-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2021-04-29
Amelka Kieł to kolejna już, po Vampirinie i Isadorze Moon, wampiryczna postać dziewczęca występująca w książkach dla dzieci.
Mama Amelki organizuje coroczny Bal Barbarzyńców, na którym ma pojawić się król Nokturnii wraz z synem, księciem Tadżinem. Amelka nie lubi Balu, zawsze nudzi się ogromnie w trakcie jego trwania, w tym roku ma jednak nadzieję na dobrą zabawę z powodu obecności rówieśnika. Książę Tadżin dołącza do klasy Amelki, okazując się być okropnie rozpieszczonym chłopcem, obrażającym przyjaciół Amelki, na końcu zaś porywa jej ukochane zwierzątko, Dyńkę. Co kryje się pod okropnym zachowaniem młodego księcia? Czy Amelce uda się odzyskać przyjaciółkę? I jak wyglądać będzie tegoroczny Bal? Tego dowiecie się czytając pierwszą część przygód małej wampirzycy.
Sama bardzo wciągnęłam się w tą dziecięcą historyjkę, przeczytałam ją do końca zanim skończyłyśmy czytać książkę na głos. Amelka wolny czas spędza z Ponurakiem, synem śmierci i Florką, przedstawicielką rzadkiego gatunku yeti. Cała trójka jest przesympatyczna, pomimo różnic trzymają się razem. Florka i Ponurak podejmują inicjatywę by pomóc Amelce odzyskać Dyńkę, co uczy nasze dzieci, że pomimo różnic możemy się przyjaźnić z całych sił i stanąć za sobą murem w czasie problemów. Największe przerażenie w Nokturnii sieją Świetliste Istoty, jednorożce i wróżki, kolorowe i obsypane brokatem. Panuje przekonanie, że pomimo przyjaznego wyglądu są one bardzo niebezpieczne. Z czasem dowiadujemy się, że być może wcale tak nie jest, i nie warto wierzyć bezkrytycznie we wszystko, w co wierzą inni, bez poparcia dowodami. Legendy tworzone są ze strachu przed odmiennością. Sam Tadżin jest bardzo nieprzyjemną osobą, dokucza innym, traktuje ich "z góry", rozkazuje zamiast poprosić. Pod jego zachowaniem kryje się rodzinna tajemnica i dramat jaki przeżywa. To kolejna rzecz, jakiej dzieci uczą się czytając tą książkę-często pod przykrywką agresji chowa się problem, z którym ktoś nie umie sobie poradzić. Ale nie jest tak prosto. Amelka nawet znając jego tajemnicę nie czuje zbyt wielkiego współczucia dla Tadżina dopóki ten krzywdzi ją i jej przyjaciół, dopiero gdy książę wykazuje chęć zmiany, Amelka decyduje się mu pomóc. Nie pomagajmy innym na siłę, kosztem nas samych. Następnym ważnym elementem jest ukazanie jak ważne jest poświęcanie uwagi dziecku, pomimo swoich własnych problemów, czy popadania w depresję. Miłości i czułość nie zastąpią rzeczy materialne. Amelka jest sprytna, pewna siebie, dąży do wyznaczonego celu, nie jest to stereotypowy wzór dziewczynki. Florka jest silna i zaradna. Za to Ponurak wykazuje wahanie i niepewność w swoich działaniach. Ich postaci łamią kulturowe wzorce płciowe silnych chłopców i słabych dziewczynek. A wszystko to w żartobliwo mrocznej oprawie, w postaci gotyckich sukien, nazw typu śmierćfon, potraw takich jak "sok spod pachy", taty Amelki w cmentarnych hawajskich koszulach-sama nie raz wybuchnęłam śmiechem z tego powodu. Ilustracje przywodzą na myśl te z filmów Tima Burtona, choć są mniej mroczne. Nadzia zafascynowana jest duszkiem kamerdynerem imieniem Buu, swoją drogą również mającym swój charakterek.
Pouczająca lektura dla dzieci, w wampirzej otoczce. Czy potrzeba coś więcej? Polecam z całego serducha!:))) A ja sama już myślę nad zakupem kolejnych części przygód Amelki!:)
Amelka Kieł to kolejna już, po Vampirinie i Isadorze Moon, wampiryczna postać dziewczęca występująca w książkach dla dzieci.
Mama Amelki organizuje coroczny Bal Barbarzyńców, na którym ma pojawić się król Nokturnii wraz z synem, księciem Tadżinem. Amelka nie lubi Balu, zawsze nudzi się ogromnie w trakcie jego trwania, w tym roku ma jednak nadzieję na dobrą zabawę z powodu...
2021-04-29
Coraz bardziej popularnym w Polsce nurtem, sposobem podejścia do własnego ciała staje się body positivity, ciałopozytywność, w który to nurt wpisuje się "CIPKOnotes". Body positivity pomaga w zaakceptowaniu swojego ciała takim, jakim jest, bez przymusu dostosowywania się do społecznych wymogów piękna i urody. Od dłuższego czasu sama mocno utożsamiam się z ciałopozytywnością, tym bardziej ze względu na własne problemy hormonalne objawiające się choćby nadmiernym owłosieniem na twarzy - kto mnie spotkał, ten lub ta, wiedzą o czym mówię.
W Polsce brak też przestrzeni dla treści sekspozytywnych, poza kilkoma blogami i grupami na fb, które regularnie odwiedzam i czytam. "CIPKOnotes" stara się zapełnić tą lukę choćby w minimalny sposób.
Wracając do "CIPKOnotesu", jest to nie tyle książka, co właśnie notes z pytaniami i zadaniami, które mają umożliwić nam zaprzyjaźnienie się z własną wulwą. Pomimo prób nadania pozytywnych konotacji słowu "cipka", jakoś nie mogę się do niego przyzwyczaić ani przełamać. Rozumiem jednak intencje autorek podczas tworzenia tytułu, i uważam, że to dobry sposób, choć pewnie nie na wszystkie z nas zadziała.
Co znajdziemy w "CIPKOnotesie"? Podstawę: nie każda osoba posiadająca waginę jest kobietą! Nie może oczywiście na wstępie zabraknąć informacji o budowie anatomicznej kobiecych zewnętrznych narządów płciowych i osobno budowy łechtaczki. Uwielbiam określenie "wieniec pochwy". Wiecie co to? Hymen, dawniej nazywaną błoną dziewiczą. Dziewictwo od dawna jest tylko konstruktem społecznym od którego coraz bardziej się odchodzi, co mnie szalenie cieszy. Na końcu części anatomicznej została umieszczona budowa pochwy. Bez obaw, podana tutaj anatomia to nie tylko suche obrazki, ale i konkretne, rzetelne opisy i wyjaśnienia. Po lekcji anatomii ogólnej dostajemy zadanie do wykonania: obejrzenie własnej cipki, z ciało i sekspozytywną instrukcją i radą, jak też informacje, na co powinnyśmy zwrócić uwagę, szczególnie pod kątem zdrowia. Kolejno zapoznajemy się, w prosty sposób z różnorodnością wulw, ale i dostajemy też następne zadanie: narysowanie własnej i jej nazwanie, w zgodzie ze sobą i tym jak my czujemy. Następnych kilka stron poświęconych zostało samomiłości. Długo brakowało mi sekspozytywnych określeń w moim słowniku, nadrabiam wraz z "CIPKOnotesem". Wiecie oczywiście czym jest samomiłość? Nie? A masturbacja? No właśnie. Czy nie lepiej zmieniać określenia? Język buduje świat wokół nas. Jak często słyszałyście, że samomiłość to akt miłości do samej siebie? I że macie do niej prawo także w związku? Że pozwala ona poznać własne ciało i jego potrzeby? Zrealizować fantazje? To, i jeszcze więcej znajdziecie w "CIPKOnotesie". Rozdziałowi o samomiłości towarzyszą pytania, np. "Czym jest dla Ciebie samomiłość? Co Ci daje?", "Jaka jest Twoja ulubiona samomiłosna technika?". Następnie autorki kierują nas do zastanowienia się nad tym, co lubimy: sposoby stymulacji, pozycje, to, co nas podnieca, czemu również towarzyszy wiele pytań. Następne strony mówią o kolejnej rzeczy jakby oczywistej, a jednak nie do końca, o sekskomunikacji, z samą sobą, jak i z partnerem i partnerką, co jak co, ale komunikacja jest podstawą udanego życia seksualnego. Kolejne miejsce poświęcone zostało orgazmowi, różnemu jego przeżywaniu i różnym do niego drogom. Tutaj też spodziewajcie się pytań, które ułatwią Wam poznanie samych siebie. Następnych kilka stron zostało pozostawionych do zapisania naszych własnych fantazji seksualnych. Nie mogło też zabraknąć miejsca na informacje dotyczące bezpiecznego seksu i zdrowia Waszych/naszych wagin i piersi. Ostatnie przesłanie ze strony autorek to tekst dotyczący bezpiecznego seksu pod pojęciem zgody, rozprawienie się z pojęciami "świętej i dziwki", siostrzeństwa, i pozytywnego podejścia do seksu w każdym jego aspekcie. Na końcu nie zabrakło miejsca na nasze zapiski i prowizorycznego kalendarza, do którego możemy wpisywać daty czegokolwiek chcemy.
