Opinie użytkownika
Taki przerywnik romansowy podczas szukania pracy. Trochę rozkraczyło się między walką o związek, a zaciekłością w szukaniu zatrudnienia.
Pokaż mimo to
I fabularna nitka dobiegła końca. Och, co to był za finał, tyle się działo na tak niewielu kartkach! Ale, od początku.
Spora część tomu jest poświęcona przeszłości - zarówno Shen Qingqiu jak i Luo Binche (a właściwie to jego rodzicom). I ja już podejrzewałam, że Shen miał zjebane dzieciństwo, ale nie wiedziałam, co doprowadziło go do momentu, kiedy zaczął zazdrościć...
Koniec wątków cyrkowców. Nawciskane filozofii o arogancji i ambicji. Poznajemy kolejnego żniwiarza, pewnie tylko na krótki czas, tak samo jak zakręconą na punkcie cycuszków Meilin panią krawcową. Za to początek pokazuje, po co Ciel trzymał tych darmozjadów, służbę znaczy się.
Pokaż mimo to
No wiec Suzume jest przed czterdziestką i robi sobie listę życzeń na ten rok. Jako że jest to człowiek sam, a właściwie samotny, na liście pojawia się coś takiego jak 'spędzę następne urodziny z chłopakiem'. I wiecie co? Tak, tak, macie rację. Znajduje sobie chłopaka.
Historia jest naiwna, ale nie dlatego, bo lista i nowa miłość i miło spędzony czas. Jest naiwna, bo...
Ta kobyła jest za długa! Patrząc na ilość wydarzeń, wartość wydarzeń do fabuły i opisy-opowiadania Kinacha, to jest to nieproporcjonalne. Gdyby tak wsiąść i odrzucić ze 100-150 stron, ścisnąć fabułę, wywalić pierdolenia o polityce, które nie mają przełożenia na fabułę, no, to wtedy czytałoby się przyjemnie, a tak to tylko dobrze.
I chociaż to jest tom pierwszy...
Ohoho, zapowiada się nie lada bójka! Kto by się spodziewał, że Budda postanowi trochę namieszać, no, ja się spodziewałam, bo Jezusa ni Allaha nie będzie raczej, więc jedyna bezpieczna opcja sprzyjająca ludzkości — to on :)
Tego Zero-Zero wcale nie znam, a jego krótka geneza wygląda na dość wymuszoną. Trochę szkoda, można byłoby bardziej postać rozwinąć.
Obleśny stary dziad i obleśny młody kamerdyner. Tylko te dwie scenki zapamiętałam i mi się nie spodobał tomik.
Pokaż mimo toCiel i Sebuś zatrudniają się w cyrku, by rozwikłać zagadkę zniknięcia dzieci... Nudaaa! Przegadany i bezfabularny tom, gdzie jednym ze śmieszków miał być test Ciela (nie śmiałam się, był żenujący). Oby w kolejnym tomie się wszystko wyjaśniło.
Pokaż mimo to
Pod koniec już się nie dało, już kartkowałam i przelatywałam tekst wzrokiem. Nie, to nie jest zła książka, ale nie jest też dobra. Mocny średniak.
Plusem jest system magii, który opiera się na żywiole + mocy i nie trafi się mi tu koksu, który zasadę łamie. No, może ta czarna magia, ale wciąż jest to tajemnicze czary-mary i nie wiem, coś więcej może w kolejnym tomie? Dalej...
Zbiór najróżniejszych katastrof - od erupcji wulkanów bo lawiny błotne, uszkodzenia statków i Titanica, Challengera, Czarnobyl, platforma wiertnicza w ogniu kończąc na trefnym zawale serca maszynisty w rozpędzonym pociągu.
Spodziewałam się kilku historii ogólnoznanych i przemaglowanych, a, poza nimi, dostałam opis mało znanych katastrof. Ktoś wiedział, że w Rumunii...
