartych tu historii tylko 3 są dobrze napisane, a reszta stanowi raczej zapychacz mający zadowolić wydawcę.
Jest to mój pierwszy kontakt z twórczością Andrzeja Pilipiuka i najprawdopodobniej ostatni. Sam autor określa siebie mianem "Wielkiego Grafomana" i to absolutna prawda.
Na 9 zawartych w tym tomie opowiadań tylko 3 zasługują na uznanie i pochwałę, reszta jest objawem jego grafomanii. Choć koncepcja opowiadań z Robertem Stormem jest bardzo interesująca, to jednak sposób...
Po lekturze "Ekspozycji" długo się zastanawiałem czy sięgnąć po kontynuację sagi Forsta. W końcu się zdecydowałem i okazało się, że jednak Mróz potrafi napisać dobrą powieść.
Książka fabularnie dużo bardziej spójna niż poprzedniczka, wszelkie zwroty akcji poprowadzone "z głową", bez zbyt mocnego wyolbrzymiania. Choć przez fakt, że książka kontynuuje bezpośrednio główne wątki z pierwszego tomu, nadal widać to niezdecydowanie, czy to ma być kryminał, czy sensacja. Szczególnie widoczne jest to w końcówce książki, gdzie wbrew logice fabuły powraca jedna z głównych postaci. Natomiast postać Forsta tutaj sporo zyskała, można poczuć że ten człowiek ma bogatą historię za sobą i że nie jest to człowiek do rany przyłóż. Dodatkowo silne akcentowanie jego walki z nałogiem jeszcze bardziej zwiększa jego atrakcyjność dla czytelnika. Kolejną zaletą książki jest osadzenie akcji w górach, w przeciwieństwie do poprzedniczki, w której Wiktor Forst bawił się w obieżyświata, tutaj akcja toczy się głównie w Tatrach. Dzięki temu książka na prawdę dużo zyskuje.
Podsumowując, postać głównego bohatera i osadzenie akcji w tatrach to największe plusy książki. Fabuła choć poprowadzona dużo lepiej niż w poprzedniczce to przez wzgląd na końcówkę niestety traci. Jest to dobra książka, idealna jako lekka letnia lektura.
Po lekturze "Ekspozycji" długo się zastanawiałem czy sięgnąć po kontynuację sagi Forsta. W końcu się zdecydowałem i okazało się, że jednak Mróz potrafi napisać dobrą powieść.
Książka fabularnie dużo bardziej spójna niż poprzedniczka, wszelkie zwroty akcji poprowadzone "z głową", bez zbyt mocnego wyolbrzymiania. Choć przez fakt, że książka kontynuuje bezpośrednio główne...
Prywatny detektyw Marcin Hłasko zostaje poproszony o odnalezienie zaginionej dziewczyny, jej ślad prowadzi na Mazury. Z początku nie jest zbyt chętny do podjęcia się tego zadania, jednak robiąc porządki w swoim domu natrafia na rzeczy swojego ojca i przypomina sobie, że on również zaginął, równe 26 lat wcześniej. Dlatego postanawia podjąć się tego zlecenia, licząc na to że wyjaśni tajemnice zaginięcia swojego ojca. Tak w krótkim skrócie wygląda zarys fabuły książki Mariusza Czubaja.
Nie ma co ukrywać że jest to bardzo dobra książka, wprowadzająca podmuch świeżości do polskiej powieści kryminalnej. Główny bohater to prywatny detektyw, który bardziej niż wyjaśnienia sprawy zaginięcia dziewczyny, pragnie wyjaśnić zaginięcie swojego ojca. Dzięki czemu jego postać staje się dużo ciekawsza niż kolejny „chłodny zawodowiec” którego życie osobiste nigdy nie koliduje z pracą. Wprowadzenie równolegle narracji pierwszoosobowej z perspektywy głównego bohatera oraz trzecioosobowej służącej do przedstawienia zdarzeń kluczowych dla fabuły, też jest sporym plusem. Jednak to ostatnie spowodowało, że początek książki był chaotyczny i niejasny, przez co ciężki w odbiorze i czytaniu. Dopiero gdzieś pod koniec pierwszej części, ten początkowy chaos się uporządkował. Postać księdza-mściciela też jest bardzo ciekawa i prowokuje czytelnika do zadawania pytań: Kim jest? I co go łączy z głównym wątkiem? Kolejną zaletą jest to że autor korzystając ze swojej wiedzy zawodowej wplótł w książkę mnóstwo nawiązań do popkultury i kilka nawiązań do sytuacji w Polsce po ostatnich wyborach.
