Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niezmiernie fascynuje mnie jak autor po raz kolejny jedzie na tym samym patencie.

Dla fanów serii mamy wszystko to co zwykle czyli książkę z pogranicza patoliteratury, która w swej prostocie czerpie siłę. Do tego tradycyjnie masa odniesień do popkultury i w gronie tej napuszonej fantastyki o honorze i innych nadrzędnych wartościach jest takim przyjemnym rodzynkiem.

Lekkim minusem jest, że poprzednia część była bardziej mobilna i frapowało to podróżowanie z Zekiem, natomiast tutaj pojawia się osiadły tryb życia i odnalezienie się w realiach areny. To trochę bardziej rozbudowany przerywnik na drodze ku dalszej podróży, ale mimo wszystko trafiają się nasi starzy znajomi jak choćby Teofil co daje zaczątek do pojawianie się w książce też znanych już wcześniej motywów.

Niezmiernie fascynuje mnie jak autor po raz kolejny jedzie na tym samym patencie.

Dla fanów serii mamy wszystko to co zwykle czyli książkę z pogranicza patoliteratury, która w swej prostocie czerpie siłę. Do tego tradycyjnie masa odniesień do popkultury i w gronie tej napuszonej fantastyki o honorze i innych nadrzędnych wartościach jest takim przyjemnym rodzynkiem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To bardziej forma rozbudowanego bloga niż materiał na książkę.
Autorka zarzuca nas ciekawostkami, szczególnie takimi bardziej przyziemnymi jak jedzenie, popkultura, trochę obyczajów czy też zamiłowanie do bibelotów.

Nie da się ukryć, że to bardziej takie luźne wrażenia i osobiste przemyślenia niż silenie się na tworzenie jakiegoś zwięzłego ogółu. Szczególnie, że autorka prezentuje zwykle bezrefleksyjny zachwyt nad tym co widzi.

Pewnie największą wartość stanowi lektura w połączeniu ze zdjęciami, stąd najwłaściwszą formą byłby pewnie blog czy też w ostateczności solidnie wydana książka, ale w wersji audio którą miałem okazję poznawać wygląda to średnio. A już zupełnie kuriozalnie w momencie gdy dla autorki kluczową informacją stają się motywy, hasła czy też jakieś złote myśli poszczególnych stanów i czytanie trzy razy po te pięćdziesiąt sformułowań zakrawa o śmieszność.

To bardziej forma rozbudowanego bloga niż materiał na książkę.
Autorka zarzuca nas ciekawostkami, szczególnie takimi bardziej przyziemnymi jak jedzenie, popkultura, trochę obyczajów czy też zamiłowanie do bibelotów.

Nie da się ukryć, że to bardziej takie luźne wrażenia i osobiste przemyślenia niż silenie się na tworzenie jakiegoś zwięzłego ogółu. Szczególnie, że autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podstawowym wrażeniem podczas lektury było, że to taka przyjemna opowiastka. Autorka nie stroni od tematów trudniejszych, nie tworzy obrazu Szwecji jako idyllicznej krainy, a potrafi też skupić się na cechach charakteru mieszkańców, które może nie są jakieś wyjątkowo złe, ale przynajmniej specyficzne.
Wszelkie zachwyty nad szwedzkim modelem wychowania, kultury jak i codzienności są skrupulatnie zestawiane z implikacjami jakie za sobą niosą.

Siłą książki jest to, że zasypuje się nas ciekawostkami, których jest sporo, ale nie są to jakieś ogólniki żeby miało się wrażenie czytania rocznika statystycznego, ani nie jest to forma blogowa charakterystyczna dla autorów, którzy na pierwszy plan wysnuwają własne przemyślenia. Wszystko jest sprawnie skomponowane i stanowi doskonałą bazę do zagłębienia się bardziej, bądź też przekonania na własne oczy.

Właśnie ta lekkość pewnie sprawia, że trudniejsze tematy jak kryzys multikulti jaki dotyka Szwecję jest tu mocno pomijany, ale przecież tytuł nie aspiruje do rozprawki politycznej.

Zdecydowanie ciekawa pozycja i tak jak wspominałem wcześniej, zwyczajnie przyjemna w odbiorze co samo w sobie stanowi sporą wartość.

Podstawowym wrażeniem podczas lektury było, że to taka przyjemna opowiastka. Autorka nie stroni od tematów trudniejszych, nie tworzy obrazu Szwecji jako idyllicznej krainy, a potrafi też skupić się na cechach charakteru mieszkańców, które może nie są jakieś wyjątkowo złe, ale przynajmniej specyficzne.
Wszelkie zachwyty nad szwedzkim modelem wychowania, kultury jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Spory zjazd w stosunku do poprzednich części.
Ta luka w czasie zostaje wypełniona w wyjątkowo odrzucający sposób. Narastające konflikty i niepowodzenia bohaterów sprawiają, że od początku czuje się do nich jakąś antypatię, gdzie właśnie choćby relacja Jakuba z Krzeptowskim i zgranie jego podkomendnych wcześniej wysuwane były na pierwszy plan. Walczyli z jakimś zagrożeniem, a nie ze sobą samymi.

