-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2021
2020
2020
2020-04-01
Misterna układanka zarysowana w książce pochłonęła mnie od pierwszych stron i trzymała w napięciu niemal do samego końca. Właśnie, niemal do końca... Bo z tym "niemal końcem" mam właśnie problem. Nie chcę zdradzać fabuły książki, więc napiszę tylko, że wszystkie przeżycia głównego bohatera, poczynione przez niego odkrycia, postać tajemniczej pacjentki itd, nie są do końca tym czym się wydają. Lubię takie "łamigłówki", odkrywanie przez bohatera kolejnych faktów, swoiste kroczenie po nitce do kłębka, kiedy każdy nowy dzień i działanie przynosi odpowiedzi, ale i kolejne znaki zapytania. I tutaj jest to zrobione idealnie, ale niestety potem do niczego nie prowadzi, bo prawda jest zupełnie inna. To mnie mocno zawiodło, bo nie sztuka jest mnożyć zagadki, których potem i tak nie zamierza się rozwikłać. Dla mnie wygląda to tak, jakby autor w rozpędzie namieszał ciut za bardzo i potem nie potrafił już tego logicznie wyjaśnić, więc uciął wszystko ogranym, surrealistycznym wybiegiem. Już czytywałam tego typu thrillery z podobnym rozwiązaniem. Samo zakończenie nieco zrekompensowało mi ten zawód, no i nie mogę zaprzeczyć, że przez niemal całą książkę bawiłam się wybornie, dlatego oceniam ją jako dobrą. Gdyby pisarz wykazał się większą ambicją w zakończeniu tak przecież misternie ułożonej fabuły, powieść byłaby co najmniej bardzo dobra.
Misterna układanka zarysowana w książce pochłonęła mnie od pierwszych stron i trzymała w napięciu niemal do samego końca. Właśnie, niemal do końca... Bo z tym "niemal końcem" mam właśnie problem. Nie chcę zdradzać fabuły książki, więc napiszę tylko, że wszystkie przeżycia głównego bohatera, poczynione przez niego odkrycia, postać tajemniczej pacjentki itd, nie są do końca...
więcej mniej Pokaż mimo to2019
2019
2019
2019
2019
2019
Akcja powieści rozgrywa się w niezwykle nowoczesnym domu, stworzonym przez skrajnie minimalistycznego architekta. Czynsz jest bardzo niski, co przyciąga potencjalnych najemców, jednak nie każdy może nim zostać. W zasadzie udaje się to tylko dwóm kobietom - najpierw Emmie, potem Jane. Historie kobiet opowiadane są fragmentami naprzemiennie (teraz Jane, kiedyś Emma) i choć pozornie znacząco różnią się od siebie, to z czasem dostrzegamy, iż za sprawą działań architekta przeżywają takie same sytuacje, jednak z powodu odmiennych charakterów inaczej na nie reagują.
Powieść przyciąga chwytliwym motywem naszpikowanego elektroniką, nijako kontrolującego człowieka domu oraz wciągającą narracją jego wcześniejszej i obecnej lokatorki.
"Kropką nad i" jest postać perfekcyjnego architekta o nieco zagadkowej przeszłości, który kolejne lokatorki domu wybiera najwyraźniej według jakiegoś, tylko sobie znanego klucza.
Wszystko zmierza do zaskakującego, ale racjonalnego finału, za co trzeba pochwalić autora, bo zdarzyło mi się już trafiać na pochłaniające dreszczowce, o fabule tak zagadkowej i nieprzeniknionej, że nawet sam ich autor nie potrafił ich sensownie rozwikłać. Tutaj wszystko do siebie pasuje i przyjemnie się czyta. Polecam :)
Akcja powieści rozgrywa się w niezwykle nowoczesnym domu, stworzonym przez skrajnie minimalistycznego architekta. Czynsz jest bardzo niski, co przyciąga potencjalnych najemców, jednak nie każdy może nim zostać. W zasadzie udaje się to tylko dwóm kobietom - najpierw Emmie, potem Jane. Historie kobiet opowiadane są fragmentami naprzemiennie (teraz Jane, kiedyś Emma) i choć...
więcej mniej Pokaż mimo to2019
Ta książka to moje pierwsze spotkanie ze współczesną literaturą. Choć zawsze lubiłam oglądać thrillery, a od pewnego czasu namiętnie słucham podkastów kryminalnych, to moje czytelnictwo ogranicza się przede wszystkim do starych powieści obyczajowych. Do sięgnięcia po "Złotą klatkę", czyli dla mnie coś zupełnie nowego, zachęciła mnie recenzja jednej z moich ulubionych vlogerek.
