Szczeliny istnienia
- Kategoria:
- filozofia, etyka
- Wydawnictwo:
- eFKa
- Data wydania:
- 1999-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1999-01-01
- Liczba stron:
- 183
- Czas czytania
- 3 godz. 3 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8391036219
- Tagi:
- literatura kobieca feminizm filozofia kobieta
"Szczeliny istnienia" są wyzwaniem rzuconym filozofii przez poezję. /.../ Żeńskość tego dzieła jest przejmująca. /.../ Któż by dziś pomyślał, że racjonalizm zdolny jest jeszcze do szaleństwa? (Zbigniew Bieńkowski)
Wybitna, odważna intelektualnie książka. Ogarnia tereny, które dotychczas filozofia omijała. Ukazuje metafizyczny wymiar zdarzeń codziennych. (Katarzyna Rosner)
Pozornie przez szczelinę sączy się spokojny nurt refleksji filozoficznej Autorki, która wychodzi od faktów życia i próbuje dociec, jakiego typu doświadczenie jest w nie wpisane. W rzeczywistości jednak książka jest porażającą manifestacją grozy, jaka płynie ze zderzenia tekstu życia z metafizyką śmierci. (Czesław Dziekanowski)
Myśl polska potrafi więc mówić o okrucieństwie poza moralistyką. (Maria Janion)
Ani w literaturze polskiej, ani obcej nie ma takiej książki. (Stefan Morawski)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 1 341
- 577
- 136
- 76
- 28
- 19
- 17
- 16
- 11
- 10
OPINIE i DYSKUSJE
Książka uchodziła kiedyś za zjawiskową, a przed niedawnym wznowieniem ceny na allegro osiągały niebotyczne wartości. Dzisiaj nieco utraciła ze swego ówczesnego blasku. Kiedy pierwszy raz czytałem jej fragmenty w jakimś zbiorze esejów, tekst był dla mnie olśnieniem, dzisiaj napięcie związane z książką nieco "siadło", ale czasami do niej wracam. Na przykład w lecie, kiedy na drzewach wiśnie dojrzewają.
Wtedy otwieram "szczeliny" i czytam coś takiego:
„Kiedy nagryzamy wiśnię, uderza kontrast między delikatnością miąższu a twardością pestki. Pomieszanie miękkości i twardości jest nam samym z własnych zachowań znane i nie musimy go szukać w wiśni, lecz oczywiście sprawia nam przyjemność odsłonięcie zwierciadła, w którym możemy się przejrzeć.(...)Nie ma pestki, którą by można plunąć tak jak pestką wiśni. Okrągła, niewielka, twarda przypomina kamień wyrzucony z procy. W krótkim łuku między ustami a ziemią potrafi zamknąć całą wypełniającą nas agresję, którą udaje się nam oderwać od prawdziwych przyczyn i przerzucić na pestkę. Symboliczna próba zabicia czegoś. Bo przecież wypluwając pestkę, chcemy ją raz na zawsze zlikwidować. Gest splunięcia obwieszcza śmierć wiśni. Ale wiśnia wyrasta z pestki i zatracenie może zaowocować odrodzeniem. My sami też wahamy się między dwoma tymi stanami, zagrożeni rozpaczą i kuszeni nadzieją w każdej chwili"
Książka uchodziła kiedyś za zjawiskową, a przed niedawnym wznowieniem ceny na allegro osiągały niebotyczne wartości. Dzisiaj nieco utraciła ze swego ówczesnego blasku. Kiedy pierwszy raz czytałem jej fragmenty w jakimś zbiorze esejów, tekst był dla mnie olśnieniem, dzisiaj napięcie związane z książką nieco "siadło", ale czasami do niej wracam. Na przykład w lecie, kiedy na...
więcej Pokaż mimo toCzytałem sobie „Szczeliny istnienia” Jolanty Brach-Czainy i nie wiedziałem, co o tej książce myśleć. Wydawała się co najmniej błyskotliwa i w sumie niegłupia, bardziej mi się podobała, niż nie. Aż dotarłem do końca rozdziału zatytułowanego „Nietykalność”. W ogromnym skrócie rozdział ten jest o cierpieniu jako wartości uwznioślającej istnienie, nadającej temu istnieniu dodatkowy, wyższy sens. Myślałem, że na końcu czeka mnie jakaś kolejna apoteoza cierpienia, taka teodycea dla potłuczonych. Ale to, co dostałem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Cytat, w dokładnie takiej formie, znajduje się pod koniec wyżej wspomnianej„Nietykalności” w „Szczelinach Istnienia”.
