Absolwentka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, obecnie pracuje w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Tłumaczyła opowiadania Czechowa, ukończyła kurs scenariopisarstwa. "Góra Wschodnia" to jej druga książka.
Nie będę ukrywała, iż patrząc na okładkę miałam dwa skojarzenia: "Wiśniowy sad" A. Czechowa (później dowiedziałam się, że Autorka tłumaczyła opowiadania tego pisarza),"Czereśnie zawsze muszą być dwie" M. Witkiewicz. Czytając powieść "Sad" znalazłam znalazłam inne powiązania: duży ładunek emocjonalny, tęsknoty, tajemnice.
Zaskakujące jest to, iż ten ładunek nie przytłacza, a sprawia, ze chce się czytać dalej, poznawać kolejne osoby i ich historie. A sam sad? Pewnie wygląda urokliwie latem, kusi słodko-cierpkim smakiem wiśni. Dla mnie byłby dobrym miejscem, by od wiosny do jesieni usiąść w nim z dobrą lekturą.
Górę Wschodnią elektryzuje wieść o nieoczekiwanym przyjeździe hrabiny Niedzielskiej, pochodzącej z rodziny, której dawny czar pałacu wciąż jest żywy we wspomnieniach mieszkańców.
Po co wraca po tylu latach? Czy Park i pałac odżyją? W miasteczku panuje nastrój oczekiwania i snują się domysły.
„Tylu Górzan w głębi duszy marzy o wyjeździe stamtąd, a ona pokazuje że równie dobrze można tu wrócić.”
Fabuła toczy się leniwie. Książka niestety mnie nie wciągnęła, a szkoda. W sumie nieprzeczytana do końca, nie przekonała mnie do siebie.