rozwińzwiń

Punkt obserwacyjny

Okładka książki Punkt obserwacyjny Krzysztof Rudowski
Okładka książki Punkt obserwacyjny
Krzysztof Rudowski Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria Seria: Pasaże literatura piękna
152 str. 2 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Pasaże
Wydawnictwo:
słowo/obraz terytoria
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
152
Czas czytania
2 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374538848
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
291
226

Na półkach:

Ładnie wydana, kiepska książka. Autor mówi obcymi głosami, a to Stachury, a to Konwickiego, z czego nie wychodzi nic poza pokracznym zlepkiem banalnych, irytujących i drętwych zapisów starzejącego się literata. Szkoda papieru.

Ładnie wydana, kiepska książka. Autor mówi obcymi głosami, a to Stachury, a to Konwickiego, z czego nie wychodzi nic poza pokracznym zlepkiem banalnych, irytujących i drętwych zapisów starzejącego się literata. Szkoda papieru.

Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , ,

TOUR D’IVOIRE NA PIERWSZYM PIĘTRZE

Słowo/ obraz terytoria cenię przede wszystkim za szeroko pojętą humanistykę, natomiast nie zawsze podzielam fascynację pozycjami beletrystycznymi proponowanymi przez to gdańskie wydawnictwo. Jednakże lekturę „Punktu obserwacyjnego” z pełnym przekonaniem mogę zaliczyć do pozytywnych czytelniczych doświadczeń. Już na wstępie należy podkreślić niezwykłą staranność wydania – książka okraszona jest jedenastoma – w moim przekonaniu bardzo dobrymi – fotografiami Bogdana Konopki, jednego z prekursorów tzw. fotografii elementarnej. W ogóle seria „Pasaże” to była znakomita rzecz, szkoda, że nie jest już kontynuowana.

Krzysztof Rudowski (ur. 1960) to pochodzący z Wrocławia pisarz, poeta, dramaturg i muzyk jazzowy. „Punkt obserwacyjny” to czwarta książka w jego dorobku, opublikowana została w 2008 roku. Książka została skomponowana z jedenastu opowiadań, które, choć luźno ze sobą powiązane, splatają się w spójny powieściowy cykl. Bohater nosi takie samo imię i nazwisko, co autor książki, ale to jeszcze nie oznacza, że jesteśmy uprawnieni do postawienia między nimi znaku równości. Bohater znajduje się w swoim punkcie obserwacyjnym, tkwi w oknie mieszkania na pierwszym piętrze wrocławskiej kamienicy i obserwuje swoją ulicę. A ponieważ zatarły mu się nie tylko granice między snem a jawą, ale również między nocą a dniem, sam znajduje się niejako na pograniczu – na hamletyczne „być albo nie być”, bohater wybiera „wariant trzeci, nieobecny w tym pytaniu – wstrzymanie się od decyzji”. Zneurotyzowany Rudowski snuje więc głównie pejzaże wewnętrzne – rozmawia z duchami, streszcza sny, fantazjuje na temat tego, co lubi najbardziej – chodzenia po górach, grania na trąbce i zdradzania żony. Nieco się przy tym wywyższa – mam wrażenie, że wszędzie wokół widzi alkoholików i narkomanów, z których część – co z satysfakcją zauważa – to jego koledzy ze szkolnej ławy. Z upodobaniem przyprawia ludziom gęby – niekoniecznie gombrowiczowskie. Uważa, że „świat stworzono po to, aby dostarczał piwa dla dziurawego żołądka właściciela gęby”. Jego jedynym narkotykiem są książki – „Moje strzykawki to książki, które nie pozwalają zasnąć”. Tak, jak „Anna Karenina”, którą bohater czyta powoli, by lepiej zżyć się z bohaterami. Jednak sądzi, że to właśnie jego świat jest jedynym prawdziwym.

