rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książki Marcela Mossa uwielbiałam, ale w pewnym momencie zrobiłam sobie małą przerwę i nie sięgałam po jego twórczość. Sięgałam więc po „Polanę” z olbrzymią ciekawością- czy styl autora się zmienił? Jaką historię tym razem wymyślił? Całe szczęście odetchnęłam z ulgą już po samym, mocnym i intrygującym początku. Świetnie nakreślona fabuła. Bliźniacy, którzy zostali rozdzieleni przez rodzinną tragedię. Dramat rodzinny, który toczył się za zamkniętymi drzwiami i przełożył na całe życie dzieci. Pokiereszowani przez życie bohaterowie i wylewający się z każdego rogu obezwładniający mrok. Moss w mojej opinii stworzył historię kompletną. Fabuła trzymała się kupy, poprowadzenie akcji w dwóch ramach czasowych było bardzo udane i przyznaję, że uwielbiam ten zabieg. Jednak wydarzenia z przeszłości doprowadzały mnie do szybszego bicia serca. Mocne. Ale… wiem, że u Mossa zawsze jest mocno. I ja to lubię. 😈 Czytajcie śmiało!

Książki Marcela Mossa uwielbiałam, ale w pewnym momencie zrobiłam sobie małą przerwę i nie sięgałam po jego twórczość. Sięgałam więc po „Polanę” z olbrzymią ciekawością- czy styl autora się zmienił? Jaką historię tym razem wymyślił? Całe szczęście odetchnęłam z ulgą już po samym, mocnym i intrygującym początku. Świetnie nakreślona fabuła. Bliźniacy, którzy zostali...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna to była historia, choć bardzo się jej obawiałam ze względu na grubość i początek, który był odrobinę techniczny- przedstawiał mnóstwo faktów- i wymagał skupienia. Jednak zapewniam, że warto przez nie przebrnąć. Bardzo podobał mi się pomysł autorki na nakreślenie fabuły opartej na prawdziwych wydarzeniach- nie jestem pewna, czy kiedykolwiek czytałam tak skonstruowaną historię i było to bardzo ciekawe doświadczenie. Sama fabuła oczywiście była już na plus- działo się nieustannie. Kreacja bohaterów również nie zostawia pola do krytyki, postaci były pełnokrwiste, charakterne i nie przerysowane, co niestety często się zdarza.
Autorka ma styl, który zdecydowanie przypadł mi do gustu, jednak… cóż, delikatnie skróciłabym tę historię. Wszystko spinało się w całość i zgrabnie łączyło, jednak myślę, że gdyby było ciut mniej stron- czytałoby się jeszcze płynniej. 😊 Mimo to nadal uważam, że warto sięgnąć po „Zanim przyjdzie potop” i nie zwracać uwagi na grubość, gdyż zwroty akcji są na tyle zaskakujące, a same wydarzenia tak bardzo porywające, że sami musicie się o tym przekonać. Największy plus dostają ode mnie jednak rozdziały dotyczące Biblijnego Johna- genialne. Wniknięcie w umysł mordercy? Bardzo proszę. Zatrważające, a jednak… uzależniające. Polecam! Kawał fajnej historii.

Świetna to była historia, choć bardzo się jej obawiałam ze względu na grubość i początek, który był odrobinę techniczny- przedstawiał mnóstwo faktów- i wymagał skupienia. Jednak zapewniam, że warto przez nie przebrnąć. Bardzo podobał mi się pomysł autorki na nakreślenie fabuły opartej na prawdziwych wydarzeniach- nie jestem pewna, czy kiedykolwiek czytałam tak skonstruowaną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Barbara Wysoczańska to autorka, której twórczości nie miałam okazji wcześniej poznać. Natomiast gdy dostałam propozycję współpracy przy „Aktoreczce” nie zastanawiałam się ani trochę- zapowiedź mnie zaintrygowała. Czytałam kiedyś pozycję w - na pierwszy rzut oka- bardzo podobnym klimacie, więc czułam, że może mi się spodobać. Nie myliłam się.



„Aktoreczka” to pozycja, która przy pomocy historii hollywoodzkiej gwiazdy opowiada o tym, jak bardzo różni się to, co może zobaczyć postronny obserwator od tego, co faktycznie dzieje się w życiu człowieka- zwłaszcza takiego, który pławi się w blasku fleszy i jest wystawiony na widok publiczny. Podobało mi się połączenie historii aktorki i nieznanego nikomu fotografa- dwóch odmiennych światów, które znajdują wspólny mianownik. Jest to naprawdę wielowymiarowa pozycja, która łączy wiele niełatwych tematów. Jeśli nie lubicie sięgać po książki osadzone w czasach przeszłych, nie martwicie się - „Aktoreczka” jest napisana tak, że poczujecie klimat tamtych czasów, ale jednocześnie nie dominuje całej historii i wciąga. To bardzo wartościowa pozycja, która bardzo mnie zaskoczyła- nie spodziewałam się absolutnie, w jakim kierunku pójdzie. Subtelna, kobieca, a jednocześnie niosąca ogromny ładunek emocjonalny i przekaz. Bardzo polecam. 🥰

Barbara Wysoczańska to autorka, której twórczości nie miałam okazji wcześniej poznać. Natomiast gdy dostałam propozycję współpracy przy „Aktoreczce” nie zastanawiałam się ani trochę- zapowiedź mnie zaintrygowała. Czytałam kiedyś pozycję w - na pierwszy rzut oka- bardzo podobnym klimacie, więc czułam, że może mi się spodobać. Nie myliłam się.