"CIPKOnotes" powstał z inicjatywy osób z "G'rls ROOM" i jest bardzo potrzebną publikacją, częściowo książką, częściowo notesem, w którym zapisywać możemy odpowiedzi na zadane pytania, jak i własne skojarzenia związane z poruszanymi tematami. Bez oceniania ze strony innych, ale i z własnej. "CIPKOnotes" to książeczka, której nie może zabraknąć na Waszej półce, jeśli chcecie zaprzyjaźnić się z własnym ciałem, poznać je, jego potrzeby, zrozumieć i pomóc sobie w udanym życiu seksualnym, bez społecznych oczekiwań i wstydu. Sama bardzo dużo skorzystałam z lektury, a nie wszystkie z moich własnych odpowiedzi były tak oczywiste, jakbym się spodziewała, nie mówiąc już o tym, że pomimo zainteresowania edukacją seksualną w sekspozytywnym wydaniu nie wszystkie z nich wcześniej sobie zadawałam. Polecam!
Coraz bardziej popularnym w Polsce nurtem, sposobem podejścia do własnego ciała staje się body positivity, ciałopozytywność, w który to nurt wpisuje się "CIPKOnotes". Body positivity pomaga w zaakceptowaniu swojego ciała takim, jakim jest, bez przymusu dostosowywania się do społecznych wymogów piękna i urody. Od dłuższego czasu sama mocno utożsamiam się z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czytając różne romanse, erotyki, szczególnie polskie, zastanawiałam się, czy kiedyś trafi w moje ręce książka, która spełniać będzie moje, dość wyśrubowane, standardy. I oto jest! "Chciałbym, żebyś mnie napisała". Jest to zbiór dziewiętnastu opowiadań, zahaczających swoją tematyką od romansu i erotyku, przez relacje sensualne po zupełnie romantyczne i tragiczne. Każde z opowiadań jest inne, choć mają one również i wspólne cechy. Te z nich, w których występuje erotyka, ocierają się (a nawet więcej) o fetysze, tematykę lekkiego BDSM i konsensualnego bólu czy kinków. Przy tym są bardzo bezpośrednie, dosłowne i o wiele bardziej klimatyczne niż Gray, którym wszyscy się zachwycają. Nie brak tu też realizacji potrzeb seksualnych poza związkiem, braku możliwości ich realizacji, depresji czy ONS (one night stand). Zbiór zawiera też dwa opowiadania tęczowe, lesbijskie, jedno z nich jest erotyczne, drugie - romantyczno-sensualne. Jest również coś, czego się nie spodziewałam, wątek poliamorii, związku 3osobowego. Ostatnia z historii bardzo skojarzyła mi się z psychodelicznym filmem "Mechanik" (swoją drogą bardzo polecam), i niemożnością zaakceptowania utraty drugiej osoby, co prowadzić może do zaburzeń psychicznych.
"Chciałbym żebyś mnie napisała" to przepiękny, sekspozytywny, romantyczny i sensualny zbiór opowiadań o ludzkiej seksualności, związkach i emocjach, w którym nie ma tematów tabu, seks jest seksem, autorka nie boi się używać nazw narządów płciowych, nie boi się dosłownych opisów, mówiący nie tylko o heteroseksualnych i monoromantycznych relacjach. Emocjonalny język, pobudzające wyobraźnię opisy, i totalna bezpośredniość. Choć mi samej daleko do BDSM, jestem szczerze zachwycona przedstawionymi historiami. I polecam wszystkim, dosłownie. W końcu w polskiej literaturze ukazała się książka poruszająca tematykę wszelkiego typu relacji i związków, którą czyta się z przyjemnością i której chce się więcej i więcej. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie kolejna jej część.
Czytając różne romanse, erotyki, szczególnie polskie, zastanawiałam się, czy kiedyś trafi w moje ręce książka, która spełniać będzie moje, dość wyśrubowane, standardy. I oto jest! "Chciałbym, żebyś mnie napisała". Jest to zbiór dziewiętnastu opowiadań, zahaczających swoją tematyką od romansu i erotyku, przez relacje sensualne po zupełnie romantyczne i tragiczne. Każde z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Interesujecie się edukacją seksualną, utożsamiacie z ruchem body positivity? Znacie z Facebooka fan page Body Is Not An Apology? A może slyszałyście o Fundacji Nowoczesnej Edukacji SPUNK? Może macie córki, które wchodzić będą w okres dojrzewania, a może same przeżywacie właśnie ten czas? Bez różnicy:) Ta książka jest ewenementem na polskim rynku wydawniczym i każda z Was młodszych czytelniczek, jak i mam, powinna ją zakupić. Książka przeznaczona jest dla dziewczynek w wieku 8+. Tego zazdroszczę dzisiejszym młodym ludziom, dostępu do lektur, o jakich ja w moich czasach mogłam tylko pomarzyć. No ale przechodźmy w końcu do samej książki.
Książka podzielona jest na osiem rozdziałów tematycznych. Pierwszy to dojrzewanie, czym ono jest, jak przebiega, jakich zmian w ciele można się spodziewać, huśtawki emocji, średnia rozpiska wieku w jakim zaczynają się kolejne przemiany. Sam proces dojrzewania przyrównanie został do pociągu zatrzymującego się na kolejnych stacjach. Drugi rozdział to szersze omówienie wspomnianych poprzednio zmian: szybki wzrost, zmiany dotyczące figury, masy ciała, skóra, pryszce, pojawienie się włosów łonowych i pod pachami (i innych też), nadmierna potliwość. W rozdziale tym zamieszczone jest dużo wskazówek, jak o ciało dbać: o zęby, uszy, oczy, paznokcie (wspomniany jest również piercing), stopy, dłonie. Rozdział trzeci w całości poświęcony został piersiom, etapom ich wzrostu, zakupowi pierwszego biustonosza, wyjaśnieniu, jak zmierzyć swój rozmiar. Rozdział czwarty to zmiany w obrębie wulwy, włosy łonowe, wyjaśnienie budowy sromu (jak ja nie lubię tego słowa!), obserwacja śluzu. Rozdział piąty to miesiączka. Budowa macicy, cykl miesiączkowy, czym jest okres, PMS, obserwacja cyklu, odpowiedzi na pytania dotyczące bólu, długości, regularności, zapachu. Nie brak oczywiście rad jak dbać o siebie w trakcie miesiączki, instrukcji używania tamponów, podpasek jak i kubeczków. Na koniec obalenie kilku mitów związanych z okresem. Rozdział szósty to dbanie o siebie, informacje dotyczące odpowiedniego odżywiania, snu i unikania używek. Rozdział siódmy to przyjaźń, relacje z drugą osobą, cechy dobrego przyjaciele, poznawanie nowych osób, utrata dotychczasowych znajomych. Rozdział ósmy mówi o bezpieczeństwie emocjonalnym, prawie do prywatności, zgodzie na każdy dotyk, o szukaniu pomocy u zaufanych dorosłych, o nieuleganiu presji rówieśniczej. Na końcu znajduje się słowniczek trudniejszych wyrazów. Duża czcionka ułatwia czytanie młodszym, dzięki czemu wydaje się, że czytamy szybciej. Język jest prosty i zrozumiały nawet dla młodych dziewcząt, a wspomniany już słowniczek wyjaśnia trudniejsze pojęcia.
Wydaje się, że to książka jak każda inna, co w niej więc tak wyjątkowego? Najlepsze wątki zostawiłam na koniec. Wszędzie, w każdym temacie, w każdej kwestii podkreślane jest, że ciało, każde, bez względu na wagę, wzrost, kolor skóry, (nie)pełnosprawność, jest idealne, bo jest jedyne i niepowtarzalne, bo takiego zestawu genów na świecie nie ma nikt inny, a to one decydują o tym jak wyglądamy. Czas kolejnych przemian w ciele również jest genetycznie dostosowany do jego rozwoju, choć oczywiście ukazane są też objawy, które powinny zaniepokoić. Autorka bardzo często zwraca uwagę na to, by swoje wątpliwości rozwiewać podczas rozmów z dorosłymi do których dziewczyny posiadają zaufanie. Decyzja o goleniu się lub nie, noszeniu stanika, czy w jakichkolwiek innych kwestiach dotyczących ciała jest indywidualna i osobista, i tylko nasza. W treści uwzględnione są dziewczyny z różnych miejsc, posiadające różne kolory skóry, dziewczyny niepełnosprawne, a nawet wegetarianki i weganki, jeśli temat bezpośrednio odnosi się do tych cech. Ilustracje również przedstawiają bardzo różnorodne dziewczyny, pod wszystkimi względami.
