-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Biblioteczka
„Wyspa na ulicy Ptasiej”. Autor książki Uri Orlev sam doświadczył okrucieństwa wojny. Wraz z rodziną został przesiedlony do getta warszawskiego, w którym przebywał do 1943 roku. Jak również z bratem został przeniesiony do hotelu polskiego a następnie przez dwa lata walczył o życie w obozie Bergen – Belsen. „Wyspa na ulicy Ptasiej” ukazała się w Polsce w 1990 roku w tłumaczeniu Ludwika Jerzego Kerna.
Uri Orlev za swoją twórczość otrzymał m. in. Międzynarodową Nagrodę im. J. Korczaka (w 1990 r.) oraz Międzynarodową Nagrodę im. H. Ch. Andersena (w 1996 r.).
.
Mamy rok 1943 i poznajcie naszego bohatera jedenastoletniego Alka, który wraz z rodziną mieszka w getcie. Od tego momentu jego życie nabiera „dziwnego” tempa. Jako pierwsza w niewyjaśnionych okolicznościach „znika” mama, następnie Niemcy aresztują ojca. W ostatnim momencie chłopcu udaje się uciec z transportu i słyszy tylko od ojca, że ma na niego czekać w umówionym miejscu na ulicy Ptasiej. Bo on po niego wróci! Kreatywność chłopca jest imponująca. W tym trudnym dla niego czasie walczy o życie, o jedzenie, o swoje bezpieczeństwo. Ukrywa się w ruinach i zapomnianych piwnicach. Tworzy w swych myślach inny świat, który pozwala mu przetrwać. Na swej drodze przyjdzie mu spotkać partyzantów, uciekinierów, innych Żydów, czy szmalcowników. Wie, że nikomu nie może ufać. Wie, że musi czekać, bo słowo ojca, WRÓCĘ!, jest silnie zakorzenione w jego umyśle.
.
Wojna widziana oczami dziecka, zawsze jest trudna. Do tego stopnia, że prosta historia na bardzo długo pozostaje w pamięci. To są takie słowa, które nam dorosłym wydają się irracjonalne. Dziecko w swych uczuciach jest szczere i ta szczerość boli najbardziej. Polecam!
.
„Dziwnie wyglądała teraz ulica, która kiedyś była granicą między dwoma różnymi światami. Z muru nic już nic nie zostało. Tramwaje jechały znów po szynach, które niedawno znajdowały się murem. Zdawało się, że getto nigdy nie istniało. Że żadni ludzie nigdy w nim nie żyli”.
„Wyspa na ulicy Ptasiej”. Autor książki Uri Orlev sam doświadczył okrucieństwa wojny. Wraz z rodziną został przesiedlony do getta warszawskiego, w którym przebywał do 1943 roku. Jak również z bratem został przeniesiony do hotelu polskiego a następnie przez dwa lata walczył o życie w obozie Bergen – Belsen. „Wyspa na ulicy Ptasiej” ukazała się w Polsce w 1990 roku w...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Dzieci, których nie ma" Renata Piątkowska.
.
Przeczytaj mały fragment w ciszy i skupieniu: „Do obozu jedzie kolejna ciężarówka (…) Wiezie wystraszone dzieci. Niektóre ukradkiem trzymają się za ręce, jakby dwie małe splecione dłonie mogły pokonać strach. Drewniana brama otwiera swe skrzydła. Dzieci nie mają pojęcia, że Niemcy zgotowali tu dla nich prawdziwe piekło (…) stoją na placu w ulewnym deszczu (…) zbite w ciasną gromadkę – czekają ….” Znajdują się w obozie prewencyjnym Kinder-KL Litzmannstadt działającym na obszarze wydzielonym z łódzkiego getta, który to funkcjonował w Łodzi do końca okupacji.
.
