rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Aga Sotor zaskoczyła mnie tą książką. Agę poznałam przy okazji Ambarasu i Katastrofy – to dwie bardzo dobrze napisane komedie obyczajowe. Potem, szykując się na kolejną fajną komedię, sięgnęłam po Zamaskowanego i się zaskoczyłam. To już nie była lekka i zabawna historia – choć wiele sytuacji było naprawdę śmiesznych – ale z pewnym przesłaniem, dającym do myślenia.
A teraz przeczytałam „Eleonorę” – książkę ciepłą, nastrojową, melancholijną dzięki głównej bohaterce, Eleonorze właśnie, ale poruszającą ważny temat wyobcowania, braku zrozumienia dla innych potrzeb niż tylko kasa, kasa, kasa. Eleonora to dwudziestopięcioletnia kobieta, właśnie skończyła studia i czeka na pracę marzeń. Przez najbliższych – głownie mamę i młodszą siostrę , uznana jest za nieudacznika, trochę dziwaka, marzycielkę, żyjącą w jakimś takim trochę wyimaginowanym świecie. Eleonora kocha książki ( angielskie klasyki i romanse ) i ubiera się trochę w poprzek trendom.
Pewne wydarzenia w rodzinie spowodowały, że podjęła szybką decyzję – wyprowadziła się z domu. Zamieszkała w małym miasteczku z najukochańszą osobą, która nigdy nie traktowała jej pobłażliwie, zawsze ją kochała i wspierała. Eleonora powoli zaczyna aklimatyzować się w małomiasteczkowej społeczności, poznawać i tych starszych i tych młodszych mieszkańców. I zaprzyjaźniać się a nawet…. Ciii, nie zdradzę niczego więcej.
Książka trafiła w me ręce w doskonałym czasie – ta piękna, otaczająca nas już jesień idealnie komponuje się z ciepłem płynącym od bohaterów tej historii ( no, może nie od wszystkich ono jednakowo biją, ale ludzie się zmieniają ), z otoczką wzajemnej serdeczności, wsparcia i z romantyzmem nie tylko Eleonory. Sięgnijcie po nią koniecznie

Aga Sotor zaskoczyła mnie tą książką. Agę poznałam przy okazji Ambarasu i Katastrofy – to dwie bardzo dobrze napisane komedie obyczajowe. Potem, szykując się na kolejną fajną komedię, sięgnęłam po Zamaskowanego i się zaskoczyłam. To już nie była lekka i zabawna historia – choć wiele sytuacji było naprawdę śmiesznych – ale z pewnym przesłaniem, dającym do myślenia.
A teraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prestiżowe osiedle, zamieszkiwane przez zamożnych mieszkańców. Znają się w zasadzie tylko z widzenia, nie dążą do głębszych kontaktów – są po prostu sąsiadami. W jednym domu mieszka małżeństwo z wieloletnim stażem- Mateusz i Magda. Funkcjonują jak stare dobre małżeństwo – nie przeszkadzają sobie wzajemnie, każde zajęte swoją pracą, a czasem tylko pozornie spędzają razem czas.
Gdzieś obok mieszkają Dagmara i Krzysztof – małżeństwo z kilkuletnim stażem, żyjące niby razem ale jednak osobno, każde pochłonięte swoimi zadaniami zawodowymi.
Na tym samym osiedlu mieszka też małżeństwo znanych prawników, którzy postanowili zorganizować sąsiedzkie party.
Impreza należała do bardzo udanych – dyskutowano na wiele tematów, również kontrowersyjnych, poruszonych przez Dagmarę. Mateusz trzymał się trochę z tyłu, przysłuchując się różnym dyskusjom, a szczególnie jednej, wywołanej właśnie przez Dagmarę. Rzucone przez nią zdanie powoduje, że drogi Dagmary i Mateusza przecinają się w niezwykłych okolicznościach.
Ten na początku niemy związek zaczyna przeradzać się w przyjaźń, a potem miłość. Obydwoje uświadamiają sobie że ich dotychczasowe związki to nic więcej niż udawanie, że nic zupełnie nie łączy ich ze współmałżonkami.
Niestety na ich wspólnej drodze staje Magda.
Zaintrygowała mnie ta książka już od samego początku – historia jest ciekawie prowadzona, nasycona emocjami, przemyśleniami głównych bohaterów, ich gotowością do zmian i wyrwania się z wieloletniego impasu. Polecam

Prestiżowe osiedle, zamieszkiwane przez zamożnych mieszkańców. Znają się w zasadzie tylko z widzenia, nie dążą do głębszych kontaktów – są po prostu sąsiadami. W jednym domu mieszka małżeństwo z wieloletnim stażem- Mateusz i Magda. Funkcjonują jak stare dobre małżeństwo – nie przeszkadzają sobie wzajemnie, każde zajęte swoją pracą, a czasem tylko pozornie spędzają razem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jane jest prawie szczęśliwą trzydziestokilkulatką. Ma kochającego męża, dom i pracę, którą uwielbia. Do tego ma trzy super przyjaciółki, z którymi regularnie się spotyka. Dlaczego zatem jej życie jest „prawie” szczęśliwe? Jane pragnie dziecka - to jej najgorętsze marzenie, którego niestety już kilka razy nie udało się spełnić. Jane i jej przyjaciółki poznajemy w chwili, kiedy najbliższa jej – Sophie, w tajemnicy powiadamia ją o kolejnej ciąży. Kilka dni później maja spotkać się jak zawsze we cztery w pubie, ale tym razem dołącza do nich świeżo poznana przez Sophie – Lexie. I od tej pory wszystko zaczyna się psuć. Kim jest Lexie ? Dlaczego nikt nie wierzy w to co widzi i czuje Jane? Co Lexie ma wspólnego z Jane i jej mężem ?
Naprawdę podobała mi się ta historia – gdzieś w trakcie knowań i manipulowania zaczęłam coś tam podejrzewać, łączyć fakty, ale absolutnie nie domyśliłabym się prawdziwych intencji Lexie .
Polecam Wam ku przestrodze - przekonajcie się, jak łatwo jest wpaść w czyjeś sidła, stać się ofiarą manipulantki działającej w chorej zemście i zazdrości.

