-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2020-06-24
2020-04-16
Książka z pewnością rewelacyjna, a dla mnie wybitna, bo dawno nie czytało mi się literatury faktu z taką przyjemnością, z takim zainteresowaniem i podziwem. Wyrazy podziwu za język i warsztat oraz za umiejętne wplatanie źródeł, które wzbogacają treść i są dodatkową ciekawostką. Autorka przeniosła nas do polskich domów klasy średniej końcówki dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku. Zwiedzamy domy od kuchni, od służbówki. Widzimy mniej lub bardziej zamożnych gospodarzy i pomocnice, bez których te domy po prostu nie mogłyby istnieć. To nie są suche fakty, to żywe historie wielu kobiet, które pracowały i żyły obok tzw. zacnych obywateli. Opowieści przerażające, emocjonujące, wesołe i smutne, bardzo, bardzo życiowe. Możemy zobaczyć jak młode dziewczyny, dla nas tak naprawdę to dzieci, szły na służbę i co je tam czekało. Poznajemy ich codzienność i odświętność. Autorka pokazuje nam też ich losy po tym jak przestawały służyć. Widzimy dobre i złe domy, dobre i złe służące, a do głowy przychodzi myśl, że w sumie to nie dziwi pozytywne przyjęcie socjalistycznej ojczyzny przez ludzi, którzy byli nikim. Widoczne jest to, że nawet pozytywne i ciepłe wspomnienia państwa tchną wyższością i jakimś odczłowieczaniem sług. Te światłe humanistki piszące o swoich służących nigdy nie napisałyby w podobnym tonie niczego o ludziach ze swojej sfery, a o swoich pomocach nie miały żadnych oporów. Ta książka uświadamia nam, że w salonie i w kuchni byli po prostu ludzie – źli, dobrzy, piękni i brzydcy, szczerzy i hipokryci. Gorąco polecam.
Książka z pewnością rewelacyjna, a dla mnie wybitna, bo dawno nie czytało mi się literatury faktu z taką przyjemnością, z takim zainteresowaniem i podziwem. Wyrazy podziwu za język i warsztat oraz za umiejętne wplatanie źródeł, które wzbogacają treść i są dodatkową ciekawostką. Autorka przeniosła nas do polskich domów klasy średniej końcówki dziewiętnastego i początku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-03
Anna Brzezińska, „Woda na sicie. Apokryf czarownicy”
Przeczytałam, poszło szybko i z przyjemnością. Dlaczego? Bo język autorki jest: piękny, bogaty, pełen subtelności, dopracowany. Zawsze zazdroszczę, gdy widzę lekkość pióra przy bogatym słownictwie, z maestrią wypracowanych zdaniach. Autorka ma „biegłe pióro” i to z klasą. Realia renesansowego życia wyciekają nam z każdego zdania. Możemy czuć swoje uprzywilejowanie i radość, że tamta ciemnota i ciężkie czasy nie stały się naszym udziałem.