Wreszcie sama intryga. Chyba za dużo tego wszystkiego, skaczemy z jednego wątku na drugi, pojawiają się błędy wynikające z problemów osobistych dowódcy a do tego wielkie przetasowania na górze.

No i właśnie mamy kolejny wątek. Jeśli autor na koniec musi się tłumaczyć, że wszelkie podobieństwo do realnych osób jest przypadkowe to jednak pojawia się jakiś zgrzyt, bo tej przypadkowości wcale nie widać. Pojawiają się dość jasne i czytelne nawiązania do rzeczywistości. Można powiedzieć, że to tylko inspiracja, ale chyba za bardzo autor chciał zrobić książkę o podziałach politycznych jakie mamy realnie niż kolejną część przygód z serii meteorologicznej gdzie nawet jeśli za sznurki pociągały osoby na szczytach władzy to jednak liczyło się bardziej to co z tego wynika.

Pewnie sięgnę po kolejną część, bo jednak seria jako całość trzymała poziom. Trzeba uznać, że to akurat jakiś wyjątkowo niechlubny wyjątek.

Spory zjazd w stosunku do poprzednich części.
Ta luka w czasie zostaje wypełniona w wyjątkowo odrzucający sposób. Narastające konflikty i niepowodzenia bohaterów sprawiają, że od początku czuje się do nich jakąś antypatię, gdzie właśnie choćby relacja Jakuba z Krzeptowskim i zgranie jego podkomendnych wcześniej wysuwane były na pierwszy plan. Walczyli z jakimś zagrożeniem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przedziwne połączenie. Nie do końca wiem jaki był zamysł na książkę. Z jednej strony mamy jakieś próby kolejnego erotycznego czytadła tym razem z bohaterką w wersji plus size, do tego dochodzi element thrillera z intrygą w jaką się wplątuje, a wreszcie mamy elementy horroru gdy pojawiają się te przebitki z wątkami nadprzyrodzonymi.

Pewnie w dużej mierze motywem przewodnim są kompleksy bohaterki wynikające z efektów wychowania jakim była rola najmłodszej wyczekiwanej córki. Spora nadwaga, która obniża jej poczucie wartości i konsekwencje z jej zwalczania w szalonym tempie.
Mam jednak wrażenie, że to bardziej pozory do wpisania się w modę na eroczytadła, bo epatowanie seksem ma miejsce od początku, aż do samego finału. Już nie tylko w tym pokręconym związku z Konradem, ale też w tym drugim.

Zresztą ciężko się do poczynań Kingi jakoś szczególnie przekonać. Jej wybory są wyjątkowo idiotyczne w obliczu gdy ma wybrać pomiędzy chorym układem a jakąś namiastką normalności.

Zdecydowanie największą wartością książki jest dość wartkie tempo i to w jak zaplanowaną pułapkę wpada bohaterka, szczególnie gdy bez ogródek zostaje jej to przedstawione.
Wątki nadprzyrodzone wyglądają wyjątkowo bzdurnie, co prawda na końcu wyjaśnia się ich pochodzenie, ale mimo wszystko są niepotrzebnym udziwnieniem.

Wreszcie finał, który się określa jako niezwykle zaskakujący również mnie w niczym nie zadziwił. Tożsamość postaci, która się w nim pojawia była nader oczywista.

Całościowo książka cierpi na uwypuklaniu niewłaściwych aspektów zamiast trzymać się elementów thrillera, które stanowiły największą wartość.

Przedziwne połączenie. Nie do końca wiem jaki był zamysł na książkę. Z jednej strony mamy jakieś próby kolejnego erotycznego czytadła tym razem z bohaterką w wersji plus size, do tego dochodzi element thrillera z intrygą w jaką się wplątuje, a wreszcie mamy elementy horroru gdy pojawiają się te przebitki z wątkami nadprzyrodzonymi.

Pewnie w dużej mierze motywem przewodnim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przewidywalna do bólu.
Znany schemat mściciela, który wywodzi się z kręgów wojskowych i to tych najbardziej elitarnych sprawia, że osoby które naraziły się mu w najbardziej ostateczny z możliwych sposobów czekają w zasadzie na wyrok.