Jane jest prawie szczęśliwą trzydziestokilkulatką. Ma kochającego męża, dom i pracę, którą uwielbia. Do tego ma trzy super przyjaciółki, z którymi regularnie się spotyka. Dlaczego zatem jej życie jest „prawie” szczęśliwe? Jane pragnie dziecka - to jej najgorętsze marzenie, którego niestety już kilka razy nie udało się spełnić. Jane i jej przyjaciółki poznajemy w chwili,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pewnego dnia narzekałam, że co zacznę książkę, to jakoś mi nie idzie i odkładam na inny, lepszy czas. I wtedy koleżanka poleciła mi „Ostatni list” ze słowami – „tej na pewno nie odłożysz”. I miała stuprocentową rację. Zaczęłam czytać i przepadłam.
Przepiękna historia o dwóch samotnych duszach – Elli, młodej samotnej matce bliźniąt i Chaosie –żołnierzu oddelegowanym na misje specjalną, będącym jednocześnie przyjacielem brata Elli. Ich losy połączył list, a w zasadzie listy, które zaczęli do siebie pisać. Powoli poznawali się na odległość, powoli stawali się dla siebie bliscy. I choć każde z nich bardzo sceptycznie podchodziło do korespondowania, stało się to dla nich ważnym punktem ich życia.
Ella jest bardzo ciepła, serdeczna i szalenie zakochana i oddana swoim dzieciom. Boryka się z różnymi przeszkodami - głównie finansowymi, przy prowadzeniu niewielkiego ośrodka wypoczynkowego w górach. Została sama – bez ojca dzieci, który nie dorósł do podjęcia odpowiedzialności, bez rodziców. Ma tylko brata który w zasadzie ciągle jest nieobecny – jako żołnierz bierze udział w niebezpiecznych misjach.
W listach do Chaosa opisuje swój prawdziwy świat, swoje troski, problemy, marzenia. Chaos też powoli otwiera się na te przyjaźń, ukazując swoja prawdziwą, wrażliwą duszę.
Nie będę pisała co było dalej. Los bywa bardzo przewrotny i okrutny i postawił Elle i Chaosa w ciężkiej sytuacji. Przeczytacie koniecznie bo naprawdę warto. Dla mnie ta historia była po prostu piękna.

Pewnego dnia narzekałam, że co zacznę książkę, to jakoś mi nie idzie i odkładam na inny, lepszy czas. I wtedy koleżanka poleciła mi „Ostatni list” ze słowami – „tej na pewno nie odłożysz”. I miała stuprocentową rację. Zaczęłam czytać i przepadłam.
Przepiękna historia o dwóch samotnych duszach – Elli, młodej samotnej matce bliźniąt i Chaosie –żołnierzu oddelegowanym na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Katarzyna Kielecka po raz kolejny stworzyła historię, która zawładnęła mną na długie godziny. Zawładnęła moim czasem, moimi myślami, moimi emocjami. To historia opowiedziana w dwóch płaszczyznach czasowych – jedna dzieje się obecnie w rodzinie Karoliny Cichońskiej, a druga w latach sześćdziesiątych we Włoszech w rodzinie Federico Lanza. Te dwie historie łączy jedna osoba. Dziewczynka, której życie pewnej nocy wywróciło się do góry nogami, a potem już nic nie było tak jak powinno. Był żal, smutek. Była samotność, rozpacz, cierpienie.

To co wydarzyło się sześćdziesiąt lat wcześniej w Dolinie Vajont mocno wpłynęło na życie wielu rodzin.

Nie chcę Wam opisywać wydarzeń z Vajont i z Łodzi – warto zapoznać się z nimi samodzielnie. Chciałam tylko napisać, jak bardzo na nasze dorosłe życie mogą mieć wydarzenia z przeszłości, niedopowiedzenia, lęki, wyobrażenia. Jak można żyć w ogromnym poczuciu samotności, porzucenia, a nawet zdrady, nie dopuszczając do siebie myśli, aby spróbować chociaż wysłuchać tę druga osobę.

