-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2020-07-27
Kostuszka znaczy śmierć?
Carla Mori, autorka książki wprowadziła ponownie w literacką przestrzeń temat często opisywany i poruszany, porównywany w innych pozycjach nie tylko polskiej, ale również światowej literatury. Swoją opowieścią nawiązuje trochę do świata i bohaterów „Dziewczyny z sąsiedztwa” Jacka Ketchuma. Obiektem skupienia w tej trudnej lekturze staje się polska częstochowska społeczność. Czy tytułowa Kostuszka poradzi sobie z tragedią, z jaką przyjdzie jej żyć?
Czesław Niemen w swojej piosence śpiewał: „Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła”. Jak to jest, że ludzie wyrządzają sobie tyle krzywd. Czy zawsze dopadnie ich sprawiedliwość i wróci do nich karma za wyrządzone krzywdy?
Krótko o treści
Ośmioletnia Konstancja Brzostowska wiedzie spokojne życie z rodzicami, w miłości i harmonii. Mieszkają na południu Anglii. Układają sobie życie z dala od krewnych, z którymi nigdy nie dogadywali się zbyt dobrze. Jedyną rodziną jaką mają, są oni sami. Harmonia zostaje zaburzona w dniu, gdy Anna Brzostowska, matka małej Kostuszki (bo tak zwykli nazywać Konstancję) zostaje brutalnie zamordowana w swoim własnym domu. Podejrzenia od razu padają na jej męża, który trafia do aresztu. Jedynym racjonalnym wyjściem dla uwięzionego w areszcie ojca jest odesłanie dziecka do żyjącej w Polsce rodziny, w celu uniknięcia oddania małej w ręce opieki społecznej. Konstancja wyjeżdża do Polski, trafia do Częstochowy, do obcego miejsca i obcych dla niej ludzi. Dotknięta traumą musi zaadoptować się w nowym domu, pozbawiona dwojga rodziców. Życie Kostuszki jest pełne bólu, rozterek. Jest ciągłą walką z wiatrakami. Dziecko jest bezbronne i zdaje sobie sprawę, że musi przetrwać wszystko, gdyż nie ma dokąd pójść.
Stereotyp w polskim społeczeństwie
Autorka książki świetnie zarysowała obraz okrucieństwa, bólu i bezbronności. Ukazała częstochowskie osiedle, którego mieszkańcy są obojętni dla siebie. Pokazała stereotypy ludzi, którzy na pokaz brną do Boga i padają przed ołtarzem, ukrywając tak naprawdę twarz za maską obłudy, gdyż po powrocie do domów stają się przepełnionymi grzechem i okrucieństwem tyranami. Nie ma dla nich raju, nie ma miejsca na zbawienie. Autorka wyraźnie ujęła sylwetkę tak zwanych „Moherowych Beretów”, których każdy w polskim społeczeństwie zna z fałszywej bogobojności.
Wielowątkowość
Powieść odznacza się wielowątkowością. Przeplatają się kolejno losy Józefy i Cecylii, których życie opiera się na okiennych obserwacjach osiedlowego społeczeństwa i na wytykaniu błędów wszystkim wokół, nie spoglądając na samych siebie. W kolejnych rozdziałach pojawiają się także inni bohaterowie, a w raz z nimi także narracja pierwszoosobowa. Całość jest czytelna i nie panuje żaden chaos. Bohaterowie cechują się wyraźnym charakterem, a styl i język jest wyrazisty i dobitny, odpowiedni do opisywanych sytuacji.
Kostuszka to horror z udziałem ludzi, bo to człowiek jest najbardziej przerażającym monstrum, które jest w stanie wyssać całą energię i resztki życia. Pojawia się delikatny wątek paranormalny i wyraźne nawiązanie do mitologii słowiańskiej. Warto właśnie mieć na uwadze ten zabieg, aby nie odebrać czegoś zbyt dosłownie.
Ważyła myszka kaszkę, ważyła…
Cenionym przeze mnie zabiegiem jest także fakt, iż książka naprawdę przeraża. Akcja skupia się na dziecku, a zawsze w przypadku, gdy pojawia się dziecko, to występuje też groza. W książce wystąpiło także nawiązanie do dziecięcych wierszyków, co stanowi idealne dopełnienie do budowanego napięcia.