Polecam z całego serducha
Interesujecie się edukacją seksualną, utożsamiacie z ruchem body positivity? Znacie z Facebooka fan page Body Is Not An Apology? A może slyszałyście o Fundacji Nowoczesnej Edukacji SPUNK? Może macie córki, które wchodzić będą w okres dojrzewania, a może same przeżywacie właśnie ten czas? Bez różnicy:) Ta książka jest ewenementem na polskim rynku wydawniczym i każda z Was...
więcej mniej Pokaż mimo to
Heńka Pustowójtówna, uczestniczka Powstania Styczniowego, zabiera młode czytelniczki w podróż po kobiecej historii Polski. Podczas podróży mamy możliwość poznania takich postaci jak: główna bohaterka i oprowadzająca: Anna Henryka Pustowójtówna, Storråda/Świętosława (średniowieczna okrutna królowa), Jadwiga Andegaweńska (kobieta król), Elżbieta Drużbacka (pierwsza chrurżka), Izabela Czartoryska (kolekcjonerka), Maria Skłodowska - Curie (naukowczyni), Narcyza Żmichowska (nauczycielka feministka), Zofia Stryjeńska (malarka), Maria Komornicka (poetka), Krystyna Krahelska (modelka warszawskiej syrenki), Simona Kossak (pani od przyrody), Krystyna Skarbek (szpieg), Stefania Wilczyńska, Irena Sendlerowa (bohaterki II wojny światowej), architektki Warszawy, Barbara Hulanicki (projektantka mody), Wanda Rutkiewicz (himalaistka). Książka zauroczyła mnie od samego początku językiem, jakim została napisana. Żartobliwym, luźnym, koleżeńskim, dającym wrażenie, że historię opowiada dobra, odrobinę starsza przyjaciółka. Opowieści są bardzo obrazowe i działające na wyobraźnię, możemy dzięki nim wyobrazić sobie opisywane miejsca i sytuacje, jak byśmy były w tym miejscu i czasie. Plusem dla nas są niewyszukane ilustracje, które nie odwracają uwagi Nadzi od treści. Miłym dodatkiem dla starszych czytelniczek i czytelników są tłumaczenia pojęć, wyjaśnienia nazw użytych w książce, znajdujące się na końcu każdego z rozdziałów. Historie kobiet są w większości mało znane ogółowi społeczeństwa, dlatego ta lektura jest bardzo potrzebna i pożyteczna, dla młodszych i starszych dziewczyn, jak i dla chłopców, by wiedzieli, że kobiety również miały udział w tworzeniu historii i naszego świata.
Książkę polecam wszystkim bez względu na płeć i wiek!:)
Heńka Pustowójtówna, uczestniczka Powstania Styczniowego, zabiera młode czytelniczki w podróż po kobiecej historii Polski. Podczas podróży mamy możliwość poznania takich postaci jak: główna bohaterka i oprowadzająca: Anna Henryka Pustowójtówna, Storråda/Świętosława (średniowieczna okrutna królowa), Jadwiga Andegaweńska (kobieta król), Elżbieta Drużbacka (pierwsza chrurżka),...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po lekturze mój zachwyt dla twórczości Aleksandry wzrósł na kolejny poziom, choć myslałam, że jest to niemożliwe. A jednak:) Proza poetycka przesycona emocjami, które każdego z nas przepełniają częściej lub rzadziej. Wszyscy przeżywamy rozstania, wielkie miłości, rozczarowania sobą, innymi, rzeczywistością nieprzystającą do treści naszych pragnień. Uważam, że szczególnie Wiosnę powinno przeczytać jak najwięcej osób, ze względu na jej motywacyjne i uczące akceptacji samych siebie przesłanie.
"Dotyk Twoich słów" na nowo uczy życia w przesycie emocji, odczuć, pomaga odkrywać piękno ukryte w nas, świecie, innych, uświadamia, że te pozornie negatywne doświadczenia również są ważne i potrzebne. Uwielbiam język Oli, jej umiejętność ubierania w słowa największej radości i najbardziej dotkliwego bólu. W świecie wciąż pędzącym do przodu, ta lektura zatrzymuje na chwilę i daje to co najważniejsze, pozwala CZUĆ.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/05/dotyk-twoich-sow-tom-i-i-ii-aleksandra.html?m=1
Po lekturze mój zachwyt dla twórczości Aleksandry wzrósł na kolejny poziom, choć myslałam, że jest to niemożliwe. A jednak:) Proza poetycka przesycona emocjami, które każdego z nas przepełniają częściej lub rzadziej. Wszyscy przeżywamy rozstania, wielkie miłości, rozczarowania sobą, innymi, rzeczywistością nieprzystającą do treści naszych pragnień. Uważam, że szczególnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po lekturze mój zachwyt dla twórczości Aleksandry wzrósł na kolejny poziom, choć myslałam, że jest to niemożliwe. A jednak:) Proza poetycka przesycona emocjami, które każdego z nas przepełniają częściej lub rzadziej. Wszyscy przeżywamy rozstania, wielkie miłości, rozczarowania sobą, innymi, rzeczywistością nieprzystającą do treści naszych pragnień. Uważam, że szczególnie Wiosnę powinno przeczytać jak najwięcej osób, ze względu na jej motywacyjne i uczące akceptacji samych siebie przesłanie.
"Dotyk Twoich słów" na nowo uczy życia w przesycie emocji, odczuć, pomaga odkrywać piękno ukryte w nas, świecie, innych, uświadamia, że te pozornie negatywne doświadczenia również są ważne i potrzebne. Uwielbiam język Oli, jej umiejętność ubierania w słowa największej radości i najbardziej dotkliwego bólu. W świecie wciąż pędzącym do przodu, ta lektura zatrzymuje na chwilę i daje to co najważniejsze, pozwala CZUĆ.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/05/dotyk-twoich-sow-tom-i-i-ii-aleksandra.html?m=1
Po lekturze mój zachwyt dla twórczości Aleksandry wzrósł na kolejny poziom, choć myslałam, że jest to niemożliwe. A jednak:) Proza poetycka przesycona emocjami, które każdego z nas przepełniają częściej lub rzadziej. Wszyscy przeżywamy rozstania, wielkie miłości, rozczarowania sobą, innymi, rzeczywistością nieprzystającą do treści naszych pragnień. Uważam, że szczególnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zélie, dorastająca córka magiczki, w 11 lat po Obławie w której zamordowana została jej matka, ma szansę odzyskania magii dla świata swoich pobratymców. Amari, zbuntowana księżniczka, córka króla, który pała nienawiścią do wszelkich magów i magicznej, sojuszniczka Zélie i uciekinierka. Inan, brat Amari, poddany woli ojca, próbujący odszukać siostrę i zniszczyć tajemniczy pergamin, po drodze odkrywa w sobie magiczne zdolności. Czy Zélie uda się uratować magię? Jakie relacje połączą ją z królewskim rodzeństwem? Kto okaże się być prawdziwym sojusznikiem, a kto wrogiem? Czy uczucia wygrają z obowiązkiem? Przeczytacie w tej fantastycznej książce!
Dłuższą chwilę zbierałam się do przeczytania tej książki, z jednej strony coś mnie do niej przyciągało, z drugiej-odpychało, nie pozwalając zacząć lektury. Przełamałam się, i.... Przepadłam! Nie mogłam oderwać się od niej choćby na chwilę. Nic dziwnego, Wydawnictwo Dolnośląskie wydaje wspaniałe lektury dla młodzieży, zawsze z głębszym przesłaniem, a nie proste czytadła. Wobec żadnej z ich książek nie udało mi się pozostać obojętną.