to piękna historia - polecam Wam ! Przeczytajcie koniecznie

Katarzyna Kielecka po raz kolejny stworzyła historię, która zawładnęła mną na długie godziny. Zawładnęła moim czasem, moimi myślami, moimi emocjami. To historia opowiedziana w dwóch płaszczyznach czasowych – jedna dzieje się obecnie w rodzinie Karoliny Cichońskiej, a druga w latach sześćdziesiątych we Włoszech w rodzinie Federico Lanza. Te dwie historie łączy jedna osoba....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Odnoszę wrażenie, że niektóre książki trafiają do mnie w najbardziej odpowiednim momencie. Regularnie przeglądam konta blogerów książkowych, śledzę nowości wydawnicze, i z całej tej ogromnej ilości proponowanych książek wybieram coś dla siebie. I nagle okazuje się, że ta wybrana pozycja idealnie trafia w mój nastrój, pada w niej zdanie, które dokładnie wpisuje się w moje problemy, moje myśli, czasem te wesołe, czasem trochę smutniejsze.
Mam na swojej półce – i to tej realnej jak również wirtualnej – kilka pozycji, które mocno skłoniły mnie do przemyśleń. I niby nie było w nich nic odkrywczego – taka prawda oczywista, ale akurat w tym moim życiowym momencie, czytając tę oczywistość, była ona dla mnie no może nie odkryciem na miarę Ameryki, ale takim trochę ciosem emocjonalnym.
Zdarza się , że po przeczytaniu książki uświadamiam sobie, że w zasadzie to wszystko koło mnie układa się świetnie tylko ja – nie wiedzieć czemu – gonię swój własny ogon, czasem się czepiam nie wiadomo czego, a czasem też sama kopie się w tyłek zupełnie bez sensu. I nie myślcie proszę, że czytam jakieś ciężkie psychologiczne poradniki – oj nie, to są książki obyczajowe tak napisane, że trafiają mi prosto w serducho.
Ostatnio przeczytałam trzy takie książki – wszystkie Magdaleny Krauze, na którą natrafiłam dzięki mojej instagramowej koleżance. Bardzo polubiłam pióro Autorki, wykreowanych przez Nią bohaterów, tematy historii i ich przedstawienie. Tam żadna scena nie jest zbędna, nie jest rozwleczona – wszystko spina się w zgrabną, porywającą historię. Każdą z tych książek czyta się świetnie – tak świetnie, że czytałam je jednym tchem ( akurat była kilka dni w podroży więc mogłam poświęcić im długie godziny w drodze ).
Pierwszą przeczytałam „Taką sobie Ciebie wymarzyłem”. Głównego bohatera Aleksandra poznajemy w momencie kiedy już od ponad roku mieszkania z Moniką, zaczyna odczuwać, że coś jest nie tak. Monika inaczej się zachowuje, jest opryskliwa, roszczeniowa, zaczynają się mijać a ich wydawałoby się kiedyś wspólne cele zaczynają się sypać. Do Aleksandra dociera kim, a w zasadzie czym tak naprawdę jest dla swojej dziewczyny. Rozstają się. Ale to nie koniec ich wspólnej historii – ich losy jeszcze się skrzyżują. A to za sprawą siostry Moniki, która pewnego dnia stanie na progu mieszkania Alka.
Wiecie jak bardzo staram się w swoich opiniach nie odkrywać historii. Dbam o to by bez szczegółów opowiedzieć Wam o książce tak, byście po nią sięgnęli. To nie jest łatwe. Chciałabym Wam poopowiadać więcej, ale też nie mogę Wam odebrać przyjemności z poznawania tej historii. A warto ją poznać. To dobra obyczajowa książka. Polecam Wam serdecznie

Odnoszę wrażenie, że niektóre książki trafiają do mnie w najbardziej odpowiednim momencie. Regularnie przeglądam konta blogerów książkowych, śledzę nowości wydawnicze, i z całej tej ogromnej ilości proponowanych książek wybieram coś dla siebie. I nagle okazuje się, że ta wybrana pozycja idealnie trafia w mój nastrój, pada w niej zdanie, które dokładnie wpisuje się w moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki kocham od lat. Za to, że w jednej chwili przenosze się w inną rzeczywistosc, staje się częścią historii, czy to thrillera, czy kryminału, czy obyczajówki lub też komedii. Dobrej obyczajowej komedii.
Takiej jak "Do katastrofy jeden krok" @agasotor
Dość długo ją czytałam. Absolutnie nie dlatego, że musiałam się zmuszać. Wręcz przeciwnie- dawkowała ją sobie jako antidotum na ciezki dzień. Siadałam wieczorami i po chwili znów mogłam sledzić losy sióstr Alicji i Kingi i ich babć - żwawej, przebojowej Romy ( osiemdziesiecoletniej ! ) i typowej babci Janinki wiecznie krzątającej się przy kuchni by każdemu podać cos pysznego.
Tym razem Roma planuje ślub, Alicja wraca na ciut dłużej do Wrocławia, Kinga czeka na brylant od Roberto, a Janinka ? Janinka otacza wszystkich swoim ciepłem i ... kombinuje 😊

Przyjemnie mi było z tą książką. Miło jest czytać o wzajemnej , międzyludzkiej sympatii, przyjaźni, serdeczności okraszonej nutą dobrego humoru.
Polecam Wam ją przeczytać. Ale koniecznie zacznijcie od Ambarasu, który w dobrym nastroju wprowadzi Was w klimat tej zwariowanej rodzinki i ich oddanych przyjaciół

Książki kocham od lat. Za to, że w jednej chwili przenosze się w inną rzeczywistosc, staje się częścią historii, czy to thrillera, czy kryminału, czy obyczajówki lub też komedii. Dobrej obyczajowej komedii.
Takiej jak "Do katastrofy jeden krok" @agasotor
Dość długo ją czytałam. Absolutnie nie dlatego, że musiałam się zmuszać. Wręcz przeciwnie- dawkowała ją sobie jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moje drugie spotkanie z Kamilą Mitek. Drugie udane. Aż mam chęć sięgnąć po pozostałe z bibliografii Autorki, ponieważ tak dobrze czytało mi się te dwie.
Na śniadanie tort szpinakowy to dobra obyczajowa historia, która wciągnie i otuli na kilka godzin. Joanna, główna bohaterka, to szczęśliwa exżona, mama kilkulatka, sekretarka w pewnej firmie. Ma cudowną mamę i równie cudownych przyjaciół. Jednego całkiem odlotowego 😊 Po rozwodzie odetchnęła, żyje sobie całkiem spokojnie ze swoim synkiem, w miarę lubi swoją pracę, natomiast nie darzy szczególną sympatią koleżanki z sekretariatu, która ma zostać podobno szczęśliwą żoną jej byłego męża. Niezły galimatias.
Pewnego dnia psuje jej się samochód. Na szczęście niedaleko był warsztat. A w tym warsztacie mechanik. I tu pewnie oczekujecie, że był szalenie przystojny, pełen testosteronu, umorusany smarem…mmm…no ciacho po prostu ! A on był taki… inny… ale na tyle ciekawy, a może to jednak Joanna na tyle zdesperowana, że zaprosiła go na wesele swojego byłego.
Pewnie czujecie już, jak potoczą się losy Joanny i mechanika Szramy. Ale to nie jest taka pusta, miłosna historia. Pokazuje, że ważne jest spełnianie marzeń, wyjście ze swojej strefy komfortu, zawalczyć o siebie. Pokazuje też jak ważni w życiu są przyjaciele. Do tego jest bardzo przyjemnie napisana – zapewniam Was że niejednokrotnie zaśmiejecie się sami do siebie wyobrażając sobie opisane przez Autorkę sceny ! To książka idealna na wciąż długie wieczory.

