-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2016-09-07
2023-03-31
2022-05-19
2022-03-06
2022-02-01
2014-07-23
2019-11-15
2013-03
2013-07-01
2015-12-19
Myśląc o większości literackich bestsellerów każdy ma przed oczami książkę, która ”czyta się sama” i raczej niekoniecznie prezentuje wysoką wartość artystyczną, a tym samym łatwiej trafia do szerszego grona odbiorców. W przypadku „Atlasu chmur” Davida Mitchella, można jednoznacznie stwierdzić, że jest on bestsellerem wyjątkowym i w pełni zasłużonym bo ma do zaoferowania więcej niż wciągającą historię, która przypadnie do gustu każdemu.
Na fabułę powieści składa się sześć historii rozciągniętych w czasie pomiędzy XIX wiekiem, a odległą przyszłością. Streszczanie poszczególnych w tym miejscu, mija się z celem, ponieważ w żaden sposób nie oddałoby całości wizji autora i zapewne mogło odebrać część satysfakcji z lektury tym którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć po „Atlas…”. Dość powiedzieć, że każdą historię poznajemy z perspektywy innego bohatera, każda rozgrywa się w zupełnie odmiennych realiach historycznych, każda w zasadzie dotyczy innej tematyki i w końcu do napisania każdej autor użył innej odmiany gatunkowej (od powieści epistolarnej, poprzez thriller korporacyjny, aż do postapo). Nie można tu powiedzieć, że w powieści jeden pomysł został podzielony i kilkukrotnie przetransformowany, bowiem wszystkie części fabuły są diametralnie różne i wciągają w odmienny sposób. Historie przeplatają się ze sobą jedynie delikatnie – każda w jakiejś formie (od odczytu w postaci dziennika aż po mglisty mit) wpływa na bohatera kolejnej i właściwie wyłapywanie tych momentów staje się jednym ze „smaczków” powieści, a jest za razem jednym z kluczy pozwalających pojąć całościowy zamysł Mitchella.
Fabularnie i koncepcyjnie najwyżej bardzo dobra książka posiada inne niepowtarzalne zalety: wyjątkową żonglerkę stylami (bo nie sposób tego inaczej nazwać) i szczególną konstrukcję. Dla każdej postaci (przecież odmiennej charakterologicznie i wyrazistej) i każdego okresu historycznego autor nakreśla swoisty styl (od języka XIX – wiecznego, aż po wyewoluowany z naszego slang korpokracji i rozpadłą prymitywną mowę dogasającej cywilizacji). Skuteczność tego zabiegu jest na tyle wysoka, że przy przejściu pomiędzy poszczególnymi liniami historii, czytelnik doznaje chwilowego szoku z nieuniknionym kilkunastostronicowym okresem adaptacji zanim przyzwyczai się do właściwego jej języka. Konstrukcja powieści jest przynajmniej równie ciekawa: czas i wydarzenia w książce biegną niejako niezależnie. Przechodząc od historii do historii w kolejności książkowej poruszany się po osi czasu początkowo do przodu od przeszłości, po osiągnięciu części fabuły najbardziej oddalonej w przyszłość – do tyłu. Ostatecznie otrzymujemy powieść z dwoma zakończeniami – tym chronologicznym, które znajduje się gdzieś w okolicy połowy książki i tym właściwym, na końcu. Ten zabieg daje jeszcze inny efekt, czytelnik zostaje postawiony niejako ponad czasem i widzi wydarzenia urywków rzeczywistości z perspektywy istoty, dla której chronologia nie ma większego znaczenia.
Niektórzy zarzucają Mitchellowi operowanie banalnymi motywami (jak nieprzypadkowość zdarzeń czy reinkarnacja) i obudowywanie wokół nich fabuły powieści. W pewnym sensie należy im przyznać rację, ograne rozwiązania stają się dość szybko czytelne i odbierają radość poznawania założeń autora, nie niosą ze sobą niczego odkrywczego, żadnego powiewu świeżości. Czytelnik odkłada książkę z poczuciem ciekawej, momentami porywającej lektury, jednak w zasadzie bez odciśniętego głęboko poczucia, że ta książka ma w sobie coś co odciska piętno na zawsze.
Ostatecznie „Atlas Chmur” należy umieścić gdzieś nieco ponad półką z książkami z napisem „bardzo dobre” jednak zdecydowanie poniżej tej z napisem „wybitne”. Być może różnica nie jest spektakularna jednak w przypadku literatury warsztat to nie wszystko, dziełem genialnym nie czyni powieści także sam nowatorski pomysł, jednak oba razem dają efekt, który zasługuje by trafić na najwyższą półkę z napisem „te, które zmieniają spojrzenie na świat”.
Myśląc o większości literackich bestsellerów każdy ma przed oczami książkę, która ”czyta się sama” i raczej niekoniecznie prezentuje wysoką wartość artystyczną, a tym samym łatwiej trafia do szerszego grona odbiorców. W przypadku „Atlasu chmur” Davida Mitchella, można jednoznacznie stwierdzić, że jest on bestsellerem wyjątkowym i w pełni zasłużonym bo ma do zaoferowania...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
2021-10-01
2021-08-16
2021-07-30
2021-06-30
2021-06-02
2020-11-22
Co nieco o książce:
http://hantleumyslu.blogspot.com/2013/10/porzucajac-ciaa.html
Co nieco o książce:
Pokaż mimo tohttp://hantleumyslu.blogspot.com/2013/10/porzucajac-ciaa.html