-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2019-10-07
2019-10-12
Nie wszystko, co dobre, dobrze się kończy. I nie chodzi o happy end lub jego brak. Po prostu każde zakończenie, na które autor nie miał pomysłu, jest fatalne. Tu chyba tego pomysłu zabrakło, choć trzon był solidny... Chętnie jednak przeczytałabym kontynuację, gdyby takowa powstała.
Nie wszystko, co dobre, dobrze się kończy. I nie chodzi o happy end lub jego brak. Po prostu każde zakończenie, na które autor nie miał pomysłu, jest fatalne. Tu chyba tego pomysłu zabrakło, choć trzon był solidny... Chętnie jednak przeczytałabym kontynuację, gdyby takowa powstała.
Pokaż mimo to2005
2019-10-02
Co to się dzieje, że mnie ostatnio ulubieńcy tak zawodzą? Czyta się Kate Morton jak zawsze przyjemnie. Ale... Wielowątkowość była tym razem męcząca, a także irytująca, bo w każdym z wątków pozostało zbyt wiele niedopowiedzeń. Jakoś nie zauważyłam przez to zakończenia. Nota autorki wyskoczyła nagcle, a dalej już tylko reklama i końcowa wyklejka. Jest niedosyt. A po drugie, dałoby się to rozegrać bez hmm... elementu nadprzyrodzonego - zdecydowanie wolę rozwiązania przyziemne.
Co to się dzieje, że mnie ostatnio ulubieńcy tak zawodzą? Czyta się Kate Morton jak zawsze przyjemnie. Ale... Wielowątkowość była tym razem męcząca, a także irytująca, bo w każdym z wątków pozostało zbyt wiele niedopowiedzeń. Jakoś nie zauważyłam przez to zakończenia. Nota autorki wyskoczyła nagcle, a dalej już tylko reklama i końcowa wyklejka. Jest niedosyt. A po drugie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-29
Czekałam na trupa w piwnicy i się niestety nie doczekałam. Thriller podobno. No cóż, moja codzienna droga do pracy trzyma mnie w większym napięciu. Jako obyczajówka ujdzie. Przez małe "u".
Czekałam na trupa w piwnicy i się niestety nie doczekałam. Thriller podobno. No cóż, moja codzienna droga do pracy trzyma mnie w większym napięciu. Jako obyczajówka ujdzie. Przez małe "u".
Pokaż mimo to2019-01-08
Nie tak klimatyczna jak "Smażone zielone pomidory" ani tak zabawna jak "Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie pójdę do nieba". W tonie wyjątkowo poważnym, wręcz smutnym. Pełna świetnych postaci drugoplanowych. Z pobocznym wątkiem ciekawszym od głównego, któremu jednak pożałowano czasu antenowego (a szkoda). Taka jest ta książka. Kto lubi Fannie Flagg za całokształt, będzie zadowolony. W miarę.
Nie tak klimatyczna jak "Smażone zielone pomidory" ani tak zabawna jak "Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie pójdę do nieba". W tonie wyjątkowo poważnym, wręcz smutnym. Pełna świetnych postaci drugoplanowych. Z pobocznym wątkiem ciekawszym od głównego, któremu jednak pożałowano czasu antenowego (a szkoda). Taka jest ta książka. Kto lubi Fannie Flagg za całokształt, będzie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-26
Ciekawe, że sięgnęłam po tę książkę w momencie, gdy stoję u progu opieki nad osobą dotkniętą wczesnym stadium choroby Alzheimera. Okazała się niezłym materiałem dydaktycznym i niestety zapowiedzią tego, co czeka mnie w przyszłości.
Oprócz nieco przygnębiającego studium starości mamy tu całkiem ciekawie skontruowaną historię z wątkiem kryminalnym. Karty odsłaniane są stopniowo, nie jest wcale aż tak przewidywalnie, jakby się mogło wydawać, ale samo rozwiązanie trochę zawodzi. Wahałam się nad oceną 6 i 7. Jest 7 na zachętę, bo debiut autorki jak dla mnie bardzo udany.
Ciekawe, że sięgnęłam po tę książkę w momencie, gdy stoję u progu opieki nad osobą dotkniętą wczesnym stadium choroby Alzheimera. Okazała się niezłym materiałem dydaktycznym i niestety zapowiedzią tego, co czeka mnie w przyszłości.
więcej Pokaż mimo toOprócz nieco przygnębiającego studium starości mamy tu całkiem ciekawie skontruowaną historię z wątkiem kryminalnym. Karty odsłaniane są...