-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
2023-01-09
2016-03-03
2021-12-31
"Ложа Анкиного арбалета была выточена из черной пластмассы, а тетина была из хромистой стали и натягивалась одним движением бесжумно скользящего рычага."
"Ложа Анкиного арбалета была выточена из черной пластмассы, а тетина была из хромистой стали и натягивалась одним движением бесжумно скользящего рычага."
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-26
"Бывают дни, когда все не ладится."
Kiryłł, 26-letni pracownik branży IT z dnia na dzień traci mieszkanie, zapominają go znajomi i rodzina, rozsypują się dokumenty i świadectwa jego istnienia w urzędach. Nieznana organizacja wyznaczyła mu funkcję "celnika" na przejściu pomiędzy równoległymi światami. Praca ma wiele wygód, trzeba tylko poświęcić rodzinę, zacząć życie od nowa...
Przeczytałem wiele opinii o tej książce: chwalono wyobraźnię, pomysł, umiejętność opowiadania, ktoś wspomniał, że Łukjanienko jest psychologiem i przekonująco stara się ukazać, co może się dziać z człowiekiem, który traci bliskich, całe swe dotychczasowe życie. Nikt nie wspominał o polityce. O Rosji. Dla mnie to dość realny los "funkcjonałów" - osób pełniących ważne dla organizacji - państwa czy korporacji - stanowisko. Organizacji zależy, by taka osoba nie miała rodziny, by była zadowolona ze swej pozycji, wygód, jakie przynosi wdzięczność organizacji: możliwość dobrego zarobku, nietykalność, towarzystwo równych sobie, świadomość bycia kimś ponad przeciętnego obywatela, poczucie władzy... Dużo pokus, ale pożądane są też takie cechy jak: cynizm, materializm, brak więzi społecznych i sentymentalizmu, jakim są z perspektywy organizacji uczucia. I cena też nie jest mała: korupcja przyjaźni, rodziny.
Dla mnie, mimo zajmującego, fantastycznego kostiumu to książka o aparacie państwowym: celnikach, policjantach, zawodowych wojskowych, a przede wszystkim ludziach tajnych służb (opis pasuje też do korporacji, które tworzą swoiste państwa w państwie). Wysługują się politykom i celebrytom (korporacje - właścicielom) - bo dziwnym trafem tylko tacy wiedzą o istniejących między światami przejściach. Zabawnie autor bawi się konwencją, każąc Dymitrowi Mielnikowowi - powieściowemu autorowi literatury fantastycznej zgadywać, jak wyglądałby ciąg dalszy jego własnej powieści w wykonaniu kilku współczesnych mu rosyjskich autorów. I myślę, że to zupełna prawda, co Łukjanienko mówi o sobie i swych kolegach: "Autorzy fantastyki wierzą w cuda jeszcze mniej, niż prostytutki w miłość".(s.52) Są na tyle inteligentni, by widzieć wszystko realnie i tak jak jest. I ja właśnie najbardziej lubię u Łukjanienki to, że przez jego fantastyczne realia tak mocno prześwituje prawdziwa Rosja z czasów powstawania każdej z powieści. Wyłania się z nich obraz daleki od reklam i oficjalnych telewizyjnych wiadomości: drogi są dziurawe, auta bywają stare, mieszkania przegęszczone, ludzie niezamożni i w całej swej masie tęskniący po cichu do poziomu i organizacji życia w Europie Zachodniej. Trudno się dziwić: ludzie chcą jasnych reguł, a w Rosji "rację ma nie ten, po którego stronie jest prawda, lecz ten, kto ma więcej przyjaciół" (s.19). Mimo to autor swych głównych bohaterów kreuje zwykle na rosyjskich patriotów. Kiryłł też chciałby zrobić coś dobrego dla kraju, choć jego pozycja znakomicie predestynuje go do tego, by się tylko ustawić w życiu samemu.
Każdy rozdział tej pisanej w latach 2004-5 powieści rozpoczyna się ciekawym uogólnionym rozważaniem nad rzeczywistością. "Nie należy drażnić losu nadmiernym powodzeniem..."(s.6) Tak, to ta znana nam również wschodnia mentalność i przekonanie, że za każdą chwilę szczęścia przyjdzie nam słono zapłacić.
Łukjanienko nawiązuje do Borgesa, który twierdził, że literatura zajmuje się w zasadzie tylko trzema tematami, jakimi są: wojna, wyprawa po sławę (czyli skarby) i podróż. Łukjanienko dodaje jeszcze jeden, bez którego żaden z tamtych by nie zaistniał: zdrada (przyjaciela lub ukochanej).