"Dzieci krwi i kości" to opowieść o żalu, nienawiści, represjach ze względu na cechę, na którą nie mamy wpływu, o zrozumieniu, o walce, o dojrzewaniu, przyjaźni i pierwszej miłości, o próbie zbudowania pokojowego społeczeństwa, gdzie każdy będzie bezpieczny, o wyborach, zwątpieniu w cel swojej misji. Pod, jakby nie było, bardzo interesującą historią z nurtu fantasy, kryje się zupełnie inna opowieść. Opowieść o rasizmie, o nieuzasadnionej nienawiści, o strachu przed odmiennością, o tym, jak na przestrzeni lat można otumanić lud i wgrać w umysły ludzi niczym nie poparte uprzedzenia. Dokładnie tak zrobił Hitler przed drugą wojną światową za pomocą mediów, gazet, kierując społeczną niechęć przeciwko Żydom. Tak działały polskie władze wobec tych samych Żydów w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Tak samo działa obecnie propaganda antyuchodźcza. I, jak mówi sama autorka, te same mechanizmy działają w stosunku do osób czarnoskórych. Autorka, Pani Tomi, zaznaczyła, iż książka jest analogią do zachowań amerykańskiej policji wobec Afroamerykanów, o wiele częściej używającej wobec nich ostrej amunicji w czasie interwencji. Biorąc pod uwagę dane statystyczne, podczas policyjnych interwencji czarnoskórych sprawców stających się ofiarami "stróży prawa" jest o wiele więcej niż białych w tej samej sytuacji. Policyjny rasizm jest przemocą systemową ze strony państwa, często nawet nie zauważaną, jeśli nie należy się do dotykającej jej grupy mniejszościowej. Walka o własne prawa, jak w książce o prawa ibawitów, uznawana jest przez większość za walkę o przywileje. Dopóki nas samych nie dotyka dyskryminacja, dopóki karmieni jesteśmy medialną i społeczną papką informacyjną, trudno mamy przyznać rację drugiej stronie. (Idealnie w ten dyskurs wpisuje się obecnie sytuacja osób LGBT+ w Polsce) W książce mamy dwie przedstawione dwie postawy. Amari, która poznając sytuację ibawitów, nie potrafi pogodzić się z polityką ojca, z wciąż dziejącą się niesprawiedliwością, jak Lworożka walczy po stronie uciskanych. I Inan, który pomimo, że sam okazuje się być magiem, nie potrafi tego zaakceptować, ukrywa swoje umiejętności, i nawet mimo osobistych doświadczeń, staje po stronie opresji. I tak powoli, po społecznych i politycznych dywagacjach wracamy bezpośrednio do treści książki. Pomimo, że to Zélie jest tutaj główną bohaterką, to najbardziej polubiłam postać Amari. Jej przemiana, przełamywanie własnych lęków, działanie wbrew nakazom, pełną empatia, ryzykowanie własnego życia, pomimo, że wcale nie musiała tego robić, z zastraszonej i działającej pod wpływem silnych emocji dziewczynki, stała się prawdziwą Lworożką, kobietą, przywódczynią. Postać Amari pokazuje też jak ważni i ważne są sojuszniczki i sojusznicy należące i należący do grupy uprzywilejowanej. Książka, pomimo, że mamy w niej oczywiście mężczyzn, koncentruje się przede wszystkim na postaciach silnych kobiet, poza dwiema głównymi bohaterkami, są też trenerka Mama Agba, i twórczyni pokojowej społeczności, kilkunastoletnia Zu. Można by przyjąć również że znajdujemy tutaj odniesienie do dyskryminacji ze względu na płeć i walkę kobiet o równość, ponieważ oś bezpośredniego konfliktu pomiędzy postaciami przebiega pomiędzy kobietami po stronie ibawitów, i mężczyznami po stronie władzy królewskiej. Co bardzo dla mnie ważne, w książce często używane są obie formy, męska i żeńska w opisach różnopłciowej grupy, jak też żeńskie formy nazw odnoszące się do samych kobiet-choćby magiczka. Głównym bóstwem ibawitów i ibawitów również jest bóstwo kobiece. Podziwiam autorkę za umiejętność stworzenia własnego, indywidualnego i oryginalnego świata opowieści, z własną historią, religią, zasadami, językiem, gatunkami zwierząt, mapami (które znajdziecie w książce), świata jednocześnie tak pełnego aluzji do otaczającej rzeczywistości.
Dla mnie "Dzieci krwi i kości" to jedna z najlepszych książek dla młodzieży, poruszającą jednocześnie tak trudne tematy jak rasizm, przemoc, dyskryminacja, szczególnie ze względu na cechy wrodzone. W pięknej oprawie wciągającej bez granic opowieści odnajdujemy niedoskonałości naszego własnego świata, których może wolimy na co dzień nie zauważać. Niewiele jest książek, zwłaszcza z gatunku beletrystyki, niosących ze sobą tak ważny, a jednocześnie niełatwy przekaz. Cóż więcej mówić? Książka pozostanie w moim sercu na bardzo długo, być może na zawsze. A czy polecam? Oczywiście! I tym zainteresowanym tematem dyskryminacji czy rasizmu, i tym, którzy i które nie potrafią tych pojęć zrozumieć i odnieść do otaczającej rzeczywistości, może ta książka ułatwi zrozumienie? Miejmy nadzieję.... Nie rozdrabniając się, polecam wszystkim. Bo warto! Sama zaś czekam na tłumaczenie i polskie wydanie kolejnej części. Oby jak najszybciej!
Zélie, dorastająca córka magiczki, w 11 lat po Obławie w której zamordowana została jej matka, ma szansę odzyskania magii dla świata swoich pobratymców. Amari, zbuntowana księżniczka, córka króla, który pała nienawiścią do wszelkich magów i magicznej, sojuszniczka Zélie i uciekinierka. Inan, brat Amari, poddany woli ojca, próbujący odszukać siostrę i zniszczyć tajemniczy...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Dziewczęta myślą o wszystkim" to książka dla dzieci opowiadająca o wynalażczyniach. Często słyszymy, czy to w szkole na historii, czy w ogólnym dyskursie, o mężczyznach, którzy wynaleźli to czy tamto, o genialnych kobietach jednak trudno usłyszeć choćby najmniejszą wzmiankę. Ta książka jest pierwszym krokiem do zapełnienia powstałej pustki. Przedstawia ona kilka postaci z historii wynalazków, kobiet, które nie bojąc się wprowadzać zmian, stworzyły własne, nowe projekty.
Poznajemy tutaj takie osoby jak:
- Ruth Wakefield, kobietę, która zupełnym przypadkiem stworzyła ciasteczka z kawałkami czekolady;
- Anne Stork i Andrea Sreshta - studentki, które wymyśliły lampę Luminarc AID, niezatapialną, wygodną do użytku i ładowania, jako pomoc ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti;
- Mary Anderson - twórczynię wycieraczek do szyb samochodowych,
- Azza Abdelhamid Faiad - pomyslodawczynię i twórczynię idei na stworzenie paliwa z plastikowych odpadów. Inspiracją dla niej była chęć walki z nadmiarem plastiku, jak i trudnością z dostępem do paliwa związaną z kryzysem energetycznym. Młoda Egipcjanka rozpoczęła prace nad swoim projektem będąc w dziewiątej klasie, była więc nastolatką.
- Stephanie Kwolek - twórczynię kevlaru, który mi osobiście kojarzy się z pokazami fire show, ma jednak o wiele większe zastosowanie, jako lekki a jednocześnie bardzo odporny materiał.
- Alissa Chavez - twórczynię fotelika samochodowego dla dzieci, który reaguje podczas pozostawienia dziecka samego w samochodzie - w przegrzanych samochodach umiera rocznie średnio 42 dzieci z powodu pozostawienia ich tam przez niewagę doroslych;
- Grace Murray Hopper - twórczynię kompilatora komputerowego;
- Trisha Prabhu - inicjatorkę i twórczynię aplikacji "Zastanów się" pozwalającej jeszcze raz zastanowić się nad wysyłanymi treściami, która przeciwdziałać ma hejtowi i nienawistnym wiadomościom;
- Margaret E.Knight - pracownicę, która wymyśliła papierowe torby o płaskim dnie;
- Patricia Bath - twórczynię lasera do usuwania zaćmy;
- Jeanne Lee Crews - twórczynię kosmicznego zderzaka, tarczy chroniącej satelity, wahadłowce czy stacje kosmiczne przed kosmicznymi odpadami;
- Lista Nirghin - nastolatkę z RPA, która chcąc chronić uprawy podczas suszy, stworzyła sposób na zatrzymanie wody w glebie za pomocą skórek pomarańczy i awokado;
- Patsy O.Sherman - twórczynię środka chroniącego przed zabrudzeniami, ułatwiającego czyszczenie, o nazwie Scotchgard;
- Ann Moore - inicjatorki nosidła dla dzieci, wzorowanego na chustach używanych przez kobiety w Afryce Zachodniej;
- Alice Brooks i Bettina Chen - twórczynie zabawek inżynierskich dla dzieci, pozwalające na tworzenie a nie jedynie zabawę i oglądanie zabawek.
Każda z historii przedstawia również drogę rozwoju, badania, przeciwności, utrudnienia, wyjaśnienie działania danego wynalazku, sposób jego powstania. Na początku i na końcu książki znajdziemy kalendarium kobiecych wynalazków, jest ich wcale nie mało. Dodatkowym atutem są informacje o tym, jak uzyskać patent na własny wynalazek, i słownik trudniejszych pojęć.