Sięgnęłam po tę książkę, bo liczyłam na relację kobiety oskarżonej o czary i dostałam to co chciałam, a jednak… Brzezińska dała nam powieść monolog. Trzysta sześćdziesiąt stron zeznań z małymi „didaskaliami” spisującego. Nie słyszymy pytań, nie wiemy nic o samej mówiącej, widzimy tylko to co ona chciała powiedzieć w trakcie tortur, przesłuchań, zagrożona stosem. Jej opowieść jest: ciekawa, barwna, drastyczna i poprowadzona niezwykle inteligentnie, ale nie ma w niej uczuć, przede wszystkim jest wyrachowanie. La Vecchia jest wytrawnym graczem, to ona rozgrywa partię szachów z inkwizytorami. Stawką w tej grze jest jej życie. Tu dla mnie pojawił się pewien fałsz. Jaki? Ludzie z wioski, mnisi, cały ten trybunał chciał spalić czarownicę, którą torturowali, aby przyznała się do stawianych jej zarzutów. Ona broniła się dzielnie – zagadując ich na śmierć. Dlaczego jej słuchali? Po co? Poświęcili mnóstwo czasu na słuchanie bzdur z jej dzieciństwa i młodości. Torturowali ją, a potem dawali jej mówić o totalnie odjechanych, nie związanych z zarzucanym jej morderstwem i czarami sprawach. Mieli wątpliwości co do jej poczytalności, a mimo to jej słuchali. Spisywali zeznania analfabetki, bękarta, dziwki, heretyczki wygłoszone pięknym językiem, wyważonymi zdaniami, mimo strachu, tortur i zagrożenia. Coś jest z tą relacją nie tak. Dlaczego mi to zgrzyta? Nie wiem? Może dlatego, że nie sądzę by jakakolwiek kobieta miała taką przewagę nad inkwizycją, że chcieliby jej słuchać, że pozwoliliby jej tak rozegrać ich cenny czas. La Vecchia jest wirtuozem słowa, to trochę taka Szeherezada walcząca opowieścią o życie, ale nie pojmuję, co w jej opowieściach tak pociągało świętą inkwizycję. Bez względu na to czy trybunał złożony był z ludzi inteligentnych, czy z tępaków jej opowieść nic im nie dała. Czytelnik po przebrnięciu przez jej opowieści też nie wie, jak było naprawdę. Jest tylko pewien, że zeznania są splecione z kłamstw, plotek i prawdy, ale nie może być pewnym co jest czym. Smutne traumatyczne życie biedaków, ludzka zawiść i nienawiść, brudy polityki i jej wpływ na sprawiedliwość dają dużo do myślenia. Jednak czy czarownica była czarownicą? Każdy musi sobie odpowiedzieć sam.
Anna Brzezińska, „Woda na sicie. Apokryf czarownicy”
Przeczytałam, poszło szybko i z przyjemnością. Dlaczego? Bo język autorki jest: piękny, bogaty, pełen subtelności, dopracowany. Zawsze zazdroszczę, gdy widzę lekkość pióra przy bogatym słownictwie, z maestrią wypracowanych zdaniach. Autorka ma „biegłe pióro” i to z klasą. Realia renesansowego życia wyciekają nam z każdego...
2020-01-20
Tylko raz w życiu porzuciłam dobrą książkę. W przypadku tej było blisko. Dlaczego? Pewnie z powodu wyobraźni. Grzegorz Wielgus, bazując na średniowiecznych czasach krucjat, stworzył świat alternatywny. Podsumowując przyznam, że dla mnie to nie jest powieść historyczna i chociaż doceniam wykorzystanie wiedzy historycznej dotyczącej: miejsc, postaci, zdarzeń i sztuki wojennej, to uważam, że autor wykreował świat koszmaru - brzydki, zgniły, pełen nieprawości, skażony różnymi rodzajami zarazy. Zgromadził i pomnożył wszelkie prawdziwe i fantastyczne okropieństwa dawnych wieków. Obrzydliwa jest przyroda, miejsca zamieszkane przez ludzi i odpychający są sami ludzie. W olbrzymiej większości są: brzydcy, źli, niegodziwi, pazerni, chorzy. Głównym bohaterem tej powieści jest martwy Krzyżowiec będący zaledwie wspomnieniem samego siebie sprzed swojej śmierci w 1098 r. w bitwie pod Antiochią. Książka opowiada nam o tym jak po wielu latach odosobnienia zmienia on zdanie co do sposobu odkupienia swoich grzechów, których nawet do końca nie pamięta. Widzimy jak porzuca francuski klasztor, w którym pogrzebał się w swoim życiu po śmierci i wraca do Jerozolimy, aby odkupić swe winy. To podróż pokutna, podczas której zaczyna czuć powracającą żądzę zabijania i słyszeć głosy honoru i poczucia winy. W tej kroczącej, pustej skorupie pojawiają się fragmenty przeszłości, pamięć o miejscach, zdarzeniach, uczuciach i wrażeniach. Ten strzęp dawnego wielkiego rycerza wraca do miejsca