Gdy po raz pierwszy usłyszałam o "Aniele" L.A Weatherly od razu zapragnęłam przeczytać tą książkę. Szukałam jej dobry kawał czasu, a gdy w końcu trafiła w moje łapki... cóż, muszę przyznać, że książka na początku zapowiadała się dobrze, ale... ostatecznie nie okazała się być tak dobrą czego się spodziewałam i na co liczyłam.

Nawet dobrze mi się ją czytało - podobał mi się język, akcja i sam pomysł. Na minus narracja - połączenie narracji 3 os. z 1 os. Bardzo mi to przeszkadzało. Najbardziej ta 1 os. Z początku Willow mnie nie irytowała - nie przeszkadzała mi nawet jej wrażliwość, tylko potem... no cóż, dopiero później zaczynała mnie drażnić. Ona i jej przemyślenia. Kilka rzeczy dało się przewidzieć, ale ok. Tylko ten wątek romantyczny - największy minus książki... Już od kilku pierwszych rozdziałów można było się było domyślić jak to będzie wyglądać. Gdy dotarłam do momentu jak Willow zdała sobie sprawę, że kocha Alexa, naszego naczelnego przystojniaka - poznała faceta kilka dni temu i już wielka miłość -, a potem jeszcze te ich słodkie życie we dwójkę w górach, miziu miziu... Aż przeszła mi ochota na dalsze czytanie książki. Wszystko dobrze, ładnie, do przeżycia i w ogóle - tylko ten CHOLERNY WĄTEK ROMANTYCZNY !
Gdyby nie to dałabym o jedną gwiazdkę więcej. Pomimo tego iż "Anioł" mnie rozczarował, i tak zamierzam poznać dalsze losy Willow i Alexa.

Gdy po raz pierwszy usłyszałam o "Aniele" L.A Weatherly od razu zapragnęłam przeczytać tą książkę. Szukałam jej dobry kawał czasu, a gdy w końcu trafiła w moje łapki... cóż, muszę przyznać, że książka na początku zapowiadała się dobrze, ale... ostatecznie nie okazała się być tak dobrą czego się spodziewałam i na co liczyłam.

Nawet dobrze mi się ją czytało - podobał mi się...