„Aktoreczka” to pozycja,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo podobała mi się ta historia. Przyznam, że początkowo musiałam się na niej mocno skupić, trochę gubiłam się w fabule, jednak później bez problemu się w niej odnalazłam. Katarzyna Droga bardzo dobrze nakreśliła nie tylko dworek, ale również tamte czasy. Dużo uwagi poświęciła opisom i choć zwykle od nich stronię i nie przepadam, gdy są rozległe, tak tu były moim zdaniem potrzebne, by czytelnik mógł niejako przenieść się do domu, w którym pracowała Konstancja. Udało się to bardzo dobrze. Znajdziecie więc tu opisy obyczajów, strojów, codziennego życia czy po prostu serwowanych potraw i przygotowań do różnych wydarzeń.
Warto zaznaczyć, że nie jest to fabuła, która gna na łeb, na szyję. Jest raczej stonowana i nastawiona na oddanie ducha tamtych czasów aniżeli na spektakularne wydarzenia, choć i takich momentów tu nie brakuje. Wrażenie robi już sama kreacja kobiet, które okazują się być tu silne i niezależne, mające swoje zdanie, co na tamte czasy jest jednak zaskakujące. Jednak nie jest to wyłącznie przyjemna lektura, żebyście mnie źle nie zrozumieli. Znajdziecie tu również rozterki miłosne, dramaty rodzinne, niełatwe decyzje do podjęcia czy czającą się za rogiem wojnę.
Sięgnijcie po tę historię, a przeniesie Was w zupełnie inny wymiar. Będziecie zadowoleni. 😊

Bardzo podobała mi się ta historia. Przyznam, że początkowo musiałam się na niej mocno skupić, trochę gubiłam się w fabule, jednak później bez problemu się w niej odnalazłam. Katarzyna Droga bardzo dobrze nakreśliła nie tylko dworek, ale również tamte czasy. Dużo uwagi poświęciła opisom i choć zwykle od nich stronię i nie przepadam, gdy są rozległe, tak tu były moim zdaniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z zeszłorocznych książek, które do dziś utkwiły w mojej pamięci to „Demeter” Malwiny Chojnackiej. Był to mocny i naprawdę pomysłowy thriller. Gdy dowiedziałam się więc, że autorka wyda kolejną książkę, wiedziałam, że koniecznie muszę po nią sięgnąć. „Casandra” była równie zaskakująca i równie dobra, co jej poprzedniczka.

Tak naprawdę choćbym bardzo chciała- nie ma się tu do czego przyczepić. Historia totalnie pokręcona i przerażająca, akcja, która nie zwalnia nawet na chwilę. Motyw sekty i odbywających się w jej ramach oburzających scen? Mocny, obrzydliwy. Nieczęsto czytam książki z motywem sekty, a ta była bardzo dobra.

Autorka odpowiednio zadbała również o warstwę psychologiczną bohaterów, za co ode mnie olbrzymi plus. Nic nie było tu potraktowane po macoszemu i na szybko, każdy wątek był dopieszczony z należytą starannością. Kolejnym plusem jest sam język i styl jakim jest napisana „Casandra” - mimo że jest mocno i dosadnie, czyta się lekko i nie idzie się oderwać.

Bardzo polecam zarówno „Casandrę” jak i jej poprzedniczkę. „Demeter” jest powiązana z drugą pozycją bardzo luźno, więc absolutnie nie musicie czytać ich w kolejności, jednak ja do tego zachęcam- obie są świetne i nie chciałabym, żebyście przegapili którąkolwiek z nich. 😈 Polecam!

Jedna z zeszłorocznych książek, które do dziś utkwiły w mojej pamięci to „Demeter” Malwiny Chojnackiej. Był to mocny i naprawdę pomysłowy thriller. Gdy dowiedziałam się więc, że autorka wyda kolejną książkę, wiedziałam, że koniecznie muszę po nią sięgnąć. „Casandra” była równie zaskakująca i równie dobra, co jej poprzedniczka.

Tak naprawdę choćbym bardzo chciała- nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiedziałam, że znów czeka mnie świetna historia, ale autorka kolejny raz udowodniła jak genialną jest pisarką. Pomysł na fabułę już od pierwszych stron uważałam za intrygujący, a po zakończeniu lektury… cóż, to naprawdę trzeba przeczytać. 🤯 Kolejny raz autorce udało się wprowadzić mnie w błąd, podrzucać mylne tropy i do samego końca zaskakiwać. Nie wspomnę już o idealnym połączeniu wydarzeń teraźniejszych z przeszłością, która skrywa wiele naprawdę szokujących tajemnic. Ubranie tego wszystkiego w jedną, logiczną historię nie każdemu by się udało, jestem pewna. Alicja Sinicka stawia sobie jednak poprzeczkę zawsze wysoko, więc ja, jako czytelnik, jestem spokojna - wiem, że kolejne książki autorki będą tak samo dobre. Musicie, naprawdę musicie przeczytać „Florystki”. Polecam ogromnie.

