Rosja w łagrze

Okładka książki Rosja w łagrze
Iwan Sołoniewicz Wydawnictwo: Ośrodek KARTA reportaż
526 str. 8 godz. 46 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Ośrodek KARTA
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
526
Czas czytania
8 godz. 46 min.
Język:
polski
ISBN:
9788388288739
Średnia ocen

                8,8 8,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,8 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
91
11

Na półkach: ,

W 1933 r. Iwan Sołoniewicz wraz z żoną Iriną, synem Jurą i bratem Borysem podjęli nieudaną próbę wydostania się z sowieckiej Rosji, za co spotyka ich zesłanie do obozu pracy w Kombinacie Białomorsko-Bałtyckim. Po kilku miesiącach adaptacji do życia łagrowego Sołoniewicze uciekają jednak ponownie. Opowieści o tej brawurowej ucieczce - publikowane przez Iwana w odcinkach na łamach emigracyjnego rosyjskiego pisma "Poslednije Nowosti" - śledziła z zapartym tchem cała Europa. Sołoniewicz nie tyle bowiem relacjonował przebieg samej ucieczki, ile z dużą wnikliwością analizował sowiecką rzeczywistość, pokazywał jej absurdy, wyśmiewał stachanowski entuzjazm i myślenie kategoriami łagrowymi.
Wspomnienia Sołoniewicza Zachód - trzeba to jasno powiedzieć - czytał z niedowierzaniem. Sowieckim bolszewizmem intelektualne elity z całej Europy były wciąż zafascynowane i z pewnością nie brakowało osób, które opowieści te brały za konfabulację.
Zdaniem Sołoniewicza, najwłaściwszym określeniem na rzeczywistość Rosji Sowieckiej, jest blaga. To nie jest prawdziwe, z czegoś takiego nie da się zbudować państwa na miarę oczekiwań obywateli. Każdy sowiecki obywatel (podobnie instytucja czy organizacja) obciążony jest niezliczoną ilością przymusowych "entuzjazmów" i zadań niemożliwych do wykonania, które - gdyby je na poważnie i w pełnej rozciągłości wprowadzać w życie - uniemożliwiłyby normalne funkcjonowanie. Dlatego, do dobrego tonu - wśród co mądrzejszych obywateli ZSRR - należało eliminowanie zjawiska poważnego traktowania "entuzjazmów". Jak ujmuje to Sołoniewicz "byleby ludzie w miarę możności nie zdychali, a poza tym niech diabli wezmą wszystko".
Blaga miała twarz wszelkiej maści aktywistów, powołanych do życia, by szpiegować, gnębić i rabować. Z punktu widzenia kremlowskiej administracji, każdy obywatel sowiecki był z gruntu nieprawomyślny, więc należało go w maksymalny sposób otoczyć szpiclami. Sołoniewicz mnoży wiele przykładów, które pokazują blagę, prawdziwe oblicze sowieckiej Rosji. By pozostać w kręgu jego doświadczeń, jaskrawym tego przykładem jest inicjatywa ożywiania kółek sportowych.
Sołoniewicz, który, jako były lekkoatleta, był również działaczem sportowym, wspomina jak próbował - wraz z innymi działaczami - wyciągnąć z marazmu lokalne organizacje sportowe. Chodziło o to, by przy braku poważnego treningu (trzeba zaznaczyć, że powszechne w Rosji głód, nędza i zniechęcenie odciągnęły ludzi od sportu), dać młodzieży trochę ruchu na świeżym powietrzu, aby w choć minimalnym stopniu powstrzymać stopień zwyrodnienia fizycznego. Wychowanie fizyczne nie interesowało specjalnie partii i rządu, więc inicjatywa zaczęła się rozkręcać. Młodzi ludzie garnęli się do sportu, również starsi zaczęli zauważać w nim pozytywne strony. I wszystko byłoby OK, gdyby nie pojawili się aktywiści, którzy uznali, że ćwiczenia gimnastyczne nie mogą być apolityczne i doprowadzili do wpisania do zajęć i treningów pogadanek. W związku z tym, że inicjatywa kółek była dobrowolna, w przeciągu roku ich działalność została w ten sposób zarżnięta.