Jeśli ktoś kojarzy Punishera to mamy dokładnie to samo. Wojsko, jakieś brudne interesy przełożonych, potem rykoszetem obrywa rodzina bohatera co prowadzi do krwawej zemsty.
Niezmiernie w podobnych książkach zadziwia mnie przywiązanie autorów do technicznych opisów, każdy element wyposażenia poczynając od umundurowania aż po zwykłe wydaje się przedmioty ma jakąś swoją nazwę własną. Zdaje się ma to podbudowywać wiarygodność piszącego. Zresztą ta niby jest również poświadczona przeszłością wojskową, choć momentami te ocenzurowane fragmenty wyglądają śmiesznie i celowo by podkręcić aurę wtajemniczenia.

Mimo tego, że od początku do końca wiemy co się wydarzy i nie ma tutaj ani krzty jakieś własnej inwencji odróżniającej historię od podobnych można śmiało zapoznać się z lekturą, jako, że akcja dzieje się dość sprawnie i nie ma miejsca na przestoje.

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że pojawia się jedno zaskoczenie. Są nim podziękowania na koniec książki. Mamy przykład na to co stanie się gdy autor zamiast używać sformułowania, że nie będzie wymieniał każdej osoby żeby kogoś nie pominąć stwierdza, że jednak to zrobi. Tak monstrualnie rozbudowanej sekcji jeszcze nie widziałem.

Książka przewidywalna do bólu.
Znany schemat mściciela, który wywodzi się z kręgów wojskowych i to tych najbardziej elitarnych sprawia, że osoby które naraziły się mu w najbardziej ostateczny z możliwych sposobów czekają w zasadzie na wyrok.

Jeśli ktoś kojarzy Punishera to mamy dokładnie to samo. Wojsko, jakieś brudne interesy przełożonych, potem rykoszetem obrywa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli szukamy wzorcowego przykładu bohatera większości skandynawskich kryminałów to Wallander zgłasza się po palmę pierwszeństwa.

Czasami miało się wrażenie, że autor siedzi z listą i odhacza kolejne wątki bez których nie może się taka postać pokazać. Problemy rodzinne, przepracowanie, zmęczenie życiem, praca przesłaniająca cały świat, problemy w kontaktach z ludźmi. No zwyczajnie cały arsenał.
Do tego momentami ma się wrażanie, że największym zagrożeniem dla naszego detektywa jest on sam. Na każdym kroku stara się jakoś skomplikować sobie życie co czasem wygląda jak kolejna część komedii z Frankiem Drebinem potykającym się o własne nogi.

Na uwagę zasługuje jednak otoczenie, bo książka mając swoje lata pozbawia śledczych najnowszych narzędzi i sprawia, że jest to żmudna praca, ale też potencjalny motyw morderstwa sprawia, że jest to trochę rozprawa socjologiczna na temat imigrantów w Szwecji. Podejścia tamtejszego rządu i jednak dość profetyczna zapowiedź katastrofalnych skutków tak luźnego potraktowania tematu.
Ma się wrażenie, że autor przemyca swoje dość konserwatywne poglądy.

Książka finalnie stawia ciężki orzech do zgryzienia. Jest masa lepszych i nowszych wersji Wallandera u innych autorów kryminałów, ale może jednak warto zobaczyć czy sam bohater z biegiem czasu przejdzie jakąś ewolucję.

Jeśli szukamy wzorcowego przykładu bohatera większości skandynawskich kryminałów to Wallander zgłasza się po palmę pierwszeństwa.

Czasami miało się wrażenie, że autor siedzi z listą i odhacza kolejne wątki bez których nie może się taka postać pokazać. Problemy rodzinne, przepracowanie, zmęczenie życiem, praca przesłaniająca cały świat, problemy w kontaktach z ludźmi. No...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podoba mi się seria książek z Hunterem w roli głównej.
Często z bohatera robi się jakiegoś odludka czy straumatyzowanego alkoholika, gdzie autorzy prześcigają się kto pójdzie dalej. Tutaj nasz detektyw rzecz jasna ma swoją mroczną przeszłość, ale nie epatuje tym na każdym kroku pokazując jaki to nie jest udręczony. Pokazuje za to siłę dedukcji opartej na doświadczeniu nie tylko swoim, ale też statystyce.

Poza tym fabuła trzyma w napięciu. Widać zamysł nie tylko ze strony ścigających w sprawdzaniu kolejnych tropów, ale też morderca wydaje się mieć kontrolę w każdym momencie. Szczególnie, że jego poczynania to nie jakieś przypadkowe ataki, a dokładnie zaplanowane działanie z motywem przewodnim i całą otoczką wokół.

