-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać1
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
Biblioteczka
2020-02-25
2020-03-10
Oglądałam "Supernianię" wiele lat temu. Wersję angielską. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Jeszcze nie miałam dzieci.
Już ćwiczyłam pewną siebie postawę na pracownikach na budowie "Używaj języka ciała, żeby mu pokazać swoja zdecydowaną postawę" s.97. Myślałam, że ogarnięcie 40 ludzi na budowie jest trudne. Myliłam się. Wychowanie dziecka to wyzwanie.
Uwielbiam rady Jo Frost. Cieszę się, trafiłam na tę książkę. Nie dziwię się, że "SUPERNANNY" jest znakiem zastrzeżonym. Nazwy technik stosowanych przez Supernianię też powinny być zastrzeżone ;)
Pytania i odpowiedzi, to świetna forma przekazu treści. Opisy są zwięzłe. Układ tekstu w dwóch kolumnach ułatwia czytanie. Papier kredowy błyszczący uniemożliwia zaznaczanie ołówkiem, ale układ graficzny, indeks i podział treści ułatwia znalezienie potrzebnych treści.
Dziwi mnie cena (4,99 zł) za jaką nabyłam to dzieło. Jedyna taka książka na rynku. Oryginalnej "Superniani" z jej autorskimi pomysłami.
Oglądałam "Supernianię" wiele lat temu. Wersję angielską. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Jeszcze nie miałam dzieci.
Już ćwiczyłam pewną siebie postawę na pracownikach na budowie "Używaj języka ciała, żeby mu pokazać swoja zdecydowaną postawę" s.97. Myślałam, że ogarnięcie 40 ludzi na budowie jest trudne. Myliłam się. Wychowanie dziecka to wyzwanie.
Uwielbiam rady Jo...
2020-02-28
Autorka książki ma córki w wieku 2 i 5 lat, ale zapewnia że przedstawione zasady można wprowadzić w dowolnym okresie życia. Podoba mi się , że zaganiani rodzice mogą zapoznać się z zasadami przedstawionymi w książce na stronach 248-269.
Poszerzając wiedzę o zdrowym jedzeniu warto sięgnąć po polską publikację: "Zamień chemię na jedzenie" Julity Bator. Chcąc zgłębić tajniki kształtowania satysfakcjonujących relacji z dziećmi "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły" Adele Faber i Elaine Mazilsh. Jeśli chcecie poczuć nostalgię czasów PRL-u "Sięgnijcie po nasz mały PRL" Witolda Szabłowskiego i Izabeli Meyzy. Ujęcie tematu jedzenia z innej części świata przedstawia "Zdrowy jak japońskie dziecko" Naomi Moriyamy i Williama Doyle'a.
Autorka książki ma córki w wieku 2 i 5 lat, ale zapewnia że przedstawione zasady można wprowadzić w dowolnym okresie życia. Podoba mi się , że zaganiani rodzice mogą zapoznać się z zasadami przedstawionymi w książce na stronach 248-269.
Poszerzając wiedzę o zdrowym jedzeniu warto sięgnąć po polską publikację: "Zamień chemię na jedzenie" Julity Bator. Chcąc zgłębić tajniki...
2020-06-23
Autorka ma syna w wieku 7 lat. Wiek dzieci 0-100. Każdy wiek jest dobry żeby zadbać o zdrowie.
Onegdaj powstał "Shokiku - podręcznik do rodziców i dzieci" w wydaniu Japońskiej Agencji Rządowej, rządu Japonii.
Autorka tej książki popełniła też inną "Japonki nie tyją i się nie starzeją".
Za Wikipedią, Shokuiku to japoński termin „edukacja żywieniowa”. Prawo definiuje to jako „zdobywanie wiedzy na temat żywności i żywienia, a także zdolność do podejmowania właściwych decyzji poprzez praktyczne doświadczenia z jedzeniem, w celu rozwijania zdolności ludzi do życia na zdrowej diecie”
W książce więcej jest zagadnień związanych z otyłością niż brakiem apetytu u dzieci. Autorka jednak zachęca do jedzenia. Zdrowego jedzenia w stylu japońskim z użyciem tego, co jest nam dostępne. Wspaniałości prostota tego jedzenia, przemawiały do mnie.
Ogolnie idea 7 sekretów koncentruje się wokół aktywności fizycznej (spaceru i innych); wzbogacenia potraw o nowe składniki; angażowania dzieci w przygotowaniu potraw; wspólnego spożywania posiłków; zachęcania dzieci do jedzenia bez wywierania presji; próbowania, próbowania i jeszcze raz próbowania, czyli obustronnej wytrwałości; odpowiedzialnosci rodziców za to co podają, dzieci za to ile zjedzą.
Widać warsztat autorki przy zbieraniu informacji od od fachowców i z fachowej literatury. Wspomnienia o dzieciństwie w Tokio przywołują w pamięci nasze własne wspomnienia. Przecież my w Polsce nie zawsze używaliśmy gotowych dań. Szczególnie w czasach PRLu wszystko wykonywało się samodzielnie.
Argumentując przedstawiane twierdzenia, autorka stosuje powtórzenia tych samych informacji, ale pochodzące z różnych źródeł.
Układ treści przejrzysty.
Książka podzielona jest na trzy części. Pierwszą można przelecieć wzrokiem. Druga opisuje warte uwagi "Siedem sekretów pielęgnacji zdrowia twojego dziecka". W trzeciej można zaznajomić się z potrawami japońskimi i przepisami.
"Na klasyczny japoński domowy posiłek składa się kawałek grillowanej ryby, miska ryżu, warzywa gotowane na wolnym ogniu albo marynowane w occie, porcja zupy miso, sezonowe owoce w plasterkach na deser oraz filiżanka gorącej herbaty. Najbardziej podstawowe jedzenie to po prostu miska ryżu, miska zupy i trzy przystawki. Te dania są podawane jednocześnie, a nie oddzielnie i po kolei."
Zainspirowana książką zrobiłam obiad w stylu japońskim: w jednej miseczce był zielony makaron z groszku (alternatywa ryżu), w drugiej warzywa gotowane wyjęte z bulionu (to co miałam w domu, żółta papryka, pietruszka, marchewka, bakłażan, zeszklona cebula, podpieczone ziarna słonecznika i dyni), w trzeciej tenże bulion, w czwartej piersi drobiowe które ugrillowałam dzień wcześniej i podgrzałam z warzywami. W sumie dwa garnki. Córka sama, włożyła do bulionu warzywa, makaron i mięso. Własnoręcznie skomponowała potrawę i zjadła tyle ile chciała. Wytłumaczę swój zachwyt. Moja córka należy do dzieci, które nie są chętne do jedzenia. Zawsze jest mnóstwo innych ciekawych rzeczy do zrobienia. Mimo, że bardzo lubi makaron, warzywa i ziarenka.