swej śmierci, a po drodze odzyskuje kawałki swej duszy i kolejny raz wybiera drogę swego odkupienia. Najbardziej bolało mnie cierpienie, brzydota i brak nadziei, który otacza Krzyżowca. Ziemia jest dla ludzi gorsza od piekła, a ich życie odziera ich z człowieczeństwa zmieniając w potwory. Dlaczego ten maraton po koszmarach jest niezwykle dobrym kawałkiem literatury? Pomijając przemyślaną koncepcję, kreatywność i bogaty język, dla mnie najważniejsze było to, że autor z mistrzostwem genialnego poety potrafi pokazać nam piękno wśród koszmaru. Piękna polana wśród zgniłego lasu, dobre serce pośród niegodziwych i bezdusznych, miłosierny czyn martwego grzesznika, piękną dziewczynę, która jest złym duchem, honor wziętego do niewoli Saracena w samym środku wojennej rzezi. Te zaskakujące kontrasty pogłębiają koszmar, ale i go rozjaśniają. Czytałam długo, bo świat wykreowany mnie bolał, śnił mi się i wracał do mnie, ale jeżeli bezimienny, martwy i milczący Krzyżowiec mógł dotrwać do końca swej drogi, to ja nie mogłam go przed tym końcem porzucić. Dobry, ciężki kawał powieści.
Tylko raz w życiu porzuciłam dobrą książkę. W przypadku tej było blisko. Dlaczego? Pewnie z powodu wyobraźni. Grzegorz Wielgus, bazując na średniowiecznych czasach krucjat, stworzył świat alternatywny. Podsumowując przyznam, że dla mnie to nie jest powieść historyczna i chociaż doceniam wykorzystanie wiedzy historycznej dotyczącej: miejsc, postaci, zdarzeń i sztuki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-19
Króciutka książeczka, która jest relacją z zamachu na Rasputina. Książę Feliks Feliksowicz Jusupow nazywa siebie aktorem i naocznym świadkiem ponurego dramatu, ale z jego opowieści wiemy, że również współtworzył scenariusz i wyreżyserował tę zbrodnię. Dzięki jego dość oszczędnej w słowach historii poznajemy nie tylko Rasputina ale i samego Jusupowa. Z każdego słowa sączy się prawda o tym, że był monarchistą, Księciem, prawdopodobnie najbogatszym człowiekiem w Rosji, estetą i patriotą. Był inteligentny, ale jego horyzonty bardzo mocno ograniczała jego pozycja i zamknięcie się ówczesnej arystokracji. Miał wyraźne uprzedzenia klasowe, był idealnym wytworem swoich czasów. W zasadzie był dobrym i honorowym człowiekiem. Był przywiązany do idei imperium i imperatora, w takim stopniu, że oburzały go bardzo racjonalne oceny Rasputina, który niezwykle trafnie zanalizował i podsumował Mikołaja II. Dowiadujemy się, że spiskowcy z Jusupowem na czele są carskimi patriotami, którzy rosyjskich problemów nie upatrują w totalnej niekompetencji carskiej pary, tylko próbują wszelkie niepowodzenia Rosji tłumaczyć demonicznym wpływem doradcy uwikłanego niby w niemiecki spisek. To śmieszne i straszne, że wykształceni ludzie nie są w stanie zobaczyć prawdy o tym, że na tronie zasiada miernota i to ona odpowiada za to kogo słucha. Widzą wybawienie w likwidacji tegoż doradcy, bo przecież to nie tak, że na jego miejsce pojawi się ktoś inny. Dziwne jest to, że sam Jusupow, rozmawiając szczerze z Rasputinem, nie raczył sobie zadać pytania co jest nie tak z carewiczem, że ten chłop z Syberii może krzyczeć na Cara i Carycę, a oni posłusznie go przepraszają i błagają by pozostał z nimi. W ogóle stosunek Jusupowa do Rasputina jest intrygujący i jest fantastycznym tematem do napisania ciekawej powieści historycznej. Pochodzenie pątnika, tego syberyjskiego chłopa i koniokrada, prawie niepiśmiennego mierzi Księcia na równi z jego brakiem manier i ogłady, a jednak mimo woli ten prostak intryguje go, bo potrafi funkcjonować na dworze i odnosi sukcesy. Z jednej strony zabójca uważa Rasputina za głupca i ciemniaka, z drugiej wspomina o jego przebiegłości, sprycie, inteligencji i knuciu międzynarodowych intryg. Ta ocena się totalnie nie klei. To tylko próby usprawiedliwiania swojego mimo wszystko haniebnego czynu, bo czymże jest wykorzystanie zaufania drugiego człowieka po to by zwabić go do siebie i podstępnie zabić. Jak wygląda Książę, który z pogardą patrzy na chłopa trzęsącego imperium w świetle nieudolności przeprowadzonego przez siebie zamachu.