Wyrazistość bohaterów i sprawne operowanie słowem towarzyszy nam przez całą książkę zapewniając dotarcie do finału w napięciu.
Jedyne czego mogę się czepiać to zakończenia właśnie. Jakoś tożsamość sprawcy do mnie nie przemawiała, szczególnie biorąc pod uwagę poszlaki z poprzednich jego dokonań. No i tradycyjnie mamy trochę Hollywoodzkie zakończenie z dramatyczną sceną finałową, ale pewnie autor już miał w głowie ekranizację.

Podoba mi się seria książek z Hunterem w roli głównej.
Często z bohatera robi się jakiegoś odludka czy straumatyzowanego alkoholika, gdzie autorzy prześcigają się kto pójdzie dalej. Tutaj nasz detektyw rzecz jasna ma swoją mroczną przeszłość, ale nie epatuje tym na każdym kroku pokazując jaki to nie jest udręczony. Pokazuje za to siłę dedukcji opartej na doświadczeniu nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nic nowego. Widząc znaną z innej działalności osobę podejmującą się próby napisania fabuły wyczuwam od razu zapach porażki.

Tutaj komediowa przeszłość Lauriego dała o sobie znać i to niestety w złym znaczeniu. Gdyby autor skupił się bardziej na treści i akcji to wyszedłby pewnie dość generyczny, ale jednak znośny akcyjniak w takiej własnej Bondopodobnej wersji.
Mam wrażenie, że istotniejsza od reszty była próba przemycenia jakiegoś żartu w dosłownie co drugim zdaniu. Przez moment może miało to swój urok, no ale ile można. Szczególnie, że sporo z tych żartów jednak zakotwiczonych jest w angielskiej kulturze i przyswajalna głównie dla Brytyjczyków.

Tak jak wspominałem intryga sama w sobie wygląda dość znośnie. Może czasem w nieco podkręconej wersji, ale przecież często bazujemy na jakimś bohaterze z wyjątkowymi zdolnościami. Jednak to bycie zabawnym na siłę psuje cały efekt.

Nic nowego. Widząc znaną z innej działalności osobę podejmującą się próby napisania fabuły wyczuwam od razu zapach porażki.

Tutaj komediowa przeszłość Lauriego dała o sobie znać i to niestety w złym znaczeniu. Gdyby autor skupił się bardziej na treści i akcji to wyszedłby pewnie dość generyczny, ale jednak znośny akcyjniak w takiej własnej Bondopodobnej wersji.
Mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z początku obawiałem się, że mam do czynienia z pisarstwem zaangażowanym gdzie ważniejsze od treści będzie przemycenie jakichś idei.
A, że tematyka klimatyczna to i zapaliła się czerwona lampka na widok ekoidiotów którzy będą wciskać elektryczne auta i wiatraczki jako sposób na zbawienie planety. Na szczęście autor dość szybko rozwiał moje obawy i to było bardzo pozytywne zaskoczenie.

Virgil Solal jako świadek działań koncernów i po części ofiara ich działania postanawia stawić im czoła w najbardziej widowiskowy z możliwych sposobów. Nie łudzi się, że jego postępowanie doprowadzi do realnych zmian samych odpowiedzialnych za biznes wydobywczy, ale świetnie gra nastrojami ludzkimi poprzez wykorzystanie mediów społecznościowych.
Dokładność i planowanie wynikające z przeszkolenia wojskowego zapewniają mu kontrolę nad sytuacją, a jasność przekazu i słowność porywają tłumy tworząc ruch społeczny wokół jego osoby. Cała ta gra sprawia, że każdy nawet konfrontujący się z nim przedstawiciele prawa zdaje sobie sprawę z niepodważalności wniosków, a jednocześnie kłóci się z drastyczną formą zmuszenia koncernów do działania, która tak de facto nie jest żadnym wyborem, bo los osób będących przykładem jest przesądzony od początku.

Może cały impet wyhamowuje nieco już w części sądowej, a wkracza dość daleko posunięte wizjonerstwo i ekologiczne chciejstwo wraz z finałem, ale jako całość zmusza czytelnika do refleksji, bo zapewne każdy zdaje sobie sprawę, że pozorne działania jakie proponujemy to w większości nic nie znaczące w skali świata obietnice, a jednocześnie dość łatwo poczuć się jedną z tych pand Solala ukrytą za maską i kibicującą właśnie jemu a nie bogaczom, którym zysk przesłania dbanie o środowisko.

Książka trzyma poziom w każdym aspekcie. Aktualna tematyka, świeżość wydarzeń, bo mamy liczne nawiązania do współczesnej sytuacji na świecie, no i całkiem dobrze skonstruowana akcja.

