Jak i po co w ogóle czytać Pismo Święte? Słynna badaczka stara się odpowiedzieć na te pytania przy użyciu metod naukowych, nie teologicznych - i choć nie kryje swojego podejścia do wiary, książka nie jest katechizmem, lecz opracowaniem badawczym. Paradoksalnie nawet wolę panią Świderkównę, gdy jest badaczką, nie teolożką-amatorką (bo nie wszystkie jej rozważania są zgodne z moimi).
Książka to praca historycznoliteracka, nie teologiczna. Nie znaczy to jednak wcale, że katolikom nie jest do niczego potrzebna. Wbrew przeciwnie. W "Rozmowach..." znajdujemy wiele faktów, o których często i przeciętny 'niedzielny' katolik nie wie - np. jak powstawały Ewangelie, kto je napisał, w jaki sposób podchodzić do synoptyki, czemu relacje czasami się "rozjeżdżają", dlaczego nie wszystkie Ewangelie weszły do Pisma Świętego, jak to było z datowaniem Donizego, itp. Z kolei wrogowie religii używają nierzadko tych faktów jako swoistych dowodów na nieprawdziwość Biblii jako takiej, manipulacji kościelnych, etc. Nie znający faktów historycznoliterackich katolicy reagują na takie ataki nierzadko konsternacją. Tymczasem Świderkówna odpowiada: to wszystko, i ataki, i brak odpowiedzi, jest po prostu kwestią niewiedzy. Nie warto upierać się, że Ewangelię św. Marka napisał tylko i wyłącznie święty Marek własnoręcznie, ale też nie oznacza to, że jest ona fałszywa. Po prostu zbyt często przykładamy dzisiejsze "reportażowo-dziennikarskie" podejście do dzieła, które powstało jednak dwa tysiące lat temu. Warto się w tę wiedzę zaopatrzyć, by czytać Pismo Święte jako tekst kultury, ale i jako księgę świętą - zależy, jak kto woli ;). Niemniej, czytać z użyciem ratio, którego prócz fides też zobowiązani jesteśmy używać ;). Z kolei dla osób niewierzących książka może być pomocna w rozumieniu roli, jaką Ewangelie odgrywają w kulturze zachodniej oraz tego, że nie wszystko, co nie do końca pasuje do dzisiejszego punktu widzenia, jest od razu dowodem manipulacji (tak samo nie oskarżalibyśmy o manipulacje np. Homera :).
Generalnie polecam. Na studiach nie zdążyłam, więc nadrabiam. Tak, od końca, ale to nie moja wina, ze w bibliotece jest co jest :P
Do książki przyczepić się nie można, ale jednak.... czegoś mi w niej brakuje. Jest jakby zbiorem esejów, zalążkiem większej pracy. Odniosłam wrażenie, że autorka zostawiła ją niedokończoną.

Jak i po co w ogóle czytać Pismo Święte? Słynna badaczka stara się odpowiedzieć na te pytania przy użyciu metod naukowych, nie teologicznych - i choć nie kryje swojego podejścia do wiary, książka nie jest katechizmem, lecz opracowaniem badawczym. Paradoksalnie nawet wolę panią Świderkównę, gdy jest badaczką, nie teolożką-amatorką (bo nie wszystkie jej rozważania są zgodne z...