Podsumowując, R.I.P. to bardzo dobra powieść, która pokazuje, że western można napisać osadzając go we współczesnych realiach. Nawiązania do popkultury oraz lekka ironia dodatkowo podwyższają wartość książki. Książka lekka i przyjemna, a do tego szybka w czytaniu, czyli wszystko to, czego się wymaga od książki rozrywkowej.
Prywatny detektyw Marcin Hłasko zostaje poproszony o odnalezienie zaginionej dziewczyny, jej ślad prowadzi na Mazury. Z początku nie jest zbyt chętny do podjęcia się tego zadania, jednak robiąc porządki w swoim domu natrafia na rzeczy swojego ojca i przypomina sobie, że on również zaginął, równe 26 lat wcześniej. Dlatego postanawia podjąć się tego zlecenia, licząc na to że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-07-23
„Inwazja” Wojtka Miłoszewskiego to książka opisująca „alternatywną rzeczywistość” naszej teraźniejszości, w której to Rosja po zajęciu Ukrainy rusza z ofensywą na Polskę. W książce przedstawione są trzy główne wątki, w jednym mamy relację z działań wojennych jednego z polskich oddziałów, w drugim wędrówkę rodziny uchodźców szukającą bezpiecznego miejsca wolnego od działań wojennych, a w trzecim przedstawiono jak dla jednego z polskich przedsiębiorców wojna stała się doskonałą okazją na biznes. Tak w skrócie przedstawia się fabuła tej książki.
Nie ukrywam, ze do sięgnięcia po ten tytuł skłoniło mnie głównie nazwisko autora, gdyż twórczość jego brata jest mi bardzo dobrze znana i byłem ciekaw czy Wojtek dorówna Zygmuntowi. No i jednak nie dorównał, choć książki na pewno nie nazwał bym złą. Wątek wojskowy i uchodźców były zdecydowanie na plus, trzeci byłby według mnie dobry gdyby nie fakt, że jego końcowy twist fabularny był przegięty. Nie bardzo mi się spodobało sprowadzenie tego wątku do porachunków rodzinnych. Kolejna sprawa, to wprowadzenie postaci prawdziwych polityków świata jako bohaterów tła, to jest największy problem tej książki. Niestety ale wprowadzenie postaci Donalda Trumpa, Angeli Merkel czy Władymira Putina jako bohaterów, a nie postacie biernie przewijające się w fabule książki psuło znacząco przyjemność z czytania tej książki, gdyż widać od razu że ich zachowanie to czysta fantazja autora. Trochę lepiej to wyszło w przypadku polskich polityków, gdzie postać prezesa czy ministra obrony narodowej były w miarę wiarygodne, natomiast postać prezydenta niestety chyba podyktowana zbyt dużą chęcią krytyki. Absolutnie nie wiarygodna dla mnie.
Podsumowując jest to dobra książka rozrywkowa, dobrze napisana i szybka w czytaniu. Jednak siłowanie się autora na wprowadzenie rzeczywistych postaci polityki światowej spowodowało skutek odwrotny od zamierzonego, odebrało książce część z jej wiarygodności. Książkę mogę uznać za udaną i na drugi tom czekam z umiarkowaną ciekawością.
