-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPortret toksycznego związku w ostatnich dniach NRD. Międzynarodowy Booker dla niemieckiej pisarkiKonrad Wrzesiński10
-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać8
Biblioteczka
"Przepaść między tym, co mówimy, a tym, co czujemy,
jest tak wielka i ciemna, że czasem myślę,
iż wpadnę w nią i będę już wiecznie spadała."
Ann Brashares znana jest czytelników z bijącej rekordy popularności serii Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów, którą czytałam kilkanaście razy jako nastolatka. Książki z dżinsami
na okładce robiły furorę w szkole za moich czasów! Każdy to czytał.
"Czuję, jak cała nadzieja i optymizm wyciekają ze mnie niczym krew z żył."
Kiedy na polskim rynku wydawniczym pojawiła się zapowiedź nowej powieści Ann Brashares wydawanej nakładem Wydawnictwa YA! wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać. Wiedziałam,
że trafi w mój gust. Nie od dziś wiadomo, że książki z motywem podróży w czasie to coś co sprawia, że moje oczka się radują i chcą czytać, czytać, czytać...
"Gdyby podróże w czasie były możliwe, zalałaby nas fala turystów z przyszłości"
Główną bohaterką jednotomowej powieści autorstwa Ann Brashares jest szesnastoletnia Prenna James. Do Nowego Jorku przybyła przed czterema laty. Nie jest ona jednak zwykłą nastolatką jaką można spotkać na każdym kroku. Przybyła tu z końcówki XXI wieku aby przetrwać i znaleźć sposób na powstrzymanie lub lekarstwo na zarazę roznoszoną przez komary. Wraz z grupą osób, z którą przybyła do przeszłości musi przestrzegać surowych zasad. Nikt nie może wiedzieć o podróży w czasie. Za złamanie którejkolwiek z reguł czeka kara. Jednak czy można racjonalnie myśleć i zachowywać pozory gdy na naszej drodze los stawia Ethana Jarvesa? Ich relacja nie może przerodzić się w nic więcej i Prenna doskonale o tym wie. Czy jednak jest szansa na ocalenie przyszłości jeśli tych dwoje połączy siły? Czy jest szansa na ratunek?
"Kiedy otwierasz się przed kimś i zaczynasz czuć do niego to, co czujesz, co wtedy robisz? Usiłujesz to zignorować, może nawet o tym zapomnieć,
ale nie możesz już tego unicestwić ani cofnąć."
Ann Brashares stworzyła kolejną lekką i wciągającą powieść dla młodzieży. Historia zamyka się
w 240 stronach więc można ją spokojnie przeczytać w dwa czy trzy popołudnia. Motyw podróży
w czasie jest tak popularny w chwili obecnej, że mogłoby się wydawać, że nie można już z niego
za dużo wycisnąć. Autorce "Tu i teraz" jednak udało się tak stworzyć historię, że czytelnik nie ma wrażenia, że "gdzieś to już było". Wykreowany przez autorkę świat poznajemy oczami Prenn więc to z nią mamy okazję najbardziej się zaprzyjaźnić. Autorka stworzyła postać bardzo realistyczną. Jest ona osobą interesującą, ma w sobie to coś. Jest stanowcza, wie do czego dąży
a zarazem w kontaktach damsko-męskich troszkę niezdecydowana. Jak na nastolatkę przystało!
"Wydaje mi się porażką języka, że to doświadczenie zawiera się w zwyczajnym zdaniu zbudowanym ze zwykłych słów. Zawiera się w jednym słowie."
"Tu i teraz" śmiało mogę polecić wszystkim fanom twórczości Ann Brashares. Jest to kolejna genialna książka, która wyszła spod pióra tej autorki Co prawda nie jest to żadna seria a historia zamknięta w jednym tomie lecz jest mega wciągająca. Motyw podróży w czasie pokazany
w bardzo nowoczesny sposób. Myślę, że nikt się nie zawiedzie siegając po tę książkę!
"Przepaść między tym, co mówimy, a tym, co czujemy,
jest tak wielka i ciemna, że czasem myślę,
iż wpadnę w nią i będę już wiecznie spadała."
Ann Brashares znana jest czytelników z bijącej rekordy popularności serii Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów, którą czytałam kilkanaście razy jako nastolatka. Książki z dżinsami
na okładce robiły furorę w szkole za moich czasów!...
Na nowość Wydawnictw YA! zwróciłam uwagę krótko przed premierą. "Szaleństwo" zostało dość dobrze wypromowane
i z tego co się orientuję zbiera same pozytywne recenzje. Po prawdzie mnie to nie dziwi bo Wydawnictwo YA! zdarzyło nas już przyzwyczaić do tego, że wydają książki na poziomie
i potknięcia w tym temacie rzadko im się zdarzają. Przyszła więc pora abym i ja zapoznała się z "Szaleństwem". Czy przypadło mi do gustu?
Stan Kentucky. Miasto Never. Szpital psychiatryczny Lincolna. Miejsce prawie jak z horroru uznawane za nawiedzone. Ile jest prawdy w plotkach mieszkańców? Osiemnastoletnia Forest uznaje jednak, że szpital to idealne miejsce żeby zarobić trochę grosza. Kiedy pewnej nocy na korytarzu spotyka mężczyznę, który od wielu lat nie żyje, nie spodziewa się, że będzie musiała zmierzyć się z tajemnicami jakie kryje jej przeszłość.
