rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Słaba, słaba, słaba i jeszcze raz nudna Infantylna i bez pomysłu. A już fakt polecania jej przez Popcorn, czy inne pismo wysokich lotów powinno mnie mocno zastanowić. Krótko mówiąc - szkoda mi straconych godzin!

Słaba, słaba, słaba i jeszcze raz nudna Infantylna i bez pomysłu. A już fakt polecania jej przez Popcorn, czy inne pismo wysokich lotów powinno mnie mocno zastanowić. Krótko mówiąc - szkoda mi straconych godzin!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść o genialnym nauczycielu z niekonwecjonalnymi metodami, który był zbyt nowoczesny i "inny" od pozostałych belfrów, jak na swoje czasy. Ucząc w męskiej szkole (z internatem i tradycjami oraz zasadą, że wszystkie niewygodne problemy należy "zamieść pod dywan"), próbuje przygotować chłopców do życia i przekazać jak najwięcej mądrości i prawd życiowych, ale nie podając ich na talerzu, a jedynie wskazując do nich drogę.

Obiektywnie przyznaję, że książka jest taka sobie. Za to film uważam za genialny i słowa Carpe diem i Oh, captain, my captain już zawsze będą w mojej pamięci. Dlatego subiektywnie - nie mogłabym o książce powiedzieć, że jest słaba.

Opowieść o genialnym nauczycielu z niekonwecjonalnymi metodami, który był zbyt nowoczesny i "inny" od pozostałych belfrów, jak na swoje czasy. Ucząc w męskiej szkole (z internatem i tradycjami oraz zasadą, że wszystkie niewygodne problemy należy "zamieść pod dywan"), próbuje przygotować chłopców do życia i przekazać jak najwięcej mądrości i prawd życiowych, ale nie podając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

moja pierwsza książka z "Jeżycjady". Polecona przez mamę. Pokochana bezgranicznie za prostotę, ciepło bijące z każdej strony, normalność bohaterów i tony miłości. Zwyczajne rodziny, niby zwyczajne życiorysy, zwyczajne przygody, ale wszystko z takim uczuciem ubrane w słowa, że czyta się z ciekawościa, mając wrażenie, że bohaterowie są naszymi najlepszymi przyjaciółmi (i aż chciałoby się czasem usiąść w kuchni Borejków, z kubkiem herbaty i porozmawiać z ciepłą i krzepiącą Gabą). Kwiat kalafiora czytałam 12 lat temu. I po tych 12 latach nadal jestem fanką Pani Musierowicz- obecnie czytam "Sprężynę"

moja pierwsza książka z "Jeżycjady". Polecona przez mamę. Pokochana bezgranicznie za prostotę, ciepło bijące z każdej strony, normalność bohaterów i tony miłości. Zwyczajne rodziny, niby zwyczajne życiorysy, zwyczajne przygody, ale wszystko z takim uczuciem ubrane w słowa, że czyta się z ciekawościa, mając wrażenie, że bohaterowie są naszymi najlepszymi przyjaciółmi (i aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do tej pory, jeśli określę kogoś mianem "Młodego Wertera" to jest to obelga. Nie lubię zbytnio romantyzmu, a już romantyzm niemiecki to istna katorga. Czytając, głowę zaprzątała mi wyłącznie jedna myśl - jak chętnie "potrząsnęłabym" Werterem (który nawet samobójstwa popełnić skutecznie nie umie, a w użalaniu się nad sobą zdobył mistrzostwo świata), który dla mnie nie zasługuje nawet na miano "mężczyzny"

Do tej pory, jeśli określę kogoś mianem "Młodego Wertera" to jest to obelga. Nie lubię zbytnio romantyzmu, a już romantyzm niemiecki to istna katorga. Czytając, głowę zaprzątała mi wyłącznie jedna myśl - jak chętnie "potrząsnęłabym" Werterem (który nawet samobójstwa popełnić skutecznie nie umie, a w użalaniu się nad sobą zdobył mistrzostwo świata), który dla mnie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z życia "prawie starej panny" XXI wieku. Nadmiar papierosów, jedzenia, alkoholu, wizji "pożarcia przez owczarka alzackiego", myśli o dietach i przystojnych mężczyznach. Wszystko w żartobliwej, lekkiej tonacji. Lubię