Poszerzając wiedzę o zdrowym jedzeniu warto sięgnąć po polską publikację: "Zamień chemię na jedzenie" Julity Bator. Chcąc zgłębić tajniki kształtowania satysfakcjonujących relacji z dziećmi "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły" Adele Faber i Elaine Mazilsh. Jeśli chcecie poczuć nostalgię czasów PRL-u "Sięgnijcie po nasz mały PRL" Witolda Szabłowskiego i Izabeli Meyzy. Ujęcie tematu jedzenia z innej części świata przedstawia "Francuskie dzieci jedzą wszystko" Karen Le Billon.
Autorka ma syna w wieku 7 lat. Wiek dzieci 0-100. Każdy wiek jest dobry żeby zadbać o zdrowie.
Onegdaj powstał "Shokiku - podręcznik do rodziców i dzieci" w wydaniu Japońskiej Agencji Rządowej, rządu Japonii.
Autorka tej książki popełniła też inną "Japonki nie tyją i się nie starzeją".
Za Wikipedią, Shokuiku to japoński termin „edukacja żywieniowa”. Prawo definiuje to...
2023-12-19
Warto przeczytać tę książkę, zastanowić się, przemyśleć. Jest w niej miejsce na paragrafy, fakty, wynurzenia rozwódki i wdowy, widokówki z sali rozpraw. Opisy, jak dzieci walczą o dom, o rodziców przeciko komputerom, telefonom, nałogom, awanturom, wyzwiskom. Jak rodzice na sali ropraw rozpruwaja dom, który tworzyli i rwą łacha o każdą cząstkę, nawet o stół. Czy warto być egoistycznym i zmieniać kogoś na nowy model, bo raki mamy kaprys w danym momencie? Czy warto rozwalać dzieciom życie?
Warto przeczytać tę książkę, zastanowić się, przemyśleć. Jest w niej miejsce na paragrafy, fakty, wynurzenia rozwódki i wdowy, widokówki z sali rozpraw. Opisy, jak dzieci walczą o dom, o rodziców przeciko komputerom, telefonom, nałogom, awanturom, wyzwiskom. Jak rodzice na sali ropraw rozpruwaja dom, który tworzyli i rwą łacha o każdą cząstkę, nawet o stół. Czy warto być...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-25
Trafiona w koszu wyprzedażowym prawdziwa perła. Przydatna pomoc. Cieszę się, że teraz na nią trafiłam. Jest za mną już pierwsza klasa podstawówki córki. Książkę można przyswoić mając dziecko od 0-99 lat. Oducza skutecznie nadgorliwości, wyręki i matczynej troski. Od czasów "Kaloszy pełnych kijanek" dawno żadna książka mnie tak nie ukształtowała i nie zmieniła skostniałych poglądów. Polecam
Trafiona w koszu wyprzedażowym prawdziwa perła. Przydatna pomoc. Cieszę się, że teraz na nią trafiłam. Jest za mną już pierwsza klasa podstawówki córki. Książkę można przyswoić mając dziecko od 0-99 lat. Oducza skutecznie nadgorliwości, wyręki i matczynej troski. Od czasów "Kaloszy pełnych kijanek" dawno żadna książka mnie tak nie ukształtowała i nie zmieniła skostniałych...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-05
Pierwsza książka Beaty Pawlikowskiej, którą przeczytałam. Wzięłam ją na warsztat, bo:
1. Chciałam poznać mroczną stronę autorki, zanim sięgnę po „Kurs pozytywnego myślenia”.
2. Jest u mnie w rodzinie nastolatka, która wychodzi z anoreksji i starsza pani, która nałogowo się odchudza.
Dziękuję, że Beata Pawlikowska podzieliła się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniami. Książkę szybko się czyta, dzięki dużej czcionce i odstępom między akapitami. Treść jest rozrzucona, niektóre fragmenty moim zdaniem można było pominąć. Dzięki temu zabiegowi opowieść autorki nie jest taka ciężka i mroczna, wręcz niesie nadzieję i pokrzepienie. W karty książki wplecione są charakterystyczne dla Beaty Pawilkowskiej rysunki i żółte strony, jest też kolorowa wkładka z przepisami kulinarnymi. Podczas czytania warto zaznaczać co ciekawsze fragmenty, bo autorka zaleca przeczytać książkę kilka razy.
Głównym odbiorcą książki jest mężczyzna, którego córka cierpi na anoreksję. Bolesna prawda jest taka, że każda nielogiczna czynność, do której wykonania czujemy wewnętrzny przymus, pod naporem emocji, nosi znamiona uzależnienia. Czyli mam problem, kiedy po pracy szukam promocji na książki i ubrania, pomimo że mam co czytać i w czym chodzić, podczas gdy półka z książkami oderwała się od ściany, a szafa jest już pełna. Zdaniem autorki, każde uzależnienie to problem wielopokoleniowy i ja się z tym zgadzam. Moim zdaniem, „Narkotyki, anoreksja i inne sekrety” to ważna książka o uzależnieniach napisana przez osobę, która znalazła się wewnątrz „huraganu”. Warto ją przeczytać.
Autorka zwraca uwagę na to by książkę przeczytać kilka razy. Wcześniej zdawałam sobie sprawę, że jeśli jakaś książka jest dla mnie ważna, powinnam do niej wrócić. Jednokrotne czytanie to liźnięcie tematu, a wiedza po pewnym czasie wyparowuje.
Jeśli chcesz oszczędzić czas (chociaż wydaje mi się, niewiele ci powie, to co napisałam poniżej). Beata Pawlikowska pod koniec książki podaje następujące rozwiązania:
Pierwsze jest w duchu ho’oponopono, prastarej hawajskiej praktyki pojednania i wybaczania: „Przepraszam. Przebacz mi. Dziękuję. Kocham cię”. Powtarzana w myśli medytacja, której celem jest „wzmocnienie samego siebie wewnętrznie poprzez chwilowe uspokojenie tego, co szaleje w podświadomości”. Zachęcam do poszerzenia wiedzy o „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” Adele Faber, Elaine Mazlish, by być obecnym, słuchać całym sobą, pokazywać najbliższym, że są dla nas ważni i zależy nam na nich, mimo że nie zawsze postępują (w naszym odczuciu) właściwie. Jest to niezwykle ważna książka o wysyłaniu empatii i radzeniu sobie z emocjami.
Drugie, daj dziecku zdrowe jedzenie. Przykład wyjęty z mojego życia. Obserwuję, jak nastolatka chora na anoreksję zamiast posiłków, je śmieciowe aromatyzowane chrupki i wypija litry dietetycznej coli. Liczy kalorie i nigdy nie jest wystarczająco chuda. Natomiast starsza pani zaprzecza temu, że jest zbyt chuda i słaba, że ma kontrolę nad dietą. Uważa, że może przytyć, ale jakoś się to nie dzieje. Rozbudowując wiedzę o zagadnieniach zasygnalizowanych przez Beatę Pawlikowską, zachęcam by zajrzeć do „Zamień chemię na jedzenie” Julity Bator, „Zdrowy jak japońskie dziecko” Naomi Moriyama.
