-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
To już moja czwarta książka PKD i mogę śmiało stwierdzić, że ten człowiek miał science fiction we krwi. Ciężko uwierzyć, że ta książka została opublikowana w 1955 r. Jego utwory dobrze się zestarzały, bo zamiast skupiać się w swoich historiach na stronie technicznej, naturalnie wkomponowywał w nie różnorodne fantastyczne wizje.
W tej książce również znajduje się kilka ciekawych pomysłów i elementów, z których wiele przewija się w pozostałych utworach Dicka, ale całość jest zdecydowanie nastawiona na akcję. Nie czyta się tego źle, ale fabuła i narracja są raczej mało ekscytujące. Można zauważyć podobieństwa rysujące się między głównym bohaterem niezadowolonym z obecnego systemu a zwariowanym poszukiwaczem zaginionej planety, jednak kwestie te są zepchnięte na dalszy plan, a wątek tego drugiego jest kiepsko połączony z resztą powieści. Ponadto zasady, na których oparty jest świat są dla mnie kompletnie niewiarygodne.
To już moja czwarta książka PKD i mogę śmiało stwierdzić, że ten człowiek miał science fiction we krwi. Ciężko uwierzyć, że ta książka została opublikowana w 1955 r. Jego utwory dobrze się zestarzały, bo zamiast skupiać się w swoich historiach na stronie technicznej, naturalnie wkomponowywał w nie różnorodne fantastyczne wizje.
W tej książce również znajduje się kilka...
3.5 Pierwsza część nie jest najgorsza. Co prawda brakuje jakiejkolwiek akcji i niektóre fragmenty są nieprzejrzyste, ale główny temat jest w jakimś stopniu interesujący (choć dla osób niewierzących raczej z góry przesądzony), a jaszczurcza rasa kosmitów nie sprawia wrażenia absurdalnej, o co było bardzo łatwo.
Druga część jest natomiast zwyczajnie zła. Panuje kompletny miszmasz - od psychodelicznego przyjęcia (rozdział 12 to totalny bełkot), przez anarchistyczne zamieszki i atak gigantycznych pszczół aż po egzorcyzmy w kosmosie - świat jest miernie skonstruowany, postacie są kartonowe, istotne dla fabuły rzeczy (à la "Obcy..." Heinleina) dzieją się w tle, połowa tekstu jest niezrozumiała, a filozoficzno-teologiczne dywagacje nad tytułowym problemem całkowicie ustępują religijnym bzdetom.
3.5 Pierwsza część nie jest najgorsza. Co prawda brakuje jakiejkolwiek akcji i niektóre fragmenty są nieprzejrzyste, ale główny temat jest w jakimś stopniu interesujący (choć dla osób niewierzących raczej z góry przesądzony), a jaszczurcza rasa kosmitów nie sprawia wrażenia absurdalnej, o co było bardzo łatwo.
Druga część jest natomiast zwyczajnie zła. Panuje kompletny...
Obraz zgorzkniałego, smutnego i bezsilnego człowieka. Zaskakująco dobry pod kątem stylistycznym, przekonujący, ale zbyt statyczny i powierzchowny. Mimo wszystko nie zabrakło kilku mocnych fragmentów uwydatniających żałosność i niemoc głównego bohatera, a od zakończenia wieje chłodną pustką, z której powoli kiełkuje lepsza przyszłość.
Obraz zgorzkniałego, smutnego i bezsilnego człowieka. Zaskakująco dobry pod kątem stylistycznym, przekonujący, ale zbyt statyczny i powierzchowny. Mimo wszystko nie zabrakło kilku mocnych fragmentów uwydatniających żałosność i niemoc głównego bohatera, a od zakończenia wieje chłodną pustką, z której powoli kiełkuje lepsza przyszłość.