Gdy napotykamy na swojej drodze pisarza zupełnie nieznanego, ze swoistą literacką „carte blanche”, to tak, jakbyśmy wchodzili na niezbadane terytorium, do ciemnego pokoju, w którym po omacku musimy wymacać jakieś znajome elementy, które pozwolą poruszać się po rewirze, gdzie rządzi nieznany pisarski idiom. Szczęśliwie, udało mi się u Krzysztofa Rudowskiego takie elementy odnaleźć. W pewnym bowiem stopniu to, co autor proponuje czytelnikowi w „Punkcie obserwacyjnym” jest niezwykle bliskie prozy Edwarda Stachury. Abstrahuję od oczywistej kwestii, że choć niejasne są relacje między autorem a narratorem, to można tu mówić o kontynuacji idei „życiopisania”, tego konceptu konsekwentnie realizowanego przez Stachurę, a nazwanego przez Henryka Berezę, o którym niebawem jeszcze wspomnę. Jednak, gdy obserwuję narratora, siedzącego w swoim mieszkaniu, patrzącego przez okno i na granicy snu i jawy obserwującego z wysokości ulicę, przypomina mi się opowiadanie Stachury zatytułowane „Jeden dzień” (otwierające zbiór o tym samym tytule),w którym to autor-narrator opisuje dwa rodzaje swojego patrzenia: „(…) z początku widziałem, ale później już nie, bo jedno z tych moich patrzeń to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu”. Ze wspomnianym opowiadaniem prozę Rudowskiego łączy też opisywane miejsce akcji – Wrocław. Nawiązań do Stachury znajdziemy w „Punkcie obserwacyjnym” jeszcze więcej – na przykład, gdy narrator opisuje wrocławski dworzec, mimochodem wspomina o śmierci Zbigniewa Cybulskiego, który „może zginął tylko po to, by pewien poeta mógł napisać piękną książkę”. Oczywiście, Rudowski ma tu na myśli „Siekierezadę”, która właśnie od tego refleksji nad śmiercią Cybulskiego się rozpoczyna. Jednak owa pogoń za stylem Stachury jest momentami mocno wymuszona – i tak wyważona proza poetycka przepoczwarza się tu i ówdzie w wątpliwą stylistycznie ekwilibrystykę. „Punkt obserwacyjny” to w ogóle dwie książki w jednym – z jednej strony część dobrze sprawdzająca się dzięki spokojnej, wręcz medytacyjnej narracji, z drugiej zaś zaledwie poprawna i przez to o wiele mniej interesująca część klasycznie fabularna. No i te sceny erotyczne i apologia wiarołomstwa, jakby żywcem wyjęte z najpośledniejszego pornola – nie każdemu przypadnie to do gustu.

Wśród innych wielkich postaci literatury, do inspiracji którymi Krzysztof Rudowski się przyznaje, wymieńmy Witolda Gombrowicza, Piotra Siemiona i Henryka Berezę. „(…) czas do południa mieliśmy zajęty historiami onirycznymi, które oplątywały naszą wyobraźnię. Rodziły się z tego wspólnie smutne wątki, zazębiające się, przenikające się wzajemnie, których nawet mistrz tego gatunku by się nie powstydził”. Rudowski czyni tu aluzję do „Oniriady” Berezy – cyklu zapisów snów jednego z najwybitniejszych polskich krytyków. Bohater „Punktu obserwacyjnego” choć śpi niewiele, to często opisuje sny – jak choćby ten z opowiadania pt. „Podróż”, którego akcja dzieje się w krematorium.

Doceniam prozę Rudowskiego zwłaszcza w kontekście ostatniej powieści Jerzego Pilcha, pt. „Żywego ducha”, podobną ze względu na podejmowaną tematykę, a przecież tak diametralnie różną. Bohaterów Pilcha i Rudowskiego sporo łączy – obaj są postaciami jawnie skonstruowanymi z elementów autobiograficznych, obaj doznają dojmującej samotności, wtłoczeni w niemal Kafkowską sytuację. Różnica polega jednak na tym, że bohater Rudowskiego ma świadomość faktu, że doświadcza tego wszystkiego dobrowolnie, że w każdej chwili może opuścić swój „Zamek”, co przydaje jego osamotnieniu nieco pozorności. I to jest, dokładnie odwrotnie niż u Pilcha, uczciwe podejście. „Punkt obserwacyjny” to, na pewnym poziomie abstrakcji, opowieść o silnym zrośnięciu się człowieka z miejscem pochodzenia. Często wbrew woli – bohater podejmuje wysiłki, aby opuścić swoją kamienicę i wyprowadzić się za miasto, ale gdy wreszcie dostaje taką możliwość – w jego umyśle rodzą się wątpliwości. Najwyraźniej relację człowieka z miejscem można opisać jako specyficzny rodzaj syndromu sztokholmskiego – nawet jeżeli tym miejscem akurat wcale nie jest Sztokholm.