Polecam szczególnej uwadze książęcy opis rosyjskiej wsi. Ja popłakałam się ze śmiechu i teraz wiem, że rewolucja była nieunikniona, bo Feliks Feliksowicz Jusupow, był naprawdę ponadprzeciętnym przedstawicielem rosyjskiej arystokracji, był inteligentny, młody, studiował na Oxfordzie, ale jego życie było pałacowe, a o wsi wiedział tyle ile mógł zobaczyć na słodkich sielankowych obrazach mistrzów. Reszta wiedziała o mieszkańcach Imperium pewnie jeszcze mniej. Ciekawe wspomnienia. Polecam gorąco.
Króciutka książeczka, która jest relacją z zamachu na Rasputina. Książę Feliks Feliksowicz Jusupow nazywa siebie aktorem i naocznym świadkiem ponurego dramatu, ale z jego opowieści wiemy, że również współtworzył scenariusz i wyreżyserował tę zbrodnię. Dzięki jego dość oszczędnej w słowach historii poznajemy nie tylko Rasputina ale i samego Jusupowa. Z każdego słowa sączy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-31
Bardzo, bardzo trudne w odbiorze. Każdy kto spodziewa się staroruskiej "Iliady", albo "Pieśni o Rolandzie" padnie po kilku stronach od: olbrzymiej ilości imion, miejsc, wtrąceń i braku akcji. To nie wielkie bitwy i bohaterowie, tylko marudzenie nad rozbiciem Rusi z sokołami, wilkami i łabędziami w tle. Jak dla mnie zbyt jęczliwe, a za mało bohaterskie, dzielne i krwawe. Nawet Tuwim tego eposu nie wybronił. Z pewnością świetna pozycja dla specjalistów od średniowiecznej Rusi i od literackich staroruskich perełek, dla szarego pożeracza książek nie błyszczy, nie porywa i raczej średnio porywa wyobraźnię.
Bardzo, bardzo trudne w odbiorze. Każdy kto spodziewa się staroruskiej "Iliady", albo "Pieśni o Rolandzie" padnie po kilku stronach od: olbrzymiej ilości imion, miejsc, wtrąceń i braku akcji. To nie wielkie bitwy i bohaterowie, tylko marudzenie nad rozbiciem Rusi z sokołami, wilkami i łabędziami w tle. Jak dla mnie zbyt jęczliwe, a za mało bohaterskie, dzielne i krwawe....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-22
Kolejne przygody Jaksy, Lamberta i Gotfryda. Zagadki kryminalne, spiski koronne, dużo humoru i prawdziwa przyjaźń bohaterów "obarczonych": inteligencją, honorem i ciętymi językami. Ciekawa i dobrze poprowadzona fabuła. Brutalność średniowiecznego życia przeplatana cierpkim humorem. Niezwykle smutna historia Titivillusa. Przezabawny pojedynek będący dowodem prawdziwej przyjaźni i niegasnącego ducha sportowej rywalizacji. Potencjalnie usidlony Gryf, mądry i zmyślny Mnich, rozważny i honorowy Rycerz z Myślenic. Kawał dobrej średniowiecznej przygody w wersji bez pozłoty i wzdychania. Z uśmiechem i łezką w oku polecam.