To moje drugie spotkanie z Kamilą Mitek. Drugie udane. Aż mam chęć sięgnąć po pozostałe z bibliografii Autorki, ponieważ tak dobrze czytało mi się te dwie.
Na śniadanie tort szpinakowy to dobra obyczajowa historia, która wciągnie i otuli na kilka godzin. Joanna, główna bohaterka, to szczęśliwa exżona, mama kilkulatka, sekretarka w pewnej firmie. Ma cudowną mamę i równie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Przybraną córkę” i „Naszą dziewczynkę” pochłonęłam w trzy wieczory, jedną po drugiej ! W poszukiwaniu dobrych thrillerów przescrollowałam sobie stronę filiamocnastrona. Ponieważ miałam świadomość, że w moim abonamencie na czytamzlegimi nie zawsze od razu pojawiają się nowości, poszperałam ciut dalej, w starszych postach, żeby wyszukać książki już jakiś czas po premierze ( i tu właśnie chciałam Wam napomknąć, że warto przeglądać wcześniej wydane książki, bo można w nich znaleźć perełki. A nawet perły – jak te dwie, które Wam dziś troszeczkę opiszę. I ta trzecia, która czytam teraz z rozszerzonymi z zachwytu źrenicami ! nic nie brałam. Zapodałam sobie tylko kolejny, świetny thriller )
Ale do rzeczy – obie historie łączy wydarzenie – ginie dziecko. To dziewczynki. W pierwszym przypadku trzylatka, a w drugim – nastolatka. Oba te zaginięcia są ogromnym przeżyciem dla rodziny. W obu pojawiają się różne hipotezy, tropy, podejrzenia. Historie są świetnie poprowadzone, autorki wodzą nas za nos, szafują podejrzeniami, by potem zakończyć z przytupem. Szalenie podobały mi się te historie. Dodatkowo dobrze skonstruowane są niektóre postacie, czujesz przez skórę, że coś jest nie tak, ale nie potrafisz nazwać do końca tych emocji, tego niepokoju. Raz im współczujesz, a raz czujesz niechęć. I to też świadczy o dobrze napisanej książce.
Od razu Wam zastrzegam że to nie jest wpis sponsorowany. Tak mnie wciągnęły te thrillery, że bardzo chciałam Wam je polecić. I polecam. Szczerze !

„Przybraną córkę” i „Naszą dziewczynkę” pochłonęłam w trzy wieczory, jedną po drugiej ! W poszukiwaniu dobrych thrillerów przescrollowałam sobie stronę filiamocnastrona. Ponieważ miałam świadomość, że w moim abonamencie na czytamzlegimi nie zawsze od razu pojawiają się nowości, poszperałam ciut dalej, w starszych postach, żeby wyszukać książki już jakiś czas po premierze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Przybraną córkę” i „Naszą dziewczynkę” pochłonęłam w trzy wieczory, jedną po drugiej ! W poszukiwaniu dobrych thrillerów przescrollowałam sobie stronę filiamocnastrona. Ponieważ miałam świadomość, że w moim abonamencie na czytamzlegimi nie zawsze od razu pojawiają się nowości, poszperałam ciut dalej, w starszych postach, żeby wyszukać książki już jakiś czas po premierze ( i tu właśnie chciałam Wam napomknąć, że warto przeglądać wcześniej wydane książki, bo można w nich znaleźć perełki. A nawet perły – jak te dwie, które Wam dziś troszeczkę opiszę. I ta trzecia, która czytam teraz z rozszerzonymi z zachwytu źrenicami ! nic nie brałam. Zapodałam sobie tylko kolejny, świetny thriller )
Ale do rzeczy – obie historie łączy wydarzenie – ginie dziecko. To dziewczynki. W pierwszym przypadku trzylatka, a w drugim – nastolatka. Oba te zaginięcia są ogromnym przeżyciem dla rodziny. W obu pojawiają się różne hipotezy, tropy, podejrzenia. Historie są świetnie poprowadzone, autorki wodzą nas za nos, szafują podejrzeniami, by potem zakończyć z przytupem. Szalenie podobały mi się te historie. Dodatkowo dobrze skonstruowane są niektóre postacie, czujesz przez skórę, że coś jest nie tak, ale nie potrafisz nazwać do końca tych emocji, tego niepokoju. Raz im współczujesz, a raz czujesz niechęć. I to też świadczy o dobrze napisanej książce.
Od razu Wam zastrzegam że to nie jest wpis sponsorowany. Tak mnie wciągnęły te thrillery, że bardzo chciałam Wam je polecić. I polecam. Szczerze !

„Przybraną córkę” i „Naszą dziewczynkę” pochłonęłam w trzy wieczory, jedną po drugiej ! W poszukiwaniu dobrych thrillerów przescrollowałam sobie stronę filiamocnastrona. Ponieważ miałam świadomość, że w moim abonamencie na czytamzlegimi nie zawsze od razu pojawiają się nowości, poszperałam ciut dalej, w starszych postach, żeby wyszukać książki już jakiś czas po premierze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

