Jeszcze nie tak dawno byłam wielce zafascynowana powieściami Stephenie Meyer. Jakiś czas temu moje upodobania lekko się zmieniły. Jednak, gdy dowiedziałam się, że Meyer napisała nową książkę, już zacierałam rączki. W dniu premiery wybrałam się do Matrasa i zakupiłam ową książkę. Powieść oparta jest na motywie Zaćmienia. Tym razem widzimy jednak końcowe rozdziały z punktu widzenia nowonarodzonej Bree. Przyznaję, Stephenie miała bardzo dobry pomysł, aby nam pokazać, jak to wszystko wyglądało z perspektywy młodej wampirzycy. Zupełnie przełamała mój stereotyp myślenia, że Bree jest okropnym, nieczułym, pragnącym krwi potworem. Nie, po przeczytaniu tej powieści te poglądy obróciły się mi o sto osiemdziesiąt stopni. Bree Tanner to wrażliwa i zagubiona we własnym świecie wampirzyca. Jednak jest odważna i nie boi się wielu groźnych sytuacji. Bardzo spodobała mi się ta postać, jest bardzo... oryginalna? Chociaż nie jestem pewna, czy 'oryginalna' to właściwe słowo. Denerwowali mnie natomiast inni bohaterowie, m.in. Riley. Był pod władzą Victorii, ale działał jak bezmyślny głupek. To chyba tyle, jeżeli chodzi o bohaterów. Sprawę Diega przemilczę, ponieważ nie wiem, co mam o nim myśleć.
'Drugie życie Bree Tanner' jest napisane w klasycznym stylu autorki, prostym, lecz zrozumiałym jeżykiem. Oczywiście w całą historię wpleciony musiał zostać wątek miłosny, co w tym przypadku nie wywołało u mnie żadnego dreszczyku emocji. Meyer mogła trochę wyraźniej 'narysować' linię łączącą Bree i Diega. Czytając książkę, miałam wrażenie, że są oni tylko dobrymi przyjaciółmi, a jak mi wiadomo, było inaczej, łączyły ich o wiele silniejsze więzy. Czyta się bardzo lekko, bardzo przyjemnie i bardzo szybko. Nie jest to zobowiązująca lekturka. Na jej przeczytanie wystarczy nam kilka godzinek, świetna na ciepły letni wieczór. Powieść podbija teraz kolejne miejsca bestsellerów, tak jak światowej sławy 'Zmierzch'. Ogółem bardzo spodobał mi się pomysł na książkę i za to wielki plus dla Stephenie. Zobaczymy, czym następnym razem nas zaskoczy ;).

Jeszcze nie tak dawno byłam wielce zafascynowana powieściami Stephenie Meyer. Jakiś czas temu moje upodobania lekko się zmieniły. Jednak, gdy dowiedziałam się, że Meyer napisała nową książkę, już zacierałam rączki. W dniu premiery wybrałam się do Matrasa i zakupiłam ową książkę. Powieść oparta jest na motywie Zaćmienia. Tym razem widzimy jednak końcowe rozdziały z punktu...