Książka ta jest początkowym uzupełnieniem wiedzy o kobietach, o których wynalazkach słyszeli zapewne wszyscy, nikt jednak nie wie, kto stoi za ich stworzeniem. Pobudza ona chęć twórczości, zaprzeczania temu, że coś jest niemożliwe, jak i przedsiębiorczość. Dla nas na nią jeszcze zbyt wcześnie, jednak i na nią przyjdzie odpowiedni czas. A podczas jej czytania i my, dorośli, dowiemy się co nieco:)
"Dziewczęta myślą o wszystkim" to książka dla dzieci opowiadająca o wynalażczyniach. Często słyszymy, czy to w szkole na historii, czy w ogólnym dyskursie, o mężczyznach, którzy wynaleźli to czy tamto, o genialnych kobietach jednak trudno usłyszeć choćby najmniejszą wzmiankę. Ta książka jest pierwszym krokiem do zapełnienia powstałej pustki. Przedstawia ona kilka postaci z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po raz kolejny zachwycam się świetną oprawą graficzną opowieści o Isadorze. Urzekła mnie zupełnie, i nie tylko mnie:) Ale o tym rozpisałam się poprzednio, więc chyba nie warto się powtarzać. Kolejny tomik opowieści porusza kolejne ważne w życiu dziecka aspekty, przyjaźń, odpowiedzialność i troskę o drugą istotę, jak i to, że poznając kogoś nowego wcale nie musimy rezygnować ze starych przyjaciół, a odległość wcale nie oznacza końca relacji. Prosta, aczkolwiek pouczająca historia, w której treści odnajdzie się każde dziecko, pisana w narracji pierwszoosobowej, co mocniej pozwala wczuć się w przygody Isadory, jest świetną pozycją dla starszych i młodszych, i uważam, że każde dziecko powinno mieć ją na swojej półce. Dodatkowym atutem są umieszczone na końcu książki przepisy na lody ze śniegu, gorącą czekoladę, zimowe ozdoby czy szklaną kulę, które zapewnią dużo zabawy w czasie zimowych mrozów! Pamiętajcie tylko, że dzieci powinny przygotowywać wszystko pod Waszą kontrolą! Polecam!:)))
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/11/isadora-moon-i-zimowe-czary-harriet.html?m=1
Po raz kolejny zachwycam się świetną oprawą graficzną opowieści o Isadorze. Urzekła mnie zupełnie, i nie tylko mnie:) Ale o tym rozpisałam się poprzednio, więc chyba nie warto się powtarzać. Kolejny tomik opowieści porusza kolejne ważne w życiu dziecka aspekty, przyjaźń, odpowiedzialność i troskę o drugą istotę, jak i to, że poznając kogoś nowego wcale nie musimy rezygnować...
więcej mniej Pokaż mimo to
Od pierwszego momentu i ja i Nadzia zakochałyśmy się w szacie graficznej książki. Króluje w niej czerń i róż, za którym osobiście nie przepadam, ale wiem, że etap fascynacji tym kolorem przed nami, szczególnie w przedszkolu. Dzięki temu książka ma dodatkowy atut pokazujący, że niekoniecznie róż i panujący w naszym domu mrok muszą być ze sobą sprzeczne. Tutaj jedna uwaga dla rodziców, jak mniejsze dzieci wiele rzeczy przyjmują bezkrytycznie, tak starsze mogą być zdziwione bądź lekko przerażone wanną w kształcie trumny czy nietoperzowym dywanikiem, dla nas jednak nie sprawiło to żadnego problemu, dlatego też, że nietoperzy (pluszowych) w domu nie brak, trumna to pudełeczko na drobiazgi, a w rogu pokoju stoi pokaźnych rozmiarów czarownica. Książeczka, wraz ze swoją słodko-mroczną oprawą porusza istotny problem, jakim jest odmienność i poczucie niedopasowania, ale też różnorodność wszystkich do okoła i możliwość wyboru tego, co dla nas najlepsze. Pomimo infantylnej w porównaniu z innymi pozycjami poruszającymi podobną tematykę pozycjami, formy, jest to książka warta uwagi, a przez wzgląd na niewielką objętość i dużą czcionkę jest jak najbardziej odpowiednia dla najmłodszych. Tutaj wspomniana infantylność staje się plusem, ponieważ przekaz jest bardzo łatwy do zrozumienia. Polecam!:)
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/11/isadora-moon-idzie-do-szkoy-harriet.html?m=1
Od pierwszego momentu i ja i Nadzia zakochałyśmy się w szacie graficznej książki. Króluje w niej czerń i róż, za którym osobiście nie przepadam, ale wiem, że etap fascynacji tym kolorem przed nami, szczególnie w przedszkolu. Dzięki temu książka ma dodatkowy atut pokazujący, że niekoniecznie róż i panujący w naszym domu mrok muszą być ze sobą sprzeczne. Tutaj jedna uwaga dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-29
Isadora Moon prosi rodziców o przygotowanie przyjęcia urodzinowego, jednak ma ono wyglądać podobnie jak u ludzkich dzieci. Isadora nie chce typowych, wampirzych czy elfich urodzin. Czy nieobeznani z ludzkimi tradycjami rodzice dadzą sobie radę z takim wyzwaniem? I jakie wynikną z tego konsekwencje? Przeczytajcie!
Isadora, wampirko-elfka, czarno-różowa dziewczynka z wiecznym bałaganem na głowie chce świętować urodziny w gronie ludzkich przyjaciół. Rodzice, pochodzący z zupełnie innej "bajki" niezbyt potrafią odnaleźć się w przedstawionych przez Isadorę prośbach - mamy tu aluzję do konfliktu pokoleń rodziców i dzieci, a także do rozbieżności w widzeniu świata. Inwencja twórcza rodziców przerasta to, o czym marzyła córka. Pomimo, że tata wampir i mama wróżka chcą dobrze, mijają się z pragnieniami córki, co również nam, rodzicom, ma dać do myślenia, że nie wszystko o czym my uważamy, że będzie dobre dla naszych dzieci, rzeczywiście takie jest, jednocześnie też pokazując dzieciom, że rodzice przesadzając nie robią tego ze złośliwości, a z (nadmiernej) troski.
To, co bardzo mi się podoba w książeczkach o Isadorze, to współpraca. Często w literaturze dziecięcej dzieci podzielone są według płci, dziewczynki robią coś innego, chłopcy coś innego, jakby po prostu nie mogły i nie mogli się bawić wspólnie. Tu tak właśnie jest. Paczka Isadory składa się z dzieci obojga płci, które świetnie się ze sobą bawią i dogadują, jak też wspólnie rozwiązują problemy, drogą małych kroczków.
Isadora pragnąc być podobna do innych dzieci marzy o przyjęciu, które nie będzie się wyróżniać. Pomimo zaistniałych komplikacji przyjaciele i przyjaciółki Isadory są zachwyceni i zachwycone jej imprezą urodzinową, właśnie z powodu jej odmienności. Mówi to naszym dzieciom o tym, że nie wszystko co inne, odmienne, i być może w naszej ocenie, niedopasowane do ogółu, znaczyć będzie dla innych coś złego, nasza odmienność może stać się naszą zaletą.
Nie mogę oczywiście pominąć informacji o prześlicznych ilustracjach w kolorach czerni i różu, którymi Nadzia jest zachwycona - w końcu wraz z fioletem, to jej ulubione kolory.
Czy polecam? Pewnie, że tak! Wartościowa książeczka z miłą estetycznie oprawą graficzną, w lekko mrocznym i wampirzym klimacie, szkolne przyjaźnie, i wydarzenia, które dotyczyć mogą każdego dziecka. Nie bójcie się, Wasze dzieci nie przerażą się wampirzymi aspektami, to nie horror :)
Isadora Moon prosi rodziców o przygotowanie przyjęcia urodzinowego, jednak ma ono wyglądać podobnie jak u ludzkich dzieci. Isadora nie chce typowych, wampirzych czy elfich urodzin. Czy nieobeznani z ludzkimi tradycjami rodzice dadzą sobie radę z takim wyzwaniem? I jakie wynikną z tego konsekwencje? Przeczytajcie!
Isadora, wampirko-elfka, czarno-różowa dziewczynka z...
2021-04-29
Isadora wraz ze swoją klasą wybiera się na występ baletowy swojej ulubionej artystki, Tatiany Tutu. Poza wychowawczynią dziewczynce towarzyszą rodzice, którzy postanowili zaangażować się w szkolne życie córki i jej ulubiona, ożywiona maskotka, Różowy Królik. Czy Isadorze spodoba się występ? Czy uda się jej poznać idolkę? I jak poradzą sobie jej rodzice w nowej dla siebie sytuacji? Przeczytajcie!