"Chciałam tylko uciec od...od tego, co się właśnie zdarzyło, cokolwiek to było; chciałam wrócić do realnego świata. Ale nie znalazłam poczucia normalności. Tylko jeszcze większy obłęd."
Susan Vaught to mistrzyni! Ciary na plecach a w głowie obłęd po przeczytaniu "Szaleństwa". Dawno nie czytałam nic równie dobrego i trzymającego w napięciu. Mamy tu chyba całą plejadę zjaw rodem z horrorów a pośród nich czwórkę bohaterów, których łączy to upiorne miejsce. O ile za kreacje bohaterów Susan dostaje ode mnie minusa, tak nadrabia dużym plusem za stworzony klimat powieści.
"Z pewnością byliśmy prowadzeni. Pytanie brzmiało: dokąd?"
"Szaleństwo" to must-have dla osób lubiących książki z gatunku paranormal. Jest to jedna z lepszych powieści tego gatunku, które czytałam. Przyznam, że po opisie na okładce - nie sięgnęłabym po nią ponieważ mnie nie zaciekawił w żaden sposób. Los chciał jednak inaczej i gdy pojawiła się okazja aby zapoznać się z "Szaleństwem" to też uczyniłam. Nie żałuję ani jednej chwili poświęconej na czytanie pomimo faktu, że już raczej sięgam po troszkę inne pozycje. Był to genialny powrót do lat młodzieńczych kiedy to paranormale czytałam praktycznie cały czas. Na pewno jest to książka warta uwagi i polecam ją każdemu!
Na nowość Wydawnictw YA! zwróciłam uwagę krótko przed premierą. "Szaleństwo" zostało dość dobrze wypromowane
i z tego co się orientuję zbiera same pozytywne recenzje. Po prawdzie mnie to nie dziwi bo Wydawnictwo YA! zdarzyło nas już przyzwyczaić do tego, że wydają książki na poziomie
i potknięcia w tym temacie rzadko im się zdarzają. Przyszła więc pora abym i ja...
"Kiedy zło się do Ciebie uśmiecha, odpowiedz mu tym samym."
Doskonale pamiętam dzień, w którym z wypiekami na twarzy zaczytywałam się w pierwsze strony trylogii autorstwa Michelle Hodkin. Dziś jest dzień, kiedy pora napisać parę słów o tym jak zakończyła się moja przygoda z Marą Dyer.
"Wierzę, że każdy z nas ma obowiązek zostawić świat lepszym niż ten, który zastał."
Budzisz się w pokoju pełnym luster i jedyne co pamiętasz, że coś się stało. Wspomnienia o bliskich stają się odległe, tracisz zdolność racjonalnego myślenia a leki, którymi jesteś naszpikowana sprawiają, że jesteś bezbronna. Co zrobisz gdy pomoc zaoferuje Ci ktoś, kogo do tej pory uważałaś za największego wroga? Czy jesteś w stanie mu zaufać?
"Chyba nie zdajesz sobie sprawy, kim dla niego jesteś. Maniakalnym ideałem, wymarzoną elfką albo czymś w tym stylu. - Zastanowił się przez chwilę. - Albo raczej psychotycznym demonem z sennego koszmaru. Rozumiesz, te klimaty."
Michelle Hodkin od początku miała świetny pomysł na trylogie i konsekwentnie go realizowała.
Po pierwszym tomie, który wciągnął czytelników w historię przyszedł czas na rozwinięcie całej historii, wprowadzenie zamieszania, wielu pytań bez odpowiedzi. Czy koniec historii rozwiał wątpliwości czytelników? Moje niekoniecznie do czego zaczynam się przyzwyczajać. Moim zdaniem "Mara Dyer. Zemsta" to najsłabsza część z całej trylogii. Należy jednak oddać autorce to, że pomimo słabszej końcówki cała historia utrzymana jest na wysokim poziomie.
"Kocham cię. Dzisiaj. Tej nocy. Jutro. Zawsze. Nawet gdybym miał żyć tysiąc lat. Przez wszystkie te lata byłbym twój.. Nawet gdybym miał mieć tysiąc żyć, chciałbym abyś była
w każdym z nich."
Moja przygoda z Mara Dyer była udana. Nie żałuje, że poświęciłam jej swój czas. Na pewno nie raz jeszcze wrócę do niej. Zachęcam każdego, kto lubi historie z pogranicza horroru, fantasy z odrobiną romansu do sięgnięcia po trylogię. Jest to na prawdę udany debiut Michelle Hodkin.
Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych tytułów jakie wyjdą spod jej pióra!
"Kiedy zło się do Ciebie uśmiecha, odpowiedz mu tym samym."
Doskonale pamiętam dzień, w którym z wypiekami na twarzy zaczytywałam się w pierwsze strony trylogii autorstwa Michelle Hodkin. Dziś jest dzień, kiedy pora napisać parę słów o tym jak zakończyła się moja przygoda z Marą Dyer.
"Wierzę, że każdy z nas ma obowiązek zostawić świat lepszym niż ten, który...
"Była sobie raz dziewczynka, której nie było. "
"Czarne jak heban" to ostatnia część przygód Lumikki Andersson. Jak zakończy się ta popularna fińska trylogia kryminalna dla młodzieży? Czy autorka dała radę utrzymać poziom tak jak to robiła w poprzednich częściach?
"Można założyć maskę, pod którą inni nic nie zobaczą."
