Wspomnienia Niemieckiego Snajpera
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- Grandfather's Tale: The Tale of a German Sniper
- Wydawnictwo:
- XXL
- Data wydania:
- 2010-03-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-03-01
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362381005
- Tłumacz:
- Marek Skierkowski
- Tagi:
- historia snajper wojna
Tekst z okładki :
Kolejna kontrowersyjna książka, w której wojna widziana jest oczami najeźdźcy i wroga. Timothy Erenberger w swojej powieści opowiada historię, jaką pewien mieszkający w Ameryce dziadek podzielił się ze swoim wnukiem podczas długich, wspólnych, wakacyjnych wieczorów. Ku zdziwieniu wnuka, dziadek pochodzi z kraju o nazwie Deutschland, a on sam był tam za młodu żołnierzem nazistowskiej armii, do tego snajperem... Książka z niebywałą dokładnością opisuje szlak bojowy niemieckiej armii od przyłączenia Austrii po klęskę w Berlinie oraz z detalami ukazuje ?warsztat? żołnierzy-zabójców patrzących przez teleskop w oczy swoim ofiarom zanim pociągną za spust. Czy jest to wyłącznie literacka fikcja, czy zasłyszana, autentyczna historia? Sposób przedstawienia faktów i szczegółowe opisy wskazują, że bohater książki dokładnie wie, o czym mówi i czuje wiatr we włosach tamtych czasów... Trudno się jednak dziwić konwencji, jak dotąd niewielu snajperów zdecydowało się opowiedzieć swoją historię, zwłaszcza z nazistowskich Niemiec!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 77
- 31
- 31
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
- Zbombardowali nas, tatusiu - Kurt powiedział na temat swoim dziecinnym głosem - Bum! Chowaliśmy się w piwnicy. Doprowadziło mnie to do wśc...
RozwińW tym czasie nosiłem ze sobą cztery karabiny: mój Kar 98K, BAR, Tokarewa i amerykański M1. Miałem też w kaburze pistolet z tłumikiem, trzy g...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Ta pozycja, to jedno wielkie nieporozumienie! Wyraźnie widać, że kogoś poniosła wyobraźnia [ za dużo filmów wojennych, gier fps, strategii itp. itd. ] Po stylu pisania wyraźnie widać, że jest to osoba na etapie szkoły podstawowej w usa. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistymi wydarzeniami. Co pokazuje treść, a w nim mnóstwo błędów i faktograficznych przekłamań. Aż dziw, że ktoś się zdecydował wydać taki gniot.
Ta pozycja, to jedno wielkie nieporozumienie! Wyraźnie widać, że kogoś poniosła wyobraźnia [ za dużo filmów wojennych, gier fps, strategii itp. itd. ] Po stylu pisania wyraźnie widać, że jest to osoba na etapie szkoły podstawowej w usa. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistymi wydarzeniami. Co pokazuje treść, a w nim mnóstwo błędów i faktograficznych przekłamań. Aż dziw, że...
więcej Pokaż mimo toKsiążkę czyta się bardzo lekko z zaciekawienie. Uwielbiam tematykę o snajperach, niestety w książce jest więcej o samych akcjach wojskowych niż o samym snajperze i jego rzemiośle.
Nie mam aż tak rozbudowanej wiedzy na temat szczegółów historycznych ale zwrócono mi uwagę na błędy faktów historycznych nie mówiąc już o błędach językowych [nazewnictwo] Gdyby nie to byłoby 7/8
Takie trochę porównanie przełożenia 2 i 3 wydań Władcy Pierścieni
[ krasnoludy = krasnale ] - takie krótkie porównianie obu tytułów
Książkę czyta się bardzo lekko z zaciekawienie. Uwielbiam tematykę o snajperach, niestety w książce jest więcej o samych akcjach wojskowych niż o samym snajperze i jego rzemiośle.
więcej Pokaż mimo toNie mam aż tak rozbudowanej wiedzy na temat szczegółów historycznych ale zwrócono mi uwagę na błędy faktów historycznych nie mówiąc już o błędach językowych [nazewnictwo] Gdyby nie to byłoby 7/8...