Trzecie daj dziecku nadzieję. Pracuj nad sobą. Autorka radzi by przeczytać opublikowane przez nią książki: „Księga kodów podświadomości”, „Kurs pozytywnego myślenia”. Ze swojej strony polecam sięgnąć po książkę autorstwa psycholog i terapeuty Stefanie Stahl , pod tytułem „Odkryj swoje wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów”. Autorka zrozumiałym, niezwykle ciepłym językiem, profesjonalnie i w jednej książce radzi jak modyfikować schematy zakorzenione w podświadomości. Warto przerobić ćwiczenia w niej zawarte i przeczytać tę książkę kilka razy.
Podkreślam, że jedno czytanie jednej książki, to dopiero początek drogi. Przyznam jednak jedną rzecz, o której nie pisze Beata Pawlikowska. Budowanie siły swojej osobowości i doświadczanie na sobie efektów tej pracy jest przyjemne. Pracochłonny proces, z którego wychodzimy bogaci wewnętrznie.
W „Sile nawyku” Charles Duhig pisze, jak modyfikować niepożądane nawyki, ale nie wskazuje przyczyn powstawania uzależnień tak osobiście i emocjonalnie, jak Beata Pawlikowska. W „Narkotyki, anoreksja i inne sekrety” zajrzałam pod podszewkę i odkryłam prawdziwy mechanizm obezwładniającej pętli nałogu.
Beata Pawlikowska wielokrotnie, w różnych sformułowaniach wpisuje w myśli czytelnika istotny fakt. Wydaje nam się, że potrafimy ukryć nasze grzeszki (dobitnie w tytule określone jako "sekrety"), nawet przed sobą (kolejny pozornie konieczny zakup, zjedzone w afekcie pudełko czekoladek, wypity kieliszek wina na rozluźnienie, spalony papieros dla „oddechu” od innych zajęć, ucieczkę w świat wirtualnych cyfrowych pożeraczy czasu i wiele, wiele innych). Osoby z naszego otoczenia, czasem tylko udają że nie widzą, że oddajemy się krzywdzącym, chwilowym przyjemnościom. Swoim postępowaniem dajemy przykład dzieciom, że najlepszym sposobem na radzenie sobie z emocjami jest oddawanie się szerokiemu wachlarzowi nałogów. Każdy może znaleźć coś dla siebie... Beata Pawlikowska sygnalizuje, że jeśli tylko zechcemy, będziemy potrafili wdrożyć korzystne dla siebie i otoczenia nowe sposoby radzenia sobie z emocjami i będziemy potrafili dbać o swoją wewnętrzną siłę. Przerwiemy odwieczny cykl, trwający od pokoleń.
Zapamiętaj, że tylko systematyczne budowanie poczucia własnej wartości, przynosi trwałe rezultaty. Zapisz sobie to, jako zadanie na całe życie. Wcześniej drażnił minie styl autorki. Miałam wrażenie, że wszystkie te przesłodzone, motywacyjne książki o podświadomości pisze osoba, która sama ma problemy, z których jeszcze nie wyszła. Teraz wiem, że po części miałam rację. Pisząc książki Beata Pawlikowska pracuje nad sobą i jest pozytywnym przykładem do naśladowania. Ufam w autentyczności przesłania autorki, ponieważ codziennie wpisuje w podświadomość korzystne schematy myślowe i potrafi uśpić demony nałogów. Tak samo jak niepijący alkoholik, pozostający do końca życia alkoholikiem, kontroluje swój nałóg, poprzez wdrażanie i wzmacnianie pozytywnych technik radzenia sobie z emocjami. Czytając „Narkotyki, anoreksja i inne sekrety” przekonałam się, że Beata powróciła z mrocznej strony uzależnienia i wie, jak trwale pozostać po jasnej stronie życia, odsuwając od siebie pokusę wpadnięcia w objęcia nałogu. Pisze o tym i wskazuje innym drogę.
"Nie ma silniejszych nad tych dwóch wojaków: cierpliwość i czas" - pisał Lew Tołstoj.
Powodzenia.
Pierwsza książka Beaty Pawlikowskiej, którą przeczytałam. Wzięłam ją na warsztat, bo:
1. Chciałam poznać mroczną stronę autorki, zanim sięgnę po „Kurs pozytywnego myślenia”.
2. Jest u mnie w rodzinie nastolatka, która wychodzi z anoreksji i starsza pani, która nałogowo się odchudza.
Dziękuję, że Beata Pawlikowska podzieliła się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniami....
2017-05-12
"Teraz będzie już tylko lepiej"
Rewelacyjna, przekrojowa, bardzo przydatna. Pomaga przebrnąć przez rodzicielskie wyzwania (nie nazywając ich problemami) od 0 do 5 lat i dalej (do początku szkoły). Jeśli autorka jakiegoś zagadnienia nie rozwija, przekierowuje czytelnika do bogatej literatury na końcu rozdziału. Pewna wiedza jest wypunktowana, tak żeby łatwiej znaleźć. Z niektórymi rozwiązaniami nie wszyscy się zgodzą (u mnie tzw. "time out" wywoływał napady złości rodem z "egzorcyzmów", dopiero po lekturze "Self-reg" Stuarta Shanker pojęłam czym jest "pobudzenie przypominające obsesję" u córki i zrozumiałam, że trzeba przeczekać i przytulić). Autorka rozumie rodzica, pociesza, rozbawia, wspiera i poklepuje po plecach niemal na każdej stronie. Wskazuje pomysły na zabawy. Kiedy jaki stopień rozwoju powinien, ale nie musi nastąpić (w końcu każdy z nas jest inny). Pewne jest jedno drugiego takiego życzliwego, rzeczowego i żartobliwego poradnika obsługi małego wrzaskuna i stąpania po rodzicielskim polu minowym, nie znajdziecie*. Całości dopełniają zabawne grafiki. Sporym atutem jest indeks i spis treści. Układ treści jest przemyślany i informacje łatwo znaleźć.
*Porównałam z "Bobas. Instrukcja obsługi" i nie umywa się. Lepiej się czyta o kocie (z tej samej serii).
"Teraz będzie już tylko lepiej"
Rewelacyjna, przekrojowa, bardzo przydatna. Pomaga przebrnąć przez rodzicielskie wyzwania (nie nazywając ich problemami) od 0 do 5 lat i dalej (do początku szkoły). Jeśli autorka jakiegoś zagadnienia nie rozwija, przekierowuje czytelnika do bogatej literatury na końcu rozdziału. Pewna wiedza jest wypunktowana, tak żeby łatwiej znaleźć. Z...
2022-04-15
W okolicy 7 urodzin zdałam sobie sprawę, że nasza nadaktywna jedynaczka niczym nie bawi się dłużej niż 15 minut poza zabawą w wannie i w łóżku przed snem. Oprócz tego z pasją doprowadza wszystkich do rozpaczy lub szału, dokuczając, skacząc wszędzie jak małpka, wspinając się po sufit. Paradoksalnie potrafi godzinami bezwiednie wpatrywać się w ekran.