przychodzę do Was z kolejną, piękną historią. To opowieść o dążeniu do szczęścia, którym jest posiadanie pełnej rodziny. Ida to spełniona zawodowo kobieta. Ma swój kąt na ziemi, siostrę bliźniaczkę, siostrzeńca i kochającego ojca. No i oczywiście cudowna pracę. Do szczęści brakuje jej tylko stałego partnera, z którym mogłaby zbudować szczęśliwy związek i mieć dziecko.
Zupełnie przez przypadek poznaje Toma, współpasażera lotu ze Stanów do Polski. Zaczynają się spotykać. Zostają małżeństwem – są jak dwie połówki pomarańczy – rozumieją się i kochają. Przychodzi moment, kiedy decydują się na powiększenie rodziny. niestety, ten plan nie jest taki łatwy do realizacji.
Ta historia jest mi szczególnie bliska. Mogę nawet stwierdzić, że jestem w stanie dokładnie wczuć się w te emocje nadziei, strachu, bólu, żalu, rozczarowania… Autorka bardzo subtelnie przeprowadza nas przez historię Idy i Toma, ich przyjaciół i rodziny. Pięknie pokazuje, że na żadnym etapie nie byli sami, że mieli cudowne wsparcie nie tylko najbliższych, ale też zupełnie obcych.
To piękna książka.
Jeśli chcecie ją poczuć, siądźcie wygodnie , przygotujcie sobie kubek parującej herbaty i dajcie poprowadzić się autorce. Żałować na pewno nie będziecie. Aaaa, i chusteczki pod ręka też się przydadzą

przychodzę do Was z kolejną, piękną historią. To opowieść o dążeniu do szczęścia, którym jest posiadanie pełnej rodziny. Ida to spełniona zawodowo kobieta. Ma swój kąt na ziemi, siostrę bliźniaczkę, siostrzeńca i kochającego ojca. No i oczywiście cudowna pracę. Do szczęści brakuje jej tylko stałego partnera, z którym mogłaby zbudować szczęśliwy związek i mieć dziecko....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są książki, których nie czyta się z zapartym tchem od deski do deski. Są książki, które możesz odłożyć w dowolnym momencie i potem do nich wrócić. Są książki, które nigdy się nie starzeją, nie wychodzą z mody. Są książki, które mimo, że czasem przekazują nam oczywistą oczywistość, i tak chcemy je czytać, poznawać, smakować, dawkować.
I tak jest właśnie ze „Sztuką spokojnego życia” Shunmyo Masuno.
Bałam się trochę tej książki, że może będzie zbyt uduchowiona, zbyt nasiąknięta wschodnimi technikami, filozofią i podejściem do życia, że może nie odnajdę się w tym wcale. Ale tak się nie stało.
Powoli poznawałam każdą z 48 wskazówek, jak pozbyć się lęku i obaw. Jak przestać ciągle przeć, gonić króliczka, walczyć z poczuciem wiecznej niedoskonałości, zbyt wysoko postawionych progów. Przy czym te progi i te oczekiwania to przede wszystkim te stawiane samej sobie ! Jak nauczyć się równowagi i właściwego postrzegania siebie wśród innych.
Zdradzę Wam dlaczego warto sięgnąć po tę pozycję, nawet jak z góry zakładacie, że to nie dla Was – bo ona jest właśnie dla Was, żeby choć na chwilkę pomyśleć, uświadomić sobie to co niby się wie, ale jednak troszkę zapomniało, a czasem nawet krzyknąć Eureka, jakie to proste.
Mi bardzo dobrze zrobiła ta lektura. I razem z innymi „poradnikami” postawię ją sobie w biblioteczce w sypialni, bardzo blisko łózka, żeby od czasu do czasu przypomnieć sobie wskazówki.

Są książki, których nie czyta się z zapartym tchem od deski do deski. Są książki, które możesz odłożyć w dowolnym momencie i potem do nich wrócić. Są książki, które nigdy się nie starzeją, nie wychodzą z mody. Są książki, które mimo, że czasem przekazują nam oczywistą oczywistość, i tak chcemy je czytać, poznawać, smakować, dawkować.
I tak jest właśnie ze „Sztuką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo krótko trwało małżeństwo Sama i Lauren. Trzy miesiące później Lauren już nie żyła. Dlaczego ? co się wydarzyło ?
Sam i Lauren poznali się w przedszkolu. Najpierw byli przyjaciółmi, potem parą, narzeczeństwem, aż w końcu po 23 latach znajomości stanęli na ślubnym kobiercu. I wszystko wydawało się takie piękne.
Po śmierci Lauren na jaw zaczęły wychodzić szokujące informacje i zdarzenia . Okazało się, że wcale nie było tak pięknie.
Cała historię poznajemy oczami Georgie, mamy Sama. Georgie to samotna matka, wychowała Sama w poczuciu ogromnej miłości, wsparcia i zaufania. Oddała by za niego wszystko.
Lauren wychowywała się w pełnej rodzinie – Helen i Tim to idealne małżeństwo z dwiema córkami, spędzające czas razem, wspierające się i kochające. Ale tylko z pozoru.
Obie matki bardzo się zaprzyjaźniły – spędzały ze sobą dużo czasu, łącznie z wakacyjnymi wyjazdami. Dzieliły się radościami i smutkami, nie miały przed sobą sekretów. Ale czy na pewno ?
Każdego dnia po śmierci Lauren poznajemy nową, zaskakująca prawdę o niej i jej rodzinie. Nie byli idealni.

Bardzo podobała mi się ta książka -zaintrygowała mnie od samego początku i trzymała aż po zakończenie, którego się kompletnie nie spodziewałam. Przeczytałam ja jednym tchem – jak już zaczęłam nie mogłam odłożyć bez przekonania się, co tak naprawdę wydarzyło się w uroczym ( ale trochę strasznym ) domku na wrzosowiskach. Polecam Wam bardzo. I zapewniam, że przed Wami kilka godzin dobrej lektury.

