Czarny Język Christopher Buehlman 6,7
![Czarny Język](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4982000/4982658/954203-352x500.jpg)
Kinch Na Shannak jest złodziejem, jednym z setki, jeśli nie z tysiąca członków wszechmocnej Gildii Poborców, stowarzyszającej wszelkiego maści złodziei i zabójców, a której wpływy decydują o losach znanego świata. Kinch Na Shannak jest też Galtem, a więc jest kłamcą. Kinch na Shannak jest też narratorem powieści, ale jest kłamcą. Czy powinniśmy mu wierzyć?
Książka „Czarny Język” Christophera Buehlmana jest przedstawicielem gatunku grim fantasy. Autor nie ukrywa inspiracji Abercrombiem czy Martinem. W opowieści mamy zatem do czynienia z krwawymi jatkami, kloacznym humorem i wartką akcją. Książka jest znacznie lepiej oceniana zagranicą niż w kraju nad Wisłą. Czy jest to wynik specyficznej odnogi gatunku fantasy, czy kwestia tłumaczenia, a może po prostu bardziej wysublimowanego gustu polskiego czytelnika? Na to pytanie ciężko jednoznacznie odpowiedzieć.
Pierwszym problemem książki są główni bohaterowie. Narrator powieści Kinch na Shannak to z jednej strony bezwzględny złodziej i nożownik, który o życiu swoje wie i który bez mrugnięcia okiem potrafi zasztyletować innego człowieka, pomyśleć (na poważnie) o zabiciu dziecka czy wykończyć bezbronne zwierzę. Z drugiej strony Kinch ma umysł nastolatka, zakochuje się jak podlotek, wiecznie żartuje i wydaje się kierować honorem i dobrem innych. Jednak Kinch jest kłamcą i nie powinniśmy mu wierzyć. Sam to przyznaje. Rzuca to cień na niektóre fragmenty powieści. Czy to oznacza, że książka posiada drugie dno. Niestety nie. To zwykły smaczek.
Kinch ma inny problem. Posiada dwa wyróżniające go talenty. Choć pierwszy ma wymiar czysto fabularny. Drugi jest swoistym „plot armorem”. Kinch bowiem posiada „pajęczy zmysł”, nazywany szczęściem. Dzięki niemu, potrafi „wyczuć” czy dana sytuacja pójdzie po jego myśli czy może nie. W związku z tym, nigdy się o niego nie obawiamy, bo ten mimo nawet najbardziej pechowym zwrotów fabularnych (a tych jest kilka),wychodzi ze wszystkiego obronną ręką.
Druga główną postacią „Czarnego języka” jest honorowa wojowniczka, a zarazem wyznawczyni bogini śmierci, niejaka Galva. Brzmi ciekawie, prawda? Niestety tylko na początku. Galva jest nudna. Dobrze walczy. Aha i lubi konie i dziewczyny (cóż za niespodzianka). Poza tym nawet ciągnące się za nią tajemnice, po kilkunastu rozdziałach (a tych jest kilkadziesiąt) przestają nas interesować.
Na szczęście w książce znajdziemy ciekawe postaci drugoplanowe. Czarodziejka „Martwe Nogi”, zabójczyni Sesta to tylko dwie z kilku postaci, która wypadają znacznie ciekawiej niż Galva. Radzę jednak nie przywiązywać się do zbytnio do pobocznych postaci, bo śmierć można tu spotkać na każdym rogu, nawet w sytuacjach mocno nieoczekiwanych (scena przeciągania „liny” z goblinami).
Podsumowując plusami książki są
- główny bohater (za wulgarny humor, cynizm i brak heroizmu. Nie każdy bohater potrafi popuścić w spodnie kilka razy na opowieść),- postaci poboczne,
- klimat (mrok, brud, smród, świat zniszczony poprzednią wojną),- konstrukcja świata (liczne narody, języki i kultury, sympatie i antypatie),- magia tatuaży,
- wartka akcja,
- olbrzymy, gobliny, bojowe kruki.
- kotek
Minusy:
- główny bohater (za umysł nastolatka, „złodziejski honor” i „plot armor”),- główna bohaterka (silna postać Netflixowa - we wszystkim najlepsza, nigdy nie kłamie, honorowa do bólu),- wątek miłosny (trochę mało wiarygodny, na szczęście nie dotyczy głównych bohaterów),- za dużo przypadkowości (zarówno w kontekście powiązań między bohaterami jak i toczącej się fabuły),- magia i potężni magowie w charakterze deux ex machina (z powodu braku wyznaczenia granic dla magii),- miejscami zaburzenia płynności narracji (być może ze względu na warsztat autora? Być może to kwestia tłumaczenia?).
Książka warta przeczytania. Zwłaszcza dla fanów grim fantasy. Nie sądzę, żeby stała się kultowym klasykiem, ale warto dać jej szanse.
Na koniec zaznaczam, że jeśli komu przeszkadzają opisy latających flaków i smrodu fekaliów, to już na start powinien dać sobie spokój z czytaniem.