Po "Zmierzch" sięgnęłam na długo przed premierą filmu iogólnym rozgłosie o serii. Postanowiłam ją przeczytać, ot tak - z własnej woli.
Już od pierwszych stron zauważyłam, że Meyer skierowała tę powieść do dziewczyn, które są na poziomie "miłości nie ma, zraniła mnie Myszka Micki", czyli 11-16 lat. Mimo to, postanowiłam przebrnąć przez nią do końca.
Płytki sposób myślenia Belli sprawia, że nie traktuje jej jako "ogarniętej" i już w miarę rozumnej siedemnastolatki, ale jako rozpuszczoną i bezmyslną trzynastką.
Edward - hmm, tu też mam wiele do życzenia, ale pozwólcie, że się na ten temat nie wypowiem.
...
No dobra, macie mnie - nie wytrzymam.
Wybranek Belli. Ciało niczym "Dawid" Michała Anioła, siła mitologicznego Heraklesa, umysł Einsteina i TYLKO jedna wada... Pije krew. Szkoda... Krwawa Mary mu nie wystarczała. Wampir resocjalizowany, ludzkiej od jakiegoś czasu nie rusza.
Równie płytki i przewidywalny co Bella.

Ech... Może po prostu już jestem za stara na takie książki i po prostu nie bardzo rozumiem ich ideę?

Po "Zmierzch" sięgnęłam na długo przed premierą filmu iogólnym rozgłosie o serii. Postanowiłam ją przeczytać, ot tak - z własnej woli.
Już od pierwszych stron zauważyłam, że Meyer skierowała tę powieść do dziewczyn, które są na poziomie "miłości nie ma, zraniła mnie Myszka Micki", czyli 11-16 lat. Mimo to, postanowiłam przebrnąć przez nią do końca.
Płytki sposób myślenia...