Z początku obawiałem się, że mam do czynienia z pisarstwem zaangażowanym gdzie ważniejsze od treści będzie przemycenie jakichś idei.
A, że tematyka klimatyczna to i zapaliła się czerwona lampka na widok ekoidiotów którzy będą wciskać elektryczne auta i wiatraczki jako sposób na zbawienie planety. Na szczęście autor dość szybko rozwiał moje obawy i to było bardzo pozytywne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Patointeligencja w czystej postaci.
Po co jest ta książka i dla kogo? Czy ktokolwiek podejmował się edycji przed wydaniem czy też rzucenie tego na surowo miało zbudować jakiś obraz rzeczywistej naturalnej rozmowy? No bo wstawki o popierdywaniu, wielokrotne pytanie o to czy rozmówca chciałby wody, bo marnie wygląda to najjaskrawsze kwiatki na tym polu.

Całość to takie wspominki przy flaszce wódki, gdzie pomiędzy wracaniem do przeszłości a wstawieniem przepisu na jajecznicę tak od czapy wskakują antykościelne i antyrządowe wstawki.
Rozumiem, że Peszkowie dość jasno się opowiadają po jednej stronie, ale te przytyki są tak słabe, a miejscami niekonsekwentne, że tylko własne zaślepienie nie pozwala im tego dostrzec.

Książka może miała silić się na jakąś wyższość, ale wyszło takie filozofowanie. Jeśli dla kogoś symbolem awangardy jest latanie po domu przez ojca z fajfusem na wierzchu i chwalenie się tym, to chyba widać jak wpłynęło na dzieci, które jedyną formę ekspresji widzą w podobnym szokowaniu.

Patointeligencja w czystej postaci.
Po co jest ta książka i dla kogo? Czy ktokolwiek podejmował się edycji przed wydaniem czy też rzucenie tego na surowo miało zbudować jakiś obraz rzeczywistej naturalnej rozmowy? No bo wstawki o popierdywaniu, wielokrotne pytanie o to czy rozmówca chciałby wody, bo marnie wygląda to najjaskrawsze kwiatki na tym polu.

Całość to takie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sieć powiązań na szczytach kremlowskiej władzy ukazana w perspektywie ponad 20 lat, czyli od schyłkowej epoki Jelcyna aż po początki tego co mamy obecnie.

Niewątpliwie bohaterem całości i po części osią wokół której się obracamy jest Putin i jego dojście do władzy, ale nie brakuje tu również przedstawienia sylwetek osób, które swego czasu miały okazję rywalizować z nim o najwyższe stanowiska.
Pozostali za sprawą mniej lub bardziej subtelnych zależności, znajomości czy wspólnych interesów starają się przypodobać faktycznemu dyktatorowi Rosji.

Przestrogą dla buntowników są losy Litwinienki i Politkowskiej w tej najbardziej ostatecznej formie, ale też pozbywanie się innych poprzez niszczenie ich interesów czy marginalizowanie znaczenia.

Całość to przede wszystkim ukazanie przemiany Putina od trochę wypchniętego przed szereg prezydenta po kryzysie rządów Jelcyna, przez zasmakowanie władzy aż po uwierzenie, że stoi ponad prawem z naginaniem rzeczywistości i pozorną wymianę z Miedwiediewem, a potem powrót na tron i zrzucenie pozorów.

Mimo, że minęło już kilka lat od chwili ukazania się książki nadal spora część nazwisk przewija się na szczytach władzy, bo przede wszystkim liczy się znajomość z kluczowym graczem i wierna służba.

Sieć powiązań na szczytach kremlowskiej władzy ukazana w perspektywie ponad 20 lat, czyli od schyłkowej epoki Jelcyna aż po początki tego co mamy obecnie.

Niewątpliwie bohaterem całości i po części osią wokół której się obracamy jest Putin i jego dojście do władzy, ale nie brakuje tu również przedstawienia sylwetek osób, które swego czasu miały okazję rywalizować z nim o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zważywszy na czas wydania i chyba po części powód związany z przekazaniem dochodu na rzecz Ukrainy jest to powieść ku pokrzepieniu serc.

Bohaterowie trafiając w poszukiwaniu żony Michaela przebywającej w Finlandii mierzą się z ruskimi którzy chwilę wcześniej najechali ten kraj. Fińska armia w starciu z radziecką nie ma wiele do zaoferowania, ale na ratunek rusza nie tylko agent brytyjskiego wywiadu w dość osobliwym towarzystwie, ale sprzyja im natura za sprawą szamańskich wierzeń w to, że specjalnie wybrane do tego osoby są w stanie kontrolować aurę.

W tle mamy wątek fantastyczny, bo tytułowy pas jest w stanie zmienić losy świata nie tylko za sprawą zachwiania kruchej natury rzeczywistości i sprowadzenia na świat czarnej zmory, ale też w razie dostania się w łapy agenta KNWD, który pełni rolę głównego antagonisty przyniesie inne nieszczęścia.