„Teraz widzę, jaki błąd popełniamy, mówiąc o OFIARACH okrucieństwa zamiast o ZDOBYWCACH, bo zdobywają doświadczenie nie każdemu dane i przechodzą przez nie nietykalni, ukrywszy zdobycz pod zasłoną cierpienia. Jesteśmy ślepi i małoduszni, gdy skomlimy nad zadręczonymi. Przez bezmyślność jesteśmy wobec nich nielojalni, gdyż gestami rozpaczy sami wydajemy prześladowanych w ręce oprawców. Jęcząc umacniamy kłamstwo tryumfu prześladowców, którzy niczego nie zdobywają, są zaledwie narzędziem mimo woli budującym wielkość cudzego doświadczenia”.
Ok, przełóżmy to teraz na doświadczenia dnia codziennego, bo w sumie dlaczego nie? W moim odczuciu dobrze, gdy filozofia ma jakieś zaczepienie w rzeczywistości, w przeciwnym wypadku jest ledwie jałowym pustosłowiem.
Otóż według idei przedstawionej przez filozofkę Brach-Czainą gdy pijany nastolatek rozsmaruje kogoś na przejściu dla pieszych, to taki nieszczęśnik nie jest ofiarą, lecz w sumie zwycięzcą, bo doświadczył istnienia w jego pełnej krasie. I my przy okazji również. Co prawda tylko na krótką chwilę i boleśnie, no ale ofiary zdaniem Brach-Czainy nie ma tu żadnej. Nie powinniśmy też mówić chociażby o ofiarach bombardowań czy gwałtów, ale w zasadzie o zdobywcach i zdobywczyniach nowych doświadczeń z zakresu przemocy seksualnej i militarnej. I tak dalej, do porzygu.
Niewielkie ćwiczenie: co by się stało z policjantem, który na posterunku, słuchając roztrzęsionej NIE-OFIARY jakiejś obrzydliwej, bezsensownej przemocy, powiedziałby coś w ten deseń: „Proszę się uspokoić. Ja oczywiście spróbuję zrobić, co do mnie należy, no ale ja tu żadnej ofiary nie widzę i nie zamierzam małodusznie i nielojalnie skomleć nad Pani rzekomą udręką. Pełnia istnienia, egzystencja we wszystkich kształtach i kolorach – jak najbardziej. Ale niczyjej krzywdy nie widzę, bo w sumie zdobyła Pani nowe doświadczenie, które mi nie będzie nigdy dane, nad czym – tak między nami mówiąc – ubolewam. I proszę nie krzyczeć i mnie nie wyzywać od kanalii i sukinsynów, bo ja sobie tego nie wymyśliłem, tylko powtarzam za filozofką Jolantą Brach-Czainą. Ja tak naprawdę wyświadczam przysługę zwracając uwagę na fakt, jak bardzo los Panią ubogacił”.
I nie, cytat z Brach-Czainy nie jest wyrwany z kontekstu. To po prostu logiczna konsekwencja jej pisaniny, tego tępego, filozoficznego samozadowolenia, pozwalającego inteligentnym skądinąd ludziom na stworzenie dowolnego wysrywu, byleby tylko inni słuchali i kiwali głowami z udawanym zrozumieniem.
Książkę dokończyłem, ale tak bardzo mnie przestała interesować po ZDOBYWCACH OKRUCIEŃSTWA, że zajęło mi to kilka wieczorów. Dlaczego zatem aż 3/10?
- Bo informacje dotyczące ciąży zwierząt hodowlanych są interesujące.