Z życia "prawie starej panny" XXI wieku. Nadmiar papierosów, jedzenia, alkoholu, wizji "pożarcia przez owczarka alzackiego", myśli o dietach i przystojnych mężczyznach. Wszystko w żartobliwej, lekkiej tonacji. Lubię

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dostałam do przeczytania egzemplarz, który zachowała moja mama od czasów, kiedy czytała go w szkole podstawowej. I do tej pory wypomina mi, że ostatnie strony nie nadają się do użytku, bo kompletnie je zapłakałam. Piękna opowieść o chłopięcej przyjaźni. A Nemeczka do dziś mi żal

Dostałam do przeczytania egzemplarz, który zachowała moja mama od czasów, kiedy czytała go w szkole podstawowej. I do tej pory wypomina mi, że ostatnie strony nie nadają się do użytku, bo kompletnie je zapłakałam. Piękna opowieść o chłopięcej przyjaźni. A Nemeczka do dziś mi żal

Pokaż mimo to


Na półkach:

Musiałam obejrzeć film, żeby nabrać jeszcze większego przekonania o tym, jak dobra jest ta książka. Film, pomimo możliwości większego oddziaływania na czytelnika (w końcu w większości jesteśmy wzrokowcami) nie był w stanie wywołać u mnie takich momentów zachwytu, przyjemności choć czasem też obrzydzenia, co książka. Autor, samymi słowami, potrafi tak opisać zapachy, że niejednokrotnie mocniej nabierałam powietrza w płuca w trakcie tej lektury

Musiałam obejrzeć film, żeby nabrać jeszcze większego przekonania o tym, jak dobra jest ta książka. Film, pomimo możliwości większego oddziaływania na czytelnika (w końcu w większości jesteśmy wzrokowcami) nie był w stanie wywołać u mnie takich momentów zachwytu, przyjemności choć czasem też obrzydzenia, co książka. Autor, samymi słowami, potrafi tak opisać zapachy, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię książek, do których czytania jestem zmuszana. Dlatego też lektury czytałam raczej wybiórczo. Ale "Buszujący..." jest zdecydowanie w czołówce lektur, które przeczytałam z ogromną przyjemnością!

Nie lubię książek, do których czytania jestem zmuszana. Dlatego też lektury czytałam raczej wybiórczo. Ale "Buszujący..." jest zdecydowanie w czołówce lektur, które przeczytałam z ogromną przyjemnością!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Geniusz szwedzkiego kryminału, jestem pod wrażeniem warsztatu literackiego i umiejętności spowodowania, że 500-stronicowy kryminał potrafi przez tyle czasu trzymać w napięciu, nie wywołując ani nudy ani z drugiej strony przesytu. "Przebił" nawet mojego poprzedniego idola, jeśli chodzi o kryminał szwedzki, czyli H. Mankella.

Oczywiście, ktoś może narzekać, że początkowe 250 stron to nuda. Trup nie ściele się gęsto, nie ma broni, pościgów i genialnych detektywów. Dla mnie jednak - to świetne tło dla wydarzeń, które w późniejszej części książki wgniatają czytelnika w fotel.

Plus rewelacyjna jak dla mnie postać Lisbeth Salander, socjopatki, outsiderki, dziewczyny z problemami, która zajmuje się hakerstwem!

Geniusz szwedzkiego kryminału, jestem pod wrażeniem warsztatu literackiego i umiejętności spowodowania, że 500-stronicowy kryminał potrafi przez tyle czasu trzymać w napięciu, nie wywołując ani nudy ani z drugiej strony przesytu. "Przebił" nawet mojego poprzedniego idola, jeśli chodzi o kryminał szwedzki, czyli H. Mankella.