Pokaż mimo to
Pełna spostrzeżeń przekazywanych niczym prawdy objawione, odpychających komentarzy o kobietach, których jest tak dużo, że ciężko (mimo czasów) przymknąć na nie oko, gloryfikowania i idealizowania filozofii życia i postaci, której do ideału daleko, zbyt często bijąca nienaturalnym optymizmem. Napisana w niezłym, lekkim stylu, ale na dłuższą metę bardzo powtarzalna pod względem opisów. Zorba jest niezwykle intrygującą postacią, ale został niestety pokazany bardzo jednostronnie i dopiero pod koniec można poznać jego inne oblicze, choć i tak w niewystarczającym stopniu. Jest też kilka emocjonalnych scen, efektywnych głównie za sprawą dobrze napisanego tytułowego bohatera. Dzięki greckim klimatom, całość jest bardzo nastrojowa i przyjemna.
Szkoda, że Kazantzakis nie dostrzega, jak ważny jest balans i mimo wielu cennych myśli dzieli ostatecznie sprawę na czarne i białe.
Pełna spostrzeżeń przekazywanych niczym prawdy objawione, odpychających komentarzy o kobietach, których jest tak dużo, że ciężko (mimo czasów) przymknąć na nie oko, gloryfikowania i idealizowania filozofii życia i postaci, której do ideału daleko, zbyt często bijąca nienaturalnym optymizmem. Napisana w niezłym, lekkim stylu, ale na dłuższą metę bardzo powtarzalna pod...
więcej mniej Pokaż mimo to3.5 Zamysł jest nawet ciekawy, ale niestety nigdy nie ma okazji się ziścić. Nie dość, że przez praktycznie całą książkę nie dzieje się nic wartego uwagi (chyba że za interesujące można uznać opisy zakładania społeczności na 3 osobnych etapach fabuły), to zakończenie jest tak głupie, że to się w głowie nie mieści. Przypomina mi jeden z albumów Asterixa, w którym pojawia się kosmita podobny do Myszki Miki. Plusem jest prosty, potoczny styl, który zachował charakter oryginału. Opuściwszy jednak wojenne realia, sarkastyczne nastawienie bohatera jest wymierzone w pustkę i równie bezcelowe, co cała powieść.
3.5 Zamysł jest nawet ciekawy, ale niestety nigdy nie ma okazji się ziścić. Nie dość, że przez praktycznie całą książkę nie dzieje się nic wartego uwagi (chyba że za interesujące można uznać opisy zakładania społeczności na 3 osobnych etapach fabuły), to zakończenie jest tak głupie, że to się w głowie nie mieści. Przypomina mi jeden z albumów Asterixa, w którym pojawia się...
więcej mniej Pokaż mimo to
5.5 Wszechobecne myślniki doprowadzają do szału; są tam, gdzie ich nie potrzeba i stale wybijają z rytmu. Liczne metafory, chaotyczne myśli i nieujawnianie przez autora więcej niż to konieczne sprawia, że książka jest równie unikalna co nieprzejrzysta.
Dobrze przedstawiony jest wewnętrzny konflikt bohatera, wypierającego zachodzące w nim zmiany i dążącego, wbrew sobie, do zachowania statusu quo. Pozostałe postacie istnieją gdzieś w tle, tajemniczo, ich zamiary i myśli nie do końca znane. Wszczepiona w obywateli definicja szczęścia, będąca usprawiedliwieniem totalitarnych zapędów do całkowitej kontroli, jest adekwatnie pokraczna, irracjonalna i oderwana od rzeczywistości.
Niektóre elementy świata są wątpliwe. Prawie wszystkie obiekty stworzone ze szkła - co z odbijającym się światłem, kto to czyści? Trzeba jednak przyznać, że wizja widocznych (w teorii) na wskroś domów i w ogóle całego otoczenia przynosi pożądany efekt. No i fakt, że jedyny tradycyjny, nieprzezroczysty budynek w mieście jest pozostawiony bez żadnego nadzoru jest absurdalny.
Nawet bez porównywania do wiadomych dzieł, powieść ta, mimo ciekawych pomysłów, wydaje się być pod wieloma względami wybrakowana.
