-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant5
-
Artykuły„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz7
-
ArtykułyNajlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-01-04
2020-04-16
2023-05-03
Hubert znowu złapał mnie za serce i poprowadził jak za rączkę przez swoje życie. Pisarz to niegdysiejszy, gorączkowy frek islandzki. Wierna mu jestem od samego początku. W sumie to on otworzył przede mną Islandię, jakiej nie znam.
Ale nie tylko o samą Islandię tu chodzi, bardziej liczy się uważność, sposób zapamiętywania i umiejętność wygrzebania ze wspomnień tego, o czym aktualnie opowiada. W książce jest wiele nawiązań do innych książek autora, co pozwoliło mi na podróże w czasie do okresu, kiedy tamte czytałam. Przyznam, że poczułam nawet zapach perfum, jakie wtedy używałam. A to stanowi już o silnym wpisaniu się w pamięć.
Błyskotliwie z poczuciem humoru, poetycko i jak zawsze dużo porównań, zestawień obrazów mentalności, moralności i wszystkiego tego, co jest dla nas obce.
Anegdoty, przypowieści, kolorowe retrospekcje do czasów PRLu i ta dziecięca namiętność podsycająca marzenia o zamieszkaniu na wyspie, której nawet nazwa była przez Polaków mylona z Irlandią.
"Zrozumiałem, że nigdy nie pozbędę się walizki psychologicznej, którą wożę ze sobą po świecie, nie wyrzucę jej, bo i tak za mną przypłynie"
Hubert Klimko- Dobrzaniecki
"Zostawić Islandię"
Hubert znowu złapał mnie za serce i poprowadził jak za rączkę przez swoje życie. Pisarz to niegdysiejszy, gorączkowy frek islandzki. Wierna mu jestem od samego początku. W sumie to on otworzył przede mną Islandię, jakiej nie znam.
Ale nie tylko o samą Islandię tu chodzi, bardziej liczy się uważność, sposób zapamiętywania i umiejętność wygrzebania ze wspomnień tego, o czym...
2023-01-12
I człowiek grzebie w sobie tym samym piórem, którym posługiwał się autor, tym samym językiem, myślą dłubie, tylko ostrzej, głębiej i nagle się kończy, przypisy nie wyjaśniają niczego, pozostały zapisane jak myśli, które uwolniły się podczas lektury. Całe życie żyjąc i rozpuszczając słońce w rzece końca, krwistej, wystrojonej w pamięć.
Zapłakałam przedsennie z żalu, że Nieludzki labirynt dobiegł końca i podążając swoim kreślę te słowa.
Będziecie czytać między wierszami to co oczy będą widzieć w Was samych, to przed czym uciekacie, na co się nigdy nie odważyliście, wylezie, wypłynie na wierzch studni, która nie ma dna.
Przed przeszłością uciekając, dowiecie się, że tak naprawdę ją gonicie, a ta na skrzyżowaniu snu i jutra przygotuje wam tobołek na drogę, a w nim:
"[...] nieśmiertelności tych, którzy odeszli, trwania tego, co zapomniane, nieuchronnego poczucia winy, nieodłącznej samotności, zbawiennego przekleństwa miłości."
Taka jest ta książka, czytajcie. Gdy zapytacie o czym, odpowiem o życiu, które uczy czym jest śmierć. Śmierć wszystkiego: kultury, tradycji, tożsamości, wiary, pogrzebanych nadziei, ideologii i władzy. Niszczenia wzniosłych, odcinania skrzydeł, bo rozwinięte mogą strącić z piedestału tych, co się nań wdrapali głośno krzycząc rozczarowujące prawdy.
I człowiek grzebie w sobie tym samym piórem, którym posługiwał się autor, tym samym językiem, myślą dłubie, tylko ostrzej, głębiej i nagle się kończy, przypisy nie wyjaśniają niczego, pozostały zapisane jak myśli, które uwolniły się podczas lektury. Całe życie żyjąc i rozpuszczając słońce w rzece końca, krwistej, wystrojonej w pamięć.