Dzieci w wieku 7-13 lat powinny swobodnie bawić się ze sobą. Wymyślać zabawy. Odkrywać świat wokół i tajemnice relacji, zgodnie z tym, co opisane w "Duże dzieci. Fascynujący wiek od 7 do 13 lat. Poradnik dla rodziców i wychowawców" Oggi Enderlein. W książce "Kalosze pełne kijanek" Scott D. Sampson wskazuje jak towarzyszyć dziecku eksploracji świata i w poszukiwaniu śladów. W książce "Na dworze" można zgłębiać tajniki przyrody. A karty "Przed blokiem" Mihaia Gheorghe'a i Vlada Tomei'a przypominają podwórkowe zabawy z czasów naszego dzieciństwa. Co z tego, kiedy koszmarem naszych czasów stały się puste place zabaw, notoryczne zmęczeni rodzice, dzieci usadowione przed ekranami albo biegające po domu jak kritersy lub gremliny i wymyślające coraz bardziej ryzykowne zabawy. Znajomi twierdzą, że ich synowie bawią się klockami LEGO i samochodami, a córki lalkami i konikami. Tylko od czasu do czasu siadają przed ekranem. Domyślając się, że moje jest bardziej wymagające, sięgam po literaturę o ADHD. Dowiaduję się wiele. Jednak czym zająć aktywne dziecko? Z pomocą przychodzi tym razem niespodziewanie Daisy Upton. Uzupełniając wiedzę teoretyczną "praktyką".
Zapamiętajcie, wg badań najlepszymi zabawkami dla dzieci są papier, karton, patyki, piasek, błoto (czyli proste rzeczy). Idea "swobodnej zabawy", polega na tym, że dzieci zajmują się same sobą bez udziału dorosłych. (Daisy Upton wskazuje jak zaaranżować zabawę tak, by dzieci pomyślały, że same na nią wpadły...to po prostu genialne).
Autorka niesłusznie uznała, że prezentowane przez nią zabawy mogą zainteresować dzieci w wieku 1-6 lat. Oderwały one moją 7-latkę od ekranów. W łatwy (wykorzystując to, co jest w domu) i szybki (naprawdę 5 minut) sposób załatwiły to, czego nie mogła żadna inna zabawka lub zabawa, która po 15 minutach szła w zapomnienie. Różnica polega na tym, że dziecko 7+ może pomagać w części przygotowań. Niektóre pomysły zaczerpnięto z zabaw imprezowych, dzięki temu są uniwersalne i nadają się dla osób w wieku 1-100. Można je również wykorzystać do przemycania rzeczy do nauczenia. Nie tylko literek i cyferek. Co powiecie na rozwinięcie ich o naukę czytania, potem ortografii, tabliczki mnożenia, wzorów i innych. Lubicie loterie fantowe, szelest papieru, rzucanie piłeczkami, kręgle, odkrywanie tajemnic. Nie chce wam się tracić czasu ma przygotowania? Wystarczy 5 minut na czytanie instrukcji i 5 minut na przygotowania. Znajdziecie to wszystko w lej pięknie wydanej książce. Rewolucyjne.
Zaufajcie książce. Autorka jest wykształconym fachowcem z praktyką i przemawia do mnie jej metoda. Zamysł jest taki, żeby dziecko samo znalazło i zainicjowało zabawę, więc jeśli nie zainteresuje się tracimy tylko 5 minut, które poświęciliśmy na przygotowanie. Jeśli chcemy by dziecko zainteresowało się zabawą zostawiamy ją tam, gdzie znajdzie ją samo. W pewnym momencie wyobraziłam sobie, że dom może być usiany zmyślnymi pułapkami. Bałagan? Zbieraliście kiedyś porozrzucane klocki, zawartości szuflad, piasek kinetyczny, slime I koraliki? Zastanówcie się, co oddacie za chwilę spokoju od szalejącego tornada rozpętanego przez dziecko?
Może być dobry sposób na wykorzystanie miejsc, w które pociecha zagląda i poszukuje, szczególnie jeśli tego nie lubicie. Podrzucie tam "5 minutowy pomysł". Ciekawość i głód przygód zaspokojony.
Wy, jako dorośli korzystacie na tym, bo uczycie się wykorzystywać to, co jest pod ręką, w przypadku gry z rzucaniem piłką do kubków użyłam butów i zakrętki od butelki. Jeśli dziecko się nie interesuje, zaczynacie bawić się sami, może się przyłączyć. Jest to zakorzenione w potrzebie socjalizacji. Jeśli nie to trudno. Może uda się innym razem.
Tym prostym sposobem prędzej czy później wszyscy odrywają się od ekranów i korzystają z bieżącej chwili. Stając się uczestnikami spontanicznej imprezy bez okazji.
W okolicy 7 urodzin zdałam sobie sprawę, że nasza nadaktywna jedynaczka niczym nie bawi się dłużej niż 15 minut poza zabawą w wannie i w łóżku przed snem. Oprócz tego z pasją doprowadza wszystkich do rozpaczy lub szału, dokuczając, skacząc wszędzie jak małpka, wspinając się po sufit. Paradoksalnie potrafi godzinami bezwiednie wpatrywać się w ekran.
Dzieci w wieku 7-13 lat...
Dotyczy dzieci w wieku 6-10 lat. Ostatni rozdział "Domowe zasady ekranowe wspierające samoregulację dziecka." nie wskazuje drogi: "Zalecenia ekspertów w tym zakresie można znaleźć na stronie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pod adresem https://domowezasadyekranowe.fdds. pl/. Na koniec warto podkreślić, że urządzenie ekranami - mimo że z ich używania płyną liczne korzyści - dość silnie działają na układ nagrody w mózgu, pobudzając wydzielanie dopaminy i zwiększając "apetyt na więcej". Aby nie nasilać tego działania (które leży u podstaw uzależnień behawioralnych), należy powstrzymywać się od traktowania czasu spędzonego przed ekranem jako nagrody lub też redukowania tego czasu jako rodzaju kary."
W naszym przypadku sprawdziło się zastosowanie metody z literatury dotyczącej ADHD. Zauważam pozytywne zachowanie, nagradzam od razu, z zastosowaniem żetonów, które można potem wymieniać na dowolne nagrody. Córka sama wymyśla jaki kolor przypisać jakiemu przywilejowi. Rodzicu, nie krzycz i nie bij, bo to potęguje nadpobudliwość, wzmaga bunt i pogłębia niską samoocenę. Jeśli chcesz ukarać, wyznacz nudne zajęcie lub pozbaw przywilejów. Stosuj 3R: regularność (wszystko ma swoją porę), rutynę (schemat i kolejność, które dają poczucie bezpieczeństwa), repetycję (liczne powtórki, które zbudują cierpliwość u ciebie i u dziecka). Aneta Paszkiewicz w "Karierze szkolnej uczniów z ADHD" informuje "Najlepsze nawet metody nie zastąpią miłości i zrozumienia, jakich dziecko oczekuje od swoich rodziców, zaspokojenia tak istotnych potrzeb, jak potrzeby bezpieczeństwa i akceptacji..."