W ostatnim czasie Lumikki na każdym kroku musiała rozwiązywać kryminalne zagadki, najpierw w Tampere a potem na wakacjach w Pradze. Nic więc dziwnego w tym, że bohaterka chciała w końcu odpocząć. Ukojenie znalazła w ramionach Sampsy. Lumikki dostaje główną rolę
w spektaklu o Królewnie Śnieżce. Wszystko układa się idealnie do czasu gdy przeszłość daje
o sobie znać. Nagle zaczyna dostawać tajemnicze listy od kogoś, kto zdaje się znać jej wszystkie sekrety. Lumikki musi rozwiązać kolejna zagadkę. Zanim będzie za późno.
"Wszystkie uderzenia, ciosy i kopniaki powinny trafiać przeciwnika, istotnie osłabiając jego zdolność do walki. Wykonywanie niepełnych ruchów nie ma sensu. Traci się na nie siłę,
a nie pomagają w zwyciężeniu wroga."
Przyznam szczerze, że sięgając po zakończenie trylogii byłam pełna obaw, czy Salla Simukka napisała takie zakończenie, które by mnie satysfakcjonowało. Bałam się, że zostawi jakieś nierozwiązane tajemnice. Moje obawy zostały rozwiane wraz z przeczytaniem ostatniego zdania. Po raz kolejny autorka udowadnia, że jest genialna w tym co robi a właściwie pisze. Jestem
w stanie pokusić się o stwierdzenie, że "Czarne jak heban" to najlepsza część z całej trylogii.
"Jak wiele może znieść człowiek? Ile jeszcze będzie musiała wytrzymać? Gdzie jest granica,
po której przekroczeniu człowiek po prostu się rozpada?"
Dzięki tej trylogii odkryłam, że kryminały mogą mi się jednak podobać (choć wcześniej byłam innego zdania). Lumikki stworzyła wciągającą historię z mnóstwem zagadek, która czyta się z taką łatwością, że strony same znikają i nagle okazuje się, że to już koniec. Dawno nie czytałam takiej trylogii, która przez wszystkie części trzymałaby tak wysoki poziom. Do tego autorka tak dokładnie opisywała miejsca, w których działa się akcja, że można je było sobie bardzo dokładnie wyobrazić co znacząca wpływało na odbiór trylogii.
"Człowiek potrafi chyba wymyślić wspomnienia, jeżeli tylko bardzo tego chce."
"Była sobie raz dziewczynka, której nie było. "
"Czarne jak heban" to ostatnia część przygód Lumikki Andersson. Jak zakończy się ta popularna fińska trylogia kryminalna dla młodzieży? Czy autorka dała radę utrzymać poziom tak jak to robiła w poprzednich częściach?
"Można założyć maskę, pod którą inni nic nie zobaczą."
W ostatnim czasie Lumikki na każdym kroku musiała...
"Każdy jest trochę szalony. Jedyna różnica pomiędzy nami a nimi jest taka, że oni lepiej się maskują."
Trylogii o przygodach Mary Dyer nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Wydawnictwo YA! ma to do siebie, że perełki wydawane jego nakładem promuje dość mocno i książkoholikom na pewno nie umknął fakt, że do listy must have trzeba dopisać kolejną pozycję. Ze mną nie było inaczej! Po przeczytaniu pierwszego tomu wiedziałam, że sięgnięcie po kontynuację będzie naturalnym odruchem!
"Zniszczysz go swoją miłością."
Przeszłość - nie da się o niej zapomnieć ani tym bardziej przed nią uciec. Nie ważne jak bardzo byśmy tego chcieli. Ona zawsze nas dopadnie w najmniej odpowiednim momencie. Wyobraź sobie, że spotykasz nagle na swojej drodze swojego byłego, a co gorsza martwego chłopaka. Na domiar złego, nikt Ci nie wierzy. Zostajesz uznana za wariatkę i wysłana na leczenie. Czy może być coś gorszego? Jak udowodnić, że jest się zdrowym, gdy tak na prawdę nie wie się wszystkiego o sobie samym?
"Jeżeli spodziewasz się po ludziach najgorszego, dostaniesz od nich to, co najgorsze."
Przyznam szczerze, czytając wiele serii spodziewałam się, że w tym przypadku ponowi się schemat dotyczący tego, że po dobrym początku serii jej kontynuacja pozostawia wiele do życzenia. Na szczęście nie ma to tu miejsca! Sama historia była nawet ciekawsza niż w pierwszej części. Czytało się ja równie dobrze, co poprzednią część. Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania. Cała lektura książki zajęła mi raptem 3 dni co przy moim trybie dnia jest na prawdę niezłym osiągnięciem.
"Ludzie, na których nam zależy, są dla nas warci więcej niż inni. Tak po prostu jest."
Muszę przyznać, że okładka robi wrażenie! Co prawda na zdjęciu jak tak patrzę to nie wygląda ona zbyt okazale, jednak w rzeczywistości jest o niebo lepiej! Nie wiem czemu ale okładki książek wydawanych nakładem Wydawnictwa YA! bardzo mi się podobają. Wykonane są z dbałością o każdy szczegół, znaczenie ma tu dosłownie wszystko.
"Potrząsnęli moją klatką, żeby zobaczyć, czy potrafię ugryźć. Kiedy mnie wypuścili, przekonali się, że odpowiedź brzmi "tak"."
Po książkę powinny sięgnąć te osoby, które mają za sobą pierwszą część przygód Mary Dyer. Ci, którzy jeszcze nie znają tej bohaterki koniecznie powinni nadrobić zaległości! Trylogia autorstwa Michelle Hodkin to absolutny must have dla wszystkich książkoholików!