Penelopa po którą wyrusza nasza wesoła kompania wsparta jowialnym amerykańskim dziennikarzem okazuje się dość mocno zakorzeniona w lokalnej społeczności a na dodatek nie obce są jej tajniki szamańskich obrzędów.

Trochę akcji, trochę mistyki, trochę pomieszania absurdów z jakąś wyższą tajemnicą jak choćby ta kruchość istnienia świata reprezentowana przez bijący zegar.

Mam wrażenie, że autor skrobnął coś na szybko dla idei.

Zważywszy na czas wydania i chyba po części powód związany z przekazaniem dochodu na rzecz Ukrainy jest to powieść ku pokrzepieniu serc.

Bohaterowie trafiając w poszukiwaniu żony Michaela przebywającej w Finlandii mierzą się z ruskimi którzy chwilę wcześniej najechali ten kraj. Fińska armia w starciu z radziecką nie ma wiele do zaoferowania, ale na ratunek rusza nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miało być chyba zabawnie, bo takie dość osobliwe grono aniołów jakie nam autor prezentuje stanowiło bazę do żarcików i docinek. Każdy z osobną historią, a jeden mniej święty od kolejnego.

Do tego nieustanne wielowiekowe zagrożenie za sprawą klątwy, która co jakiś czas się materializuje w postaci sprawczyń tejże czemu czoła mają stawić nasi bohaterowie wspomagani księdzem pełnym wątpliwości i Jessiką uosabiającą głupiutką dziewuchę, u której im mniej rozumu tym więcej pewności siebie, a będącą wraz ze wspomnianym księdzem, który żywił do niej uczucia jedyną nadzieją ludzkości.

Mam wrażenie, że całość to taka mieszanina bzdur, że tak naprawdę chodziło chyba tylko żeby forsować ciągle pojawiającą się tezę, że Kościół jako instytucja to samo zło, ale religia jeszcze jako tako w dowolnej luźnej formie jest tolerowana, bo przecież skoro aniołem może bez komunistyczny aparatczyk ateista w myśl zasady, że nie liczą się myśli a czyny to czemu nie iść dalej.

Stek bzdur i teologicznych rozważań z politycznymi przytykami.

Miało być chyba zabawnie, bo takie dość osobliwe grono aniołów jakie nam autor prezentuje stanowiło bazę do żarcików i docinek. Każdy z osobną historią, a jeden mniej święty od kolejnego.

Do tego nieustanne wielowiekowe zagrożenie za sprawą klątwy, która co jakiś czas się materializuje w postaci sprawczyń tejże czemu czoła mają stawić nasi bohaterowie wspomagani księdzem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa opowieść o chciwości.
Tym do czego jesteśmy w stanie się posunąć gdy wydaje się nikt nie patrzy.

Bohater trafia w rodzinne strony z wydawałoby się kolejną wizytą u przewrażliwionego ojca. Tym razem jednak okazuje się, że testament który zastaje wraz z ciałem sędziego nie jest jedyną pamiątką jaką po sobie zostawił nieskazitelny z pozoru przedstawiciel prawa.
Zresztą i Ray ma z nim do czynienia w akademickim wydaniu a mimo to prezent jaki mu się trafia potrafi zawrócić w głowie i sprawia, że uważa się za jedynego godnego by rozdysponować fortunę.

Dalszy ciąg zdarzeń to trochę odpryski gryzącego sumienia gdy okazuje się, że jednak ktoś patrzył i wie zdecydowanie za dużo.

Paradoksalnie zwykle czeka się na rozwiązanie zagadki, ale w tym wypadku jakoś niespecjalnie przypadło mi ono do gustu, taka dodatkowa intryga nie tylko z pochodzeniem pieniędzy, ale przede wszystkim rolą brata, który wydawał się dość bezmyślnym lekkoduchem uzależnionym od wszelakich używek.

Ciekawa opowieść o chciwości.
Tym do czego jesteśmy w stanie się posunąć gdy wydaje się nikt nie patrzy.

Bohater trafia w rodzinne strony z wydawałoby się kolejną wizytą u przewrażliwionego ojca. Tym razem jednak okazuje się, że testament który zastaje wraz z ciałem sędziego nie jest jedyną pamiątką jaką po sobie zostawił nieskazitelny z pozoru przedstawiciel prawa....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pod względem fabularnym szału nie ma, ale całość to ciekawe przeżycie w warstwie językowej.

