-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2023-10-09
2023-09-27
2012-06-18
2005-07-01
Dan Brown oraz jego pozycja "Kod Leonarda Da Vinci" (chciałem napisać "dzieło" zamiast "pozycja", ale obraził bym tak wielkich twórców jak: Kochanowski, Mickiewicz, Słowacki, Dostojewski, Tolkien, Rej itp.) zrobił wielką furorę, niby ("niby" specjalnie użyte bo dowiedziałem się od mojego Taty, że te niby rewelacyjne teorie są nowe, ale ponoć w latach 80-siątych, ktoś już opublikował takie same rewelacje) nowymi teoriami na temat postaci Jezusa Chrystusa, Marii Magdaleny i zakonu jaki miał niby strzec potomka samego wcześniej wymienionego Jezusa. Oczywiście jako osoba, która nie lubi czytać książek oglądać filmów w okresie ich największej sławy czy popularności, przeczytałem ją po czasie, gdy cały fenomen zgasł. Na początku podchodziłem do niej neutralnie, jednakże im dalej czytałem tym bardziej się zastanawiałem, gdzie jest ten fenomen.
Do pozytywnych stron zaliczyć można, że jest to pozycja, która nie wymaga myślenia jakiegokolwiek, zagadki rozwiązywałem od razu, jakie mieli główni bohaterowie, im to często zajmowało jakieś dziesięć stron, może Danowi płacono za linijkę? Drugim argumentem przemawiającym za przeczytaniem tej pozycji jest warsztat pisarski. Autor pisze w sposób przejrzysty, co daje czytelnikowi frajdę z czytania bo można szybko to zakończyć bez zbędnej dodatkowej męki.
Teraz przejdźmy do minusów. Rewelacyjna teoria jaka była promowana przez liczne media, krytyków jest kolejną niby potwierdzoną dowodami przez samego autora teorią, że Jezus miał potomka. Powołuje się na liczne pisma itp. Jednakże... pojawia się problem, gdzieś w roku 2008, jak dobrze pamiętam, okazało się, że cały zakon został wymyślony przez francuskiego dziennikarza, który spreparował dane. Wielu mi zarzuci tutaj, teraz jakiś hate, że nie chcę być mainstream itp. Nie, po prostu, nie lubię jak ludzie ślepo wierzą w to co przeczytają i opierają się na jednym źródle. Ja sprawdziłem parę artykułów z różnych kręgów, że wszystkie teorie napisane, przez Dana Browna są zabawne i logika została tutaj nad wyraz nagięta. Kolejną negatywną stroną jest po prostu paranoja zabójstw. Albinos (co wszyscy pisarze mają z tymi albinosami mierzącymi po dwa metry tego ja nie wiem) jest dla mnie postacią bardzo zabawną, nie wiem czemu, ale widać, że tutaj zwrot jaki użyłem w przypadku Stiega Larssona - "ułańska fantazja" jest na miejscu. Po prostu na początku bawił mnie syndrom "Rambo", jaki został użyty u Albinosa (Silas - imię jego). Pierwsze zabójstwa były zabawne idzie, łamie karki i tak w kółko, ale później to mnie już zaczęło irytować. Kolejną wadą są dialogi, zastanawiałem się przez chwilę, czy nie pisało to dziecko bądź jakiś nastolatek, ale niestety Dan Brown to "ponoć" wykształcony mężczyzna, ale poziom tego był irytująco niski. Przechodząc dalej, zauważyłem, że wielu czytelników skarżyło się na pierwszą zagadkę, ja nie mam nic do zarzucenia, bo było zrobione to tak, by Silas nie mógł odnaleźć tak strzeżonego skarbu, jaki był pilnowany przez zakon. Następnie, muszę to zrobić niestety, zarzucam płytki obraz psychologiczny albo brak jakiegokolwiek obrazu psychologicznego u bohaterów, troszeczkę stwierdzam, że autor poszedł na łatwiznę.
