rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pierwszy tom trylogii siedmiogrodzkiej to dzieło monumentalne, bogate rozmiarem (niemal 650 stronic w dużym formacie) i porywające, nie tylko fabułą. Zresztą, jakby fabułę „ociosać” z momentami drobiazgowych opisów obyczajów, strojów, architektury, przyrody, czy też autorskich „pochyleń” nad emocjonalnymi czy psychologicznymi motywacjami bohaterów to mocno by to powieść uszczupliło.
Czy to dobrze, że fabuła została tak "obudowana" tymi opisami, emocjami, motywacjami bohaterów? Kwestia zapatrywań, gustów czytelniczych. Dla mnie po wielokroć tak; to rodzaj powieści kompletnej, przynoszącej czytelniczą rozkosz na wielu poziomach, uwodzącej nie tylko akcją.
Rzecz dzieje się w latach 1904 – 05, w węgierskiej części naddunajskiej monarchii, w Siedmiogrodzie i w Budapeszcie. Autor snuje swoją fabułę w różnych rytmach – to przyspiesza, to zwalnia; pokazuje przywoływany świat w kontekście moralności epoki, w kontekście politycznym. Akcja osnuta jest wokół losów dwóch głównych bohaterów, spokrewnionych ze sobą. Wokół nich, wokół ich losów jest parada, takie trochę panoptikum postaci i zdarzeń. Autor sportretował w powieści węgierską arystokrację w momencie - jak się miało okazać później - schyłkowym. Odmalował też (nieprzesadnie rozlegle) ówczesne realia polityczne, spory i emocje tyczące się głównie relacji z Wiedniem… Są w powieści mocne, chociaż nieoczywiste, trudne wątki miłosne. Autor przywołał też w powieści kwestie coraz trudniejszego sąsiedztwa Węgrów i Rumunów. To powieść raczej do niespiesznego czytania. Mnie lektura zajęła ponad tydzień. Ale to rzecz z gatunku takich do delektowania się, rozkoszowania,czytelniczego zapadania w fascynująco przedstawiony stary świat. Dla mnie to powieść piękna, ponadczasowa, olśniewająca. 10/10, nie mogło być inaczej

Pierwszy tom trylogii siedmiogrodzkiej to dzieło monumentalne, bogate rozmiarem (niemal 650 stronic w dużym formacie) i porywające, nie tylko fabułą. Zresztą, jakby fabułę „ociosać” z momentami drobiazgowych opisów obyczajów, strojów, architektury, przyrody, czy też autorskich „pochyleń” nad emocjonalnymi czy psychologicznymi motywacjami bohaterów to mocno by to powieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczyna się nawet ciekawie, ale im dalej tym nudniej, rozwleklej. Do tego stopnia, że człowieka przestaje interesować rozwiązanie zagadki. Do tego dochodzi koszmarna maniera autora (widoczna też w jego "milicyjnych" kryminałach) epatowania ponad wszelki rozsądek szczegółami topograficznymi miast, lokali, instytucji. Duże rozczarowanie, to moja ostatnia przygoda z tym autorem

Zaczyna się nawet ciekawie, ale im dalej tym nudniej, rozwleklej. Do tego stopnia, że człowieka przestaje interesować rozwiązanie zagadki. Do tego dochodzi koszmarna maniera autora (widoczna też w jego "milicyjnych" kryminałach) epatowania ponad wszelki rozsądek szczegółami topograficznymi miast, lokali, instytucji. Duże rozczarowanie, to moja ostatnia przygoda z tym autorem

