-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
Takie kontynuacje to ja lubię.
Księstwo różanego krzyża fajnie ciągnie historię z poprzedniego tomu. Co prawda akcji jest tutaj wyraźnie mniej, więc jeśli ten aspekt jest dla Was najważniejszy to możecie poczuć pewien zawód. Niemniej wspomniany wyżej element nadrabia sama historia i ciekawy rozwój głównych bohaterów.
Zdecydowanie najbardziej podobał mi się wątek dotyczący Katarzyny. Jej postać wyraźnie nabrała charakteru, nie jest już tylko pionkiem w grze potężnych polityków, sama stara się grać o swoje i odzyskać swoje dziedzictwo. Pozostałe wątki też są w porządku i śledziłem je z niemałym zainteresowaniem. Oczywiście to środkowy tom cyklu, więc nie ma co tu liczyć na żadne rozstrzygnięcia, niemniej książkę czytało mi się naprawdę dobrze.
Podobnie jak w poprzednim tomie naprawdę doceniam setting powieści. Alternatywna historia wojny trzydziestoletniej to jednak coś niecodziennego w fantastyce, samo wykonanie i przedstawienie świata też jak najbardziej zadowala. Co prawda, co jakiś czas musiałem sprawdzić na Wikipedii kim była dana postać historyczna, ale to dobrze, zawsze sam się czegoś nowego dowiedziałem. Rozumiem jednak, jeśli ktoś w tym gąszczu ludzi z epoki i ich tytułów może czuć się lekko zagubiony.
Podsumowując, jak najbardziej polecam i czekam na następny tom. Ode mnie 7,5/10.
Takie kontynuacje to ja lubię.
Księstwo różanego krzyża fajnie ciągnie historię z poprzedniego tomu. Co prawda akcji jest tutaj wyraźnie mniej, więc jeśli ten aspekt jest dla Was najważniejszy to możecie poczuć pewien zawód. Niemniej wspomniany wyżej element nadrabia sama historia i ciekawy rozwój głównych bohaterów.
Zdecydowanie najbardziej podobał mi się wątek...
Popcornowe science fiction.
Mickey 7 nie ma łatwego życia. Jest członkiem wyprawy kolonizacyjnej na obcą planetę i pracuje jako tzw. wymienialny. Trzeba wyczyścić zbiornik z antymaterią? Przetestować potencjalnie zabójczy gatunek wirusa? Przyjąć na siebie śmiertelną dawkę promieniowania? Oto człowiek właściwy do tej roboty! Czy może zginąć? Z pewnością, ale to nie kłopot! Po prostu po jego zgonie ze zbiornika wyjdzie jego nowa wersja z wgranym zapisem z poprzedniego życia.
Po sześciu śmierciach Mickey w czasie eksploracji planety przepada w lodowej przepaści i jest pewny, że znowu zginie. Szczęśliwym trafem jednak przeżywa, a po powrocie do bazy odkrywa, że jego ósma wersja została już wypuszczona ze zbiornika. Co zrobić w tej sytuacji? Prawo zabrania, aby istniały naraz dwie wersje tej samej osoby. Ponadto kolonii zagrażają nieznane stwory zwane pełzaczami. Czy koloniści przetrwają?
Sam pomysł na powieść jest ciekawy, niestety mam pewne problemy z wykonaniem (o czym niżej). Poza główną fabułą aktor przedstawia nam retrospekcje pokazujące często nieudane próby kolonizacji obcych światów czy poprzednie wcielenia głównego bohatera. Szczerze mówiąc te fragmenty powieści były dla mnie ciekawsze niż główny wątek. Niemniej książkę przeczytałem bardzo szybko, a głównego bohatera (w wersji siódmej) jak najbardziej można polubić.
Jeśli miałbym do czegoś porównać tę pozycję, to pod pewnymi względami przypominała mi serię Bobiverse od Denisa Tailora (podobne motywy kolonizacji nowych światów, tworzenia kopii swojej świadomości i nowych wersji biologicznego oryginału). Sam lekki i humorystyczny styl pisania w obu przypadkach też był do siebie bardzo zbliżony.