Wiedziałam, że znów czeka mnie świetna historia, ale autorka kolejny raz udowodniła jak genialną jest pisarką. Pomysł na fabułę już od pierwszych stron uważałam za intrygujący, a po zakończeniu lektury… cóż, to naprawdę trzeba przeczytać. 🤯 Kolejny raz autorce udało się wprowadzić mnie w błąd, podrzucać mylne tropy i do samego końca zaskakiwać. Nie wspomnę już o idealnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przed Wami lekka historia, którą czyta się ekspresowo i nie da się od niej oderwać. W moim odczuciu nie jest to jednak komedia, a bardziej obyczajówka. Humor, który tu znajdziecie nie do końca jest moim poczuciem humoru, jednak część z Was na pewno będzie się dobrze bawić.

Podobał mi się pomysł na fabułę- było sielsko, zwierzaki były przeurocze i momentalnie zachciało mi się przenieść do jakiegoś wiejskiego domu, blisko natury. Olbrzymi plus za tę sielskość. 🥰 Cała intryga, w którą zamieszany był Konrad, była jednak totalnie pokręcona, a co najgorsze - zdaję sobie sprawę, że takie patologiczne sytuacje mają miejsce w prawdziwym życiu. Żal mi było okropnie jednej bohaterki, ale pamiętajmy- to tylko fikcja. 😉 Mimo to niestety zabrakło mi czegoś, co podsumowałoby całą tę intrygę, inaczej wyobrażałam sobie zakończenie tej historii.

Podsumowując- „Miłość sp.z o.o.” podobała mi się, była to wciągająca i lekko napisana historia, która wbrew pozorom poruszała naprawdę trudne tematy zarówno rodzinne, jak i zawodowe. Mimo zakończenia, które mnie nie usatysfakcjonowało, polecam, będziecie się dobrze bawić. 🥰

Przed Wami lekka historia, którą czyta się ekspresowo i nie da się od niej oderwać. W moim odczuciu nie jest to jednak komedia, a bardziej obyczajówka. Humor, który tu znajdziecie nie do końca jest moim poczuciem humoru, jednak część z Was na pewno będzie się dobrze bawić.

Podobał mi się pomysł na fabułę- było sielsko, zwierzaki były przeurocze i momentalnie zachciało mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż to była za historia! Odcięci od świata bohaterowie, rodzina, która niemalże się nie widuje, a teraz rywalizuje ze sobą w pozornie niewinnej grze o rodzinny majątek. To nie może skończyć się dobrze.
Alexandra Benedict nakreśliła historię, która z jednej strony odrzuca, a z drugiej bezwarunkowo uzależnia. Początkowo przeraziła mnie trochę ilość bohaterów i powiązania między nimi, ale spokojnie - wystarczy chwila, a na pewno odnajdziecie się w lekturze tak jak ja i nie będziecie mieli problemów z ich rozróżnieniem. W Endgame House znajdziecie prawdziwy przekrój osobowości, a kwestia imion to drobnostka 😈
Akcja nie zwalniała nawet przez moment, zagadki były poplątane, a podejrzenia się mnożyły. Mroczna rezydencja odcięta od świata nadała dodatkowego charakteru całej powieści.
„Świąteczna mordercza gra” to pozycja idealna dla tych, którzy niekoniecznie lubią sięgać po świąteczne obyczajówki. Polecam ją Waszej uwadze, ja bawiłam się przy niej świetnie! 😁