- Podobnie z informacjami dotyczącymi przyrządzania jagnięciny. Szkoda jednak, że nie mam już 16 lat i nie potrafię docenić intelektualnej brawury w analogii pomiędzy jagnięciem zarzynanym na obiad a Chrystusem. I żeby było jasne – nie jestem przesadnie wierzący czy religijny. Wręcz przeciwnie.
- Rozdział o ścierce jest krótki, treściwy i przyznam, że mi się spodobał.
Pozostaje mi współczuć najbliższemu otoczeniu Jolanty Brach-Czainy. No chyba że jej filozofia dotyczy jedynie ludzkiej biomasy, która nie wie, jak bardzo jest uprzywilejowana, gdy ktoś ją krzywdzi. Przepraszam, nie krzywdzi – UBOGACA I NADAJE SENS JEJ ISTNIENIU.
Szkoda czasu na tę książkę, czytać jedynie w ramach tortur. Ewentualnie ćwiczeń na pierwszym roku filozofii, co w sumie na jedno wychodzi.
Czytałem sobie „Szczeliny istnienia” Jolanty Brach-Czainy i nie wiedziałem, co o tej książce myśleć. Wydawała się co najmniej błyskotliwa i w sumie niegłupia, bardziej mi się podobała, niż nie. Aż dotarłem do końca rozdziału zatytułowanego „Nietykalność”. W ogromnym skrócie rozdział ten jest o cierpieniu jako wartości uwznioślającej istnienie, nadającej temu istnieniu...
więcej Pokaż mimo toTruizmy, hiperbole, mizerabilizm nastawiony na kontrowersje a nie na przesłanie, zas tam, gdzie myśl własna autorki - cóż, ani odkrywcza ani intrygująca ani stymulująca. Momentami wręcz, moim zdanien, szkodliwa - o ile jako subiektywną receptę postrzegania świata, w tym cierpienia i miłości, mogłabym- choć bez zrozumienia - takie stanowisko zaakceptować, tak generalizowanie i przedstawianie swoich podglądów i odczuc jako uniwersalne i jedyne właściwe jest momentami niesmaczne... Dostajemy zero szerszego kontekstu, jedynie ten surowo filozoficzny (tracący momentami samouwielbieniem autorki...) bez uwzględnienia czynników przede wzyztskim psychologicznych a dalej kulturowych i społecznych. Napuszone to, a płytkie. Autorka tworzy własne, niepotrzebne pojęcia i przedstawia rozbudowana, nic nie wnosząca filozofię do nich. Synkretyzm jakiś znowu zadufany w sobie, dziwne poplątanie fragmentów poetyckich (tak do końca pierwszej połowy książki),z niepotrzebnie przeintelektualizowanymi konstrukcjami logicznymi. Niespojna stylistycznie. Cały czas miałam poczucie, że ksiazka odstaje od naszych czasów- i faktycznie, po zakończeniu lektury sprawdziłam datę pierwszego wydania - cóż, brzydko się zestarzała. Dziwne to było czytadło, nie wiadomo do końca co to i po co. Gdyby była dłuższą, na pewno porzuciłabym ją w trakcie.
Truizmy, hiperbole, mizerabilizm nastawiony na kontrowersje a nie na przesłanie, zas tam, gdzie myśl własna autorki - cóż, ani odkrywcza ani intrygująca ani stymulująca. Momentami wręcz, moim zdanien, szkodliwa - o ile jako subiektywną receptę postrzegania świata, w tym cierpienia i miłości, mogłabym- choć bez zrozumienia - takie stanowisko zaakceptować, tak...
więcej Pokaż mimo toFilozofowanie w codziennej krzątaninie, w jedzeniu, sprzątaniu, przyglądaniu się zwykłym sytuacjom. Ta niewielka książeczka składająca się z kilkunastu esejów, skłania do refleksji i wysiłku umysłowego, bo nie jest to łatwa lektura, ale daje satysfakcję!