Dramat. Książka napisana w beznadziejnym stylu (za to tłumaczenie komuś należałoby dać w ryj, bo jakieś ''teleskopy snajperskie'', czy inne ''karabiny maszynowe'' to jakaś kpina z czytelnika.
Już pomijając straszne tłumaczenie, to sama treść tej książczyny to najzwyczajniejsza ściema. Kłamstwo. Wytwór wyobraźni jakiegoś dzieciaka, który za dużo grał w gry. Spadochrony nad Eben-Emael, nieistniejąca w 1941 roku 4. Dywizja Spadochronowa, noszenie czterech karabinów ze sobą, setki trafień w każdej bitwie, graniczna rzeka Odra w 1939 roku...
Szkoda czasu. Nie tykać nawet kijem.
Dramat. Książka napisana w beznadziejnym stylu (za to tłumaczenie komuś należałoby dać w ryj, bo jakieś ''teleskopy snajperskie'', czy inne ''karabiny maszynowe'' to jakaś kpina z czytelnika.
więcej Pokaż mimo toJuż pomijając straszne tłumaczenie, to sama treść tej książczyny to najzwyczajniejsza ściema. Kłamstwo. Wytwór wyobraźni jakiegoś dzieciaka, który za dużo grał w gry. Spadochrony nad...
wydawca zastosował tu pewien trick - mianowicie zasugerował - choć nigdzie WYRAŹNIE tego nie powiedział - że książka ta opisuje autentyczne wydarzenia. Jest to, niestety, "tłyt matetingowy", jak mawiał Michał Wójcik z kabarety Ani Mru Mru. Książka pełna jest oczywistych bzdur. Mimo wszystko, zawiera też jednak sporo wartościowych informacji, jak choćby o broni, czołgach, czy sytuacji na froncie, widzianej oczami... No własnie, czyimi? Żołnierza? Nie wydaje mi się...
Gdybym miał, nomen-omen, strzelać, stawiałbym na opowieść, napisaną na podstawie jakiejś gry komputerowej, w którą autor lubił grać. Niestety, z tego typu gier miałem jedynie przyjemność poznać "Sniper Elite" i mogę jedynie stwierdzić z całą pewnością, że nie była to ta właśnie gra. Opis "okropności wojny" bardziej przypomina opisy efektownych animacji ze świata wirtu.
Książka napisana jest w sposób niechlujny, wręcz irytujący. Na początku zupełnie niepotrzebne wtrącenia o wnuczku, słuchającego opowieści dziadka, które psują cały nastrój i niepotrzebnie łamią akcję. Potem zaczyna się historia teleskopu... Rany boskie, czy to jest opowieść o snajperach, czy astronomach!? Każda grupa zawodowa ma swój specyficzny język, żargon, którym się posługuje. Nikt, kto kiedykolwiek miał w rękach karabin, nie powie "teleskop" o lunecie! To niestety drażni czytelnika przez całą książkę. Najzabawniejsze jest to, że żołnierz najzwyczajniej w świecie zdjął lunetę ("teleskop" nie przejdzie mi przez usta) ze swego przydziałowego Mausera i... zamontował ją na zdobytym Tokariewie. Tak, po prostu. No cóż, z pewnością Tokariew przestrzegał niemieckich norm i starannie zadbał o to, by każdy karabin wyposażony był w uchwyty do lunet Zeiss...
Pomijając błędy merytoryczne - które zdążyli już wytknąć inni - pełno jest błędów czysto logicznych. Chłopaki okopali się w lisiej dziurze, a potem - już będąc okopanymi i schowanymi przed okiem wroga - zanieśli tam worki z piaskiem. No, absurd! Albo krzyki zabitych, po przedziurawieniu ich głów. Kto, trafiony kulą w głowę, jest w stanie krzyknąć? Pomijam już fakt, że pocisk karabinowy często sprawiał, iż głowa po prostu eksplodowała - a dziwnym trafem, NIGDY nie zdarzyło się to w przypadku głównego bohatera, zabójcy "kilku tysięcy" żołnierzy wroga. W dodatku, nierzadko wspomina o strzałach z odległości około 2 kilometrów... Dziś rekord wynosi "zaledwie" 2815 metrów i to z wielokalibrowego Baretta!
