-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2019-08-12
2014-05-13
2014-04-18
2014-03-17
2014-03-01
2014-01-31
2013-12-19
2013-12-10
2012-06-14
2012-08-06
2012-11-02
2012-06-03
2013-05-19
2012-09-22
2012-05-24
2013-09-21
2013-12-28
Jestem obłudny. Gdy przeczytałem opis książki Roberta Galbraitha, pomyślałem, że jest to książka jak każda inna, nic specjalnego, historia jakich wiele. „Kolejna opowieść o morderstwie znanej osoby” - taka myśl przebiegła mi przez umysł, gdy natknąłem się na charakterystykę z tyłu książki. Lecz gdy dowiedziałem się, że autorem jest J. K. Rowling, opis nabrał zupełnie innego znaczenia. Na pewno jest to książka świeża, z oryginalną historią i cudowną akcją i narracją! „To musi być fascynująca pozycja” - pomyślałem. Nic już nie poradzę, że mam słabość do kobiety, która w dobie komputerów i zanikającej sztuki czytania, zachęciła mnie do częstego sięgania po dzieła książkowe.
„Wołanie kukułki” to kryminał z bardzo wieloma niewiadomymi. Fabuła stopniowo wyjaśnia poszczególne elementy układanki, aby na końcu dojść do wniosku, że w końcu jest „gotowa powiedzieć” czytelnikowi, kto jest odpowiedzialny za śmierć supermodelki. Przyznam się szczerzę, że moje przypuszczenia odnośnie mordercy zupełnie nie pokryły się z tymi, którymi uraczyła mnie Pani Rowling. I jest to jak najbardziej pożądany efekt. Czułem się zaskoczony i skończyłem lekturę z wielkim „WTF” na twarzy.
Jeżeli jesteś fanem szybkiej i wartkiej akcji, to niestety „Wołanie kukułki” nie wstrzeli się w twoje gusta czytelnicze. Akcji w tej książce nie ma w ogóle. Fabuła prowadzona jest przez pytania prywatnego detektywa, która przeplatana jest historiami z życia Cormorana Strike'a (głównego bohatera powieści) oraz jego relacji z asystentką Robin (napalonego detektywistycznego podlotka).
Brak akcji nie przeszkadza, a wręcz dodaje dziełu prawdziwego, wiarygodnego wymiaru pracy prywatnych detektywów. Postaci są fantastycznie wykreowane, a relacje międzyludzkie osobliwie przedłożone – to coś, do czego Rowling zawsze miała dar.
Jeżeli chodzi o Rowling to jestem pelikanem – łykam wszystko, co wyjdzie spod pióra autorki. „Trafny wybór” niesamowicie mi się podobał, chociaż podobnie jak w „Wołaniu kukułki” nie ma tam w ogóle akcji. Autorka udowadnia, że można dobrze się bawić bez szybkiego tempa narracyjnego. Historia przedstawiona w książce ma solidne fundamenty, z którymi trudno się kłócić i kwestionować. Czekam z niecierpliwością na kolejne tomy z udziałem kulawego detektywa Cormorana Strike'a.
Jestem obłudny. Gdy przeczytałem opis książki Roberta Galbraitha, pomyślałem, że jest to książka jak każda inna, nic specjalnego, historia jakich wiele. „Kolejna opowieść o morderstwie znanej osoby” - taka myśl przebiegła mi przez umysł, gdy natknąłem się na charakterystykę z tyłu książki. Lecz gdy dowiedziałem się, że autorem jest J. K. Rowling, opis nabrał zupełnie innego...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-03-11
Bardzo ciekawy pomysł na Igrzyska. Losowanie, uczestnicy a przede wszystkim Arena zasługuje na pochwałę. Bardzo innowacyjna i zapierająca dech w piersiach. Nie jest tak dobra jak pierwsza część powieści, ale i tak z nieskrywaną ciekawością czytelnik uczestniczy w batalii Kat. Pozycja obowiązkowa!
