rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bingo! Znalazłam polską autorkę świetnie napisanych powieści historycznych! Jestem podekscytowana, bo na półkach bibliotecznych jeszcze kilka tomów do przeczytania...

Bingo! Znalazłam polską autorkę świetnie napisanych powieści historycznych! Jestem podekscytowana, bo na półkach bibliotecznych jeszcze kilka tomów do przeczytania...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Znakomita zabawa z konwencją kryminału retro. Mistrzowska stylizacja języka narracji, barwnie i ze znawstwem (choć może nieco zbyt szczegółowo) odtworzone realia dawnego Krakowa. Mentalne portrety krakusów - nie do podrobienia! Zabawa prawie jak "Lalkami", choć tam więcej miałam gry z literaturą. Choć i tu - sparafrazowane cytaty z "Moralności pani Dulskiej", student Żeleński, ploteczki o Sienkiewiczu... SMAKOWITE!

Znakomita zabawa z konwencją kryminału retro. Mistrzowska stylizacja języka narracji, barwnie i ze znawstwem (choć może nieco zbyt szczegółowo) odtworzone realia dawnego Krakowa. Mentalne portrety krakusów - nie do podrobienia! Zabawa prawie jak "Lalkami", choć tam więcej miałam gry z literaturą. Choć i tu - sparafrazowane cytaty z "Moralności pani Dulskiej", student...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeszcze znalazłam chwilę, bo nie ma to jak seria. Ale dość juz nie tyle kotów (bo to znakomity pomysł!), a detektywa i jego pani.

Jeszcze znalazłam chwilę, bo nie ma to jak seria. Ale dość juz nie tyle kotów (bo to znakomity pomysł!), a detektywa i jego pani.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Seria z kotami najpierw mnie zafascynowała, a potem zmęczyła.... Na dziś mam dość. Może do niej wrócę, bo dużo tomów przede mną, a lubię koty...

Seria z kotami najpierw mnie zafascynowała, a potem zmęczyła.... Na dziś mam dość. Może do niej wrócę, bo dużo tomów przede mną, a lubię koty...

Pokaż mimo to

Okładka książki Kobiety wojny Dwu Róż: księżna, królowa i królowa matka David Baldwin, Philippa Gregory, Michael Jones
Ocena 7,1
Kobiety wojny ... David Baldwin, Phil...

Na półkach:

Znakomity wstępny esej P. Gregory o specyfice pisarstwa historycznego (świetnie uchwycone różnice między odtwarzaniem historii i beletrystyką historyczną). Ale - trójka autorów i nie każdy potrafi pisać tak, żeby zaciekawić, wciągnąć czytelnika niehistoryka. Philippa Gregory - wiadomo; Michael Jones - lekkie pióro, umiejętna żonglerka hipotezami. Natomiast Baldwin przywala liczbami, faktami, nazwiskami, koneksjami i czym tam jeszcze. Eseju (sic!) o Elżbiecie Woodville nie da się doczytać do końca. Przynajmniej ja nie widziałam potrzeby się męczyć, choć część o Małgorzacie Beaufort niemal pochłonęłam...

Znakomity wstępny esej P. Gregory o specyfice pisarstwa historycznego (świetnie uchwycone różnice między odtwarzaniem historii i beletrystyką historyczną). Ale - trójka autorów i nie każdy potrafi pisać tak, żeby zaciekawić, wciągnąć czytelnika niehistoryka. Philippa Gregory - wiadomo; Michael Jones - lekkie pióro, umiejętna żonglerka hipotezami. Natomiast Baldwin przywala...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie wolę, kiedy panna Marple albo, jeszcze lepiej, próżny Belg,Herkules Poirot prowadzi spokojne śledztwo. Zawsze dłużej, rzetelniej, konsekwentniej niż zasuszony Satterthwaite we współpracy z zaświatowym przyjacielem, irytującym panem Quinem.