Zgodnie z opinią Billa Gottlieba i Janesa Greenblata w książce "Nareszcie skoncentrowani", "Czas przed ekranami ograniczyć do 2 godzin dziennie, wyłączać 1-2 godziny przed udaniem się na spoczynek". Może powodować uzależnienie z uwagi na zwiększenie produkcji dopaminy. Warto znaleźć ćwiczenia fizyczne, sporty i "aktywności sprawiające mu przyjemność".
Siedzenie nie jest zdrowe. Wystarczy poczytać " Mocne plecy". Z mojego doświadczenia czas przed ekranami nie zmienił wiele w mojej głowie. Dorobiłam się za to okularów i bólu kręgosłupa w wieku 19-26 lat. Diagnozy doczekałam się w wieku 39 lat. Regularne ćwiczenia rehabilitacyjne łagodzą ból. Wykryto dyskopatię odcinka lędźwiowego i koksartrozę bioder. Zadbajcie o to, by wasze dzieci jak najpóźniej spotkały się z problemami tego typu.
Zwróćcie uwagę na ich potrzeby spotkań i zabawy z innymi dziećmi jak to jest opisane w książce "Duże dzieci. Fascynujący wiek od 7 do 13 lat. Poradnik dla rodziców i wychowawców" Oggi Enderlein.
Dotyczy dzieci w wieku 6-10 lat. Ostatni rozdział "Domowe zasady ekranowe wspierające samoregulację dziecka." nie wskazuje drogi: "Zalecenia ekspertów w tym zakresie można znaleźć na stronie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pod adresem https://domowezasadyekranowe.fdds. pl/. Na koniec warto podkreślić, że urządzenie ekranami - mimo że z ich używania płyną liczne korzyści -...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dobra książka na początek, by "liznąć" temat zaburzeń koncentracji typu pasywnego "niebieskich migdałów" i aktywno-impulsywnego "żywych sreberek". Napisany przez psychologa poradnik trochę zbyt naiwnie i ogólnie opisuje zagadnienia. Przytacza oczywiste rozwiązania. W moim odczuciu szkoda na niego czasu.
Atutem są zamieszczone na końcu książki "ćwiczenia rozwijające umiejętność koncentracji":
1) Znajdowanie błędów w tekście (literówek, brakujących znaków, liter zastąpionych innymi znakami) "Maszyna do pisania się zepsuła. Ciągle drukuje znaki w tekście, które do niego nie pasują."
2) Przenoszenie liter do tabeli "rozmieszczając w taki sam sposób".
4) Znajdowanie błędów w tekście, w którym poza wymaganymi czasownikami podkreślono inne słowa.
5) "Przy kopiowaniu tabelki zrobiono 15 błędów. Porównaj obie tabelki."
6) Labirynty liter, które po dopasowaniu karteczek z literami do okienek dadzą w rozwiązaniu dobrą radę.
7) Odszukiwanie par liter w ciągu znaków.
W każdym ćwiczeniu autor podaje ile błędów jest do znalezienia. "Po zakończeniu ćwiczenia podziel liczbę znalezionych błędów przez liczbę błędów do odszukania. Gdy otrzymany wynik pomnożysz przez 100, zobaczysz, jaki procent zadania dziecko wykonało prawidłowo."
Poszukiwanie błędów wydaje się dobrym rozwiązaniem. Dzięki intrygującej treści polecenia, znajomości zakresu (podana ilość) i rozmieszczeniu na jednej stronie, rozwiązanie trwa krótko. Wzmacnia się pewność siebie: przejście przez łamigłówkę, świadomość, że inni też popełniają błędy i poczucie misji, że pomagamy im je znaleźć.
Powyższe zabawy mogą się przydać jako krótki przerywnik. Rodzic i dziecko po pracy i przedszkolu lub szkole potrzebują innej aktywności. Takiej, która nie wymaga ślęczenia nad kartka papieru.
Dobra książka na początek, by "liznąć" temat zaburzeń koncentracji typu pasywnego "niebieskich migdałów" i aktywno-impulsywnego "żywych sreberek". Napisany przez psychologa poradnik trochę zbyt naiwnie i ogólnie opisuje zagadnienia. Przytacza oczywiste rozwiązania. W moim odczuciu szkoda na niego czasu.
Atutem są zamieszczone na końcu książki "ćwiczenia rozwijające...
2018-10-18
Świetna forma i format, dobrze się czyta. Można czytać niezależnie od układu treści. Skakałam po rozdziałach, od bardziej interesujących do mniej. Fajnie, że niektóre części książki odnoszą się do siebie, co wskazuje kolejność czytania. Autentyczne wypracowane metody, poparte przykładami zastosowań. Krótko i na temat. Książka zaspokaja potrzebę wiedzy zabieganego opiekuna. Dużo pozytywnego nastawienia. Podstawowa lektura rodzica!
Świetna forma i format, dobrze się czyta. Można czytać niezależnie od układu treści. Skakałam po rozdziałach, od bardziej interesujących do mniej. Fajnie, że niektóre części książki odnoszą się do siebie, co wskazuje kolejność czytania. Autentyczne wypracowane metody, poparte przykładami zastosowań. Krótko i na temat. Książka zaspokaja potrzebę wiedzy zabieganego opiekuna....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-30
Świetnie napisana. Pełno istotnych treści. Zero wypełnienia (wodolejstwa).
Dodałabym jeszcze lub zamiennie (dla tych, którzy nie mają czasu) "Kieszonkowy niezbędnik rodzica" Gail Reichlin i Caroline Wrinkler.
Świetnie napisana. Pełno istotnych treści. Zero wypełnienia (wodolejstwa).
Dodałabym jeszcze lub zamiennie (dla tych, którzy nie mają czasu) "Kieszonkowy niezbędnik rodzica" Gail Reichlin i Caroline Wrinkler.
2019-10-18
Sformułowanie "skrzynka z narzędziami" w moim odczuciu jest przesadzone. Zaufajcie mi jestem inżynierem. Przydatne rzeczy, jakie otrzymujemy to fragmenty i odniesienia do innych opracowań, przytoczone na stronach książki (Jesper Juul, Alfie Kohn, Marshall Rosenberg, czasopismo "Coaching"). Autorka wynotowała sporo z tego, co przeczytała i skleiła "to" w książkę, dodając coś "od siebie". Reklamuje przy okazji warsztaty, które prowadzi. Spory warsztat, ale wolę wracać do swoich "starych" książek, których lista na końcu recenzji.
Wydaje się, jakby autorami treści były dwie odmienne osoby. Linię podziału stanowi 97 strona. Treści przedstawione do 97 strony są chaotyczne, zagmatwane i niespójne. Język autorki męczy tak nieziemsko, że żałuje się wydanych pieniędzy. Chce się zarzucić lekturę i pozostawić gdzieś książkę. Potem od 98 strony jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiają się przykłady i czyta się nieco lepiej. Zasadniczych treści wystarczyłoby na napisanie kilku ciekawych artykułów, bez męczenia oczu czytelnika wodolejstwem.