„Inwazja” Wojtka Miłoszewskiego to książka opisująca „alternatywną rzeczywistość” naszej teraźniejszości, w której to Rosja po zajęciu Ukrainy rusza z ofensywą na Polskę. W książce przedstawione są trzy główne wątki, w jednym mamy relację z działań wojennych jednego z polskich oddziałów, w drugim wędrówkę rodziny uchodźców szukającą bezpiecznego miejsca wolnego od działań...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDo przeczytania tej książki skłoniły mnie bardzo pozytywne jej recenzje, niestety po lekturze muszę napisać że były one mocno wyolbrzymione. Dzieło Remigiusza Mroza okazało się polską krzyżówką twórczości Roberta Ludluma z Danem Brownem, co spowodowało zauważalne błędy w tworzeniu głównego wątku. Przejście od motywu religijnego do motywu związanego z historią Polski było wg mnie zbyt przekombinowane, to pierwszy mankament. Kolejny problem to właśnie to że w tej książce widzę więcej Ludluma czy Browna niż autorskiego wkładu Mroza. Oprócz tego obraz Rosji czy Białorusi jest bardzo tendencyjny, co może by przeszło w latach '70 czy '80 ubiegłego stulecia, ale teraz jest to już przestarzały chwyt literacki. Na plus jednak mogę zaliczyć styl w jakim autor napisał tą książkę, pomimo błędów w konstrukcji fabuły i znikomej oryginalności, to samo czytanie książki było przyjemne. „Ekspozycja” to typowa literatura rozrywkowa która ma więcej wspólnego z twórczością rzemieślniczą niż artystyczną.
Do przeczytania tej książki skłoniły mnie bardzo pozytywne jej recenzje, niestety po lekturze muszę napisać że były one mocno wyolbrzymione. Dzieło Remigiusza Mroza okazało się polską krzyżówką twórczości Roberta Ludluma z Danem Brownem, co spowodowało zauważalne błędy w tworzeniu głównego wątku. Przejście od motywu religijnego do motywu związanego z historią Polski było wg...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka napisana niby przez eksperta i choć nie jest opracowaniem naukowym a jedynie subiektywnym zbiorem reportaży, to jednak jej ton pasuje raczej do jakiegoś domorosłego podróżnika przekonanego o tym że istnieje tylko jeden prawdziwy model kultury, a nie do znawcy spraw międzynarodowych. Najlepiej to widać w części poświęconej Rumunii, gdzie Rumunów autor przedstawia wprost jako dzikich ludzi, a ich kraj jako skrzyżowanie Europy i Afryki. Do tego dochodzi klasyczny wśród amerykanów podział na dobry zachód i zły wschód. Tak samo kwestia Jugosławii jest sprowadzona tylko do tego że Serbowie i Chorwaci to narody cynicznych zbrodniarzy, a sam rozpad tego państwa to wina Tity, choć książka była pisana po roku 1980, czyli po śmierci przywódcy Jugosławii. Co do plusów to w sumie dla mnie były dwa. Pierwszy, to fakt ze autor zrywa z mitem Grecji jako kraju zachodnioeuropejskiego, i przedstawia ten kraj zgodnie z jego położeniem geograficznym, choć w kontekście tej pracy oznacza to że Grecja tak samo jak każdy inny kraj regionu, w oczach autora jest "wyspą dzikusów". Drugi natomiast to styl w jakim ta książka była napisana i to chyba tylko dzięki stylowi dałem rade ją całą przeczytać. Język tej książki jest bardzo przystępny i porywa czytelnika, zawiera dużo bogatych opisów sporo dialogów i przemyśleń wyartykułowanych pewnego rodzaju poetyckim językiem. Ale jednak sam styl to za mało by można uznać tą książkę za wartościową na temat Bałkanów, natomiast jest doskonałym świadectwem mentalności amerykańskiej. Gdzie wszystko sprowadza się do wskazaniach prostej odpowiedzi na pytanie "kto jest winny?". O każde nieszczęście autor obwinia lewicowy PASOK w Grecji, wybuch wojny w Jugosławii to jak już było wspomniane wina Tity, a sytuacja Rumunii to efekt mentalności całego narodu. Chyba jedyny kraj który zdobył sympatię autora i który nie został permanentnie zmieszany z błotem to Bułgaria, choć i tu autor opisywał kraj i ludzi z poziomu wyższości zachodu. Podsumowując ta książka to przejaw typowo amerykańskiej propagandy, okraszonej bardzo urzekającym stylem.