"Isadora Moon tańczy w balecie" to kolejna część przygód małej wampirko-elfki, łączącej w sobie cechy obojga rodziców. Ta część, w porównaniu z poprzednimi, niesie w sobie najmniej treści edukacyjnych. Isadora, zupełnym przypadkiem spotyka Tatianę, załamaną skręconą kostką, przez co trzeba będzie odwołać spektakl. Podczas rozmowy artystka okazuje się być taka sama, jak inni, przeżywa te same emocje, smucą ją te same rzeczy. Jest jednocześnie niezwykła z powodu swojego talentu, jak zwyczajna jako osoba. Mówi to naszym dzieciom o tym, że idolki i idole nie są kimś nadzwyczajnym, ale ludźmi takimi samymi jak one. Czasami zwykłe wsparcie, okazanie serca i zainteresowanie się czyjąś sytuacją może przynieść tej osobie dużą pomoc, za co i nas później może spotkać coś dobrego, jak zaproszenie ze Isadory wraz z całą rodziną na kolejny spektakl. Tytuł niestety jest mylący, bo to wcale nie Isadora tańczy w balecie, co może z lekka zawieść młode czytelniczki i czytelników. Balet jest jednak tematem przewodnim książki. Z tego oto powodu Nadzia chciała, by była to jej pierwsza czytana na głos lektura wśród nowo zakupionych książek. Nadzia uwielbia balet na równi z Isadorą.
Kolejny poruszony temat dotyczy rodziców Isadory. Z powodu swojej odmienności dotychczas obawiali się oni brać aktywnego udziału w szkolnym życiu swojej córki, okazuje się jednak, że strach ma tylko wielkie oczy. A to, czego bardzo nie lubimy, po przetestowaniu może okazać się wcle nie takie złe, jak sądziliśmy do tej pory.
"Isadora Moon tańczy w balecie" to przede wszystkim lektura dla osób, które znają poprzednie części jej przygód, niestraszna im różowo-czarna estetyka z wampirzymi elementami, ale i dla dzieci, które ćwiczą, lub chciałyby zacząć ćwiczyć balet, jako element rozwojowy lub wzmacniający dla ich pasji. Czy polecam? No raczej! U nas ta książka sprawdza się świetnie!:)
Isadora wraz ze swoją klasą wybiera się na występ baletowy swojej ulubionej artystki, Tatiany Tutu. Poza wychowawczynią dziewczynce towarzyszą rodzice, którzy postanowili zaangażować się w szkolne życie córki i jej ulubiona, ożywiona maskotka, Różowy Królik. Czy Isadorze spodoba się występ? Czy uda się jej poznać idolkę? I jak poradzą sobie jej rodzice w nowej dla siebie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-29
Książka "Joga dla najmłodszych" to idealny podręcznik dla dzieci chcących zacząć swoją przygodę z jogą. Książka rozpoczęta jest wstepem kierowanym do dorosłych, wyjaśniającym, jak ćwiczyć jogę z dziećmi, mowa przede wszystkim o tym, że dla dzieci nie powinno być to ćwiczenie jogi, a zabawa w jogę, o tym, że dzieci nie są w stanie zbyt długo utrzymać jednej pozycji, i my, dorośli, nie możemy od nich tego wymagać, nie brak też przemyśleń samej autorki na temat jogi i jej wpływu na stan psychiczny i fizyczny, przede wszystkim dzieci, ale i dorosłych.
Następnie mamy 16 assan, czyli pozycji w jodze, są to: orzeł, słoń, mewa, delfin, żółw, lew, kot, pies, tygrys, krokodyl, jak, ryba, zając, szarańcza, kobra, motyl. Jedne z nich są bardziej statyczne i nadają się raczej do odpoczynku po sesji jogi, inne służą rozciąganiu ciała czy utrzymywaniu równowagi. Dla mnie osobiście assaną kompletnie awykonalną jest żółw. Każda z assan posiada krótki opis wykonywanych etapów, jak i instrukcję graficzną, co jest ważne dla dzieci nieumiejących czytać, ale i dla rodziców z kiepską wyobraźnią przestrzenną, którzy nie będą potrafili przełożyć opisów słownych na realne ruchy ciała. Poza technicznym opisem assan, każda z nich posiada też zdanie medytacyjne nad nią samą, czego dzieci mogą nauczyć się od danego zwierzęcia (kot - śnienie na jawie, delfin - cieszenie się z niczego). Druga strona poświęcona każdej z assan to obrazek porównujący pozycję finalną ze zwierzęciem, od której pochodzi jej nazwa, dzięki czemu assany rzeczywiście łatwiej połączyć ze zwierzętami i nie stają się dla dzieci czymś kompletnie oderwanym od znanej im rzeczywistości.
U nas "Joga dla najmłodszych" sprawdza się doskonale, dzięki obrazkom instruktażowym Nadzia może sama korzystać z książki i ćwiczyć assany bez mojej pomocy, poza kilkoma pierwszymi sesjami. Zauważyłam też, że im bardziej lubi dane zwierzę, tym łatwiej przychodzi jej wykonanie assany z nim związanej. Czasami książka nie jest używana przez tydzień czy dwa, a czasami codziennie Nadzia wykonuje po kilka kilkunastominutowych sesji jogi, dzięki praktycznej formie książki, może robić to bez mojego wsparcia, a ja w ciągu tych nastu minut mogę dla Was o czymś napisać ;)
Myślę, że książka "Joga dla najmłodszych" bez problemu nada się dla dzieci 3+, pozwalając na wyciszenie się, harmonijny ruch, samodzielność ćwiczeń po kilku sesjach z pomocą rodziców, i po prostu jako kolejna forma zabawy, wczuwania się w ulubione zwierzątka i poznawania ich charakterystycznych cech charakteru. Czy polecam? Oczywiście! Książka ta nie ma wieku maksymalnego użytkowania, będzie więc idealna od 3+ do nieskończoności, jak dla dzieci, tak i dla dorosłych.
Książka "Joga dla najmłodszych" to idealny podręcznik dla dzieci chcących zacząć swoją przygodę z jogą. Książka rozpoczęta jest wstepem kierowanym do dorosłych, wyjaśniającym, jak ćwiczyć jogę z dziećmi, mowa przede wszystkim o tym, że dla dzieci nie powinno być to ćwiczenie jogi, a zabawa w jogę, o tym, że dzieci nie są w stanie zbyt długo utrzymać jednej pozycji, i my,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dominika, znana fotografka, budzi się w nieswoim domu, i nieswoim życiu, w pustym mieście, gdzie świeci zimne słońce przypominające blaszany guzik. W świecie, w którym jej przyjaciółka, Laura, nie istnieje, a ona zajęła jej miejsce. W miejscu, gdzie ludzie są płascy, jakby dwuwymiarowi emocjonalnie, a prawdziwi żyją w domu na granicy miasta, w którym czas nie płynie, a zima trwa wiecznie. Czy Dominice uda się odnaleźć przyjaciółkę? Czy rozwiąże zagadkę swojego pobytu w tym nierealnym miejscu? Czy uda się jej z niego wydostać i wrócić do własnego życia? Przeczytajcie tą oniryczną i surrealistyczną opowieść.
"Kobiety i szatani" są jedną z niewielu nowości książkowych, którą przeczytać chciałam za każdą cenę. I nie zawiodłam się. Dostałam to, czego się spodziewałam, i jeszcze więcej.
Zagubiona w zupełnie innym życiu i miejscu kobieta, która z życia niezależnej singielki w ciągu kilku godzin przeistoczyć się musi w matkę i żonę odpowiedzialną za całą rodzinę. Kobieta, która zastanawia się nad wartością własnego i cudzego sposobu życia. Szukająca własnego miejsca w obcym mieście. I z czasem zapominająca to, kim była. Utrata własnej osobowości i tożsamości, która zagraża każdej z nas, gdy zakładamy rodzinę i dbając o innych zupełnie zapominamy o sobie. Utrata, której w pewnym sensie wymaga od nas społeczeństwo, bo "matce/żonie nie przystoi ...". Sama wiele razy odczułam na sobie ten społeczny nacisk, bo fryzura, strój, styl życia, znajomi. Książka pokazuje to, kim stajemy się, gdy nie uda nam się ocalić siebie - cieniem, marą, która wysysać będzie z innych energię życiową, chcąc choć na moment poczuć prawdziwą siebie.
Ogromną zaletą książki "Kobiety i szatani" jest użycie poprzez ubranie w słowa, najbardziej znanych obrazów surrealistycznych, i nie tylko surrealistycznych. Część z nich znam, część poznałam dzięki lekturze, a kilku niestety nie udało mi się odnaleźć. Jednak ich obecność w lekturze powoduje, iż jest ona bardziej plastyczna dla oka (i mózgu). Surrealizm jest jednym z moich ulubionych nurtów malarstwa, więc tym bardziej cieszę się z jego obecności na kartach książki.