Fanom może warto podpowiedzieć, że w 2018 na podstawie książki powstał w Rosji film pod tym samym tytułem w reż. Siergieja Mokrickiego.
"Бывают дни, когда все не ладится."
Kiryłł, 26-letni pracownik branży IT z dnia na dzień traci mieszkanie, zapominają go znajomi i rodzina, rozsypują się dokumenty i świadectwa jego istnienia w urzędach. Nieznana organizacja wyznaczyła mu funkcję "celnika" na przejściu pomiędzy równoległymi światami. Praca ma wiele wygód, trzeba tylko poświęcić rodzinę, zacząć życie od...
2021-02-28
2021-02-05
2020-01-31
Лера смотрела на Виктора и улыбалась.
Czwarta część kultowych Patroli Łukjanienki nie zawodzi - trzyma poziom poprzednich. Jak w każdej kolejnej części tego cyklu, autor dodaje nowe informacje o możliwościach Innych (nie mogą służyć jednocześnie Światłu i Ciemności - inaczej, niż ludzie, którzy najczęściej właśnie to robią; neofici Innych mają tendencję do nadużywania magii - podcierali by się nawet magicznie; zresztą nadużywanie magii często prowadzi do uzależnień) i właściwościach Zmroku. Nawiązuje też kilkakroć do wydarzeń z poprzednich części cyklu. Nieco mniej niż zazwyczaj dowiadujemy się o realiach życia w Moskwie, czy w Rosji, za to akcja przenosi się do Europy (Edinbourgh w Szkocji) i do Azji (Samarkanda w Uzbekistanie). Szkocja nie przypadkiem, ponieważ jest ojczyzną maga Merlina (najwyraźniej dzieci Łukjanienki były w tym czasie na etapie rycerzy króla Artura i Harry'ego Pottera, a pewnie także wcale już nie szkockich i nietłumaczonych na polski Opowiadań o Denisie - przeczytam je sobie online), którego ukryty potężny artefakt o nazwie Wieniec Wszystkiego zamierzają skraść trzej początkowo niezidentyfikowani Inni. Miasto to jest też siedzibą szkockiego patrolu, któremu szefuje Thomas Lermont - a właściwie średniowieczny angielski bard i poeta, znany jako Thomas the Rhymer, z którego to Łukjanienko czyni dodatkowo dalekiego przodka Lermontowa (rodzinna, szlachecka legenda rosyjskiego poety rzeczywiście wspomina szkockiego przodka George'a of Learmonth). Z kolei Uzbekistan daje autorowi możliwość dodania powieści azjatyckiego kolorytu poprzez wykreowanie postaci staruszka Afandiego (popularna w tadżyckiej literaturze postać, opowiadająca zabawne anegdoty), który odznacza się wybitnie wschodnim humorem. Autor musi ten typ humoru świetnie znać, ponieważ sam pochodzi z Kazachstanu. (...)
Cała opinia na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/zabawy-z-mitologia-i-rosja
Лера смотрела на Виктора и улыбалась.
Czwarta część kultowych Patroli Łukjanienki nie zawodzi - trzyma poziom poprzednich. Jak w każdej kolejnej części tego cyklu, autor dodaje nowe informacje o możliwościach Innych (nie mogą służyć jednocześnie Światłu i Ciemności - inaczej, niż ludzie, którzy najczęściej właśnie to robią; neofici Innych mają tendencję do nadużywania...
2003
Jeśli ktoś lubi kryminał i historię, cała seria przygód Erasta Fandorina będzie dla niego nie lada gratką. Sensacyjne wątki z czasów białej Rosji, wartka akcja szpiegowsko-detektywistyczna z okresu wojny rosyjsko-tureckiej, który naszych historyków jakoś nigdy dość nie zajmował, a poprzez którą możemy śledzić, w dodatku niejako rosyjskimi oczyma, zarówno wielką politykę, jak i codzienność tamtego czasu. Autor bowiem z lubością opisuje okolice, przedmioty i stroje swoich bohaterów, a widać, że musiał poświęcić naprawdę wiele pracy na studium epoki. Główny bohater, Erast Fandorin - inteligent ze zubożałej rodziny szlacheckiej, mimo że patriota, ma bardzo europejskie rysy charakteru, lubi też nowoczesność i wszelkie nowinki technologiczne, które można zastosować w pracy detektywa. Jest prawy, honorowy, oczytany, zna języki i ma wiele atencji dla pań, aczkolwiek w tej kwestii jest dość wstydliwy.