Cóż to była za historia! Odcięci od świata bohaterowie, rodzina, która niemalże się nie widuje, a teraz rywalizuje ze sobą w pozornie niewinnej grze o rodzinny majątek. To nie może skończyć się dobrze.
Alexandra Benedict nakreśliła historię, która z jednej strony odrzuca, a z drugiej bezwarunkowo uzależnia. Początkowo przeraziła mnie trochę ilość bohaterów i powiązania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli szukacie zagmatwanej i zapadającej w pamięć historii pełnej plot twistów, koniecznie musicie sięgnąć po „Więzy krwi”. Pozycja ta wręcz wdarła się do grona moich ulubionych książek tego roku i jestem pewna, że zapamiętam ją znacznie dłużej niż przez najbliższe kilka miesięcy. Zasłużyła na to.
Siedemnastoletnia Mindy jest utalentowaną, zdobywającą sukcesy narciarką, dopóki nie ulega wypadkowi, który zmieni całe jej życie. Nie wystarczy, że kontuzja może uniemożliwić jej dalszą karierę, dodatkowo lekarze odkrywają, że dziewczyna jest chora na białaczkę, bardzo rzadką, gdzie w grę wchodzi jedynie przeszczep. Tu zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki, tak brutalna, jak niefortunny zjazd Mindy…
J.T.Ellison stworzyła kompletną, totalnie pokręconą historię, która uzmysławia, że nawet w najbardziej krystalicznej na pozór rodzinie może dojść do rozłamu, gdy wyjdą na jaw długo skrywane tajemnice. Absolutnie nie spodziewałam się tego, co zastałam na kartach tej powieści. Absolutnie nie pomyślałabym, jak popaprani mogą być ludzie, nawet ci najbardziej zdesperowani i szaleni. Spodziewałam się lekkiego thrillera, który będzie się przyjemnie czytało, dostałam kawał świetnej literatury, od której nie sposób się oderwać. Możecie być pewni, że gdy poznacie szczegóły – nie będziecie w stanie się oderwać.
Świetny pomysł na fabułę to jedno, jednak na uwagę zasługuje również nadane historii tempo. Przez nawet ułamek sekundy się nie nudziłam, akcja poprowadzona była dynamicznie, a kolejne plot twisty coraz bardziej angażowały.
Bardzo, naprawdę bardzo polecam Wam tę historię, ale proszę, byście nie czytali opisu okładkowego. Sięgnijcie po nią na moją odpowiedzialność, obiecuję, że się nie zawiedziecie. „Więzy krwi” po prostu TRZEBA przeczytać. Ogromnie jestem dumna, że mogłam napisać do niej rekomendację, którą znajdziecie w książce. Polecam ogromnie!

Jeśli szukacie zagmatwanej i zapadającej w pamięć historii pełnej plot twistów, koniecznie musicie sięgnąć po „Więzy krwi”. Pozycja ta wręcz wdarła się do grona moich ulubionych książek tego roku i jestem pewna, że zapamiętam ją znacznie dłużej niż przez najbliższe kilka miesięcy. Zasłużyła na to.
Siedemnastoletnia Mindy jest utalentowaną, zdobywającą sukcesy narciarką,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam szczerze, że nie jest mi łatwo o tej powieści pisać, gdyż... była taka inna. Na pewno była bardzo angażująca i w pełni skupiała moją uwagę. Byłam bardzo, naprawdę bardzo ciekawa w jakim kierunku rozwinie się akcja i czytałam z zapartym tchem. Trzeba przyznać, że autorka bardzo nienachalnie wprowadziła do książki atmosferę niepokoju, który odczuwa również czytelnik, czułam się jakbym budziła się o 3:33 razem z bohaterką. Mam wrażenie, że postać Pani K. dla każdego będzie czymś zupełnie innym. Każdemu czytelnikowi da zupełnie inne emocje. Przywoła na myśl zupełnie inne wspomnienia czy pragnienia tylko po to, by w końcu sprawić, że każdy pogubi się między jawą a snem. Każdy też będzie musiał zmierzyć się z własnymi myślami odnośnie swojego życia i wartości, które w nim rządzą, a to może okazać się mało komfortowe, gdy poznacie tę historię.
Zupełnie nietypowa historia, nawet jak na literaturę piękną. Niełatwa, sięgająca do wnętrza czytelnika i tworząca w nim bałagan. „Pani K.” to niebanalny pomysł i świetna kreacja, która na pewno się wyróżnia spośród innych pozycji tego gatunku.

Przyznam szczerze, że nie jest mi łatwo o tej powieści pisać, gdyż... była taka inna. Na pewno była bardzo angażująca i w pełni skupiała moją uwagę. Byłam bardzo, naprawdę bardzo ciekawa w jakim kierunku rozwinie się akcja i czytałam z zapartym tchem. Trzeba przyznać, że autorka bardzo nienachalnie wprowadziła do książki atmosferę niepokoju, który odczuwa również czytelnik,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po pierwsze - zaznaczam od razu, że mimo że w „Neon Gods” spotkacie bohaterów mitologicznych, powieść nie rozgrywa się w starożytności, więc jeśli nie lubicie o niej czytać - bez obaw. To historia współczesna, w której znajdziecie telefony, wideorozmowy i mnóstwo innych nowoczesnych dóbr. Sięgając po nią myślałam, że otrzymam dawkę mitologii połączoną z romansem, jednak... dostałam erotyk. Jak wiecie - erotyków raczej nie zdarza mi się czytać, ale muszę przyznać, że czytało się to bardzo dobrze. Rozwijająca się relacja Hadesa i Persefony była przedstawiona w bardzo intensywny oraz, wbrew pozorom, emocjonalny sposób. Bardzo podobało mi się to, jak na siebie oddziaływali. Jednak pikantne sceny były... chwilami bardzo pikantne. Na okładce zdecydowanie powinna być informacja, że książka dedykowana jest osobom dorosłym, gdyż niektórzy mogą się zdziwić. 😁 Jestem zaskoczona, bo nie sięgam po erotyki, a ten mi się podobał! Faktem jest, że historia i cała otoczka bardzo przyczyniły się do jej odbioru, również motyw mitologiczny - od dziecka uwielbiałam mitologię, więc czytałam z przyjemnością. Bardzo miło spędziłam z nią czas, polecam i Wam!

