-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać420
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2012-12-16
2012-12-15
Straszna książka! Okropna! Nie ma w niej ani jednej samodzielnej myśli autora, całość to nieudolny zlepek cudzych słów, kompilacja fragmentów wyrwanych z większych opracowań, wspomnień i recenzji, głównie mówiących o sensacjach i plotkach na temat życia sławnych ludzi. Książka napisana koszmarnym językiem, podejrzewam, że przed drukiem nie widział jej żaden redaktor. W miarę oczytane kilkunastoletnie dziecko pisze lepiej niż pan Sołtysk. Oto pierwszy lepszy fragment obrazujący bełkot tego pana:
„Maria z Wasiłowskich Konopnicka to poetka, o której mówi się (zwłaszcza ostatnio), że gustowała głownie w kobietach, a przecież urodziła sześcioro dzieci. Miała je z mężem, panem Jarosławem, od którego odseparowała się nie tylko z powodu łatwości w robieniu długów i – delikatnie mówiąc – chłopomańskiego trybu życia. (Był po prostu rozpieszczonym bałaganiarzem). A przecież oprócz tego, że przez ostatnie dwadzieścia lat w życiu Konopnickiej była wciąż nieodstępna przyjaciółka i opiekunka Maria Dulębianka, malarka (która ubierała się jak mężczyzna, polowała i jeździła konno), to autorka Roty przyjmowała w buduarze wielu mężczyzn, z którymi miała niekiedy romanse. Jednym z nich był znany adwokat warszawski Leopold Méyet.”
Ów „klejnocik” wydała Oficyna Wydawnicza RYTM. Nigdy więcej nie tknę niczego, co wyszło z tego wydawnictwa.
Straszna książka! Okropna! Nie ma w niej ani jednej samodzielnej myśli autora, całość to nieudolny zlepek cudzych słów, kompilacja fragmentów wyrwanych z większych opracowań, wspomnień i recenzji, głównie mówiących o sensacjach i plotkach na temat życia sławnych ludzi. Książka napisana koszmarnym językiem, podejrzewam, że przed drukiem nie widział jej żaden redaktor. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-12-13
2012-12-13
2012-12-08
2012-11-24
2012-11-24
2012-11-03
2012-10-30
Dobrze napisana, sporo ładnych sformułowań, choć wolałabym lubić bohaterów. I za dużo w niej geografii, podobnie jak u Głowackiego. Może każdy autor, który TAM wyjedzie musi robić z siebie zachwyconego prowincjusza, stąd to rzucanie w każdym akapicie nazwami ulic, skwerów, budynków? Skoro autor ich nie opisuje, to co czytelnikowi po tym gąszczu nazw?
Dobrze napisana, sporo ładnych sformułowań, choć wolałabym lubić bohaterów. I za dużo w niej geografii, podobnie jak u Głowackiego. Może każdy autor, który TAM wyjedzie musi robić z siebie zachwyconego prowincjusza, stąd to rzucanie w każdym akapicie nazwami ulic, skwerów, budynków? Skoro autor ich nie opisuje, to co czytelnikowi po tym gąszczu nazw?
Pokaż mimo to