Filozofowanie w codziennej krzątaninie, w jedzeniu, sprzątaniu, przyglądaniu się zwykłym sytuacjom. Ta niewielka książeczka składająca się z kilkunastu esejów, skłania do refleksji i wysiłku umysłowego, bo nie jest to łatwa lektura, ale daje satysfakcję!
Pokaż mimo toNa pewno nie będzie to książka dla każdego. Wymaga dużej uważności podczas czytania. Trzeba znaleźć dla tej lektury odpowiedni czas i nastrój. Wtedy odwdzięczy się celnymi obserwacjami.
Na pewno nie będzie to książka dla każdego. Wymaga dużej uważności podczas czytania. Trzeba znaleźć dla tej lektury odpowiedni czas i nastrój. Wtedy odwdzięczy się celnymi obserwacjami.
Pokaż mimo toPierwszy raz o Jolancie Brach-Czainie przeczytałam u @ballady_bezludne , żeby nieco później zostać skutecznie zachęconą do lektury przez @literatura.przepiekna🤩
🎩SZCZELINY ISTNIENIA🎩
Pierwsze wrażenie, które nosiłam ze sobą podczas czytania było takie, że ta książka w zamian za poświęcony jej czas i uważność (a mimo małych gabarytów, tego właśnie wymaga),pokaże nam jak zachwycać się zwykłością.
🧬 OPIS 🧬
Szczeliny istnienia to dziewięć rozdziałów, z których każdy jawi się jako osobna szczelina na płótnie codzienności. W krótkich akapitach autorka bardzo sprawnie przeskakuje między myślami, które próbują dopatrzeć się immanentnej siły istnienia w wiśni, spektakularnej i jednakowo pięknej siły bytu w chwili narodzin zarówno u zwierząt, jak i ludzi, feministycznej powagi w ścierkach , aż po upojenie egzystencjalne podczas ścielenia łóżka.
Eseje charakteryzuje niezwykle prosty język opisujący momentami bardzo skomplikowane procesy myślowe. Przecież odnajdowanie bytu i sensu w najzwyklejszej gospodarczej czynności lub doszukiwanie się kwintesencji życia w bólu porodowym musi wymagać przepastnego intelektu i ogromnej pracy nad własnym postrzeganiem.
Szczeliny istnienia są pochyleniem się nas "tu i teraz", próbą skłonienia do przemyśleń, a także kulturalnej oraz wyrozumiałej dyskusji.
🙋♂️DLA KOGO🙋🏻♀️
Jeżli lubisz zatrzymać się i przyglądac się światu - to książka dla Ciebie 🙂
M.
Pierwszy raz o Jolancie Brach-Czainie przeczytałam u @ballady_bezludne , żeby nieco później zostać skutecznie zachęconą do lektury przez @literatura.przepiekna🤩
więcej Pokaż mimo to🎩SZCZELINY ISTNIENIA🎩
Pierwsze wrażenie, które nosiłam ze sobą podczas czytania było takie, że ta książka w zamian za poświęcony jej czas i uważność (a mimo małych gabarytów, tego właśnie wymaga),pokaże nam jak...
doskonałość.
doskonałość.
Pokaż mimo toRozdzial o miłości <3
Rozdzial o miłości <3
Pokaż mimo toSzczelina istnienia budziły we mnie zagmatwane uczucia. Przez sporą część książki czułam jakbym brnęła drogą po rozpuszczonym maśle, wracając do niektórych miejsc po raz kolejny, niepotrzebnie. Napisane pod koniec XX wieku, nie były dla mnie tekstem całkowicie nowatorskim, choć faktycznie czasem dosłownie nie wypowiedzianym może wcześniej w naszym kręgu kulturowym. Zdały się przez to jednak zbiorem chaotycznych, niedopracowanych esejów.
W odróżnieniu od usłyszanych od innych opinii, osobiście z przyjemnością czytałam metafizykę mięsa, na marginesie dopisujące wytłumaczenie mojej niezgody. W ten sposób polecam czytać prace Jolanty Brach-Czainy.