Po pierwsze - zaznaczam od razu, że mimo że w „Neon Gods” spotkacie bohaterów mitologicznych, powieść nie rozgrywa się w starożytności, więc jeśli nie lubicie o niej czytać - bez obaw. To historia współczesna, w której znajdziecie telefony, wideorozmowy i mnóstwo innych nowoczesnych dóbr. Sięgając po nią myślałam, że otrzymam dawkę mitologii połączoną z romansem, jednak......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mam pojęcia, dlaczego wcześniej nie spotkałam się z twórczością Elif Shafak, ale już wiem, że muszę to naprawić i poświęcić jej więcej uwagi. To autorka tworząca z niezwykłą wyobraźnią i oryginalnością, o czym miałam okazję przekonać się podczas lektury „Wyspy zaginionych drzew”.
Zakazana miłość. Tęsknota. Wojna, która niszczy wszystko, co tylko można sobie wyobrazić- łącznie z uczuciami. Przyroda, która jest świadkiem wszystkich wydarzeń, które dotykają nas obecnie, i które dotykały już naszych przodków.
„Wyspa zaginionych drzew” to historia zupełnie inna od tych, które z reguły wybieram. I bardzo się cieszę, że znów mogłam poszerzyć swoje horyzonty o coś nowego. Z literaturą piękną polubiłam się w tym roku, przy okazji „Mnogości rzeczy” i od tego momentu staram się sięgać po ten gatunek częściej. Wcześniej nie wiedziałam, jak wartościowe historie mogą się kryć pod tą doniosłą nazwą i bardzo żałuję, że stroniłam od tego gatunku.
To był bardzo dobrze spędzony czas. Akcja rozgrywa się w kilku płaszczyznach czasowych, przez co absolutnie nie ma nudy, a historię czyta się ekspresowo.
Sami powiedzcie, czy czytaliście kiedyś historię opowiedzianą z perspektywy drzewa? Nie? U mnie odpowiedź brzmiała podobnie. W „Wyspie zaginionych drzew” do głosu zostanie dopuszczona również natura. Ogromny plus za to posunięcie i za podejście autorki do tematu - przyroda jest obecna praktycznie całą lekturę i czuję, że jest dla autorki ważnym elementem życia.
Bardzo Wam polecam tę historię. To piękna, wielowątkowa powieść, którą na pewno zapamiętacie na długo.

Nie mam pojęcia, dlaczego wcześniej nie spotkałam się z twórczością Elif Shafak, ale już wiem, że muszę to naprawić i poświęcić jej więcej uwagi. To autorka tworząca z niezwykłą wyobraźnią i oryginalnością, o czym miałam okazję przekonać się podczas lektury „Wyspy zaginionych drzew”.
Zakazana miłość. Tęsknota. Wojna, która niszczy wszystko, co tylko można sobie wyobrazić-...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bernardine Evaristo. Pierwsza czarnoskóra kobieta, która zdobyła Nagrodę Bookera za powieść „Dziewczyna, kobieta, inna” , tym razem wraca do nas z „Manifestem”. Prawdziwym manifestem, gdyż pozycja ta jest tak naprawdę historią samej Bernardine, która szczerze opowiada nam w jaki sposób udało jej się wybić, mimo wątpliwego położenia w czasach młodzieńczych i rasizmowi. Kobiety, dla której nie istnieją żadne ograniczenia. Kobiety, której historia inspiruje.
Bardzo przyjemna w odbiorze lektura, którą czyta się ekspresowo. Ciekawy życiorys autorki zafascynował mnie i sprawił, że nie mogłam się oderwać - przeczytałam ją w dwa wieczory.
Sama Evaristo mówi o sobie, że jest niepowstrzymana i trudno się z tym nie zgodzić w świetle tego, czego dowiecie się z tej pozycji. Zdaję sobie sprawę, że może, a nawet powinna być wzorem dla wielu ludzi.
Jeśli kiedykolwiek mieliście problem z akceptacją ze strony innych i poczuciem osamotnienia w świecie - to pozycja również dla Was. Budująca, pozytywnie nastrajająca i z pewną dawką humoru. Autorka bowiem mimo wielu przeciwności nie zwątpiła w swoją wartość tylko dalej szła po swoje. Po marzenia, cele.
Niesamowicie inspirująca historia. Uwielbiam czytać o kobietach, które zdobywają to, co założyły, zwłaszcza, gdy droga nie jest łatwa. Bardzo polecam sięgnąć po „Manifest” - potraktujcie ją jako swego rodzaju lekcję życia. Nikt za nas samych go nie przeżyje, a Evaristo uświadamia to jak mało kto. 😊