Wojna i dzieci to temat, który najtrudniej zaakceptować w świcie literatury. Czytam o faktach, wspomnieniach, słowach, które tak bardzo rozdzierają serce i umysł, że trudno później wrócić na „normalne” tory. Najgorsze są proste słowa, słowa dziecka, które opisuje to co widzi, co czuje, jak reaguje na dane wydarzenia. Emocje, które mu wtedy towarzyszą są tak naturalne tak szczere i tak bardzo rozdzierające umysł, że nawet najbardziej skostniały czytelnik, straci rezonans. Inaczej niestety nie można. Literatura obozowa, faktu i II WŚ, jest mi „bliska” w kręgu moich czytelniczych zainteresowań, i zawsze kiedy czytam o najmłodszych więźniach, to nie potrafię wyłączyć emocji, obrazy jakby same tworzą się w mojej głowie. Mam wrażenie, że głosy dzieci nadal do mnie mówią, proszą PAMIĘTAJ O NAS!!. Dlatego proszę przeczytaj, pamiętaj, nie pozwól aby koszmar wrócił.
Ból, łzy, cierpienie obok tego nie można przejść obojętnie. Usłysz wołanie. Bezimienny apel. Niech numer stanie się da Ciebie człowiekiem. Kimś, komu należy się szacunek. Lata mijają, pamięć, szwankuje, nie pozwól nigdy o tym zapomnieć …
.
„Ten chłopczyk ma najwyżej osiem lat. Jest wystraszony i głodny. Przed nim tęgi esesman w dobrze dopasowanym mundurze z pejczem w ręce. Krzyczy. Jego policzki płoną gniewem. Mały więzień stoi karnie na baczność …” [Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt]
"Dzieci, których nie ma" Renata Piątkowska.
.
Przeczytaj mały fragment w ciszy i skupieniu: „Do obozu jedzie kolejna ciężarówka (…) Wiezie wystraszone dzieci. Niektóre ukradkiem trzymają się za ręce, jakby dwie małe splecione dłonie mogły pokonać strach. Drewniana brama otwiera swe skrzydła. Dzieci nie mają pojęcia, że Niemcy zgotowali tu dla nich prawdziwe piekło (…) stoją...
Książka bardzo dokładna i momentami aż trudno przebrnąć przez tekst. Nie mniej jednak chęć latania pilotek robi wrażenie. Zwłaszcza, że weszły do "męskiego" świata i momentami było im trudno choćby w tak zwykłych sprawach jak rozmiar ubrania. Książka opisuje surowe życie w ZSRR, lata wojny i życia, między wierszami doszukać się można rysu historycznego Rosji i Sowietów.
Kobieca młodość, pasja, chęć życia, zmiany. Latanie i nawigowanie to trudna sztuka, zwłaszcza w wojennych i spartańskich warunkach.
Książka bardzo dokładna i momentami aż trudno przebrnąć przez tekst. Nie mniej jednak chęć latania pilotek robi wrażenie. Zwłaszcza, że weszły do "męskiego" świata i momentami było im trudno choćby w tak zwykłych sprawach jak rozmiar ubrania. Książka opisuje surowe życie w ZSRR, lata wojny i życia, między wierszami doszukać się można rysu historycznego Rosji i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, ustanowiony przez Organizację Narodów Zjednoczonych.
.
27 stycznia dzień wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i ośrodka zagłady KL Auschwitz w 1945 roku przez 100 Lwowską Dywizję Piechoty dowodzoną przez generała – majora Fiodora Krasawina.
.
„Pamiętajcie, że to obóz koncentracyjny, a nie sanatorium. Porządnie pracujący więzień może tu przeżyć trzy miesiące, kombinator lub złodziej może nawet dłużej, ale odradzam podobne praktyki. Jeśli są tu księża i Żydzi, daję im trzy tygodnie. Znajdziecie tu na każdym kroku dobrą i troskliwą opiekę. Ale droga na wolność prowadzi stąd tylko przez komin. A jak się to komuś nie podoba, może od razu iść na druty” Słowa „powitania nowych więźniów wypowiedziane przez pełniącego obowiązki zastępcy komendanta Karla Fritzsacha.
.