Zakończenie powaliło mnie na kolana. Przez okres służby, z żołdu najpierw szeregowca, potem kaprala, na końcu sierżanta, w warunkach wojennych, jego żona była w stanie odłożyć tyle pieniędzy, że stać go było na wyjazd do USA i - uwaga, mocne - kupienie tam farmy! Toż, żyć, nie umierać! Nie ma jak być niemieckim żołnierzem! Zarabiają krocie, jak widać. Ba, i to bez żadnej, długotrwałej weryfikacji, jakiej poddawano wszystkich niemieckich mężczyzn w tym wieku, poszukując zbrodniarzy wojennych.
Nigdy nie przerywam lektury raz zaczętej książki. Dzięki temu, jeśli jest słaba, mogę to stwierdzić z czystym sumieniem. Jest. Ciężka jak te cztery snajperskie karabiny, które Georg wlókł ze sobą przez wszystkie fronty i z tymi czterema karabinami poruszał się tak, że nikt nigdy go nie zauważył. Taki snajper!
wydawca zastosował tu pewien trick - mianowicie zasugerował - choć nigdzie WYRAŹNIE tego nie powiedział - że książka ta opisuje autentyczne wydarzenia. Jest to, niestety, "tłyt matetingowy", jak mawiał Michał Wójcik z kabarety Ani Mru Mru. Książka pełna jest oczywistych bzdur. Mimo wszystko, zawiera też jednak sporo wartościowych informacji, jak choćby o broni, czołgach,...
więcej Pokaż mimo toPoległem.
Poległem.
Pokaż mimo toKSIĄŻKI Z NASZYCH PÓŁEK – recenzja III
Timothy Erenberger – Wspomnienia niemieckiego snajpera
"Wspomnienia niemieckiego snajpera" to powieść amerykańskiego autora Timothy’ego Erenbergera, wydana nakładem – przyznaję, iż zupełnie mi wcześniej nieznanej – wrocławskiej oficyny XXL. Scharakteryzować można ją krótko – stanowi zapis wspomnień młodego podoficera z czasów II wojny światowej. Pisana jest z punktu widzenia współczesnego chłopca, który słucha opowieści swojego dziadka.
Sięgając pamięcią wstecz, zauważam, że – pomijając jakieś krótkie wspomnienia czy urywki pamiętników – dotąd nie miałem okazji przeczytać żadnej wojennej powieści, którą stworzono z punktu widzenia hitlerowskiego żołnierza. Pojawiały się u mnie jedynie, szczególnie w czasach szkoły podstawowej, przeróżne opowiadania ze strony polskiej, rosyjskiej czy angielskiej. Tak więc książkę tę chwyciłem do ręki z niemałą ciekawością.
Co mogę powiedzieć po przewertowaniu tej lektury? Przede wszystkim to, że dla mnie, osoby o wieloletnim zacięciu historycznym, powieść była naprawdę interesująca. Będąc lekką w czytaniu i charakteryzując się łatwością odbioru, stanowiła autentycznie wciągające dzieło. Jej autor, używając w odniesieniu do snującego retrospekcję dziadka pierwszoosobowej narracji, potrafił sugestywnie odmalować szlak wojenny głównego bohatera. Opisał w nim szybki anschluss Austrii i Czechosłowacji, zażarte walki Niemiec z Polską w roku 1939, bezproblemowe zwycięstwo nad Francją i długie zmagania z Wielką Brytanią. Ujął w opisywanych wspomnieniach również ciężką, mroźną zimę podczas wojny ze Związkiem Sowieckim oraz krwawą batalię, którą była obrona upadającego Berlina.