Oczywiście rozczarują się ci, którzy spodziewają się po „Punkcie obserwacyjnym” wielkich fabuł, czy wyraziście zarysowanych postaci. Mimo wszystko jednak można przeczytać. Jest w tę prozę wpisany pewien pierwiastek nostalgii – akcja opowiadań Rudowskiego mogłaby dziać się w każdym miejscu na świecie, ale akurat jest to Wrocław – miasto poddane destrukcji, gdzie nowe kamienice przeplatają się z poniemieckimi, miejsca gwarne i ludne z wyrwami po utraconym dziedzictwie. „Punkt obserwacyjny” to także książka o samotności z wyboru, nieco asekuranckiej, takiej, którą zawsze można odwołać. O tym, że można zbudować sobie pustelnię w środku wielkiego miasta, a swoją tour d’ivoire, wieżę z kości słoniowej – na pierwszym piętrze.

TOUR D’IVOIRE NA PIERWSZYM PIĘTRZE

Słowo/ obraz terytoria cenię przede wszystkim za szeroko pojętą humanistykę, natomiast nie zawsze podzielam fascynację pozycjami beletrystycznymi proponowanymi przez to gdańskie wydawnictwo. Jednakże lekturę „Punktu obserwacyjnego” z pełnym przekonaniem mogę zaliczyć do pozytywnych czytelniczych doświadczeń. Już na wstępie należy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
149
21

Na półkach:

Przejmująco ujęte egzystencjalne dylematy inteligentnego mężczyzny, który jakby mocniej czuje i lepiej widzi przeciekający nam wszystkim między palcami czas. Odnosi się wrażenie, że to bardzo osobiste doświadczenia autora przemieszane z kreacją. Wygląda na to, że niczego nie dostajemy w życiu za darmo, a za inność i niepospolite talenty trzeba płacić wysoką cenę.Chciałoby się przeczytać ciąg dalszy...

Przejmująco ujęte egzystencjalne dylematy inteligentnego mężczyzny, który jakby mocniej czuje i lepiej widzi przeciekający nam wszystkim między palcami czas. Odnosi się wrażenie, że to bardzo osobiste doświadczenia autora przemieszane z kreacją. Wygląda na to, że niczego nie dostajemy w życiu za darmo, a za inność i niepospolite talenty trzeba płacić wysoką cenę.Chciałoby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
688
390

Na półkach: ,

Moja Teściowa, tak samo jak ojciec autora pochodzi z Warszawy. Mieszka we Wrocławiu od wielu lat, mimo to zawsze mam wrażenie, że dla niej życie toczy się gdzie indziej. Mnóstwo w niej nostalgii za miastem rodzinnym, gdzie musiała zostawić wszystkie wspomnienia i historię swojej rodziny.
Mam wrażenie, że książka Krzysztofa Rudowskiego pełna jest tęsknoty i nostalgii. Autor tęskni i za tym co minęło i za tym, co jest teraz, jakby świadomy tego, że wszystko jest ulotne. Uczucia, związki, ludzie wokół podlegają entropii, są nieustannie w ruchu, są, a jakby ich nie było.
Ta książka pozornie opowiada o codzienności, o zapisie codziennej rutyny. Dla mnie to próba zapisu zdarzeń ulotnych, próba nadania wspomnieniom wyraźnego smaku i tamtej głębi.
Językowo świetna, bardzo precyzyjna proza. Zachwyca mnie również strona graficzna, nawiązująca do równie nostalgicznych "Paryskich pasaży" Krzysztofa Rutkowskiego.
Polecam.