Zapłakałam przedsennie z żalu, że...
2023-05-02
Książka arcydzieło. Podobnie jak ŻAR Maraiego, traktuje o tej trzeciej, o tym absolucie jakim jest namiętność.
Człowiek idzie z tym pragnieniem przez życie, często nie zdając sobie sprawy, że takie w nim mieszka. Zadawala się miłostkami, wzajemnością, kocha...
Ale to miłość ostrożna.
Są też tacy, co szukając kosztują dowoli gdzie się da. Wścibscy, łapczywi lubieżcy, którzy wypływają na ląd pragnienia, bezustannie się oszukując w miłosnych grach. Jeszcze inni, to grabieżcy, błyskawicznie zaskarbiający sobie smak uczuć, wydobywają je z zakamarków spotkanych dusz i natychmiast znikają. Ciekawe zjawisko, to rozważni tchórze, którzy w miłości planują i wyliczają wszystko jak księgowi, rozpisują terminy spotkań dla miłości i tylko wtedy uwalniają pragnienia. Wszystko to na nic...
Bo pewnego dnia pojawia się namiętność, puka do twych drzwi nasłuchując wystraszonego serca i wtedy już nie chcesz niczego dla siebie, nie chcesz być spokojny, wieść poukładanego życia, chcesz być pełny, nawet jeśli ceną będzie unicestwienie. Od razu to czujesz.
Zaczynasz pojmować czym jest namiętność, która w Tobie mieszka; twórcza i niszczycielska, zbawienna i okrutna.
Nieważne są dla niej moralność czy uroda, zalety i wady osoby wyznaczonej do tego zadania, by kochać.
Kochać to poznać miłość i radość, a potem umrzeć.
I wielu tak za życia umiera.
Z tyłu okładki można przeczytać, że książka traktuje o trójkącie miłosnym, niech Was nie zwiedzie ta informacja w sposób tylko Wam wiadomy.
Występują tu On i dwie One.
Książka arcydzieło. Podobnie jak ŻAR Maraiego, traktuje o tej trzeciej, o tym absolucie jakim jest namiętność.
Człowiek idzie z tym pragnieniem przez życie, często nie zdając sobie sprawy, że takie w nim mieszka. Zadawala się miłostkami, wzajemnością, kocha...
Ale to miłość ostrożna.
Są też tacy, co szukając kosztują dowoli gdzie się da. Wścibscy, łapczywi lubieżcy,...
2023-04-27
Szeleściły mi fiszki podczas każdego oddechu, myśli, przerażenia. Mam milion fraz pozaznaczanych w tej książce. Wszystkie warte zapamiętania, jestem tydzień po lekturze, a nadal Pierwsze narody mieszkają w mojej głowie. Nie potrafię zebrać myśli na to, by chociaż trochę o tym napisać. Wydaje mi się, że wszystko jest tym, co wspomnianym być powinno i boje się uronić słowa, nie dopowiedzieć, ominąć. Najlepiej przeczytać.
Szeleściły mi fiszki podczas każdego oddechu, myśli, przerażenia. Mam milion fraz pozaznaczanych w tej książce. Wszystkie warte zapamiętania, jestem tydzień po lekturze, a nadal Pierwsze narody mieszkają w mojej głowie. Nie potrafię zebrać myśli na to, by chociaż trochę o tym napisać. Wydaje mi się, że wszystko jest tym, co wspomnianym być powinno i boje się uronić słowa,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-12
Skończyłam, łzy mi się ciurkiem polały, a jeszcze i przed końcem postanowiły popłynąć, bo wyszło na wierzch coś niespodziewanego czego w całej lekturze przewidzieć bym nie mogła.
Wszystkie przymioty, które sobie człowiek i świat przybrał, doobraził i za swoje uznał, płyną w tej powieści wartkim nurtem, jeden drugiemu ustępując, by jak najwięcej zmieścić w korycie rzeki, zwanej życiem.