Można śmiało powiedzieć, że w „Kostuszce” poczujemy strach przez wielkie „S”. Żeby zrozumieć i przekonać się, jak zakończyły się losy niespełna dziewięcioletniej dziewczynki, należy sięgnąć po ten dobry kawałek polskiej literatury. Czasami dobrze wpaść na takie powieści, aby otworzyć oczy na otoczenie wokół nas i wyjść ze swojego ciasnego umysłu.
www.lirycznarzeczywistosc.blogspot.com
Kostuszka znaczy śmierć?
Carla Mori, autorka książki wprowadziła ponownie w literacką przestrzeń temat często opisywany i poruszany, porównywany w innych pozycjach nie tylko polskiej, ale również światowej literatury. Swoją opowieścią nawiązuje trochę do świata i bohaterów „Dziewczyny z sąsiedztwa” Jacka Ketchuma. Obiektem skupienia w tej trudnej lekturze staje się polska...
2017-01-20
Powieść Tarryn Fisher szokuje od pierwszych stron. Czytelnik asocjuje autorkę z powieściami młodzieżowymi, z wątkiem love story, z lekkością, romantyzmem, namiętnością i idealnym rozwiązaniem na szare popołudnie. Odwróćcie ten schemat o 180 stopni i z takim podejściem chwyćcie do rąk Margo. Piękna, enigmatyczna okładka przemawia do czytelnika i kusi. Prawdziwym kusicielem jest natomiast bogata treść, która idealnie mieści się na 350 stronach. Tyle wystarczy, by spojrzeć na życie z drugiej perspektywy i przez kilka nocy mieć w głowie wybrzmiewające zakończenie.
Światem przedstawionym jest miasteczko Bone w stanie Waszyngton. Z pierwszej perspektywy szare, nudne i przytłaczające, z kolejnej zaś przerażające i wołające o pomoc. Miejsce, w którym ludzie żyją jak pionki, nie ma nad nimi żadnej opatrzności, nie ma także do kogo się zwrócić. Mieszkanką tej anomalii jaką jest Bone jest Margo. Mieszka wraz z matką prostytutką w starym, zapleśniałym domu, który nazywa Pożeraczem. Właściwie tak się on dosłownie przedstawia: w każdym zakamarku czyha zło, a mury domu wysysają z człowieka całą witalność. Życie nastoletniej Margo jest schematem, codziennie odprawia swój rytuał. Matka prowadzi w domu spotkania towarzyskie, nie opiekując się własnym porzuconym dzieckiem. Margo ma trudne życie. Nie zna ojca, z matką jej kontakt ogranicza się do kilku słów dziennie. Sama musi zarobić na życie, by przeżyć kolejne dni.
Jej życie nabiera nieco większego tempa, gdy zacieśnia relacje z niepełnosprawnym sąsiadem – Judah, którego zna całe życie, aczkolwiek dotychczas nie zwracali na siebie szczególnej uwagi. Dzięki przyjaźni z chłopakiem zaczyna „żyć” intensywniej. Naturalny rytm codzienności zaburza śmierć znajomej dziewczynki, Nevah, która po tygodniach poszukiwań okazuje się być martwa. Siedmioletnie dziecko pada ofiarą brutalnego morderstwa. Wtedy do akcji wkraczają razem Margo i Judah, którzy prowadzą prywatne śledztwo.
Margo wpada w stworzony przez siebie zabójczy pęd, którego nie łatwo zatrzymać. Wyniszcza ją i prowadzi do tragicznych konsekwencji. Dziewczyna działa z planem, którego kurczowo się trzyma. Jej życie przeistacza się w gonitwę za wyznaczonym celem. Wyznaje zasadę „oko za oko, krzywda za krzywdę, ból za ból”.