Ponieważ czytanie kryminałów zawsze wydawało mi się stratą czasu, czytam Akunina - dla szlifowania języka - tylko w oryginale. Trzeba przyznać, że autor ma znakomitą frazę, stylizuje język dialogów - rozpoznaje się np. charakterystyczny dialekt moskwiczan, język powieści jest bogaty i potoczysty. Z czystym więc sumieniem mogę polecić czytanie utworów Akunina wszystkim, którzy lubią rosyjski: czyta się je szybko i z zainteresowaniem, a zarazem poznaje się język w różnych jego rejestrach. To naprawdę idealny autor do odświeżania sobie języka wschodnich sąsiadów.
Jeśli ktoś lubi kryminał i historię, cała seria przygód Erasta Fandorina będzie dla niego nie lada gratką. Sensacyjne wątki z czasów białej Rosji, wartka akcja szpiegowsko-detektywistyczna z okresu wojny rosyjsko-tureckiej, który naszych historyków jakoś nigdy dość nie zajmował, a poprzez którą możemy śledzić, w dodatku niejako rosyjskimi oczyma, zarówno wielką politykę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-19
"Настоящие дворы исчезли в Москве где-то между Высоцким а Окуджавой."
Podejrzewałem, że trzecia część, skoro pierwsze dwie dotyczyły Światła i Mroku (Ciemności), poświęcona będzie Zmierzchowi- czemuś pomiędzy oboma przeciwstawnymi światami Innych, albo przynajmniej, że dowiemy się więcej o strefie Cienia, do której Inni schodzą. Albo o Inkwizycji. Okazało się, że po części tak jest, lecz raczej chodzi tu o Szarość - zatarcie granic pomiędzy obiema "partiami", ponieważ odmienność magów Światła i Mroku okazuje się złudna. Pod pewnym bowiem względem wszyscy są do siebie bardzo podobni - czerpią siły z trzody, czyli ludzkości. Tyle że jednio są owczarkami, drudzy - wilkami. Anton Gorodecki coraz bardziej traci wiarę w uczciwość tego, co robi. Okazuje się, że Jaśni też mogą załatwiać pewne sprawy dla siebie, posługiwać się nepotyzmem, nadużywać pozycji czy służbowych środków dla prywaty...więc jaka między nimi różnica? Do tego pojawia się świat starej, tradycyjnej magii ludowej - wiedźmy (tu: Arina z tajemniczą księgą "Fuaran" w sanskrycie), zielarki, czarownice, które są nieco z boku.
Sam Anton jako postać drażnił mnie tym razem mentalnością milicjanta - nieufnego wobec obywatela psa, który porwie się bez żadnego wyrzutu sumienia i na dawnego przyjaciela, kiedy go tylko poszczują. Staje się też naraz małostkowy wobec Kostii, którego wcześniej lubił i chronił - dokucza mu, staje się ideologicznie nieprzemakalny, zaczadzony służbą w patrolu, choć zdaje już sobie sprawę, że nie można do końca ufać intencjom przełożonych. Dodatkowo przebija się przez niego typowa mentalność "mużyka" (egoistycznie dokucza żonie, za naturalne uważa, że kobieta ma się bać).
Jak każda kolejna i część trzecia cyklu podzielona jest na 3 rozdziały, trzy opowieści: Niczyj czas, Niczyja przestrzeń, Niczyja Siła. Książkę - jak i poprzednie - poprzedza też swoiste Imprimatur: "Tekst ten jest obojętny tak sprawom Światła, jak i Mroku."
Książka zawiera, jak zwykle, wiele uwag i odniesień do realiów życia w Rosji w połowie lat 90-ych. Pompatyczne i puste osiedle dla bogatych, z niewykończonymi mieszkaniami, ochroną osiedla z "dawnych służb" (KGB), wieś z bezrobotnymi, pijanymi kołchoźnikami i kołchozami w rozpadzie, realia jazdy rosyjskim pociągiem dalekobieżnym, triki bogatych, jak ukryć zarobki (kupowanie apartamentów na babcię), praca na osiedlu nowych ruskich jako wymarzona pozycja dla ambitnych dziewcząt, by złapać bogatego frajera. Są też komentarze polityczne (kraj miał się stać państwem socjalnym, a zniosło go na dyktaturę z rozrośniętym aparatem urzędników). Jest tu też sporo humoru (handel czym może być przykrywką jasnego maga? - no przecież nie wódką [Pij mleko, będziesz wielki]; kpina z mód w środowisku rosyjskich biznesmenów: od chińskich garniturów, przez dresy po - równie tandetny - Versace). Powieść stanowi też świetny materiał dla obycia się z rosyjskim słownikiem języka potocznego. Gdybym oceniał wyłącznie w kategoriach czystej rozrywki wszystkie trzy części otrzymałyby u mnie maksymalną ilość gwiazdek. Jednak oceniam powieść jako fantastykę, bo jest tu coś więcej niż tylko rozrywka. Z mojej perspektywy w trzeciej części jest jej jakby więcej, mniej zaś metafor i paraleli względem życia - inaczej, niż w poprzednich częściach. Najbardziej ludyczna postać to luzacki i dowcipny punk rocker Łas, który zresztą prawdopodobnie został przez autora przekopiowany w skali 1:1 z rzeczywistości - to Aleksandr "Łas" Uljanow, lider moskiewskiego zespołu Biełomors (nie dziwota, że pali "biełomory") - zespołu grającego muzykę określaną jako: lovely-bomż(bezdomny)-punk. Piosenek, zresztą jak zwykle u Łukjanienki, jest dużo, tym razem to teksty zespołów: Зимовье зверей, Александр "Лас" Улянов i Беломорс, Зоя Ященко i Белая гвардия, Пикник oraz jako solista Кирилл Комаров.