Podczas lektury drażniło mnie nadmierne epatowanie seksem. Chwilami miałam wrażenie, że książkę pisała jakaś seksoholiczka, której życie upływa na przygodnym seksie i nadużywaniu alkoholu.
Poza tym jedna trzecia powieści to dramat obyczajowy o kobiecie, która poświęciła karierę dla męża, który okazał się łajdakiem i zboczeńcem, a nie thriller. Swoją drogą, ślepe zapatrzenie bohaterki w tego typa jest irytujące, choć zapewne prawdziwe. W końcu miłość jest ślepa.
Pomimo tego powieść czytało mi się dość dobrze i szybko. Pod koniec akcja nabrała tempa, a zemsta głównej bohaterki i wyjaśnienie tajemnicy z jej przeszłości w pełni zrekompensowały mi iście pierwotny model życia postaci z tej historii.
Jest to książka dla osób szukających szybkiej rozrywki, ale przecież i takie są potrzebne. Od niej zaczęłam swoją przygodę z thrillerami współczesnych autorów i choć od tego czasu przeczytałam już kilka lepszych powieści tego pokroju, to myślę, że ogólnie mogę ją polecić.
Ta książka to moje pierwsze spotkanie ze współczesną literaturą. Choć zawsze lubiłam oglądać thrillery, a od pewnego czasu namiętnie słucham podkastów kryminalnych, to moje czytelnictwo ogranicza się przede wszystkim do starych powieści obyczajowych. Do sięgnięcia po "Złotą klatkę", czyli dla mnie coś zupełnie nowego, zachęciła mnie recenzja jednej z moich ulubionych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jestem zawiedziona tą książką prawie równie mocno co "Idealnym dzieckiem". Oba te thrillery przeczytałam z polecenia pewnej podkasterki true crime, którą lubię słuchać. Widocznie mamy zupełnie inny gust literacki. "Idealne dziecko" było przewidywalne i zakończenie nie zaskoczyło mnie nic a nic. Tutaj było trochę lepiej - finału się nie domyśliłam, ale przez całą lekturę miałam wrażenie, że autorka z braku pomysłu na bardziej wartką akcję, na siłę przeciąga i dzieli na części proste całą tę rozprawę sądową. Rozumiem budowanie napięcia, klimatu itd., ale w tej powieści autorka naprawdę gra na zwłokę. Wątek romansu policjantki też zupełnie zbyteczny, wepchany jakby na siłę, żeby się zwało, że powieść jest wielowątkowa. Koniec zaskakujący, ale też nieco sztuczny w moim odczuciu, jednak gdyby nie on dałabym tylko jedną gwiazdkę. Generalnie wynudziłam się potwornie i żałuję, że nie zabrałam się za czytanie czegoś innego. I żeby nie było, że jestem jakimś malkontentem, któremu dla zasady nic się nie podoba, to chcę powiedzieć, że chociaż jestem świeżym czytelnikiem tego typu powieści, przeczytałam już kilka naprawdę dobrych thrillerów psychologicznych. Ten zdecydowanie do nich nie należy i zraził mnie do poznanie reszty twórczości Abbot.
Jestem zawiedziona tą książką prawie równie mocno co "Idealnym dzieckiem". Oba te thrillery przeczytałam z polecenia pewnej podkasterki true crime, którą lubię słuchać. Widocznie mamy zupełnie inny gust literacki. "Idealne dziecko" było przewidywalne i zakończenie nie zaskoczyło mnie nic a nic. Tutaj było trochę lepiej - finału się nie domyśliłam, ale przez całą lekturę...
więcej Pokaż mimo to