Czy polecam? O tak, wszystkim. Zwłaszcza osobom będącym w długoletnich związkach, tym, żyjącym pod presją społeczną, kobietom chcącym zachować osobowość a jednocześnie tworzącym rodziny, i mężczyznom, by zastanowili się, czy aby ich partnerki są szczęśliwe w swojej roli, i co oni, partnerzy, mogą zrobić, by im pomóc. Feminizm i surrealizm w jednym to jest to!
Dominika, znana fotografka, budzi się w nieswoim domu, i nieswoim życiu, w pustym mieście, gdzie świeci zimne słońce przypominające blaszany guzik. W świecie, w którym jej przyjaciółka, Laura, nie istnieje, a ona zajęła jej miejsce. W miejscu, gdzie ludzie są płascy, jakby dwuwymiarowi emocjonalnie, a prawdziwi żyją w domu na granicy miasta, w którym czas nie płynie, a zima...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-29
"Która to Malala?" to książka biograficzna przeznaczona dla młodszych odbiorców i odbiorczyń, opowiadająca historię najmłodszej laureatki Pokojowej Nagrody Nobla: Malali Yousafzai.
Historia Malali rozpoczyna się od ataku terrorystycznego na życie Malali, przeprowadzonego przez Talibów. Podczas powrotu ze szkoły busem została ona postrzelona w głowę przez jednego z napastników. W dalszej części, dzięki zacytowanym fragmentom rozmów dowiadujemy się kim właściwie jest Malala: to piętnastoletnia Pakistanka, która przez jakiś czas pisała bloga pod pseudonimem Gul Makai, opisując tam prowadzoną przez Talibów politykę zamykania szkół i ograniczania do zera możliwości nauki dla dziewcząt. Piętnastolatka miała na tyle odwagi, by, pomimo grożącym jej konsekwencjom, sprzeciwić się Talibom. Później przeczytać możemy o przebiegu leczenia Malali, na zmianę z jej sennymi wizjami i wspomnieniami z rodzimego Pakistanu. Malala nie mając szans na wyzdrowienie w Pakistanie, przetransportowana została do szpitala w Londynie. Poznajemy też rodziców Malali, dwójkę kochających się ludzi walczących o lepsze jutro dla siebie i dzieci. Nie zapomniano też o akcji wysyłania kartek wsparcia dla młodej dziewczyny. Po wybudzeniu się ze śpiączki, Malala nadal pisała bloga, w książce zamieszczone zostały fragmenty jej wpisów. Następnie pokazane zostało życie Malali i jej rodziny w Wielkiej Brytanii, tęsknota za domem, przyjaciółmi. Nie mogłam wyjść z podziwu wobec świadomości społecznej wypływającej z rozmów Malali z jej przyjaciółką, właściwie nastolatek mieszkających gdzieś na końcu świata, gdzie władzę utrzymuje pseudoreligijny reżim. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że i u nas, w Polsce, nie brak świadomych nastolatków i nastolatek. Za moich czasów niestety tematy dotyczące kwestii społecznych i politycznych nie były poruszane przez młodzież, zajętą innymi sprawami. Cieszę się bardzo, że sytuacja pod tym kątem się zmienia, mam też świadomość, że na zmianę wpłynęła powszechna dostępność do informacji, czyli Internet.
Ostatni rozdział poświęcony jest dokonaniom Malali na gruncie międzynarodowym, otrzymanym przez nią nagrodom, przemówieniom, i planom na przyszłość.
"Która to Malala?" to ważna książka, szczególnie w temacie dostępu do edukacji, praw kobiet i praw człowieka, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego dziecka. Niestety, ze względu na dość drastyczny opis postrzelenia, pozostaje nam albo czytając ominąć najtrudniejsze momenty lub zmienić słowa, albo pozostawić lekturę na późniejszy wiek dziecka. Sama preferują opcję pierwszą, ponieważ na tą część edukacji nigdy nie jest za wcześnie. Przyszłość należy do naszych dzieci. One muszą wiedzieć, że nawet gdy wydaje się, że nie mamy żadnych możliwości, tak na prawdę wiele możemy zmienić. Choćby na gruncie lokalnym.
"Która to Malala?" to książka biograficzna przeznaczona dla młodszych odbiorców i odbiorczyń, opowiadająca historię najmłodszej laureatki Pokojowej Nagrody Nobla: Malali Yousafzai.
Historia Malali rozpoczyna się od ataku terrorystycznego na życie Malali, przeprowadzonego przez Talibów. Podczas powrotu ze szkoły busem została ona postrzelona w głowę przez jednego z...
Magia, lecz nie magia z gatunku fantasy, a ta emanująca z piękna innych ludzi, otoczenia i pierwszej, delikatnej i kruchej miłości. Podróż, choćby ta wyobrażona, palcem po mapie, czy jak w moim przypadku, po zdjęciach z internetu. Rodzinne tajemnice. Wspomnienia pełne emocji. Lubicie takie elementy? Ja uwielbiam. I polecam "Love & Gelato" z całego serca!:)
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/07/love-gelato-jenna-evans-welch.html?m=1
Magia, lecz nie magia z gatunku fantasy, a ta emanująca z piękna innych ludzi, otoczenia i pierwszej, delikatnej i kruchej miłości. Podróż, choćby ta wyobrażona, palcem po mapie, czy jak w moim przypadku, po zdjęciach z internetu. Rodzinne tajemnice. Wspomnienia pełne emocji. Lubicie takie elementy? Ja uwielbiam. I polecam "Love & Gelato" z całego serca!:)
Pełną treść...
Bożek, zwany Niebożątkiem, mieszka w starym domu na uboczu razem z mamą, wujkami, i masą przedziwnych istot. Ma własnego anioła stróża, który strasznie kicha i dzierga bamboszki, własnego potwora pod łóżkiem i widma na strychu, z którymi urządza teatr. Pewnego dnia jednak musi opuścić swoje bezpieczne miejsce. Przyszedł czas pójścia do szkoły. Jak Bożek odnajdzie się w nowej, nieznanej mu rzeczywistości? Jak z następującymi zmianami poradzą sobie jego bliscy? I jaką tajemnicę ukrywa mały chłopiec? Przeczytajcie!
Obawiam się, że nie napiszę niczego odkrywczego o tej książce. Na pierwszy rzut oka przeznaczona jest ona dla dzieci, co wcale nie jest prawdą. Przyjemność z jej czytania odnajdzie każdy i każda bez względu na wiek. Sama zakochałam się w niej od pierwszych stron, nie czekałam więc aż skończymy czytać ją na głos, nie dałam rady;) Historia Bożka jest bardzo poruszająca, opowiada bowiem w przepiękny sposób o odmienności, tolerancji, próbie odnalezienia się wśród rówieśników, buncie wobec najbliższych, których często dzieci i młodzież obwiniają o to, że trudno im znaleźć własne miejsce w grupie rówieśniczej. Często każdy i każda z nas czuje, że nie pasujemy do miejsca w którym się znajdujemy, bo wyróżnia nas jakaś cecha bądź cechy, bo czegoś nie znamy, nie umiemy, boimy się być sobą, pełni przekonania, że odmienność to coś złego. Dorośli jednak potrafią radzić sobie z taką sytuacją (zazwyczaj), najmocniej dotyka ona dzieci, bezbronne, nieobeznane z okrucieństwem innych. Sama byłam przez wiele lat takim "odmieńcem", wyrzutkiem, dziwadłem. Do czasu aż zaakceptowałam własną inność. Żałuję, że za czasów mojego dzieciństwa nie było takich lektur. Jeśli Wy macie wokół siebie młodzież z podobnymi problemami, polecam tą właśnie lekturę, jak też mój ukochany serial z dzieciństwa (byłam o wiele za mała na jego oglądanie;) który wiele we mnie zmienił: "Szkoła złamanych serc". Wbrew pozorom wcale nie miłość i złamane serca grają w nim pierwsze skrzypce, a właśnie problemy rówieśnicze, przyjaźń, akceptacja, i baaaaardzo dużo odmienności różnego typu. Wracając jednak do książki, również rodzice znajdą w niej odzwierciedlenie własnych lęków przed wysłaniem do szkoły swoich pociech, które to są całkowicie normalne. W książce nie brak też nawiązań do klasyki poezji z okresu romantyzmu, szczególnie Adama Mickiewicza. Kolejnym pozytywnym elementem jest umieszczenie w treści duchów, czy potworów spod łóżka. Są one częstymi i naturalnymi lękami dzieci, a tutaj przedstawione są jako kochane, idealne do przytulania i pomocne stwory.
