Książkę czyta się dość szybko, jest napisana łatwym i przyjemnym w odbiorze językiem.

Jednak według mnie za mało w niej samej akcji dot. tytułowego złodzieja dłoni - morderca porusza się po okolicznych miejscowościach porywając kobiety i zostawiając je w kolejnej mieścinie wraz z dłonią poprzedniej ofiary. Mamy więc śledzctwo, które niewiele wnosi: dowiadujemy się jedynie jaki jest typ zabójcy (zawsze osoby związane z medycyną, kobiety o brązowych włosach i oczach) i gonimy go po jego śladach nie dowiadując się na jego temat zbyt wiele.

Pojawia się więc motyw jeszcze innego przestępcy - gwałciciela, żeby trochę ożywić akcję i zapewne dodać powieści objętości.

Brakuje mi efektywnego pościgu za mordercą - jednak mimo wszystko, nie jest to powieść zła.

Jedyne, co naprawdę rozczarowuje to motyw, jaki wybrał sobie Złodziej Dłoni - morderca nie jest przedstawiany jako osoba chwiejna emocjonalnie (lub mówiąc prościej - chora psychicznie), a mimo to zdecydowała się na wybór tak idiotycznego motywu zbrodni, że w życiu bym na nie wpadła! (swoją drogą, może powinnam uznać to za plus?)

Ot, jak dla mnie kolejna książka na nudny wakacyjny dzień, ani mnie za bardzo nie porwała, ani nie odrzuciła.

Książkę czyta się dość szybko, jest napisana łatwym i przyjemnym w odbiorze językiem.

Jednak według mnie za mało w niej samej akcji dot. tytułowego złodzieja dłoni - morderca porusza się po okolicznych miejscowościach porywając kobiety i zostawiając je w kolejnej mieścinie wraz z dłonią poprzedniej ofiary. Mamy więc śledzctwo, które niewiele wnosi: dowiadujemy się jedynie...