Co tu poznasz i doświadczysz, odczujesz jak swoje, jakbyś gdzieś między tymi ludźmi żył od zawsze i jak cień za opowiadanym podążał, przenosząc się po mapie świata w mgnieniu oka.
Oswojone i dopasowane według wzoru i tempa czytania. Kiedy myśl na wierzch wypływała dotycząca jakichkolwiek roztrząsań lub niejasności, za chwilę odpowiedź się pojawiała, jakby autor pisząc wiedział, kiedy wątpliwości zaczną się rodzić i wszystko wyjaśniał.
Czarująca opowieść, którą delektowałam się po łyczku spijając wszelkie tajemnice, a one odkrywały wszystko, co w życiu najważniejsze.
I z żalem końca pozostałam, bo przyzwyczaiłam się do bohaterów, jakby byli częścią mojego życia, tego obok, którego ścieżką z wielką radością podążałam.
Moment duchowego spełnienia, potrzebuję wspólności.
I tak bym dalej tę powieść czytała.
"[...]tym, czego w gruncie rzeczy się pragnie, jest wzajemność. Jeśli nie w miłości, to przynajmniej w żądzy."
Segretario
Maciej Hen
Skończyłam, łzy mi się ciurkiem polały, a jeszcze i przed końcem postanowiły popłynąć, bo wyszło na wierzch coś niespodziewanego czego w całej lekturze przewidzieć bym nie mogła.
Wszystkie przymioty, które sobie człowiek i świat przybrał, doobraził i za swoje uznał, płyną w tej powieści wartkim nurtem, jeden drugiemu ustępując, by jak najwięcej zmieścić w korycie rzeki,...
2023-02-28
Książka jest niezwykła, pozwala na powrót do przeszłości i odnajdywanie zapomnianego. idealizowanie zapamiętanego, mającego zazwyczaj kurs sentymentalny, inny przebieg, niż nam się wydawało, jeśli w ogóle się wydarzyło.
Wydaje mi się, że autor od zawsze flanerował po pasażach przeszłości próbując rozgryźć tajemnice tego, co pozostało w naszej głowie, a czego ciało już nie chce pamiętać. Nasza przyszłość nie zawsze jestem tym, co było. Czasami jest tylko tym, co sobie wyobraziliśmy.
"Niebo gwieździste nad nami jest po Kantowsku chłodne, a prawo moralne wala się gdzieś po ulicach."
Schron przeciwczasowy
Georgi Gospodinow
Człowiek szukający swojej przeszłości, do której chętnie powraca we wspomnieniach, kieruje się swoim prawem. To coś, czym żyje nim wszystko z pamięci zniknie.
Z pomocą przychodzi Gaustyn, który aranżując wnętrza swojej kliniki na poszczególne dekady z przeszłości, pomaga pozbierać się tym, których odwiedził Alzheimer. Pacjenci starają się żyć tym, co było. Lepią wspomnienia z cudzych słów, przedmiotów, które im towarzyszyły w życiu, wydarzeń i wzruszeń jakich doświadczają przebywając w czasokapsule.
Książka jest niezwykła, pozwala na powrót do przeszłości i odnajdywanie zapomnianego. idealizowanie zapamiętanego, mającego zazwyczaj kurs sentymentalny, inny przebieg, niż nam się wydawało, jeśli w ogóle się wydarzyło.
Wydaje mi się, że autor od zawsze flanerował po pasażach przeszłości próbując rozgryźć tajemnice tego, co pozostało w naszej głowie, a czego ciało już nie...
2019-09-30
"Jesteśmy rozdarci między zachłannym pragnieniem poznania, a uwieńczającą poznanie rozpaczą. Żądło nie rezygnuje ze swych rozjątrzeń, my - ze swojej nadziei."
Czytać wiersze człowieka o którym nie wie się niczego: co prowadziło jego umysł i pióro, jaka muza jasną gwiazdą mu świeciła, w czym swoje myśli zatapiał. Czy troska, tęskne wyczekiwanie, a może miłość nim powodowała i skąd czerpał zadowolenie piękna, jaki świat go otaczał, gdzie i kiedy? Ależ to wyzwanie.