"Każdy jest trochę szalony. Jedyna różnica pomiędzy nami a nimi jest taka, że oni lepiej się maskują."
Trylogii o przygodach Mary Dyer nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Wydawnictwo YA! ma to do siebie, że perełki wydawane jego nakładem promuje dość mocno i książkoholikom na pewno nie umknął fakt, że do listy must have trzeba dopisać kolejną pozycję. Ze mną nie było...
Nie wiem czy wiecie ale jestem maniaczką wszelkich horrorów. Uwielbiam filmy o tej tematyce, książki. Nie może dziwić więc fakt, że gdy dowiedziałam się o "Wypowiedz jej imię" James'a Dawson'a to od razu zapragnęłam mieć tą książkę! Czułam, że czas przy niej spędzony nie będzie nawet przez moment stracony.
"Bobbie przyszło do głowy, że może tak właśnie powinno się mierzyć faktyczną długość czyjegoś życia – do momentu śmierci ostatniej pamiętającej cię osoby; dopóki ludzie nie przestaną składać kwiatów na twoim grobie."
Każdy pewnie zna opowieści o Krwawej Mary. Próbowaliście kiedyś sprawdzić czy są prawdziwe? Grupa znajomych w Piper's Hall postanowili przekonać się o tym na własnej skórze! Wybrali nawet idealny moment na to - noc Halloween. Nie przypuszczali nawet, że wypowiadając przed lustrem pięć razy "Krwawa Mary" sprowadzą na siebie klątweę. Od tej pory mają tylko 5 dni, krótkie 5 dni na rozwikłanie tajemnic z przeszłości. Czy im się to uda? Przekonacie się sięgając po "Wypowiedz jej imię". Jedno jest pewne - zegar tyka.
"Jeśli miała być całkowicie szczera, to w tym tygodniu po raz pierwszy poczuła, że naprawdę żyje. Zrozumiała, że jej starania mające na celu wmieszanie się w tłum i bycie niezauważaną sprawiały,
iż wiodła bezbarwną egzystencję, której monotonię rekompensowała jej jedynie fikcja literacka.
Była fikcyjną dziewczyną."
Tak jak można było się spodziewać, od tej książki nie można było się oderwać! "Wypowiedz jej imię" to jedna z tych pozycji, która wciąga czytelnika praktycznie od pierwsze strony. Mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że już nawet sam projekt okładki przyciąga uwagę czytelnika i zachęca do zapoznania się z historią.
"Bobbie nie była do końca pewna, ale wydawało jej się, że doświadczyła właśnie pierwszego w życiu romantycznego uniesienia. To znaczy, jeśli uczucie owe przypomina tsunami z shake'a truskawkowego, powstałe gdzieś w stopach, a następnie równające z ziemią wszystko po drodze
do głowy."
Nie jest tajemnicą, że najlepszym miejscem od osadzenia akcji, w której ma być pełno tajemnic, zagadek i sytuacji, po których człowiek ma gęsią skórę na ręce jest szkoła. Nie może to być jednak byle jaka szkoła. Musi być stara, mieć pełno zakamarków, sekretnych przejść. Wtedy jest pewność, że dobra historia + idealne miejsce dla niej da pełen sukces. Tak jak w tym przypadku.
"Najpierw przetrwanie, potem całowanie."
Po "Wypowiedz jej imię" powinni sięgnąć wszyscy fani horrorów! Jest to hit czytelniczy w tej kategorii! Czyta się łatwo, nie raz i nie dwa serce stanie w gardle! Nie pożałujecie!
Nie wiem czy wiecie ale jestem maniaczką wszelkich horrorów. Uwielbiam filmy o tej tematyce, książki. Nie może dziwić więc fakt, że gdy dowiedziałam się o "Wypowiedz jej imię" James'a Dawson'a to od razu zapragnęłam mieć tą książkę! Czułam, że czas przy niej spędzony nie będzie nawet przez moment stracony.
"Bobbie przyszło do głowy, że może tak właśnie powinno się mierzyć...
Powracamy do lat dzieciństwa! Dziś na tapetę bierzemy powieść, którą czytałam już ponad 10 lat temu a do której postanowiłam powrócić przy okazji jej wznowienia przez Wydawnictwo YA! Pamiętam, że gdy czytałam "Stowarzyszenie wędrujących dzinsów" po raz pierwszy to książka bardzo mi się podobała. Było wtedy szaleństwo na punkcie czytania książek z dżinsami na okładce. Czy teraz, po latach ta powieść budzi we mnie pozytywne emocje?
Końcem lata cztery panie, które wcześniej uczęszczały na te same zajęcia dla kobiet w ciąży urodziły córeczki. Nic więc dziwnego, że ich córki od małego tworzyły zgraną paczkę, która nie rozstawała się ze sobą nawet w czasie wakacji. Wkrótce miało to jednak ulec zmianie. Po raz pierwszy stanęła przed nimi wizja spędzenia wakacji osobno. Wiadomo, że dla każdej przyjaźni jest to wielki egzamin. W życiu dziewczyn pojawiła się jednak pewna magiczna para spodni. Magiczna ponieważ dziwnym zbiegiem okoliczności pasowała ona na każda z nich. Wspólnie założyły więc Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów. Od tej pory przez całe wakacje dżinsy miały być łącznikiem pomiędzy przyjaciółkami. Takim sposobem dżinsy towarzyszą Bridget w czasie obozu piłkarskiego, Lenie, która wakacje spędza w Grecji u dziadków, Carmen, która pojechała do ojca oraz Tibby, która pozostała w Waszyngtonie i przez okres wakacji pracuje w sklepie.