O ile ogólnie jestem zadowolony z lektury to mam dwie uwagi. Po pierwsze powieść wydaje mi się za krótka o jakieś 100 stron. Pewne elementy mogłyby być spokojnie rozbudowane, na przykład wątek relacji między Mickey’em 7 i 8 wyszedł dość płasko, podobnie kwestia wizji głównego bohatera została w zasadzie ledwo zarysowana. Innym problemem, na który dość rzadko zwracam uwagę w recenzjach, jest tłumaczenie. Kilka razy zauważyłem wyraźne błędy w tekście, zmieniające sens zdań lub sprawiające, że nie miały one sensu.
Nie jest to w żadnym przypadku powieść wybitna, wątpię abym za kilka tygodni coś więcej z niej pamiętał. Niemniej jako przyjemny przerywnik między bardziej wymagającymi seriami lub jako niezobowiązująca rozrywka Mickey7 powinien sprawdzić się całkiem nieźle. Ode mnie 6,5/10.
Popcornowe science fiction.
Mickey 7 nie ma łatwego życia. Jest członkiem wyprawy kolonizacyjnej na obcą planetę i pracuje jako tzw. wymienialny. Trzeba wyczyścić zbiornik z antymaterią? Przetestować potencjalnie zabójczy gatunek wirusa? Przyjąć na siebie śmiertelną dawkę promieniowania? Oto człowiek właściwy do tej roboty! Czy może zginąć? Z pewnością, ale to nie kłopot!...
To nie jest kraj dla słabych magów… i przy okazji również zbyt dobra powieść.
Moje wrażenia po przeczytaniu pierwszej części cyklu były dość mieszane. Po całkiem lekkim i zabawnym początku w przedszkolu autorka postanowiła uczynić swoją powieść dużo mroczniejszą. W drugim tomie cyklu konsekwentnie podążyła tą ścieżką, w powieści nie brak scen tortur czy śmierci. Niestety wydaje mi się, że momenty ukazania wyjątkowego okrucieństwa były dość tanim zagraniem, obliczonym na zaszokowanie czytelnika. Wiele z nich było niepotrzebnych i nie wnosiły one zbyt wiele do historii (a piszę to jako osoba, która np. czyta i chwali Berserka).
Jeśli chodzi o samą fabułę to jest ona dość poprawna, niestety dwa elementy mocno psuły mi frajdę z czytania. Po pierwsze wordbuilding jest dosyć słaby, nie jestem w stanie uwierzyć w świat (odpowiednik naszego), w którym nagle ujawniają się tysiące Iskier (bo wcześniej oczywiście przez dziesięciolecia nikt ich obecności nie zauważył) i dosłownie wszędzie rozpoczynają się pogromy, prześladowania i morderstwa, z którymi nikt nic nie robi. O drugim problemie muszę się rozpisać bardziej szczegółowo.
Przeczytałem w swoim życiu kilkaset książek z szeroko pojętej fantastyki. Postacie, które pojawiają się na kartach powieści są napisane raz lepiej raz gorzej. Niestety, i muszę to wyraźnie podkreślić, Agata Filipiak to jedna z najgorzej wykreowanych kobiecych protagonistek, z jakimi miałem do czynienia. Już w poprzednim tomie specjalnie jej nie polubiłem, tutaj niestety jej wady są spotęgowane. Agata to taka anty Mary Sue. Zachowuje się lekkomyślnie, impulsywnie i głupio, przez co cierpi nie tylko ona sama, ale także inni wokół. Cały czas panikuje lub użala się na sobą. Nie uczy się na swoich błędach. Jest wyjątkowo niedomyślna, inni bohaterowie co chwilą muszą jej w łopatologiczny sposób wyjaśniać co się wokół dzieje. Cały czas mdleje lub traci przytomność (8 razy w trakcie powieści, wiem bo liczyłem). Jest przez prawie wszystkich pomiatana i mało kto ją szanuje. Jak słusznie zauważył Dawid: „Agata, zamknij się! Nikt Cię nie pytał o zdanie.”. Zresztą ten element powieści dosyć mnie bawił (choć pewnie nie w ten sposób co by autorka chciała). Dawid bardzo często wytykał naszej bohaterce jak bardzo jest głupia lub nieporadna. Absolutnie zgadzałem się z każdym jego zdaniem.