Kocham tą książkę, i polecam wszystkim, dosłownie. Nie ważne ile masz lat, skąd jesteś, czy w co wierzysz. Przeczytaj i zachwyć się jak ja!:)
Bożek, zwany Niebożątkiem, mieszka w starym domu na uboczu razem z mamą, wujkami, i masą przedziwnych istot. Ma własnego anioła stróża, który strasznie kicha i dzierga bamboszki, własnego potwora pod łóżkiem i widma na strychu, z którymi urządza teatr. Pewnego dnia jednak musi opuścić swoje bezpieczne miejsce. Przyszedł czas pójścia do szkoły. Jak Bożek odnajdzie się w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-29
Czarownica razem ze swoim kotem wyrusza na wycieczkę, na miotle oczywiście. Pogoda sprzyja i nie do końca, bo czarownica uwielbia wichury, jednak silny wiatr co chwilę zwiewa jej kolejne przedmioty. Czarownica dzięki temu jednak spotyka różne stworzenia, które wyruszają z nią w podróż. Co stanie się, gdy obciążenie miotły będzie zbyt duże, a sama bohaterka spotka na swojej drodze agresywnego smoka? Zobaczcie i przeczytajcie sami i same!
"Miejsce na miotle" to rymowana bajka o sympatycznej czarownicy, przygarniającej kolejne zwierzęta. Tak, tak, nie wszystkie czarownice w bajkach są złe i przerażające. Warto w tym miejscu opowiedzieć co nieco o micie czarownicy. Czarownicami/wiedźmami nazywane były kobiety mądre, mające wiedzę, często o ziołach, sposobach leczenia, o ciele i kobiecej sferze seksualnej, wyzwolone, wykluczone poza nawias społeczności, a jednocześnie te, do których najpierw szło się po pomoc i wsparcie. Za czasów Świętej Inkwizycji zaczęto zauważać zagrożenie z ich strony dla możnych Kościoła Katolickiego, z tego powodu wiele z nich, a także i zwykłych kobiet spłonęło na stosach, sam mit kobiety znającej się na "czarach", czyli posiadającej wiedzę niezrozumiałą dla większości społeczeństwa, stał się uosobieniem zła, niebezpieczeństwa, czegoś, czego warto unikać.
Wróćmy jednak do książki. Bajka oparta jest o proste, "częstochowskie" rymy, dzięki czemu dzieciom łatwo będzie zapamiętać jej treść bądź fragmenty, słownictwo użyte w treści jest znane dzieciom z codziennego użytku, a więc i zrozumiałe, ilustracje są miłe dla oka, wcale nie przerażające (ciekawostka: dopiero widząc smoka skojarzyłam, że skądś znam ten styl obrazków, oczywiście: osobami autorskimi książki są te same osoby, które stworzyły opowieść o Gruffalo). Tyle od strony technicznej. Bajka "Miejsce na miotle" skupia się nie tylko na przekazie o miłej, pozytywnej postaci czarownicy. Warto pomagać innym, nawet jeśli wydaje się, że nie mają oni w zamian nic do zaoferowania, tak jak czarownica zabierała ze sobą znalezione zwierzęta. Zdarza się przeliczyć siły na zamiary, można mieć z tego powodu problemy, ale z pomocą innych (i odrobiną magii) wszystko da się wyprostować i osiągnąć jeszcze lepszy efekt niż na początku zamierzony: miotła złamana z przeciążenia, spotkanie czarownicy ze smokiem, pomoc zwierząt, i wyczarowanie nowej, dużo lepszej miotły. Czasami gdy zwykłe sposoby nie są w stanie pomóc w wyjściu z tarapatów, warto użyć wyobraźni i lekkiego podstępu: to, w jaki sposób zwierzęta uratowały czarownicę z rąk smoka. Warto zauważyć tu również wartość wspólnego działania i fakt, że nawet najsilniejsza jednostka nie wygra ze zgraną grupą (argument dobry i w przypadku szkolnego agresora i wspólnego przeciwstawienia się mu, jak i zapoznając dzieci z tematem dyktatury i społecznego sprzeciwu, tak bardzo dziś na czasie w związku ze Strajkiem Kobiet).
Czy polecam "Miejsce na miotle"? Ależ oczywiście, ze wszystkich opisanych powyżej powodów. No chyba, że lubicie straszyć swoje dzieci czarownicami (UWAGA: TO PRZEMOC PSYCHICZNA), to wtedy nie, bo Wam się dzieci szybko czarownic bać przestaną. Ale radziłabym przemyśleć w takim przypadku własne postępowanie i może udać się na terapię...?
Czarownica razem ze swoim kotem wyrusza na wycieczkę, na miotle oczywiście. Pogoda sprzyja i nie do końca, bo czarownica uwielbia wichury, jednak silny wiatr co chwilę zwiewa jej kolejne przedmioty. Czarownica dzięki temu jednak spotyka różne stworzenia, które wyruszają z nią w podróż. Co stanie się, gdy obciążenie miotły będzie zbyt duże, a sama bohaterka spotka na swojej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Sophie na kilka dni przed Gwiazdką dowiaduje się, że jej obecny chłopak ma plany ją rzucić, ponieważ ich związek stał się dla niego nudny. Załamana, smutna, wyrusza w planowane odwiedziny do babci, u której odbywa się doroczny zjazd rodzinny. Szalona babcia chcąca wesprzeć wnuczkę, organizuje jej 10 randek w ciemno, w każdy kolejny dzień. Każdą z randek zorganizować ma któraś osoba z rodziny. Co wyjdzie ze zwariowanego planu babci? Czy Griffin, były chłopak, zachce zawalczyć o byłą dziewczynę? Czy Sophie znajdzie miłość życia? I czy uda się jej od nowa odbudować relacje rodzinne? Przeczytajcie!
"10 randek w ciemno" jest powieścią w świątecznym nastroju, można ją jednak przeczytać w każdym, dowolnym momencie. Okres świąteczny staje się tutaj jedynie pretekstem do przedstawienia prześlicznej historii, i wcale nie jest to historia miłosna, jak początkowo mogłoby się wydawać. "10 randek w ciemno" jest opowieścią o rodzinie, relacjach rodzinnych, ponownym nawiązywaniu zerwanych więzi, nadwątlonym zaufaniu, jego odbudowywaniu. Każdy i każda, kto posiada większą rodzinę, wie, co znaczą świąteczne zjazdy, specyfika i różnorodność każdej i każdego z krewnych. Nie ze wszystkimi udaje się oczywiście utrzymać równie bliskie relacje, a odległość, brak czasu, czy zmiany w życiu czasami mogą powodować potężne nadwątlenie relacji. Mi samej książka ta pozwoliła zamknąć pewien rozdział życia związany z zerwaniem więzi i tęsknotą za dawną przyjaźnią. Niestety, relacji nie uda się odbudować, ale została ona zamknięta w pudełku z napisem "przeszłość". Czasami niektórych przeszkód nie da się przezwyciężyć. Piszę o tym, ponieważ podczas całej lektury kwestia ta chodziła mi po głowie. Może i Wam lektura pomoże w poukładaniu Waszych rodzinnych spraw?
"10 randek w ciemno" jest mimo wszystko lekturą dającą powiew lekkości, a od opisów samych randek czasami nie można przestać się śmiać. To świetna lektura dla osób rozpoczynających randkowanie, jak pod kątem pomysłów, tak i ewentualnych zwrotów wydarzeń. Aż sama chętnie wybrałabym się na randkę z prawdziwego zdarzenia ;)
Kolejny poruszony tutaj aspekt to związek, a właściwie dopasowywanie siebie i swojego życia do wymagań osoby partnerskiej, powoli gubiąc w tym siebie i własne pragnienia. Czy warto? Moim zdaniem nie, związek nie jest symbiozą dwóch organizmów sklejonych w jedną całość, a świadomą decyzją o byciu ze sobą dwóch całości.
"10 randek w ciemno" to lektura lekka i przyjemna, w nienachalny sposób dotykająca tematów relacji rodzinnych i pierwszych poważnych związków. Jestem nią szczerze zachwycona, i ląduje ona na półce o nazwie "ulubione książki". Prawdę mówiąc ciężko było mi zabrać za czytanie kolejnej lektury po jej zakończeniu, mając świadomość, że trudno będzie jej dorównać.
Czy polecam? Tak, szczególnie osobom młodym, lub młodym duchem, które wczują się w nastoletnią wizję świata w niej przedstawioną. Pozostanie w was po niej lekkość i pozytywna energia. I wcale nie tylko na okres świąteczny :)
Sophie na kilka dni przed Gwiazdką dowiaduje się, że jej obecny chłopak ma plany ją rzucić, ponieważ ich związek stał się dla niego nudny. Załamana, smutna, wyrusza w planowane odwiedziny do babci, u której odbywa się doroczny zjazd rodzinny. Szalona babcia chcąca wesprzeć wnuczkę, organizuje jej 10 randek w ciemno, w każdy kolejny dzień. Każdą z randek zorganizować ma...
więcej Pokaż mimo to