Jak wskazuje już sam tytuł książki, jest ona swego rodzaju reportażem ukazującym sposoby ucieczki więźniów z obozu. Ucieczki zakończonej zarówno „sukcesem” czyli wolnością jak i porażką, czyli odszukaniem więźnia i jego ponownego transportu do obozu. Taka sytuacja zakończona była później bolesnymi przesłuchaniami a następnie kończyła się śmiercią więźnia przez powieszenie lub rozstrzelanie pod Ścianą Śmierci. Zatem sama ucieczka, mimo, iż została bardzo dobrze zaplanowana, nie gwarantowała upragnionej wolności. Fabuła i narracja prowadzona jest dwuwarstwowo. Zarówno po stronie więźniów, ich obozowego „życia” jak i oblicza oprawców w tym Rudolfa Hössa czy Gerhard Palitzsch.
.
Ucieczka z piekła możliwa była dzięki dobrze zorganizowanej wewnętrznej struktury konspiracyjnej. Wielu innych czynników, mniej lub bardziej logicznych z perspektywy czasu. Ale tutaj działał instynkt, siła woli, chęć życia. Dlatego czytając napotkacie się na wiele wzruszających, trudnych, bolesnych i skostniałych historii. Takich które łamią serce, kruszą emocje i nie pozwalają już spokojnie myśleć, bez tego „dziwnego” uczucia.
Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, ustanowiony przez Organizację Narodów Zjednoczonych.
.
27 stycznia dzień wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i ośrodka zagłady KL Auschwitz w 1945 roku przez 100 Lwowską Dywizję Piechoty dowodzoną przez generała – majora Fiodora Krasawina.
.
„Pamiętajcie, że to obóz koncentracyjny, a nie...
„Dziecko wojny” Roma Ligocka, czyli to TA! Dziewczynka w czerwonym płaszczyku, którą poznał cały świat. Czas odmierza swe bolesne godziny, dni, lata …a ona już wie, „(…) że z getta ucieka się przez całe życie i nie ucieknie nigdy”. To „nigdy” staje się piętnem, brzemieniem, którego nie można się pozbyć, oddać na przechowanie, zapomnieć czy zwyczajnie wyrzucić ze zgromadzonych pokładów pamięci. Mimo, iż getto to był czas jej dzieciństwa, to wbrew pozorom, wszystko pamięta. Jakie to dziwne, że dziecko, potrafi zakodować, tyle szczegółów, skostniałych detali. Takich, po których budzisz się w nocy, i nie wydając ani jednego dźwięku głośno krzyczysz. Otwierasz oczy i widzisz kanały, czujesz zapach palonych ciał, wyciągasz dłonie, chcesz kogoś dotknąć, przytulić … ale jest pustka, cmentarna noc, odkrywa swe okrutne oblicze. I mimo, że usilnie pragniesz wyrwać się ze szponów przeszłości, to nie możesz. Pamięć nie pozwala Ci odsunąć na boczny tor, tego o czym nie chcesz pamiętać.
.
„Ciągle jeszcze, po tylu latach, czuję się jak zagubione dziecko, szukające kamyków ze swojej przeszłości.” Wspomnienia Romy są traumatyczne, bolesne i trudne w odbiorze. Współcześnie trudne do zaakceptowania. Trudne dlatego, że opowiedziane z perspektywy dziecka, które zamiast lalki otrzymuje fiolkę cyjanku, tak na „wszelki wypadek”, kiedy nie będzie już odwrotu. Przeszłość ma ogromny wpływ na przyszłość, i mimo, iż jej nie znamy to podświadomie, już wiemy, że będą takie momenty, w których wspomnienia wojny i getta odegrają kluczową rolę. Holocaust będzie wtedy decydującym czynnikiem i jakby ze strachu, z obawy że czarne myśli zamienią się w czyny, zaczynasz uciekać. Tylko gdzie?
.
Pamięć i wojna, to nieodłączne elementy, i nie ma znaczenia kiedy się ze sobą łączą, w jakim okresie czasu i przestrzeni. Każdy jej uczestnik zapamięta te wydarzenia na swój indywidualny sposób. Demony zawsze wracają. Zawsze !
.
„Każda wojna kiedyś się skończy, pozostawi ludzi oniemiałych z zamkniętymi ustami”.