W powieści występuje 5-letnia siostra głównej bohaterki i powiem szczerze, ma ona więcej siły charakteru niż Agata. Problemem z naszą bohaterką jest też to, że jako że nie ma ona siły magicznej, w większości sytuacji jest bezużyteczna i musi zdać się na pomoc innych osób. Agata jest tak słaba, że nawet kiedy ma możliwość zemsty na osobie, która zabiła dwójkę ważnych dla niej ludzi, to nie jest w stanie tego dokonać. Potem zaś właściwie zapomina o tym fakcie i życzy mordercy, aby znalazł trochę szczęścia w życiu. Nosz kur…
Jak ja jako czytelnik mam kibicować takiej postaci? Postaci momentami wręcz żałosnej. Dobry protagonista nie musi być supermenem, jeśli Agata nie ma mocy, to powinna swoim sprytem pokonywać wszelkie przeciwności. I na pewno powinna mieć więcej zdecydowania i pewności siebie. Jedyne co trochę ratuje postać Agaty to jej trauma (w powieści przydarzają się jej naprawdę okropne rzeczy) i fakt, że generalnie większość postaci w książce zachowuje się niezbyt mądrze.
Dotychczas cały czas narzekam, warto więc wspomnieć o kilku zaletach. Powieść jest całkiem nieźle napisana, przeczytałem ją dość szybko. Mamy tu sporo akcji, nuda Wam raczej nie grozi. Kilka kwestii fabularnych z pierwszej części się wyjaśniło (niestety rozwiązania zaproponowane przez autorkę są nieco naciągane). Mimo, że humoru było tutaj znacznie mniej niż w poprzednim tomie, to kilka żartów się udało. Jeden plot twist związany z postacią Dawida okazał się całkiem ciekawy. Sporym plusem jest zamknięte zakończenie, jeśli w tym miejscu skończycie przygodę z cyklem nie będziecie rozczarowani. Ogólnie też ostatnie 100 stron wydaje mi się najciekawszą częścią książki.
Podsumowując, raczej nie polecam tej pozycji. Szkoda, że autorka zdecydowała się wprowadzić do swojego cyklu tyle przemocy i okrucieństw, moim zdaniem ta seria lepiej by się sprawdziła w formie lżejszej i bardziej humorystycznej. Co prawda niedawno pojawił się finałowy tom, ale chyba sobie odpuszczę, zbyt mnie wymęczyła postać Agaty. Ode mnie naciągane 3,5/10.
To nie jest kraj dla słabych magów… i przy okazji również zbyt dobra powieść.
Moje wrażenia po przeczytaniu pierwszej części cyklu były dość mieszane. Po całkiem lekkim i zabawnym początku w przedszkolu autorka postanowiła uczynić swoją powieść dużo mroczniejszą. W drugim tomie cyklu konsekwentnie podążyła tą ścieżką, w powieści nie brak scen tortur czy śmierci. Niestety...
Bardzo przyjemna pozycja, którą trudno zaliczyć do jakiegoś konkretnego gatunku literackiego. Mamy tu połączenie fantastyki, weird fiction i lokalnego folkloru. Szczególnie spodobał mi się ukazany przez autora obraz na wpół baśniowej Laponii, gdzie między ludźmi żyją mityczne stworzenia. Sama historia wciąga (jak lapońskie bagno), choć na początku trudno się nieco połapać o co chodzi.
Powieść jest w wielu momentach zabawna, ale też potrafi wzruszyć czy skłonić do refleksji. Do tego dodałbym naprawdę dobrze nakreślonych, pełnokrwistych i jakże różnych bohaterów.
Poza samym autorem słowa uznania należą się także tłumaczowi Sebastianowi Musielakowi, który podjął się niełatwego zadania oddania gwary mieszkańców Laponii oraz Kamilowi Małaniczowi, który świetnie sprawdził się jako lektor audiobooka (choć zdarzały mu się czasem małe błędy).