Bardzo krótko trwało małżeństwo Sama i Lauren. Trzy miesiące później Lauren już nie żyła. Dlaczego ? co się wydarzyło ?
Sam i Lauren poznali się w przedszkolu. Najpierw byli przyjaciółmi, potem parą, narzeczeństwem, aż w końcu po 23 latach znajomości stanęli na ślubnym kobiercu. I wszystko wydawało się takie piękne.
Po śmierci Lauren na jaw zaczęły wychodzić szokujące...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Furię przeczytałam już jakiś czas temu. Zwlekałam jednak z opinią, ponieważ nie do końca wiedziałam, jak ubrać w słowa moje wrażenia. Nadal nie wiem. Ale spróbuję
Od początku zachwyciłam się historią – zaczęła się tak jak lubię - mocną sceną, która rozbudziła moją wyobraźnię. Potem doszły kolejne wydarzenia – odkrywano kolejne zabójstwa, które wydarzyły się tego samego dnia – wszystkie cztery w jeden worek o 11:45, w czterech różnych miastach Polski. Mega byłam ciekawa, co skłoniło tych ludzi do tego czynu, kim one były i kim były ich ofiary. Moje zaciekawienie podsycały informacje podawane mniejszym drukiem na początku każdego rozdziału, dotyczące wypalenia zawodowego, stresu i depresji korporacyjnej.
Zabójcami byli totalnie różni ludzie – młoda pracownica korpo, nauczycielka, ksiądz, lekarz. Powoli autor odkrywa nam sylwetkę każdego mordercy. I powoli przekonujemy się, że to nie przypadek. Ale co może łączyć mobingowaną przez szefa pracownicę korporacji, oskarżonego o pedofilię księdza, znajdującą się w depresji doświadczoną nauczycielkę i przepracowanego lekarza ? Jak to się stało, że tego konkretnego dnia zabili ? Jak to się stało, że wszystkie ofiary zginęły w taki sam sposób, w tym samym czasie ?
Ja już wiem, kto za tym stał. I jestem zaskoczona – w życiu bym na to nie wpadła. To dobry kryminał !

Furię przeczytałam już jakiś czas temu. Zwlekałam jednak z opinią, ponieważ nie do końca wiedziałam, jak ubrać w słowa moje wrażenia. Nadal nie wiem. Ale spróbuję
Od początku zachwyciłam się historią – zaczęła się tak jak lubię - mocną sceną, która rozbudziła moją wyobraźnię. Potem doszły kolejne wydarzenia – odkrywano kolejne zabójstwa, które wydarzyły się tego samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Koło powieści Kamili Mitek kręciłam się już od pewnego czasu. Dwie z nich czekały już odłożone na mojej wirtualnej półce. Pewne miłe okoliczności sprawiły, że stałam się posiadaczką analogowej wersji „Życie last minute” i to z imienną dedykacją.
Nie wiedziałam czego się spodziewać, zasiadłam zatem i zaczęłam czytać. Iza jest ciut po trzydziestce. Po ukończeniu studiów zajęła się projektowaniem grafik i to z powodzeniem. Ma własną działalność, ma też oddanych sobie przyjaciół, z którymi dzieli biuro i mocno z nią zżytą kuzynkę – Anetę. Ma też własne mieszkanie, w którym od pewnego czasu pomieszkuje jej młodszy brat – artysta muzyk z głową w chmurach, ideałami i oczekiwaniem na sukces w branży. Ma też mamę, która pewnego dnia jakby nigdy nic wprowadza się do niej z dużym bagażem zajmując ostatni wolny pokój w jej mieszkaniu.
Mamy więc troje bohaterów tej historii, powoli poznajemy losy każdego z nich. Skupię się na chwilę na Izie – jest w takim momencie życia, że wszystko wydaje się układać super – świetna praca, oddane grono znajomych, ciepłe wspomnienia. No może do dopełnienia całości przydałby się jeszcze wierny i kochający partner. Ale los bywa okrutny i zamiast kierować ją na drogę szczęścia, Iza odczuwać zaczyna pewne dolegliwości. Początkowo kładzie je na karb przepracowania, ale kiedy mocno drętwieje jej ręka i pół twarzy, trafia na SOR. Diagnoza nie pozostawia żadnych złudzeń – to choroba, z którą musi się oswoić i nauczyć żyć.
Teraz przejdę do mamy Izy. Adrianna w wielu 62 lat postanowiła odzyskać siebie i zacząć żyć. Sprzedała mieszkanie i wprowadziła się do Izy ( ku jej zdziwieniu i lekkim niezadowoleniu ). Matka i córka nie były sobie zbyt bliskie – ich relacje były co prawda poprawne, ale nie łączyła je jakaś mocna bliskość czy przyjaźń. Ada to postać jakich wiele – rodzina i praca, codzienna rutyna okradły ją z marzeń i własnych potrzeb. Teraz poczuła potrzebę zmian, uwolnienia od narzuconych jej schematów – stąd taka mocna decyzja.
Czytając, najbardziej skupiłam się na Izie i Adzie – dlaczego ? bo ich historia wywarła na mnie duże wrażenie, skłoniła do przemyśleń. Myślę, że dla wielu z nas ta historia będzie pozytywnym impulsem, dlatego polecam Wam przeczyać.

Koło powieści Kamili Mitek kręciłam się już od pewnego czasu. Dwie z nich czekały już odłożone na mojej wirtualnej półce. Pewne miłe okoliczności sprawiły, że stałam się posiadaczką analogowej wersji „Życie last minute” i to z imienną dedykacją.
Nie wiedziałam czego się spodziewać, zasiadłam zatem i zaczęłam czytać. Iza jest ciut po trzydziestce. Po ukończeniu studiów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po „Zamaskowany zamaskowana” sięgałam z nastawieniem , że będzie to po prostu lekka i dowcipna komedia, naszpikowana inteligentnymi żartami i dobrymi gagami. A tu niespodzianka. Aga Sotor zupełnie mnie zaskoczyła – pod przykrywką lekkiej, z pozoru zabawnej historii odnalazłam bohatera na siłę zmienianego w kogoś kim nie jest, oczekiwania wobec którego były totalnie odmienne od jego własnych przekonań, pragnień i marzeń.