„Dziecko wojny” Roma Ligocka, czyli to TA! Dziewczynka w czerwonym płaszczyku, którą poznał cały świat. Czas odmierza swe bolesne godziny, dni, lata …a ona już wie, „(…) że z getta ucieka się przez całe życie i nie ucieknie nigdy”. To „nigdy” staje się piętnem, brzemieniem, którego nie można się pozbyć, oddać na przechowanie, zapomnieć czy zwyczajnie wyrzucić ze...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Dziennik” Anne Frank powstał na podstawie zapisków, z ponad dwuletniego pobytu w ukryciu Anne, jej rodziców oraz czwórki znajomych im osób, którzy przebywali w okupowanej przez Niemcy Holandii. W sierpniu 1944 roku lokatorzy zostali wydani. Anna trafiła do obozu koncentracyjnego Bergen – Belsen, gdzie następnie zmarła na tyfus. Po wojnie pamiętniki trafiły do ocalałego z zagłady ojca Anny Otto Franka.
.
W 1942 roku Anne ma trzynaście lat, a przez dwa kolejne musi się ukrywać. Mając do dyspozycji pamiętnik, tworzy swój świat, kreuje w myślach przyjaciółkę Kitty. Rozmawiając z nią, słowa przelewa na papier. Te rozmowy są brutalnym obrazem ówczesnej rzeczywistości. Prostej, codziennej, niekiedy trywialnej, ale szczerej, aż do skostniałego obrazu życia i funkcjonowania dziecka w szczelnie zamkniętym pomieszczeniu. To są małe i duże problemy. Kłótnie i spory. Dorastanie i seksualność. Bunt i brak zrozumienia. Dojrzewanie, które nie pozwala na pełną swobodę uczuć, hormonów i wszelkiego rodzaju emocji. Wiele miejsce zajmuje opis „dnia codziennego”. Krótka charakterystyka ukrywających się lokatorów. Ich wady, zalety, cechy które przeszkadzają, wręcz utrudniają funkcjonowanie nie tylko Anne ale i innym lokatorom.
.
„Nie zawsze udaje mi się panować nad nerwami (…). W takich chwilach jak te (…) błąkam się z jednego pokoju do drugiego (…) czuję się jak ptak, któremu wyrwano skrzydła i który miota się, uderzając o pręty ciemnej klatki. – Wypuść mnie tam, gdzie śmiech i świeże powietrze! – woła mój wewnętrzny głos. Nie trudzę się już nawet, by mu odpowiadać …”.
.
Przymusowe więzienie. Bezpieczna klatka. Tymczasowe schronienie. Wiele można wymienić tego typu wojennych określeń, miejsc w którym przyszło szukać schronienia, wszystkim tym, którzy walczyli o każdy dzień życia. Słowa Anny bardzo bolą, zmuszają do umysłowego wysiłku, po to, aby zrozumieć, zmieniać, aby doceniać … -„ Zwykli ludzie nie wiedzą ile dla kogoś zamkniętego znaczą książki”.
„Dziennik” Anne Frank powstał na podstawie zapisków, z ponad dwuletniego pobytu w ukryciu Anne, jej rodziców oraz czwórki znajomych im osób, którzy przebywali w okupowanej przez Niemcy Holandii. W sierpniu 1944 roku lokatorzy zostali wydani. Anna trafiła do obozu koncentracyjnego Bergen – Belsen, gdzie następnie zmarła na tyfus. Po wojnie pamiętniki trafiły do ocalałego z...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Dzieci Getta. Ostatni świadkowie zagłady” Magda Łucyan. Dziecko, które pamięta zło, które nosi w sobie brzemię wojny, znamię zagłady i okupacji, które z beztroskich lat dziecięcych pamięta jedynie cierpienie, ból, rozłąkę z rodzicami, już nigdy nie zazna spokoju ducha. W takich warunkach, dziecko bardzo szybko przechodzi transformację. Dorosłość przychodzi dosłownie z każdym kolejnym odgłosem spadającej bomby – „Ja stałem się dorosłym w kilka miesięcy. Moje dzieciństwo się skończyło, a moje doświadczenia były trudniejsze niż niejednego człowieka, który ma za sobą kilkadziesiąt lat”.