Chwile, które spędziłam na czytaniu "Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów" z pewnością mogę uznać za udane. Były momenty, że dało się odczuć, że jest to książka dla trochę młodszego ode mnie czytelnika ale nie było ich na tyle dużo, aby mogło mi to popsuć ogólne wrażenie. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Autorka wciąga nas w wakacyjny klimat i letnie przygody każdej z dziewczyn. Przyznam, że ciężko byłoby mi wybrać która z dziewczyn i jej przygody przykuły moją uwagę tak na 100%. Każda historia na swój własny niepowtarzalny sposób była wciągająca. Jak pod uwagę weźmiemy fakt, że historie poznajemy także dzięki listom to książka zyskuje duży plus biorąc pod uwagę, że w obecnych czasach moda na pisanie listów między przyjaciółmi już zanikła.
Z czystym sumieniem mogę polecić "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów" zarówno osobom młodszym jak i tym trochę starszym. Jedni poznają historię od nowa a inni znajdą w niej na pewno coś nowego, czego nie odkryli czytając tę książkę w latach dziecięcych. Jest to pozycja, która wprowadzi nas w zbliżający się letni klimat.
Polecam!
Powracamy do lat dzieciństwa! Dziś na tapetę bierzemy powieść, którą czytałam już ponad 10 lat temu a do której postanowiłam powrócić przy okazji jej wznowienia przez Wydawnictwo YA! Pamiętam, że gdy czytałam "Stowarzyszenie wędrujących dzinsów" po raz pierwszy to książka bardzo mi się podobała. Było wtedy szaleństwo na punkcie czytania książek z dżinsami na okładce. Czy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Na debiut literacki Michelle Hodkin miałam ochotę odkąd zrobiło się o nim głośno w blogosferze i nie tylko. Dodatkowo wiedziałam, że jest to coś dla mnie kiedy pojawiły się pierwsze pozytywne recenzje. Wystarczył tylko rzut oka na cudowną okładkę i wiedziałam, że przepadnę. Czułam to na odległość!
"Balansowałam na krawędzi koszmaru i pamięci, niezdolna rozstrzygnąć, co jest czym."
Wystarczyło jedno wydarzenie aby życie szesnastoletniej Mary Dyer przewróciło się do góry nogami. Przyjaciele nie żyją a ona nic nie pamięta. Sposobem na powrót do normalności ma być przeprowadzka do innego miasta. Jednak Mara nawet tam nie jest w stanie ani zapomnieć o tragedii jaka miała miejsce, ani sobie przypomnieć co w ogóle się stało, że wszyscy zginęli prócz niej. Czy z przeszłością pomoże jej uporać się niezwykle przystojny i równie tajemniczy Noah?
"- O Boże, prześladujesz mnie jak zaraza! - warknęłam.
- Kunsztownie wymyślona, koronkowo subtelna i totalnie epicka alegoria dysonansu poznawczego - orzekł. - Cóż, dzięki. To jeden z najbardziej wyszukanych komplementów,
jakie usłyszałem.
- Nie odróżniasz dżumy od cholery, Noah.
- Bo dla mnie to jedna cholera."
Wydawnictwo YA! powinno na początku każdej swojej książki dodawać ostrzeżenie, że ich książki wciągają na maxa! "Mara Dyer. Tajemnica" to debiut Michelle Hodkin. Nie mogę w to uwierzyć! Miała pomysł, lekkie pióro, potencjał i to wszystko wykorzystała. Wyszedł z tego bardzo intrygujący początek niesamowitej i tajemniczej trylogii oprawionej w przykuwającą wzrok okładkę. To musiało przekuć się na sukces czytelniczy!
"Jak miałam mu odpowiedzieć? Noah, mimo że jesteś draniem i dupkiem,
a może własnie dlatego, mam ochotę zedrzeć z ciebie ubranie i mieć z tobą dzieci."
Autorka w taki sposób poprowadziła akcję, że jak czytelnik zacznie układać sobie wszystko w całość to nagle dzieje się coś tak nieoczekiwanego i zaskakującego, że wszystkie teorie rozsypują się w drobny mak! W tej książce nie znalazłam nawet fragmentu książki, który wydałby mi się nudny. Michelle Hodkin jest mistrzynią w budowaniu napięcia i kreowaniu bohaterów. Gdyby nie to, że wiedziałam od początku, że jest to jej debiut to od razu zaczęłabym wyszukiwać w wujku Google jej innych powieści!
"- Gniewna, wycofana, introwertyczna emoindywidualistka, która przygląda się wszystkiemu
z boku, rysując liście zwiewane z nagich gałęzi i...
- Och, jakie to miłe. Mów dalej!"
Jak już wspomniałam wcześniej autorka potrafiła stworzyć takich bohaterów, że nie można ich nie polubić. Mara Dyer to dziewczyna z charakterkiem. Trochę zagubiona w sytuacji która zaistniała ale jest to całkiem zrozumiałe. Potrafi wyjść z twarzą z beznadziejnych sytuacji. Czasami potrzebowała ku temu pomocy Noah'a ale wcale mi to nie przeszkadzało. Mam słabość do tajemniczych bohaterów z przeszłością. Michelle Hodkin stworzyła niezwykle ciekawą relację miedzy tymi bohaterami. Ich uczucie rodziło się powoli. Jednak najbardziej spodobały mi się rozmowy pomiędzy nimi. Te wszystkie cięte riposty, przemyślenia, analizy sytuacji. Cudo!