Niestety, patrząc od strony redaktorskiej, wydanie stanowi kompletną porażkę. Publikacja sprawia wrażenie, jakby nigdy na nią nie spojrzał korektor. Ilość błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i stylistycznych – w szczególności powtórzeń – jest wprost zatrważająca i miejscami autentycznie utrudniała mi spójny odbiór tekstu. Co więcej, według mojej opinii autor nie do końca poradził sobie z pomysłem przedstawienia wojennych wspomnień jako dziadkowej opowieści, której słucha wnuk. Dialogi słuchacza z opowiadającym robią wrażenie mocno sztampowych i, zahaczając o uwagę czytelnika swoją sztucznością, utrudniają płynność odbioru właściwej, historycznej fabuły.
Na koniec stwierdzę, iż – przynajmniej według moich odczuć – przekaz tej książki jest jasny. Żołnierze, także ci uznawani za "złych", niemieccy, w większości nie są zimno myślącymi, pozbawionymi empatii zabójcami. Są to normalni ludzie, którzy tęsknią za domem, na których ktoś czeka i których nieobecność jest dla kogoś powodem pustki. Mają rodziny i przyjaciół, do których chcą wrócić, a to, co dzieje się dookoła nich, wpływa na ich uczucia. Dla opowiadającego w każdym momencie zbrojnego konfliktu najważniejszą sprawą był powrót do żony i syna. Jego losy mówią jasno, że wojna jest okrucieństwem, ale to jej uczestnicy są też jej pierwszymi ofiarami. Lecz ocenę tego pozostawiam już dla każdego samodzielnie. Wiem tylko, że niejedne słowa z ciągnących się na kartach tego wydania wspomnień – o których tak właściwie wydawca nie napisał, czy są autentyczne – mówią same za siebie.
"Każdej nocy mam koszmary, w których widzę, jak zostaję trafiony kulą i giną ludzie obok mnie. Śnią mi się krzyczący ranni niemieccy żołnierze i Polacy rozjeżdżani przez czołgi. Zrywam się myśląc, że śpię w okopie i dopiero po chwili dociera do mnie, że leżę bezpieczny w łóżku."
I chyba właśnie ten cytat można uznać za motto niniejszej książki.
K. J. R.
KSIĄŻKI Z NASZYCH PÓŁEK – recenzja III
więcej Pokaż mimo toTimothy Erenberger – Wspomnienia niemieckiego snajpera
"Wspomnienia niemieckiego snajpera" to powieść amerykańskiego autora Timothy’ego Erenbergera, wydana nakładem – przyznaję, iż zupełnie mi wcześniej nieznanej – wrocławskiej oficyny XXL. Scharakteryzować można ją krótko – stanowi zapis wspomnień młodego podoficera z czasów II wojny...
Odradzam, chyba że ktoś lubi się wkurzać na pełno literówek, błędów ortograficznych. Tłumaczowi też należy się kop. O ile potrafię zrozumieć, że niekiedy żołnierze noszą "chełmy", moździerz raz ma kaliber 8mm a raz 81mm, to nijak nie mogę się przestawić, na mocowane na karabinach teleskopy (zwłaszcza produkowane przez Zeissa ;).
Zasadniczo książka jest opowieścią, jaką raczy pewien starszy jegomość swojego prawnuka. Oczywiście w USA. Okazuje się, że w czasie wojny był snajperem. Nigdzie nie jest napisane, że to prawdziwe wspomnienia, coś co prawda na okładce sugeruje wydawca, ale moim zdaniem to pic na wodę.
No chyba że ktoś nie pamięta, że przy ataku na fortecę Eben-Emael w Belgii lądował tam szybowcem, a nie skakał ze spadochronem... 4 Dywizja Spadochronowa nie mogła brać udziału w operacji "Barbarossa", bo utworzono ją kilka lat później (oczywiście jeżeli chodzi o Dywizję Strzelców Spadochronowych). Stosowanie wymiennie określeń "pistolet maszynowy" i "karabin maszynowy" też irytuje.
W zasadzie książka przypomina mi gry komputerowe - idą, strzelają, jadą, strzelają, lecą, strzelają...