.
Publikacja jest wyjątkowa, momentami bardzo bolesna, trudna do zaakceptowania. Trzeba ją czytać powoli z szacunkiem, aby dobrze zrozumieć, w pewien sposób to sobie wyobrazić. Oczami duszy zlokalizować getto, ówczesne warunki i na tej przestrzeni topograficznej pośród gradu łez, umiejscowić małe dziecko. Głodne i wystraszone. Oczywiście obok pojawiających się emocji, które jakby są naturalne i stanowią nieodłączny element dla tego typu literatury, to mamy tutaj dobry materiał historyczny. Wartością dodaną są „zwykłe” informacji, wręcz błahostki, które składają się na całościowy obraz wojny i problemów dnia codziennego z jakimi musieli borykać się mieszkańcy terenów objętych wojną.
.
Bardzo Wam polecam książkę. Ja wiem, że nie każdy potrafi zmierzyć się z tego typu literaturą, ale mimo przerażających wspomnień, traumatycznych wydarzeń, jest to publikacja godna polecenia.
.
„W tamtych czasach, gdyby ktoś chciał zrobić film, który pokazywałby sceny, do których dochodziło w getcie – to ludzie uznaliby to za totalną przesadę. Za fikcyjny świat, za sceny po prostu niemożliwe! Można by to było porównywać z dzisiejszymi horrorami o potworach, było to aż tak niewiarygodne. Takie rzeczy nie mogły się pomieścić w głowie normalnego człowieka!”
„Dzieci Getta. Ostatni świadkowie zagłady” Magda Łucyan. Dziecko, które pamięta zło, które nosi w sobie brzemię wojny, znamię zagłady i okupacji, które z beztroskich lat dziecięcych pamięta jedynie cierpienie, ból, rozłąkę z rodzicami, już nigdy nie zazna spokoju ducha. W takich warunkach, dziecko bardzo szybko przechodzi transformację. Dorosłość przychodzi dosłownie z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Dziewczynka, która nie potrafiła nienawidzić”. Lidia Maksymowicz czyli Luda Boczarowa, Białorusinka, jako trzyletnie dziecko, trafiła na trzynaście miesięcy do Auschwitz – Birkenau z numerem obozowym 70072. Przeżyła. Ocalała. I powraca wspomnieniami do tych lata, i tych wydarzeń, których była świadkiem, które tak mocno zostały w pamięci, że mimo, iż usilnie starała się zakryć wytatuowany numer, to one wciąż wracały, niczym bumerang natrętnych myśli, takich, po których nie można normalnie funkcjonować, które sprawiają, że każda rzecz ma podwójne znaczenie. Lekarz to Mengele czyli skostniałe, bestialskie i wyrachowane eksperymenty medyczne. Łóżko to barak, wszy, zapchlony koc czy drewniane prycze.
.
Została uratowana (adoptowana) przez polską rodzinę mieszkającą w Oświęcimiu. Ryszard i Bronisława dali jej dom, ciepłe łózko, rodzinę. I dopiero po kilkunastu latach odnalazła biologiczną matkę, mieszkankę Związku Radzieckiego, a która to usilnie jej poszukiwała przez te wszystkie lata.
.
„Nazywasz się Ludmiła Boczarowa, masz 3 lata, Twój ojciec jest oficerem Armii Czerwonej, pochodzisz z Mińska. Wrócę po ciebie”.
.
Do doniecka, gdzie mieszkała matka, Lidia pojechała nie tylko z Bronisławą (przybraną mamą) ale również z dziennikarzami, ponieważ to wydarzenie stało się wręcz niewiarygodne i tym samym na ówczesne czasy stało się światową sensacją. Na miejscu poznała ojca i trzy młodsze siostry. Mimo usilnych prób Rządu, Lidia nie zdecydowała się zamieszkać w Związku Radzieckim, wróciła do Polski, bo tak dyktowało jej serce.
.
