Czyta się nieźle, aczkolwiek bez większej ciekawości kolejnego wątku czy też bez zbytniej sympatii dla bohaterów powieści. Kocham książki o Afryce, z Afryką w tle. Ta nawet w nazwie ma element Afryki. Najwyższy punkt Afryki!!!! To powinno być to! Ale nie do końca było. Klimat Afryki znalazłam jedynie w tytule. To nie to, że Afryka nie była opisana wcale. Była…. Ale w sposób powierzchowny, nieistotny. Nawet Kilimandżaro nie zrobiło na mnie wrażenia. Wiem, że to powieść o uczuciu, miłości i Afryka nie musi być na pierwszym miejscu, ale skoro już autorzy, jako tło wybierają tę część świata (na co wskazuje nawet tytuł) to spodziewam się "poczuć" klimat Czarnego Lądu... Bohaterowie mnie denerwowali, nie wzbudzali sympatii.. Albo byli bezpłciowi, albo w siebie zapatrzeni, bez wyrazu i charakteru. A wątek polityczny… Na Boga! Dramat! Tak naciągnięty, że odechciało mi się czytania. Końcówka to taki błyskawiczny zwrot akcji, że poprzenie rozdziały wydały mi się z innej książki.
Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę. Jakiś wątek afrykański tam był. Na pewno spodoba się wielbicielom romansów.

Czyta się nieźle, aczkolwiek bez większej ciekawości kolejnego wątku czy też bez zbytniej sympatii dla bohaterów powieści. Kocham książki o Afryce, z Afryką w tle. Ta nawet w nazwie ma element Afryki. Najwyższy punkt Afryki!!!! To powinno być to! Ale nie do końca było. Klimat Afryki znalazłam jedynie w tytule. To nie to, że Afryka nie była opisana wcale. Była…. Ale w sposób...