Moja Teściowa, tak samo jak ojciec autora pochodzi z Warszawy. Mieszka we Wrocławiu od wielu lat, mimo to zawsze mam wrażenie, że dla niej życie toczy się gdzie indziej. Mnóstwo w niej nostalgii za miastem rodzinnym, gdzie musiała zostawić wszystkie wspomnienia i historię swojej rodziny.
Mam wrażenie, że książka Krzysztofa Rudowskiego pełna jest tęsknoty i nostalgii. Autor...

więcej Pokaż mimo to

avatar
348
42

Na półkach:

Bohater - autor Krzysztof Rudowski (s.6),który boi się śmierci (s52),czasami po zwykłemu się puszy nad innych (s.107),jednocześnie będąc konstruktorem (s.112),siedzi w swoim punkcie obserwacyjnym [Okno wrocławskiego mieszkania, pierwsze piętro, poniemiecka kamienica (s.23)], i sobie myśli... o sobie.

Żeby tylko myślał! Pisze, to co myśli, a czasami pisze też to, co sobie wyobraża. Chyba nawet tą książkę napisał, wydaje się... sobie. Krzysztof nie czuje się dobrze, z tym co widzi na ulicy, woli Niemcy. Krzysztof pisze, że "Świat stworzono po to, aby dostarczał piwa dla dziurawego żołądka właściciela gęby." (s.14). Krzysztof patrzy z punktu obserwacyjnego przylepiając wszystkim gęby, ale sobie jedynie okazjonalnie. I jak już autor poprzykleja, i po-przemyśli, i sceduje na papier, i myślenie mu się skończy, i wyobrażanie się zamknie , to w okolicach 150 strony książkę kończy.

Skończyłem czytać... z gębą, bowiem nie wiem po co Krzysztof Rudowski napisał tą książkę, co chciał przez nią powiedzieć (może opowiedzieć). Książka jest tylko średnim dziennikiem (zapewne wymieszanym z fikcją) z części życia egocentrycznego bohatera. Zabrakło przesłania. Dla takich form myślę, można prowadzić blog.

Rudowskiemu nie można jednak odmówić warsztatu. Wydawcy [słowo/obraz terytoria] nie można odmówić wydania. Książka okraszona kilkudziesięcioma zdjęciami ładnie się czyta.

Mimo tego, polecam jedynie desperatom w trakcie kolejowej podróży, gdy nie mają pod ręką nic prócz prasy.

Bohater - autor Krzysztof Rudowski (s.6),który boi się śmierci (s52),czasami po zwykłemu się puszy nad innych (s.107),jednocześnie będąc konstruktorem (s.112),siedzi w swoim punkcie obserwacyjnym [Okno wrocławskiego mieszkania, pierwsze piętro, poniemiecka kamienica (s.23)], i sobie myśli... o sobie.

Żeby tylko myślał! Pisze, to co myśli, a czasami pisze też to, co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
176
14

Na półkach: ,

Świetnie napisane. Troszkę jak Gombrowicz, troszkę jak Dzień Świra. Dla mnie genialne :)

Świetnie napisane. Troszkę jak Gombrowicz, troszkę jak Dzień Świra. Dla mnie genialne :)

Pokaż mimo to

avatar
206
156

Na półkach:

Ktoś tu chciałby być Stachurą, a nie jest, co nie przeszkadza próbować go naśladować. Nie warto.

Ktoś tu chciałby być Stachurą, a nie jest, co nie przeszkadza próbować go naśladować. Nie warto.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    18
  • Posiadam
    11
  • Chcę przeczytać
    10
  • Ulubione
    2
  • 35🐝 literatura współeczesna +2000
    1
  • Chcę kupić
    1
  • #literatura wszelka
    1
  • Teraz czytam
    1
  • #powieść psychologiczna
    1
  • Literatura polska
    1

Cytaty

Więcej
Krzysztof Rudowski Punkt obserwacyjny Zobacz więcej
Krzysztof Rudowski Punkt obserwacyjny Zobacz więcej
Krzysztof Rudowski Punkt obserwacyjny Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także