„Dopóki dam radę, będę o tym mówić. Przyjdzie taki czas, że nie dam rady. Każdy z nas gdzieś tam pójdzie – nie ma rady. Każdy, kto się urodzi, musi umrzeć”.
„Dziewczynka, która nie potrafiła nienawidzić”. Lidia Maksymowicz czyli Luda Boczarowa, Białorusinka, jako trzyletnie dziecko, trafiła na trzynaście miesięcy do Auschwitz – Birkenau z numerem obozowym 70072. Przeżyła. Ocalała. I powraca wspomnieniami do tych lata, i tych wydarzeń, których była świadkiem, które tak mocno zostały w pamięci, że mimo, iż usilnie starała się...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Żywi niechaj mówią. Opowieść o Stutthofie” Wacław Zdrodowski jako jeden z niewielu „przetrwał” koszmar obozowej egzystencji. Więzień niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof (KL), utworzonego na anektowanych terenach Wolnego Miasta Gdańsk w miejscowości Sztutowo. W swej zbeletryzowanej opowieści wspomina życie i śmierć, codzienną walkę o kawałek czarnego chleba, miskę plujki czy bezbarwność funkcjonowania obozowej machiny: patologiczne zasady, sadystyczne normy. Skostniały plan dnia w tym niosącą śmierć i wycieńczenia pracę, bezduszność i okrucieństwo kapo, którzy czerpali z tego niewytłumaczalną przyjemność i satysfakcję. Relacja byłego więźnia nie traci na autentyczności, daje dowody. Potwierdza. Unaocznia brutalność i bezsensowność działań wojennych w tym irracjonalnych decyzji, nie mających racji bytu, które zdecydowały o losie przebywających w nim ludzi.
.
Każde wspomnienie boli, łamie jakąś cząstkę, i jakby sprawia, że czarne przestaje być czarne a życie nie ma żadnego znaczenia. Wspomnienia są tak realne, tak bardzo wpływają na wyobraźnię, że momentami bardzo trudno zaakceptować fakt, że pewnych działań dokonał człowiek. Człowiek, który z szyderczym uśmiechem, z lekkim grymasem i zniesmaczeniem decydował o losie istoty żyjącej. Czerpiąc z tego przyjemność, a bicie i nadludzkie tortury sprawiały mu radość, taką zwykłą radość nie popartą żadnymi emocjami.
.
Polecam. Zawsze będę polecać. Bo pamięć czasami potrafi być złośliwa i może nam coś umknąć. Być może tylko na chwilkę … więc aby temu zapobiec, aby zawsze pamiętać. To czytam i szanuję każde wspomnienie. Do czego i was zachęcam. Dal nas, to tylko słowo, które jakby mnie boli. Ale słowo czytanie z szacunkiem nabiera wartości. Daje nadzieję. Uczy pokory i empatii.
„Żywi niechaj mówią. Opowieść o Stutthofie” Wacław Zdrodowski jako jeden z niewielu „przetrwał” koszmar obozowej egzystencji. Więzień niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof (KL), utworzonego na anektowanych terenach Wolnego Miasta Gdańsk w miejscowości Sztutowo. W swej zbeletryzowanej opowieści wspomina życie i śmierć, codzienną walkę o kawałek...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Mama zawsze wraca”. Wspomnienia Zosi Zajczyk (Jael Rosner), która jako trzyletnie dziecko przez wiele miesięcy ukrywała się w piwnicy na terenie getta warszawskiego. Mama Zosi Natalia, za wszelką cenę, w iście heroicznej walce pragnie ocalić swe dziecko, tworząc jej w piwnicy „bezpieczny” świat. Świat w którym nie ma słońca, wody, zabawek, ludzi, czy śpiewających ptaków. Są za to szczury, wilgoć, strach i ciemność. I jest coś jeszcze, coś co sprawia, że tu i teraz bywa do zaakceptowania, to miłość matki. Bezgraniczna, Trudna. Bolesna. Ale tak trwała, że ochroni, że nie pozwoli na bezsensowne odejście. A z perspektywy upływu lat umożliwi przywołanie z otchłani pamięci, przejmującego świadectwa.
.