Zdecydowanie wolę, kiedy panna Marple albo, jeszcze lepiej, próżny Belg,Herkules Poirot prowadzi spokojne śledztwo. Zawsze dłużej, rzetelniej, konsekwentniej niż zasuszony Satterthwaite we współpracy z zaświatowym przyjacielem, irytującym panem Quinem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie średniowiecze, tylko kolorowe obrazki ze średniowiecznych miniatur. Wszystko cudne, czyste, pachnące ziołami, złocone (nawet w szpitalu położnice leżą równo w czystej pościeli); rynsztoki płyną w innych książkach. I byłoby ładnie, gdyby się nie odzywali - przemawiają w sposób współczesny, ale z manierą średniowiecznych romansów, sztywno, w górnych tonach. A obyczaje! Pożal się Boże! Te wszystkie kobiety wypowiadające męskie poglądy, wykonujące męskie zawody, te kąpiele trzy razy w tygodniu lub codzienne wizyty w łaźni, te ogrody w sercu Paryża, malowane włosy i makijaże panienek ... Narzeczeni, którzy przed ślubem... sami urządzają sobie sypialnię....Choćby taki detal - zięć, bez porozumienia z gospodarzami, zaprasza na kolację w domu teścia swojego kuzyna, syn wbrew woli i zgody ojca dwu swoich znajomych, a pani domu wracając ze szpitala odwiedza krewnych i też ich zaprasza, wiedząc, że pan domu nie będzie zadowolony... No ale jedzenia jest dużo, wiec nie ma sprawy. Dalej nie mogłam.
Więc przeczytane mocno nie do końca.

To nie średniowiecze, tylko kolorowe obrazki ze średniowiecznych miniatur. Wszystko cudne, czyste, pachnące ziołami, złocone (nawet w szpitalu położnice leżą równo w czystej pościeli); rynsztoki płyną w innych książkach. I byłoby ładnie, gdyby się nie odzywali - przemawiają w sposób współczesny, ale z manierą średniowiecznych romansów, sztywno, w górnych tonach. A obyczaje!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba nigdy nie udało mi się doczytać do końca książki, której główna bohaterka i jednocześnie narratorka byłaby osobą tak złą (w całym znaczeniu tego słowa). Działo się to pewnie dlatego, że nie jest ona taka od początku (to byłoby nieprawdziwe i odrzuciłoby mnie od powieści)- staje się zazdrosną hipokrytką, intrygantką bez serca powoli, pod wpływem ludzi i okoliczności... W efekcie czytelnik , będący najpierw po jej stronie, zostaje jakby wessany w opisany z wielką dbałością o historyczny szczegół świat zdrad, intryg, żądzy władzy i zbrodni. I ma nawet pewną satysfakcję, kiedy jej się udaje. To wielka umiejętność autorki, ale na jakiś czas mam dość bagna Tudorów...

Chyba nigdy nie udało mi się doczytać do końca książki, której główna bohaterka i jednocześnie narratorka byłaby osobą tak złą (w całym znaczeniu tego słowa). Działo się to pewnie dlatego, że nie jest ona taka od początku (to byłoby nieprawdziwe i odrzuciłoby mnie od powieści)- staje się zazdrosną hipokrytką, intrygantką bez serca powoli, pod wpływem ludzi i okoliczności......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak sobie czytam po raz nie wiadomo który i utwierdzam w przekonaniu, że to jednak książeczka nie do końca dla dzieci. Patrz: cytaty.

Tak sobie czytam po raz nie wiadomo który i utwierdzam w przekonaniu, że to jednak książeczka nie do końca dla dzieci. Patrz: cytaty.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie (!) wolę "Lalki" (porównuję, bo trochę podobna przestrzeń)- i dużo większa dbałość o obyczajowe realia, i zabawny dialog z Prusem... Choć tu jest, muszę przyznać nieco więcej kryminału i sensacji. Co z tego, kiedy wątek kryminalny najpierw wciąga, a potem się rwie (o romansowych i erotycznych momentach lepiej nie wspominać), z której to przyczyny zaczęłam czytać bardzo dawno i utknęłam niecałe 100 stron przed końcem. Powróciłam niedawno, trochę z nudów i już nie wskrzesiłam wstępnej euforii.