Bone to mdłe i ohydne miejsce. Można je przyrównać do kręgu piekielnego, którego mieszkańcy noszą w sercu grzechy. Nikt nie jest czysty, nikt nie jest bez winy. Ludzie nawet nie chcą normalności. Ich codzienność to niezmienny nurt, który porywa ich w kierunku zła. Człowiek wychowujący się w tym miasteczku nie ma racji bytu, nie może osiągnąć szczęścia, bo jest ono z góry skazane na porażkę. Wcale nie przypadkowo Autorka książki wybrała stan Waszyngton w Stanach Zjednoczonych. Jeśli zagłębimy się w wiadomości na temat tego miejsca, szybko zorientujemy się, iż jest to stan słynący z zabójstw, ze straszliwych morderstw. Resztę informacji przyniesie historia zagubionej Margo.
Powieść Tarryn Fisher szokuje od pierwszych stron. Czytelnik asocjuje autorkę z powieściami młodzieżowymi, z wątkiem love story, z lekkością, romantyzmem, namiętnością i idealnym rozwiązaniem na szare popołudnie. Odwróćcie ten schemat o 180 stopni i z takim podejściem chwyćcie do rąk Margo. Piękna, enigmatyczna okładka przemawia do czytelnika i kusi. Prawdziwym kusicielem...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-28
„Nie chciał tylko odkrywać, ale również być odkrywanym. Musiał się pogodzić z tym, że kocha Clarice, ale równocześnie chciał także być kochanym” (R. Montes - Dziewczyna w walizce)
Wszystko ma swoją cenę i powinno mieć swój kres. Czy w tym przypadku sprawiedliwość zostanie wymierzona?
Raphael Montes, brazylijski pisarz, o którym zrobiło się głośno, gdy „Dziewczyna w walizce” ujrzała światło dzienne i wstrząsnęła rynkiem. Trzeba przyznać, iż bardzo sprawny język i bogato naszpikowane epitetami zdania przyczyniły się do sukcesu tej brutalnej pozycji. Słowa żyły na stronicach książki, obrazy były jasne i można było naprawdę to poczuć, jak fala skrajności przelewa się z papieru do myśli czytelnika. Montes użył licznych wulgaryzmów, dzięki czemu całość została podsycona i jeszcze bardziej realna. Przerażenie i strach oraz obrzydzenie i trwoga stały się nieodłącznym elementem całej układanki, aż po ostatnią stronę.
Historia przybliża nam młodego studenta medycyny, który wyróżnia się w gronie rówieśników i w pewien sposób zachwyca kierunkiem studiów kształcących go do roli patologa. Młody Teo Avelar jest wyobcowany, to samotnik, który wiedzie spokojne życie. Nie ma przyjaciół, partnerki, mieszka z matką poruszającą się na wózku inwalidzkim. Teo wie, że jego zainteresowania, pasje i zboczenia odbiegają od normy, ale mimo wszystko spełnia się przy badaniach zwłok, które są nieodłącznym elementem kształcenia podczas przebiegu studiów.
Życie młodego mężczyzny obraca się o 360 stopni, gdy Patricia (matka chłopaka) prosi go o udział w barbecue, chcąc wyciągnąć syna z domu. Na przyjęciu pojawia się kobieta, młoda i bardzo odważna, dla której żadne używki nie są niczym nowym, język nie stroni od wulgaryzmów, a samo jej zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Stykają się dwa absolutnie różne światy – spokój Teo i rozwiązłość Clarice, dwa przeciwległe bieguny. Dziewczyna zdaje się dobrze bawić i w ramach upojenia całuje chłopaka w usta. Ten pocałunek nie miał żadnego znaczenia... w opinii głównego bohatera było całkiem inaczej.
Zaczyna się prześladowanie, tworzenie chorych sytuacji i myśli. Bohater zatraca się. Stan zadurzenia sięga maksimum do tego stopnia, że zdaje się traktować miłość jako przedmiot, który musi posiadać, a nie jako uczucie. Wyobraźcie sobie studenta medycyny, komplet specjalistycznych skalpeli i noży, a wyobraźnia sama poprowadzi Was do najgorszych myśli. Świat Teo i Clarice przewracają się do góry nogami. Nie trudno nie mieć gęsiej skórki, gdy brniemy dalej przez toksyczny związek dwójki młodych ludzi. Teo posuwa się dalej i dokonuje nieodwracalnych czynów, nie mając przy tym nawet minimum wyrzutów sumienia. Zdaje się, że morale zostawił już dawno za sobą i działa według bestialskiego planu. Im dalej brniemy przez kolejne rozdziały, tym większego szoku doznajemy. W pewnym momencie następuje krótki zwrot akcji. Sytuacja obraca się na kilka chwil, a czytelnik nadal z szeroko otwartą buzią chłonie kolejne strony, nie dowierzając temu co go dalej czeka.