Tomik wierszy, który panoszy się w myślach, surrealistyczne zagadki podsuwa, opisuje piękno w okół człowieka, niesie spokojem... ale i gani, beszta, za uszy pociąga, by się należycie wsłuchać. Nie wszystko zrozumiałam, niby cały wiek to żadna przeszkoda, sposobności jednak w niezrozumianym nie szukałam, by koniecznie odnaleźć to, czego serce moje pochwycić nie podobna. I bez tego dużo zapisało się w moim umyśle, przenika do mnie w zwykłych czynnościach. Patrząc na wodę, rzekę Sorgę widzę, szczęśliwość jakaś przyszła mnie pobudza. Strach przed nieznanym oswajam.
PORANKI 1948-1950 (Dedal)
<<Uderzaj>> - krzyczało żelazne okucie,
<<Krwaw się>> - powtarzał nóż.
I wyrywano mi pamięć,
Zadręczano mój zamęt.
Ci, którzy mnie kochali,
Znienawidzili i zapomnieli,
Znów pochylali się nade mną,
Jedni z płaczem, drudzy z radością.
Siostro chłodna, trawo zimowa,
Idąc widziałem jak rośniesz,
Wyższa od nieprzyjaciół,
Zieleńsza niż wspomnienia.
Poprzyklejać sobie łatki... Niemoty serca najbardziej pasują, pozszywać, uprasować i nosić, niczego się nie lękając, za siebie nie oglądać, być niedoskonałym, taki jest puls serca od Char.
"CZŁOWIEK BEZ WAD JEST GÓRĄ BEZ RYSÓW. NIE JESTEM GO CIEKAW."
"Jesteśmy rozdarci między zachłannym pragnieniem poznania, a uwieńczającą poznanie rozpaczą. Żądło nie rezygnuje ze swych rozjątrzeń, my - ze swojej nadziei."
Czytać wiersze człowieka o którym nie wie się niczego: co prowadziło jego umysł i pióro, jaka muza jasną gwiazdą mu świeciła, w czym swoje myśli zatapiał. Czy troska, tęskne wyczekiwanie, a może miłość nim powodowała...
2019-04-26
Holden maluje swój portret, a każdą linię ostro zastruganym ołówkiem pociąga. Bolą wszystkie litery składane w słowa. Samotność wypływa, rzuca się z okna, w pościel układa. Kurz wspomnień wypłukuje z koszul noszących miłości zapach. Przepierka życia. Bez segregacji, jednorazowy wrzut do bębna we wszystkich kolorach. Roztargnienie, tęsknota, niemiłość.
Czy to wszystko można prać razem? Zmęczeniem łóżka wypłukać, a potem jeszcze odwirowywać, rozłożyć i powiesić na oczach czytelnika? - można. Życie się w tych wierszach chowa. Nazostawiane dziury dla domysłów, przez które można podglądać, w siebie zaglądać i od środka łatać to, co jeszcze nie znoszone do końca.
Czytając zostawiłam resztki emocji na okładce, po wilgotnych palcach. Nie lubię takiego papieru okładek.
Holden maluje swój portret, a każdą linię ostro zastruganym ołówkiem pociąga. Bolą wszystkie litery składane w słowa. Samotność wypływa, rzuca się z okna, w pościel układa. Kurz wspomnień wypłukuje z koszul noszących miłości zapach. Przepierka życia. Bez segregacji, jednorazowy wrzut do bębna we wszystkich kolorach. Roztargnienie, tęsknota, niemiłość.
Czy to wszystko można...
2019-08-15
Nie umiem nic napisać, rozumiecie ten stan, gdy pod skórą wciąż płyną słowa, a żadnego na dłużej zatrzymać się nie da. Tu wszystko drażni, boli, ale i otula, bo szczerze, dosadnie, z pięknym słowotwórstwem, które się połyka od razu, a chciałoby się niczym cukierek ślazowy possać, ale czasu nie ma, bo już następne słowo uderza, by wytelepać, rozedrgać serce, otworzyć oczy.