Zdecydowanie (!) wolę "Lalki" (porównuję, bo trochę podobna przestrzeń)- i dużo większa dbałość o obyczajowe realia, i zabawny dialog z Prusem... Choć tu jest, muszę przyznać nieco więcej kryminału i sensacji. Co z tego, kiedy wątek kryminalny najpierw wciąga, a potem się rwie (o romansowych i erotycznych momentach lepiej nie wspominać), z której to przyczyny zaczęłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Leżała ta książka obok mnie na półce, co jakiś czas po nią sięgałam i doszłam do... 35 strony... jakoś mnie nie wciągnęła. Może jeszcze do niej wrócę, a może nie.................

Leżała ta książka obok mnie na półce, co jakiś czas po nią sięgałam i doszłam do... 35 strony... jakoś mnie nie wciągnęła. Może jeszcze do niej wrócę, a może nie.................

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytana po raz kolejny po latach. Teraz jestem pewna, że to książka zbójecka. Dla wielu dziewczyn...Napiszę później więcej. Teraz wybrałam z niej jeden cytat, właśnie ten, nie inny.

Przeczytana po raz kolejny po latach. Teraz jestem pewna, że to książka zbójecka. Dla wielu dziewczyn...Napiszę później więcej. Teraz wybrałam z niej jeden cytat, właśnie ten, nie inny.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mnie sądzić, na ile te "skandale historii" (zwłaszcza przypisywanie postaciom historycznym określonych, najczęściej jednoznacznych, motywacji i emocji)mają potwierdzenie w źródłach... Mnie natomiast zirytował sposób napisania tej książki - niby lekki język, silący się na potoczność (w sposób prowadzący do trywializacji), chęć przypodobania się czytelnikowi w taki sposób, że tego czytelnika obraża.

Nie mnie sądzić, na ile te "skandale historii" (zwłaszcza przypisywanie postaciom historycznym określonych, najczęściej jednoznacznych, motywacji i emocji)mają potwierdzenie w źródłach... Mnie natomiast zirytował sposób napisania tej książki - niby lekki język, silący się na potoczność (w sposób prowadzący do trywializacji), chęć przypodobania się czytelnikowi w taki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

PO tej nudziarze Szwai musiałam przeczytać coś naprawdę zabawnego. Może poziom dowcipności opowiadań zawartych w zbiorze nie jest jednorodny, ale lubię bluesa... A "Blues dla czarnego kota" to jest to, co tygrysy lubią najbardziej!

PO tej nudziarze Szwai musiałam przeczytać coś naprawdę zabawnego. Może poziom dowcipności opowiadań zawartych w zbiorze nie jest jednorodny, ale lubię bluesa... A "Blues dla czarnego kota" to jest to, co tygrysy lubią najbardziej!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Błyskotliwa? Skrząca się humorem? Wolne żarty! Nie uśmiechnęłam się ani razu, raczej się wynudziłam (patrz: tytuł); chyba że dalej zdarzyło się coś prawdziwie zabawnego, bo domęczyłam tę książkę do 148 strony. Wydaje się, że wiem, co dalej się zdarzy. Tylko jakaś przewrotka i ta nauczycielka będzie żyła długo i szczęśliwie z rodzicem tego ucznia, a asystentka tej irytującej psychoterapeutki okaże się jego matką... Widocznie Monika Szwaja (nie mylić z jej bohaterką!) jest rzeczywiście nudziarą. A chciałam sobie uprzyjemnić trudny czas lekkim, zabawnym romansikiem. Tymczasem ani zabawny, ani lekki. Na dodatek brak tu prawdopodobieństwa w rysunku głównej postaci (jeśli nudziara, to czemu stać ją na celne riposty w każdej sytuacji; jeśli szara myszka, to czemu ojciec ucznia od drugiego wejrzenia zaprasza ją kolację........), brak osadzenia w jakiś przekonywujących realiach. Choćby fakt, że bohaterka rzuciła pracę na uczelni i niemal od razu znalazła pracę w szkole, i to na dodatek w liceum, i jako wychowawca w "klasie bystrzaków" (dwadzieścia kilka osób w zespole!). Sprawdziłam - książka wydana w 2003. Moja siostra szukała wtedy pracy w szkole - było trudno coś znaleźć nawet w słabym (a gdzież tam do bystrzaków!)liceum; trudno nawet w zapyziałym gimnazjum... I te bystrzaki! Chodziłam wtedy do takiej klasy. Było nas w niej 32 bystrzaków (od pierwszej do ostatniej klasy, bo same bystrzaki i nikt nie odpadł) i z pewnością nikt nie czytał ani Hłaski, ani Wojaczka. Może Sapkowskiego, może Le Guin, Eco, Carrolla, Zafona... MOże Świetlickiego... No z pewnością żadna nauczycielka (najbardziej bystra) nie zafascynowałaby nas przy pomocy ody do Mickiewicza! Udało się to, owszem, ale z z "Ferydurke" ,z "Lalką", z "Tangiem"....... MOże ja pod wpływem czytania głownie kryminałów retro nie umiem już czytać takich płytkich romansików? Ale przecież "Dziennik BJ" niezmiennie mnie śmieszy. Więc chyba jednak nudziara...