Historia jest patologiczna. To jest miłość poprzez łzy, poprzez ból, chorobę, cierpienie. Toksyczna i nieracjonalna miłość, która nie pozwala zmrużyć oka. Każda pojedyncza kartka niesie za sobą nową grozę, nie pozwala długo zapomnieć, a język odpowiednio dopasowany do opisywanych sytuacji powoduje, że skóra cierpnie, a włosy same stają dęba.
Zakończenie jest kwintesencją obrzydzenia i trwogi, jakiej przez całą powieść doświadczaliśmy. Tętno nie spada nawet na sekundę, a wewnątrz panuje niepokój i złość. Chciałoby się dopisać historię, wymierzyć odpowiednią sprawiedliwość, ale niestety zamierzonych skutków już zmienić się nie da.
Muszę naprawdę przyznać, że Montes nie tylko poruszył wyobraźnię, ale także pozwolił zastanowić się nad sensem życia i docenić je. Pozostawił czytelnika z otwartą tezą, aby każdy sam, wewnętrznie odpowiedział sobie na nią zgodnie z własnym rozumem. Jestem nie tylko zachwycona, ale także poruszona dotkliwością tej historii i z wielką chęcią sięgnę po kolejne tytuły Raphaela Montesa, gdy tylko się ukażą.
„Nie chciał tylko odkrywać, ale również być odkrywanym. Musiał się pogodzić z tym, że kocha Clarice, ale równocześnie chciał także być kochanym” (R. Montes - Dziewczyna w walizce)
Wszystko ma swoją cenę i powinno mieć swój kres. Czy w tym przypadku sprawiedliwość zostanie wymierzona?
Raphael Montes, brazylijski pisarz, o którym zrobiło się głośno, gdy „Dziewczyna w...
„Będzie sławny. Stanie się legendą. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby odtąd ten dzień nazywano Dniem Harry’ego Pottera (…) będą o nim pisać książki (… ) każde dziecko będzie znało jego imię! ~ Profesor McGonagall
Harry Potter, czyli chłopiec, który cudem przeżył.
Harry Potter i Kamień Filozoficzny to pierwszy tom opowieści o młodym chłopcu, synu poważanych czarodziei, którzy w trosce o los dziecka poświęcili swoje życie i padli ofiarą potężnego czarnoksiężnika – Lorda, którego imienia nie wolno było głośno wymawiać – Voldemorta: pana Śmierci, okrutnego złoczyńcę, pastwiącego się nad krzywdą innych, słabszych od siebie ludzi magicznego pochodzenia.
Piękną, a zarazem smutną opowieść rozpoczyna wstęp do historii naszego bohatera. Autorka przybliża nam miejsce i rodzinę, w które wychowuje się to nadzwyczajnie nieświadome niczego dziecko ze znamieniem na czole w kształcie błyskawicy. Łatwego życia nigdy nie ono nie miało. Zostało przygarnięte przez jedyną rodzinę jaką znał – Państwa Dursleyów, drwiących i fałszywych ludzi. Przygnębiającym faktem było to, że nie miał gdzie się podziać, a przecież Ciocia Petunia, siostra jego matki, była jego jedyną deską ratunku. Szykanowany i niedoceniany Harry dorastał wśród mugoli (zwyczajnych ludzi, bez zdolności do wytwarzania magii), a jego żywot naznaczony był niewiedzą w stosunku do prawdziwego pochodzenia.
Wszystko zmienia się w dzień, gdy w dniu urodzin chłopca do chałupy, w której był więziony wpada nadzwyczajnie niewymiarowy mężczyzna, posłaniec z Hogwartu – szkoły magii i czarodziejstwa. Zaprawdę dziwne wydaje się to spotkanie. Życie Harrego nabiera powoli sensu, chociaż świat, który otworzył przed nim potężny gajowy, nie ułatwia chłopcu odnalezienie się i przyswojenie pewnych faktów, wydaje się fikcyjną wędrówką.