Ale po kolei. Daniel Seler jest polonistą z zamiłowania. Pracuje w szkole podstawowej, gdzie jest bardzo lubiany przez uczniów. A w zasadzie pracował – poznajemy go chwile przed tym jak dyrektor tejże podstawówki nie przedłuża mu kontraktu. Daniel od kilku lat jest w związku z piękną i przebojową Monisią – dla której najważniejsze jest wypaść najlepiej, mieć najpiękniej, być najfajniejszą. Wobec swojego chłopaka ma takie same oczekiwania – ma skończyć przerwany doktorat, ma znaleźć świetną pracę na uniwersytecie i ma w końcu przestać sobie zajmować głowę mrzonkami o byciu znanym pisarzem ! Niestety nie tylko dziewczyna ma takie wygórowane ambicje wobec Daniela – rodzice, brat i najlepszy przyjaciel też maja inny plan na jego życie i karierę, nie bacząc na to, co tak naprawdę jemu w duszy gra. Co się wydarzy, jak jednak Daniel nie będzie w stanie spełnić wymagań Monisi ? i innych bliskich mu osób ? O tym musicie przekonać się sami
Aby jeszcze bardziej Was zaciekawić napiszę tak – warto jest zachować siebie, warto jest nie poddawać się niepowodzeniom i naciskom innych, nawet jeśli ta droga do spełnienia marzeń jest kręta, wyboista i wciąż pod górę. A może te przeszkody są właśnie po coś ? Gdyby nie one Daniel nie spotkałby pewnych studentów i pewnej zamaskowanej istoty 😊
Bardzo podobała mi się ta z pozoru lekka i dowcipna historia. Ubawiłam się przy niej ale też dała mi do myślenia.

Po „Zamaskowany zamaskowana” sięgałam z nastawieniem , że będzie to po prostu lekka i dowcipna komedia, naszpikowana inteligentnymi żartami i dobrymi gagami. A tu niespodzianka. Aga Sotor zupełnie mnie zaskoczyła – pod przykrywką lekkiej, z pozoru zabawnej historii odnalazłam bohatera na siłę zmienianego w kogoś kim nie jest, oczekiwania wobec którego były totalnie odmienne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasem zastanawiam się, jak ślepa musi być miłość i jak naiwne są dziewczyny będące „tymi trzecimi” ?
Czterdziestoletni, mega przystojny Karol prowadzi ekskluzywny butik odzieży męskiej. Ma żonę, która oczywiście go nie rozumie i z którą oczywiście mu się nie układa. Ma też kochankę - Glorię – młodziutką, 25-letnią pracownicę w swoim butiku. Romans trwa już trzy lata i miał się rychło skończyć stałym związkiem. Ale się nie skończył, bowiem Karol był mistrzem zwodzenia i obiecywania.
Na szczęście dla Glorii związek nie trwa już jakoś długo, a splot okoliczności powoduje, że pewnego strasznie słotnego dnia wpada wprost z deszczu pod parasol innego przystojniaka - miłego, uczynnego, w stosownym wieku, a co najważniejsze – chyba bez zobowiązań.
Aleksandra Rochowiak zadebiutowała ta powieścią. I powiem Wam, że to naprawdę udany debiut, któremu można poświęcić dwa całkiem miłe wieczory, bo czyta się ją świetnie. To nie jest absolutnie jakieś typowe romansidło – to dobra, obyczajowa historia z miłością w tle. Ale nie tylko tą damsko-męską ! bardzo wyraźnie czuć miłość siostrzaną, przywiązanie do mamy, a także niesamowicie ciepłe relacje z przyjaciółką. A i nowo poznany przystojniak też jest ciekawie przedstawiony 😊 Naprawdę polecam

Czasem zastanawiam się, jak ślepa musi być miłość i jak naiwne są dziewczyny będące „tymi trzecimi” ?
Czterdziestoletni, mega przystojny Karol prowadzi ekskluzywny butik odzieży męskiej. Ma żonę, która oczywiście go nie rozumie i z którą oczywiście mu się nie układa. Ma też kochankę - Glorię – młodziutką, 25-letnią pracownicę w swoim butiku. Romans trwa już trzy lata i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia Bereniki wciągnęła mnie juz od samego początku. A w pewnym momencie dość mocno zaintrygowała.
Ale po kolei.
Berenika to taka ówczesna szeptucha - warzy mikstury, robi nalewki, zbiera zioła. Wyczuwa tez aurę innych osób. Dodatkowo ma ogromną wiedzę o staropolskich zwyczajach. Mieszka sama w domu po niedawno zmarłych rodzicach a na dodatek porzucił ją facet, który okazał się wiecznym chłopcem.
Przy okazji zakupu leczniczej nalewki poznaje Juliana - typowego samotnika.
Powoli zaprzyjaźniają się i kazde z nich odkrywa cząstkę siebie i rodzinnych tajemnic.
Nie obawiajcie się - to nie jest romans. To obyczajowa, kobieca historia, a w momencie kiedy Berenika decyduje się przeczytać zapiski swojej mamy ( znanej neurochirurg ), robi się bardzo ciekawie.
Troche mi szkoda, że wątek mamy Bereniki nie rozwinął się bardziej. Tak samo jak przepięknej biżuterii- naszyjnika z jarzębiny.

Nie będę Wam więcej zdradzała - jeśli macie ochotę na ciepłą historię na coraz dłuższe wieczory - siegnijcie po nią. I dajcie znać jak Wam sie podobała.
Mnie otulały zapachy potraw szykowanych przez Berenikę, parzonej herbaty... od razu jakos tak mocniej zatęskniłam do tej brzydszej wersji jesieni - wietrznej i słotnej

Zachęciłam Was?