Uczymy się nowych sów, a w tym tomiku - liwerant. Nie wiem, czy faktycznie w taki sposób zdobywa się koncesje, ale niech już autorce będzie, może bawić się w Geslerową.
Książę dorasta i no w końcu, w końcu nadszedł moment spotkania Miny. I tylko ona miała na tyle w sobie odwagi (Ciela nie liczmy), by powiedzieć, jaki jest ten nasz Książę. Bo tak, dokładnie taki jest, jak...
No i pojawiły się stosunki Brytyjsko-Indyjskie. Jeee, wiwat, pierdzielona polityko kolonialna.
Ale nie ma co liczyć na potwierdzenie faktu, iż Angole wykorzystywali do cna swoje kolonie i to było złe, tu mamy tylko przypomnienie, że takie coś miało miejsce, a motorem napędowym jest zemsta na tych dorobkiewiczach. Jak dla mnie - należało im się.
Ciel nadwyraz dojrzały i...
Dobrze, że jest krótka, to poszło szybko. Niestety, nie bezboleśnie.
Przewidywalna fabuła - Koralina trafia do drugiego świata i ratuje, kogo się da, czyli wszystkich. Niby nie wiadomo, gdzie ich szukać, ale już na początku zwiedzania drugiego domu mam hinta, bo nagle autor opisuje coś, co normalnie byś olał. I to chyba sen był, bo nikt do wydarzeń nie wraca, nie...
No i wszystkożerny Gluttony się doigrał — tak to jest, jak się człek bije oszalały w wendetcie. Nie powiem no, doborowe towarzystwo ma Edek, ale dziw bierze, że potrafią swoje animozje odstawić i współpracować. Chociaż kto by nie współpracował w obliczu śmierci.
A Mustang wpadł jak śliweczka - ja wiem, ja wiem, wyszło nieciekawie i ekipa mu się posypała, ale za to...
Pamiętacie, że się zarzekałam, że nie wezmę dwójki do ręki? Nooo. Chyba w tej serii znalazłam mityczną kobyłę, co zowie się guilty pleasure. Takie złe, a takie miłe ;)
Zacznę od dupy strony — od dodatku opisującego świat. Kto wpadł na pomysł, żeby dać go w tomie drugim i to na samym końcu? Takie rzeczy na początku trzeba. Chociaż sam dodatek trochę rozwinie znajomość...
Bo ja wiem, czy to są jakieś Wielkie Sekrety Świata, ot, po prostu samo życie, a nie żadne sekrety. Ale to książka dla młodzieży, nie dla dorosłych bab.
Jest słodko, ciepło i zbyt nostalgicznie tzn. to taka ułożona książka, gdzie nawet złe rzeczy, po przeczytaniu już takie się nie wydają. Chociaż to lata 70., to nooo, dość postępowy światopogląd obu rodziców. I czy czasem...
Quest z Kubą Rozpruwaczem kończy się tak... przewidywalnie — bo najciemniej jest pod latarnią. Początek też nic nowego - banda pracownicza nadal jest bandą, której nic nie wychodzi. Przynajmniej jest Ciel w wydaniu 'wstydzę się'.
Pokaż mimo to
To jest kara za zamawianie preorderów, przed upewnieniem się, że fabułą jest spoko. Tutaj nie jest.
Jest sobie Erzulie i jest z panteonu szamańskiego i gdyby nie fakt, że jest ich więcej, to byłabym zniesmaczona doszczętnie zachowaniem jej pierwszego wcielenia. Niby to bogini miłości, a zachowuje się jak rubaszna gruba ciotka Karyna. Ma jakieś moce, ale jak już trafia do...
Hohenheim przylazł i jak to on, tylko namieszał, zjadł i już go nie było. Tak samo doktorek. Ale przynajmniej Edek na coś wpadł. I jeśli teoria ta jest prawdziwa, no to... no szkoda, oddać tyle za coś, czego nie chcesz.
Pokaż mimo to