A jeżeli nawet jest to prawdziwa historia, to ŻYCZYŁBYM sobie, by przy każdym merytorycznym babolu tłumacz umieszczał przypis, np. "chodzi prawdopodobnie o...", lecz cóż oczekiwać od tłumacza, który używa tego nieszczęsnego "teleskopu" zamiast "lunety".
I jeszcze mój ulubiony cytat:
"W tym czasie nosiłem ze sobą cztery karabiny: mój Kar 98K, BAR, Tokarewa i amerykański M1. Miałem też w kaburze pistolet z tłumikiem, trzy granaty i cały zapas amunicji w dużej torbie".
Sama broń długa bez magazynków to około 20-21kg. No po prostu "Call of Duty" czy "Medal of Honor" się chowa.
Odradzam, chyba że ktoś lubi się wkurzać na pełno literówek, błędów ortograficznych. Tłumaczowi też należy się kop. O ile potrafię zrozumieć, że niekiedy żołnierze noszą "chełmy", moździerz raz ma kaliber 8mm a raz 81mm, to nijak nie mogę się przestawić, na mocowane na karabinach teleskopy (zwłaszcza produkowane przez Zeissa ;).
więcej Pokaż mimo toZasadniczo książka jest opowieścią, jaką...
Mimo wielu krytycznych opinii dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła.
Mimo wielu krytycznych opinii dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła.
Pokaż mimo toTrochę nudne. Ach ci biedni niemcy i tyle wycierpieli w czasie wojny.
Trochę nudne. Ach ci biedni niemcy i tyle wycierpieli w czasie wojny.
Pokaż mimo toSlaba ksiazka. Wydawca reklamuja ja jako ksiazke, ktorej "bohater [...] dokladnie wie o czym mowi i czuje wiatr we wlosach tamtych czasow".
W rzeczywistosci nijak nie czuc okropnosci wojennych, ktorych taki snajper musial byc swiadkiem. W szczegolnosci jesli przeszedlby caly szalk bojowy Wehrmachtu od Czechoslowacji, przez front wschodni i zachodni, po upadek III Rzeszy.
Cala ksiazka w zasadzie sprowadza sie do kilku powtarzanych schematow: "wsiadamy na ciezarowke i jedziemy na polnoc/poludnie/wschod/zachod", "kopiemy lisie dziury", "namierzam wroga w pajeczynie teleskopu", "robie mu dziure w glowie". Rzekomy snajper charakteryzuje sie prawie 100% skutecznoscia, nie widzi gwaltow popelnianych wokol przez jego armie. Nie widzi takze zbrodni popelnianych przez wrogow - Armie Czerwona na przyklad. Gdzie tu realizm? Jedna kampania identyczna z druga (wspomniane juz lisie dziury, transport ciezarowka, pajeczyna teleskopu). Zadnych refleksji i spostrzezen. Z wyjatkiem ciaglego powtarzania jaki to znuzony wojna jest glowny bohater.
Poprzednio mialem przyjemnosc przeczytac inna ksiazke o niemieckim snajperze: "Snajper na froncie wschodnim. Wspomnienia Seppa Allerbergera". To sa autentyczne wspomnienia. Wojna jest przerazajaca i realna. Mimo iz i tam pojawiaja sie pewne niescislosci faktograficzne, a autor nie wspomina o zbrodniach swojej armii (widzi tylko czyny drugiej strony),to tam "czuc ten wiatr epoki we wlosach". Na bazie bardzo interesujacej tamtej lektury siegnalem po ta ksiazke i to byl blad.
Slaba ksiazka. Wydawca reklamuja ja jako ksiazke, ktorej "bohater [...] dokladnie wie o czym mowi i czuje wiatr we wlosach tamtych czasow".
więcej Pokaż mimo toW rzeczywistosci nijak nie czuc okropnosci wojennych, ktorych taki snajper musial byc swiadkiem. W szczegolnosci jesli przeszedlby caly szalk bojowy Wehrmachtu od Czechoslowacji, przez front wschodni i zachodni, po upadek III...