Kolejne przygody Jaksy, Lamberta i Gotfryda. Zagadki kryminalne, spiski koronne, dużo humoru i prawdziwa przyjaźń bohaterów "obarczonych": inteligencją, honorem i ciętymi językami. Ciekawa i dobrze poprowadzona fabuła. Brutalność średniowiecznego życia przeplatana cierpkim humorem. Niezwykle smutna historia Titivillusa. Przezabawny pojedynek będący dowodem prawdziwej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-13
Średniowieczna opowieść, która na początku jest kryminałem, a na końcu thrillerem politycznym. Mamy zbrodnię, honor rycerski, pojedynki, bitwy zdrajców, zabobony i to piękne polskie myślenie o ojczyźnie z założeniem, że oczywiście tylko ja wiem co jest dla niej najlepsze. Nie ma wartkiej akcji, rzeczywiście to nie jest wir zdarzeń, ale wysmakowana opowieść o polskiej historii, naturze i fantazji z zagadką kryminalną i polityczną w tle. Pokochałam trzech głównych bohaterów rycerzy Jaksę i Lamberta oraz inkwizytora Gotfryda. Ich poczucie humoru do mnie trafia i czuję ten sam dystans do siebie i świata jaki ma Wiedźmin Geralt. Niby nie ma nic śmiesznego, a jednak micha się cieszy. Motyw wykorzystania partii szachów do pojedynku intelektualnego pomiędzy bohaterami napisany po mistrzowsku. Świetny obrazek i bardzo dobrze napisany. Książka krótka, ale przecież zawsze można sięgnąć po kolejny tom, więc z pewnością wrócę do bohaterów, bo moim zdaniem warto.
Średniowieczna opowieść, która na początku jest kryminałem, a na końcu thrillerem politycznym. Mamy zbrodnię, honor rycerski, pojedynki, bitwy zdrajców, zabobony i to piękne polskie myślenie o ojczyźnie z założeniem, że oczywiście tylko ja wiem co jest dla niej najlepsze. Nie ma wartkiej akcji, rzeczywiście to nie jest wir zdarzeń, ale wysmakowana opowieść o polskiej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-16
Nie jestem w stanie napisać opinii, na którą ta książka zasługuje. Piękny język. Przemyślana fabuła. Bohaterowie - wachlarz i to wyśmienity. Intryga i tajemnica, dom, nauka, klasztor i polityka, no i Wilno. Wszystko jak danie przyrządzone przez konesera, który już nie musi liczyć gwiazdek. Czytelnik może się delektować, może pochłonąć, ale z pewnością nie zapomni. Książka wybitna, bo wypracowana, przemyślana i napisana z miłością.
Ja w książce najbardziej kocham ludzi. Tu, o dziwo, tak nie było, ale nie mogłam ich zostawić. Chciałam zrozumieć, dowiedzieć się, współczułam im i czasami jak każdy rodzic miałam ochotę posadzić na karnego jeża, aby się w końcu zastanowili nad sobą. Przy tej książce niestety widać, że sienkiewiczowska trylogia to tylko powieść w odcinkach starszawa co nieco.