Opowieść Zosi jest prosta, bez patosu, heroizmu czy górnolotnych stwierdzeń. Jest opowiedziana z perspektywy małego dziecka, izolowanego od świata, którego nie było jej dane poznać. Ale jest tak przejmująca, tak bardzo burzy wewnętrzny spokój, że każde słowo boli, tak bardzo, że łzy stają się ukojeniem. A tymczasem Zosia dalej snuje swą opowieść, krok po kroku pokazuje nam palcem wyobraźni, jak oddana miłością matka, stworzyła jej świat. Jak za pomocą słów, obrazków dzielnie znoszonych jak skarby do piwnicy, pokazuje, uczy, obrazuje to czego Zosia nie może dotknąć, poznać, poczuć.
.
Najcenniejszą rzeczą jaką otrzymuje Zosia, jest zwykła szmaciana lalka. Która stała się dla małej dziewczynki skarbem ponad wszystko. Nadzieją na lepsze jutro. Na świat bez strachu i ciemności. Zuzia bo tak miała na imię, także przetrwała Zagładę, i dziś jest depozytem w muzeum Yad Vashem.
.
Dziecko Holocaustu. Ocalona z Zagłady. Przetrwała dzięki heroicznej walce matki, która poświęciła zdrowie i życie, aby zapewnić córeczce przyszłość. Przeczytaj te trudne i bardzo bolesna słowa z szacunku, ku pamięci. Tutaj słowa mają moc, raz przeczytane już na zawsze zostawiają znamię, które wraca, męczy nie pozwala zapomnieć. I poniekąd wiele zmienia, pozwala doceniać nieoczywiste … Polecam!
„Mama zawsze wraca”. Wspomnienia Zosi Zajczyk (Jael Rosner), która jako trzyletnie dziecko przez wiele miesięcy ukrywała się w piwnicy na terenie getta warszawskiego. Mama Zosi Natalia, za wszelką cenę, w iście heroicznej walce pragnie ocalić swe dziecko, tworząc jej w piwnicy „bezpieczny” świat. Świat w którym nie ma słońca, wody, zabawek, ludzi, czy śpiewających ptaków....
więcej mniej Pokaż mimo to
„Dzieci z Pawiaka” Sylwia Winnik. Wojna w pamięci dziecka, opowiadana z perspektywy upływu lat, i niby z zupełnie w innych okolicznościach, a jakby nadal żywa, nadal boli, i co najważniejsze nadal wracają szczegóły i obrazy, które niszczą, nie dają odpocząć pamięci. Burzą umysł, wiercą i nurtują, może nawet teraz bardziej, dotkliwiej. Pawiak, więzienie, gestapo, to słowa, które nasi bohaterowi poznali z autopsji, dotknęli, wręcz zasmakowali łez i goryczy, krwi, bólu i cierpienia. I zamiast ciepłego posłania otrzymali skostniałą prycz. Zamiast uścisku matki i ojca, wpadły w szpony wojny i zagłady. I w końcu zamiast dzieciństwa otrzymały traumę, bliznę, której nie można zakryć, usunąć. Bliznę, którą wciąż krwawi, pulsuje i nie pozwala o sobie zapomnieć. Wojna zabrała im dzieciństwo. Pamięć zniszczyła dorosłość. Bo kiedy masz pięć, dziesięć lat i widzisz jak żołnierze katują ci matkę, torturują ojca, żywce zakopują młodsze rodzeństwo, to już nigdy twój sen nie będzie spokojny. Można go tymczasowo uśpić, uspokoić. Ale on wróci, namiesza w życiu i ponownie ucichnie na „pięć minut”, tylko po to, aby uderzyć ze zdwojoną siłą.
.
Relacje naszych bohaterów, więźniów Pawiaka, to proste słowa, mające wielką moc. To swego rodzaju siła rażenia dla obecnych i przyszłych pokoleń. Bo już za chwilę, nie będzie miał kto opowiadać, zostaną tylko spisane słowa. Słowa, które bolą, które burzą naszą rzeczywistość. Bo zamiast kołysanki słyszysz strzały. Zamiast domowego ciepała, widzisz dym spalonych ciał. I pamiętaj, że te obrazy widziały dzieci.