Bardzo ciekawy pomysł na Igrzyska. Losowanie, uczestnicy a przede wszystkim Arena zasługuje na pochwałę. Bardzo innowacyjna i zapierająca dech w piersiach. Nie jest tak dobra jak pierwsza część powieści, ale i tak z nieskrywaną ciekawością czytelnik uczestniczy w batalii Kat. Pozycja obowiązkowa!
Pokaż mimo to2012-03-12
Zdecydowanie najsłabsza część trylogii. Wściekła bieganina po Dystryktach nie jest tym, do czego przyzwyczaiła nas autorka. Jednakże, jest to ciekawe i co najważniejsze gorzkie pożegnanie z przygodami Kat. Mam jednak nadzieję, że Suzanne Colinns przedstawi jeszcze kiedyś ostatnie Głodowe Igrzyska, które były wspomniane w końcówce książki. Ah, co to byłyby za Igrzyska :)
Zdecydowanie najsłabsza część trylogii. Wściekła bieganina po Dystryktach nie jest tym, do czego przyzwyczaiła nas autorka. Jednakże, jest to ciekawe i co najważniejsze gorzkie pożegnanie z przygodami Kat. Mam jednak nadzieję, że Suzanne Colinns przedstawi jeszcze kiedyś ostatnie Głodowe Igrzyska, które były wspomniane w końcówce książki. Ah, co to byłyby za Igrzyska :)
Pokaż mimo to
Trylogię „Więźnia Labiryntu” traktuję z niezwykłym szacunkiem. Część pierwsza była świeża, oryginalna i przykuwała uwagę niezliczonymi zwrotami akcji. Kontynuacja powieści prześcignęła swoją poprzedniczkę o kilka kroków, serwując odbiorcy świetną i przemyślaną fabułę. Po tych „ahah” i „ohah”, chciałem ponownie przeżyć lekturową ekstazę, lecz doznałem tylko lekkiego podniecenia.
„Lek na Śmierć” jest bardzo udaną publikacją, lecz odstającą od drugiej części powieści. W finale przygód Thomasa, większość decyzji głównych bohaterów jest nieprzemyślanych i impulsywnych, co może trochę dziwić, gdyż w poprzednich odsłonach cyklu nie miało to miejsca (lub występowało w śladowych ilościach). Brak tu również spektakularnych „prób”, przed którymi musieliby stanąć herosi sagi. Lecz największy żal pozostawia brak wytłumaczenia przeszłości Thomasa – po tej kilkuletniej przygodzie, chciałbym wiedzieć jaką rolę odegrał w całym przedsięwzięciu DRESZCZowej organizacji. Dashner uraczył fanów tylko mglistą tego otoczką.
Tajemnica towarzyszy czytelnikowi do samego końca książki i jest to niewątpliwy atut powieści, gdyż za to pokochaliśmy Dashnera. Stworzył świat, w którym nigdy nie wiadomo komu można ufać. W trzeciej części „Więźnia Labiryntu” to charakterystyczne odczucie jest dobrze widoczne, za co należą się brawa autorowi.
Podsumowując! Trylogia rozpoczynająca się w ścianach labiryntu doczekała się godnego pożegnania. Jest spektakularnie, tajemniczo i krwiście. Uważam, że cała saga Dashnera jest jedną z najlepszych jakie do tej pory czytałem. Mam nadzieję, że Ci z Was, którzy jeszcze nie są zaznajomieni z „Więźniem Labiryntu” czym prędzej nadrobią zaległości. Zwłaszcza, że już niedługo nastąpi jego ekranizacja, a w myśl zasady „najpierw książka potem film” zbrodnią byłoby postąpić na odwrót. Polecam wszystkim!
Trylogię „Więźnia Labiryntu” traktuję z niezwykłym szacunkiem. Część pierwsza była świeża, oryginalna i przykuwała uwagę niezliczonymi zwrotami akcji. Kontynuacja powieści prześcignęła swoją poprzedniczkę o kilka kroków, serwując odbiorcy świetną i przemyślaną fabułę. Po tych „ahah” i „ohah”, chciałem ponownie przeżyć lekturową ekstazę, lecz doznałem tylko lekkiego...
więcej Pokaż mimo to