PS. Autor na początku przy tajemniczej notatce nawiązuje do "Psa Baskerville'ów" A.Conan-Doyle'a: "Если рассудок и жизнь дороги Вам, держитесь подальше от торфяных болот".
"Настоящие дворы исчезли в Москве где-то между Высоцким а Окуджавой."
Podejrzewałem, że trzecia część, skoro pierwsze dwie dotyczyły Światła i Mroku (Ciemności), poświęcona będzie Zmierzchowi- czemuś pomiędzy oboma przeciwstawnymi światami Innych, albo przynajmniej, że dowiemy się więcej o strefie Cienia, do której Inni schodzą. Albo o Inkwizycji. Okazało się, że po części...
2019-01-12
"Подъезд не внушал уважения."
Nie wiem tego na pewno - przede mną jeszcze ostatnia część trylogii - ale już teraz wydaje się, że Łukjanienko zamierza przedstawić sprawy Światłości i Ciemności na sposób heglowski, czyli zaczynając od tezy, przechodząc do antytezy, by potem spróbować syntezy. A co może być syntezą bieli i czerni? Szarość... czyli zmrok. W "Dziennym patrolu" patrzymy na zmagania obu centrali, Światła i Ciemności - swego rodzaju policji dla Innych - z perspektywy tych drugich. Autor konsekwentnie stara się tym razem ukazać, że zło ma również rację bytu, przy czym u niego to nie tyle zło, co solipsyzm, egoizm, dbanie przede wszystkim o siebie i własną wolność, rozumianą jako wolność od wszystkiego, w tym wszelkich zobowiązań moralnych. Ciemni postrzegają altruizm i dążenie do dobra ludzkości jako fanatyzm, faryzeizm i zakłamanie Jasnych. Chęć wyważenia dobra i zła, Światłości i Ciemności oraz przyznawanie im jednakowej racji bytu stawia pytanie, czy ów manicheizm to wewnętrzne przekonanie autora, czy raczej obserwacja sił politycznych swego kraju i projektowanie ich na fantasmagoryczną rzeczywistość powieści, w której oddziałują siły sprzyjające demokracji i autorytarnego systemu oligarchicznego, powiązanego z mafią i tajnymi służbami. W akcji, choć wydaje się być przemyślaną w szczegółach (przy okazji dowiadujemy się więcej o rzeczywistości Zmroku oraz o instytucjach i rozwiązaniach stricte politycznych, jakie gwarantują obu stronom równowagę sił), zdarzały się wątki osłabiające spoistość wizji autora. Trochę mnie śmieszyło sięganie do mitologii germańskiej (Fafnir i Zygfryd jako pojedynek magów obu stron, czyli mitologia germańska jako ogólnoświatowy archetyp - Rosjanie chcą być Aryjczykami? Nie stać ich na własną, słowiańską mitologię? Nie mówiąc już o starszych kulturach na terenie swego kraju) i Biblii (okazało się, że Jezus też był wielkim magiem). W ogóle zasada stawania się Innym, a przede wszystkim oddziaływanie Innych na ludzi, zostały nieco zaciemnione: zdaje się, po kilku pasażach tej książki, iż większość osób w ludzkich instytucjach kierujących i rządzących społeczeństwem to Inni. Jak to się ma do nie wpływania i nie mieszania się Innych w ludzkie sprawy? Zabawne też było takie samo przyzwyczajenie dwóch magów (wyższej kategorii!) przeciwstawnych stron, którzy czekali na "słowo", czyli wskazane im przez przypadek (stochastyczny modus odtwarzania nagranych piosenek) jakiejś odpowiedzi czy podpowiedzi dla ich aktualnych decyzji czy wątpliwości. Oazowicze, a może i bardziej ortodoksyjni prawosławni, sięgnęliby właśnie po Biblię. No, ale inni mieliby być ponad religię... Dlatego zostały im zamiast tego piosenki pop? No cóż, pewnie ich mroczy jeszcze nie przeżyte do końca ludzkie życie.