Jeśli chodzi o wady to troszkę rozczarował mnie wątek kryminalny. Przyznam też, że nie polubiłem szczególnie Eliny (głównie przez jej brak stanowczości), choć absolutnie nie zarzucam, że to źle wykreowana bohaterka.
Zdecydowanie warto dać szansę tej powieści, jest ona naprawdę oryginalna i ze świecą szukać drugiego takiego kolażu wierzeń, mitów, potworów, klątw, humoru i surowości Północy. Polecam, ode mnie 7,5/10.
Bardzo przyjemna pozycja, którą trudno zaliczyć do jakiegoś konkretnego gatunku literackiego. Mamy tu połączenie fantastyki, weird fiction i lokalnego folkloru. Szczególnie spodobał mi się ukazany przez autora obraz na wpół baśniowej Laponii, gdzie między ludźmi żyją mityczne stworzenia. Sama historia wciąga (jak lapońskie bagno), choć na początku trudno się nieco połapać o...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jak na debiut nie jest źle, choć opowiedziana historia raczej nie angażuje.
Stażysta to przyzwoity pierwszy tom cyklu. Głównym bohaterem jest Darwin, młody chłopak na stażu, który niedługo podejdzie do końcowego egzaminu i, jak ma nadzieję, zacznie pracę w urzędzie. Nie jest to jednak urząd jak inne. Do tego konkretnego trafiają dusze zmarłych, które następnie są rozliczane z całego swojego życia. Każda z nich może trafić do raju, czyśćca lub piekła.
Niestety, wskutek splotu niespodziewanych wydarzeń, Darwin zostaje wrobiony w morderstwo swojego kolegi na stażu. Musi on uciekać z urzędu do świata żywych, gdzie ma nadzieję złapać morderców i oczyścić swoje imię. Oczywiście po drodze napotyka na pewne komplikacje, a w sprawę okazują się być zamieszane byty anielskie jak i demoniczne.
Ciężko mi w przypadku tej pozycji znaleźć jakieś wyraźne wady. Jest tu trochę akcji, nie ma błędów logicznych, sama książka jest też napisana nienajgorzej i czyta się ją całkiem szybko (tym bardziej, że to króciutki tytuł). Bohaterowie nie są jakoś super zarysowani, ale w swoich rolach sprawdzają się nienajgorzej (mały plusik za Felusia).
Ogólnie czuję, że lektura Stażysty nie w wzbudziła u mnie większych emocji. Wszystko to, co możemy znaleźć na kartach powieści pojawiło się już wcześniej i to wielokrotnie. Fabuła jest dość sztampowa i niespecjalnie zaskakuje. Sam pomysł z wysyłaniem dusz zmarłych do nieba lub piekła był już w polskiej fantastyce eksploatowany, chociażby w powieściach o Wiktorii Biankowskiej od Katarzyny Miszczuk. Powieść też nie broni się sama, wyraźnie to wprowadzenie do większej całości, która przede wszystkim stawia pytania a nie odpowiada na nie. Bez sięgnięcia po kontynuację nie będziecie raczej usatysfakcjonowani.
Mimo powyższego marudzenia nie uważam, aby pierwszy tom cyklu był szczególnie zły. Po prostu zabrakło mi oryginalności i czegoś więcej. Prawdopodobnie sięgnę po drugi tom, mam nadzieję, że będzie tam więcej „mięska” i historia mnie zaangażuje. Wystawiam Stażyście ocenę 5/10 z plusikiem na zachętę.
Jak na debiut nie jest źle, choć opowiedziana historia raczej nie angażuje.
więcej Pokaż mimo toStażysta to przyzwoity pierwszy tom cyklu. Głównym bohaterem jest Darwin, młody chłopak na stażu, który niedługo podejdzie do końcowego egzaminu i, jak ma nadzieję, zacznie pracę w urzędzie. Nie jest to jednak urząd jak inne. Do tego konkretnego trafiają dusze zmarłych, które następnie są...