Na starcie autor zachęca nas by nie sięgać po wyjaśnienia używanych słów zaczerpniętych z grypserki a postarać sie samemu poczuć właśnie jak ten młody skazany trafiający w całkiem obce otoczenie i jest to najciekawsza forma obcowania z książką.

Całościowo pewnie sporą część da się zrozumieć z kontekstu jak i parę zwrotów zawitało do języka potocznego, ale potraktowanie książki jako swego rodzaju popisu środowiskowego języka jak najbardziej zasługuje na uznanie. Szczególnie porwanie się na Szekspira i więzienna interpretacja losów Romea i Julii.

Oczywiście, że całość jest brutalna i mam wrażenie mocno przerysowana, a i ma się wrażenie, że los wdrażającego w życie więzienne bohatera z góry przesądzony, ale jakoś ten finał zawodzi, szczególnie, że niby ma pokazać jak łatwo nasiąka się tym środowiskiem gdy uczeń zastępuje mistrza.

Pod względem fabularnym szału nie ma, ale całość to ciekawe przeżycie w warstwie językowej.

Na starcie autor zachęca nas by nie sięgać po wyjaśnienia używanych słów zaczerpniętych z grypserki a postarać sie samemu poczuć właśnie jak ten młody skazany trafiający w całkiem obce otoczenie i jest to najciekawsza forma obcowania z książką.

Całościowo pewnie sporą część da...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia w fabularyzowanej formie. Stajemy się tutaj świadkami kilku wybranych relacji z okresu poprzedzającego panowanie ostatniego króla Polski, które po części mają nam dać odpowiedź co się stało, że cała potęga jaką reprezentował ten naród poszła w zapomnienie na ponad sto lat.

Nie braknie tutaj rozgrywek politycznych pomiędzy rodami możnych, honoru ponad wszystko niezależnie od okoliczności, a wreszcie swawoli i samowoli jak choćby losy dziedzica rodu Wojnów, którzy z upadłego szlachciury pozbawionego majątku po tym jak nieudolnie go broni i wreszcie wyrusza w świat nie mając nic do stracenia.
Zresztą jego przykład to również konfrontacja myśli nadwiślańskiej co do stanu armii z tym co działo się na zachodzie. Karność i ćwiczenie regimentów do jakich się zaciąga zestawione ze słabnącą rolą zafascynowanej nadal konnicą polskiej szlachty.

Sporo jest tutaj przykładów rozkładu, ale z całości przebija też chyba dość mało popularna próba wybielenia króla Stasia. Dość mocno podkreślane są zażyłe stosunki jakie łączyły go z Katarzyną i nadzieje, że u jej boku, a potem choćby pod jej protektoratem będzie w stanie utrzymać kraj wobec zbierających się czarnych chmur.

Jako całość, nawet pomimo pokaźnej objętości ta pierwszoosobowa narracja i fabularyzowana forma faktycznie robią wrażenie i sprawiają, że jest to literatura przystępna dla szerszego grona czytelników, a nie tylko fascynatów historii.

Historia w fabularyzowanej formie. Stajemy się tutaj świadkami kilku wybranych relacji z okresu poprzedzającego panowanie ostatniego króla Polski, które po części mają nam dać odpowiedź co się stało, że cała potęga jaką reprezentował ten naród poszła w zapomnienie na ponad sto lat.

Nie braknie tutaj rozgrywek politycznych pomiędzy rodami możnych, honoru ponad wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka z cyklu absurd goni absurd.

Spadający z nieba meteoryt uderza w jadący samochód, potem grupka mieszkańców lokalnej miejscowości postanawia, że kamień warty milion euro nie warty jest inwestowania w ochronę, a bezpieczeństwo zapewni mu grupka zaangażowanych osób w czynie społecznym.

Finalnie z tej grupki wyłania się nasz bohater, jedyny sprawiedliwy pastor z wojskową przeszłością otoczony wszechobecną chciwością zarówno trzódki jaką prowadzi jak i bardziej zorganizowanych sił.

Do tego dochodzi sytuacja rodzinna Joela, któremu informacja o spodziewanym dziecku trafia się jeszcze bardziej niespodziewanie niż sam kamień z nieba. No i tak wraz z nim bijemy się z myślami co tu się odwala, a gdy przychodzi co do czego dostajemy istne kino akcji z zabójstwami, chwilowymi sojuszami i całą tą gonitwą na koniec.

Mimo wszystko jest jakiś urok w zimowej scenerii no i od biedy można całość potraktować alegorycznie jako przypowieść o chciwości.

Kolejna książka z cyklu absurd goni absurd.

Spadający z nieba meteoryt uderza w jadący samochód, potem grupka mieszkańców lokalnej miejscowości postanawia, że kamień warty milion euro nie warty jest inwestowania w ochronę, a bezpieczeństwo zapewni mu grupka zaangażowanych osób w czynie społecznym.