Książka napisana niby przez eksperta i choć nie jest opracowaniem naukowym a jedynie subiektywnym zbiorem reportaży, to jednak jej ton pasuje raczej do jakiegoś domorosłego podróżnika przekonanego o tym że istnieje tylko jeden prawdziwy model kultury, a nie do znawcy spraw międzynarodowych. Najlepiej to widać w części poświęconej Rumunii, gdzie Rumunów autor przedstawia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWspaniały zbiór 3 powieści, z których każda jest napisana innym stylem. "Ślepy ferman" to cudowna gawędziarska alegoria państwa totalitarnego, która swoim stylem przypomina Andricia, co jest dla mnie sporym atutem. "Pokolenia Hankonatów" To z kolei ciekawa kronika rodzinna przeplatana rożnymi historycznymi wydarzeniami, która tez w pewnym stopniu może wydawać się alegorią losów Albanii, a dokładnie Kosowa. A "Uczta pojednania" jest niczym wisienka na torcie, wspaniale dobrany punkt kulminacyjny i perfekcyjny zwrot akcji, który szczerze mnie zaskoczył. Podsumowując, te 3 powieści, choć krótkie i gdyby nie podział na rozdziały to można by je uznać za opowiadania, zachwyciły mnie zarówno formą jak i stylem.
Wspaniały zbiór 3 powieści, z których każda jest napisana innym stylem. "Ślepy ferman" to cudowna gawędziarska alegoria państwa totalitarnego, która swoim stylem przypomina Andricia, co jest dla mnie sporym atutem. "Pokolenia Hankonatów" To z kolei ciekawa kronika rodzinna przeplatana rożnymi historycznymi wydarzeniami, która tez w pewnym stopniu może wydawać się alegorią...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiesamowita opowieść o przygodach Samuela Pickwicka i jego wiernych przyjaciół, pełna doskonałego humoru oraz urozmaicona licznymi dodatkowymi opowiadaniami. To wszystko połączone w całość przez wspaniały język i kunszt Dickensa. Każda z postaci, a pojawia się ich tak wiele na kartach tej powieści że z powodzeniem można by nimi zasiedlić małe miasteczko, jest niepowtarzalna. Doskonała satyra, która wspaniale nawiązuje do twórczość Henry Fieldinga. Największą jednak zaletą tej książki jest to że jest aktualna nie tylko ze względu na przesłanie, ale i samą treść.
Niesamowita opowieść o przygodach Samuela Pickwicka i jego wiernych przyjaciół, pełna doskonałego humoru oraz urozmaicona licznymi dodatkowymi opowiadaniami. To wszystko połączone w całość przez wspaniały język i kunszt Dickensa. Każda z postaci, a pojawia się ich tak wiele na kartach tej powieści że z powodzeniem można by nimi zasiedlić małe miasteczko, jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Najpierw, chcę wyrazić uznanie autorowi przekładu, Tomaszowi Pindelowi. Układ opowiadań i ich dobór, pozwala w sposób progresywny poznawać twórczość pisarza. Z każdym kolejnym opowiadaniem, rósł mój zachwyt nad twórczością autora.
Przechodząc do samych opowiadań, trudno mi napisać coś więcej niż: rewelacja. Jeżeli miałbym wybrać to, co zrobiło na mnie największe wrażenie i wyróżniło się z reszty, to wskazałbym opowiadania z tomów: "Trzy historie buntownicze" oraz "Tylko dla palaczy". Natomiast z każdego opowiadania, zawartego w tym tomie, bije południowe ciepło i lekka doza szaleństwa.
Gorąco polecam ten zbiór opowiadań każdemu, kto szuka czegoś lekkiego w formie, a przy tym magnetycznie przyciągającego. Książka stanowi dobry punkt wejścia do eksploracji szeroko rozumianej literatury południa.
Najpierw, chcę wyrazić uznanie autorowi przekładu, Tomaszowi Pindelowi. Układ opowiadań i ich dobór, pozwala w sposób progresywny poznawać twórczość pisarza. Z każdym kolejnym opowiadaniem, rósł mój zachwyt nad twórczością autora.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzechodząc do samych opowiadań, trudno mi napisać coś więcej niż: rewelacja. Jeżeli miałbym wybrać to, co zrobiło na mnie największe wrażenie i...