Tyle tego
po co tyle dnia po co nocy tyle
ile się trzeba naprzeciągać nawstawać
naubierać naszarpać nabać się napłakać
ile naszukać nazgadywać nabylejaczyć
naudawać nadmuchać nachuchać
ile nachcieć żeby więcej żeby jeszcze
żeby bardziej
a potem znowu narozbierać się namyć
nazasypiać
ile się nawchodzić
w codzienność
w conocność
Nie umiem nic napisać, rozumiecie ten stan, gdy pod skórą wciąż płyną słowa, a żadnego na dłużej zatrzymać się nie da. Tu wszystko drażni, boli, ale i otula, bo szczerze, dosadnie, z pięknym słowotwórstwem, które się połyka od razu, a chciałoby się niczym cukierek ślazowy possać, ale czasu nie ma, bo już następne słowo uderza, by wytelepać, rozedrgać serce, otworzyć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-02-07
Rozczuliła mnie ta książka tak bardzo, że kiedy wczoraj jej część czytałam, szybko zrozumiałam, że historia dobiega końca i więcej nie będzie. Pospiesznie odłożyłam i udałam się na spoczynek, by przed snem meandrować i tworzyć w głowie możliwy scenariusz nieprzeczytanej części. Dziś natomiast, doczekać nie potrafiłam chwili, kiedy zasiądę z książką w dłoni i poznam dalsze losy głównego bohatera. Jest to pełna drobiazgów historia, które stanowią dobro w życiu każdego człowieka. Uwiodła mnie ta opowieść, pozostawiając wiele domysłów, poszperała w moich wspomnieniach. Serdecznie polecam.
Rozczuliła mnie ta książka tak bardzo, że kiedy wczoraj jej część czytałam, szybko zrozumiałam, że historia dobiega końca i więcej nie będzie. Pospiesznie odłożyłam i udałam się na spoczynek, by przed snem meandrować i tworzyć w głowie możliwy scenariusz nieprzeczytanej części. Dziś natomiast, doczekać nie potrafiłam chwili, kiedy zasiądę z książką w dłoni i poznam dalsze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przedstawiona ci w promieniach zachodzącego czerwca, samą siebie dopiero poznałam. Tyle nieprawdy płynęło w naszych imionach i wyznaniach, że do dziś rozumem nie pojęłam, jak się temu poddałam. Wyczekiwałam cię, kiedy oddasz mi chwilę swojego zamkniętego przede mną życia. Poznawałam i odczuwałam. Z każdym dniem jaśniałam.
A kiedy zniknąłeś, nagle świat umarł, brakowało mi twojego powietrza. Pamiętam chwilę, kiedy to odkryłam i w wielkim przerażeniu zasłaniając usta dłonią, próbowałam nie krzyczeć. Wyłam, to była namiętność pozostawiona, szaleństwo i rozpacz. Moja strata, która większą dla mnie była, aniżeli śmierć bliskiej osoby. Tak, mogę to wyznać teraz, chociaż nie powinnam. Nic innego nie myślałam, jak to, że cię straciłam, bo wiedzieć nie mogłam, że powrócisz. Ty jako nie ty, swoim minimalnym zainteresowaniem podejmowałeś ze mną rozmowę. Pojawiałeś się i znikałeś, a ja wciąż czekałam. Przepadłam. W ciemności nocy z tobą rozmawiam, wyobrażam sobie, że mnie słuchasz, a zatrzymane odbicie promieni w oczach przed zgaszeniem światła, maluje mi ciebie. Widzę jakby trzecim okiem, pod powiekami w napięciu wyostrzam twój obraz i z sił opadam, bo to ponadludzkie widzenie, mocno osłabia. W myślach dialogi z tobą układam, na wypadek przypadkowego spotkania, marzę cię spotkać i twarz twą objąć, chociażby tylko oczami. Bo o czym będziemy rozmawiać? Co możemy sobie powiedzieć, przyzwyczajeni do bez słów rozmowy? W snach moich mieszkasz najdroższy, tak rzadko ostatnio, że aby cię nie