Jednakże nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, czy tezy postawione w książce musiałyby zostać lepiej wyłuskane, czy książka inaczej ułożona, abym odczuła zadowolenie z lektury. Niektóre rozdziały, jak ten, poświęcony porodom, były dla mnie szczególnie trudne, a balans zaangażowania do tematów przechylał się w skrajności. Powtarzanie tego samego nużyło mnie, nie mniej, niż denerwował niedosyt, po niepociągniętych dalej przemyśleniach o codzienności.
Z przykrością stwierdzam, że spodziewałam się, że będę bardziej zadowolona lub zaskoczona.
Szczelina istnienia budziły we mnie zagmatwane uczucia. Przez sporą część książki czułam jakbym brnęła drogą po rozpuszczonym maśle, wracając do niektórych miejsc po raz kolejny, niepotrzebnie. Napisane pod koniec XX wieku, nie były dla mnie tekstem całkowicie nowatorskim, choć faktycznie czasem dosłownie nie wypowiedzianym może wcześniej w naszym kręgu kulturowym. Zdały...
więcej Pokaż mimo toNie chcę czytać innych opinii zanim skończę moją, nie jestem natomiast z zawodu filozofem. Książka wpadła mi w ręce szeroko reklamowana przez celebrytów na Facebooku. Napisana jest ciekawym językiem w maluczkich paragrafach, mniej lub bardziej zagmatwanych, czasem ciut niejasnych. Każdy filozof operuje przecież własną terminologią.
Stosunkowo często autorka osiąga mistrzostwo myślowe i stylistyczne. Aż zrobiłem zdjęcia tych stron które mnie uderzyły trafnością wypowiedzi, mistrzostwem języka, dotarciem do sedna sprawy. Talent autorki może po prostu zawrócić w głowie i nie dziwię się że ma takich oddanych fanów. Czy w tej sytuacji, a już szczególnie w naszych czasach, gdy wszyscy śpiewają jednym głosem w swych dobranych sobie chórach, wolno mi powiedzieć coś krytycznego? A muszę niestety poskarżyć się trochę. Najbardziej irytujące są fragmenty opisujące w szczególach ubój zwierząt oraz fragmenty szczegółowo opisujące poród i jego komplikacje. W tych momentach zdajemy sobie sprawę że książka nie nadaje się na prezent ani dla cioci ani dla kuzyna ani w sumie dla nikogo. Nikt nie powie że otrzymał piękną książkę. Ludzie nie kupują książek o metodach uboju zwierząt hodowlanych. Co ciekawe, w pokaźnym i często pięknym rozdziale na temat miłości autorka zamilkła co do szczegółów erotycznych, choć krąży koło nich. Zdała sobie chyba nagle sprawę że wchodzenie tak daleko w intymność skazałoby książkę na podejrzenie o pornografię. Sam temat miłości jest owszem opisany pięknie, ale opiera się na odbieraniu, jednostronnym, miłości idealnej. Wydaje nam się czasem że miłość taka zdarza się stosunkowo rzadko. Wracając do moich narzekań, uważam że opisywanie w szczegółach uboju zwierząt to też przecież swego rodzaju pornografia. Natomiast cały rozdział poświęcony okrucieństwu i tegoż okrucieństwa boskiego ponoć statusu jeśli chodzi o filozofię bytu to dla mnie znów jakiś element stałego, upartego, namiętnego wychodzenia autorki poza ramy normalności. Aż stałem się podejrzliwy czy czasem nie chodzi o wychylenie się poza normalność właśnie po to, by wyróżnić się od innych, czy wiele z tych myśli nie było czasem pisanych na siłę? W każdym razie uczucia mam w sumie mieszane, ale książka na tyle odstaje od przeciętności że będzie się ją długo pamiętać.
Nie chcę czytać innych opinii zanim skończę moją, nie jestem natomiast z zawodu filozofem. Książka wpadła mi w ręce szeroko reklamowana przez celebrytów na Facebooku. Napisana jest ciekawym językiem w maluczkich paragrafach, mniej lub bardziej zagmatwanych, czasem ciut niejasnych. Każdy filozof operuje przecież własną terminologią.
więcej Pokaż mimo toStosunkowo często autorka osiąga...