.
Czytanie, sięganie po tego typu literaturę, to pielęgnowanie pamięci. To szacunek dla ofiar. Nadzieja w tych dzieciakach jest ogromna, budująca i daje wiarę, w lepsze jutro, w empatię, bezinteresowność i dobrą wolę. Wiarę w człowieka, że mimo upodlenia, bydlęcych wagonów, śmierci, wszy i łzawiącego dymu, wyciąga pomocną dłoń. Podnosi, kiedy upadasz. Po to, abyś przeżył, abyś opowiedział, abyś dał naoczne świadectwo, ze wojna to zagłada … Polecam!
„Dzieci z Pawiaka” Sylwia Winnik. Wojna w pamięci dziecka, opowiadana z perspektywy upływu lat, i niby z zupełnie w innych okolicznościach, a jakby nadal żywa, nadal boli, i co najważniejsze nadal wracają szczegóły i obrazy, które niszczą, nie dają odpocząć pamięci. Burzą umysł, wiercą i nurtują, może nawet teraz bardziej, dotkliwiej. Pawiak, więzienie, gestapo, to słowa,...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Niemiecki czołgista na froncie wschodnim. Dziennik dowódcy”. To zapiski niemieckiego młodego żołnierza Friedricha Sandera, który był obecny na polu walki i służył w 11. Pułku Pancernym podczas operacji Barbarossa i Zimowy Sztorm. Jego zapiski i wspomnienia obejmują okres od kwietnia 1938 roku do grudnia 1943 roku. Jego naoczna relacja to żywy obraz walki, życia codziennego, działań wojennych, sprzętu, ludzi, relacji, emocji. Zapiski były prowadzone bardzo skrupulatnie, począwszy od ubioru, użytej amunicji, noclegu, stanu pogody, wyżywienia, spotykanej ludności, kobiet czy meldunków oraz topografii walk.
.
Proste słowa zwykłego żołnierza stanowią bezcenne źródło wiedzy z okresu pierwszej połowy drugiej wojny światowej. Sander jawi się jako zagorzały zwolennik Trzeciej Rzeszy, jego oddanie i poświęcenie jest godne uwagi pod kątem analizy osobowości i ludzkiej psychiki. Można to zauważyć na przestrzeni lat i zmieniających się warunków walki. Początek to ideologia, wiara w zwycięstwo i ogromny duch walki. Z biegiem czasu przeradza się w zwątpienie. Zwłaszcza kiedy oddziały ponoszą porażkę, kiedy rosyjska ziemia wita ich skostniałym mrozem, pluchą, błotem. Zestawiając początek i koniec, można odnieść wrażenie, że napisały to dwie różne osoby. Wojna każdego zmienia. Żołnierska duma znika w otchłani ciemnego lasu. Znika wraz z czerwoną ziemią. Znika wraz z kolejnym masowym grobem poległych braci.
.
Strach, nerwy, cierpienie i zagrożenie życia wraz z jego utratą towarzyszy nam od początku do końca wspomnień Sandera. Relacja z linii frontu zawsze budzi zainteresowanie, kontrowersje. A tutaj mamy czysty tekst, bez cenzury, bez upiększania wydarzeń. Opis jest taki jakim widział świat Sander.
.
Bardzo dobra pozycja, i warto przeczytać ze względu na tło wydarzeń, historię, Stalingrad i ZSRR. To były ważne wydarzenia, które odbiły się piętnem na dziejach Rzeszy, żołnierzy, zwykłych obywateli i świata.
„Niemiecki czołgista na froncie wschodnim. Dziennik dowódcy”. To zapiski niemieckiego młodego żołnierza Friedricha Sandera, który był obecny na polu walki i służył w 11. Pułku Pancernym podczas operacji Barbarossa i Zimowy Sztorm. Jego zapiski i wspomnienia obejmują okres od kwietnia 1938 roku do grudnia 1943 roku. Jego naoczna relacja to żywy obraz walki, życia...
więcej Pokaż mimo to