Finalnie z tej grupki wyłania się nasz bohater, jedyny sprawiedliwy pastor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę dziwią mnie te zachwyty i wysokie oceny.

Historia mocno sztampowa i to w takim dziwnie niepasującym do naszych realiów wydaniu. Fakt, ze bohater staje przed iście tragicznym wyborem gdzie trudno oczekiwać, że spełni wolę prześladowców, ale to co się potem dzieje urąga wręcz logice. Widzą to wszyscy wkoło poza bohaterem.

Sytuacja jaką zastaje Taran po krótkim pobycie u brata sprawia, że akcja książki pędzi już do samego końca w dość szalony sposób, ale to tylko potęguje ciąg dziwnych decyzji. Przekonanie o tym, że jako jedyny uchroni dzieciaka, potem tułanie się w poszukiwaniu pomocy, wreszcie dziwaczny przypadkowy sojusz w hotelu, który mocno rozwija historię. Jakby mało było zagęszczenia atmosfery to poznajemy losy jego partnerki w ucieczce zagmatwane i brudne jak się da.

Niewątpliwie jakąś barwną postacią był ten mitologizowany Sęp. No i historia jaką sobie zbudował do tego wyrachowanie i bezpardonowość w działaniu oraz wydawało się, że kontrola na każdym etapie polowania dawały nadzieje na jakąś ciekawą konfrontację, a ta skończyła się zanim zaczęła.

Podobało mi się zakończenie. Poboczna historia będąca taką wiszącą na ścianie strzelbą, która wiadomo, że w końcu musi wystrzelić sprawia, że faktycznie strzela godząc ze sobą wszystkie strony dramatu.

Trochę dziwią mnie te zachwyty i wysokie oceny.

Historia mocno sztampowa i to w takim dziwnie niepasującym do naszych realiów wydaniu. Fakt, ze bohater staje przed iście tragicznym wyborem gdzie trudno oczekiwać, że spełni wolę prześladowców, ale to co się potem dzieje urąga wręcz logice. Widzą to wszyscy wkoło poza bohaterem.

Sytuacja jaką zastaje Taran po krótkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opatrzności chroń nas przed kobiecym Bondem.

Bohaterka to połączenie Indiany Jonesa z Arsenem Lupinem co przynajmniej mają nam sugerować peany na jej cześć na starcie książki oraz brawurowa akcja w Moskwie.

Niestety cała błyskotliwość i charyzma ulatnia się zaraz potem i przez resztę przygody Simona daje popis ofukiwania innych przy byle okazji a przy pierwszym poważniejszym kryzysie totalnie sie rozkleja i stanowi kłębek buzujących emocji, które w większości działają destrukcyjnie na jej zdolność do działania.

Nie brakuje też ataków braku logiki, gdzie bohaterka wsuwką do włosów potrafi w kilka chwil otworzyć drzwi w dobrze strzeżonym muzeum by potem jedyną formą poradzenia sobie ze zwykłą kłódką była rozwalenie jej siłą. O niezwykłym szpiegowskim wręcz sprycie nie wspominając gdy chwilę potem daje się wykiwać jak dziecko.
Nie brakuje również taniego romansidła z nie dość, że zaskakującym co w dodatku idiotycznym zwrotem akcji. Mamy już tego miśkowato-fajtłapowatego Andreasa, który jednak gdy trzeba okazuje się raz siłą sprawczą wyrywającą bohaterkę ze stuporu a kiedy indziej takim poczciwiną, który ściąga im na głowę kłopoty. No, a potem...
Nie obyło się bez zupełnie bzdurnego finału. Scenę wcześniej bohaterka w przerażeniu poddaje się Konstantinosowi opisywanemu jako bezwzględny despota gotowy zabijać z byle powodu by w finale naigrywać się z niego w żywe oczy tak jakby wszelkie jego cechy w tajemniczy sposób się dematerializowały na rzecz nowych faktów.

Bardzo infantylne i miałkie czytadło, ale mimo wszystko dość sprawnie wciągnięci w pędzącą akcję dajemy się jej porwać. Przyjemność lektury uzależniona jest od umiejętności uodpornienia się na lawinowo zalewające durnoty.

Opatrzności chroń nas przed kobiecym Bondem.

Bohaterka to połączenie Indiany Jonesa z Arsenem Lupinem co przynajmniej mają nam sugerować peany na jej cześć na starcie książki oraz brawurowa akcja w Moskwie.

Niestety cała błyskotliwość i charyzma ulatnia się zaraz potem i przez resztę przygody Simona daje popis ofukiwania innych przy byle okazji a przy pierwszym...

więcej Pokaż mimo to