Walka z takimi rozporządzeniami i kwestionowanie kompetencji aktywistów były niemożliwe i najczęściej kończyły się zsyłką na Sołowki, a niekiedy i rozstrzelaniem. Taki los spotkał grupę inżynierów, którzy zwalczali połączenia bezpośrednie na kolei. Połączenia wprowadzono, ale pośpiesznie się z nich wycofano, gdyż sparaliżowały całą trakcję i uznano je za szkodliwe. Kilkuset profesorów wywieziono nad Morze Białe za protest przeciwko skróceniu nauki i obcięciu zajęć akademickich. Po upływie trzech lat, programy trzeba było rozszerzyć z powrotem, a inżynierów posłać na uczelnie celem dokształcania.

Określenie "aktywista" urasta u Sołoniewicza do rangi symbolu, który uosabia system komunistyczny. - Wszechrosyjska blaga, na której wypasają się i robią karierę stada nieuków i głupców - kwituje autor. - To jest typ człowieka o mózgu barana, szczękach wilka, a wyczuciu moralnym protoplazmy. Typ człowieka, który jako szesnasty z kolei uczestniczy w zbiorowym gwałcie.

O łagrach napisano wiele, głównie o ich okropnościach, o terrorze, o zniewoleniu pracą i psychicznym okrucieństwie. Sołoniewicz nie koncentruje się na tej sferze. Twierdzi natomiast, że są one ucieleśnieniem sowieckiej Rosji. Rzeczywistość łagrowa niczym nie różni się od typowej rzeczywistości poza łagrem. - Tak, niewątpliwie jest to katorga, ale gdzie w Rosji, poza Newskim Prospektem i Kuznieckim Mostem, nie ma katorgi - pyta retorycznie.

Sołoniewicz tuszuje tę rzeczywistość, ale nie po to, by ją zakłamywać, ale by uwypuklić rządzące się nimi zasady i pokazać ludzkie postawy. Są oczywiście ludzie, dla których łagier jest o wiele gorszy od wolności, są tacy, dla których różnica jest właściwie niedostrzegalna, ale nie brakuje i takich, którzy widzą w nim więcej plusów niż w wolności. Jak to ujmuje autor, dla nich wolność jest gorsza od łagru. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. I nie chodzi o sytuację w jakiej znalazła się chociażby inteligencja czy co bardziej oświeceni obywatele. To głupstwo - odpowiada Sołoniewicz. Głupstwo, w porównaniu z oceanem niezmierzonych udręk wielomilionowego chłopstwa rosyjskiego, dla którego łagier i tak - uwzględniając realia panujące np. na południowej Ukrainie - jest wyborem lepszego zła. Jest beznadziejnie, okropnie, ale w pewnych granicach. W rzeczywistości łagrowej wszystko jest ustalone, nic nie ma prawa się wydarzyć, a jeśli już się wydarzy, będzie to wydarzenie o jeszcze gorszych konsekwencjach. Takim wydarzeniem podczas niewoli autora była zapowiedź, że osadzeni w łagrze przerzuceni zostaną na budowę Bajkalsko-Amurskiej Magistrali (BAM).

"Więźniowie - niemal 50 tysięcy - poczuli się ogłuszeni (...). Nad setkami metrów rozwieszonych w barakach i na barakach, rozciągniętych nad łagrowymi ulicami transparentów z hasłami o odrodzeniu i przemianie (...), nad całym łagrem zawisł jeden niewidzialny, ale najważniejszy: Zginiemy!". Naruszona została monotonia. W łagrowej gazecie napisano o wielkim entuzjazmie i bolszewickim tempie z jakim budowana jest BAM, co już brzmiało groźnie, ale czarę goryczy przelała informacja o ulgach. Rozkaz obiecywał bowiem pracownikom niesłychane przywileje, m.in. skrócenie czasu odsiadki, przeniesienie do kolonii osiedleńczej czy nawet ułaskawienie. Jak pisze Sołoniewicz, brzmiało to jak "dzwon nad pogrzebanymi żywcem". Władza sowiecka - o czym zdążono się już przekonać - niczego za darmo nie obiecywała. Skoro zaś obiecała, to można było przyjąć, że warunki pracy będą wprost niesłychane. W łagrze wybuchła panika, rozpoczęły się zamieszki, podpalano baraki, a nawet lokomotywy. Były próby ucieczek, szybko kasowane łącznie ze skasowaniem samych uciekinierów. Niektórzy osadzeni odcinali sobie kończyny, byle nie zostać wywiezieni na budowę. Dziś ocenia się, że w nieludzkich warunkach, w jakich powstawała ta linia kolejowa, zginęło ponad 150 tys. osób. Trudno znaleźć na kuli ziemskiej przedsięwzięcie, które pochłonęło taką liczbę ofiar. Przy budowie Kanału Panamskiego, chyba największego wyzwania inżynierskiego na jakie zdecydował się człowiek, życie straciło "zaledwie" 25 tys. robotników.