5.5 Wszechobecne myślniki doprowadzają do szału; są tam, gdzie ich nie potrzeba i stale wybijają z rytmu. Liczne metafory, chaotyczne myśli i nieujawnianie przez autora więcej niż to konieczne sprawia, że książka jest równie unikalna co nieprzejrzysta.
Dobrze przedstawiony jest wewnętrzny konflikt bohatera, wypierającego zachodzące w nim zmiany i dążącego, wbrew sobie, do...
O tym, czym może być miłość; o jej różnych formach, wymiarach i sposobach postrzegania. O dążeniu do miłości w jej jednym, utartym i wyidealizowanym kształcie, który po latach zmian okazuje się tylko zewnętrzną powłoką, ale której rdzeniem jest to samo uczucie. O starzeniu się, umieraniu i wielu innych rzeczach.
Proza jest elegancka, bogata, niewymuszona, płynna - być może najpiękniejsza, z jaką miałem do tej pory do czynienia. Potrafić tak pisać to dar.
Urzekająca, zabawna, nieoczywista. Prawdziwa literatura.
O tym, czym może być miłość; o jej różnych formach, wymiarach i sposobach postrzegania. O dążeniu do miłości w jej jednym, utartym i wyidealizowanym kształcie, który po latach zmian okazuje się tylko zewnętrzną powłoką, ale której rdzeniem jest to samo uczucie. O starzeniu się, umieraniu i wielu innych rzeczach.
Proza jest elegancka, bogata, niewymuszona, płynna - być...
Autor skutecznie kreuje atmosferę grozy, a miejsce akcji jest bujne i wizualnie atrakcyjne. Niestety główna bohaterka jest bezpłciowa, a próba zgłębienia jej charakteru nie do końca udana.
Historia stanowi jedną wielką tajemnicę, którą chce się odkryć. Jest ona jednak tajemnicza do tego stopnia, że ostatecznie pozostawia same pytania (m.in. po co to wszystko?) i żadnych odpowiedzi. Nie ma również żadnej motywacji, żeby się ich doszukiwać.
[Porównywanie tej książki do dzieł Lema czy Strugackich jest bezpodstawne i tylko jej szkodzi.]
Autor skutecznie kreuje atmosferę grozy, a miejsce akcji jest bujne i wizualnie atrakcyjne. Niestety główna bohaterka jest bezpłciowa, a próba zgłębienia jej charakteru nie do końca udana.
Historia stanowi jedną wielką tajemnicę, którą chce się odkryć. Jest ona jednak tajemnicza do tego stopnia, że ostatecznie pozostawia same pytania (m.in. po co to wszystko?) i żadnych...
Jak to w fantastyce - pomysł to najlepsze, co ta książka ma do zaoferowania. Wprowadzenie w świat, a właściwie cała powieść, jest wręcz sprawozdawczej natury, jak gdyby autor oprowadzał czytelnika po każdym jego zakątku, nie chcąc niczego pominąć. Takie podejście samo w sobie nie jest złe, ale wszystko tu jest niepotrzebnie rozwleczone. Większość miejsca zajmują rutynowe czynności jedynie od czasu do czasu wzbogacane jakimiś ciekawszymi wydarzeniami, które w praktyce i tak są mniej interesujące niż na papierze. Doszukiwanie się metafor i głębszych znaczeń w przypadku tej książki jest naturalne - aż do momentu rozczarowującego zakończenia, które nie dość, że nie dodaje nic do całej historii, to jest również niesatysfakcjonujące pod kątem czysto fabularnym.
Jak to w fantastyce - pomysł to najlepsze, co ta książka ma do zaoferowania. Wprowadzenie w świat, a właściwie cała powieść, jest wręcz sprawozdawczej natury, jak gdyby autor oprowadzał czytelnika po każdym jego zakątku, nie chcąc niczego pominąć. Takie podejście samo w sobie nie jest złe, ale wszystko tu jest niepotrzebnie rozwleczone. Większość miejsca zajmują rutynowe...
więcej Pokaż mimo to