Bernardine Evaristo. Pierwsza czarnoskóra kobieta, która zdobyła Nagrodę Bookera za powieść „Dziewczyna, kobieta, inna” , tym razem wraca do nas z „Manifestem”. Prawdziwym manifestem, gdyż pozycja ta jest tak naprawdę historią samej Bernardine, która szczerze opowiada nam w jaki sposób udało jej się wybić, mimo wątpliwego położenia w czasach młodzieńczych i rasizmowi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To była cudowna powieść, która zostanie w moim sercu na zawsze. Wzruszyła mnie do tego stopnia, że gdy kończyłam książkę w audiobooku szykując się do pracy… cóż, popłynęły łzy. Bardzo mnie wzruszyła i złamała mi serce, niejednokrotnie. Po tej lekturze na pewno będę mieć kaca książkowego i czuję, że niewielu książkom uda się wywołać we mnie tak silne emocje. Napisana jest niezwykle lekkim językiem, nie ma nudy ani przez chwilę, a mimo to nie brakuje w niej emocji. Myślę, że przepadnie w niej wielu z Was, a przede wszystkim osoby, które stoją na życiowym rozdrożu i zastanawiają się, co dalej… Daje nadzieję, jednocześnie ją zabierając. Niesie ukojenie, by za chwilę zranić. Rani, by móc się odrodzić i pójść dalej, czerpiąc z życia garściami. Przepiękna. Trafi na pewno do najlepszych książek tego roku w moim własnym rankingu. Bardzo będę Was namawiać, byście po nią sięgnęli, te emocje są tego warte.

To była cudowna powieść, która zostanie w moim sercu na zawsze. Wzruszyła mnie do tego stopnia, że gdy kończyłam książkę w audiobooku szykując się do pracy… cóż, popłynęły łzy. Bardzo mnie wzruszyła i złamała mi serce, niejednokrotnie. Po tej lekturze na pewno będę mieć kaca książkowego i czuję, że niewielu książkom uda się wywołać we mnie tak silne emocje. Napisana jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dawno żadna książka nie zrobiła ze mną czegoś takiego jak „Porzuceni”. Przeraziła mnie. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie fabuły – czytam wiele kryminałów i thrillerów, które nie wzruszają mnie w żaden sposób, gdyż po prostu je lubię. Tu znalazłam coś więcej. Niebywały klimat i gęstą, duszną atmosferę, która z kart książki przeniosła się do mnie, do mojego domu, i towarzyszyła mi przez cały czas, który spędziłam z książką. Nie wspomnę już o tym, jak szybkie były moje spacery z psem, dopóki nie poznałam zakończenia historii... Wierzcie lub nie, ale klimat „Porzuconych” bardzo mi się udzielił, a nie pamiętam, kiedy ostatnio tak miałam.
Nie mam tej historii absolutnie nic do zarzucenia. Ok, może jednak mam – za szybko się skończyła. Była tak dobra, że wręcz ją pochłonęłam. Pomysł na fabułę był świetny. Kreacja bohaterów? Bardzo udana. Nie wspomnę już o atmosferze niepokoju, który przejął mój wieczór z „Porzuconymi” do tego stopnia, że na wieczornym spacerze z Vincem oglądałam się za siebie. Dla mnie ta pozycja to prawdziwy majstersztyk. Polecam bez najmniejszego zastanowienia, a wręcz będę nalegać, byście ją przeczytali! Świetna!

Bardzo dawno żadna książka nie zrobiła ze mną czegoś takiego jak „Porzuceni”. Przeraziła mnie. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie fabuły – czytam wiele kryminałów i thrillerów, które nie wzruszają mnie w żaden sposób, gdyż po prostu je lubię. Tu znalazłam coś więcej. Niebywały klimat i gęstą, duszną atmosferę, która z kart książki przeniosła się do mnie, do mojego domu, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bierzcie i czytajcie „Niezdobytą”, bardzo Was proszę! Jeśli szukacie pozycji, która Was rozbawi, rozczuli, zaintryguje i przeniesie w góry, a przy okazji sprawi, że będziecie niejednokrotnie parskać śmiechem – to idealna pozycja dla Was. Historia zakręconej Julii i charyzmatycznego JJ’a to kilkaset stron (czytałam wznowienie, w którym połączone zostały tom 1 i 2), których absolutnie się nie odczuwa. Czas uciekł mi tak, jakbym czytała książkę mającą zaledwie trzysta stron. Melissa Darwood ma świetny styl, z którego bije lekkość. Humor jest tutaj nienachalny, gra słów między bohaterami rozkłada na łopatki i wywołuje uśmiech, a chemia między nimi jest wyraźnie wyczuwalna. Zarówno Julka jak i Jeremi zostali świetnie nakreśleni. Każde z nich to bardzo wyrazista osobowość, która nie da sobie wejść na głowę, więc jak tylko trafiają pod jeden dach… cóż, musi iskrzyć. I zdecydowanie iskrzy. 😊
Lektura „Niezdobytej” była dla mnie olbrzymią przyjemnością. Świetnie mi się ją czytało, bez problemu weszłam w świat bohaterów, razem z nimi przeżywałam każde wydarzenie i cóż, bawiłam się wyśmienicie. Zdecydowanie będę Was namawiała do lektury, a sobie dziękuję, że w końcu udało mi się poznać twórczość Melissy. Na pewno będę nadrabiać braki 😊