Mentalność łagrowa to - jak twierdzi Sołoniewicz - jeden z fundamentów sowieckiej "techniki rządzenia". Technika zapobiegająca "odchyleniom". Żadna inna władza w historii ludzkości nie stawiała sobie tak ogromnych wyzwań i żadna też, na drodze do spełnienia tych zamiarów, nie nagromadziła takiej ilości ofiar. To łagrowe myślenie, wtłaczane masom z żelazną konsekwencją, miało na celu zawładnięcie ich umysłami, by wytworzyć w nich przekonanie o niemożności odejścia od komunizmu (tępienie mas).

"Rosja w łagrze" była pierwszą pozycję opowiadającą o rzeczywistości sowieckiej oraz nieludzkich łagrach. O prawie 40 lat wyprzedziła ona "Archipelag Gułag" Sołżenicyna (1973). Jej wydanie przyniosło autorowi splendor, a honararium (wraz z pieniędzmi jakie wygrał jego brat w walkach zapaśniczych) pozwoliło na założenie i wydawanie pisma adresowanego do rosyjskiej emigracji. Pierwszy numer "Gołosu Rossii" (Głosu Rosji) ukazał się w czerwcu 1936 r. w nakładzie dwóch tysięcy egzemplarzy i w zasadzie, w związku z tym, że siedziba redakcji znajdowała się w Sofii, obliczony był na emigrację mieszkającą w Bułgarii. Dość szybko zyskała jednak uznanie wśród Rosjan mieszkających w innych krajach. W 1938 r. docierała ona do czytelników w 52. krajach. Gazeta swą popularność zawdzięczała prostemu przekazowi i polemicznemu tonowi, nie unikała też trudnych tematów i starała się nie zasklepiać w poglądach. Była jednak przez część emigracji krytykowana, gdyż Sołoniewicz zaczął traktować ją jako tubę dla swoich radykalnych poglądów. Obwołał się na jej łamach "sztabskapitanem", stając się swego rodzaju guru dla zwolenników reprezentowanych przez siebie poglądów. Ta deklaracja dała zresztą początek Ruchowi Ludowo-Monarchistycznemu, którego członków zaczęto nazywać właśnie sztabskapitanami.

W 1933 r. Iwan Sołoniewicz wraz z żoną Iriną, synem Jurą i bratem Borysem podjęli nieudaną próbę wydostania się z sowieckiej Rosji, za co spotyka ich zesłanie do obozu pracy w Kombinacie Białomorsko-Bałtyckim. Po kilku miesiącach adaptacji do życia łagrowego Sołoniewicze uciekają jednak ponownie. Opowieści o tej brawurowej ucieczce - publikowane przez Iwana w odcinkach na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    385
  • Przeczytane
    175
  • Posiadam
    76
  • Historia
    19
  • Ulubione
    12
  • Teraz czytam
    8
  • Chcę w prezencie
    4
  • 2013
    3
  • Literatura faktu
    3
  • Rosja
    3

Cytaty

Więcej
Iwan Sołoniewicz Rosja w łagrze. Świadectwo brawurowej ucieczki z sowieckiego „raju” u progu Wielkiego Terroru 1937 roku Zobacz więcej
Iwan Sołoniewicz Rosja w łagrze. Świadectwo brawurowej ucieczki z sowieckiego „raju” u progu Wielkiego Terroru 1937 roku Zobacz więcej
Iwan Sołoniewicz Rosja w łagrze. Świadectwo brawurowej ucieczki z sowieckiego „raju” u progu Wielkiego Terroru 1937 roku Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także