tracić musiałabym życie przespać. Pamiętasz? kiedyś ci napisałam, że nie dobrze wyglądasz w czerwieni, bo takiego cię w śnie widziałam, zaraz po tym, bardzo się wstydziłam przed sobą tej odwagi. Bo tym się przed tobą odkryłam, że śnię o tobie. Jestem wobec ciebie tak bojaźliwa, że nad każdym słowem pisanym po stokroć się zastanawiam. Nie raz mój gniew mąci przeciwko tobie. Nikt nie potrafi wyzwolić mnie z niepokoju, który we mnie wzniecasz, a i ja sama uciec przed tym nie podobna. Kiedyś napisałeś, że wiesz, że jestem z tobą, od świtu, aż do późnej nocy, te słowa dobrze rozumiałam, napisać je mogłeś tylko myśląc w podobny sposób, tak sobie to w myślach układałam, i zaraz wierzyć przestawałam, że to prawdą być może, jakaś zadra mi wtedy inną adresatkę twych czułości wskazywała. Bo to zbyt piękne i na pewno nie mi przeznaczone. Moja namiętność jest tylko tobie pozostawiona, chociaż nigdy nie myślę o tym, jak mogłoby być nam razem, to nie ta droga, tego wyobrazić nie umiem, i nie chcę, wiem że nie ma sposobności na to, by spróbować. Nie dopuszczę się z tobą, nie wiem, czy śmiało przed sobą kłamię w tej chwili, czy jest mi to na zawsze świętością. Twoje wiersze znam na pamięć, każdy dźwięk muzyki której słuchasz, traktuje jak, spojrzenie na mnie, pocałunek, zapis słów, którymi siebie opowiadasz. Jestem ciebie spragniona, każdej literki, mogłabym je zbierać jak kwiaty i w wazonach układać, gdzie cię teraz szukać? jesteś blisko mnie, a tak daleko i nie kilometry nas dzielą, lecz podejrzewam, że uczucia. Nie wyjdę z domu nieschludnie ubrana, bo nie wiem kiedy mi będzie dane spotkać ciebie na mej drodze, i zawsze się zastanawiam: czy cię rozpoznam, czy tobie wydam się znajoma i czy w owej chwili omdlenie mnie nie zabierze, lub serca zawał? Czasami myślę sobie, że tylko z racji czasu, może jakiejś słabości, czy muzycznego przywiązania się do mnie odzywasz. Lecz zdarza się, że wejdę w miejsce jakieś i serce nagle w ciało mi żar wlewa, wtedy wiem, że przed chwilą tu być musiałeś, a może nadal jesteś, i marzę wtedy, że i ty moją obecność odczuwasz. Wiesz najdroższy, czasem milczę i naszych rozmów na odległość nie wysyłam. Czekam, chociaż wiem że daremne moje czekanie, ciebie duma porwała, już wtedy, kiedy na opak moje słowa o mężczyźnie bez klasy rozczytałeś, i wziąłeś je jak swoje. Wtedy pomyślałam, że namiętność z dumą pojedynek odbywa i przegrywa. Też jestem przegrana. Moje upokorzenie pozostało nieśmiertelne na twoje słowa, że cię nękam. Na każde wspomnienie tego razu, przysiadam. I liczę lata ile już minęło i jak długo jeszcze nie pozwoli mi żyć ta przeszłość. Kiedy pojawiła się duma, zrozumiałam, że mogę porzucić ślepe patrzenie i życie swe następnym dniem układać. A gdy napisałeś: nie mam już więcej łez wszystkie już po tobie wypłakałem, to jakbyś rozstawał się ze mną tymi słowami. Coś się skończyło. Zniknąłeś, zraniłeś swoją nieobecnością, beztroską i znowu jesteś. Nie pójdę za tobą zostawiając życie, chociaż nie raz gotowa byłam, będę z tym żyć tak długo, aż namiętność przeminie, i opuści mnie ta nienazwana tęsknota. Chcę żebyś wiedział ukochany, że mimo wszystko jestem szczęśliwa. Nie wyjawiłam tu żadnej tajemnicy, czego nie mógłbyś się domyślać zabiorę ze sobą, kiedy niemota serca mnie skruszy i zasnę snem zawsze.