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zauroczyła mnie całkowicie ta książka. Żaden to przewodnik, żadne tam wskazówki co trzeba obowiązkowo zobaczyć w Rumunii. To po prostu zapis osobistych fascynacji i przeżyć z iluś tam eskapad do kraju dunajsko - karpackiego. Są w książce zapiski z miejsc nieoczywistych, wspominki o zapyziałych wioskach i regionach... Do tego trochę mikroesejów o różnych momentach dziejowych, trochę opisów różnych perturbacji z jakimi autorka musiała się zmierzyć podczas swoich eskapad.
Cała ta okołopodróżna proza emanuje szczerą fascynacją rumuńskiego interioru, dziejów, ścierania się kultur, religii, idei... Wszystko opisane bez pouczania, potępiania, oburzania, wartościowania, przyznawania racji...
Ot, zapis tego co było, pokazanie tego kulturowo - historycznego bogactwa, ale przedstawione bez emocjonalnych wzmożeń i bez banalnych uproszczeń. O Siedmiogodzie vel Transylwanii tam jest, o Karpatach, o delcie Dunaju, o Palovniku, o dynastii Hohenzollernów "rumuńskich".
Zachwyciło mnie też podróżnicze credo autorki: "Zaczęliśmy doceniać chodzenie bocznymi drogami, zaglądanie tam, gdzie pozornie nic się nie dzieje. Siadaliśmy pod lokalnym sklepem, w którym poza siedmioma gatunkami piwa niewiele można było kupić, ale za to miejscowi na to piwo przychodzili i gadali o swoich codziennych sprawach".
Powtórzę się - książka zachwycająca. Aż mi głupio, że pół roku czekała u mnie na przeczytanie. Kapitalna do czytania i bez znaczenia jest czy się zna Rumunię czy nie.

Zauroczyła mnie całkowicie ta książka. Żaden to przewodnik, żadne tam wskazówki co trzeba obowiązkowo zobaczyć w Rumunii. To po prostu zapis osobistych fascynacji i przeżyć z iluś tam eskapad do kraju dunajsko - karpackiego. Są w książce zapiski z miejsc nieoczywistych, wspominki o zapyziałych wioskach i regionach... Do tego trochę mikroesejów o różnych momentach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przereklamowana. Nudna, bez życia, bez prawdziwych emocji, zimna. Ogromy zawód

Przereklamowana. Nudna, bez życia, bez prawdziwych emocji, zimna. Ogromy zawód

Pokaż mimo to


Na półkach:

Arcydzieło. Po prostu

Arcydzieło. Po prostu

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozreklamowana totalnie, ale powieść banalna i słaba. Ot, fabuła oparta na losach biednego chłopaka z rozbitej rodziny, próbującego się opiekować matką pijaczką. Ani to wyszukane, ani oryginalne, ani ciekawe. Tak topornie napisane, że nawet nie wzrusza., nie budzi jakichkolwiek emocji. Z samozaparciem dobrnąłem do końca.

Rozreklamowana totalnie, ale powieść banalna i słaba. Ot, fabuła oparta na losach biednego chłopaka z rozbitej rodziny, próbującego się opiekować matką pijaczką. Ani to wyszukane, ani oryginalne, ani ciekawe. Tak topornie napisane, że nawet nie wzrusza., nie budzi jakichkolwiek emocji. Z samozaparciem dobrnąłem do końca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Aż dziw, że takie arcydzieło musiało czekać ponad 120 lat na polską edycję. Powieść doskonała! To taka monumentalna, wielowątkowa powieść obyczajowa, z akcją na Sycylii, z ogromnym, właściwym XIX – wiecznej powieści rozmachem. Fabuła rzucona jest na wyraziste tło historyczne czasów risorgimenta (zjednoczenia Włoch), upadku Królestwa Obojga Sycylii.
Osią powieści są dzieje arystokratycznej rodziny Uzedów; autor portretuje poszczególnych jej członków głównie poprzez ich negatywne cechy; przedstawiając degenerację, zmierzch świetności rodu okazuje ich trochę jako epigonów starej epoki, która odchodziła w niebyt po upadku Królestwa Obojga Sycylii, po zjednoczeniu Włoch.
Trudno się było oderwać od lektury.

Aż dziw, że takie arcydzieło musiało czekać ponad 120 lat na polską edycję. Powieść doskonała! To taka monumentalna, wielowątkowa powieść obyczajowa, z akcją na Sycylii, z ogromnym, właściwym XIX – wiecznej powieści rozmachem. Fabuła rzucona jest na wyraziste tło historyczne czasów risorgimenta (zjednoczenia Włoch), upadku Królestwa Obojga Sycylii.
Osią powieści są dzieje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam tę serię Czarnego "Sulina", uwielbiam Węgry i Zakarpacie. Musiałem więc tę książkę nabyć. Niestety, rozczarowałem się straszliwie - nie da się tego doczytać do końca. Liczyłem trochę na reportaż, trochę na lekturę drogi, na notatki z dystansu, oddalenia, bez nadmiernego epatowania polityką. Tymczasem dostałem książkę napisaną chyba tylko po to, żeby co chwila dowalać Orbanowi,kpić z rzekomej manii wielkości Węgrów głosujących na FIDESZ, imputować konserwatystom związki z Putinem itp. itd.