Historia Bereniki wciągnęła mnie juz od samego początku. A w pewnym momencie dość mocno zaintrygowała.
Ale po kolei.
Berenika to taka ówczesna szeptucha - warzy mikstury, robi nalewki, zbiera zioła. Wyczuwa tez aurę innych osób. Dodatkowo ma ogromną wiedzę o staropolskich zwyczajach. Mieszka sama w domu po niedawno zmarłych rodzicach a na dodatek porzucił ją facet, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie często jestem skłonna na  lubimyczytac przyznać książce 10 na 10. Ale ten thriller tak mnie wciągnął, wręcz pochlonąl i jest tak dobry, że tym razem daję najwyższą notę.
"Sekret siostr" przeczytalam jednym tchem. To doskonałe wykreowane historia, która zwodzila mnie i tak naprawdę pozostawiła w zaskoczeniu.
Tylko ociupine zdradzę, o czym jest ten thriller i zachcecam Was do przeczytania.
I juz zazdroszczę wszystkim, którzy będą go czytali ! Fajny czas macie przed sobą !

Krystal i Nichole poznały się jako ośmiolatki, trafiając do tego samego domu zastępczego. Zaprzyjaźniły się tak mocno i tak wspierały, że zaczęły nazywać się siostrami. W domu zastępczym nie miały łatwo, co jeszcze bardziej je zbliżyło. Ale pewne wydarzenia z tego okresu juz na zawsze odznaczyły się na ich późniejszym życiu.
Siostry poznajemy jako dorosłe juz kobiety. Krystal jest wzietą prawniczką, a Nichole nauczycielką. Nichole kilka lat wcześniej bardzo szczęśliwie wyszła za mąż, za Aidena. No właśnie- czy na pewno szczęśliwie?
Krystal jest akurat na sali sądowej kiedy asystentka wywołuje ją by przekazać szokującą wiadomość- w domu Nichole wybuch pożar, jej mąż trafił do szpitala z rozległymi poparzeniami a ona na... oddział psychiatryczny! A dodatkowo wszystko wskazuje , że to Nichole wzniecila ten pożar w sypialni i celowo utrudniła mężowi wydostanie się z ognia.
To wydaje się nieprawdopodobne, wręcz niemożliwe! Krystal zaczyna dociekac, jak moglo do tego dojść. I powoli odkrywają się przed nami różne, mroczne tajemnicę, latami ukrywany sekret.
To naprawdę świetny thriller.
Polecam !

Nie często jestem skłonna na  lubimyczytac przyznać książce 10 na 10. Ale ten thriller tak mnie wciągnął, wręcz pochlonąl i jest tak dobry, że tym razem daję najwyższą notę.
"Sekret siostr" przeczytalam jednym tchem. To doskonałe wykreowane historia, która zwodzila mnie i tak naprawdę pozostawiła w zaskoczeniu.
Tylko ociupine zdradzę, o czym jest ten thriller i zachcecam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kasia Kielecka znów mnie zaskoczyła. Wydawało mi się, że już Ją dobrze znam, znam jej styl, znam historie, w których tak dobrze się czułam i odnajdywałam. Tym razem historia jest inna, ale równie piękna i wzruszająca. I osadzona równocześnie w dwóch okresach – obecnym i wojennym, co jest dla mnie dużym zaskoczeniem.
Matylda to trzydziestokilkuletnia pracownica Futurebanku ( firmy dobrze już nam znanej z innych książek Kasi ). Ma ukochanego męża Dominika, zatrudnionego również w tym samym banku. Obydwoje poznajemy na imprezie sylwestrowej zorganizowanej przez kolegę. Tak, też jest pracownikiem banku, więc siłą rzeczy impreza jest w gronie bliskich współpracowników.
Na imprezie wydarza się coś, co na zawsze zmieni życie Matyldy. Nie chcę Wam zdradzać, czy na dobre, czy tez na złe, bo bardzo chciałabym, abyście przekonali się sami.
Uciekając z imprezy Matylda, w zimowych, śliskich, mokrych i bolesnych okolicznościach poznaje panią Zosię – starszą panią przesiadującą w przejściu podziemnym, gdzie rozstawia swój malutki kramik z dzierganymi na szydełku czapkami, szalikami, chustami, skarpetami i zabawkami. Powoli zaprzyjaźniają się, dzielą się swoimi historiami, przeżyciami.
W międzyczasie Autorka przenosi nas kilkadziesiąt lat wcześniej, w przeddzień wybuchu wojny. Poznajemy rodzinę Sitarzy, a wśród nich kilkulatków rodzeństwo – Mirkę, Krysię i Lolka. Aaaa, zapomniałabym o jeszcze jednej rodzinie – to rodzina Pikotków, laleczek ręcznie wydzierganych na szydełkiem przez mamę dzieciaków i podarowaną im jako prezent świąteczny.
Losy Matyldy, Dominika i Pani Zosi przeplatają się z wojennymi losami rodziny. Raz możemy poznawać burzliwe relacje Matyldy i Dominika, by za chwile przenieść się w czas wojennych zawirowań widziany oczami dzieci.
Co łączy te dwie historie przekonajcie się sami!

Niesamowicie czułam się otulona historią opowiadaną przez Autorkę, czułam się jej częścią . Kiedy już dobiegałam do końca, postanowiłam w pewnym momencie wrócić do losów wojennych rodziny, żeby mocniej poczuć magię spotkania rodzeństwa – jeszcze raz przeżyć historię opowiadaną przy kubku parującej herbaty, łzy wzruszenia, łamiący się głos.
Kasiu – znów chylę przed Tobą czoło. Jesteś niesamowitą Pisarką, masz ogromy dar opowiadania, kreowania postaci. I znów mam swoich ulubionych bohaterów – rodziców Matyldy wykreowałaś po mistrzowsku, a kąśliwości Matyldy są wprost doskonałe, takie … moje. Czekam na kolejną powieść!

Kasia Kielecka znów mnie zaskoczyła. Wydawało mi się, że już Ją dobrze znam, znam jej styl, znam historie, w których tak dobrze się czułam i odnajdywałam. Tym razem historia jest inna, ale równie piękna i wzruszająca. I osadzona równocześnie w dwóch okresach – obecnym i wojennym, co jest dla mnie dużym zaskoczeniem.
Matylda to trzydziestokilkuletnia pracownica Futurebanku (...

więcej Pokaż mimo to