“List od nieznajomej”, to wyznanie kobiety, która swą miłość przez wiele lat ukrywała, pielęgnowała. Nie mogę napisać, jaka droga tego nieszczęścia w szczęściu była, bo bym się na kopiowanie Zweiga w ten sposób porwała, a cała nowela jest tym niezwykłym wyznaniem. Językiem miłości napisana. Zweig to niedościgniony mistrz w znajomości kobiecej psychiki.
W zamian za niemożliwość napisania opinii bez odkrywania fabuły, napisałam list, tą sama namiętnością, bez oskarżeń i żalu.
Przedstawiona ci w promieniach zachodzącego czerwca, samą siebie dopiero poznałam. Tyle nieprawdy płynęło w naszych imionach i wyznaniach, że do dziś rozumem nie pojęłam, jak się temu poddałam. Wyczekiwałam cię, kiedy oddasz mi chwilę swojego zamkniętego przede mną życia. Poznawałam i odczuwałam. Z każdym dniem jaśniałam.
A kiedy zniknąłeś, nagle świat umarł, brakowało mi...
2023-01-04
Chciałabym coś więcej napisać niż tylko o tym, że jestem osobą niedosłyszącą i zmagam się ze swoim światem.
Zaniedbuję wszelkie kontakty, bo wciąż istnieje bariera. Najlepiej czuję się sama ze sobą. Kiedy nikt ode mnie nic nie chce. Ze swoim człowiekiem, który jest moim tłumaczem dla niemalże wszystkich, chociaż wydawać się to może niepojęte komuś kto mówi do mnie po Polsku i widzi, że nie reaguję, ale ktoś inny mówi do mnie w tym samym polskim języku i ja już tego człowieka słyszę, bo znam tembr jego głosu, bo ów człowiek mówi do mnie tak, że widzę jak mówi, szanuje to, że potrzebuję patrzeć na rozmówcę i nie odwraca głowy, nie cichnie.
Przyznam, że wstrząsnęła mną ta książka, dużo zrozumiałam, między innymi to, dlaczego jest mi tak ciężko przyswoić obcy język. Ciągłe napięcie i paraliż w chwili, kiedy ktoś do mnie zadzwoni i świadomość tego, że znów nie sprostałam, że muszę ludzi prosić o wolniejsze artykułowanie słów i za każdym razem odkrywać przed nimi swoją niedoskonałość.
Wyszło na to, że miast o książce, piszę o sobie - ale to są moje odczucia, moje emocje i szarpanie się z każdym słowem.
Książkę powinien przeczytać każdy, chociażby po to, aby spróbować zrozumieć świat, którego nikt poza osobą głuchą nie potrafi zrozumieć.
Chciałabym coś więcej napisać niż tylko o tym, że jestem osobą niedosłyszącą i zmagam się ze swoim światem.
Zaniedbuję wszelkie kontakty, bo wciąż istnieje bariera. Najlepiej czuję się sama ze sobą. Kiedy nikt ode mnie nic nie chce. Ze swoim człowiekiem, który jest moim tłumaczem dla niemalże wszystkich, chociaż wydawać się to może niepojęte komuś kto mówi do mnie po...