Od tego momentu rozpoczyna się prawdziwa przygoda, której w głębi duszy pozazdroszczę Harry’emu. Młody chłopiec ma przed sobą fascynujący okres, ale także ryzykowne życie, albowiem nie wie do końca, jakie konsekwencje niesie za sobą jego nazwisko.
Pełna przygód i ryzyka książka opatrzona została inspirującym światem magii. Czytelnik stopniowo przyswaja fantastyczne nazewnictwo. Podczas lektury poznamy, kim są mugole, gobliny, do czego służy peleryna niewidka, kim jest Puszek i Norbert, ale także jaki sens niesie za sobą tytułowy Kamień Filozoficzny.
Piękna, sentymentalna podróż nie pozwala poprzestać na jednym tomie. Zapraszam na dalszą wędrówkę po świecie Harrego.
„Będzie sławny. Stanie się legendą. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby odtąd ten dzień nazywano Dniem Harry’ego Pottera (…) będą o nim pisać książki (… ) każde dziecko będzie znało jego imię! ~ Profesor McGonagall
Harry Potter, czyli chłopiec, który cudem przeżył.
Harry Potter i Kamień Filozoficzny to pierwszy tom opowieści o młodym chłopcu, synu poważanych czarodziei,...
(…) Zaprojektowałem sobie nowe nazwisko i wiedziałem, że będą się je bali wymawiać wszyscy czarodzieje, kiedy stanę się największym czarownikiem na świecie! (…)
Kontynuacja determinującej przygody Harrego i jego przyjaciół, którzy muszą stawić czoła nowym zagrożeniom czyhającym na nich w samym sercu Hogwartu.
Drugą część otwiera scena w domu Dursleyów, gdzie Harry spędza wakacyjną przerwę. Nieoczekiwanym gościem tytułowego bohatera staje się domowy skrzat, który przybył, aby ostrzec młodego czarodzieja przed niebezpieczeństwami w świecie magii, tym samym przekonując go, aby nie wracał już do szkoły magii i czarodziejstwa. Splot wydarzeń nie pozwala jednak Harremu zrezygnować ze szkoły i zdeterminowany, lekceważąc ostrzeżenie Zgredka (szkaradnego skrzata) będzie starał się do niej wrócić. Nie wszystko idzie tak łatwo, jakby oczekiwał, gdyż jego wujostwo staje jemu naprzeciw. Z pomocą przybywa Ron, lewitując przy oknie pokoju na piętrze w mugolskim samochodzie wyposażonym w odrobinę magii. Jak można się domyśleć posiadając wiedzę z pierwszego tomu, używanie magii w świecie mugoli i poza szkołą jest zabronione, dlatego też bohaterowie będą musieli ponieść konsekwencje swoich czynów.
W Hogwarcie czekają zarówno miłe jak i niebezpieczne momenty w całorocznej edukacji. Pojawia się motyw tytułowej Komnaty Tajemnic, która hen pod fundamentami zamku kryje w sobie niepokojące oblicze. W szkole pojawia się także nowa, barwna postać – G. Lockharda, nowego nauczyciela obrony przed czarną magią. Czytelnik pozna nowe magiczne słowa, lokacje, zajrzy znowu do księgarni Esy i Floresy, będzie miał okazję poznać „Norę” Weasleyów i spadnie z miotły za pomocą zaczarowanego tłuczka, który nie poprzestanie, dopóki nie zmiecie wszystkiego ze swojej drogi. Szereg zdarzeń zbuduje stopniowo napięcie, którym główni bohaterowie muszą sprostać. Harry, który zaledwie łyknął magii, znowu stawi czoła twórcy jego blizny, tym razem w innym jego obliczu. A Zakazany Las...brrrr. Aż strach się bać, musicie przekonać się sami!
