-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-27
2024-04
2024-04-11
2024-04-09
Każdy ma jakieś tajemnice… Jaki jest ciężar twoich?
Jakikolwiek motyw tajemnic z przeszłości lub sekretów rodzinnych jest dla mnie niebywale pociągający. A jeśli do tego dochodzi czarująca okładka w niebanalnych przyciągających wzrok kolorach, tym bardziej mam ochotę sięgnąć po dany tytuł. Tak właśnie stało się w przypadku „Pomiędzy nami tajemnice” Katarzyny Grzebyk. Już sam tytuł sugerował co mniej więcej może na mnie czekać na kartach powieści. Tajemnice, tajemnice i jeszcze więcej tajemnic.
Oczekiwałam wciągającej historii, dobrze napisanej pod względem narracyjnym, z tajemnicami, które nie okażą się nazbyt przewidywalne i dostałam to, na co liczyłam.
*
Rok 2022. Marcelina zostaje postawiona pod ścianą i musi napisać wywiad rzekę ze znanym sportowcem Mateuszem Jurewiczem, który rok wcześniej popadł w niełaskę mediów i uciekł gdzieś na prowincję. Tygodnie, które Marcelina spędzi w małej wsi Niebylec zmienią jej życie.
Rok 1950. W tragicznym w skutkach pożarze kina objazdowego ginie wielu dorosłych i dzieci. Wśród ofiar znajdują się rodzice urodzonego kilka tygodni wcześniej chłopczyka. O jego istnieniu wie tylko akuszerka, która towarzyszyła mu w przyjściu na świat.
*
Czytałam bez pośpiechu, zajęło mi to cztery dni, przy czym ostatnią ćwiartkę przeczytałam w jedno popołudnie. Tę ostatnią, bo ciekowość mocno pchała mnie do przodu. Zdecydowanie na plus jest objętość książki (około 300 stron to tak akurat) oraz krótkie rozdziały (takie zawsze przyspieszają czytanie). Zaś naprzemienne przeplatanie się Teraz i Kiedyś podsyca ciekawość.
*
Katarzyna Grzebyk zdecydowanie potrafi władać piórem i w krótkich, treściwych słowach odmalować sceny pełne emocji. Niektóre z nich naprawdę mocno zapadły mi w pamięć (pożar kina i wizyta w domu opieki najbardziej). Powieść jest mocno obyczajowa, miejscami wręcz dramatyczna, ale i motyw romantyczny znalazł tu swoje miejsce. Leciutki i delikatny, ale jakże cudnie poprowadzony.
Wątkiem, który na dobre przyszpilił mnie do książki jest tajemnica związana z rodziną Marceliny. Denerwowało mnie, że autorka tak oszczędnie dawkuje pewne informacje, momentami wręcz zataja je przed czytelnikiem. Robi to jednak w taki sposób, że dopiero po czasie zorientowałam się, że gdyby te dane (to są drobiazgi, ale jak się okazuje istotne) zaprezentowała od razu poznawanie fabuły nie byłoby aż tak satysfakcjonujące.
*
„Pomiędzy nami tajemnice” Katarzyny Grzebyk zabrały mnie do małej miejscowości o nazwie Niebylec, do czasów zarówno współczesnych, jak i z lat pięćdziesiątych. Niezwykłym uczuciem było odwiedzanie miejsc przez Marcelinę, o których czytałam na wcześniejszych stronach w rozdziałach z Kiedyś.
Dla mnie ta powieść jest przede wszystkim o ciężarze tajemnic i konsekwencjach podjętych decyzji. Jest o wielkiej przyjaźni i przeszłości, która cieniem kładzie się na przyszłości.
Zdecydowanie polecam osobom lubiącym wyprawy do przeszłości i odkrywanie prawdy, jaka by ona nie była.
Każdy ma jakieś tajemnice… Jaki jest ciężar twoich?
Jakikolwiek motyw tajemnic z przeszłości lub sekretów rodzinnych jest dla mnie niebywale pociągający. A jeśli do tego dochodzi czarująca okładka w niebanalnych przyciągających wzrok kolorach, tym bardziej mam ochotę sięgnąć po dany tytuł. Tak właśnie stało się w przypadku „Pomiędzy nami tajemnice” Katarzyny Grzebyk. Już...