2022
2022-03-20
Od razu widziałam tę mozaikę na dworcu PKS w Garwolinie, od razu widziałam siebie. Znam te miejsce, tę wodę przegotowaną odstawianą na później, choć sama uwielbiam gorącą herbatę. Książkę polecił mi Jarek Holden, już nie pamiętam co napisał wiem, że od razu zachciałam ją przeczytać. Teraz żałuję, że tak późno, ale życie ubogacam sobie podobnie jak autorka drobnymi przygodami, bo potrzebuję bodźców. Za dużo się działo i nie było miejsca na słowo pisane, chociaż te właśnie dla mnie najważniejsze, zaraz po muzyce, dzięki której nie słyszę jak szumi mi w głowie. Chaotycznie klepię swoje literki, ale bardzo chcę coś od siebie napisać i nie powtarzać słów Doroty, którymi nasiąknęłam, żyję. Czytanie Cukrów, to jak chwila dla mnie, gdzie w siebie zaglądam, odnajduję podobieństwa, odtwarzam życie od środka. Wszystko jest tak obrazowo napisane, jakbym film oglądała i tu przyznam, że miast Doroty - siebie widziałam. Bliska mi jest owa narracja, tak bliska jak każdy dzień kiedy wstaję po to żeby żyć. Chociaż nie zawszę się na to zgadzam by sny przerywać, bo te mnie przy życiu trzymają, są moje. Kiedy przeczytałam recenzję Holdena, poleciałam na IG, odszukać osobę o której Jarek napisał. Nieśmiało podejrzałam jej życie, zaraz po tym widzę Ją piękną w kimonie o którym od miesięcy marzyłam, tylko jakieś za mało różowe było i wciąż inne wydatki - więc nie kupiłam. A Dorota od razu taka swoja mi się wydała. Uradowana przez kolejne dni czas gospodarowałam na Cukry i przed północą w sobotę dorwałam, przeczytałam 2 pierwsze opowiadania, przy czym opowiadanie Hrabina w głowie sfilmowałam, poczułam dotyk jedwabiu, zapach jaśminowej herbaty w tęczowym kubku, mijający czas przykryty warstwą kurzu i Dorotę, która zaplata Hrabinie warkocza, wszystko sobie zobrazowałam i zasnąć nie mogłam. Ludzie czytajcie Dorotę proszę. Nie miejcie oczekiwań dotyczących wypunktowanych symptomów, diagnozy, to nie tak, że zajrzycie do literatury pięknej i wszystko będzie podane na tacy, tu trzeba odnajdywać, współodczuwać i to jest moim zdaniem najlepsza droga do poznania.
Od razu widziałam tę mozaikę na dworcu PKS w Garwolinie, od razu widziałam siebie. Znam te miejsce, tę wodę przegotowaną odstawianą na później, choć sama uwielbiam gorącą herbatę. Książkę polecił mi Jarek Holden, już nie pamiętam co napisał wiem, że od razu zachciałam ją przeczytać. Teraz żałuję, że tak późno, ale życie ubogacam sobie podobnie jak autorka drobnymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Siedzę od godziny, wracając do zapisanych fragmentów książki. Wyszukuję wspomniane przez autorkę tytuły. I doprawdy nie wiem, co napisać, jak zacząć? Żadnej prawdy objawionej nie było, bo orientuję się lepiej w tym wszystkim, niż myślałam. Ale żałuję bardzo, że nie napisałam opinii zaraz po przeczytaniu. Z jakimś ładunkiem emocjonalnym, uwiedziona erudycją autorki. Książka podobała mi się, chociaż ostatniego rozdziału KAMCZATKA, mogłoby nie być. Może miał na celu pokazanie pewnego rodzaju uwolnienia się autorki od strachu przed stratą, śmiercią, udowodnienia sobie, że podjęte ryzyko, tak pochopnie, z dnia na dzień związane z wyprawą, jest tym o czym zawsze marzyła. Naprawdę zastanawiam się, jakie są dalsze odczucia, bo dla mnie jest oczywistością, że człowiek przed samym sobą i swoimi lękami nie ucieknie, chociażby na koniec świata zawędrował.
Siedzę od godziny, wracając do zapisanych fragmentów książki. Wyszukuję wspomniane przez autorkę tytuły. I doprawdy nie wiem, co napisać, jak zacząć? Żadnej prawdy objawionej nie było, bo orientuję się lepiej w tym wszystkim, niż myślałam. Ale żałuję bardzo, że nie napisałam opinii zaraz po przeczytaniu. Z jakimś ładunkiem emocjonalnym, uwiedziona erudycją autorki. Książka...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to