Porażka, całkowita

Uwielbiam tę serię Czarnego "Sulina", uwielbiam Węgry i Zakarpacie. Musiałem więc tę książkę nabyć. Niestety, rozczarowałem się straszliwie - nie da się tego doczytać do końca. Liczyłem trochę na reportaż, trochę na lekturę drogi, na notatki z dystansu, oddalenia, bez nadmiernego epatowania polityką. Tymczasem dostałem książkę napisaną chyba tylko po to, żeby co chwila...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Absolutne arcydzieło. W powieści jest niemal wszystko. Heroizm, tchórzostwo, humor, erotyka, historia, suspens... Cała fabuła - wielowątkowa, frapująca pozwala tylko od czasu do czasu zaczerpnąć tchu. Rozmach z jakim Skvorecky napisał tę powieść wprost oszałamia. W jednej powieści napisał i o czasach komunizmu twardego i o tym z okresu praskiej wiosny. Są retrospekcje z czasów Protektoratu, są reminiscencje z okresu po sowieckiej inwazji. I tyle tam kapitalnych scenek, obrazów, zdarzeń! Chyba największych walorem Skvorecky'ego jest to, że na jednym niemalże wydechu potrafi połączyć grozę z humorem, erotykę z polityką, świętość z hedonizmem. Moją chyba najulubieńszą, nie do zapomnienia sceną jest ta jak Sowieci spodziewając się jakichś kontrrewolucyjnych materiałów, albo wręcz broni gdzieś na prowincji, wśród zielonych lasów i łąk każą zatrzymanym pasażerom otworzyć walizki. A w nich zamiast - wywrotowych materiałów oszołomieni znajdują fikuśne biustonosze i podobne dessousy których w swym twardym proletariackim życiu nigdy nie wiedzieli. Scenka, jak scenka - ale jak to jest napisane!!
Powtórzę - to jest absolutne arcydzieło i to nie do kwadratu, ale do sześcianu!

Absolutne arcydzieło. W powieści jest niemal wszystko. Heroizm, tchórzostwo, humor, erotyka, historia, suspens... Cała fabuła - wielowątkowa, frapująca pozwala tylko od czasu do czasu zaczerpnąć tchu. Rozmach z jakim Skvorecky napisał tę powieść wprost oszałamia. W jednej powieści napisał i o czasach komunizmu twardego i o tym z okresu praskiej wiosny. Są retrospekcje z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła z jej wariantami, możliwościami, przypadkami, zaskoczeniami, zwrotami, precyzją naprawdę robi wrażenie i nie pozwala na dłużej odetchnąć. Konstrukcja fabuły z jej czterowariantowością nieźle się broni.
Irytujące są natomiast zdecydowanie niepotrzebne prodemokratyczne, prolewicowe fragmenty traktujące o zaangażowaniu głównych bohaterów. Przykładowo - zwolennicy zaangażowania USA w wojnę w Wietnamie pokazani są jako niezbyt lotne umysłowo osiłki, a ich adwersarze to dobra, myśląca, wrażliwa młodzież. Denerwujące strasznie są te fragmenty - niezbyt liczne, ale co jakiś czas się w powieści pojawiające.
Trochę za dużo jest też o baseballu, szczegóły topograficzne Nowego Jorku też bym odchudził. O seksie Auster pisze dużo, ale nie pisze dobrze...
Ale - całość się broni. Ale mimo rozmachu i ciekawej konwencji na pewno nie uznam tego dzieła za najlepszą powieść Austera.

Fabuła z jej wariantami, możliwościami, przypadkami, zaskoczeniami, zwrotami, precyzją naprawdę robi wrażenie i nie pozwala na dłużej odetchnąć. Konstrukcja fabuły z jej czterowariantowością nieźle się broni.
Irytujące są natomiast zdecydowanie niepotrzebne prodemokratyczne, prolewicowe fragmenty traktujące o zaangażowaniu głównych bohaterów. Przykładowo - zwolennicy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krzysztof Masłoń się nie mylił. "Nad Zbruczem" to absolutne arcydzieło. Nie do kwadratu nawet - do sześcianu.

Krzysztof Masłoń się nie mylił. "Nad Zbruczem" to absolutne arcydzieło. Nie do kwadratu nawet - do sześcianu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Znakomita

Znakomita

Pokaż mimo to