Klaps

Okładka książki Klaps Christos Tsiolkas
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Klaps
Christos Tsiolkas Wydawnictwo: Replika literatura piękna
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The Slap
Wydawnictwo:
Replika
Data wydania:
2012-03-27
Data 1. wyd. pol.:
2012-03-27
Data 1. wydania:
2010-01-01
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-76741-66-6
Tłumacz:
Jędrzej Polak
Tagi:
klaps przemoc w rodzinie dzieci
Średnia ocen

                6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Policzek wymierzony rodzinie



1580 36 104

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
110 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
301
252

Na półkach:

Jeśli ktoś w dzieciństwie włożył palce do wyżymaczki nad „Franią” i zakręcił korbką, to będzie wiedział, jak się czuję po przeczytaniu „Klapsa”.
Powieść Christosa Tsiolkasa zassała mnie, ugniatała pracowicie przez kilka dni, po czym wypluła po drugiej stronie okładki. Do tej pory składam poprzestawiane wnętrzności.
A cóż takiego jest w tej książce, że działa z niszczycielską siłą? Na pozór „Klaps” to po prostu opowieść o życiu grupy osób, złączonych więzami krwi lub przyjaźni. Klaps, a właściwie policzek, wymierzony pewnemu dziecku – publicznie, w trakcie nieformalnego przyjęcia w ogrodzie – jest katalizatorem zdarzeń, które na zawsze zburzą zastany układ towarzyski, a przy okazji obnażą przed czytelnikiem kłębowisko emocji, namiętności i przekonań, na co dzień ukrytych za fasadą australijskiej normalności.

No właśnie. Australijskiej, więc dla przeciętnego polskiego czytelnika egzotycznej już na wstępie. Obawiam się, że kwestia wielokulturowości, uprzedzeń rasowych i pielęgnowania przywiezionych ze Starego Kontynentu tradycji oraz przyzwyczajeń, problem imigracji i nieprzystosowania mogą być dla nas zbyt abstrakcyjne, by tak naprawdę poruszyć.
A co poza tym? Alkohol, narkotyki, seks. Zdrada i przemoc małżeńska. Aborcja. Homo- lub biseksualizm. Starość i śmierć. Równocześnie miłość, przyjaźń i silny instynkt rodzicielski. Budowanie kariery zawodowej i awans społeczny. Wreszcie szczypta jeszcze bardziej egzotycznej egzotyki, czyli hinduska Australijka na Bali. Wystarczy, żeby zakręciło się w głowie.

Spoglądając „od kuchni”, widzimy, że Tsiolkas zastosował dość prosty, choć czasochłonny przepis na powieść: ośmiornica po australijsku, w sosie greckim. Około- i poklapsowe zdarzenia poznajemy z perspektywy ośmiu postaci, kobiet i mężczyzn w różnym wieku. Pozostałych bohaterów zręcznie wpleciono w dany wątek, lecz tak naprawdę każda z ośmiu części służy przedstawieniu mikrokosmosu konkretnej osoby. Poznajemy jej przeszłość, teraźniejszość oraz lwią część myśli, emocji i żądzy. Tym sposobem sprawa tytułowego klapsa może rozwijać się dość powoli, a i tak objętość powieści rośnie. Sprytne. Trzeba zapamiętać. W końcu cena książki (czytaj: tantiemy) wzrasta proporcjonalnie do liczby zadrukowanych stron, prawda?

Zostawiając ironię na boku, muszę przyznać, że poszczególne rozdziały wciągają. Autor stworzył bardzo przekonujące postaci, zgrabnie żonglując drobiazgowymi opisami tudzież żywymi dialogami. Równie zgrabnie umieścił w każdej części odniesienia do tytułowego klapsa, więc zagłębiając się w świat poszczególnych bohaterów, nigdy na dłużej nie tracimy z oczu głównego wątku, a pytanie: „Co dalej?” jest niemal przez cały czas aktualne.

No dobrze. To wszystko nie wyjaśnia jednak, dlaczego po lekturze czuję się wyżęta lub wybebeszona. Otóż po pierwsze, przytłoczył mnie nadmiar informacji. Siłą rzeczy każda macka wspomnianej ośmiornicy ma swoje własne przyssawki – rodzinę, znajomych, pracowników. Człowiek dopiero się wciągnął, a już musi się oderwać, by za moment wejść w równie intensywny świat następnej postaci. Po drugie, Tsiolkas uparcie chyba dąży do uwypuklenia tego, co w człowieku złe, skrzywione lub niesmaczne. Nawet najbardziej poukładana bohaterka w końcu pokazuje swoją ciemną stronę. Po trzecie wreszcie:
„Pierdnął triumfalnie, chowając twarz w poduszkę, by nie wąchać lepkiego, metanowego smrodu.”*
Wspaniale. A gdyby tak:
„Opadł ciężko na sedes i pierdnął. Pękaty bąk odbił się wielokrotnie od ścianek muszli, wygrywając, nim wybrzmiał, pierwsze takty Marsylianki.”**
Też ładnie, prawda? Tylko po co? Takich fizjologicznych obrazków jest w „Klapsie” dużo. Zbyt dużo. Jako czytelnik z wyobraźnią jestem w stanie poskładać sobie wizerunek macho z o wiele mniej naturalistycznych danych. Stwardnienie, zwiotczenie i zwilgotnienie, choć normalne i ludzkie, w nadmiarze po prostu nużą. Wulgaryzmy w dialogach takoż.

Podsumowując, czuję po przeczytaniu „Klapsa” pewien niesmak. Nie gustuję w tak natrętnym zaglądaniu ludziom do łóżka i łazienki, zwłaszcza gdy już wgląd w ich głowy jest ekstremalnym przeżyciem. Nawet najbardziej celne spostrzeżenia, z którymi mogłabym się identyfikować – a takie w „Klapsie” też są – w tym otoczeniu tracą siłę wyrazu.

Na koniec słówko o przekładzie. Jędrzej Polak znakomicie wywiązał się ze swego zadania, choć, prawdę mówiąc, nie zaglądałam do oryginału. Powieść czyta się jednak na tyle gładko, że, z wyjątkiem paru – nielicznych – miejsc, w ogóle nie wygląda na tłumaczenie.

Czy żałuję zainwestowanego w „Klaps” czasu? Nie, choćby dla ulgi, jaką odczułam na myśl, że mój własny lokalny grajdołek jest zdecydowanie prostszy i bardziej niewinny. A biegłość warsztatowa Tsiolkasa skłoni mnie może kiedyś do sięgnięcia po „Martwą Europę”, o ile znajdę zawczasu odpowiednie antidotum na trupi jad, którym zapewne nasączone są jej stronice.

* Ch. Tsiolkas, Klaps, s. 7
** M. Orłowska, potencjalna acz nienapisana książka o macho

Jeśli ktoś w dzieciństwie włożył palce do wyżymaczki nad „Franią” i zakręcił korbką, to będzie wiedział, jak się czuję po przeczytaniu „Klapsa”.
Powieść Christosa Tsiolkasa zassała mnie, ugniatała pracowicie przez kilka dni, po czym wypluła po drugiej stronie okładki. Do tej pory składam poprzestawiane wnętrzności.
A cóż takiego jest w tej książce, że działa z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    178
  • Przeczytane
    135
  • Posiadam
    36
  • 2013
    5
  • 2014
    4
  • 2012
    4
  • 2015
    2
  • Ulubione
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Anglojęzyczne
    1

Cytaty

Więcej
Christos Tsiolkas Klaps Zobacz więcej
Christos Tsiolkas Klaps Zobacz więcej
Christos Tsiolkas Klaps Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także