2024-04-04
2024-03-27
2024-03-24
Tym razem autorka zabiera nas na ulicę Perłową, przy której stoi stara willa. Mieści się w niej pensjonat i mała restauracja, ale niestety interesy nie idą tak dobrze, jakby sobie tego właścicielka, Grażyna Wolska, życzyła.
Michalinę Sarnecką poznaliśmy przy okazji wizyty w księgarni Oli, w poprzednim tomie. Dziewczyna przyjechał nieoczekiwanie do stryja, z którym od lat nie utrzymywała kontaktu, zmuszona sytuacją życiową i problemami, które nieoczekiwanie na nią spadły.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności drogi Michaliny i rodziny Wolskich krzyżują się. Sarnecka pomaga podnieść z kolan upadły biznes Wolskiej, w zamian oprócz pensji i pokoju, otrzymuje coś bardziej wartościowego. Życzliwość, uwagę i może również coś, co każe się jej zastanowić nad dalszą przyszłością.
*
Książka nie jest długa i posiada dużą czcionkę, co dodatkowo przyspiesza czytanie. Zdarzały się długie (za długie) akapity, które skutecznie zniechęcały mnie do brnięcia przez nie, więc po prostu najczęściej po przeczytaniu pierwszych linijek dawałam sobie z nimi spokój.
Paulinie Molickiej nie mogę odmówić lekkości pióra, wyraźnie wyczuwalnej frajdy z tworzenia tej historii oraz umiejętności kreowania wyrazistych, charakterystycznych postaci, które zapisują się w pamięci poprzez swoje słowa i działania. Przy czym mam wrażenie, że najmniej wyrazista w tym wszystkim jest Michalina.
Byłam też o wiele bardziej krytyczna niż w przypadku debiutu autorki i nawet jeśli trochę się podczas lektury irytowałam to finalnie całkiem mile spędziłam czas z tą książką. W obliczu nerwowego tygodnia, w którym ją czytałam przyniosła mi chwile, może nie ukojenia, ale pewnego spokoju płynącego z pozytywnych wibracji tej historii, a w takiej sytuacji na dalszy plan schodzi bardzo prosty styl czy zbyt długie akapity. I tak zawsze najbardziej liczą się dla mnie emocje i to, co zostaje we mnie po skończonej lekturze.
*
„Willa przy Perłowej” to ciepła, otulająca opowieść o dobrym miejscu, pełnym dobrych, życzliwych ludzi; o tym, że coś dobrego może nas spotkać w najmniej oczekiwanym momencie i nic nie dzieje się przypadkowo.
Autorka nie pozwala zapomnieć o swoich wcześniejszych bohaterach i co jakiś czas pojawiają się w powieści, nie zabraknie również wizyty w księgarence Oli - bohaterki wcześniej powieści. I aż się przyjemnie w sercu zrobiło, gdy przypomniałam sobie chwile spędzone w tym miejscu, przy okazji czytania „Księgarenki na Miłosnej”.
Zdecydowanie polecam czytanie według kolejności. Jednakże, jeśli nie zamierzacie czytać pierwszego tomu, jego nieznajomość w niczym nie przeszkodzi wam w poznawaniu wydarzeń zawartych w „Willi…”
Polecam osobom lubiącym spokojne powieści obyczajowe, niepozbawione wzruszeń i przekazywania dobrych wartości, pełnych pozytywnych bohaterów, otulających swym przesłaniem.
Tym razem autorka zabiera nas na ulicę Perłową, przy której stoi stara willa. Mieści się w niej pensjonat i mała restauracja, ale niestety interesy nie idą tak dobrze, jakby sobie tego właścicielka, Grażyna Wolska, życzyła.
więcej Pokaż mimo toMichalinę Sarnecką poznaliśmy przy okazji wizyty w księgarni Oli, w poprzednim tomie. Dziewczyna przyjechał nieoczekiwanie do stryja, z którym od lat...