Anielscy obrońcy
- Kategoria:
- literatura dziecięca
- Wydawnictwo:
- Replika
- Data wydania:
- 2009-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2009-01-01
- Liczba stron:
- 286
- Czas czytania
- 4 godz. 46 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788360383636
Każdy skazany ma prawo do jednego życzenia.
Nawet ci, których osądził Sąd Boży.
Może to być jeden telefon.
Co się stanie, jeśli to ty go odbierzesz?
Brianna przyjeżdża do Savannah, by rozpocząć własną praktykę adwokacką. Od początku wszystkimi jej działaniami w mieście wydają się kierować nieznane siły; prześladowana przerażającym snem, wynajmuje opuszczony budynek na cmentarzu i zatrudnia ekscentrycznych asystentów.
Pierwszym jej klientem jest pozbawiony skrupułów biznesmen Skinner, który dzwoni do niej w trzy godziny po swojej śmierci.
Brianna podejmuje się jego obrony przez Ostatecznym Trybunałem; nie wie jednak, że nie tylko ona została wyznaczona do pracy nad tą sprawą. Niebo wysłało już na Ziemię swoich przedstawicieli
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 143
- 108
- 26
- 6
- 5
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
Opinia
Myślę, że większość z nas zastanawiała się, co nastąpi po śmierci. Niektórzy wierzą w nicość i brak jakiegokolwiek życia pozagrobowego, inni w reinkarnacje, katolicy natomiast w sprawiedliwy sąd, który zdecyduje czy dostaną się do nieba, piekła czy też ewentualnie czyśćca. Gdyby patrzeć na wiarę dominującą w naszym kraju, można byłoby rzec, że wszyscy zostaniemy sprawiedliwie ocenieni na podstawie naszych występków na ziemi. Czy ci, którzy praktycznie całe życie oszukiwali i grzeszyli w sposób świadomy, są od razu skazani na wieczne męki? Tutaj swoją koncepcję ukazuje Mary Stanton w książce „Anielscy obrońcy”.
Brianna to młoda prawniczka, która przyjeżdża do Savannah, by rozpocząć własną praktykę. Po swoim zmarłym stryju, który również skończył studia prawnicze, dziedziczy klientów, natomiast nie może pozostać w budynku, w którym on pracował. Od samego początku nic nie idzie po jej myśli, jednak kobieta nie poddaje się, próbując ułożyć sobie życie w nowym miejscu zamieszkania. Brianna, skuszona niskim czynszem, wynajmuje lokum obok cmentarza, gdzie pragnie spełniać się zawodowo, i poznaje Lavinię – ekscentryczną staruszkę, która na pierwszy rzut oka skrywa wiele tajemnic. Wychodząc ze swojego miejsca pracy, adwokatka znajduje rannego psa, o którym wcześniej wspomina jej nowa przyjaciółka, i postanawia przygarnąć go pod swój dach. W mieszkaniu Bree odsłuchuje wiadomość od znanego biznesmena Skinnera, który głównie słynął ze swojego udziału na sprawach sądowych w roli ofiary lub oskarżyciela. Postanawia oddzwonić na podany numer, ale jak się okazuje – Skinner zmarł na zawał kilka godzin przed zadzwonieniem do niej… Nikt z jej znajomych nie przyznaje się do żartu, a sprawa z czasem coraz bardziej ją nurtuje. Wszystko zmienia się, kiedy otrzymuje swoją pierwszą sprawę. Liz Overshaw, była wspólniczkę w firmie Skinnera, uważa, że zmarły współpracownik ją nawiedza, zmuszając, aby odkryła prawdę dotyczącą jego śmierci… Okazuje się, że Skinner nadal walczy o dostateczne życie w niebie, które zapewnić mu może tylko pomoc ziemskiego adwokata. Brianna, razem ze swoimi asystentami – emigrantem Petru oraz Ronem, potrafiącym wykorzystać swój urok, podejmuje się jego obrony przez Ostatecznym Trybunałem, nie wiedząc, że nie tylko ona zajmuje się tą sprawą. Tajemnicą również jest niezwykły sen Bree, który śni jej praktycznie od dzieciństwa – Amerykanka w swoich marach widzi dokładnie ten sam obraz, jaki wisi na ścianie jej nowego gabinetu. Z czasem okazuje się, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje.