"Popatrzyłam na niego spod zmrużonych powiek:
- Jesteś straszny.
Uśmiechnął się i delikatnie musnął mnie palcem po nosie.
- A ty jesteś moja - powiedział i odszedł."
"Mara Dyer. Tajemnica" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich. Jest tu tajemnica, choroba psychiczna, miłość, poświęcenie. Czego chcieć więcej? Ja mogę życzyć tylko miłej lektury!
Na debiut literacki Michelle Hodkin miałam ochotę odkąd zrobiło się o nim głośno w blogosferze i nie tylko. Dodatkowo wiedziałam, że jest to coś dla mnie kiedy pojawiły się pierwsze pozytywne recenzje. Wystarczył tylko rzut oka na cudowną okładkę i wiedziałam, że przepadnę. Czułam to na odległość!
"Balansowałam na krawędzi koszmaru i pamięci, niezdolna rozstrzygnąć, co...
“Była sobie raz dziewczynka, która miała tajemnicę…”
“Białe jak śnieg” to już moje drugie spotkanie z twórczością Salli Simukka. To właśnie trylogia o przygodach Lumikki Andersson przyniosła jej największa sławę na całym świecie. Pierwszy tom “Czerwone jak krew” zapamiętałam bardzo dobrze. Był to pierwszy kryminał dla młodzieży, który miałam okazje czytać. Postanowiłam zacząć sięgać po nowe gatunki niż ciągle czytać książki dla młodzieży. Czy kontynuacja serii pozostawiła po sobie tak samo dobre wspomnienia jak jej początek? Sprawdźmy to!
“Czy kłamstwo jest ostatecznie aż tak złe? A jeśli nieprawda jest piękniejsza od rzeczywistości? Jeśli daje obu stronom coś więcej od prawdy?”
Lumikki, która całkiem niedawno znalazła się w centrum brudnych interesów mafijnej rodziny, postanawia odpocząć z dala od pokrytego białym puchem Tampere i nie mieszać się w nie swoje sprawy. Jako cel samotnej podróży wybiera sobie słoneczną Pragę. Nie wie jednak, że nawet w tak odległym mieście dopadną ją kłopoty, które zaczną się całkiem niewinnie. Lumikki spotyka dziewczynę, która mówi jej, że… jest jej starszą siostrą. Siostrą?! No właśnie. To trzeba wyjaśnić bo choć pamięta doskonale, że rodzice
coś przed nią ukrywają, to nie może uwierzyć w to, że któreś z rodziców mogłoby mieć romans. Spotyka się więc z Lenką mając nadzieję, że da się to jakoś wytłumaczyć. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że nowo poznana dziewczyna, podająca się za siostrę Lumikki bardzo dziwnie się zachowuje. Okazuje się, że jest członkinią sekty o podłożu religijnym. Chcąc jej pomóc panna Anderson dołącza do Białej Rodziny.
Co zrobi gdy dowie się, że grozi jej teraz śmiertelne niebezpieczeństwo? Czy rozwiąże rodzinną tajemnicę?
“Tęsknota to uczucie, z którym niełatwo ułożyć sobie życie. Tęsknota nie pyta o zgodę, nie dba o czas i miejsce. Jest nieskromna i zaborcza, wymagająca i samolubna. Mąci myśli lub nazbyt je rozjaśnia, wyostrza do przesady. Tęsknota żąda bezwarunkowej kapitulacji.”
Kończąc czytanie "Czerwone jak krew" nie mogłam się doczekać, aż znów będę mogła zatopić się w świat Lumikki. Chciałam jak najszybciej móc rozwiązywać z nią kolejną kryminalną zagadkę. Szukać dowodów, podejrzanych itp. Po czasie w moje ręce wpadła kontynuacja serii "Białe jak śnieg". Lumikki zabrała mnie tym razem do Pragi. Pierwsza myśl - "co u licha może spotkać ją na wakacjach?". Im dalej tym ciekawiej. Pojawia się dziewczyna podająca się za siostrę Anderson. Pamiętałam z pierwszej części, że jej rodzice skrywali jakąś tajemnicę. Chciałam się wtedy dowiedzieć jaką i teraz wraz z Lumikki szłam po nitce do kłębka. To ten wątek rodzinny sprawił, że dotrwałam do końca powieści. Wątek sekty religijnej mnie
nie zaciekawił. Nie przeszkadzał mi ale nie sprawiał też przyjemności. Po prostu był i nie szło go wyciąć więc musiałam go zaakceptować.
"Dlaczego trzeba się budzić, gdy rzeczywistość snu jest lepsza i właściwsza?"
Często w seriach zdarza się, że drugi tom jest gorszy od pierwszego. Nie wiem czym jest to spowodowane ale spotkałam się z tym już nie raz. Ma to miejsce też w trylogii autorstwa Salli Simukka. W moich oczach "Białe jak śnieg" wypada gorzej niż poprzedniczka. Tempo akcji jest spokojniejsze. Nie ma jakiś spontanicznych akcji, które ujęły mnie w "Czerwone jak krew". Nie wiem, czy autorce zabrakło pomysłów, żeby rozkęcić jakoś ten tom czy po prostu był to zwykły spadek formy. Tak czy inaczej, tym razem nie miałam najmniejszych oporów przed odłożeniem książki aby sięgnąć po inną. Nie czułam potrzeby zarwania nocy aby dowiedzieć się co będzie dalej.
Nigdy nie błagaj o miłość, przyjaźń ani zaufanie.