W powieści znajdziemy wiele drobnych żartów i ironii, osadzonych mocno w realiach i mentalności rosyjskiej lub w czasie, w którym toczy się akcja. "Dziewczyno, jesteś zaradna i inteligentna - któż cię taką pokocha? W babie zawsze powinna być głupota..." - powiada czarownica do młodej i ładnej dziewczyny.
Liczne teksty piosenek są autorstwa Julija Burkina, Wysockiego, Kipiełowa lub pochodzą z repertuaru grup:
Aria, Voskresen'e, Nautilus Pompilius.
"Подъезд не внушал уважения."
Nie wiem tego na pewno - przede mną jeszcze ostatnia część trylogii - ale już teraz wydaje się, że Łukjanienko zamierza przedstawić sprawy Światłości i Ciemności na sposób heglowski, czyli zaczynając od tezy, przechodząc do antytezy, by potem spróbować syntezy. A co może być syntezą bieli i czerni? Szarość... czyli zmrok. W "Dziennym...
2018-06-28
Choć powieść Łukianienki zaliczyłem tu do literatury rozrywkowej (a tę oceniam wyłącznie w kategoriach rozrywkowych tj. napięcie, wyobraźnia, język), to jej wartość z pewnością nie ogranicza się tylko do umiejętnego zabijania czasu (rozrywka jako czysta konfabulacja, bez "zbytecznych" odniesień do rzeczywistości; opowiadanie dla opowiadania; "wciągalność" jako podstawowe kryterium).
Tak jak dzieci bezboleśnie przechodzą proces akulturacji słuchając bajek, tak dorośli u Łukianienki mogą półświadomie pod własnościami magów rozpoznać własne rozterki moralne i problemy w relacjach międzyludzkich, z jakimi w życiu spotykają się na co dzień. Ale poprzez fabularną magię i cudowne właściwości postaci te codzienne zmagania zostają uwznioślone, dostarczając swoistego katharsis. I to nie tylko na poziomie akcji.
Autor bardzo sprytnie włącza istniejący, znany nam świat w wymyśloną przez siebie rzeczywistość, a jednocześnie zaciera szwy między zmyśleniem i prawdą poprzez aktualne odniesienia do sytuacji społeczno-politycznej i reinterprację powszechnie znanych elementów życia: zabobony, zwyczaje a nawet piosenki (zespołów Piknik, Woskriesienije, Splin i Blackmore's Night), które treścią wpisują się w ducha wykreowanej, powieściowej realności. Istniejący świat uprawdopodabnia zmyślenie (a nie odwrotnie), odkrywając czytelnikowi rzekomo ukryty sens. Co ciekawe, opowieść ta rzeczywiście działa tak, jak działa rzeczywistość baśniowa, choć jej adresatem są dorośli ludzie. Ponadto paradoksalnie poprzez fantazję ukazuje realne problemy lepiej niż powieść realistyczna. Bo choć jest pełna fantastycznych zdarzeń, odzwierciedla psychologiczną walkę, jaką człowiek prowadzi sam ze sobą, starając się być wierny jakiejś przyjętej etyce - zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Ponadto strefę Mroku i Światła można sobie dowolnie interpretować. Koncepcja ta wpisuje się w judeo-chrześcijanski schemat religijny - złe i dobre moce: diabły i anioły - które walczą o ludzi. Ale równie dobrze opisuje może rosyjski świat mafii i walczącej z nimi policji. Można też ją czytać w kategoriach psychologicznych - osoby uczciwe, kochające, kierujące się uczuciami kontra cyniczne, manipulujące innymi, zdające się na ratio i dobro własne. Ale nic nie jest ani złe ani dobre do końca u Głuchowskiego. I także na tym polega mądrość tej powieści.
Choć powieść Łukianienki zaliczyłem tu do literatury rozrywkowej (a tę oceniam wyłącznie w kategoriach rozrywkowych tj. napięcie, wyobraźnia, język), to jej wartość z pewnością nie ogranicza się tylko do umiejętnego zabijania czasu (rozrywka jako czysta konfabulacja, bez "zbytecznych" odniesień do rzeczywistości; opowiadanie dla opowiadania; "wciągalność" jako...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to