Oczywiście, ktoś może narzekać, że początkowe 250...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prosta historia, uniwersalna i bardzo mądra, wracam z radością niemal co roku w okresie okołobożonarodzeniowym.

Prosta historia, uniwersalna i bardzo mądra, wracam z radością niemal co roku w okresie okołobożonarodzeniowym.

Pokaż mimo to

Okładka książki My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow, Kai Hermann, Horst Rieck
Ocena 7,5
My, dzieci z d... Christiane Felscher...

Na półkach:

Dość wstrząsająca opowieść o trudnym dorastaniu, narkotykach, tęsknocie za normalnością, pierwszych miłościach, prostytucji i brudnym oraz niebezpiecznym Berlinie lat 80/90-tych. Kiedy czytałam ją w wieku 15/16 lat mocno mną wstrząsnęła, byłam pod ogromnym wrażeniem, nie jestem pewna, czy teraz moje odczucia byłyby aż tak mocne.

Dość wstrząsająca opowieść o trudnym dorastaniu, narkotykach, tęsknocie za normalnością, pierwszych miłościach, prostytucji i brudnym oraz niebezpiecznym Berlinie lat 80/90-tych. Kiedy czytałam ją w wieku 15/16 lat mocno mną wstrząsnęła, byłam pod ogromnym wrażeniem, nie jestem pewna, czy teraz moje odczucia byłyby aż tak mocne.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla mnie absolutny faworyt z całej siódemki książek o przygodach małego czarodzieja. Może dlatego, że zaczynałam od tego, a nie pierwszego tomu. Lubię do niej wracać, poza tym do tej pory "mam ciary", kiedy czytam o Bazyliszku. I uwielbiam Hermionę-kota ;)

Dla mnie absolutny faworyt z całej siódemki książek o przygodach małego czarodzieja. Może dlatego, że zaczynałam od tego, a nie pierwszego tomu. Lubię do niej wracać, poza tym do tej pory "mam ciary", kiedy czytam o Bazyliszku. I uwielbiam Hermionę-kota ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Do tej pory łezka wzruszenia się w oku kręci na samo wspomnienie książki. Ciepła, radosna i mądra powieść, jedna z najukochańszych książek mojego dzieciństwa!

Do tej pory łezka wzruszenia się w oku kręci na samo wspomnienie książki. Ciepła, radosna i mądra powieść, jedna z najukochańszych książek mojego dzieciństwa!

Pokaż mimo to


Na półkach:

O tym, że Dan Brown nie pisze specjalnie ambitnych książek wiadomo nie od dziś. Jednakże dotychczasowe pozycje jego autorstwa odznaczały się dość wartką akcją, czytało się je lekko, szybko i przyjemnie. Ot, dobra lektura na czas wakacji, odprężająca książka do przeczytania nad basenem. "Zaginiony symbol" jest dla mnie zdecydowanie, ze wszystkich książek Browna, książką najsłabszą. Brak pomysłu na fabułę, spokojnie możnaby skrócić książkę o 200 stron. W zasadzie od połowy domyślić się można, jak cała ta nudna epopeja się skończy. Tylko to, że nie mam w zwyczaju zostawiać książki w trakcie czytania i odkładać na półkę bez dokończenia spowodowało, że zmusiłam się do przeczytania ostatnich 250-300 stron. I czym prędzej o książce zapomniałam!

O tym, że Dan Brown nie pisze specjalnie ambitnych książek wiadomo nie od dziś. Jednakże dotychczasowe pozycje jego autorstwa odznaczały się dość wartką akcją, czytało się je lekko, szybko i przyjemnie. Ot, dobra lektura na czas wakacji, odprężająca książka do przeczytania nad basenem. "Zaginiony symbol" jest dla mnie zdecydowanie, ze wszystkich książek Browna, książką...

więcej Pokaż mimo to