Mimo niezbyt udanej kontynuacji kryminalnych przygód Lumikki Anderson, książka wymusiła na mnie konieczność zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. Salla Simukka ma talent do opisywania uczuć
i relacji międzyludzkich. Pojawił się tu wątek miłosny z przeszłości, który totalnie mnie zaskoczył!
Nie spodziewałam się, że autorka w całą historię wplecie też takie uczucia. Doskonale też ukazała relacje pomiędzy Lenką a Lumikki. Próbowałam zastanowić się, jak ja zachowałabym się, gdyby jakaś dziewczyna na ulicy powiedziała mi "Cześć! Jestem Twoją siostrą!". To wszystko sprawiło, że powieść jako całość odbieram jako dobrą. Na pewno zapoznam się z kontynuacją, ponieważ nie lubię zostawiać niedkończonych serii.
"Chcę żyć. Chcę żyć. Chcę..."
"Białe jak śnieg" polecam wszystkim fanom trylogii Salli Sumikka. Każdy sam powinien przekonać się jak dalej potoczą się przygody Lumikki Anderson. Ja na pewno sięgnę po "Czarne jak heban" ponieważ nie zostawiam niedokończonych serii a chce się przekonać czy jeszcze autorka jest nas w stanie zaskoczyć.
“Była sobie raz dziewczynka, która miała tajemnicę…”
“Białe jak śnieg” to już moje drugie spotkanie z twórczością Salli Simukka. To właśnie trylogia o przygodach Lumikki Andersson przyniosła jej największa sławę na całym świecie. Pierwszy tom “Czerwone jak krew” zapamiętałam bardzo dobrze. Był to pierwszy kryminał dla młodzieży, który miałam okazje czytać. Postanowiłam...
2014-10-19
"Och, gdybym tak miała dziecko o skórze białej jak śnieg, wargach czerwonych jak krew, włosach czerwonych jak hebanowe drzewo!"
Tak zaczyna nam się popularna na całym świecie fińska młodzieżowa sensacja, która dodatkowo ma w sobie sporo nawiązań do baśni. "Czerwone jak krew" rozpoczyna trylogię przygód Lumikki Andersson, której autorką jest Salla Simukka. Pierwszą swoją powieść wydała w 2002 roku. Od tamtego czasu na jej koncie przybyło 13 dodatkowych książek skierowanych do starszej młodzieży. Jednak to trylogia o Lumikki przyniosła jej rozgłos na całym świecie o czym świadczyć może fakt, że prawa do przekładu wykupiono aż w 38 krajach!
"Była sobie raz dziewczynka, która nauczyła się bać..."
Lumikki jest uczennicą Liceum Plastycznego w Tampere. Przeniosła się tu, aby odciąć się od koszmarnej przeszłości. Chciała zacząć nowe życie, z dala od domu, z dala od rodziców, z dala od Riihimäki. Wynajmuje malutkie mieszkanie i zaczyna od nowa w mieście, w którym nikt jej nie zna. W szkole trzyma się na uboczu, nie wchodzi nikomu w drogę. Jej główne motto życia polega na tym, aby nie wciskać nosa w coś co jej nie dotyczy. Udawało jej się to dość skutecznie, do czasu. Pewnego dnia, przez to, że znalazła się w złym miejscu o złej porze, jej życie trochę się komplikuje. W szkolnej ciemni znalazła suszące się mokre banknoty pięćseteurowe. Było ich mnóstwo a kobieca intuicja Lumikki podpowiadała jej, że tyle pieniędzy nie znalazło się tu przypadkiem. Złamała swoją główna zasadę, co skutkowało tym, że wplątała się w coś o czym nawet nie śniła. Zaczęła brać udział w grze, w której stawką było życie.
"Która zawsze jest sama, choć nigdy nie wygląda na osamotnioną. Jak puzzel z innej układanki - nie pasowała nigdzie, by wtopić się w każde tło."
Lumikki jest dziewczyną, która ma za sobą trudną przeszłość. W jej poprzedniej szkole nie miała łatwego życia. Nasza bohaterka jest jednak dowodem na to, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Stała się osobą silną i bardzo zaradną. Mieszka sama w Tampere, w mieszkaniu, którego nie utożsamia w żaden sposób z domem. Nie chce się przyzwyczajać, nie chce znaleźć się w sytuacji, gdzie będzie czuła się tu jak w domu. Aby przetrwać nie potrzebuje niczyjej pomocy. Nawet o nią nie prosi. Sama jednak, po wplątaniu się w aferę z pieniędzmi, pomaga Elisie, Tuukce i Kasperowi ją wyjaśnić. Doskonale radzi sobie w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.
"To jesteś ty. Należysz tylko do siebie i nosisz w sobie cały wszechświat. Możesz być, kim tylko zapragniesz."
Historia została opisana w sposób ciekawy i wciągający. Nawet sceny kiedy wydawało się, że nie mają większego znaczenia dla wydarzeń na końcu okazywały się początkiem jakiejś dużej bomby, która w każdej chwili mogła wybuchnąć. Największym atutem książki jest jednak to, że akcja książki dzieje się w mieście, które autorce jest bardzo dobrze znane. Miejsca, w których znajdowała się Lumikki były opisany w taki sposób, że w pewnym momencie sama w trakcie czytania zaczęłam sprawdzać w internecie czy istnieją one na prawdę! Z chęcia bym zwiedziła Tampere, bo w mojej wyobraźni miasto wygląda przepięknie.