Zamiast tej książki polecam:
1) "Kieszonkowy niezbędnik rodzica" Gail Reichlin i Caroline Wrinkler;
2) "Zgrana drużyna rodzinna! Jak bez krzyków i zrzędzenia nakłonić dzieci do współpracy" Elizabeth Pantley;
3) "Wychowuj po trochu. Wymagaj więcej, rób mniej!" Emma Jenner;
4) "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" Adele Faber i Elaine Mazlish;
5) "100 porad jak wychować chłopca + dziewczynkę" Elizabeth Hartley-Brewer .
Sformułowanie "skrzynka z narzędziami" w moim odczuciu jest przesadzone. Zaufajcie mi jestem inżynierem. Przydatne rzeczy, jakie otrzymujemy to fragmenty i odniesienia do innych opracowań, przytoczone na stronach książki (Jesper Juul, Alfie Kohn, Marshall Rosenberg, czasopismo "Coaching"). Autorka wynotowała sporo z tego, co przeczytała i skleiła "to" w książkę, dodając coś...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-16
Wciąż aktualna, rewelacyjna książka wydana 40 lat temu. Praktyczny, ponadczasowy podręcznik, poprzedzony latami "współpracy z psychologiem dziecięcym drem Haimem Ginottem". Przedstawione treści i podparte są olbrzymią ilością przykładów z warsztatów, które prowadziły autorki. Treść uzupełniają ilustracje, "aby nawet w pośpiechu można było rzucić okiem na rysunek i szybko przypomnieć sobie model postępowania". Zakończenie każdego rozdziału zawiera skrót najważniejszych informacji. Książka wzbogacona dodatkowo o doświadczenia polskich rodziców. Treść uporządkowana, prosty język, krótkie i zróżnicowane rozdziały, zapewniają płynność czytania i utrzymanie uwagi czytelnika. Przykłady zapadają w pamięć. Zaczynamy intuicyjnie stosować podane metody i nie chcemy wracać do dawnych nagród, kar, gróźb, błagania i przekupstwa. Warto zapoznać się z książką kilka razy.
Jak podaje psycholog Zofia Śpiewak, autorka Suplementu "Doświadczenia rodziców polskich", "w sposób niezwykle osobisty, pełen życzliwości i prostoty Autorki dzielą się własnym doświadczeniem oraz głęboka wiedzą na temat dylematów rodzicielskich i dziecięcych uczuć, sposobów nawiązywania współpracy, skuteczności i nieskuteczności pochwał oraz kar. Ujawniając przyczyny porażek wychowawczych i wskazując sposoby ich uniknięcia - uczą rodzicielstwa dojrzałego i satysfakcjonującego".
Matka wszystkich książek o wychowaniu. Wiek dzieci z przykładów 4-18 lat, ale z powodzeniem może być przydatna przy budowaniu relacji mąż-żona, szef-podwładny i wielu innych.
Jak słuchać?
Aktywnie. Przerwij to, co robisz i słuchaj całym sobą. Powstrzymaj się od udzielania rad pozwól rozmówcy znaleźć swoje rozwiązanie. Zadawaj pytania naprowadzające.
Wiem coś o tym. Uczyłam się kiedyś na kursie, jak być coachem. Zostałam rodzicem i szefem. Podobne podejście można znaleźć w książce "Porozumienie bez przemocy" Marshalla Rosenberga, pozycjach "100 porad jak wychować szczęśliwa i pewną siebie dziewczynkę" i "100 porad jak wychować szczęśliwego i pewnego siebie chłopca Elizabeth Hartley-Brewer.
Jak mówić?
W celu uzyskania porozumienia warto formułować krótkie komunikaty słowne lub pisemne.
Ważne też, by dążyć do usamodzielnienia naszych pociech, mężów, podwładnych, szefów. Im więcej będą potrafili zrobić sami, tym więcej czasu zaoszczędzimy dla siebie w przyszłości. Dzięki temu, zyskają oni większe poczucie własnej wartości. Kiedy będą potrafili więcej, poczują większy wpływ na własne życie, a na tym właśnie zbudują wewnętrzną siłę.
"Większość książek na temat wychowania dzieci mówi nam, że jednym z najważniejszych celów rodziców jest pomóc dzieciom rozłączyć się z nami, pomóc im stać się niezależnym i ludźmi, którzy pewnego dnia będą zdolni do samodzielnego życia. (...)
Jak zatem możemy pomóc im stać się niezależnym i indywidualnościami? Przede wszystkim musimy pozwolić im na działanie według własnego uznania, na borykanie się z własnymi problemami, powinniśmy też dopuścić aby uczyli się na własnych błędach. (...)
Obecnie większość z nas jest bardzo zajęta i żyje w wielkim pośpiechu. Zwykle budzimy nasze dzieci, zapinamy im guziki, mówimy im, co mają jeść i co na siebie włożyć, ponieważ zrobienie tego za nie jest dużo łatwiejsze i szybsze. (...)
Pomimo uczucia dumy z dorastania naszych dzieci i radości rozwijania się w ich niezależności doznaje się także uczucia bólu i pustki, że nie jesteśmy i potrzebni.
Jest to gorzko-słodka droga, którą musimy przejść my, rodzice. Początkowo jesteśmy niezastąpieni dla naszych małych, bezradnych istot. Przez lata troszczymy się, planujemy otaczamy dzieci wygodami i próbujemy zrozumieć. Dajemy im naszą miłość, pracę, wiedzę i doświadczenie - aby pewnego dnia mieli wewnętrzną siłę i odwagę, by nas odpuścić."
Podobne podejście znalazłam w książce "Kalosze pełne kijanek" Scotta Sampsona.
Jeszcze jedno. Nasi rodzice chcąc nie chcąc, zaszczepili nam pewne schematy postępowania. Warto przerwać ten krąg i powtarzalność niechcianych zachowań, jakie przejawiamy wobec samych siebie i własnych dzieci. Ten wielki krok dla ludzkości pomaga nam wykonać, nanapisana niezwykle ciepłym, pełnym szacunku książka "Odkryj swoje wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów" Stefanie Stahl.
Powodzenia.
Wciąż aktualna, rewelacyjna książka wydana 40 lat temu. Praktyczny, ponadczasowy podręcznik, poprzedzony latami "współpracy z psychologiem dziecięcym drem Haimem Ginottem". Przedstawione treści i podparte są olbrzymią ilością przykładów z warsztatów, które prowadziły autorki. Treść uzupełniają ilustracje, "aby nawet w pośpiechu można było rzucić okiem na rysunek i szybko...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-10
Krótko i na temat. Warto przeczytać, by być przygotowanym na trudne pytania jakie kiedyś padną. Jesteśmy najważniejszymi osobami w życiu dzieci. Nasze podejście do spraw miłości i seksu, poziom pewności siebie, poziom akceptacji własnego ciała, wpłyną na postrzeganie tej sfery przez nasze pociechy gdy dorosną. Warto odpowiadać, gdy pytają. Nasze odpowiedzi i zachowania wobec siebie stworzą podwaliny pewności i akceptacji cielesności naszych dzieci. Odpowiadajmy tak, jak potrafimy i tak jak pozwala nam masze poczucie komfortu. Ciekawość dzieci sprawami cielesności wzrośnie w wieku 3-5 lat. Potem nasze pociechy będą zasięgały wiedzy od rówieśników, z internetu, pornografii z rożnym skutkiem.