Błyskotliwa? Skrząca się humorem? Wolne żarty! Nie uśmiechnęłam się ani razu, raczej się wynudziłam (patrz: tytuł); chyba że dalej zdarzyło się coś prawdziwie zabawnego, bo domęczyłam tę książkę do 148 strony. Wydaje się, że wiem, co dalej się zdarzy. Tylko jakaś przewrotka i ta nauczycielka będzie żyła długo i szczęśliwie z rodzicem tego ucznia, a asystentka tej irytującej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zadziwiające, ile można dowiedzieć się o pisarzach (i to tego, co wcale nie chcą pokazać) czytając tego rodzaju książkę. Zwłaszcza w zderzeniach z innymi, w lustrze ukrytej złośliwości rozmówcy wyłazi i bufonada, i małość, ujawniają się kompleksy... A czasem jest jakaś lekkość, poczucie humoru, dystans...

Zadziwiające, ile można dowiedzieć się o pisarzach (i to tego, co wcale nie chcą pokazać) czytając tego rodzaju książkę. Zwłaszcza w zderzeniach z innymi, w lustrze ukrytej złośliwości rozmówcy wyłazi i bufonada, i małość, ujawniają się kompleksy... A czasem jest jakaś lekkość, poczucie humoru, dystans...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytane, i to nie raz. Taka książka (mimo że także kryminał), że zawsze można do niej wrócić i posmakować w całości lub we fragmentach. Za każdym też razem odkrywa się coś nowego. Nigdy wcześniej ani potem nie udało się Eco tak znakomicie połączyć tego, co erudycyjne z tym, co popularne.

Przeczytane, i to nie raz. Taka książka (mimo że także kryminał), że zawsze można do niej wrócić i posmakować w całości lub we fragmentach. Za każdym też razem odkrywa się coś nowego. Nigdy wcześniej ani potem nie udało się Eco tak znakomicie połączyć tego, co erudycyjne z tym, co popularne.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam po raz kolejny, może z mniejszą przyjemnością niż kiedyś, ale jednak z przyjemnością.

Przeczytałam po raz kolejny, może z mniejszą przyjemnością niż kiedyś, ale jednak z przyjemnością.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy sięgałam po tę książkę, myślałam, że oto otwiera się przede mną kolejna seria kryminałów retro... Ale nic z tego! Nie zajrzę więcej do książek tej autorki. Nie dość , że fabuła przewidywalna i ckliwa, to jeszcze bohaterom wszystko przychodzi łatwo, o wiele za łatwo, aby wywołać jakieś emocje.

Kiedy sięgałam po tę książkę, myślałam, że oto otwiera się przede mną kolejna seria kryminałów retro... Ale nic z tego! Nie zajrzę więcej do książek tej autorki. Nie dość , że fabuła przewidywalna i ckliwa, to jeszcze bohaterom wszystko przychodzi łatwo, o wiele za łatwo, aby wywołać jakieś emocje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli na opowiadankach kryminalnych oczywiście się nie zawiodłam (ale oba mają swoje inne, pełniejsze wersje), to historyjki obyczajowe, psychologiczne raczej nie wytrzymują próby czasu. Zresztą nie wszystkie chciało mi się przeczytać, a to też recenzja...

Jeśli na opowiadankach kryminalnych oczywiście się nie zawiodłam (ale oba mają swoje inne, pełniejsze wersje), to historyjki obyczajowe, psychologiczne raczej nie wytrzymują próby czasu. Zresztą nie wszystkie chciało mi się przeczytać, a to też recenzja...

Pokaż mimo to