Nie jestem w stanie napisać opinii, na którą ta książka zasługuje. Piękny język. Przemyślana fabuła. Bohaterowie - wachlarz i to wyśmienity. Intryga i tajemnica, dom, nauka, klasztor i polityka, no i Wilno. Wszystko jak danie przyrządzone przez konesera, który już nie musi liczyć gwiazdek. Czytelnik może się delektować, może pochłonąć, ale z pewnością nie zapomni. Książka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-27
Nie jest to pamiętnik, bo widać upływ czasu i doświadczenie w zapisanych słowach. Są to wspomnienia kobiety inteligentnej, samotnej, podstępnej i w opisanych czasach młodej. Wielki podziw należy się tej prawie piętnastolatce, która wyjechała do obcego kraju i dzięki sile, cierpliwości i mądrości, bez wsparcia i miłości zdobyła jego koronę. Mając czternaście lat była wyjątkowa, mając trzydzieści zaczęła stawać się "Wielką". Jaka jest ta książka? Taka jak bohaterka i autorka, która tak o sobie napisała: "(...) pozwolę sobie określić siebie jako szczerego i lojalnego rycerza, o umyśle bardziej męskim niż kobiecym, nie będąc przy tym wcale typem męskim, bo znajdowano we mnie połączenie umysłu i charakteru mężczyzny z powabami czysto kobiecymi". Taką Katarzynę widzimy w jej wspomnieniach z lat 1744 - 1759. To tak krótko, tak mało się dowiadujemy, a jednak możemy być pewni, że każdy kto zlekceważył tę małą Niemkę bardzo tego potem żałował. Polecam.
Nie jest to pamiętnik, bo widać upływ czasu i doświadczenie w zapisanych słowach. Są to wspomnienia kobiety inteligentnej, samotnej, podstępnej i w opisanych czasach młodej. Wielki podziw należy się tej prawie piętnastolatce, która wyjechała do obcego kraju i dzięki sile, cierpliwości i mądrości, bez wsparcia i miłości zdobyła jego koronę. Mając czternaście lat była...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dobra autobiografia, bardzo ciekawie opisująca rozwój chirurgii na przełomie XIX i XX wieku. Bardzo wiele mówi o: autorze, medycynie i społeczeństwie tamtych lat. R. T. Morris był jednym z amerykańskich ojców nowoczesnej chirurgii i jego wspomnienia są niewątpliwie ciekawe i wartościowe, aczkolwiek jego poglądy na kontrolę urodzeń, podejście do pacjenta jako przede wszystkim „przypadku do zrobienia”, metody zmuszania adeptów medycyny do myślenia wydają się współcześnie mocno kontrowersyjne. Po prostu nie zestarzały się dobrze. Czytając tę książkę zrozumiemy jak niezwykły jest skok w medycynie ostatniego stulecia, a przede wszystkim to, że obecnie traktujemy człowieka jako całość, więc staramy się leczyć ciało i psychikę, bo zrozumieliśmy, że ten związek jest znacznie mocniejszy niż to się wydawało w czasach Morrisa. Nie zmieniła się waga eksperymentu, chociaż obecnie chyba jest to dla lekarzy znacznie bezpieczniejsze, bo prawne uregulowania ucywilizowały próby zmian i wprowadzanie nowych metod.
Przytaczane anegdoty i przypadki pozwalają zajrzeć do sal operacyjnych i gabinetów tamtych czasów. Koszmarem obecnie wydają się wycieczki gawiedzi mające na celu oglądanie chłopca pokąsanego przez wściekłego psa, bo traktowano to jako przerażające, ale jednak widowisko. Niedopuszczalne jest obecnie by chirurg z grypą konsultował czy operował, bo już wiemy, że szkody jakie może wyrządzić zainfekowanie pacjenta mogą być wielkie.
Autobiografia ciekawa i moim zdaniem warto po nią sięgnąć, aby cofnąć się w czasie i docenić to co mamy obecnie.
Dobra autobiografia, bardzo ciekawie opisująca rozwój chirurgii na przełomie XIX i XX wieku. Bardzo wiele mówi o: autorze, medycynie i społeczeństwie tamtych lat. R. T. Morris był jednym z amerykańskich ojców nowoczesnej chirurgii i jego wspomnienia są niewątpliwie ciekawe i wartościowe, aczkolwiek jego poglądy na kontrolę urodzeń, podejście do pacjenta jako przede...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to