Autorka nadaje kierunek, zadaje pytania, które poszerzają naszą świadomość jako rodziców, ujawniają nasze podejście do spraw cielesności i seksu. Nie zawsze musimy się z nią zgadzać, ale dzięki tej książce będziemy przygotowani.
Informacyjnie, autorka przyznaje się do znajomości z "Porozumienia bez Przemocy".
Krótko i na temat. Warto przeczytać, by być przygotowanym na trudne pytania jakie kiedyś padną. Jesteśmy najważniejszymi osobami w życiu dzieci. Nasze podejście do spraw miłości i seksu, poziom pewności siebie, poziom akceptacji własnego ciała, wpłyną na postrzeganie tej sfery przez nasze pociechy gdy dorosną. Warto odpowiadać, gdy pytają. Nasze odpowiedzi i zachowania...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-23
Najważniejsze, co wyniosłam z lektury, to wiedza, że najlepszymi zabawkami dla dzieci, wg rankingów są: patyk, sznurek, rulon tektury, pudełko, błoto i kamienie. Mocą dzieci jest wyobraźnia. Mogą z prostych, codziennych rzeczy tworzyć wszystko: budować forty, odgrywać scenki, układać wzory... rodzice zaoszczędzić czas i pieniądze. Wyobraźcie sobie, jakie jeszcze inne zalety wypływają ze spędzania czasu w otoczeniu natury... Pośród wielu można wymienić: sprawność fizyczna, regeneracja umysłu, lepsza koncentracja, większa empatia. Uwaga autora "Aby dziecko wyszło z domu, najlepiej wyjść razem z nim".
Kartkując książkę po raz pierwszy trafiłam na fragment na s.99 i już wiedziałam, że jako szef zespołu i rodzic skorzystam na lekturze podwójnie: "Mentorzy (...) odgrywają trzy różne role. Pierwsza to rola nauczyciela, kogoś, kto przekazuje informacje. Druga to rola indagatora, czyli kogoś, kto zawsze poszukuje pytań, które rozbudzą ciekawość i zaangażowanie. Trzeci jest mistrz, spryciarz, który potrafi wzbudzić u dziecka [lub pracownika - mój przyp.] potrzebę rozwoju. Najlepsi mentorzy ograniczają swoją rolę nauczyciela, skupiając się na wcielaniu w życie roli indagatora i mistrza. Dobra wiadomość jest taka, że nie musisz być ekspertem."
Jak szybko zaznajomić się z treścią książki, żebyście nie musieli brnąć przez naukowe wywody autora? Proponuję dwa rozwiązania zależnie od potrzeb:
1. Przeczytać rozdziały 3, 6, 7 i 8. Jest to około połowa książki, rozdziały 6-8 opisują etapy rozwoju, potrzeby i pomysły przydatne rodzicom i dzieciom (małe dzieci, wiek szkolny, młodzież).
2. Wybrane fragmenty:
- ROLA MENTORA (ORAZ SZEFA): s.99, indagator s. 107-113 oraz rady dla nauczyciela natury, potem mentora na końcach rozdziałów, zawierające podsumowania i wskazówki: s.65, s.87, s.114, s.142, s.165, s.193, s.220, s.276, s.302
- PRZYKŁADOWE OPOWIEŚCI: pochodzenie tytułu s.18, s.93, opowieść o narodzinach wszechświata s.302-306,
- REFLEKTOR vs. LATARNIA: s.174, s.261-265, s.278
Już tłumaczę, "są obecne różne tryby świadomości - zazwyczaj wąski w przypadku ekranów [REFLEKTOR], a szeroki - w odniesieniu do natury [LATARNIA]." Przesłanie: ważne jest zachowanie równowagi między światem cyfrowym i rzeczywistym.
PS. Jeśli moja opinia jest zawiła, to tylko dlatego, że przebiłam się przez meandry tej książki. Przyznaję się, lektura w większej części była przyjemną rozrywką. Zachęciła mnie do spędzania czasu z dzieckiem poza ekranami na łonie natury. Natomiast, jako szef staram się mniej nauczać, więcej słuchać, zadawać pytania i wzbudzać zaciekawienie tematami związanymi z pracą, na tyle na ile jest to możliwe.
Najważniejsze, co wyniosłam z lektury, to wiedza, że najlepszymi zabawkami dla dzieci, wg rankingów są: patyk, sznurek, rulon tektury, pudełko, błoto i kamienie. Mocą dzieci jest wyobraźnia. Mogą z prostych, codziennych rzeczy tworzyć wszystko: budować forty, odgrywać scenki, układać wzory... rodzice zaoszczędzić czas i pieniądze. Wyobraźcie sobie, jakie jeszcze inne zalety...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-10
Świetna książka. Przemyślana, napisana zwięźle i na temat. Treść podzielona tematycznie na 9 rozdziałów. Każde dwie strony, to jedno zagadnienie. Książka napisana 20 lat temu, lecz wciąż aktualna i dająca do myślenia. Wolumin zapewnia wskazówki przez wiele lat, gdyż moim zdaniem może dotyczyć wspierania pewności siebie dziewczynek w każdym wieku. Pierwsze moje czytanie przypadło na 4 rok życia córki. Warto także sięgnąć po wiedzę do tej książki, gdy córka "przechodzi przez kluczowe etapy rozwoju","w wieku około ośmiu lat, na początku okresu dojrzewania i w wieku nastoletnim. W tych okresach dziewczęta potrzebują szczególnego wsparcia i uwagi. Wtedy ich pewność siebie staje się bardzo krucha."
Zapamiętam z lektury:
1. Słuchanie kogoś wymaga patrzenia, przerwij to co w danej chwili robisz, utrzymuj kontakt wzrokowy, odczytuj mowę ciała i mimikę, dzięki temu zrozumiesz to, co kryje się między słowami. s.70
2. Ustanawianie zasad jako wyraz troski, "pokazuje, że rzeczywiście dbamy o przyszłość dziecka". Właściwa dyscyplina daje córce "wolność badania świata i podejmowania ryzyka w bezpiecznych granicach". "Kiedy dziewczynka otrzymuje przejrzyste reguły postępowania, może się zrelaksować." s.88
3. Posiadam wystarczający autorytet. Mogę "pozostawać u steru bez agresji i hałasu." s.98
4. Ważne dla mnie jako rodzica jest "dbanie o własny rozwój i radość życia w rodzinie i poza nią" s. 201
Istnieją studia, szkolenia i kursy z rożnych dziedzin. Egzamin z rodzicielstwa, zdaje się w szkole życia każdego dnia przez wiele lat. Przydałby się kurs, konsultacje, wsparcie. Wychowywanie dziecka to bardzo odpowiedzialne zadanie, które rzutuje na jakość życia dziecka, rodzica i przyszłych pokoleń. Można się o tym przekonać w "Odkryj swoje wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów" Stefanie Stahl. Dlatego zachęcam do zdobywania i pogłębiania wiedzy w tym zakresie. Polecam to, co sama przeczytałam i zastosowałam w praktyce:
-> "Zgrana drużyna rodzinna! Jak bez krzyków i zrzędzenia nakłonić dzieci do współpracy" Elizabeth Pantley;
-> "Kieszonkowy niezbędnik rodzica" Gaile Reichlin, Caroline Winkler;
-> "Wychowuj po trochu. Wymagaj więcej, rób mniej!" Emma Jenner.