Bierzcie i czytajcie „Niezdobytą”, bardzo Was proszę! Jeśli szukacie pozycji, która Was rozbawi, rozczuli, zaintryguje i przeniesie w góry, a przy okazji sprawi, że będziecie niejednokrotnie parskać śmiechem – to idealna pozycja dla Was. Historia zakręconej Julii i charyzmatycznego JJ’a to kilkaset stron (czytałam wznowienie, w którym połączone zostały tom 1 i 2), których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ucichło” to powieść skupiająca się na psychice i rozważaniach głównego bohatera, który korzysta z terapii. Jego ogromnym problemem jest brak snu, z którym mierzy się od dawna. Pomocy szukał już u niejednego specjalisty, bez efektu. W końcu trafia na Felicję, u której rozpoczyna sesje, a my, czytelnicy, będziemy ich świadkami.
Czytelnik podczas lektury „Ucichło” może poczuć się trochę jak podglądacz. Główny bohater z jednej strony otwiera się przed terapeutką, opowiada jej o swoich lękach i wspomnieniach, a z drugiej strony nie mamy pewności, czy to, co opowiada i Feli i czytelnikowi to do końca prawda. Musimy więc wierzyć w jego wersję, nawet jeśli jest nieco naciągana. Jak to mówi narrator: „Prawda jest zupełnie drugorzędna, czy może po prostu prawda leży gdzie indziej, a cała reszta nie ma znaczenia”.
Podzieliłabym tę historię na dwie części- pierwsza z nich to wspomnienia mazurskiego lata, młodości, zakochania i nieumiejętności czerpania z tych dobrodziejstw. Druga część to zupełnie odrębna historia – to depresyjne rozważania o śmierci. Z jednej strony strach przed nią, z drugiej – strach przed stawieniem jej czoła. Oczekiwanie na nią i rozważania głównego bohatera, przy których nierzadko trzeba na chwilę przystanąć i przyswoić ich sens- jego najlepszy przyjaciel umiera, więc wierzcie mi, są przejmujące. Obie te na pozór odrębne części łączy główny bohater, który cóż, nie jest łatwą postacią.
To nie była łatwa lektura. Zdecydowanie wymaga skupienia i nie jest historią do poduszki – przyznam, że musiałam ją sobie dawkować. Zionie z niej niewyobrażalny smutek i melancholia, które udzielają się czytelnikowi. Tematyka nie jest zbyt wdzięczna, jednak autorka bardzo dobrze sobie z nią poradziła i stworzyła do bólu przejmującą pozycję. Bardzo Wam polecam, jednak miejcie świadomość, że do lekkich czytadeł nie należy i trzeba jej poświęcić należyty czas.

„Ucichło” to powieść skupiająca się na psychice i rozważaniach głównego bohatera, który korzysta z terapii. Jego ogromnym problemem jest brak snu, z którym mierzy się od dawna. Pomocy szukał już u niejednego specjalisty, bez efektu. W końcu trafia na Felicję, u której rozpoczyna sesje, a my, czytelnicy, będziemy ich świadkami.
Czytelnik podczas lektury „Ucichło” może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życzyłabym sobie jak najwięcej thrillerów, które będą tak zaskakujące jak ten. Autorka z lekkością przeprawia nas przez losy bohaterów – jest ich tu wielu, jednak fabuła skupia się przede wszystkim na Selenie i Marcie. Kobiety są sobie obce, jednak połączy ich sekret, którego wyjawienie może nieść za sobą wiele strat.
Przy pierwszych stronach zastanawiałam się, do czego prowadzi akcja i potrzebowałam chwili, by się w niej odnaleźć. Z każdą kolejną stroną wciągałam się jednak w fabułę coraz bardziej. Autorka zaczęła z przytupem już na wstępie serwując czytelnikowi całą gamę emocji – każdy z nas wyciągnie z tych wydarzeń co innego. Akcja przebiega dynamicznie i nie ma tu nużących przestojów, ale świetnym zabiegiem było przeplatanie dwóch warstw czasowych – wydarzeń teraz i kiedyś. Uwielbiam ten chwyt w książkach, od razu w powietrzu czuć tajemnicę, która może nas zszokować. Tu jest podobnie.
Pełna napięcia, kłamstw, niedomówień i braku zaufania historia uzmysławiająca, jak bardzo możemy się mylić co do drugiego człowieka, który może mieć mnóstwo innych, nieznanych nam twarzy. Lisa Unger stworzyła świetną historię, której bohaterowie noszą w sobie mnóstwo zła. Zła, które będzie musiało znaleźć w końcu swoje ujście. Zła, które będzie miało tragiczne konsekwencje dla wielu osób. Przyznam, że kreacja tego, co siedzi w głowie bohaterów zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie – jak dla mnie warstwa psychologiczna jest tutaj na wysokim poziomie. Całość? Spina się idealnie i nie pozostawia miliona pytań. Lisa Unger świetnie wyczerpała temat i napisała kawał dobrego thrillera, myląc tropy i sprawiając, że na koniec czytelnikowi przysłowiowo opada szczęka. Bardzo polecam!