„Anielscy obrońcy” to przykład książki, gdzie można zauważyć rewelacyjny pomysł na fabułę i wykonanie, które niestety do najlepszych nie należy. Mary Stanton posiada bardzo ciężki styl, który sprawia, że powieść czyta się dosyć długo i czytelnik jest świadomy każdej mijającej strony. Od samych słów spod pióra tejże autorki bije pewnego rodzaju emocjonalne ciepło, lecz to nie zmienia faktu, że w całej lekturze nie było ani jednego momentu, który spowodowałby moje oderwanie od codzienności i przeniesienie do świata ludzi i aniołów. Sam utwór czytałam powoli, uważnie śledząc każde wydarzenie, bowiem łatwo można było przegapić ważne punkty kulminacyjne w danym rozdziale. W „Anielskich obrońcach” występuje wiele dialogów, które czasami są wręcz sztuczne i nie sądzę, aby ktokolwiek wypowiadał się w taki sposób, jak bohaterowie. Istnieją również oczywiście rozmowy, które podnoszą poziom, lecz w dalszym ciągu pozostaje pewnego rodzaju niesmak. Opisy też nie należą do najlepszych, jednak działania wszystkich postaci zostały przedstawione w bardzo dobry sposób, tak, że nie powstają żadne niedomówienia. Nieco gorzej wygląda kwestia przemyśleń Bree, głównej bohaterki, która praktycznie zaskakiwała mnie pod każdym względem. Nie wiem, czy jej uosobienie miało być lekko zakręcone czy też ona do końca nie rozumiała tego, co się wokół niej działo, lecz gołym okiem można było zauważyć, że wszystkie wydarzenia z jej udziałem były po prostu dziwne. Po pierwsze – wynajmuje lokal obok cmentarza (jeśli wyglądał tak, jak na okładce książki to nie dziwię się, że narzekała na brak klientów). Po drugie – właścicielka tego budynku, która widzi Brianne po raz pierwszy w życiu, wie o niej praktycznie wszystko, potrafiąc nawet przewidzieć przyszłość pani adwokat, co nie budzi praktycznie żadnych obaw kobiety. Po trzecie – gdyby mi ktoś powiedział, że objawia mu się duch, pragnący rozwiązania zagadki swojej śmierci, to raczej na pewno od razu bym mu nie uwierzyła. Toleruję wiele rzeczy, ale ta lektura niekiedy aż powoduje negatywne zdziwienie, ponieważ sama postać głównej bohaterki jest wręcz zaskakująca i pokazuje albo inność tejże kobiety bądź też brak przemyślenia ze strony autorki książki. Powieść ciężko przewidzieć, natomiast cały czas można dostrzec zwroty akcji, które są aż tak niespodziewane, że trudno w nie uwierzyć. Rozbroiło mnie trochę zakończenie, bowiem Brianna znalazła rozwiązanie zagadki praktycznie przez przypadek, który również należy do nieprawdopodobnych. Poświęcę chwilę na przybliżeniu samej postawy głównej bohaterki, którą niewątpliwie można byłoby nazwać zwariowaną, bezmyślną i bardzo ufną. Nie przywiązywała zbyt wiele uwagi do szczegółów i lubiła wspominać swoją przeszłość, zwłaszcza jeden nieudany związek. Intrygujący był jej sen z obrazem, ukazującym zagładę, który budził zaciekawienie w głowie czytelnika. Z innych postaci to najbardziej zauroczyła mnie dwójka asystentów, którzy byli wręcz fenomenalni. Petru, słowiański emigrant z czarującym akcentem i umiejętnością zmieniania końcówek wyrazów, posiadał w sobie coś przyciągającego, ale tez i elementy, które powodowały, że do końca nie byłam ufna względem jego osoby. Natomiast Ron – oczami wyobraźni widzę przed sobą jego sylwetkę i aż się prosi, aby powiedzieć, że w jego przypadku inteligencja wystąpiła razem z urodą.
Nieprzychylnie wypowiedziałam się na temat stylu pani Mary Stanton, lecz, jak wspomniałam, moje zdanie na temat jej pomysłowości jest zupełnie inne. Sam motyw anielskiego Ostatecznego Trybunału był fenomenalny i pisarka bardzo dobrze połączyła go z praktyką, jaką prowadziła Brianna. W tej kwestii autorka wykazała się ogromną kreatywnością i głównie to sprawiło, że sama do końca nie wiem, jak ocenić tą lekturę. Czytając opis „Anielskich obrońców” spodziewałam się zupełnie innego przedstawienia całej fabuły, lecz sposób, w jaki zaprezentowała to wszystko Mary Stanton również należy do udanych i robiących dobre wrażenie. Pomysł z telefonem do ziemskiego prawnika oraz możliwość dbania o własne interesy w chwili, kiedy ważny jest tylko wyrok sądu, niewątpliwie pozwala rozbudzić wyobraźnię osób, które obawiają się własnej przyszłości.
Podsumowując, „Anielscy obrońcy” to książka, która na pewno nie jest żadną fenomenalną powieścią. Mary Stanton również nie jest autorką, posiadającą wspaniały i lekki styl. Pomimo wszystko ta powieść na długo pozostanie w mojej pamięci i zapamiętam ją nie jako dobrze napisaną historię, a jako lekturę, w której pisarka wykazała się ciekawą koncepcją na świat. Cóż, sami musicie ocenić, czy staniecie po stronie „Anielskich obrońców” czy też przeciwko nim.
Myślę, że większość z nas zastanawiała się, co nastąpi po śmierci. Niektórzy wierzą w nicość i brak jakiegokolwiek życia pozagrobowego, inni w reinkarnacje, katolicy natomiast w sprawiedliwy sąd, który zdecyduje czy dostaną się do nieba, piekła czy też ewentualnie czyśćca. Gdyby patrzeć na wiarę dominującą w naszym kraju, można byłoby rzec, że wszyscy zostaniemy...
więcej Pokaż mimo to