"Nie uciekniesz. Znajdziemy cię wszędzie. A kiedy cię znajdziemy, to koniec z tobą. Koniec. Z tobą."
"Czerwone jak krew" to książka, która nie powinna mieć końca. Salla Simukka w tak cudowny sposób połączyła wątek kryminalny z baśniowym, że z przerażeniem patrzyłam jak stron ubywa i zbliża się nieuchronny koniec. W takiej sytuacji najbardziej cieszę się, że na polskim rynku wydawniczym jest już dostępna kontynuacja trylogii. Mam cichą nadzieję, że szybko znajdzie się w moich rękach i znów będę mogła powrócić do świata Lumikki. Myślę, że ta powieść byłaby dobrym materiałem na scenariusz filmu. Z więlką chęcia zobaczyłabym historię Lumikki na dużym ekranie!
Polecam wszystkim!:)
"Och, gdybym tak miała dziecko o skórze białej jak śnieg, wargach czerwonych jak krew, włosach czerwonych jak hebanowe drzewo!"
Tak zaczyna nam się popularna na całym świecie fińska młodzieżowa sensacja, która dodatkowo ma w sobie sporo nawiązań do baśni. "Czerwone jak krew" rozpoczyna trylogię przygód Lumikki Andersson, której autorką jest Salla Simukka. Pierwszą swoją...
"Zróbcie coś dla mnie - nigdy się nie zmieniajcie."
Przez ponad 40 tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów New York Timesa. "Drżenie" to pierwsza część trylogii o "Wilkołakach
z Mercy Falls", która ukazała się w 34 krajach!
"Wielobarwna pajęcza sieć, zniszczona jak pęknięty lód, bezgranicznie smutna."
"Drżenie" to jedna z tych książek, których akcja promocyjna przed premierą ominęła mnie szerokim łukiem. Dowiedziała się o niej w momencie, kiedy Wydawnictwo YA! wydało trylogię w nowej szacie graficznej. Nie od dziś wiadomo, że są okładki, które przykuwają nasze spojrzenie bardziej od pozostałych. Moim zdaniem nowa oprawa jest o niebo lepsza od poprzedniej!
"Byłem jak przeciekające łono, nabrzmiałe obietnicą świadomych myśli: mroźny las daleko
za mną, dziewczynka na huśtawce, dźwięk palców na metalowych strunach gitary.
Przyszłość i przeszłość, obie były tym samym. Śnieg, a potem lato, a potem znowu śnieg."
Grace, gdy miała kilka lat została zaatakowana przez wilki. Uniknęła śmierci ponieważ uratował ją inny wilk. Zapamiętała jego złoty kolor oczu. Od tamtej pory, gdy nadchodzi zimna, Grace obserwuje te zwierzęta. Fascynują ją. Gdy pewnego razu okazuje się, że wilki zamordowały Jacka - znajomego Grace, mieszkańcy rozpoczynają polowanie na nie. Jak to polowanie wpłynie na życie dziewczyny i złotookiego wilka?
"Nie rozpoznałaby mojej twarzy, ale z pewnością poznałaby moje oczy."
"Drżenie" to nic innego jak kolejna typowa młodzieżówka. Jest wilk, jest dziewczyna więc musi ich coś połączyć. Przewidywalne. Plus za to, że historię poznajemy z perspektywy obojga bohaterów. Dzięki temu poznajemy bliżej zarówno Grace oraz Sama. Przyznam, że czytanie rozdziałów z perspektywy wilka podobało mi się bardziej. Historia widziana jego oczami miała to coś czego brakowało mi u Grace. Nie zmienia to jednak faktu, że z bohaterami można się bardzo łatwo utożsamić, gdyż są bardzo "ludzcy" w tym co robią, jak próbują walczyć o siebie.
"Byłem nieokiełznany i poskromiony, rozdarty na strzępy i po raz pierwszy kompletny, zachłyśnięty byciem wszystkim tym jednocześnie."
Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej książki nadal nie rozumiem porównań do sagi Zmierzch. Spotkałam się nawet z zdaniem "Jeśli podobał Wam się Zmierzch, pokochacie Drżenie". Serio? Sagę Meyer uwielbiam i mogłabym czytać na okrągło, zaś początek trylogii Stiefvater nie spodobał mi się za bardzo. Te porównania pewnie wzięły się stąd, że zarówno w jednej jak i drugiej serii pojawia się wątek wilków oraz miłości między człowiekiem a wilkiem. Jestem na nie jeśli chodzi o promowanie książek porównując je do innych - najgorsze co może być!
"Ona, mocno zaciskająca usta, jakby chciała zatrzymać mój pocałunek wewnątrz siebie.
I ja, trzymający w dłoniach tę chwilę, ulotną niczym poranna mgła."
Książkę mogę polecić osobom, które lubią młodzieżówki i nie przeszkadza im powielanie non stop tego samego. Zaczynam dochodzić do wniosku, że ja potrzebuję już czegoś innego. Książkę przeczytałam ale jestem pewna, że do niej już nie wrócę. Nie wiem także, czy sięgnę po kontynuację
"Zróbcie coś dla mnie - nigdy się nie zmieniajcie."
więcej Pokaż mimo toPrzez ponad 40 tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów New York Timesa. "Drżenie" to pierwsza część trylogii o "Wilkołakach
z Mercy Falls", która ukazała się w 34 krajach!
"Wielobarwna pajęcza sieć, zniszczona jak pęknięty lód, bezgranicznie smutna."
"Drżenie" to jedna z tych książek, których akcja...