Pozdrawiam
Świetna książka. Przemyślana, napisana zwięźle i na temat. Treść podzielona tematycznie na 9 rozdziałów. Każde dwie strony, to jedno zagadnienie. Książka napisana 20 lat temu, lecz wciąż aktualna i dająca do myślenia. Wolumin zapewnia wskazówki przez wiele lat, gdyż moim zdaniem może dotyczyć wspierania pewności siebie dziewczynek w każdym wieku. Pierwsze moje czytanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-04
Z okładki dowiadujemy się, że partnerem merytorycznym jest Uniwersytet SWPS. Artykuły wielu fachowców. informacje dla rodziców dzieci od 0 do 18 lat. Można przeczytać że:
- nagrody i kary nie są potrzebne,
- można zmotywować (nie tylko) dziecko bez presji,
- warto pytać dziecko co lubi, obserwować je, odpowiedzieć sobie kim jest?
- jeśli do czegoś straci zapał warto pozwolić, by spróbowało czegoś innego,
- nie trzeba być wybitnym by wspierać kreatywność dziecka,
- za sukcesem dziecka w przyszłości stoją kompetencje społeczne, a nie zwycięstwa w olimpiadach,
- rodzić ma prawo się pomylić, zmienić zdanie, przemyśleć sprawę, daje wtedy pozytywny przykład,
- dzieci uczą się na podstawie doświadczeń, a nie zakazów,
- każdy ma prawo do własnego punktu widzenia,
- warto określić realne normy, zasady i granice by dać dziecku więcej wolności w przyszłości,
- zamiast negocjować warto prowadzić dialog.
Widać wpływy metod Covey'a i Rosenberga. Jedne zagadnienia opisane wyczerpująco, inne zasygnalizowane. Różny poziom artykułów: jedne wciągające, inne nużące. W przypadku potrzeby pogłębienia wiedzy w książkach, autorzy nie zawsze wskazują literaturę. Widać dużo trendów i kierunki w jakich zmierza współczesna psychologia. Utwierdziłam się w przekonaniu, że idę we właściwym kierunku. Podążam za dzieckiem i dbam swój rozwój. Poradnik wbrew pozorom wskazuje nie tylko jak rodzic może wesprzeć dziecko, ale też siebie. Warto przeczytać, by być bardziej świadomym rodzicem.
Literatura, w zakresie wychowania jaką polecam (w kolejności od najlepszej):
1) "Kieszonkowy niezbędnik rodzica"
Autorki: Reichlin Gaile, Winkler Caroline
2) "Zgrana drużyna rodzinna! Jak bez krzyków i zrzędzenia nakłonić dzieci do współpracy"
Autor: Elizabeth Pantley
2) "Wychowuj po trochu. Wymagaj więcej, rób mniej!"
Autor: Emma Jenner
4) "Kalosze pełne kijanek. Jak dzięki rozwijaniu miłości do przyrody wychować kreatywne, odważne i odpowiedzialne dziecko"
Autor: Scott D. Sampson
PS. Znalazłam świetny cytat, który pasuje do mojej misji, autorstwa dr n hum. Anny Walencik-Topiłko:
"Współczesny świat to zaawansowane, szybko zmieniające się technologie, rzeczywistość, w której wiedza wysokospecjalistyczna jest ceniona najwyżej. Znakiem rozpoznawczym XXI wieku jest szybkość, pęd i brak czasu. W przekazie informacji zatem panuje skrót i obraz. Odbija się to również na języku. W pisanej polszczyźnie codziennej brakuje znaków diakrytycznych, słowa i zdania chętnie zastępujemy ikonkami. Książek często już nie czytamy, tylko słuchamy - przy okazji: jadąc, przemieszczając się i pędząc. Mówimy bardzo szybko: zjadamy końcówki, skracamy i upraszczamy trudniejsze grupy głosek w wyrazach, nie pozwalamy wybrzmieć odpowiednio głośno samogłoskom. Nie delektujemy się słowem."
Czytajmy książki, odbierajmy je wszystkimi zmysłami, delektujmy się SŁOWEM. Pozdrawiam
Z okładki dowiadujemy się, że partnerem merytorycznym jest Uniwersytet SWPS. Artykuły wielu fachowców. informacje dla rodziców dzieci od 0 do 18 lat. Można przeczytać że:
- nagrody i kary nie są potrzebne,
- można zmotywować (nie tylko) dziecko bez presji,
- warto pytać dziecko co lubi, obserwować je, odpowiedzieć sobie kim jest?
- jeśli do czegoś straci zapał warto...
2019-09-20
Świetna książka z pomysłami w stylu "Pana Robótki". Dużo kreatywnych prac, których nie znałam do tej pory. Polecam
Świetna książka z pomysłami w stylu "Pana Robótki". Dużo kreatywnych prac, których nie znałam do tej pory. Polecam
Pokaż mimo to
Przyciąga i rozbawia okładka książki. Dalej jest jeszcze lepiej. W spisie treści otrzymujemy zarys, co nas czeka w poszczególnych częściach książki. Dodatkowo tytuły dają dobitnie do zrozumienia, o czym będzie kolejny rozdział. Uważam, że zarys treści i przejrzyste tytuły powinny częściej znajdować się w książkach. Autorka jest pewna siebie, bo wie że jej poradnik przepełniony jest poradami, faktami, odniesieniami do innej literatury i może sobie pozwolić na otwartość, bo zdradza jedynie ułamek treści i jeszcze bardziej zachęca do przeczytania woluminu. Porady są z niesamowitych źródeł od pastora po FBI. Gdyby Pani Bukowa przeniosła się do Nowego Jorku i założyła tam rodzinę, popełniłaby taki właśnie poradnik. Uwaga, w treści przeważają rzeczowe porady nad osobistymi anegdotami, ale styl i poczucie humoru rozbraja jak seria "Wielki Ogarniacz Życia". Bawi i uczy. Polecam dla przyszłych rodziców i tych, którzy, mają dziecko w okolicy 6. lat.
Przyciąga i rozbawia okładka książki. Dalej jest jeszcze lepiej. W spisie treści otrzymujemy zarys, co nas czeka w poszczególnych częściach książki. Dodatkowo tytuły dają dobitnie do zrozumienia, o czym będzie kolejny rozdział. Uważam, że zarys treści i przejrzyste tytuły powinny częściej znajdować się w książkach. Autorka jest pewna siebie, bo wie że jej poradnik...
więcej Pokaż mimo to