Podsumowując, książkę można przeczytać, ale tylko raz, nic więcej. Wielki sukces tego tytułu jest dla mnie wielką zagadką, a według mnie, ocenę jaką mogę jedynie wystawić moim to "beznadziejna", może trochę przesadziłem, ale tak uważam.
Dan Brown oraz jego pozycja "Kod Leonarda Da Vinci" (chciałem napisać "dzieło" zamiast "pozycja", ale obraził bym tak wielkich twórców jak: Kochanowski, Mickiewicz, Słowacki, Dostojewski, Tolkien, Rej itp.) zrobił wielką furorę, niby ("niby" specjalnie użyte bo dowiedziałem się od mojego Taty, że te niby rewelacyjne teorie są nowe, ale ponoć w latach 80-siątych, ktoś już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-07-14
Ostatni tom trylogii "Millenium", autorstwa szwedzkiego dziennikarza, jest podsumowaniem starań Mikaela Bloomkvista oraz Elisabeth Salander. Jednakże muszę przyznać jest to najgorszy tom z całej serii, już drugi był trochę słabszy i bardzo fantastsy, jednakże trzeci tom to już połączenie SF i Fantasy w jednym. Nie będę opisywał pozytywnych stron, bo nie zmieniają się one od poprzednich opinii: lekki styl oraz wciągająca fabuła.
Jednakże negatywne strony "Zamku z piasku, który runął", można wymieniać i wymieniać, ale przyjąłem politykę, że nie będę spojlerował, bo odbiera to całą radość osobą, który nie przeczytały tejże części. Ale niestety się nie da. Dlatego zaznaczę opcję "opinia jest spojlerem". Dwie osoby były w stanie obalić służby specjalne szwedzkich służb specjalnych, później dołączają się policja i inne służby mundurowe, ale jednak na samym początku tylko Elisabeth i Bloomkvist rozwiązują i rozgryzają całą zagadkę ojca Salander. Muszę przyznać, że odczuwałem pewnego rodzaju rozczarowanie i złość jak Larsson bez sensu zakończył tą serię. Widać jest, iż zabrakło pomysłów na serię. Kolejnym minusem jest scena, gdzie główna bohaterka walczy ze swoim bratem... ułańska fantazja razy dwa! Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie przeoczyłem czegoś i się pomyliłem, ale niestety wszystko jest widoczne i wygrywa z dwumetrowym dryblasem.
Podsumowując, trylogia jako całość jest bardzo dobrą całością, jednakże oddzielając tom po tomie, to mamy tutaj zamazany obraz piękna i intrygi tejże serii. Niestety, ostatni tom jest "słaby" i nie polecam go, chyba, że już przeczytało się dwa poprzednie tomy. Ja osobiście się zawiodłem.
Ostatni tom trylogii "Millenium", autorstwa szwedzkiego dziennikarza, jest podsumowaniem starań Mikaela Bloomkvista oraz Elisabeth Salander. Jednakże muszę przyznać jest to najgorszy tom z całej serii, już drugi był trochę słabszy i bardzo fantastsy, jednakże trzeci tom to już połączenie SF i Fantasy w jednym. Nie będę opisywał pozytywnych stron, bo nie zmieniają się one od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-07-10
Druga część trylogii autorstwa Stiega Larssona. Kontynuacja skupiona jest bardziej na osobie Elisabeth Salander, zdolnej hakerce o fotograficznej pamięci, która poszukuje swojego ojca, byłego agenta KGB. Tak wstępem, bez żadnych spojlerów itp. można w jednym zdaniu opisać "Dziewczynę która igrała z ogniem". Oczywiście podzielę moją recenzję/opinię na strony pozytywne jak i negatywne.
Zacznijmy od tej lepszej osłony kryminału. Tak jak w poprzedniej części, styl jest bardzo płynny i pisany "lekkim piórem", co jest największym plusem całej serii. Kolejną pozytywną cechą jest fabuła oraz akcja (co do fabuły to też negatywna strona), od pierwszych stron zmusza czytelnika by cały czas śledzić losy bohaterki.