Życzyłabym sobie jak najwięcej thrillerów, które będą tak zaskakujące jak ten. Autorka z lekkością przeprawia nas przez losy bohaterów – jest ich tu wielu, jednak fabuła skupia się przede wszystkim na Selenie i Marcie. Kobiety są sobie obce, jednak połączy ich sekret, którego wyjawienie może nieść za sobą wiele strat.
Przy pierwszych stronach zastanawiałam się, do czego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam szczerze, że potrzebowałam tak lekkiej i niezobowiązującej historii. Oderwana od przyziemnych spraw i udogodnień pozwoliła mi na kilka godzin zapomnieć o swoich problemach czy obowiązkach i skupić się na kibicowaniu Lenie w wyborze właściwego mężczyzny. Akcja nie rozkręca się długo - płynnie wchodzimy w ciąg dalszy pierwszego tomu. Tak, to drugi tom. Nie czytałam pierwszej części, ale tutaj nie musicie mieć obaw. Kawał dobrej pracy zrobiła tu autorka, która na wstępie nakreśla nam dość szczegółowo wydarzenia pierwszego tomu, co jest zupełnie wystarczające do połapania się w fabule.

Ku mojemu zaskoczeniu naprawdę wciągnęłam się w tę historię i bawiłam się świetnie. Czytało się bardzo szybko, akcja przebiegała płynnie i nie było zbędnych przestojów czy przydługich opisów przyrody. Romans inny niż wszystkie, osadzony w czasach wojny w innym wymiarze – to coś, czego do tej pory nie czytałam. Autorka świetnie oddała emocje targające bohaterami, również ich kreacja jest bardzo udana. Znajdziecie tu najróżniejsze osobowości, które wrzucone w jedno miejsce mogą narobić bałaganu. Wszystko to zwieńcza lekkość i humor sytuacyjny, który autorka wplotła w tę pozycję zupełnie nienachalnie. Bardzo polecam, jeśli chcecie sięgnąć po coś zupełnie nowego. Mam jedno zastrzeżenie – zakończenie. Mam nadzieję, że trzeci tom wyjdzie już niebawem, bo nie mogę się doczekać, by dowiedzieć się, co dalej się wydarzy!

Przyznam szczerze, że potrzebowałam tak lekkiej i niezobowiązującej historii. Oderwana od przyziemnych spraw i udogodnień pozwoliła mi na kilka godzin zapomnieć o swoich problemach czy obowiązkach i skupić się na kibicowaniu Lenie w wyborze właściwego mężczyzny. Akcja nie rozkręca się długo - płynnie wchodzimy w ciąg dalszy pierwszego tomu. Tak, to drugi tom. Nie czytałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdaję sobie sprawę, że „After” podzieliło czytelników- tę serię albo się kocha, albo nienawidzi. Do tej pory nie miałam okazji przekonać się po której jestem stronie barykady, teraz już wiem, że jestem jej zwolennikiem. Z prostej przyczyny – ta historia pozwoliła mi przenieść się w moje młodzieńcze lata. Szkoła, przyjaciele, nauka, miłość. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie był w młodości kochliwy lub nieszczęśliwie zakochany, kto nie szukał swojej tożsamości i nie eksperymentował. Wydaje mi się, że wielu z nas potrafiłoby odnaleźć w tej historii część emocji, które towarzyszyły nam, gdy byliśmy młodzi. Ja jak najbardziej je odnalazłam i była to dla mnie bardzo udana przygoda. Dodatkowo przyczynił się do tego format, w którym czytałam książkę – mianowicie powieść graficzna. Czytałam takie, gdy byłam młodsza, więc z olbrzymią przyjemnością poświęciłam czas lekturze i jestem absolutnie oczarowana tą wersją. To wydanie, choć objętościowo różni się od pierwszego, jest dopieszczone w każdym calu, a mimo to doskonale obrazuje emocje, jakie targały bohaterami „After”. Mimo że z racji formatu liczba słów jest raczej ograniczona i wiele trzeba wyrazić obrazem – wzruszyła mnie ta historia i forma jej przedstawienia. Połączenie grzecznej dziewczyny z bad boyem i łamaczem serc jest moim zdaniem ponadczasowe i zawsze znajdzie się ktoś, kto potrzebuje takiej historii. Ja jestem ciut starsza od Tessy i życie mam już poukładane, a mimo to z przyjemnością zanurzyłam się w jej historii. Bardzo polecam to wydanie nie tylko jako zakup dla siebie, ale również na prezent! Jest przepiękne i z niecierpliwością odliczam do premiery drugiego tomu.

Zdaję sobie sprawę, że „After” podzieliło czytelników- tę serię albo się kocha, albo nienawidzi. Do tej pory nie miałam okazji przekonać się po której jestem stronie barykady, teraz już wiem, że jestem jej zwolennikiem. Z prostej przyczyny – ta historia pozwoliła mi przenieść się w moje młodzieńcze lata. Szkoła, przyjaciele, nauka, miłość. Niech pierwszy rzuci kamieniem...

więcej Pokaż mimo to