(…) Zaprojektowałem sobie nowe nazwisko i wiedziałem, że będą się je bali wymawiać wszyscy czarodzieje, kiedy stanę się największym czarownikiem na świecie! (…)
Kontynuacja determinującej przygody Harrego i jego przyjaciół, którzy muszą stawić czoła nowym zagrożeniom czyhającym na nich w samym sercu Hogwartu.
Drugą część otwiera scena w domu Dursleyów, gdzie Harry spędza...
Harmonia została zaburzona, ziemia napęczniała złem, a po jej powierzchni poza grupą kilkudziesięciu osób przechadzały się jedynie istoty przypominające kiedyś ludzką rasę, których mózgi zostały splądrowane i doszczętnie skonsumowane przez szalejący wirus. W środku skażonej ziemi odnaleźć jednak można trochę pozytywnej energii i ciepła. Grupa naukowców, którzy pracowali niegdyś w bazie badawczej naruszonej przez Głodnych, zmuszona była wybrać się w samotną ucieczkę z dala od zdobytej twierdzy. Wśród ludzi znajdował się obiekt badawczy, okrzyknięty w celach orientacyjnych obiektem numer jeden. Przedmiotem zarówno fascynacji jak i grozy była Melanie – mała dziewczynka, niezwykle inteligentna i sprytna. Jej inspiracją była mitologiczna Pandora, której poczynania ją pasjonowały. Melanie pamięta tylko świat w swojej chłodnej celi. Pamięta bazę, lekcje z ukochaną Helen, która była w jej marzeniach jej mentorem, można rzec, pełniła rolę matki. Naukowcy i pracownicy traktowali ją przedmiotowo, nie przywiązując wagi do faktu, iż mają przed sobą małe dziecko. Nagle świat stanął przed nią otworem, ale czy zdołała skorzystać z możliwości jego poznania?
Losy wszystkich przedstawionych bohaterów splotły się w ciekawą historię nieustającej wędrówki. Sięgając po książkę warto zadać sobie szereg pytań. Niełatwo wyobrazić sobie świat, w którym już nic nie jest pewne, gdzie nie ma miejsca na ukrywanie się i ucieczkę, gdyż w każdym miejscu na ziemi można zginąć lub co gorsze zostać zainfekowanym.
Powieść, według zapisu na okładce, została okrzyknięta wstrząsającym i poruszającym thrillerem. W mojej opinii zostało to przerysowane. Owszem, historia jest w pewnym sensie oryginalna i może wywołać wzruszenie, a nawet budzić odrazę, ale w porównaniu do innych lektur o tematyce zombie nie odznacza się znaczną oryginalnością. Treść przedstawiona jest w narracji trzecioosobowej. Jak można wywnioskować z tytułu książki, autor nawiązuje do greckiego mitu o puszce Pandory, która to przyniosła światu szereg nieszczęść. Świat przedstawiony został skażony przez specyficznie mutującego grzyba – Ophiocordyceps unilateralis. W trakcie trwania akcji dokładnie dowiadujemy się, co spowodowało zagładę oraz jaką naukowcy postawili tezę. Jednak sam proces badania genów głodu nie jest najważniejszy. W powieści dzieje się o wiele więcej. Przelane są emocje, podsumowane zostaje ludzie życie, a czytelnika nurtuje mała Melanie, która jest przewodnim akordem treści książki. Mimo, iż lektura nie zachwyca fenomenem i nie wnosi zbyt wiele nowości w świat fantasy, warto po nią sięgnąć ze względu na ciekawy styl i przesłanie. Na pewno żaden czytelnik nie zawiedzie się, gdyż warto poświęcić chwilę uwagi temu rozpadającemu się środowisku, chociażby z uwagi na ciekawe przedstawienie małego dziecka, które zmieniło diametralnie zaufanie i pogląd osób dorosłych z nią przebywających.
Harmonia została zaburzona, ziemia napęczniała złem, a po jej powierzchni poza grupą kilkudziesięciu osób przechadzały się jedynie istoty przypominające kiedyś ludzką rasę, których mózgi zostały splądrowane i doszczętnie skonsumowane przez szalejący wirus. W środku skażonej ziemi odnaleźć jednak można trochę pozytywnej energii i ciepła. Grupa naukowców, którzy pracowali...
więcej Pokaż mimo to