Przejdźmy do negatywnych stron, w poprzedniej opinii pisałem, że motywy "supermana" są przesadą. Główna bohaterka pokonuje dwóch gangsterów bez żadnych problemów? No przepraszam, ale to jest troszeczkę lekką kpiną i przesadą. Stwierdzam, że ułańska fantazja była nad ułańska. Kolejnym min minusem, ww., jest po prostu sposób w jak dziecinny sposób Elisabeth znajduje swojego ojca, który był agentem KGB, znalazła. Można tutaj wymienić jeszcze jeden wątek, ale nie będę robił spojlerów.
Podsumowując jest tyle samo plusów co minusów, teoretycznie powinna to być ocena "przeciętna", jednakże jest to nadal dobra pozycja to daję ocenę "dobrą". I zachęcam do przeczytania oraz jak ktoś się nie zgadza ze moją opinią, napisanie do mnie, chętnie podyskutuję.
Druga część trylogii autorstwa Stiega Larssona. Kontynuacja skupiona jest bardziej na osobie Elisabeth Salander, zdolnej hakerce o fotograficznej pamięci, która poszukuje swojego ojca, byłego agenta KGB. Tak wstępem, bez żadnych spojlerów itp. można w jednym zdaniu opisać "Dziewczynę która igrała z ogniem". Oczywiście podzielę moją recenzję/opinię na strony pozytywne jak i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Stieg Larsson, szwedzki dziennikarz śledczy, ostatnimi czasy ujawnił nam się jako wspaniały pisarz powieści kryminalnych, szkoda tylko, że więcej ich nie wyjdzie (Autor zmarł na zawał serca niestety). Jednakże trzeba przyznać, że trylogia Millenium, tytułowa nazwa czasopisma śledczego, w którym pracuje główny bohater Michael Bloomkvwit, jest na pewno trzema powieściami, łączącymi się w całość i to bardzo płynnie.
Jednakże na samym wstępie trzeba zacząć od stron pozytywnych tej powieści, a nimi na pewno są para bohaterów, wcześniej wspomniany Michael Bloomkvist oraz Elisabeth Salander, młoda hakera z pamięcią fotograficzną. Obie postacie są zróżnicowane i posiadają bogaty portret psychologiczny, który powoduje, iż obaj się uzupełniają, popychając czasami fabułę do przodu.
Kolejną pozytywną stroną jest przystępny język (czasami można nazwać go, iż Stieg ma "lekkie pióro"), powodując u czytelnika chęć zagłębienia się w tą niesamowitą historię opisaną na tylu kartkach.
Warto także dodać słów parę o fabule, jest ona bardzo klimatyczna i pasująca do wydarzeń, które rozwijają się z kartki na kartkę, rozpędza się jak dobrze naoliwiona lokomotywa. Widać jest u Szweda, że historia jest przemyślana i nie ma się do czego przyczepić.
Do negatywnych stron chciałbym dodać, motyw "Supermana" u jednego z bohaterów, nie chcę robić tutaj spoilerów, ale dodam, że w pierwszej części mało jest to zauważalne, ale w kolejnych opiszę tutaj, że pisarza poniosła ułańska fantazja.
Podsumowując jest to bardzo dobry kryminał skandynawski, który wymaga wyróżnienia i oceny "bardzo dobrej", jak widać nie tylko ja doceniłem piękno tej powieści, ale także twórcy z Hollywood, robiąc ekranizację.
Stieg Larsson, szwedzki dziennikarz śledczy, ostatnimi czasy ujawnił nam się jako wspaniały pisarz powieści kryminalnych, szkoda tylko, że więcej ich nie wyjdzie (Autor zmarł na zawał serca niestety). Jednakże trzeba przyznać, że trylogia Millenium, tytułowa nazwa czasopisma śledczego, w którym pracuje główny bohater Michael Bloomkvwit, jest na pewno trzema powieściami,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to